Seven (2/2)
Nienawidzę. Szkoły.
Macie tutaj całą listę powodów dla których nienawidzę szkoły.
Jestem otoczona ludźmi którzy mnie irytują.
Muszę siedzieć w klasie z ludźmi którzy mnie irytują i z nauczycielem który mnie irytuje przez 45 minut.
Muszę wstawać tak cholernie wcześnie.
Potem jeszcze więcej szkolnych zadań po szkole, co zabiera mój cenny czas który mogłabym użyć na coś tak wspaniałego jak spanie.
Powinnam kontynuować?
Ale dzisiaj o wiele trudniej mi się wstawało biorąc pod uwagę to że byłam z Avery większość nocy. Wróciłam do domu dopiero koło 3 nad ranem. Nie skarżę się tak naprawdę ponieważ zeszłej nocy pokazał mi że potrafi być przyzwoitą osobą. Ale zakładam że to tylko gdy jesteśmy sam na sam ponieważ teraz, gdy siedzimy w klasie zorientowałam się jak nieznośnym człowiekiem jest wśród swoich znajomych. Oni zawsze się z kogoś nabijają i przeszkadzają na lekcji. Ale najwidoczniej to ich znudziło skoro zwrócili swoją uwagę na mnie.
Więc w tym momencie jestem ich ofiarą, czy celem, jakkolwiek chcielibyście to nazwać.
To zaczęło się jakieś 5 minut temu, gdy zobaczyłam pierwszy papierowy samolocik lądujący na mojej ławce. Rozejrzałam się żeby zobaczyć kto go rzucił, ale wszyscy wydawali się uważnie słuchać nauczycielki.
Otwierając to natknęłam się na liścik.
Odwróć się laseczko ;)
Więc tak zrobiłam, co było moim drugim błędem. Pierwszym było w ogóle przeczytanie liściku. Mogłam się domyślić że z tego nie wyniknie nic dobrego. Więc będąc tą naiwną osobą jaką jestem, odwróciłam się, i dostałam kulką papieru prosto w czoło.
Więc wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się. Najwyraźniej, to był kolejny błąd. Dosłownie przez cały czas czułam na sobie malutkie kulki zgniecionego papieru rzucanego mi w plecy. Teraz rozumiem czemu nauczyciele nie chcąc mieć z nimi nic do czynienia. Włażą ci pod skórę robiąc głupie rzeczy i czekają aż cię krew zaleje.
Nagle to uczucie znika i dziękuję bogu że to się skończyło. A tak przynajmniej myślałam.
- Pssst - słyszę za sobą.
To są chyba jakieś żarty.
Decyduję się go zignorować tak jak powinnam to zrobić na samym początku.
- Grace - szepczę-krzyczy.
Nie słucham go. Nie, nie, nie.
- Grace, odwróć się.
Nie zrobię tego.
- Grace - szepnął trochę głośniej.
Wzdychając, odwróciłam się ponieważ nie chciałam żeby nauczyciel cokolwiek usłyszał.
- Czego chcesz?
Zachichotał. Dosłownie zachichotał jakby był mała dziewczynką. Ale nie odpowiedział mi. Zamiast tego zgniótł kawałek papieru i zgadnijcie sami. Rzucił nim we mnie, tylko tym razem trafił mi pod koszulkę.
Poczułam jak krew gotuje się we mnie z irytacji. Odwróciłam się i postarałam się znaleźć zagubiony kawałek papieru. Bóg wie jak jego znajomi z nim wytrzymują.
- Grace? Jakiś problem? - spojrzałam w górę słysząc głos mojego nauczyciela.
Ale przypał.
- Uhm, nie proszę pana - powiedziałam zabierając ręce od swojego dekoltu. Co oczywiście nie zatrzymało reszty klasy od gapienia się na mnie.
- Chciała byś załatwić coś na zewnątrz może?
Natychmiast pokręciłam głową i powiedziałam 'przepraszam'.
Odwrócił się aby kontynuować lekcję gdy ja najdyskretniej jak potrafiłam starałam się wyciągnąć zagubiony obiekt pod moją koszulką. Po kilku sekundach poddałam się i uznałam że wyciągnę go gdy wrócę do domu.
- Grace.
O boże. Wrócił. Nie wiem ile jeszcze zniosę.
- Okay Grace, naprawdę muszę z tobą porozmawiać.
Ignoruj.
- Proszę to ważne.
Nie. Nie dam się nabrać.
- To o... o naszej umowie.
No i mnie ma.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Muszę ci dać plan lekcji.
- Mówisz serio? Plan? To nie jest szkoła. To nawet nie są prawdziwe lekcje! - szepnęłam.
- Jeśli się czegoś uczysz, to uwierz mi, są.
- Nie nauczyłam się niczego. Jedyne co się wydarzyło to ja chodząca po parku w środku nocy, ucząc się niepotrzebnych faktów o tobie, odebranie mi pierwszego pocałunku, a potem mnie krytykowanie przez to. Wybacz jeśli nie żyjesz według moich oczekiwań ale jak na kogoś kto jest nazywany ekspertem, nie potrafisz nauczyć niczego.
- Ouch. To ostatnie zabolało. W każdym bądź razie, spotkaj się ze mnie w trakcie lunchu. Coś wymyślimy.
Przewróciłam oczami i odwróciłam się w stronę tablicy. Mam własne życie! Nie mogę tak po prostu rzucić wszystkiego co robię żeby nauczyć się jak całować poprawnie. Co jeśli miałabym plany? On jest niemożliwy.
Czemu ten dzień nie może po prostu się już skończyć?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top