R𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟙
Była noc. Pojedyńcze lampy ożywały na chwilę, by następnie gasnąć z głośnym sykiem. Uliczki niosły przed siebie nawet najcichsze kroki, każda z nich prowadziła w innym kierunku, więc z łatwością można było się pomylić.
Z roztargnieniem spojrzałam na zegarek. Dochodziła trzecia. Przyśpieszyłam chcąc oddalić się od baru, w którym zostawiłam Mary. Miałam świadomość tego, że źle postąpiłam, ale zanim ktoś pochopnie wyciągnie wnioski chciałabym zaznaczyć, że to Mary zachowała się perfidnie. Doskonale wiedziała, że nie lubię takich miejsc, a ja byłam na tyle dobra, że w końcu dałam jej się namówić. Nowi znajomi, alkohol, dobra zabawa, tak - to wszystko bawiło ją, nie mnie. Wolała zostać z obcym typem, więc poirytowana pozwoliłam na to i po prostu wyszłam.
Moje kroki odbijały sie echem od budynków. Były nienaturalnie głośne i zbyt szybkie. W pewnym momencie miałam wrażenie, że kroki podwoiły się i ktoś stał tuż za mną. Odwrociłam się gotowa do konfrontacji z nieznajomą osobą, ale za mną dogasały jedynie stare lampy i poganiał zimowy wiatr.
Poprawiłam szal, tak, by zasłaniał twarz z wyjątkiem oczu, wcisnełam ręce w kieszenie płaszcza. Czułam jak moje ciało robiło się drętwe z zimna. Czułam jak stopniowo narasta we mnie strach, czułam, że ktoś mnie obserwuje.
Gwałtownie odwróciłam głowę w stronę jedynej palącej się lampy. Ktoś tam był. Ubrany w kurtkę o kolorze spranej zieleni, tak to idealne odzwierciedlenie tego co widziałam, na głowie miał kaptur, a twarz okrywała mu czarna chusta. Skąd wiem, że osoba obserwująca to ON? Jego wysoki wzrost i ogólny zarys postaci wskazywał tylko jedną możliwość.
Serce zaczęło bić mocnej. Tyle razy słyszałam o scenach niczym z horroru, które zdarzały się późną nocą między uliczkami. Moja wyobraźnia zaczęła pracować na pełnych obrotach. Rabunek, gwałt, może chce ukraść moje organy?
Dosyć. Wstrzymałam oddech, twarz owinęłam szalem jak najciaśniej się dało i przyśpieszyłam. Śnieg zgrzytał pod trzewikami, a zimne powietrze wtargneło do moich płuc tuż po tym jak moje szybkie kroki zmieniły się w bieg. Nieznajomy podążył za mną, zdążył jeszcze rzucić małe zawiniątko niedaleko lampy i nieśpiesznie poszedł w moje ślady.
W tym roku zima oszczedziła sobie białego puchu, więc na uliczkach leżały jedynie pojedyńcze wysepki śniegu. Nie było opcji, by nieznajomy kierował się moimi śladami. Mimo to beztrosko patrzył jak biegnę. Zachował stoicki spokój, może mnie z kimś pomylił, może był pijany.
Skręciłam w lewo i resztkami sił próbowałam się uspokoić. Znalazłam się między dwoma budynkami. Przejście było wąskie, więc ostrożnie stawiałam kroki. Przed sobą widziałam ciemność, ale wolałam iść w nieznane niż przygotować się na konfrontację z nieznajomym.
"Dasz radę Jilian, zaraz będziesz w domu." Powtarzałam to sobie dla dodania otuchy. "Już blisko..."
Nagłe szarpnięcie sprawiło, że osunęłam się po ścianie budynku. Płaszcz bezlitośnie rozdzierał się o wypukłości. Siłą zostałam wyciągnięta, po czym wylądowałam w roztapiającym się śniegu.
Oszołomiona odgarnęłam włosy z twarzy i spojrzałam na napastnika. Było za ciemno, by zauważyć poszczególne detale na jego twarzy.
Stał nade mną z założonymi rękoma a jego kurtka poruszała się wraz z jego oddechem. Jednak biegł.
Straciłam wszelkie nadzieje na ucieczkę, nie mówiąc już o braku siły i zmęczeniu o tak późnej porze. Nie pozostało mi nic, oprócz pytań, których z każdą minutą przybywało.
- Czego ode mnie chcesz? - spytałam i powoli zaczęłam podnosić się ze śniegu.
- Muszę przekazać ci kilka informacji. - odparł nie zmieniając pozycji, jego głos był szorstki a spojrzenie utkwione było gdzieś ponad mną.
- Ty jesteś chory? Chyba zdajesz sobie sprawę, która godzina. Wracaj lepiej do domu i daj mi spokój.
Nie czekając na odpowiedź odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam przed siebie.
- To ważne. Bardzo ważne. - złapał mnie za ramię. Dopiero teraz zauważyłam jego skórzane rękawice, a chwyt był mocny i stanowczy. - Gdyby to była błahostka nie biegałbym za jakąś dziewczyną o trzeciej w nocy.
Wyrwałam się z jego uścisku. Stanęłam przed nim dalej zastanawiając się czy ten chłopak jest tak głupi czy tylko udaje.
- Ściągnij chustę. - rozkazałam, a widząc jego wahanie dodałam - Jeśli ściągniesz będziesz mniej podejrzany niż dotąd. Bo to, że jesteś idiotą stwierdzam już teraz.
Nieznajomy uniósł brwi nie spodziewając się takich słów. Westchnął i jednym sprawnym ruchem pozbył się osłony.
Moim oczom ukazał się nie chłopak, ale młody mężczyzna o szlachetnej twarzy. Jego policzki wyglądały jak wyrzeźbione przez słynnego artystę, usta o idealnym kształcie, tylko oczy pozostały puste. Nie przekazywały nic, oprócz bijącego chłodu.
- Okej. Mów o co chodzi i obydwoje udamy, że ta sytuacja nie miała miejsca. - cofnełam się wsadzając dłonie głęboko do kieszeni. Nieznajomy nie wzbudzał we mnie ani odrobiny zaufania.
- Nie tutaj. Proponuję twoje mieszkanie jest najbliżej z najbezpieczniejszych miejsc.
- Chwila...Skąd wiesz gdzie mieszkam?
On bezwiednie wzruszył ramionami.
- Nie będę odpowiadał ci na wszystkie pytania, a już na pewno nie na takie bezsensowne.
Tego było za dużo. Obcy typ goni mnie w środku nocy, teraz chce wtargnąć do mieszkania a ja na to wszystko mam się godzić?
- Słuchaj do cholery nie znam cię i nie mam zamiaru cię poznawać. Jutro mam pracę muszę odpocząć a ty musisz się leczyć.
Poprawiłam szal już setny raz i bez wahania odeszłam. Po paru metrach spojrzałam za siebie. Mężczyzna dalej tam stał, ciągle miał założone ręce. Nie odzywał się, ale jego czujne spojrzenie odprowadziło mnie po samo mieszkanie.
Z kieszeni wyciągnęłam klucze i dla pewności rozglądnęłam się jeszcze raz. Pusto. Pośpiesznie otworzyłam drzwi, weszłam do środka rozbierając się w biegu. Zmęczona opadłam na łóżko a łzy niepohamowanie zaczęły spływać po policzkach.
Dosyć tych atrakcji na dziś.
Zamknęłam oczy starając się zasnąć, gdy nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Ledwo żywa dobiegłam sprawdzić kto dzwoni.
To co usłyszałam sprawiło, że ze snem mogłam się na dobre pożegnać.
♧♧♧♧♧♧
Kochani!
Bardzo miło mi powitać Was w "The trap".
Mam nadzieję, że książka wciągnie Was i ze zniecierpliwieniem będziecie czekać na kolejne rozdziały.
Jestem ciekawa Waszych opinii, podpowiedzi.
Życzę przyjemnego czytania, gwarantuję, że już niedługo przeniosę moich Czytelników w świat, którego jeszcze nie widzieli ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top