Negocjacje cz.1

Kiedy myślisz, że gorzej już nie będzie... zawsze coś się znajdzie co pogrąży już totalnie wszystko. Tak właśnie miała Taka. Dowiedziawszy się prawdy, nie najlepiej to zniosła. Zamknęła się w sobie i nie chciała z nikim gadać. Co jakiś czas wpuszczała do siebie Hiroto, by ten dał jej coś do jedzenia i trochę porozmawiał. Nie było to teraz takie proste, gdyż dziewczyna prawie wcale się nie odzywała. A przynajmniej bardzo sporadycznie.  Chłopakowi było jej strasznie żal. Bardzo mu na niej zależało ale w tym momencie nawet nie mógł jej o tym powiedzieć. Nie w takim stanie w jakim była. Dzień w dzień kombinował jakby ją wyciągnąć z tego dołka jednak wszystko na marne. Któregoś dnia po prostu dał sobie siana z myśleniem i postanowił jej wyznać co czuje. Wszystkie inne metody już zawiodły i nie przynosiły rezultatów. 

Nie zrobił tego oczywiście na samym wejściu. Skądże znowu. Gdy tylko wszedł do jej pokoju jak co wieczór przynosząc półmisek z kolacją, usiadł na brzegu łóżka gdzie siedziała Taka i zaczął dość nieśmiało. 

- Słuchaj... jak długo masz zamiar być w tym stanie?- spytał rozkładając przed nią talerze. Czarnowłosa spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem. 

- Słucham?- widać było, że jeszcze nie za dobrze kontaktuje. 

- Ile chcesz w tym tkwić?- wzruszyła ramionami.- Taka, na litość boską. Wiem jaka jest sytuacja i mimo, że wydaje ci się ona beznadziejna, to tak nie jest do końca. Dobra, może i ten debil cię oszukał, może i teraz nie dobrze dzieje się w tym instytucie ale zobacz też drugą stronę medalu. Wszyscy stoją murem za tobą. Kłócą się i biją, bo powoli tracą nadzieję, którą to ty im dałaś. Zniknęłaś i teraz nie mają przywódcy. 

- Ale Hiroto...- dziewczyna w końcu odważyła się coś powiedzieć.- Zapomniałeś już czym jestem? Jaką bestię w sobie mam? Nie chce by ktoś przeze mnie cierpiał...- szarowłosy przewrócił oczami bezradnie. 

- I co kogo obchodzi ten smok? Rany, on nie jest w ogóle istotny dla nas. Masz go a wszyscy i tak chcą byś to ty dowodziła. Masz pojęcie co Fei i Saru robią z nami na treningach? Kontuzja murowana i nie wiadomo czy nie trzeba będzie kilku odesłać do domu...

Dopiero na te słowa dziewczyna zareagowała. Spojrzała zaskoczona na chłopaka jakby analizowała każde jego słowo. Do tego na prawdę doszło? Saru, z którym współpracowała i wydawał się być nieszkodliwy teraz pod wpływem tego drugiego stał się takim potworem? Coś się tu ewidentnie nie zgadzało. Przecież Saru sam z siebie by tego nie zrobiła albo właśnie zrobił. Najwyraźniej dobrze stwarzał pozory. Nikomu już nie można ufać.

- Saru też taki jest?- spytała po chwili, gdy wszystko jakoś sobie poukładała w głowie. Hiroto pokiwał smutno głową.

- Tak. Prawie wszyscy na tym ucierpieliśmy. Taka, bez ciebie wszystko się wali. Kłótnie, nienawiść do siebie nawzajem. Tego nie powinno być. Dlatego proszę cię o pomoc. Tylko ja i bracia się jako tako trzymamy. Reszta to istny dramat. Nie uważaj się za zagrożenie, bo tak wcale nie jest. Nie wiem co to będzie dalej jak czegoś nie zrobimy...

*****

Tymczasem pan Ichiro dalej kombinował jak ma obudzić uśpioną bestię. Nic jednak mu nie wychodziło pozytywnego. Wręcz przeciwnie.  On jak i jego współpracownicy powoli zaczynali się irytować, że nie mogą dojść do finału tego procesu. Możliwe, że nie są w stanie obudzić bestii jednak stała się rzecz zaskakująca. 

Założyciel Słonecznego Ogrodu przypomniał sobie o swoim znalezisku. Niewielkim krysztale jaki spadł niedawno na ziemię i posiadał dziwne właściwości wyostrzania zmysłów jak i podnoszenia sprawności ciała człowieka. Nic do tej pory o tym nie mówił, bo nie uważał tego za słuszne jednak teraz dotarło do niego, że może to być właśnie klucz do powstania smoka. Nie chciał jednak tego ujawnić od tak a stopniowo. Jeśli to będzie prawda to on zgarnie całą nagrodę a nie Ichiro. Trzeba więc było to dobrze rozegrać. Jeśli jego pomysł by wypalił to oznaczałoby tylko jedno...

****

Biedna dziewczyna, znajdowała się teraz między młotem a kowadłem i znikąd pomocy. Sama musiała podjąć najcięższą chyba decyzje w swoim życiu. Nie mogła pozwolić na to, aby krzywdzono uczestników. Przecież nie na tym to miało wszystko polegać. A do tego wszystkiego Saru okazał się być potworem. Nie większym niż sam Kryształowy Smok. Jak ona mogła myśleć, że jest inny, no jak? To wręcz straszne. Chciała więc jakoś naprawić swoje błędy i pogadać z chłopakiem. W tym celu pod osłoną nocy wymsknęła się na zewnątrz instytutu, gdzie najczęściej białowłosy spędzał czas. Faktycznie zastała go tam samego co ciekawe. Zazwyczaj był w jakiś towarzystwie. Spojrzał na dziewczynę i aż powiem wam się zdziwił. Od bardzo dawna jej nie widział na oczy i prawie o niej zapomniał. Uśmiechnął się jednak życzliwie. 

- O proszę, kogo ja tu widzę.- zaczął jak zwykle zadziornie i skrzyżował ręce na piersi. Taka przewróciła tylko na to oczami.

- Daruj sobie, okej? Nie mam na to ochoty. Musimy pogadać.- odpowiedziała szorstko stając na przeciwko chłopaka. Ten uniósł brew z ciekawości. 

- Mianowicie?

- Jak możecie ich krzywdzić? Wszystko wiem co się dzieje na boisku. Saru, to nie tak miało wyglądać. Czemu robicie z tego poligon? Najgorsi mają odpaść przypłacając zdrowiem? 

- A po co nam tacy? Taka, są rzeczy ważne i ważniejsze.

- Czyli ich los wcale cię nie obchodzi?

- Ani trochę przyznam szczerze. Nic nie potrafią zrobić dobrze. I tak twój ojciec kazał nam eliminować słabeuszy. To właśnie robimy.

- Ale nie tak to miało być! Robicie im krzywdę. Sam was wykorzysta i tak samo skończycie. Wszyscy tak skończymy jeśli obudzi smoka.... Nie chcę tego, rozumiesz? 

- To logiczne. On cię zabije od razu podczas przemiany. 

- Ciebie na prawdę nic nie obchodzi? A ja myślałam, że coś do mnie czułeś.- to ostatnie wmurowało chłopaka na dobre. Nie spodziewał się, że dziewczyna zdała sobie z tego sprawę. Myślał, że potraktuje to jako zabawę. Faktem jednak było to, że faktycznie mu się podobała. Teraz jednak tak zapamiętał się w swojej pracy, że nawet o tym zapomniał. Nie miał pojęcia co powinien jej odpowiedzieć. Patrzył tępo na nią jakby szukał jakiejś weny. Do końca nie wiem do czego ale no dobra.- Dobra, nie ważne. I tak tego nie zrozumiesz.- dodała w końcu czarnowłosa i westchnęła.- Czyli się pomyliłam co do ciebie....

*** CDN****

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top