6. AROGANCKI... TATUŚ?

Jeongguk nabrał na łyżkę kawałek czerwonego ciasta i wsunął go do ust. Ciasto było miękkie, krem słodki, ale nie przesadnie. Wszystko było wręcz idealne.

- Mmmm jeeez - jęknął, przeżuwając z przyjemnością. Chyba nigdy nie jadł nic równie pysznego. - Mmmm - mruknął ponownie, wpychając do ust kolejny kawałek.

- Czy ktoś kiedyś wcześniej to zrobił? - spytał nagle Taehyung z zawadiackim uśmiechem.

- C-co? - mruknął Jeongguk z ustami pełnymi red velvet.

- Dał ci orgazm bez zdejmowania twoich ubrań - rzucił tatuażysta.

- Jeeeezu, to... - zaczął brunet, pokazując łyżką na ciasto, leżące na jego talerzu. - To jest lepsze niż sex.

Czerwonowłosy prychnął pod nosem, po czym zabrał mu z dłoni łyżeczkę i nałożył na nią trochę ciasta.

- Jeśli tak mówisz, to znaczy, że nawet nie wiesz, co to dobry sex - to mówiąc, wsunął łyżkę do ust.

- Zawsze jesteś taki pewny siebie? - spytał Jeon, patrząc mu prosto w oczy.

Nie czekając na odpowiedź, zabrał od niego łyżkę i wziął kawałek red velvet do ust. Tatuażysta przyglądał mu się uważnie. Jeongguk dostrzegł, że na chwilę jego wzrok powędrował w stronę jego ust. Nim zdążył się zorientować, czerwonowłosy wyciągnął w jego stronę swoją wytatuowaną dłoń i przesunął swoim kciukiem po jego dolnej wardze, zbierając z niej resztki kremu, po czym wsunął kciuk do własnych ust, wciąż nie odrywając on niego swojego intensywnego spojrzenia.

Jeon miał wrażenie z nie może oddychać. Zdawało mu się, że wszystko dzieje się w slow motion, tak jak za pierwszym razem, gdy go zobaczył. Miał chęć pochylić się do przodu i pocałować jego idealne wargi. Był przekonany, że jego usta smakowałyby znacznie lepiej niż ten pyszny tort.

I przez szalonych kilka sekund jego ciało, jakby wiedzione jakąś nadprzyrodzoną mocą, pochyliło się delikatnie do przodu. Chciał go pocałować, ale jedyne, na co starczyło mu odwagi, to wyciągnąć swoją dłoń, tak jak przed chwilą zrobił to Taehyung i zarysował delikatnie opuszkami swoich palców kształt jego ust. Jego wargi były nadzwyczaj miękkie i ciepłe. Czując gorący oddech tatuażysty na swoich palcach, szybko cofnął dłoń, wystraszony swoim gestem. Przesunął po swoich ciemnych włosach, przełykając ciężko.

- Jestem tak pewny siebie tylko wtedy, gdy jestem pewien tego, co mówię - wyjaśnił Taehyung, wzruszając ramionami.

- Naprawdę jesteś aroganckim dupkiem, co?

- Aroganckim albo prawdomównym, ale tego musisz się sam dowiedzieć - rzucił, a Jeongguk roześmiał się głośno.

- Chcesz ostatni kawałek, arogancki dupku? - spytał, po czym nie czekając na odpowiedź, wyciągnął łyżkę z ciastem w jego stronę.

Taehyung zaśmiał się pod nosem i pokiwał głową, jednak rozchylił swoje wargi i pozwolił, by chłopak wsunął łyżkę do jego ust. To było zdecydowanie najlepsze ciasto, jakie jadł. To dlatego zabrał tutaj Jeongguka.

- Mmmm - mruknął mimowolnie. - No dobra. To jest cholernie pyszne - przytaknął.

- Och czyżbym właśnie dał ci orgazm, bez zdejmowania twoich ubrań? - spytał Jeon, drocząc się.

- Spadaj, red velvet to moja sztuczka. Ty, Łobuzie, musisz wymyślić swoją.

Jeongguk roześmiał się ponownie. Taehyung był niemożliwy. Przeniósł na niego swój wzrok i przyglądał mu się chwilę. Tatuażysta był niezwykle przystojnym mężczyzną. Jego ognistoczerwone włosy powiewały delikatnie na wietrze, opadając na karmelową skórę. Chłopak ponownie ubrany był na czarno, ale to tak bardzo do niego pasowało, że nie był w stanie wyobrazić go sobie w innym wydaniu. Wyglądał idealnie.

- Gguk, muszę wracać - odezwał się w końcu Taehyung po chwili ciszy.

- Wiem - to mówiąc, brunet wstał ze swojego miejsca, a tatuażysta uczynił to samo.

Oboje ruszyli w stronę wyjścia. Przyszli tutaj na piechotę, więc powoli skierowali się drogą do studia. Szli tak blisko siebie, że ich ramiona niemal się dotykały. Taehyung zapalił papierosa i założył na oczy okulary przeciwsłoneczne, które do tej pory wisiały zaczepione o jego koszulkę. Jeongguk zerknął na niego. Chłopak wyglądał w nich bardzo dobrze, ale miał chęć zsunąć je, by móc spojrzeć na jego oczy.

- Tae, może masz chęć wyskoczyć dzisiaj na drinka? Możesz zabrać Yoongiego albo Namjoona, a ja Jimina... Poszlibyśmy całą grupą... - zaczął nagle Jeongguk.

Czuł się trochę zawstydzony, proponując takie spotkanie. To brzmiało trochę, jakby zapraszał go na randkę, dlatego zaraz po pierwszych słowach zaproponował, by wybrali się większą grupą. Miał jednak cichą nadzieję, że być może Tae będzie się chciał z nim spotkać sam na sam. Wiedział, że nie powinien, ale nie mógł się powstrzymać. Chciał go lepiej poznać i spędzić z nim więcej czasu.

Taehyung zaciągnął się, po czym spojrzał na niego uważnie. Brunet nie mógł dostrzec jego oczu, skrytych za ciemnym szkłem okularów, ale mimo to czuł na sobie jego intensywne spojrzenie.

- Jeongguk, naprawdę bym chciał... - powiedział czerwonowłosy ostrożnie, jakby bardzo dokładnie ważył słowa. - Ale nie mogę.

- Och, okay. I tak mam dużo pracy i pewnie będę zmęczony... - zaczął Jeon, czując się jak idiota, że w ogóle zaproponował coś takiego.

Postanowili, że będą się przyjaźnić, ale wiedział, że Taehyung uważa go za atrakcyjnego mężczyznę. Chłopak nawet nie próbował tego ukrywać. Być może jednak propozycja wspólnego wyjścia, to było dla niego zbyt dużo.

Tatuażysta zatrzymał się nagle gwałtownie. Zsunął okulary z oczu, zakładając je na głowę i złapał Jeongguka za ramię, by go zatrzymać.

- Ej, Gguk... Nie mówię tego, żeby cię spławić - powiedział, patrząc mu prosto w oczy.

W jego spojrzeniu było coś takiego, że Jeongguk wiedział, że chłopak mówi prawdę. Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale po prostu czuł to, ale czuł też, że jest coś, o czym chłopak mu nie mówił. Nie znali się długo. Minął zaledwie tydzień, ale zdawało mu się, że minęło znacznie więcej czasu. Czasem miał wrażenie, że znają się od lat, a potem, że nie zna go wcale.

- Okay - wydusił Jeongguk.

- Gguk, bardzo cię lubię i chciałbym się z tobą spotkać, ale... naprawdę, jak tylko skończę pracę, muszę gdzieś być. I nie mogę tego przełożyć. To... To coś bardzo ważnego. Wiem, jak okropnie to brzmi, ale przysięgam, że to nie ma z tobą nic wspólnego. Naprawdę chciałbym się z tobą przyjaźnić.

Jeongguk skinął głową, nie będąc w stanie przecisnąć żadnych słów przez zaciśnięte gardło. Już miał ruszyć ponownie przed siebie, ale zdążył zrobić jedynie jeden krok, a poczuł, jak silna, męska dłoń zaciska się wokół jego przedramienia.

- Jeśli będziesz miał chęć i nie będziesz miał mnie dosyć po całodniowej sesji... Z chęcią wybiorę się z tobą na drinka w piątek. Tylko błagam, żadnych słodkich, fikuśnych drinków...

- Dobrze, myślę, że da się coś wymyślić - to mówiąc, brunet uśmiechnął się do niego, a gdy wargi tatuażysty ułożyły się w ten piękny, oryginalny uśmiech, w jego brzuchu zatańczyło stado motyli.

Czy właśnie umówił się z nim na drugą randkę?

***

Brunet zaparkował swojego Mercedesa i odetchnął głęboko. Tak wiele lat czekał na ten moment. W końcu nadszedł dzień, kiedy spełni jedno ze swoich marzeń. Nie mógł się doczekać, by Taehyung go wytatuował. Chciał patrzeć, jak tatuażysta tworzy dla niego coś pięknego, a potem przenosi swoje dzieło na jego ciało. Chciał, by tworzył na nim, jak malarz na płótnie, pokrywając jego ciało tuszem, który będzie je zdobił już zawsze.

Denerwował się trochę, ale to, co czuł, było przyjemne. Czuł tę cudowną ekscytację, której od dawna szukał. Nie był pewien czy to sam fakt, że dziś był właśnie ten dzień, czy było to związane z tym, że znowu go zobaczy. I wiedział, że to cholernie niewłaściwe, ale czuł się tak na samą myśl o tym, że za chwilę znowu spojrzy w te piękne, ciemne oczy.

Jeongguk wysiadł z auta i spojrzał na swój telefon. Była już niemal dziewiąta. Rozejrzał się dookoła w nadziei, że być może zobaczy gdzieś czerwone włosy, ale nigdzie go nie widział, więc oparł się o swoje auto. Taehyung wysłał mu swój kod, tak jak wcześniej to obiecał. Mógł więc wejść do środka, ale wolał zaczekać na zewnątrz.

Wiedział, że dzisiaj rano mają być tylko oni. Z tego, co powiedział mu tatuażysta, zarówno Yoongi, jak i Namjoon mieli pojawić się dopiero około dwunastej. Czuł się podekscytowany tym, że spędzą z Tae prawie trzy godziny tylko we dwoje. Jego ojciec wyjechał ponownie do Japonii, a Lisa nie orientowała się w jego spotkaniach biznesowych, więc nie musiał się przejmować tym, że ktoś zorientuje się, że nie ma go w biurze.

Jeongguk nie wiedział nawet, ile czasu tak stał, ale wydawało mu się, że to trwało wieki. W końcu zaczął się niepokoić. Czy sytuacja z wtorku miała się powtórzyć? Czuł rosnące zdenerwowanie. Wyjął swój telefon i spojrzał na wyświetlacz. Było już dwadzieścia po.

- Kurwa - zaklął cicho pod nosem.

Wyświetlił listę kontaktów i wyszukał na niej numer Tae. Czy powinien do niego zadzwonić? Tatuażysta się nie odzywał i nie wiedział, co ma zrobić. Przez chwilę wpatrywał się w głupie przezwisko, pod którym wprowadził numer telefonu chłopaka.

Arogancki dupek.

Uśmiechnął się sam do siebie, po czym wcisnął zieloną słuchawkę i przystawił telefon do ucha. Z każdym kolejnym sygnałem, czuł, że gula w jego gardle rośnie.

- Och! Jeongguk! - zawołał nagle znajomy głos.

Brunet uniósł wzrok i dostrzegł znajome ognistoczerwone włosy. Tatuażysta wysiadał właśnie z taksówki, rzucił kilka słów na pożegnanie do taksówkarza i pobiegł szybko w jego stronę.

- Jezu, przepraszam! Mam chyba najgorszy dzień ever. Mój budzik nie zadzwonił i zaspałem. A potem biegałem jak szalony, żeby ze wszystkim zdążyć. I na koniec jeszcze to cholerne Kombi się zepsuło... Chciałem zadzwonić i powiedzieć ci, że się spóźnię, ale okazało się, że w całym tym zamieszaniu, zapomniałem zabrać komórkę... I ja... - mówił chaotycznie.

- Hej, hej... Tae - zawołał Jeongguk, kładąc swoje dłonie na ramionach tatuażysty. Dopiero czując dłonie bruneta, Taehyung zamilkł i spojrzał mu prosto w oczy.

- Bałem się, że pomyślisz, że cię wystawiłem.

- Spokojnie. Jesteś tu, czyż nie? - spytał, uśmiechając się delikatnie. - Może kupimy gorącą czekoladę i pójdziemy do studia?

- Okay. Uwielbiam czekoladę.

Jeongguk spojrzał na swoje dłonie, które wciąż spoczywały na ramionach tatuażysty i zabrał je, czując, że trzymał je na jego ciele nieco zbyt długo. Poprawił swoją koszulę i uśmiechnął się do niego, nieco zawstydzony.

Po kilku minutach wracali w stronę studia z kubkami gorącej czekolady w dłoniach. Taehyung otworzył drzwi i poprowadził Jeona do środka. Tak, jak tatuażysta mówił wcześniej, oprócz nich nie było nikogo. Oboje ruszyli od razu do pokoju, w którym tatuował Tae.

- Rozgość się, wypij czekoladę, a ja wszystko przygotuję - polecił czerwonowłosy.

Jeongguk był zaskoczony, jak chłopak szybko przeszedł do profesjonalnego zachowania. Wystarczyło, że przekroczył próg studia, a od razu było w nim widać tę zmianę. Miło było przyglądać się mu podczas pracy. Brunet usiadł na fotelu i obserwował uważnie jego poczynania.

Tatuażysta zdjął z siebie skórzaną kurtkę, w której pojawił się rano i przesunął dłonią po swoich ognistoczerwonych włosach. Niesforne kosmyki wpadły jednak ponownie do jego oczu. Chłopak wyglądał wciąż na nieco zaspanego, ale było w tym coś uroczego. Wyglądał młodziej i jakoś tak delikatniej z lekko opuchniętymi oczami i włosami w nieładzie.

Przez chwilę Jeongguk zastanawiał się, czemu chłopak zaspał dzisiaj rano. Czy może wczorajsze spotkanie, przeciągnęło się do późna? Gdy o tym myślał, czuł się zazdrosny, chociaż wiedział, że nie ma najmniejszego prawa, by tak się czuć. Miał narzeczoną, z którą miał się pobrać za kilka miesięcy. Nie powinien być zazdrosny o Tae, ale mimo to nie mógł zaprzeczyć temu, co czuł.

Starając się zbytnio o tym nie myśleć, skupił swoją uwagę na smukłych palcach tatuażysty, które ostrożnie wyjmowały cały sprzęt. Musiał przyznać, że mężczyzna miał naprawdę piękne dłonie. Duże i męskie, a zarazem zadziwiająco delikatne. Wciąż pamiętał, jak Taehyung położył swoją dłoń na jego talii i przyciągnął go do siebie. Jego uścisk był zdecydowany, a sam gest niezwykle władczy, jakby był dokładnie pewny, czego chce i kogo pragnie.

Czy on sam kiedykolwiek był czegoś tak pewny?

Ciągle zadawał sobie pytania, czy to, co robił, zostanie zaakceptowane przez ojca, czy spodoba się Lisie, czy jego rodzina będzie z niego dumna, czy może sobie na to pozwolić, czy, czy, czy... Ciągle wszystko kwestionował.

A Taehyung po prostu przyciągnął go pewnie do siebie i tańczył z nim w klubie pełnym ludzi, nie przejmując się tym, czy innym się to podoba. Co więcej, później przyciągnął go i pocałował, bo chciał to zrobić.

Chciał go całować, chciał go dotykać... Chciał się z nim kochać...

Gdyby Jeongguk nie powiedział mu o Lisie...

Wiedział, że dobrze zrobił. Był w związku z dziewczyną, na której mu zależało i której dopiero co się oświadczył. Ten pocałunek z Tae nie powinien był nigdy się wydarzyć. Tatuażysta go fascynował. Chciał go lepiej poznać, ale przecież mogli być przyjaciółmi. Obaj byli dorośli. Przecież taka przyjaźń jest możliwa.

- Okay, może zacznijmy od wzoru - zaczął nagle Tae, wyrywając go z zamyślenia. - Jeśli chcesz, żeby zrobić dla ciebie cały projekt od samego początku, muszę wiedzieć, co masz w głowie. Wystarczy choćby ogólny zarys, wokół którego będę mógł pracować - to mówiąc, tatuażysta usiadł obok niego i przysunął niewielki stolik. Położył na nim swój szkicownik. - Najpierw naszkicuję to w notatniku, potem pobiorę wymiary i przygotuję kalkę. Chcę, żeby to było coś wyjątkowego, więc potrzebuję, żebyś się przede mną otworzył...

Jeongguk spojrzał na jego twarz i napotkał spojrzenie jego ciemnych oczu.

Miał się przed nim otworzyć? Powiedzieć mu o rzeczach, o których nie mówił nikomu?

Na samo wspomnienie wydarzeń sprzed ponad dziesięciu lat poczuł, że jego gardło się zamyka. Zamrugał kilka razy, czując, jak rośnie jego zdenerwowanie.

Może to wcale nie był taki dobry pomysł?

- Gguk... - odezwał się nagle Tae. - Wiem, że nie znamy się długo, ale naprawdę możesz mi zaufać. Cokolwiek mi powiesz, zostanie między nami.

- Ten tatuaż jest dla mnie bardzo ważny... - powiedział, ostrożnie dobierając słowa. - Od dawna chciałem go zrobić. Mam wszystko w głowie... Tylko... Nie do końca wiem, jak to ubrać w słowa.

Taehyung przyglądał mu się uważnie. Nie potrafił wyjaśnić dlaczego, ale Jeongguk nagle wydał mu się znacznie młodszy, jakiś bardziej kruchy. Być może to było coś w jego w głosie, co sprawiło, że tak to odebrał. Dosłownie czuł, jak ważny był dla niego ten tatuaż.

- Okay. To może zacznijmy od tego... Gdzie chcesz ten tatuaż? Yoongi mówił mi, że na plecach?

- Tak. Chcę to na całe plecy - potwierdził chłopak.

- Masz już jakiś tatuaż? - spytał Tae, a brunet zaprzeczył ruchem głowy. - Uuu to przyznam, że to odważne, jak na pierwszy tatuaż. Trochę mi zaimponowałeś, Panie Łobuzie.

Jeongguk prychnął na tę uwagę, po czym przygryzł swoją dolną wargę i obserwował, jak Tae otwiera swój szkicownik. Gdy chłopak to robił, dostrzegł, że wiele stron pokrytych było rysunkami. Miał niemal nieodpartą chęć, by wziąć ten zeszyt do ręki i obejrzeć jego prace. Wiedział, że gdyby Taehyung pozwolił mu zobaczyć, co rysuje w wolnym czasie, to trochę tak, jakby pozwolił mu wejść do swojej głowy. Do swojej duszy...

Tatuażysta wyjął ołówek i uniósł swoje spojrzenie. Przez chwilę patrzyli na siebie w całkowitym milczeniu. Czerwonowłosy wyglądał, jakby intensywnie nad czymś myślał.

- Powiedz mi, co masz w głowie. Co to ma być?

- Anioł - odpowiedział chłopak.

- Okay... Jaki anioł? Masz już jakiś pomysł, czy chcesz, żebym to ja ci podpowiedział? Może chcesz przejrzeć projekty, które mamy? - pytał tatuażysta.

Jeongguk milczał przez chwilę. Dokładnie wiedział, co chce. Od tyłu lat miał ten wzór w głowie, ale okazało się, że powiedzenie o tym komuś na głos, wcale nie jest takie łatwe. Nigdy nikomu o tym nie mówił. Czuł, że jego gardło się zaciska. Taehyung jednak zdawał się dostrzec jego zdenerwowanie, bo jego wytatuowana dłoń, nagle odnalazła drogę to dłoni bruneta, która nerwowo bawiła się pustym już kubkiem po czekoladzie.

Chłopak spojrzał na wytatuowane palce, które owinęły się wokół jego nadgarstka. Dłoń tatuażysty była ciepła, jego uścisk silny, a zarazem przepełniony czułością, jakby dokładnie rozumiał, co przeżywa, mimo że nie padły jeszcze żadne słowa wyjaśnienia.

- Chcesz zrobić ten tatuaż z myślą o kimś, prawda? - zapytał nagle Tae, chociaż w jego ustach to wcale nie brzmiało jak pytanie.

Jeon uniósł swój wzrok i napotkał ciemne spojrzenie tatuażysty. Nie był w stanie nic powiedzieć, więc jedynie skinął głową na znak potwierdzenia.

- Myślę, że takie tatuaże są najlepsze - powiedział, wciąż patrząc brunetowi prosto w oczy. - Te, które mają dla nas jakieś znaczenie - dodał. - Wiele ludzi robi tatuaże tylko dlatego, że im się podobają i nie ma w tym nic złego. Chociaż ja uwielbiam robić te, które kryją w sobie coś więcej. Może to śmieszne, ale czasem sobie myślę, że robiąc dla kogoś taki tatuaż, mogę uzdrowić jego duszę.

Jeongguk przez chwilę myślał nad słowami tatuażysty. Od wielu lat czuł się tak, jakby stracił część siebie samego i nosił w sobie ogromną dziurę, której nikt i nic nie potrafiło zapełnić. Kiedy był młody, naiwnie myślał, że kiedy się w kimś zakocha, to być może w końcu poczuje się pełny, ale nic takiego nie nastąpiło.

Nigdy nie rozmawiał z Lisą na temat tego, co się wydarzyło. Dziewczyna nie miała o tym zielonego pojęcia. Gdy czuł się przytłoczony, tłamsił wszystko w sobie. Jedynie boks i bieganie zdawało się mu pomagać.

Czy Taehyung miał rację, mówiąc, że tatuaż może uleczyć jego duszę?

- Czy ty masz taki tatuaż? - spytał, nim zdążył ugryźć się w język.

Tatuażysta jednak zdawał się nie mieć nic przeciwko jego pytaniu. W ogóle się nie spiął, zdawał się wyluzowany. Skinął do niego głową, uśmiechając się lekko.

- Mam wiele tatuaży, ale jest jeden, który ma dla mnie szczególne znaczenie - to mówiąc, dotknął swoimi palcami swojej klatki piersiowej na wysokości lewej piersi. - I był zrobiony z myślą o jednej bardzo ważnej osobie.

Brunet zastanawiał się, czy Taehyung chciał wskazać w kierunku swojego serca, czy pokazywał mu, gdzie zlokalizowany jest ten tatuaż. Miał chęć poprosić go, by zdjął z siebie koszulkę, by mógł w pełni zobaczyć wszystkie jego tatuaże, ale nie śmiał nawet o to prosić.

- Jakiego anioła chciałeś? To ma być kobieta czy mężczyzna? - pytał dalej.

- Kobieta, ale chciałbym, żeby nie było widać jej twarzy. Nie chcę, żeby to był silny, waleczny anioł, jakie często są przedstawiane. To nie ma być wojownik. Chciałbym, żeby ten anioł wyglądał trochę tak, jakby... - zamilkł na chwilę, czując, że jego gardło na nowo się zaciska, ale mimo to zmusił się, by kontynuować. - Chciałbym, żeby wyglądał tak, jakby przeszedł przez piekło, jakby wyszedł cało z jakiegoś wypadku... N-nie wiem, jak to określić... - znowu urwał. Nie myślał, że to będzie takie trudne. Czuł się dziwnie obnażony, opowiadając o tym wszystkim. Od lat doskonale widział, jak ma wyglądać ten tatuaż. Miał go niemal przed oczami, ale dotąd nikomu o tym nie mówił. - Nie. Zapomnij o tym. To głupie... - wtrącił szybko, oblizując nerwowo swoje wargi.

- Ej, Gguk! - zawołał go tatuażysta, jakby chciał, by zwrócił an niego uwagę. - To nie jest głupie - powiedział, gdy ich oczy się spotkały. - Przynajmniej dla mnie nie jest. Uważam, że to piękne i chyba mam pewien pomysł...

- Masz? - spytał zaskoczony chłopak.

Taehyung uśmiechnął się do niego. W jego oczach dostrzegł jakiś dziwny błysk. Nie wiedział dlaczego, ale patrząc w jego ciemne oczy, wiedział, że może mu ufać. Nie potrafił tego wyjaśnić i ubrać w słowa. Niewiele mu powiedział, ale czuł się niemal tak, jakby te ciemne oczy patrząc na niego, przenikały wprost do jego duszy.

Nagle tatuażysta wstał ze swojego miejsca, niemal tak szybko, jakby go coś poparzyło. Jeongguk rozszerzył oczy, zaskoczony taką nagłą zmianą. Czerwonowłosy wyjął dużą kartkę papieru z szafki i podszedł ponownie do chłopaka.

- Wiem, że nie znamy się zbyt długo, ale... - zaczął nagle niskim, seksownym głosem. - Czy możesz się dla mnie rozebrać? - spytał, a jego usta wygięły się w zawadiackim uśmiechu.

Brunet zamrugał szybko kilka razy, jakby nie do końca rozumiał jego słowa, a widząc jego minę, tatuażysta roześmiał się głośno. Jego niski, melodyjny śmiech wypełnił cały pokój swoją czarującą muzyką.

- Spokojnie, chcę jedynie rozplanować tatuaż - wyjaśnił. - kiedy jesteś w marynarce i koszuli, nie do końca wiem ile faktycznie mam miejsca. Potrzebuję więc zobaczyć swoje płótno - dodał, patrząc mu prosto w oczy.

Wymawiając ostatni słowo, jego głos lekko zadrżał. Było to niemal nie do wychwycenia, ale mimo to, Jeongguk usłyszał to drżenie. Czy tatuażysta był zdenerwowany tym, że ma się przed nim rozebrać? Nie wiedzieć czemu, ale brunet poczuł się dziwnie podbudowany tym faktem. Taehyung był zawsze taki pewny siebie.

Nic nie mówiąc, podniósł się więc ze swojego miejsca i stanął naprzeciwko tatuażysty, po czym patrząc mu prosto w oczy, zdjął z siebie marynarkę i rzucił ją na leżankę. Uniósł dłonie do swojego krawata. Poluzował palcami węzeł na tyle, by mógł wysunąć spod niego kołnierzyk koszuli. Po chwili przeniósł dłonie w kierunku swojej koszuli i powoli zaczął odpinać kolejno guziki. Nie wiedział dlaczego, ale czuł, że jego dłonie lekko drżą, a z każdą chwilą puls przyśpiesza.

Tatuażysta stał przed nim, wbijając swoje intensywne spojrzenie w jego sylwetkę. Brunet dostrzegł, że jego oczy uważnie śledzą ruchy jego dłoni, ale nie zatrzymał się. Powoli rozpinał kolejne guziki, wpatrując się w twarz czerwonowłosego. Chciał widzieć jego reakcję.

Kiedy rozpiął swoją koszulę już do połowy, Taehyung przełknął z trudem ślinę. Jezu. Tyle razy widział, jak ktoś rozbierał się przed nim, czy to do tatuażu, czy w sypialni, ale nigdy nie czuł się tak, jak teraz. Brakowało mu powietrza. Zdawało mu się, że wszystko dookoła się kręci. Jego serce obijało się chaotycznie, jak dziki ptak, starając się wydostać na wolność.

Śledził uważnie swoim wzrokiem ruchy dłoni chłopaka, patrząc, jak ten powoli odsłania przed nim swoje ciało. Spojrzał na jego twarz i na krótką chwilę ich oczy się skrzyżowały, jednak szybko ponownie spojrzał na jego dłonie. Gdy brunet rozpiął ostatni guzik i chwycił za poły swojej koszuli, wstrzymał oddech. Chłopak jednak nie zatrzymał się, rozchylił przed nim swoją czarną koszulę, ukazując cudownie mleczną i gładką skórę, umięśnioną klatkę piersiową i brzuch twardy jak skała.

- Och cholera... - powiedział, nim zdążył się zreflektować, że wypowiedział te słowa na głos.

Spojrzał na twarz bruneta, po czym ponownie przeniósł wzrok na jego brzuch. Domyślał się, widząc jego sylwetkę, że chłopak musi być wysportowany, ale tego zdecydowanie się nie spodziewał. Jeongguk wyglądał jak młody bóg. Brunet uniósł swoją prawą brew, pytająco.

- Nie zamierzasz mi tego ułatwiać, co? - spytał w końcu Kim, już nieco bardziej pewnym głosem.

- Ułatwiać czego? - brunet zmarszczył czoło, lekko zdezorientowany.

- Tego - to mówiąc, wskazał na niego swoją dłonią. - Ośmiopak? Serio?!

Jeongguk roześmiał się na jego słowa. Wiedział, że jest wysportowany i ma ładne ciało, ale nigdy wcześniej nikt tak nie reagował na jego nagość. W jakiś dziwny sposób schlebiało mu to.

- To wcale nie jest śmieszne. Staram się trzymać dystans, a ty nagle wyjeżdżasz mi z czymś takim - skarcił go tatuażysta. Brunet zagryzł swoją dolną wargę, starając się powstrzymać uśmiech.

- Przepraszam, gdybym wiedział, że każesz mi się rozbierać, zjadłbym wczoraj dwa kawałki ciasta, a nie jeden - odparł, drocząc się z nim i zdjąłze swojej szyi krawat, rzucając go na leżankę.

- Z takim brzuchem musiałbyś jeść dziesięć kawałków ciasta dziennie do końca życia, żeby wyglądać gorzej - rzucił Tae.

- Bez przesady...

- Na tym ośmiopaku mógłbym zetrzeć ser na pizze.

Jeongguk znowu się roześmiał. Tatuażysta był niemożliwy.

- Jeszcze dobrze się nie znamy, a ty już opowiadasz mi o swoich fetyszach? - zażartował brunet.

- Poczekaj, aż się poznamy... Dopiero zdradzę ci swoje fetysze - to mówiąc, tatuażysta poruszył zawadiacko swoimi brwiami.

Brunet wywrócił oczami i zdjął do końca swoją koszulę, rzucając ją na swoją marynarkę. Gdy to zrobił, czerwonowłosy skradł mu szybkie spojrzenie. Ciało chłopaka było wręcz idealne. Był szczupły i wyrzeźbiony, ale nie przesadnie umięśniony. Jego ciało było silne i sprawne. Brzuch wysportowany i tak cholernie obłędny, że miał chęć przesunąć po nim swoimi palcami.

Taehyung od razu dostrzegł, że jego skóra była idealna. Gładka, mleczna, jedynie delikatnie muśnięta słońcem. Fascynowało go to, że będzie mógł na niej tworzyć. Czuł mrowienie w opuszkach palców, na samą myśl, że mógłby go dotknąć. Chciał go dotykać, wiedzieć, jak to jest czuć jego rozgrzaną skórę pod palcami. Zawstydzony swoimi niestosownymi myślami, wziął papier do dłoni i zrobił dwa kroki w jego stronę, starając się zbytnio na niego nie patrzyć.

- Odwróć się - poprosił.

Jeongguk przełknął głośno. Prośba tatuażysty była oczywista. Chciał mieć tatuaż na plecach, ale nagle poczuł się tym bardzo zdenerwowany. Lubił swoje ciało. Wiedział, że jest wysportowany. Dobrze się odżywiał i dużo trenował. Podobała mu się reakcja Tae na widok jego brzucha. Na Lisie jego ciało zdawało się nie wywierać żadnego wpływu.

Była jednak pewna część ciała, której nie był ani trochę pewny. Co więcej, wstydził się jej. I kiedy czerwonowłosy poprosił go, by się do niego odwrócił, nagle poczuł się cholernie niepewny siebie. Był onieśmielony, nagle jego dłonie zaczęły się pocić, a puls przyspieszać. Oblizał nerwowo swoje wargi i wytarł dłonie o swoje uda, po czym powoli zaczął się odwracać.

Gdy odwrócił się do niego, miał wrażenie, że zaraz się udusi. Zamknął oczy i czekał na jakiś złośliwy komentarz albo wyraz obrzydzenia, podobny do tego, jaki wydobyła z siebie Lisa, kiedy kochali się pierwszy raz. Nic wtedy nie powiedział, ale pamiętał to tak dokładnie, bo jej słowa wpisały się w jego umysł, jak tatuaż w skórę.

Przez chwilę w pokoju panowała całkowita cisza. Jeongguk zaczął się zastanawiać, czy może powinien się ponownie ubrać. Nagle poczuł się niesamowicie zawstydzony. Rozchylił delikatnie swoje wargi, ale nie był w stanie się odezwać. Już chciał się odwrócić, gdy nagle poczuł coś, czego się nie spodziewał.

Te długie, wytatuowane palce tatuażysty, które tak podziwiał, zaczęły delikatnie sunąć po jego skórze, dokładnie w tym miejscu, gdzie jego ciało szpeciła długa blizna.

Brunet wstrzymał oddech. W jednej sekundzie zalało go tyle emocji, że jego dolna warga zaczęła lekko drżeć. Nikt nigdy tak go nie dotykał. Lisa zawsze unikała dotykania tej blizny, jakby przez dotyk miała się czymś zarazić. Tatuażysta miał cudownie ciepłe dłonie, jego dotyk był niezwykle delikatny, jakby obawiał się, że mocniejszy dotyk, mógł sprawiać mu ból.

- Co ci się stało? - spytał nagle.

- W-wypadek - wydusił Jeongguk. - M-miałem wypadek.

Taehyung zabrał swoją dłoń. Nie planował się do niego zbliżać. Wiedząc, że brunet ma narzeczoną, postanowił trzymać dystans, ale nie potrafił się powstrzymać. Ciało chłopaka było piękne. Skóra była nieskazitelna, ciało wytrenowane. Kiedy spojrzał na jego plecy, szerokie ramiona i tak cudownie wąską talię, był zaskoczony, gdy dostrzegł, że jego prawą łopatkę znaczy duża blizna.

Blizna wyglądała tak, jakby ktoś przeciął jego łopatkę sztyletem, miała co najmniej około piętnastu centymetrów. Przyglądając się jej, pomyślał, że to wyglądało trochę tak, jakby chłopak był aniołem, a ktoś wyrwał mu skrzydła, gdy zszedł na ziemię. Chciał znać jego historię. Chciał wiedzieć, co się wydarzyło, ale o nic więcej nie pytał.

Jeongguk jednak nagle poruszył się nerwowo, jakby był bardzo zawstydzony i odwrócił się do niego przodem. Na krótką chwilę ich oczy się spotkały, ale chłopak szybko odwrócił wzrok, wyraźnie zmieszany.

- P-przepraszam - rzucił szybko.

- Za co mnie przepraszasz? - spytał Taehyung wyraźnie zdezorientowany.

- Powinienem był ci powiedzieć. Ta blizna... Wiem, że jest okropna i...

- Ej! Gguk... Spójrz na mnie - zawołał nagle tatuażysta, ale gdy brunet nie reagował, zrobił krok w jego stronę i wsunął dłoń pod jego brodę, by zmusić go, by na niego spojrzał. - Gguk, twoja blizna nie jest okropna. To część tego, kim jesteś.

- C-czy da się ją zakryć tatuażem? - spytał brunet, spoglądając niepewnie na tatuażystę.

Taehyung uśmiechnął się do niego i odsunął delikatnie, zabierając swoją dłoń. Nie czuł się komfortowo, będąc tak blisko. Jeongguk był tak cholernie pociągający, że miał chęć pocałować jego wargi, mówiąc mu, jaki jest cudowny.

Jak w ogóle chłopak mógł myśleć, że cokolwiek w nim może być odrażające?

- Nie uważam, żebyś miał się czego wstydzić, ale obiecuję, że kiedy skończymy, nawet nie będziesz wiedział, gdzie była ta blizna - odparł tatuażysta, patrząc mu prosto w oczy. - Odwrócisz się dla mnie? - spytał, a brunet przytaknął i ponownie odwrócił się do niego plecami.

Już nie był taki zestresowany. Zawsze wstydził się tej blizny, ale to, co powiedział mu Taehyung, sprawiło, że poczuł się znacznie lepiej. Tatuażysta przyłożył do jego pleców kartkę i odznaczył na niej, jak duży ma być tatuaż.

- Masz szerokie i silne ramiona... - zaczął. Było mu dziwnie gorąco, kiedy mówił o ciele bruneta, więc oczyścił gardło, by móc mówić dalej. - ale twoja talia jest b-bardzo wąska... - urwał na chwilę, przeklinając się w myślach za to, że się zająknął. - Musimy to dobrze rozplanować. Myślę, że anioł powinien zajmować bardziej centralne miejsce. U góry możemy zrobić jakieś ciekawe tło.

Tatuażysta wrócił ponownie w stronę niewielkiego stolika, rozłożył na nim kartkę i zaczął na niej coś szybko szkicować. Jeongguk domyślił się, że chłopak robi szybki szkic tego, co ma w głowie. Zafascynowany, ruszył w jego stronę i usiadł naprzeciwko niego.

Dłonie tatuażysty poruszały się szybko, zwinnie. W pierwszej chwili to, co rysował, nie przypominało nic konkretnego. Były to jedynie linie naszkicowane na szybko ołówkiem, jednak po chwili dostrzegł, że te dziwne kreski zaczynają tworzyć kobiecą sylwetkę.

To, co tworzył czerwonowłosy, było piękne. Chłopak kreślił sylwetkę anioła, siedzącego na ziemi plecami do widza. Głowa kobiety była pochylona, jej włosy zasłaniały twarz, odziana była w zwiewną sukienkę, ale jej plecy były odkryte. Jej prawe ramię miało bliznę, podobną do tej jego. Przyglądając się, jak tatuażysta narysował tę bliznę, zdał sobie sprawę z tego, dlaczego ją tam umiejscowił.

Taehyung miał zamiar użyć jego bliznę, jako tę anioła, po wyrwanych skrzydłach.

To był jedynie delikatny zarys tatuażu. Szkic, który był jeszcze niedopracowany, ale był tak piękny, że Jeongguk czuł pieczenie pod powiekami. Blizna wcale nie obrzydzała kobiety, sprawiała, że anioł zdawał się jeszcze piękniejszy, wyjątkowy.

Czy Taehyung tak właśnie go widział?

Zamrugał szybko kilka razy, czując rosnącą gulę w gardle. Uniósł swój wzrok nieco wyżej, by spojrzeć na twarz tatuażysty. Taehyung nie patrzył na niego. Jego spojrzenie utkwione było w kartce, na której wciąż tworzył swój rysunek.

Jeongguk dostrzegł, że gdy chłopak nad czymś myślał, jego wargi rozchylały się lekko, a język wysuwał delikatnie, zwilżając je. Czasem tatuażysta opierał końcówkę ołówka o swoje usta, stukając nim delikatnie o swoją dolną wargę.

Jeon nie mógł oderwać od niego swoich oczu. Wiedział, że to, co tworzył tatuażysta, było niesamowite i dlatego chciał, by to on go wytatuował. Był tutaj, bo chciał oglądać, jak czerwonowłosy pracuje, ale teraz to nie było istotne. Widział coś znacznie lepszego. Coś, co miał chęć oglądać całą wieczność.

Taehyung.

Chłopak był niewiarygodnie piękny. Patrząc na niego, miał wrażenie, że znowu świat zwolnił, jakby ktoś chciał dać mu więcej czasu, by mógł docenić to, co widzi. Wiedział, że nie powinien patrzeć na niego w taki sposób, ale to było silniejsze od niego.

Był w niego tak wpatrzony, że nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że Tae coś do niego powiedział. Gdy nie odpowiadał, tatuażysta uniósł swój wzrok i spojrzał na niego. Kiedy Jeongguk napotkał spojrzenie ciemnych oczu chłopaka, poruszył się nerwowo na swoim miejscu. Zmieszany pogładził dłonią swój kark.

- S-słucham? P-przepraszam... Zamyśliłem się... - wytłumaczył szybko.

- Zobacz - polecił tatuażysta, podsuwając rysunek w jego stronę.

On sam również pochylił się mocniej ku Jeonowi. Był teraz tak blisko, że ich głowy niemal się stykały, a do nozdrzy Jeongguka wkradł się zapach perfum mężczyzny. Ten sam zapach, który czuł, gdy tańczyli ze sobą w Moonlight i gdy potem Taehyung przywarł do niego swoimi wargami.

- To jedynie taki szybki szkic, żeby pokazać ci, o czym myślałem. Jeśli ci się spodoba, to przygotuję kalkę, a jak nie to, wymyślimy coś innego, więc proszę, powiedz uczciwie, co o tym myślisz, okay? - kontynuował.

Brunet przysunął kartkę w swoją stronę. Nie wiedział, jakim sposobem Taehyung to zrobił, ale na tej białej kartce namalował dokładnie to, o czym marzył od tak wielu lat. Jeongguk nie powiedział mu wiele, ale miał wrażenie, jakby tatuażysta dostrzegł to, co skrywał w sobie. Jakby dostrzegł to, czego inni nie potrafili.

- Tae... To... - urwał, nie wiedząc, jak wyrazić to słowami.

- Pomyślałem, że twoja blizna... Wygląda trochę tak, jakby... Jakby ktoś wyrwał ci skrzydła... Chciałem to wykorzystać, ale jeśli ci się nie podoba... - wyjaśnił tatuażysta.

- To jest piękne, Tae. To jest dokładnie to, o czym marzyłem.

Słysząc te słowa Taehyung uśmiechnął się do niego tym swoim cudownym, uroczym uśmiechem, rozświetlając nim całe pomieszczenie, a Jeongguk ponownie nie mógł odwrócić od niego swojego spojrzenia. Tatuażysta miał najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widział. Nie wiedział dlaczego, ale nagle naszła go ochota, by pocałować jego wargi. By sprawdzić, czy smakują inaczej, gdy zdobi je tak piękny uśmiech.

Czerwonowłosy wstał ze swojego miejsca i podszedł do szafki, a Jeongguk przełknął głośno ślinę. Nie powinien myśleć o nim w taki sposób. Miał narzeczoną. Mógł sobie wmawiać, ile tylko chciał, że mimo iż jest w związku, to normalne, by czuć pociąg do innych. W końcu wciąż był człowiekiem z krwi i kości, ale wiedział, że to, co czuje, nie jest normalne. Nikt inny nie powinien go tak pociągać. Lisa powinna być najważniejsza.

Tatuażysta wyjął kalkę i wrócił do niego, ponownie siadając na swoim miejscu. Rozłożył sprzęt na stole i zaczął przenosić wzór na kalkę. Brunet ponownie wpatrywał się w niego, niemal nie mrugając, kiedy jego zwinne dłonie po raz kolejny tworzyły ten piękny obraz.

- Chciałbym jeszcze dodać jakieś fajne tło. Myślałem, że coś w rodzaju lasu, byłoby dobre, ale to dodamy dopiero później - zaczął mówić dalej, wciąż przenosząc wzór. - To będzie duży tatuaż, więc na pewno będzie potrzeba więcej, niż jednej sesji.

- Ile to zajmie czasu? - spytał Jeongguk.

- Dużo, ale to zależy od tego, jak będziesz znosić ból. Myślę, że będą potrzebne co najmniej trzy sesje. Pewnie dwie na sam wzór i jedna na cieniowanie.

- Czy to boli?

- Ból to pojęcie względne - odparł tatuażysta. - Myślę, że jest w życiu wiele rzeczy, które bolą zdecydowanie bardziej.

- Co na przykład? - dopytywał Jeongguk, śledząc uważnie ruchy dłoni chłopaka.

Gdy czerwonowłosy rysował, dostrzegł, że chłopak jest oburęczny. Tak samo dobrze posługiwał się swoją prawą, jak i swoją lewą ręką. To była kolejna rzecz, która go zaintrygowała. Nigdy nie widział, by ktoś to potrafił.

- Na przykład, kiedy przykopiesz swoim małym palcem u nogi w szafkę nocną - zażartował, a Jeongguk prychnął mimowolnie pod nosem.

- Pytam serio. Nie nabijaj się ze mnie - skarcił go brunet.

- To zajmie dużo czasu, więc na pewno będzie boleć, ale zrobimy tyle, ile dasz radę, a ja postaram się to zrobić najdelikatniej i najlepiej, jak potrafię - powiedział w końcu.

- Okay - przytaknął chłopak. - Czy ty masz jakiś tatuaż na plecach? - spytał, czując, jak pod wpływem tego pytania, jego puls przyśpiesza.

Był pewien, że chłopak ma tatuaż na plecach. Kiedy był tu w poniedziałek i obserwował jego pracę, dostrzegł zarys tuszu pod jego koszulką, ale nie wiedział co to. Tatuażysta spojrzał na niego i zaczesał dłonią swoje włosy do tyłu, jednak niesforna grzywka ponownie opadła na jego ciemne oczy.

- Mam wytatuowane całe plecy - wyznał. - Większość moich tatuaży to mój projekt, ale dzieło Yoongsa. To utalentowany artysta. To on nauczył mnie tatuować.

- Masz piękne tatuaże - powiedział nagle, nim zdążył ugryźć się w język. To była prawda, ale mówiąc mu coś takiego, poczuł się zawstydzony. - Twoje rękawy... To twój projekt?

- Tak - odparł tatuażysta, przestając malować.

Wyciągnął w jego kierunku swoją rękę i podwinął rękaw swojej koszulki, ukazując w pełni tatuaże pokrywające jego skórę. Cały rękaw na prawej ręce przedstawiał różnych wojowników. U góry wytatuowany był samurajski wojownik z maską na twarzy. Widoczne były jedynie jego oczy. Spojrzenie miał twarde, nieprzeniknione.

Wewnętrzną część ręki zdobiła piękna twarz dziewczyny, ubranej w tradycyjny strój. Jej włosy związane były na czubku głowy, ciemne kosmyki, rozwiane przez wiatr, opadały na smutne oczy. Poniżej dostrzegł kolejnego wojownika, jego twarz również skryta była za maską.

Całość tatuażu wykonana była czarnym tuszem. Jedynie gdzieniegdzie pojawiały się smugi czerwieni, znacząc skórę jego ręki tak, jakby został cięty nożem. Dostrzegł również znaki kanji, ale nie znał znaczenia wszystkich z nich. Odruchowo wyciągnął swoją dłoń i przejechał opuszkami swoich palców po jednym z nich.

Z zaskoczeniem odkrył, że skóra tatuażysty była ciepła, miękka i niezwykle kusząca. Podobało mu się, jak złocista była. Jak rozgrzany karmel. Przy jego mlecznej skórze wyglądała wręcz idealnie. Przez ułamek sekundy niemal widział oczami swojej wyobraźni ich nagie ciała, splecione razem. Jego silne, wysportowane ciało o skórze mlecznej i gładkiej jak aksamit, oplecione opalonym, karmelowym ciałem tatuażysty, pokrytym czarnym tuszem.

- Co to znaczy? - spytał, z zafascynowaną miną znacząc opuszkami palców linie jednego ze znaków kanji.

- Ten znak oznacza siłę - odpowiedział Tae, niemal wstrzymując oddech, gdy palce bruneta sunęły po jego ręce.

Brunet dotykał jedynie jego ręki, ale w jego dotyku było coś takiego, że bał się poruszyć, by przypadkiem nie spłoszyć go, jak się płoszy dzikie zwierzę. Chciał, by ta dziwna pieszczota trwała jak najdłużej. Nikt nigdy nie dotykał go w taki sposób. W jego dotyku było coś wyjątkowego, magicznego. W tym dotyku nie było nic przyjacielskiego i oboje dobrze o tym wiedzieli, ale mimo to nikt nic nie powiedział, pozwalając, by ta chwila trwała. Jeongguk przesunął swoją dłoń dalej, w kierunku kolejnego znaku i obrysował go opuszkami swoich palców.

- Ten oznacza nadzieję - powiedział tatuażysta.

Jeon przesunął dłoń jeszcze niżej, w kierunku jednego ze znaków, którego znaczenia był pewny. Rozpoznał go od razu. Mimo to poczekał, aż tatuażysta wypowie swoim aksamitnym głosem to słowo. Chciał usłyszeć, jak jego zakolczykowany język owija się czule wokół każdej samogłoski. Nawet nie wiedział czemu, ale pragnął usłyszeć to słowo z jego ust. Wiedział, że to było coś, czego nigdy nie będzie dane mu usłyszeć. Taehyung nigdy nie skieruje do niego podobnych słów.

- Miłość...

Brunet uniósł swój wzrok i odszukał swoim spojrzeniem oczy tatuażysty. Ciemne i nieprzeniknione. Jego spojrzenie było tajemnicze, intensywne i cholernie seksowne. Jeongguk czuł się nim zahipnotyzowany jak za pierwszym razem, gdy spojrzał w te niemal czarne tęczówki.

Miłość.

Czy Taehyung kiedyś kogoś kochał? Czy jego idealne wargi wyznawały kiedyś komuś miłość?

Jeongguk zastanawiał się przez chwilę, jakby to było słyszeć ten głęboki, aksamitny głos mężczyzny wprost przy swoim uchu, wyznający jego uczucia.

Czy Tae odważyłby się powiedzieć, że się zakochał?

On sam unikał takich słów jak ognia. Starał się przypomnieć, czy kiedyś wyznał Lisie swoją miłość. To Lisa pierwsza powiedziała mu o swoich uczuciach. Pamiętał dokładnie, jak dziewczyna powiedziała mu, że go kocha. Jedyne, na co go było wtedy stać, to powiedzieć jej, że on czuje to samo. Chyba nigdy wprost nie powiedział jej, że ją kocha. Potrafił powiedzieć innym, że to, co do niej czuje to miłość, ale jej mówił to bardzo rzadko. Nie wiedział dlaczego. Być może dlatego, że nigdy nie był do końca przekonany, że to, co czuje do Lisy, można określić tym mianem. Na swój sposób kochał ją, zależało mu na niej i wiele razem przeżyli, ale gdy kierował do niej takie słowa, czuł, że to nie jest do końca uczciwe.

Wydawało mu się, że gdy się kogoś naprawdę kocha, nie ma się wątpliwości, ale najwyraźniej nic w życiu tak nie wyglądało. Nic nigdy nie było czarne lub białe. Życie zbudowane było z milionów odcieni szarości. Często nie był pewien tego, co robi. Czuł się nieraz tak, jakby stąpał nad brzegiem przepaści. Wystarczył jeden nieostrożny krok, by runąć w ciemną otchłań.

Kiedy był z Taehyungiem, wszystko było dla niego takie nowe. Powinien być zdenerwowany, ale jedyne, co czuł, to ekscytacja przed nieznanym. Chłopak był zupełnie inny niż ludzie, których znał dotychczas. Był inny. Wyjątkowy. Ufał mu, mimo że nie potrafił wyjaśnić czemu. Wystarczyło, że tatuażysta wyciągnął do niego swoją dłoń, a on po prostu pozwalał mu się prowadzić.

I mimo że szli w nieznane. Jak do tej pory okazywało się, że wszystko, co Taehyung mu pokazał i czego pozwolił mu doświadczyć, było niesamowite.

I chciał więcej. Chciał więcej tego, co z nim związane.

Nagle do ich uszu dotarł dźwięk kodu do drzwi i Jeongguk odruchowo zabrał dłoń z ręki tatuażysty, po czym odchrząknął zmieszany. Gdyby ktoś wszedł do pokoju i zobaczył ich teraz, mógłby odnieść mylne wyobrażenie. Siedzieli tak blisko siebie, że ich głowy niemal się stykały. Taehyung miał prawą rękę wyciągniętą w jego stronę, a on wodził po niej swoimi palcami, obrysowując delikatnie jego tatuaże. Być może nie było w tym nic nadzwyczajnego, ale wiedział, że jego dotyk nie był jedynie dotykiem osoby, która podziwiała tatuaże innego człowieka. Jego dotyk był zbyt czuły, zbyt intymny i obaj dobrze o tym wiedzieli.

- Masz piękne tatuaże - powiedział Jeongguk, poprawiając się na swoim miejscu i starając się nie patrzeć na tatuażystę.

Taehyung poruszył się nerwowo na swoim miejscu i szybko odwinął rękaw swojej czarnej koszulki, ponownie zakrywając swoje ramię. Czuł, że jest mu gorąco. Jego serce łomotało w jego piersi tak mocno i szybko, że obawiał się, że Jeongguk to usłyszy. Nie potrafił wytłumaczyć, czemu reagował na niego w taki sposób. Nie był kochliwy i wcale nie było go łatwo oczarować, ale w tym chłopaku było coś takiego, że wystarczyło na niego spojrzeć i nagle cały świat przestawał istnieć.

Pragnął się w tym zatracić, ale wiedział dobrze, że nie może sobie na to pozwolić. Jeongguk należał do kogoś innego. Obiecał komuś, że spędzi z nią resztę życia, a on nie miał prawa tego psuć. Chłopak był niesamowity i mimo że nie znał go długo, był przekonany, że zasługuje na to, by być szczęśliwym. By być kochanym... A skoro powiedział mu, że kocha swoją narzeczoną, dziewczyna musiała być równie cudowna.

Skłamałby, mówiąc, że jej nie zazdrości. Cholernie jej zazdrościł, ale nie miał innego wyboru niż uszanować decyzję Jeongguka. Mógł go mieć w swoim życiu jako swojego przyjaciela i tego miał zamiar się trzymać. Nie miał wielu bliskich osób w swoim życiu, a czuł, że ten chłopak będzie dla niego kimś ważnym.

- Hej! - zawołał nagle znajomy głos.

Taehyung spojrzał w kierunku drzwi i dostrzegł uśmiechniętą twarz przyjaciela. Yoongi wsunął jedynie swoją głowę przez szparę w drzwiach. Jego blond włosy były lekko potargane, oczy wciąż zaspane.

- Hej, Yoongs - przywitał się.

- Jak tam idzie ze wzorem? - spytał starszy, otwierając drzwi nieco szerzej.

- Już wszystko ustaliliśmy, właśnie kończę przygotowywać kalkę, więc pewnie zaraz zaczniemy tatuować - wyjaśnił czerwonowłosy. - Chcesz zobaczyć? Jeongguk miał świetny pomysł.

Blondyn otworzył drzwi na oścież i wszedł do środka. Jak Jeongguk się tego spodziewał, cały ubrany był na czarno. Jego czarna koszulka była dosyć mocno wcięta, dzięki czemu mógł podziwiać jego tatuaże. Gdy tatuażysta zbliżył się do niego, by podać mu swoją dłoń na przywitanie, dostrzegł, że na jego szyi widoczna jest dosyć spora malinka. Poczuł się dziwnie zawstydzony tym, że to zapewne dzieło jego przyjaciela. Wiedział, że Jimin miał się znowu z nim spotkać wczoraj wieczorem. Najwyraźniej nie skończyli jedynie na drinku.

Spojrzał ukradkiem na Tae i zauważył, że spojrzenie tatuażysty na kilka sekund zawiesiło się na dowodzie miłosnych uniesień, a potem czerwonowłosy posłał mu szybkie spojrzenie. Trwało do dosłownie kilka sekund, ale mógłby przysiąc, że Taehyung przesunął swoim wzrokiem po jego smukłej, nieskazitelnej szyi, po czym zwilżył językiem swoje wargi.

Czy Tae zastanawiał się, jakby wyglądała jego skóra ze znamionami jego ust?

Yoongi, niczym się nie przejmując, zbliżył się do przyjaciela i pochylił nad kalką, uważnie oglądając projekt. Jeongguk odważył się ponownie unieść swój wzrok i spojrzeć na Tae, ale gdy to zrobił, dostrzegł, że tatuażysta już na niego patrzy. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale był pewien, że czerwonowłosy właśnie myśli o czymś cholernie nieprzyzwoitym. Jego spojrzenie było tak intensywne, że on sam niemal zapomniał, jak się oddycha.

- Och wow! To jest niesamowite! Tae, to chyba jedna z twoich najlepszych prac! - powiedział nagle Yoongi, wyrywając ich obu z tego dziwnego transu.

Dopiero na jego słowa, Taehyung odwrócił swój wzrok i przeniósł spojrzenie na przyjaciela. Jeongguk wypuścił głośno powietrze ze swoich płuc i przeczesał dłonią swoje ciemne, niemal czarne włosy. Słyszał, że Yoongi mówił coś jeszcze, ale nie potrafił się skupić na jego słowach. Serce w jego piersi biło tak mocno i głośno, że słyszał jego dudnienie w swoich uszach. Nigdy wcześniej nie czuł nic podobnego. Wystarczyło, by Tae spojrzał na niego, a on dosłownie zapominał, jak się oddycha.

- Okay, nie będę wam przeszkadzać. Mam klientkę na dwunastą, więc jakby co, to jestem na recepcji - to mówiąc, blondyn ruszył ponownie w stronę wyjścia.

Po chwili zniknął za drzwiami, zamykając je za sobą. Jeszcze chwilę po tym, jak blondyn zniknął, atmosfera w pokoju była dziwnie napięta. Powietrze między nimi można było ciąć nożem. Obaj unikali patrzenia na siebie, jakby bojąc się, że wystarczy jedno spojrzenie, by wszystkie dotychczasowe postanowienia poszły w diabli.

- P-potrzebuję jeszcze pół godziny, żeby dokończyć wzór - odezwał się w końcu Taehyung, po czym ponownie zasiadł do stolika.

- Spokojnie, nie musisz się spieszyć - powiedział Jeongguk i usiadł ostrożnie, ponownie zajmując miejsce naprzeciwko tatuażysty.

Przez kolejne pół godziny praktycznie ze sobą nie rozmawiali. Taehyung skupił swoją uwagę na przeniesieniu wzoru na kalkę, a Jeongguk uważnie śledził ruchy jego dłoni. Nie patrzyli na siebie. Tatuażysta jedynie skradł mu kilka szybkich spojrzeń, ale od razu odwracał wzrok, bojąc się, że jego silna wola nie wystarczy. Kiedy w końcu skończył, odłożył ołówek i zaczął poruszać swoją głową na boki, starając się rozruszać zastane mięśnie karku. Widząc to, brunet miał chęć położyć swoje dłonie na jego karku i rozmasować bolące miejsce, ale jedynie złożył swoje dłonie razem, by przypadkiem nie zrobić nic głupiego. Wolał unikać z nim zbytniego kontaktu fizycznego. Lepiej było zachować dystans.

- Wzór jest skończony. Resztę będziemy robić bezpośrednio na skórze, chyba że wolisz, żebym przygotował wszystko na kalce...

- Nie! - zaprotestował szybko. - Jesteś tak utalentowany, że to nie jest konieczne. Pracuj tak, jak tobie będzie wygodniej. Ufam ci - wyjaśnił.

Taehyung uśmiechnął się do niego i skinął głową na znak zgody. Wstał od stołu i podszedł do swojej kurtki, by sięgnąć z niej paczkę papierosów. Gdy szukał jej w kieszeni kurtki, odwrócił twarz w stronę bruneta i spojrzał na niego uważnie. Chłopak założył na siebie ponownie swoją koszulę, ale miał ją wciąż rozpiętą. Czarna tkanina jedynie zwisała luźno z jego szerokich ramion, tak cudownie kontrastując z jego jasną skórą. Silna klatka piersiowa unosiła się i opadała w równomiernym oddechu. Ciemne włosy opadały na jego czoło, gdy jego głowa była lekko pochylona do przodu. Jego ciemne oczy uważnie skanowały obraz na kalce, który leżał na stoliku przed nim. Nie mógł dokładnie zobaczyć jego oczu, ale wiedział, że błyszczały żywo, gdy patrzył na projekt, który dla niego przygotował. I mógł przysiąc, że na ten widok jego serce znowu zabiło mocniej.

- Wyjdę zapalić i jak wrócę, to możemy zaczynać, chyba że chcesz zrobić przerwę i pójść coś zjeść. Jesteś głodny? - spytał, a brunet zaprzeczył ruchem głowy.

- Nie, nie jestem, ale... Czy mogę z tobą iść?

- Jasne - odparł szybko.

Jeongguk wstał ze swojego miejsca i zaczął szybko zapinać guziki swojej koszuli. Taehyung śledził uważnie swoim wzrokiem, jak mleczna skóra znika, zakryta czarną tkaniną. Nie wiedział, jak chłopak to robił, ale nawet gdy się ubierał, jego ruchy były cholernie seksowne. Odruchowo zwilżył swoje wargi. Podobało mu się, jak niewymuszone było to, co chłopak robił. Nawet nie musiał się starać, by wyglądać seksownie. Gdy chłopak dotarł do guzików na wysokości swojego mostka, spojrzał na niego spod kurtyny swoich długich rzęs i jakby chcąc się z nim podroczyć, cofnął swoje dłonie, pozostawiając ostanie dwa guziki niezapięte.

To będzie cholernie długi dzień - pomyślał czerwonowłosy, ale na jego wargi wkradł się mimowolny uśmiech.

Nie mógł znieść tego dziwnego napięcia między nimi, a z drugiej strony uwielbiał je. Wystarczyło krótkie spojrzenie w jego oczy, delikatne otarcie dłoni, czy ciepło jego oddechu, gdy stali blisko, by dosłownie czuł się odurzony jego bliskością. Czas zwalniał, wszystko dookoła znikało, a powietrze zdawało się naładowane elektrycznością.

To doprowadzało go do obłędu.

Godząc się na przyjaźń, nie myślał, że to będzie takie trudne. Byli dorośli, więc kontrolowanie swoich żądz i instynktów nie powinno być takie trudne, więc czemu przy tym chłopaku miał wrażenie, jakby grunt osuwał się spod jego stóp?

Już minęło sporo czasu, od kiedy ostatni raz był z kimś w intymnej relacji. Ostatnio był tak zabiegany, że nawet nie miał czasu ani siły randkować. A odkąd poznał Jeongguka, nie potrafił myśleć o nikim i niczym innym. Być może powinien wyjść do jakiegoś klubu i wyrwać kogoś, kto wybiłby mu tego chłopaka z głowy?

Miał się dzisiaj wieczorem z nim spotkać, ale nie wiedział, czy to dobry pomysł. Skoro kontrolowanie się przy nim w dzień jest takie trudne, jak trudno mu będzie, gdy spotkają się wieczorem, w ich żyłach krążyć będzie alkohol zmieszany z pożądaniem, a przydymione światło stworzy intymną i seksowną atmosferę?

Być może im dłużej będzie z nim przebywał, tym będzie mu łatwiej? Może to właśnie był klucz? Widywać się z nim częściej i „uodpornić się" na jego urok.

Nigdy wcześniej nie próbował się przyjaźnić z kimś, kto pociągał go fizycznie. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że zarówno Yoongi, jak i Namjoon to przystojni mężczyźni, ale żaden z nich nie podniecał go tak, jak on. Chyba nikt nigdy go tak nie podniecał. Miał cichą nadzieję, że to uczucie zblednie, że im bardziej będzie go poznawał, tym pociąg będzie mniejszy, ale było dokładnie na odwrót - podobał mu się coraz bardziej.

Ruszyli razem z Jeonggukiem w stronę drzwi, gdy nagle te się otworzyły, ukazując Yoongiego. Tatuażysta miał telefon przystawiony do ucha i najwyraźniej z kimś rozmawiał, ale wyglądał na zdenerwowanego. Widząc jego minę, Taehyung zmarszczył swoje czoło, ściągając swoje idealne brwi razem.

- Tae, dzwoni do mnie Pani Choi Haeun - zaczął nagle Min, a słysząc to nazwisko, Taehyung przełknął nerwowo. - Próbowała się do ciebie dodzwonić, ale nie mogła, a podałeś mnie, jako drugą osobę do kontaktu... - tłumaczył szybko blondyn, po czym wyciągnął swoją komórkę w stronę przyjaciela.

Jeongguk dostrzegł, że kiedy czerwonowłosy wyciągnął swoją rękę po telefon, jego dłoń zadrżała lekko. Chłopak chwycił szybko komórkę przyjaciela i przystawił ją do swojego ucha. Nawet nie trudził się, by odejść gdzieś na bok, jakby nie obchodziło go to, że któryś z nich mógłby usłyszeć jego rozmowę.

- Dzień dobry, pani Choi. Kim Taehyung z tej strony - rzucił już do rozmówcy.

Przez chwilę słuchał tego, co kobieta do niego mówi. Jeon miał wrażenie, że głos kobiety jest dosyć mocno wzburzony, chociaż nie mógł zidentyfikować jej słów. Spojrzał na twarz Tae, jakby chciał z niej wyczytać, czy wszystko jest w porządku. Zastanawiał się, czy to ta sama kobieta, która ostatnio przerwała ich spotkanie.

- D-do szpitala? - powtórzył nagle tatuażysta. Brunet dostrzegł, że jego twarz pobladła. - Nie. Jestem w pracy, ale z-zaraz tam będę. Potrzebuję maksymalnie pół godziny - dodał chłopak, szybko zbliżając się do leżanki, na której leżała jego kurtka. - Dobrze. Do zobaczenia - rzucił i rozłączył się.

Założył szybko kurtkę na swoje ramiona i odwrócił się w stronę dwójki mężczyzn, którzy wpatrywali się w niego ze zmartwionymi minami. Zbliżył się szybko w ich stronę i wyciągnął telefon w stronę przyjaciela, oddając mu go.

- Yoongi, moje auto się zepsuło, mogę zabrać twoje? - spytał.

Jeongguk poruszył się nerwowo. Po raz pierwszy słyszał w głosie tatuażysty takie zdenerwowanie. Chłopak wyglądał na mocno roztrzęsionego. Cokolwiek ta kobieta mu powiedziała, to było coś bardzo ważnego.

- Namjoon zabrał moje i pojechał do hurtowni odebrać tusze i igły. Będzie pewnie dopiero za jakieś pół godziny - odparł blondyn.

- Kurwa - zaklął Taehyung i zatopił swoje wytatuowane palce w czerwonych włosach, przeczesując je nerwowo. - Okay, trudno. Wezwę taksówkę - rzucił i spojrzał na Jeongguka, który wciąż bacznie mu się przyglądał. - Gguk, przepraszam, ale muszę jechać... - zaczął, ale zamilkł, nie wiedząc, jak dokończyć.

- Tae, skoro musisz gdzieś jechać, to może ja cię zawiozę - zaproponował nagle Jeon.

Taehyung spojrzał na niego niepewnie. Wyglądał, jakby zastanawiał się, czy powinien się zgodzić. Zwilżył nerwowo swoje wargi.

- Jesteś pewien? - spytał. - N-nie musisz jechać do biura, czy...

- I tak miałem spędzić tutaj cały dzień - przerwał mu Jeongguk. - To naprawdę żaden problem - dodał.

- Okay - przytaknął tatuażysta. - Okay, będę mega wdzięczny - to mówiąc, ruszył przed siebie w kierunku wyjścia. Zanim wyszedł ze studia, odwrócił się jeszcze w stronę Yoongiego. - Dam ci znać, co się dzieje Yoongs - rzucił, po czym nie czekając na odpowiedź przyjaciela, wyszedł z salonu.

Jeongguk ruszył szybko w jego ślady. Niemal biegiem przeszli przez ulicę, pokonując dystans dzielący ich od Mercedesa Jeongguka, po czym oboje zajęli swoje miejsca. Brunet podał tatuażyście swój telefon, by wbił w GPS adres miejsca, gdzie ma go zawieźć, po czym uruchomił silnik i zjechał na ulicę ze swojego miejsca parkingowego. Taehyung nie odzywał się ani słowem, wyglądał na tak zdenerwowanego, że brunet był pewien, że nie jest w stanie wydusić z siebie ani słowa. Nie naciskał więc na rozmowę.

Nie znał zbytnio tej dzielnicy, do której mieli jechać, więc nie miał pojęcia, gdzie chłopak musi się udać. Niemal cały czas skupiał się na drodze, ale kilka razy spojrzał na twarz mężczyzny we wstecznym lusterku. Jego wargi zaciśnięte były w wąską linię, zdawało mu się, że jest blady. Po jakichś dziesięciu może piętnastu minutach jazdy dostrzegł, że Taehyung zaczął nerwowo poruszać swoją nogą, dodatkowo stukając palcami o swoje wytatuowane kolano. Brunet niemal odruchowo wyciągnął swoją dłoń i chwycił tę tatuażysty, splatając ich place razem. Spojrzał ukradkiem w jego stronę i napotkał zaskoczone spojrzenie Tae.

Czerwonowłosy przeniósł swój wzrok na ich splecione dłonie, potem z powrotem na twarz bruneta, po czym bez słowa zacisnął mocniej swoje palce wokół jego dłoni i zwrócił swoją twarz przed siebie. Jeongguk poczuł, że ciało tatuażysty, odprężyło się nieznacznie. Spojrzał ukradkiem na ich splecione dłonie, które spoczywały na udzie chłopaka. Dłoń Tae pasowała idealnie do tej jego, jakby została stworzona po to, by ją trzymać, jej ciepło wysyłało dreszcze wzdłuż jego kręgosłupa.

- GPS pokazuje, że za pięć minut będziemy - powiedział, wciąż trzymając dłoń tatuażysty.

Taehyung spojrzał na niego. Brunet patrzył wciąż na drogę, więc tatuażysta ścisnął nieco mocniej jego dłoń, zmuszając chłopaka, by spojrzał na niego.

- Dziękuję - powiedział cicho, gdy na chwilę ich oczy się spotkały, po czym znowu zamilkł. - To tutaj. Skręć w prawo i zaparkuj. Tutaj zwykle nie ma problemu z parkowaniem - odezwał się ponownie po kilku minutach.

Jeongguk nie znał tych terenów. Nie wiedział, gdzie się znajdują i co mogą tu robić. Gdy tylko zaparkował auto i zgasił silnik, Taehyung wysunął dłoń z jego ręki i otworzył drzwi auta, po czym szybko z niego wyskoczył.

- J-jak nie chcesz, to nie musisz tam ze mną iść... Możesz jechać, poradzę sobie - rzucił, spoglądając do wnętrza auta.

Brunet jednak bez słowa wysiadł z auta. Tatuażysta rozejrzał się dookoła i szybko przebiegł przez ulicę, a Jeongguk uczynił to samo. Po chwili chłopak wbiegł do niewielkiego budynku. Wchodząc do środka, Jeon dostrzegł, że na drzwiach znajdował się jakiś napis, ale nawet nie miał czasu ani głowy, by sprawdzać, co to za miejsce.

Taehyung biegł szybko korytarzem. Stres ponownie dał mu się we znaki. Jeon dostrzegł, że mężczyzna znał to miejsce doskonale. Bez wahania skierował się korytarzem do jednej z sal na końcu holu.

Kiedy jego wytatuowana dłoń nacisnęła na klamkę, Jeongguk dostrzegł, że jego ręka drży i na ten widok sam poczuł się zdenerwowany. Nie wiedział, czego powinien się spodziewać. Przeniósł swoje spojrzenie na twarz chłopaka. Tatuażysta wyraźnie pobladł. Otworzył ostrożnie drzwi, a gdy jego spojrzenie padło na osoby, które znajdowały się wewnątrz, wypuścił głośno powietrze z płuc, jakby do tej pory je wstrzymywał.

Wargi czerwonowłosego drgnęły lekko do góry, a on sam wyglądał, jakby ktoś zdjął z jego ramion niewyobrażalny ciężar.

- Jae - powiedział w końcu, wciąż lekko drżącym głosem.

Jeongguk zrobił krok do przodu, by zobaczyć, co znajduje się w środku pokoju. Wiedział, że być może nie powinien być taki ciekawski, ale nie potrafił się powstrzymać. Dostrzegł, że było to jakieś biuro, coś, co wyglądało jak gabinet pielęgniarski.

Wewnątrz znajdowały się dwie kobiety. Jedna z nich była starsza i niższa. Jej włosy były lekko siwawe, związane gładko w niewielkiego koka. Druga była młodsza, ubrana w biały fartuch. Na leżance przed nią siedział mały chłopczyk. Dziecko mogło mieć może ze trzy lub cztery lata.

Gdy Taehyung wymówił to imię, chłopiec od razu na niego spojrzał i poruszył się nerwowo, a dziewczyna w białym fartuchu pomogła mu zejść z leżanki. Mały był niesamowicie uroczy. Miał na sobie niebieską koszulę i granatowe spodenki w cienkie białe paski, na plecach plecak w kształcie tygryska.

Na widok tatuażysty, mały uniósł swoje rączki do góry, a jego buzia rozświetliła się w uroczym, prostokątnym uśmiechu.

Jeongguk widział dokładnie ten sam uśmiech tylko u jednej osoby...

Zaskoczony, spojrzał na Taehyunga. Tatuażysta ukucnął, by zniżyć się do wysokości chłopczyka i rozłożył swoje ramiona, gotowy, by przyjąć w nich to dziecko. Jeongguk nie mógł oderwać od niego swoich oczu. Twarz tatuażysty też zdobił dokładnie ten sam uśmiech, a do tego niebywała ulga, jakby cały niepokój gdzieś zniknął na widok tego malca.

- Tata! - krzyknął nagle chłopczyk i nieco niezdarnie wpadł w ramiona czerwonowłosego.

Jeon zamrugał kilka razy, nie będąc pewnym, czy dobrze słyszał słowa dziecka. Zdawało mu się, że ktoś wypompował całe powietrze. Nie rozumiał, co tu się dzieje, zwilżył swoje wargi i rozchylił je lekko, jakby chciał zapytać, czy dobrze zrozumiał, co mały powiedział, ale nie był w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa.

Tatuażysta oplótł mocno swoimi ramionami drobną sylwetkę chłopca, chowając swoją twarz w zagłębiu szyi małego. Wyglądał, jakby przez chwilę wdychał jego zapach, jakby chciał się upewnić, że dziecko jest prawdziwe, po czym odsunął się od niego delikatnie i pocałował pucołowaty policzek chłopca.

- Już wszystko dobrze, tygrysku - powiedział do niego niezwykle czułym, niskim głosem. - Tatuś, już tu jest.

***

Ayashee:

I w końcu wielka tajemnica Tae została ujawniona.
Przyznam szczerze, że sama bardzo czekałam na ten rozdział i jestem ciekawa waszej opinii.

I jak wasze wrażenia?
Czy ktoś z was spodziewał się, że niepokorny tatuażysta jest też tatą małego Jae?
Jak zareaguje Jeongguk?
Czy to w jakiś sposób zmieni ich relację?

Czy Jeongguk wyjawi tatuażyście szczegóły wypadku, który pozostawił na jego ciele taką bliznę?

xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top