54. PAINT YOU WITH MY LOVE
Brunet przesunął węglem po białym papierze, nanosząc na niego kolejne linie, które niemal idealnie odzwierciedlały to, co znajdowało się przed jego oczami. Roztarł ostrożnie jedną z nich palcem, tworząc delikatny światłocień, po czym niemal odruchowo przeniósł wzrok na swoje dłonie. W prawej dłoni trzymał węgiel, którym rysował już od dłuższego czasu. Nie używał obsadki, przez co jego palce były brudne od węgla, ale nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie. Uwielbiał rysować rękami, czuć zapach farby albo węgla, dotykać palcami płótna, czuć jego fakturę pod opuszkami palców. W taki sposób wszystko odbierał mocniej, dokładniej.
A on chciał czuć wszystko.
Przez dziesięć lat jedynie istniał. Teraz chciał w końcu zacząć żyć. Chciał czerpać z życia garściami. Cieszyć się każdą chwilą i zapisywać w pamięci każdy moment.
Uniósł ponownie wzrok i napotkał spojrzenie onyksowych tęczówek, które wpatrywały się w niego intensywnie. Taehyung patrzył na niego śmiało, bez cienia zawstydzenia, mimo że siedział przed nim niemal nagi. Jedynie jego wąskie biodra przepasane były białym prześcieradłem. Jego wargi wygięte w delikatnym, ale jednocześnie zmysłowym uśmiechu, oczy wpatrzone w niego tak, jakby rozbierały go z każdej warstwy, docierając tam, gdzie nikt nigdy nie dotarł.
Przez chwilę jedynie mu się przyglądał, po raz kolejny tego wieczora sunąc po jego smagłej, pokrytej czarnym tuszem skórze głodnym wzrokiem. Miał ochotę odłożyć wszystko na bok i zmniejszyć dzielący ich dystans. Pragnął go dotknąć, przesunąć opuszkami brudnych od węgla palców po jego ciele, zostawiając na nim szare smugi, a potem scałowałby każdą z nich, dopóki jego skóra nie odzyskałaby tej pięknej, karmelowej barwy.
Zmusił się jednak, by ponownie zacząć poruszać dłonią, przenosząc na papier piękno tego mężczyzny. Skupił się na linii jego ramion, teraz delikatnie zaokrąglonych, po czym wyciągnął palec, by ją rozetrzeć. Gdy jednak jego palec zetknął się z papierem, Taehyung zaczął sunąć opuszkami swoich palców po jego skórze, jakby odzwierciedlał jego czyny. Jeongguk starał się nie zwracać na to uwagi i skupić się na tym, czym się zajmował do tej pory. Rysunek nie był jeszcze w pełni skończony, a on chciał, żeby był idealny. To miała być ostatnia z jego prac konkursowych. I mimo że Akademia już dała mu miejsce w finałowej trójce, on chciał im udowodnić, że to była słuszna decyzja.
Zmrużył nieco mocniej oczy i ponownie uniósł spojrzenie na Taehyunga, by ponownie przyjrzeć się jego smukłej szyi i wystającym obojczykom. Jego dłoń poruszała się szybko, jakby dobrze pamiętał fakturę jego skóry. Kreślił kolejne linie, co jakiś czas spoglądając to na papier, to na tatuażystę. Cały czas jednak czuł ciepło dłoni mężczyzny na swoim udzie i im dłużej go lekceważył, tym bardziej jego dotyk parzył jego skórę, rozpalając jego ciało.
Gdy poczuł, że mężczyzna porusza swoimi palcami, sunąc opuszkami po jego skórze, odruchowo przeniósł na niego swój wzrok. Taehyung już na niego nie patrzył. Teraz jego wzrok utkwiony był w jego prawym udzie. Dokładnie w tym miejscu, gdzie jego smukłe, wytatuowane palce pieściły mleczną skórę, rysując na niej misterne wzory.
Wystarczyło, że przeniósł wzrok na jego dłoń, a od razu dostrzegł, że palce mężczyzny suną z fascynacją po zasinieniu, które zdobiło wewnętrzną stronę jego uda. Nie było ono jeszcze mocno widoczne, ale mimo to był pewny, że niedługo zrobi się bardziej sine. Podobnie jak te malinki, które Taehyung zrobił mu kilka dni temu, gdy kochali się po ich pierwszej randce. Ta, którą tatuażysta badał opuszkami swoich palców, powstała dzisiaj rano, kiedy tatuażysta postanowił zjeść swoje śniadanie w nieco inny sposób — wchodząc między jego uda.
Na samo wspomnienie dzisiejszego poranka czuł, że mięśnie jego brzucha się kurczą. Zwilżył swoje wargi i, starając się go dalej ignorować, ponownie przeniósł wzrok na papier. Zdążył jednak narysować jego nagą klatkę piersiową i zaczął kreślić zarys płaskiego brzucha, gdy poczuł, że opuszki palców mężczyzny zataczają kolejne kółko, sunąc nieznacznie w górę jego umięśnionego uda. Przełknął z trudem, po czym uniósł wzrok, by odszukać spojrzenie tych pięknych, onyksowych tęczówek.
— Chyba powinienem rozważyć znalezienie innego modela, jeśli chcę wyrobić się na czas z pracami na konkurs — powiedział. Kąciki jego warg uniosły się mimowolnie w lekkim uśmiechu.
— Przecież jestem genialnym modelem — zaprotestował Kim. — Ledwo oddycham, żeby się nie ruszać... — dodał.
Jego palce jednak nie przestały sunąć po mlecznej skórze młodego CEO. Wzrok Jeongguka na kilka chwil uciekł w kierunku jego wytatuowanych dłoni, by ponownie wrócić do ciemnych oczu.
— Mhm — mruknął Jeon na poparcie jego słów. — W ogóle.
Udając, że dotyk mężczyzny go nie rusza, kontynuował rysowanie. Kreślił zarys jego wysportowanego brzucha, który znikał pod białym prześcieradłem zakrywającym nagie lędźwie, a potem skupił się na szczupłych udach, wyłaniających się spod cienkiej tkaniny. Taehyung nie poruszał się, jedynie jego palce sunęły wciąż delikatnie po jego skórze, ale mimo to za każdym razem, gdy dłoń mężczyzny przesuwała się w górę, niemal przestawał oddychać. Tatuażysta patrzył wprost na niego, jakby chciał sprawdzić jego reakcję na swoje pieszczoty. Nic nie powiedział, ale Jeongguk dostrzegł, że jego usta wyginały się w zmysłowym uśmiechu.
Drań dobrze wiedział, że doprowadza go tym do obłędu.
— Czy mój dotyk cię rozprasza? — zapytał nagle Kim, wyraźnie drocząc się z nim.
Jeongguk uniósł wzrok znad szkicownika i spojrzał mu prosto w oczy.
— Ależ skąd — skłamał, wymuszając uśmiech.
— Jesteś pewny? — dopytywał tatuażysta, sunąc ponownie w górę jego uda. Dotykał go jedynie opuszkami palców, ale tyle wystarczyło, by niemal całe jego ciało płonęło. — Wyglądasz, jakbyś miał problem, żeby się skupić...
— Jestem bardzo skupiony — odpowiedział brunet, rysując szczupłe łydki tatuażysty.
— Chcesz powiedzieć, że mój dotyk nie robi na tobie żadnego wrażenia? — droczył się dalej Kim, nie przestając rysować na jego skórze misternych wzorów.
— Ani trochę — skłamał ponownie Jeon.
Już nawet na niego nie patrzył, bo wiedział, że gdy to zrobi, już nie będzie w stanie się powstrzymać. Wbił wzrok w biały papier, starając się skupić na dokończeniu rysunku. Znał jego ciało na tyle dobrze, by móc narysować go z zamkniętymi oczami. Jego dłoń sunęła więc szybko, kreśląc kolejne krzywizny ciała Taehyunga, z precyzją oddając piękno mężczyzny, który znajdował się na wprost niego, wpatrując się w niego intensywnie.
— Mówiłem ci kiedyś, że uwielbiam patrzeć na ciebie, gdy rysujesz? — zapytał nagle tatuażysta, a Jeongguk mimowolnie przestał poruszać dłonią i uniósł wzrok, by odszukać jego spojrzenie. — Jesteś wtedy taki zamyślony, jakbyś na tę krótką chwilę przenosił się do innego świata, ale twoje oczy... Błyszczą. I wtedy wiem, że jesteś szczęśliwy...
Jeongguk przyglądał mu się przez chwilę oniemiały, a z każdą kolejną sekundą serce w jego piersi biło mocniej i mocniej. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale z każdym kolejnym dniem, kochał go coraz mocniej. Odłożył ostrożnie niemal skończony już rysunek na bok, po czym odłożył węgiel, którym rysował do pudełka, które skrywało akcesoria, podarowane mu przez Tae jeszcze w Seulu i ponownie spojrzał na tatuażystę.
Impuls, by go pocałować, był tak silny, że nie potrafił się mu oprzeć. Uniósł się mocniej na kolanach i wyciągnął brudne od węgla dłonie, chwytając za przedramiona mężczyzny, by przyciągnąć go w swoje ramiona. Taehyung nie opierał się ani chwili. Zanim jednak usta Jeongguka złączyły się z jego wargami, jego usta wygięły się w pięknym uśmiechu.
— Nie wiem, jak to robisz, ale z każdym dniem kocham cię coraz mocniej... — wyznał Jeongguk, wymawiając te słowa wprost w jego usta, jakby chciał, by mężczyzna poczuł smak tych słów na swoich wargach.
Złapał dłońmi jego twarz i ponownie złączył ich usta, całując go długo, czule, pieszcząc językiem jego język, chcąc w ten sposób przekazać to, czego nie potrafił ubrać w słowa. Odsunął się od niego, dopiero gdy zabrakło mu powietrza. Spojrzał mu prosto w oczy i uśmiechnął się łagodnie, widząc, że jego dłonie pozostawiły szare smugi węgla na policzkach tatuażysty. Wyciągnął ponownie dłoń i wytarł jedną z nich delikatnie wierzchem dłoni.
— Ubrudzilem cię węglem — wyjaśnił.
— Lubię się czasem pobrudzić — zażartował tatuażysta, oplatające jego talię swoimi ramionami. Przyciągnął go mocniej do siebie, na krótką chwilę chowając głowę w zagłębieniu między jego ramieniem a szyją. Chciał znowu poczuć zapach jego perfum, zmieszany z jego własnym zapachem. — Pokaż mi, co narysowałeś — polecił po chwili, wyciągając dłoń w kierunku rysunku, który Jeongguk chwilę temu odłożył na bok.
Ujął szkicownik delikatnie w swoje długie palce i odwrócił go w swoją stronę, by spojrzeć na to, co wyszło spod ręki jego ukochanego. Jego oczom ukazała się jego własna twarz, ciemne oczy wpatrzone wprost przed siebie z taką determinacją, jakby spoglądały wprost w duszę osoby, która na niego patrzy, jego wargi wygięte w leniwym, seksownym uśmiechu.
— Muszę jeszcze dopracować kilka rzeczy — powiedział szybko Jeongguk, jakby obawiał się, że jego milczenie oznacza rozczarowanie.
— Gguk, to jest piękne. To chyba jedna z twoich najlepszych prac — zaprotestował tatuażysta, przyglądając się uważnie temu, co chłopak stworzył. — Mam wrażenie, że każda twoja praca jest coraz lepsza. Jeśli nie wygrasz tego konkursu...
— To nie jest takie ważne — wtrącił Jeongguk. — Nigdy nie przypuszczałem, że mam w ogóle szansę, by dojść tak daleko... — dodał, ponownie wyciągając dłoń, by pogładzić jego policzek. Tym razem jednak nie przejmował się tym, że jego dłonie wciąż są brudne od węgla. Musnął jego skórę, badając jej fakturę, wyczuwając pod palcami delikatny zarost. — To wszystko dzięki mojemu wyjątkowemu modelowi... — powiedział cicho, wpatrując się wprost w onyksowe tęczówki mężczyzny.
— Zawdzięczasz to wszystko swojej pracy i talentowi, Gguk. Nikomu innemu. To wszystko twoja zasługa.
— Powiedziałem, że jeśli wyślę im rysunki z twoimi pośladkami, zajdziemy daleko i zobacz, gdzie jesteśmy — zażartował Jeon, a Taehyung roześmiał się głośno, odrzucając głowę do tyłu.
— Okay. W takim razie... — zaczął tatuażysta, opuszczając bose stopy na drewniane panele, po czym wygiął wargi w figlarnym uśmiechu i, odrzucając prześcieradło, które dotąd zakrywało jego nagie lędźwie, wstał z łóżka, stając przed nim całkowicie nagim. — Narysuj moje pośladki, panie Jeon — polecił i bezwstydnie odwrócił się do niego tyłem, eksponując szerokie plecy ozdobione pięknym, ognistym feniksem, przechodzące w jędrne, nagie pośladki.
Jeongguk prychnął pod nosem, kręcąc głową, po czym roześmiał się cicho. Mimo to wziął do ręki swój szkicownik i, z uśmiechem na ustach, zaczął kreślić linię nagiego ciała tatuażysty.
Nie mógłby wymarzyć sobie lepszego modela.
***
Taehyung poruszył się niechętnie, czując, że coś chce go wybudzić ze snu. Z jego lekko rozchylonych warg wyrwał się cichy pomruk niezadowolenia. Wcale nie miał ochoty się budzić. Zacisnął mocniej powieki, pragnąc znowu udać się w silne ramiona Morfeusza, ale ten zdawał się coraz bardziej oddalać, a jakaś niezidentyfikowana siła starała się doprowadzić jego umysł do stanu przytomności. W pierwszej chwili zdawało mu się, że to pewnie Jae miał zły sen i dlatego przyszedł do jego sypialni, ale zanim jeszcze zdołał unieść ciężkie powieki, poczuł, że coś ciepłego i miękkiego sunie po jego ramieniu, a po chwili poczuł te cudowne wargi szepczące jego imię wprost do jego ucha, wymawiając je z taką czułością, z jaką nikt inny nie potrafił.
— Tae — szepnął ponownie brunet, pozwalając, by jego wargi otarły się o płatek ucha tatuażysty, wysyłając wzdłuż jego kręgosłupa przyjemne dreszcze.
— Chodź jeszcze spać — mruknął, wciąż nie unosząc powiek.
— Kochanie, obudź się. Musisz wstać — powiedział Jeon, a Taehyung w końcu uniósł delikatnie swoje powieki.
Ku jego zdziwieniu jednak do jego źrenic nie wkradło się jasne światło poranka, ani promienie popołudniowego słońca. W sypialni wciąż było ciemno. To jednak otrzeźwiło nieco jego umysł, zamrugał więc kilka razy, rozglądając się dookoła, jakby za chwilę coś miało go zaatakować.
— Jest jeszcze ciemno... — ocenił wciąż zaspanym głosem, przecierając oczy dłonią. — Coś się stało? Która godzina? — spytał, ale zanim Jeongguk zdążył odpowiedzieć, podświetlił ekran swojego telefonu. Światło było tak rażące, że musiał odczekać chwilę, zanim był w stanie odczytać godzinę na zegarku, a nawet gdy ją zobaczył, zamrugał ponownie kilka razy, nie dowierzając. Przeniósł zaskoczone spojrzenie na młodego CEO. — Gguk, jest...
— Jest trochę po czwartej — dokończył za niego brunet. — Wiem — potwierdził pewnym głosem.
— Coś się stało? — zapytał Kim, mierząc go uważnie swoim wzrokiem.
W sypialni było wciąż dosyć ciemno, ale mimo to dostrzegł, że brunet był w ubraniu. W takim słabym oświetleniu nie był w stanie powiedzieć na pewno, ale mógłby przysiąc, że chłopak miał na sobie czarne, skórzane spodnie. Jego klatka piersiowa skryta była za jego bluzą. Tą samą, w której widział go, gdy lecieli na Jeju. Wtedy nie wiedział, dlaczego Jeongguk ją zabrał, teraz wiedział, że zrobił to, bo chciał mieć przy sobie jakąś cząstkę jego.
— Nie. Chcę ci coś pokazać — wyjaśnił Jeon, chwytając jego dłoń, by pomóc mu wstać z łóżka.
Taehyung nie opierał się dłużej. Pozwolił, by Jeongguk odrzucił z jego ciała cienką kołdrę, pod którą spał i całkowicie nagi wstał z łóżka. Szybko założył na siebie świeże bokserki i skarpetki, by po chwili włożyć jedne ze swoich ulubionych, czarnych jeansów. Gdy zapinał pasek spodni, ten sam, którym ostatnio krępował dłonie Jeona, młody CEO przyglądał się uważnie ruchom jego dłoni, wciąż siedząc na skraju łóżka.
— Mam się ubrać jakoś specjalnie? — spytał Kim, spoglądając na niego ponad swoim nagim ramieniem. Nie wiedział, gdzie się wybierają i czego ma się spodziewać.
— Nie. Weź bluzę, bo może być trochę chłodno — to mówiąc, brunet podał mu czarną bluzę, zapinaną na suwak.
Tatuażysta wziął od niego bluzę i, po chwili zastanowienia, po prostu założył ją na nagą klatkę piersiową. Zapiął suwak do połowy mostka, pozwalając, by czerwony lotos wynurzał się z czarnego materiału i spojrzał na Jeongguka.
— Powiesz mi, gdzie idziemy? — zapytał.
— Jasne, że nie — odpowiedział Jeon, śmiejąc się cicho, po czym wstał z łóżka. Zbliżył się do Taehyunga i pogładził jego policzek. — Załóż buty i zejdź na dół. Będę czekać przed domem — dodał i szybko cmoknął jego miękkie wargi, by po chwili wyjść z sypialni, kołysząc seksownie swoimi biodrami.
Kim odprowadził go wzrokiem, jak zahipnotyzowany wodząc oczami za delikatnym ruchem jego bioder, po czym prychnął pod nosem. Powinien się już do tego przyzwyczaić, że Jeongguk ciągle go zaskakuje.
Co u licha mogli robić o czwartej nad ranem?
Nie myśląc nad tym dłużej, założył na stopy swoje czarne trampki za kostkę i chwycił skórzaną kurtkę. Zarzuciwszy ją na ramiona, poprawił kaptur czarnej bluzy i szybko wsunął swój telefon i paczkę papierosów do prawej kieszeni. Wyszedł z sypialni, wszedł na chwilę do łazienki, by szybko umyć zęby i załatwić potrzeby fizjologiczne, po czym zbiegł po schodach, by po chwili pchnąć drzwi domu i wyjść na zewnątrz.
Na dworze było wciąż ciemno, słońce jeszcze nie wstało, ale podjazd domu Jeonów był oświetlony poprzez ozdobne latarnie, które otaczały drogę, prowadzącą do domu, nie miał więc najmniejszego problemu, by dostrzec młodego CEO, który stał naprzeciw niego z pięknym uśmiechem na ustach.
Spodziewał się, że zobaczy go opartego nonszalancko o czerwonego Mustanga, którego Jeongguk wypożyczył na cały ich pobyt, ale to, co teraz zobaczył, sprawiło, że miał ochotę unieść dłonie i przetrzeć oczy w geście niedowierzania, bo nie mógł uwierzyć, że to może być prawda. Jeongguk, tak jak mu się wcześniej wydawało, miał na sobie czarne, skórzane spodnie, które opinały jego nogi jak druga skóra, przylegając silnie do wyrzeźbionych ud. Teraz jego stopy zrobiły wysokie, wiązane, ciężkie buty, dodając mu drapieżności. Włosy wciąż były lekko potargane, jakby mężczyzna jedynie przeczesał je palcami, gdy wstał z łóżka, a w jego prawej dłoni znajdował się czarny kask. Obok niego nie znajdowało się jednak piękne, czerwone auto, a czarny, błyszczący motocykl. Nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, jaki to był model — Ducati Diavel.
Wypuścił głośno powietrze z płuc, nie mogąc uwierzyć w to, że to wszystko dzieje się naprawdę. Odruchowo przesunął dłonią po ognistoczerwonych włosach i pokręcił głową z niedowierzaniem, ruszył jednak pewnym krokiem w stronę młodego CEO, zmniejszając dzielący ich dystans.
— Z tego, co pamiętam, to krasnoludek miał przyjechać na motocyklu po swojego Śnieżka, a nie odwrotnie — powiedział, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który cisnął się na jego wargi, unosząc ich kąciki.
— Powiedzmy, że postanowiłem nieco zmodyfikować twoją bajkę — odparł Jeon, wyciągając kask w jego stronę. — Yoongi zdradził mi, że masz prawo jazdy na motocykl, więc...
Taehyung wziął od niego kask i przez chwilę patrzył mu prosto w oczy, zastanawiając się, jak mógłby wyrazić słowami to, co teraz czuł. Z nikim nie czuł się tak szczęśliwy, jak z nim.
— Zawsze marzyłem o motocyklu. To dlatego, gdy tylko przeprowadziłem się do Seulu, zrobiłem prawo jazdy na jednoślady, ale potem okazało się, że Jiwon jest w ciąży i nigdy nie miałem wystarczająco pieniędzy, by kupić motocykl. To kolejne moje niespełnione marzenie... — wyznał.
— Domyśliłem się — przyznał Jeon. — I dlatego chciałem je spełnić.
— Dziękuję — szepnął Kim. Wiedział, że nie ma sensu szukać większych słów, bo żadne słowa, które stworzyli ludzie, nie wyraziłyby tego, co właśnie czuł. — Więc... Gdzie jedziemy? — spytał więc, uśmiechając się szeroko. Jeongguk sięgnął po drugi kask, po czym przeniósł wzrok na tatuażystę.
— Pamiętasz tę dziką plażę, którą ostatnio mijaliśmy i która tak bardzo ci się podobała? — zapytał, ale nim mężczyzna zdążył cokolwiek odpowiedzieć, dodał: — Jedziemy właśnie tam.
— Okay — zgodził się Kim, po czym zbliżył się do motocykla i przyjrzał mu się uważnie.
Diavel był cholernie piękny. Podobnie jak w przypadku Mustanga, Jeongguk wybrał model, który najbardziej mu się podobał. Podejrzewał, że być może to Yoongi zdradził mu szczegóły, ale to nie było ważne. Czuł jeszcze większe poruszenie na myśl, ile tak naprawdę młody CEO włożył wysiłku w to, by spełnić kolejne jego marzenie. Do tej pory zawsze mówił, że jego marzenia nigdy się nie spełniają, a tymczasem patrzył na Ducati Diavel 1260 S Black and Steel, który charakteryzował się tą piękną, asymetryczną i wyrafinowaną grafiką, która łączyła błyszczącą szarość i matową czerń jako główne kolory, do których dodano sportowe akcenty w kolorze czerwonym, w tym ramę, dolną część ogona, siedzenie kierowcy i niektóre szczegóły motocykla i nie był w stanie uwierzyć, że to, co widzi, to prawda.
Jakby chciał się przekonać, że to nie jest jedynie piękny sen i że motocykl nie zniknie, gdy tylko odważy się na niego wsiąść, wyciągnął dłoń i przesunął opuszkami palców po czarnej karoserii. Cechą charakterystyczną designu Diavel 1260 S była masa przeniesiona na przód, która nadawała motocyklowi agresywną postawę, dopełnioną przez opływowy tył i masywną tylną oponę. To cholernie mu się podobało. Nie mógł się doczekać, by wsiąść na siodełko i odpalić silnik, czując między nogami jego moc.
Przerzucił nogę nad siodełkiem i usadowił się w odpowiedniej pozycji, po czym spojrzał na Jeongguka, który już go obserwował i uśmiechnął się do niego seksownie.
— Czy mogę zabrać cię na przejażdżkę, panie Jeon? — zapytał, zniżając głos do zmysłowego barytonu.
— Już zaczynałem się obawiać, że w końcu pojedziesz beze mnie — zażartował Jeongguk. — Wyglądasz cholernie seksownie na tym motocyklu — dodał, sunąc powoli po jego wygiętej sylwetce, nieco dłużej zawieszając wzrok na wypiętych w jego stronę pośladkach.
— Ach, tak? To może w takim razie powinieneś mnie narysować na tym motocyklu, hm? — zaproponował. — Nago — dodał i zaczął wsuwać kask.
Zanim jednak jego twarz skrył kask, Jeongguk dostrzegł, że jego wargi wyginają się w zadziornym uśmiechu. Zaklął cicho pod nosem, kręcąc głową, po czym sam wsunął na głowę kask i zbliżył się do motocykla. Chwycił za kurtkę tatuażysty, przerzucił nogę przez siedzisko i zajął miejsce za nim, dopasowując swoje ciało do ciała Taehyunga. Wiedział, że nie musi siedzieć aż tak blisko, z premedytacją jednak docisnął swoje ciało do ciała mężczyzny, obejmując mocno jego uda swoimi silnymi udami i oplótł ramionami jego klatkę piersiową. Nie mógł dostrzec jego twarzy, ale był pewny, że jego wargi wciąż zdobi ten wspaniały uśmiech.
Tatuażysta z wprawą uruchomił silnik i ruszył powoli, kierując motocykl wąską drogą, która prowadziła do domu Jeonów. Nie musiał pytać o drogę. Dobrze wiedział, gdzie ma się kierować. Słońce jeszcze nie wstało, ulice były więc puste, a oni mknęli drogą wzdłuż morza, podziwiając piękne widoki i rozkoszując się szybką jazdą. Młody CEO nigdy wcześniej nie jechał na motocyklu, chociaż zawsze mu się podobały. Posiadanie jednośladu wydawało się jednak zbyt lekkomyślne. Teraz jednak oplatał silnie klatkę piersiową Taehyunga swoimi ramionami, zaciskając palce na jego płaskim brzuchu, jednocześnie dociskając policzek do jego silnych pleców. Czuł, jak wiatr uderza w ich rozpędzone ciała, gdy motocykl przecina poranne powietrze i nie potrafił powstrzymać uśmiechu.
Czuł się wolny.
Tak wolny, jak nigdy przedtem.
Gdy poczuł, że tatuażysta nieco zwalnia, odsunął się delikatnie, unosząc głowę i rozejrzał się dookoła. Byli już niemal na miejscu. Taehyung zjechał na pobocze i zgasił silnik. Dopiero gdy wokół nich zapadła całkowita cisza, brunet niechętnie zwolnił uścisk swoich ramion i zsunął się z siodełka. Ściągnął kask i, roztrzepawszy dłonią ciemne włosy, spojrzał na Taehyunga. Kim również zdjął swój kask, a gdy tylko to zrobił, z jego warg wyrwał się głośny okrzyk.
— Wooohoo! To było niesamowite! — zawołał, krzyżując spojrzenie z tym młodego CEO, a po chwili jego usta wygięły się w tym pięknym, oryginalnym uśmiechu, który tak bardzo uwielbiał.
I tyle wystarczyło, by Jeongguk zakochał się w nim po raz kolejny.
Brunet zbliżył się do niego i wyciągnął dłoń, a Taehyung ujął ją bez wahania, splatając ich palce razem. Niemal od razu jednak uniósł ją do swoich ust i pocałował bliznę przecinającą jego mleczną skórę, a serce Jeongguka dosłownie wykonało obrót o trzysta sześćdziesiąt stopni, bijąc jak szalone. Gdy tatuażysta ponownie uniósł głowę, ich oczy skrzyżowały się.
— Chodź — powiedział Jeon. — Nie mamy wiele czasu — dodał, wciąż nie tłumacząc, co tak naprawdę będą tu robić o tak wczesnej porze.
Taehyung nie pytał. Wiedział, że może mu bezgranicznie ufać, pozwolił więc, by mężczyzna prowadził go wąską dróżką, kierując się w stronę dzikiej plaży, którą znaleźli przypadkiem dwa dni temu. Nie musieli iść długo. Miejsce, w którym się zatrzymali, było oddalone od plaży jedynie o kilka metrów, więc po chwili byli już na miejscu. Jeongguk poprowadził go w głąb plaży i odwrócił się w jego stronę, dopiero gdy dotarli niemal do samego morza.
— Pomyślałem, że być może już oglądałeś z kimś zachód, ale z pewnością nikt nie wyciągnął cię z łóżka o czwartej, żebyś podziwiał z nim wschód słońca — wyjaśnił, patrząc mu prosto w oczy. — Chcę, żebyś miał ze mną niezapomniane wspomnienia. Takie, jakich nie masz z nikim innym...
— Kochanie, żadne wspomnienie, dosłownie nic nie dorównuje temu, co czuję, gdy jesteś obok. Czuję się tak, jakbym wcześniej był ślepcem, a dopiero przy tobie odzyskałem wzrok... — to mówiąc, pogładził dłonią policzek młodego CEO. — Poza tym, nie oszukujmy się, nikt nie byłby taki szalony, by ściągnąć mnie z łóżka o czwartej rano, by oglądać ze mną wschód słońca... Ale za to cię kocham. Nikt nigdy ci nie dorówna.
— To nasz ostatni dzień na Jeju. Chciałem, żeby był wyjątkowy.
— Każdy dzień u twojego boku jest wyjątkowy, Gguk — szepnął tatuażysta, stając za nim i oplatające jego talię swoimi ramionami.
Pochylił głowę i oparł brodę na ramieniu młodego CEO, przenosząc wzrok na linie horyzontu przed nimi. Dzisiaj morze było nadzwyczaj spokojne. Granatowa tafla niemal się nie poruszała, a na horyzoncie, tuż nad jej linią, powoli rozjaśniał się wąski pas nieba, mieniąc się pomarańczem.
— To, o której ma być ten wschód słońca, Pogodynko? — spytał cicho, po czym pocałował jego szyję, sunąc delikatnie po jego skórze ciepłymi wargami.
Jeongguk niemal odruchowo wtulił się mocniej w jego ramiona, jednocześnie zaciskając swoje ręce wokół wytatuowanych przedramion tatuażysty. Ich ciała pasowały do siebie idealnie, jakby stanowiły dwie połówki mitologicznego ciała, które Zeus wiele wieków temu rozdzielił, skazując na poszukiwanie bratniej duszy.
Tylko w jego ramionach Jeongguk czuł się tak kompletny.
***
— Okay... To ta chwila... — odezwał się w końcu Jeongguk po długiej chwili milczenia, po czym ponownie spojrzał na swoje dłonie, dzierżące przesyłkę, którą za chwilę miał nadać.
Serce w jego piersi biło tak mocno, że zdawało mu się, że zaraz przebije się przez tkanki i po prostu z niej wyskoczy. Kręciło mu się w głowie i czuł się cholernie zdenerwowany. Tym razem jednak nie przypominało to niepokoju, który czuł przed atakiem. Czuł dziwne mrowienie w opuszkach swoich palców i motyle w brzuchu, które świadczyły o tym, że to coś zupełnie innego. Był zdenerwowany, ale też podekscytowany tym, co na niego czeka.
Ostatnie lata nauczyły go tego, że wszystko, co miało być dobre, okazywało się być wszystkim, czego nie chciał. Czuł, jednak jak z każdą kolejną chwilą nad jego głową zaczynają się gromadzić czarne chmury, a po jego plecach wspina się znajome uczucie niepokoju. Zanim jego myśli zaczęły tworzyć czarne scenariusze, a do ucha zaczęły szeptać mu demony niepokoju, których już nie potrafiłby odpędzić, zanim dłonie zaczęły drżeć ze zdenerwowania, poczuł, jak długie, wytatuowane palce tatuażysty chwytają jego dłoń, splatając się z jego palcami, jakby tatuażysta dobrze wiedział, że właśnie teraz go potrzebuje. Jego ciało od razu się rozluźniło, czując ten znajomy dotyk. Jeongguk uniósł wzrok i napotkał spojrzenie onyksowych tęczówek, niemo dziękując mu za to, że jest obok.
— A co, jeśli moje prace nie są wystarczająco dobre? — zapytał, pozwalając, by jego myśli uformowały się w proste pytanie. — Jeśli ja nie jestem wystarczająco dobry?
— Gguk, kochanie... Obydwaj dobrze wiemy, że te brakujące rysunki były jedynie formalnością, a mimo to widziałem, jak ciężko nad nimi pracowałeś. W każdy z nich włożyłeś całe swoje serce i każdy kolejny rysunek, który tworzysz, jest lepszy niż poprzedni. Byliby ślepi, nie potrafiąc dostrzec twojego talentu — odpowiedział Kim, patrząc mu prosto w oczy. — Poza tym, nie wysłałem im swoich pośladków na nic, więc jestem pewny, że razem wygramy ten konkurs. Ty i moje pośladki — zażartował, a jego wargi wygięły się w uroczym uśmiechu.
— Jestem pewny, że dziewięćdziesiąt procent sukcesu leży w tych seksownych pośladkach, reszta to łut szczęścia — odpowiedział brunet, po czym chwycił tatuażystę za rękę i przyciągnął go do siebie. — Kocham cię — wyznał, opierając czoło na jego czole i pozwolił, by przez chwilę ich oddechy mieszały się w jedno.
Taehyung bez wahania pokonał ostatnie dzielące ich centymetry i docisnął swoje wargi do jego. Całował go powoli, namiętnie, nie spiesząc się. A Jeongguk pozwolił mu na to i, mimo że stali na środku placu, na którym było sporo ludzi, odwzajemniał każdy jego pocałunek z taką samą pasją i czułością. Nie chciał dłużej kryć się z ich miłością.
— Wyślijmy to, kochanie — powiedział Kim, w końcu odsuwając się od niego delikatnie. — Jestem pewny, że powalisz ich na kolana, tak samo jak powalasz mnie. Każdego dnia.
— Okay — zgodził się Jeongguk, zaciskając mocniej palce na przesyłce. — Zrobisz to ze mną?
Taehyung skinął i pozwolił, by Jeongguk ponownie splótł ich dłonie razem, po czym ruszyli razem w kierunku skrzynki. Młody CEO wsunął kopertę i ostatni raz spojrzał na tatuażystę. Nie odrywając spojrzenia od ciemnych oczu ukochanego, rozluźnił palce i pozwolił, by biała koperta wpadła do środka.
— Cokolwiek się nie stanie, dla mnie już jesteś zwycięzcą, Gguk. Zaszedłeś tak daleko, jedynie dzięki sobie samemu i nikt ci tego nie odbierze — powiedział czerwonowłosy i ponownie złożył na jego wargach czuły pocałunek.
***
Taehyung zaparkował motocykl na podjeździe rezydencji Jeonów i zgasił silnik, jednak jeszcze przez chwilę siedział w miejscu, rozkoszując się tym, jak ciało Jeongguka przywiera do jego. Dopiero gdy młody CEO w końcu poluźnił uścisk swoich ramion i odsunął się od niego, tatuażysta chwycił za kask i zdjął go z głowy. Roztrzepał dłonią swoje ognistoczerwone włosy i spojrzał na młodego biznesmena, który właśnie zsiadał z motocykla.
Niemal cały dzień spędzili, jeżdżąc na motocyklu i podziwiając piękne widoki wyspy, jakby starali się zebrać jak najwięcej wspomnień, by móc jutro zabrać je ze sobą do stolicy. Taehyung nie pytał o to, co się stanie jutro, mimo że w głowie miał milion pytań. Nie chciał dodatkowo stresować Jeongguka. Obydwaj dobrze wiedzieli, że powrót nie będzie łatwy, chcieli jednak spędzić ten ostatni wieczór tak, jakby jutro miał nastąpić koniec świata. Chcieli cieszyć się swoją bliskością, a nie zamartwiać się o to, co może się wydarzyć jutro.
— Chodź — polecił nagle Jeongguk, wyciągając dłoń w jego stronę. — Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę — dodał, ujmując jego dłoń.
Taehyung odwiesił kask, zawieszając go na jednej z manetek i szybko zsiadł z motocykla. Ostatni raz spojrzał na jednoślad i, sunąc opuszkami palców po czarnej karoserii, pozwolił, by Jeongguk poprowadził go w stronę domu. Weszli do środka, a młody CEO od razu skierował się w górę schodów, zmierzając w stronę jego sypialni. Przeprowadził go przez wąski korytarz i otworzył przed nim drzwi, wskazując, by mężczyzna wszedł przodem. Gdy jednak przekroczyli próg, biznesmen zatrzymał się w drzwiach i spojrzał na Kima.
— Przebierz się w coś wygodnego i przyjdź do pracowni — polecił, po czym bez słowa skierował się w stronę wyjścia.
— Będziesz rysować? — zapytał tatuażysta, zdejmując skórzaną kurtkę ze swoich ramion, a Jeon spojrzał na niego ponad swoim ramieniem.
Kim, nie krępując się, rozpiął czarną bluzę, eksponując przed nim swoją nagą klatkę piersiową, a Jeongguk mimowolnie przesunął wzrokiem po jego gładkiej, smagłej skórze. Przez ostatnie dni jego skóra pociemniała jeszcze bardziej, ochoczo chwytając promienie słońca.
— Zobaczysz — odpowiedział Jeon. — Ja też pójdę założyć coś wygodniejszego i za kilkanaście minut będę w pracowni. Załóż jakieś dresy i przyjdź do mnie — dodał, po czym nie dając mu szansy, by zadał kolejne pytanie, po prostu wyszedł z sypialni, zostawiając go samego.
Taehyung uśmiechnął się pod nosem, po czym pozwolił, by jego ciało opadło na łóżko. Usiadł na nim i zaczął rozwiązywać trampki, by po chwili zdjąć je ze swoich stóp wraz ze skarpetkami. Uwielbiał chodzić boso, więc każda okazja, by to zrobić, nie pozostawała niewykorzystana. Po chwili jednak wstał i zsunął z ramion bluzę. Odwiesił ją na krzesło, które znajdowało się blisko łóżka i pochylił się lekko, by sięgnąć z torby czarne dresowe spodnie. Szybkim, sprawnym ruchem dłoni rozpiął pasek spodni i wyciągnął go ostrożnie ze szlufek. Przez krótką chwilę przyglądał się czarnej skórze bogato zrobionej ćwiekami, przypominając sobie, jak krępował nim dłonie Jeongguka. Gdy tylko te wspomnienia wkradły się do jego umysłu, jego wargi wygięły się w zmysłowym uśmiechu. Przełknął z trudem i szybko odłożył pasek na bok, po czym przeniósł dłonie na suwak. Rozpiął go i zsunął jeansowe spodnie wraz z bokserkami, by szybko zastąpić je miękką bawełną, która przyjemnie pieściła nagą skórę. Nie fatygował się też tym, by założyć na siebie jakąkolwiek koszulkę, jedynie posłał szybkie spojrzenie swojemu odbiciu lustrzanemu, by upewnić się, że dobrze wygląda. Przeczesał palcami ognistoczerwone włosy, mierzwiąc je delikatnie, by opadały miękko na jego ciemne oczy i ruszył w stronę pracowni.
Gdy dotarł na miejsce, w środku nie było nikogo. Był już tutaj wcześniej kilka razy. Za każdym razem jednak towarzyszył mu Jeongguk. Młody CEO w końcu przezwyciężył demony i był w stanie malować z uśmiechem na ustach. Taehyung nie byłby nawet w stanie wyrazić tego, jak bardzo był z niego dumny. Wiedział, że to nie było łatwe zadanie, ale każdego dnia Jeongguk dosłownie rozkwitał na jego oczach, stając się coraz piękniejszą wersją mężczyzny, którego kochał całym sobą.
Przez chwilę stał niepewnie w progu pracowni, zastanawiając się, czy powinien do niej wchodzić sam. W końcu jednak nieco niepewnie przekroczył próg i wszedł do środka. Stawiając uważnie bose stopy na drewnianych panelach, zbliżył się w stronę sztalugi, która stała w głębi pracowni. Na stoliku obok leżały pędzle i farby, którymi ostatnio malowali razem z Jeonggukiem. Taehyung wyciągnął dłoń i przesunął palcami po tubkach z farbami i po kolekcji pędzli o różnych rozmiarach, po czym przeniósł wzrok na białe płótno, które niemal wołało do niego, by zapełnić je jakimś pięknym obrazem. Pchnięty jakąś dziwną siłą, chwycił jeden z pędzli i usiadł na krześle naprzeciw sztalugi. Zanim zdążył się zorientować, jego dłoń zaczęła się poruszać, powoli nanosząc na płótno warstwy farby.
Uwielbiał malować. Gdy był smutny, to pomagało mu się pozbyć negatywnych emocji, a gdy był szczęśliwy, utrwalał na płótnie to, co chciał zapamiętać. Nie zawsze byli to ludzie. Czasem malował coś zupełnie abstrakcyjnego. Jakieś dziwne zbiorowisko kolorów, które z czasem układały się w różne kompozycje. Tym razem jednak pragnął utrwalić to, co widział pod powiekami za każdym razem, gdy zmrużył oczy. Jego dłoń poruszała się szybko, wykonując pewne ruchy, nanosząc farbę długimi pociągnięciami.
Tak bardzo zatracił się w malowaniu, że nawet nie usłyszał cichych kroków za swoimi plecami. Zorientował się, że nie jest sam, dopiero gdy silne ramiona oplotły jego talię, a gorący oddech młodego biznesmena uderzył o jego kark, na chwilę przed tym, jak wargi mężczyzny zetknęły się z jego wrażliwą skórą. Uwielbiał, gdy Jeongguk to robił. To był ich mały rytuał. Ilekroć któryś z nich zakradł się za plecami drugiego, zawsze muskali wargami wyeksponowany kark, składając na nim delikatny pocałunek.
— Hmmm, malujesz — mruknął brunet, wtulając się mocno w jego ciało. Chciał wciągnąć do płuc kojący zapach jego perfum. Teraz zmieszany z zapachem farb. Uwielbiał jego zapach. Męski, zmysłowy i tak cholernie znajomy.
— Nie mogłem się powstrzymać... — przyznał Kim, nie przestając poruszać pędzlem.
— A co to za przystojniak? — spytał po chwili Jeon, przenosząc wzrok na płótno ze wciąż nieukończonym obrazem.
Gdy spojrzał przed siebie, wpatrywały się w niego jego własne oczy, ale dobrze wiedział, że rozmarzony wzrok mężczyzny na rysunku nie jest przeznaczony dla niego.
W taki sposób patrzył jedynie na jedną osobę...
Taehyung namalował go leżącego na łóżku w białej, zmierzwionej pościeli. Obraz skupiał się głównie na jego twarzy. Wpatrywał się intensywnie wprost przed siebie, ale jego spojrzenie było nieco zamglone, wargi błyszczące od śliny, rozchylone delikatnie. Między zębami trzymał palec wskazujący swojej prawej ręki, jakby w ten sposób chciał powstrzymać jęk, który cisnął się na jego wargi. Jego włosy były zmierzwione, rozrzucone na białej poduszce. Ramiona zakryte koszulą w odcieniu baby blue. Taką samą, jaką miał na sobie wczoraj. Mimo że obraz nie przedstawiał nic poniżej linii jego klatki piersiowej, dobrze wiedział, że jego koszula jest rozpięta i że tak naprawdę nie ma na sobie nic oprócz niej, a pomiędzy jego silnymi, rozchylonymi udami znajduje się nikt inny, jak twórca tego obrazu.
— Taki jeden... — odpowiedział Kim, drocząc się z nim. — Wczoraj spędziłem z nim bardzo namiętny wieczór, więc pomyślałem, że zasłużył, żeby go uwiecznić na moim obrazie.
— Ach, tak? Twierdzisz, że mam konkurencję?
— Hmmm, wczorajszy wieczór był naprawdę udany. Ciężko będzie to przebić — to mówiąc, tatuażysta wzruszył ramionami, jakby nie mógł nic na to poradzić.
— Och, w takim razie muszę się postarać... — szepnął, po czym chwycił zębami za płatek ucha tatuażysty, przygryzając go delikatnie.
Taehyung nic nie powiedział, ale z jego warg wyrwał się mimowolny stłumiony jęk. Jeongguk nie mógł zobaczyć jego twarzy, ale był niemal pewny, że mężczyzna zagryzł swoją dolną wargę, by nie zdradzić, że to, co robi, sprawia mu przyjemność. To jednak jedynie zachęciło go jeszcze bardziej do działania. Przesunął więc swoje wargi na szyję mężczyzny i zassał się na niej. Przez chwilę ssał jego skórę, na przemian lekko drażniąc ją zębami lub językiem.
— Mam w planach... — zaczął nagle, na krótką chwilę przerywając pieszczoty. — Bardzo... — złączył na jego szyi kolejny pocałunek, sunąc mocniej w stronę jego nagich ramion. — Bardzo miły wieczór...
Taehyung, nie mogąc się dłużej skupić na malowaniu, odłożył pędzel i ujął jego dłoń, by pociągnąć go tak, by chłopak stanął przed nim. Gdy tylko odwrócił się na tyle, by móc w końcu go zobaczyć, z zachwytem zmierzył go od stóp do głów i na chwilę znowu zabrakło mu powietrza...
Spodziewał się, że młody CEO przebrał się w spodnie dresowe podobnie jak on, ale nic bardziej mylnego. Jeongguk miał na sobie jedynie jedną z jego ulubionych czarnych koszulek z czaszką otoczoną różami, która sięgała ledwie za linię jego pośladków, eksponując jego nagie, wyrzeźbione uda. Miał ochotę chwycić za czarną tkaninę i podciągnąć ją delikatnie do góry, by sprawdzić, co się kryje pod spodem, ale mimo to ani drgnął.
— A zastanawiałem się, co zrobiłem z tą koszulką... — powiedział w końcu, przeciągając sylaby w seksowny, zmysłowy sposób.
— Chciałem mieć coś twojego — przyznał Jeon. — Poza tym... Chyba wyglądam w niej całkiem okay, hm? — spytał i, jakby chciał się z nim podrażnić, poruszył delikatnie swoimi biodrami, kołysząc nimi tak, że czarna tkanina uniosła się nieco wyżej, ukazując dalszą część ud, która dotąd była skryta, a jego prawa dłoń przesunęła się wzdłuż mięśnia czworogłowego.
— Uwielbiam, gdy chodzisz w moich ubraniach... Jest w tym coś cholernie... — zamilkł na chwilę, po czym wyciągnął dłoń i przesunął opuszkami palców po jego udzie, naśladując jego gest. — Seksownego... — dokończył, odszukując spojrzenie jego oczu w kolorze gorzkiej czekolady, jakby chciał sprawdzić, czy chłopak go powstrzyma. Gdy jednak nic takiego się nie wydarzyło, przesunął swoją dłoń nieco wyżej. — Masz na sobie bokserki? — zapytał. Jego głos mimowolnie obniżył się o ton, przybierając głębokiego, gładkiego brzmienia.
— Nie — odpowiedział brunet, zwilżając swoje wargi, jakby nagle zaschło mu w ustach.
Taehyung przesunął swoją dłoń jeszcze wyżej, w końcu wsuwając ją pod czarną koszulkę, a gdy pod opuszkami palców wyczuł cienką, delikatną tkaninę, zaklął cicho pod nosem.
— Co teraz będziemy robić? — spytał szybko, czując, jak podniecenie powoli wspina się po jego nagich plecach.
— To nasz ostatni wieczór na Jeju, więc zaplanowałem dla nas coś specjalnego — powiedział brunet, patrząc mu prosto w oczy. Zdawało mu się, że dłoń tatuażysty dosłownie parzy jego skórę, ale zignorował to, wciąż utrzymując ciężar jego spojrzenia.
— Będziemy się kochać? — zapytał bezwstydnie Kim, a Jeongguk roześmiał się głośno, odrzucając głowę do tyłu.
Gdy śmiech zamarł na jego ustach, uniósł spojrzenie i odszukał onyksowe tęczówki tatuażysty. Pochylił się, zmniejszając dzielący ich dystans i chwycił zębami jego dolną wargę. Pociągnął za nią mocno, a gdy z warg tatuażysty wyrwał się jęk, jego własne wargi wygięły się w uśmiechu. Taehyung zacisnął dłoń na jego biodrze i przyciągnął go mocniej do siebie, chcąc pogłębić pocałunek, ale młody CEO odsunął się od niego w ostatniej chwili, nie pozwalając się pocałować.
— Jeszcze nie teraz — odpowiedział Jeon.
— Jeszcze — powtórzył tatuażysta. — Podoba mi się to zdanie... — dodał, wyginając usta w zmysłowym uśmiechu. — W takim razie, co będziemy robić przedtem? — dopytywał, unosząc swoją prawą brew.
Jeongguk odsunął się i odwrócił na pięcie, by po chwili sięgnąć po jakieś pudełko, po czym ponownie odwrócił się w jego stronę i uśmiechnął się szeroko.
— Będziemy malować — wyjaśnił.
— Okaaay... — zgodził się tatuażysta, wciąż przyglądając mu się uważnie. Miał wrażenie, że jest coś, o czym młody CEO mu nie mówi. — Co chcesz malować? — zapytał więc, chcąc zachęcić Jeongguka, by zdradził mu więcej szczegółów.
— Ciebie — odpowiedział bez ogródek.
Taehyung prychnął pod nosem, uważnie obserwując, jak młody biznesmen otwiera pudełko i wyjmuje z niego nieduży pojemnik. Jak się domyślił, była to farba. Zdziwiło go jednak, że chłopak przyniósł nowe farby, mimo że w pracowni było ich pod dostatkiem. Do tej pory gdy malowali razem, korzystali z przyborów, które już tutaj były. Nie było sensu kupować nowych farb, skoro w pracowni było wszystko, co mógłby sobie wymarzyć.
— Mam ci pozować? — zapytał czerwonowłosy.
— Mniej więcej — odparł wymijająco. — To są farby do ciała — wyjaśnił w końcu, pokazując mu trzymany w dłoni pojemnik.
— Ooo, panie Jeon, to zaczyna mi się coraz bardziej podobać... — ocenił, wyginając wargi w łobuzerskim uśmiechu.
— Jadalne — dodał brunet.
Gdy to mówił, uważnie obserwował tatuażystę, jakby chciał uchwycić jego reakcję i z zadowoleniem zanotował, jak jego grdyka poruszyła się w górę i w dół, gdy przełknął z trudem ślinę, która w jednej chwili wypełniła jego usta. Jeongguk zbliżył się o krok, minimalizując dystans między nimi i otworzył jedno z pudełek, unosząc ostrożnie wieczko. Spojrzał na żółtą farbę, powoli umoczył w niej swoje palce i przeniósł wzrok na tatuażystę, po czym wygiął wargi w leniwym uśmiechu.
— Wiem, że lubisz prace Van Gogha, więc co powiesz na to, żebym spróbował namalować Gwiaździstą Noc na tobie? — To powiedziawszy, powoli wyciągnął dłoń w stronę jego klatki piersiowej. — Mogę? — zapytał, ponownie odszukując spojrzenie onyksowych tęczówek.
Gdy patrzył mu prosto w oczy, zagryzł swoją dolną wargę, wyglądając przy tym tak seksownie, że Taehyung zaklął cicho pod nosem. Jeongguk roześmiał się delikatnie, usatysfakcjonowany jego reakcją i, nie czekając na odpowiedź, docisnął palce do jego karmelowej skóry. Zatoczył kółko wokół jego lewego sutka, odzwierciedlając księżyc z popularnego obrazu Vincenta, a tatuażysta obserwował ruch jego dłoni, niemal nie oddychając.
— Zawsze mi się podobały jego prace — przyznał nagle Jeongguk, powoli wypełniając księżyc żółtą farbą, z premedytacją drażniąc opuszkami palców przekłuty sutek Kima. — Ale nie przypuszczałem, że kiedyś będę miał okazję malować na takim płótnie... — to mówiąc, przesunął dłoń niżej, okrężnymi ruchami malując gwiazdy na skórze tatuażysty.
Gdy to robił, co jakiś czas jego oczy odszukiwały spojrzenie tatuażysty. Podobało mu się to, jak intensywne było to spojrzenie. Ciemne. Tajemnicze. Płonące z pożądania. Mężczyzna nic nie mówił, ale nie musiał nic mówić, by Jeongguk wiedział, że całe jego ciało płonie z gorąca, mimo że siedzi przed nim półnagi. Czuł pod opuszkami palców bijące od niego ciepło, widział, że jego klatka piersiowa faluje delikatnie w coraz bardziej chaotycznym oddechu, mimo że tatuażysta starał się kontrolować swoje impulsy. Powietrze między nimi było gęste, naelektryzowane pożądaniem do tego stopnia, że każda nawet najmniejsza iskra, postawiłaby pracownię w żywym ogniu. Takim samym, jaki płonął wewnątrz ich ciał.
Taehyung czuł niemal nieodpartą siłę, by wstać z krzesła i podnieść Jeongguka tak, by jego silne uda oplotły jego biodra. Wręcz marzył o tym, by w końcu docisnąć jego ciało do ściany i wsunąć się do jego wnętrza. Tak rozpaczliwie pragnął go dotknąć. Jego usta były suche, oczekiwanie przyspieszało jego puls, ale uwielbiał każdą chwilę z tej pasjonującej, erotycznej gry. Pozwolił więc, by dłoń biznesmena sunęła po jego skórze, nanosząc na jego klatkę piersiową kolejne warstwy farby.
Dotyk młodego CEO był delikatny, prawie czuły, ale palił jak ogień na skórze Taehyunga, osłabiając jego zdolność do skupienia się na czymkolwiek innym niż ten mężczyzna. Zamknął na chwilę oczy, skupiając się na gorącej drodze jego dotyku. Brunet sunął przez chwilę po jego brzuchu, płynnymi ruchami malując rozświetloną łunę nad francuskim miastem, gdy zobaczył jednak, że tatuażysta zamknął oczy, ponownie uniósł dłoń i przejechał kciukiem po jego przekłutym sutku, stymulując go. Jego sutek zareagował natychmiast pod przypływem tych doznań, napinając się i twardniejąc w palcach biznesmena, a z jego warg wyrwało się ciche sapnięcie.
— Doprowadza mnie do szaleństwa, jak reagujesz na mój dotyk... — wyznał Jeon, z nieurywaną fascynacją wpatrując się w jego przekłuty sutek. — Nawet nie wiesz, jak cholernie podniecające jest to, że to właśnie ja tak na ciebie działam...
Jeongguk wziął do ręki kolejną farbę. Tym razem gdy uniósł wieczko, Taehyung dostrzegł niebieski kolor. Domyślił się więc, że brunet ma zamiar namalować resztę nieba, pokrywając jego skórę kolejnymi warstwami farby i pozwolił mu na to, rozkoszując się ciepłem jego dłoni. Młody CEO sunął po jego skórze opuszkami palców, delikatnie nanosząc kolejne smugi farby, jednocześnie badając fakturę jego ciała z takim uwielbieniem, jakby uczył się go na pamięć. Dotykał go z czułością, jakby pragnął zapamiętać każdy milimetr jego ciała, nauczyć się każdej krzywizny, zbadać fakturę jego skóry tak delikatnej pod jego palcami.
Taehyung chłonął każdą sekundę z taką samą determinacją, jakby to miały być ostatnie sekundy jego życia. Jego wzrok niemal płonął, oddech przyspieszał mimowolnie, zdradzając, jaki wpływ na niego miała ta delikatna pieszczota. Z każdą mijającą minutą napięcie seksualne między nimi rosło, a powietrze gęstniało. Jego skóra płonęła od gorąca dotyku młodego CEO, a jego puls stawał się łomoczącym erotycznym rytmem, który zdawał się niemal rozrywać jego bębenki.
Gdy Jeongguk skończył malować na jego skórze cyprysy, odsunął się o krok i zmierzył go uważnie od stóp do głów. Jego wzrok sunął po nim niemiłosiernie powoli, jakby chciał go tym torturować, dobrze zdając sobie sprawę z tego, co tatuażysta teraz przeżywa. Widział to słodkie napięcie w jego ciele, czuł, jak jego ciało odpowiada na każdy dotyk, ale nie miał zamiaru zakończyć tak szybko tej erotycznej gry. Odstawił pudełeczko na stolik, który znajdował się obok i, nie odrywając oczu od palącego spojrzenia onyksowych tęczówek, ponownie zrobił krok do przodu. Wyciągnął dłonie w stronę ściągacza spodni, który opinał biodra tatuażysty, ale zatrzymał je na kilka centymetrów od czarnej tkaniny.
― Mogę? ― zapytał, chociaż wcale nie potrzebował odpowiedzi.
Dobrze wiedział, że tatuażysta nie ma nic przeciwko. Nie potrzebował jego odpowiedzi, by wiedzieć, że ma jego przyzwolenie na to, by zrobić z nim wszystko, na co tylko miałby ochotę. Nie pytał po to, by dostać odpowiedź, ale po to, by nieco się z nim podrażnić i spotęgować napięcie i podniecenie oczekiwaniem na to, co miało za chwilę nadejść.
― Och, kur-wa. Tak ― odpowiedział tatuażysta, nie wahając się ani chwili.
Młody CEO, nie odrywając od niego swojego intensywnego spojrzenia, wsunął palce za miękki materiał czarnych dresów. Tyle wystarczyło, by poczuł pod nimi gładką, nagą skórę. Przesunął językiem po dolnej wardze i pozwolił, by kąciki jego ust uniosły się w zmysłowym uśmiechu.
― Mmmm ― mruknął z zadowolenia. ― Widzę, że postanowiłeś ułatwić mi sprawę... ― to mówiąc, chwycił za bawełnianą tkaninę i zacisnął na niej mocno swoje dłonie. ― Wstań ― polecił zdecydowanym tonem, a tatuażysta od razu uczynił, co mu polecono.
Gdy tylko Taehyung podniósł się z miejsca, on jednym sprawnym ruchem zsunął z niego czarne dresy. Tak, jak się tego spodziewał, tatuażysta nie miał pod nimi bielizny. Stał więc przed nim całkowicie nagi, patrząc mu w oczy z tą cholernie pociągającą pewnością siebie wymalowaną na twarzy i łobuzerskim uśmiechem na ustach. Mimo że młody CEO miał niemal nieodpartą chęć, by przesunąć wzrokiem po nagim ciele tatuażysty, powstrzymał się z trudem, nie odwracając wzroku. Przez chwilę wpatrywał się wprost w jego oczy, jakby prowadzili ze sobą jakiś dziwny pojedynek, po czym wyciągnął dłoń po kolejne pudełko i, wciąż na niego patrząc, umoczył palce w niebieskiej farbie. Uniósł lekko dłoń i pozwolił, by farba spłynęła po jego smukłych palcach, pokrywając niemal całą dłoń. Mimo że nie patrzył teraz na tatuażystę, czuł na sobie jego intensywny wzrok. Gdy farba pokryła całą dłoń, ponownie odwrócił się w stronę Kima. Pokonał ostatni dzielący ich dystans i zatrzymał się jedynie na milimetry od niego. Rozchylił delikatnie wargi, jakby chciał, by tatuażysta poczuł na swoich wargach jego gorący oddech, po czym, patrząc mu prosto w oczy, chwycił pewnie penisa mężczyzny, zaciskając na nim swoje ubrudzone farbą palce.
― Aaach! ― sapnął mimowolnie Kim, czując, jak dłoń młodego biznesmena oplata mocno jego przyrodzenie, by po chwili zacząć po nim sunąć, jednocześnie rozprowadzając na jego skórze farbę.
― Widzę... ― zaczął brunet, po czym zamilkł na chwilę. ― A raczej... Czuję... ― poprawił się, wyginając wargi w uśmiechu zadowolenia. ― Że nasze wspólne malowanie całkiem ci się podobało, hm? ― zapytał, przesuwając dłoń w dół, by po chwili zacząć pieścić jego jądra.
― Jestem cały w farbie... Co masz zamiar teraz zrobić? ― spytał Kim, z trudem wymawiając słowa, gdy pięść bruneta zacisnęła się jeszcze mocniej wokół jego męskości, a kciuk z premedytacją przesunął po srebrnej apadravyi, drażniąc ją.
― Cóż... ― zaczął brunet, ponownie napierając na jego kolczyk. ― Skoro to jadalna farba, to chyba jest jedno wyjście... ― odpowiedział, udając obojętność. ― Muszę ją zlizać ― wyjaśnił i, zanim tatuażysta zdążył cokolwiek więcej powiedzieć, uklęknął przed nim.
― Och, kur... ― to soczyste przekleństwo nie zdążyło nawet stoczyć się po jego języku, gdy język młodego CEO przesunął się po całej długości jego penisa.
― Mmmm ― mruknął brunet i, odsunąwszy się od niego delikatnie, oblizał swoje wargi, spijając z nich słodki owocowy smak. ― Borówki.
Jeongguk ponownie przesunął dłonią w górę i w dół jego męskości, rozprowadzając farbę, po czym pochylił się do przodu i, rozchyliwszy swoje wargi, wsunął jego przyrodzenie do wnętrza swoich ust. Ssał go mocno. Dokładnie tak, jak Taehyung uwielbiał być ssany. Nie szczędził śliny, ani języka, a jego dłoń cały czas pieściła jądra mężczyzny, co jakiś czas wsuwając się mocniej między jego uda, by delikatnie drażnić opuszkami jego wejście. Odsunął się delikatnie, wysuwając jego nabrzmiałego penisa z ust i przez chwilę bawił się główką, kręcąc językiem wokół jego długości i obserwował, jak Kim z przyjemnością zamyka oczy i rozchyla wargi, pozwalając, by co jakiś czas stoczyło się z nich soczyste przekleństwo.
― Uwielbiam to robić ― wyznał nagle brunet, patrząc mu prosto w oczy swoimi niewinnymi, sarnimi oczami i przesunął powoli językiem po swojej dolnej wardze, spijając z niej smak swojego kochanka. ― Uwielbiam czuć twój smak na swoim języku...
Gdy to mówił, owiewając jego przyrodzenie swoim gorącym oddechem, jego prawa ręka przesuwała się w górę i w dół trzonu penisa Kima, podczas gdy on jęczał z erotycznej przyjemności, ciesząc się jego dotykiem. Następnie młody CEO rozchylił usta i przesunął mokrym językiem po czubku jego penisa, a tatuażysta niemal odruchowo wsunął dłoń w jego ciemne loki, napierając delikatnie na tył jego głowy z aprobatą. Rozumiejąc jego intencje, brunet rozchylił mocno swoje usta i pozwolił, by nabrzmiały penis tatuażysty, wsunął się po jego języku do wnętrza jego ust. Ponownie owinął wokół niego swoje grzeszne wargi i zaczął poruszać szybciej głową, jednocześnie ściskając dłonią jądra mężczyzny. Kim oddychał ciężko i szybko, podczas gdy Jeon wsuwał go głębiej między swoje usta, ssąc tam i z powrotem, owijając mocno usta wokół jego pulsującej erekcji. Z każdym kolejnym ruchem wsuwał go głębiej i głębiej, ssąc go mocno, a potem delikatnie, ciesząc się smakiem jego preejakulatu na swoim języku. Co jakiś czas smyrał jego szczupłe uda pokryte delikatnymi włoskami, zaciskał dłonie na nagich, jędrnych pośladkach, ugniatając je lub pieścił jego jądra jedną ręką, a Kim kołysał płynnie swoimi biodrami, wychodząc naprzeciw jego grzesznych warg, ciesząc się uczuciem jego ust na swoim pulsującym penisie.
Jeongguk pieścił go dopóty, dopóki nie poczuł, że smak tatuażysty robi się bardziej intensywny, a jego oddech nienaturalnie szybki. Czuł, że jego uda drżą delikatnie, a mięśnie brzucha napinają się pod wpływem zbliżającego się orgazmu. Odsunął się od niego, pozwalając, by twardy od podniecenia penis Kima po prostu wysunął się z jego ust, brudząc preejakulatem jego dolną wargę i brodę.
― Odwróć się i oprzyj dłonie na ścianie ― polecił z determinacją, oblizując wargi.
― Uwielbiam, gdy tak się rządzisz ― przyznał Kim.
Nie protestował jednak. Wciąż starając się wyrównać oddech, zbliżył się do ściany i oparł na niej swoje dłonie. Młody CEO poszedł w jego ślady. Zbliżył się w jego stronę i kopnął delikatnie prawą stopą jego nogę, pokazując mu, by rozsunął je nieco mocniej, po czym sam usadowił się na ziemi. Wysunął się pomiędzy jego nogi i, chwyciwszy dłońmi jego uda, przesunął językiem po jego wejściu. Czynność tę powtórzył kilka razy, zataczając powolne kółka wokół jego odbytu, by w końcu wsunąć koniec swojego języka do jego wnętrza. Taehyung zacisnął mocniej dłonie, wciskając palce w ścianę i jęknął przeciągle, odchylając głowę do tyłu.
― Och, tak! ― pochwalił go Jeon. ― Dokładnie tak. Nie powstrzymuj się. Chcę cię słyszeć głośno i wyraźnie.
― Och, fuck! Gguk... ― zaklął tatuażysta, gdy język bruneta ponownie wsunął się do jego wejścia. Jęknął głośno, nawet nie próbując się powstrzymywać.
Jeongguk lizał go, a potem niemal pieprzył swoim językiem, wsuwając go tak głęboko, jak tylko pozwalały mu na to ciasne, aksamitne ścianki tego seksownego tyłka Kima. Taehyung dyszał i jęczał za każdym razem, gdy młody CEO zanurzał język w jego dziurce, jednocześnie przyciskając swój tyłek mocniej do jego twarzy.
― Ach, kur-wa! Zaraz dojdę ― wydusił z trudem Kim, powstrzymując kolejny jęk, który tańczył w jego gardle, starając się wydostać i rozbić od ścian pracowni.
Brunet odsunął się od niego i wstał z kolan, po czym odwrócił go w swoją stronę, gwałtownym ruchem, a tatuażysta przywarł do jego warg, całując go zachłannie. Dłonie młodego CEO odruchowo uniosły się do góry i ujęły twarz tatuażysty, brudząc ją resztkami niebieskiej farby. Taehyung też nie pozostał bierny. Zacisnął swoje smukłe palce na czarnej koszulce, którą chłopak miał wciąż na sobie i zaczął ją podciągać do góry, powoli odkrywając coraz więcej mlecznej skóry. Jeongguk uniósł ramiona do góry, ułatwiając mu zadanie i na chwilę przerwali pocałunek, by tatuażysta mógł zdjąć z niego ubranie. Dopiero gdy czarna koszulka wylądowała u ich stóp, odsunął się o krok, by móc spojrzeć na to, co do tej pory skrywało się pod bawełnianą tkaniną. Tak, jak się domyślił, brunet miał na sobie czarną, koronkową bieliznę, podobną do tej, którą założył dla niego podczas ich pierwszej oficjalnej randki. Tym razem jednak koronka zdawała się nieco delikatniejsza, ukazywała jego mleczną skórę i pozwalała mu zobaczyć to, co skrywało się po nią. Bielizna była też na tyle opięta, że ciężko było ukryć fakt, że młody CEO był już wyraźnie pobudzony.
― O, cholera, Gguk! ― wydusił jedynie, wciąż nie mogąc oderwać od niego swoich oczu. ― Nigdy nie przypuszczałem, że facet w koronkach może wyglądać tak... Cholernie seksownie...
― Byłem pewny, że ci się spodobają ― przyznał brunet, układając swoje miękkie wargi w zmysłowy uśmiech.
― Obróć się ― poprosił tatuażysta. ― Chcę zobaczyć twoją seksowną dupcię.
Kim ujął jego dłoń, pomagając mu się obrócić, a biznesmen zaśmiał się delikatnie, po czym zacisnął mocniej palce na jego ręce i powoli zaczął obracać się wokół własnej osi. Robił to wolno, dobrze wiedząc, jakie wrażenie robi na tatuażyście. Uwielbiał to, jak Taehyung na niego patrzył. Przy Lisie często czuł się niewystarczający, mimo że wiedział, że jest inteligentnym i przystojnym mężczyzną, a jego ciało jest świetnie wysportowane. To przy nim poczuł się doceniony. Kim był pierwszą osobą, która zobaczyła w nim coś więcej niż gruby portfel. On patrzył głębiej. Widział to, czego inni nie potrafili dostrzec, a mimo to kochał go. Widział to w każdym jego spojrzeniu. Ale uwielbiał też to, że Taehyung go pożądał. Przy nim czuł się seksowny. Gdy odwrócił się tyłem do niego, z premedytacją wypiął mocniej pośladki w jego stronę. Tatuażysta wyciągnął dłoń i zarysował kształt jego kształtnego tyłka skrytego za cienką koronką.
― Jeeezu... ― szepnął. ― Te majteczki... Gguk, przysięgam, masz najdoskonalszy tyłek na świecie...
Taehyung stanął za nim i, położywszy dłonie na jego biodrach, zaczął się obniżać na kolana, jednocześnie zsuwając ręce wzdłuż jego ciała. Zarysował kształt jego jędrnych, wypiętych ku niemu pośladków, pozwalając, by z jego ust wyrwało się ciche westchnienie zachwytu. Nie zastanawiając się dłużej, pochylił się do przodu i chwycił zębami jego skórę, wgryzając się w jego prawy pośladek. Gdy z ust Jeongguka wyrwał się cudowny, erotyczny jęk, jego ciało zapłonęło żywym ogniem. Wstał szybko, odwrócił Jeona w swoją stronę i docisnął swoje wargi do jego, wsuwając język w słodycz jego ust. W jego żołądku utworzył się węzeł, który wybuchł żywym ogniem w splocie jego ud, a serce wykonało powolny obrót o trzysta sześćdziesiąt stopni. Pchnięty pożądaniem zacisnął dłonie na pośladkach bruneta i pogłębił pocałunek, badając każdy zakamarek jego ust z taką pasją, jakby od tego zależało jego życie.
Pragnął go. I dobrze wiedział, że potrzebował czegoś więcej niż tylko pocałunków. Chciał go nagiego na ziemi pod nim, tu i teraz, wijącego się pod nim albo na nim, z nogami owiniętymi wokół jego talii, z jego męskością zanurzoną tak głęboko w nim, jak to tylko możliwe. Chciał słyszeć jego grzeszne jęki, gdy po raz kolejny doprowadzi go do krawędzi. Chciał czuć pulsacje jego ciała, gdy jego ciasna dziurka zaciska się wokół jego twardego penisa, gdy Jeongguk traci kontrolę, rozpadając się w jego rękach. Chciał trzymać jego spocone, drżące od orgazmu ciało w swoich wytatuowanych ramionach i już nigdy nie puścić.
Brunet, jakby czując jego pragnienia, przerwał ten gorący pocałunek i odsunął się delikatnie, przenosząc spojrzenie na jego onyksowe tęczówki. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, chwycił dłoń tatuażysty i powoli uniósł ją. Taehyung obserwował go uważnie, ale zanim zdążył rozchylić usta, by zapytać, co Jeongguk robi, młody CEO przystawił jego dłoń do swoich ust i, rozchyliwszy wargi, zassał się na jego wytatuowanych palcach.
― Och, shit! ― zaklął Kim, obserwując, jak jego palce znikają wewnątrz ust biznesmena.
Chłopak zatańczył kilka razy językiem wokół jego palców, pokrywając je grubą warstwą śliny, po czym wysunął je ze swoich ust i oblizał wargi językiem, zbierając z nich resztki własnej śliny.
― Rozciągnij mnie ― polecił.
― Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, kochanie ― odpowiedział tatuażysta, po czym zbliżył się do niego.
Ujął lewą dłonią podbródek Jeongguka i chwycił zębami jego dolną wargę, zasysając się na niej, a prawą dłoń skierował w stronę jego pośladków wciąż odzianych w seksowną bieliznę. Odsunął delikatnie koronkę na bok, na tyle, by móc wsunąć w niego pokryte warstwą śliny palce. Gdy z ust młodego CEO wyrwało się głośne sapnięcie, docisnął wargi do jego ust, spijając z nich ten cudowny dźwięk. Całował go mocno, jednocześnie rozciągając go swoimi długimi palcami dopóty, dopóki nie poczuł, że może je swobodnie krzyżować. Wysunął z niego swoje palce i chwycił za delikatną koronkę, badając jej fakturę opuszkami palców.
― Czy mogę je zdjąć? ― zapytał, a gdy Jeon skinął, zaczął ostrożnie zsuwać bieliznę z jego pośladków, by po chwili zsunąć ją wzdłuż jego wysportowanych nóg.
Gdy odrzucił jego bieliznę na bok, podsadził go, pomagając mu opleść swoje wąskie biodra silnymi udami, po czym powoli obniżył ich na ziemię. Usiadł na panelach, a Jeongguk uniósł lekko swoje biodra, chwycił jego penisa w swoją dłoń i nakierował go na swoje wejście, by po chwili zacząć powoli wsuwać go do swojego wnętrza. Wystarczyło, że nabrzmiała główka zanurzyła się w jego ciele, a natychmiast poczuł, jak fala przyjemności przesuwa się wzdłuż jego kręgosłupa, pulsując mocno w splocie jego ud.
Tatuażysta chwycił go za biodra, utrzymując w miejscu i przeniósł spojrzenie w dół, chcąc zobaczyć, jak jego pulsujące przyrodzenie znika w jego kochanku. Jeongguk obniżał się, zsuwając się coraz niżej wzdłuż jego przyrodzenia, powoli otwierając się przed nim, a Kim z fascynacją obserwował sposób, w jaki jego ciało spina się, a potem rozluźnia, coraz bardziej go ogarniając.
Och, kurwa. To było takie seksownie.
— Och! Jest mi tak dobrze — jęknął Jeon, gdy w końcu jego tyłek mocno opadł na pachwinę Kima, przyjmując całą jego długość w swoim gorącym wnętrzu.
Przez krótką chwilę nie poruszał się, starając się przyzwyczaić do palącego uczucia rozciągania. W końcu jednak zaczął kołysać swoimi biodrami. Najpierw powolnie, delikatnie, potem wykonując coraz bardziej zdecydowane ruchy. Kim zaciskał mocno swoje wytatuowane palce na jego biodrach, obserwując, w jaki sposób młody CEO się porusza. Podobało mu się to, jak pewnie i seksownie były jego ruchy. Brunet przyjmował go całego, zsuwając się niżej po jego twardym penisie, zatapiając go w swoim wnętrzu po same jądra. Był taki gorący, taki seksowny, że Taehyung nie mógł odwrócić od niego swojego spojrzenia ani na chwilę.
— Och, tak. Uwielbiam, gdy mnie ujeżdżasz — wydusił, zwilżając swoje wargi i ponownie przeniósł wzrok na ich złączone ciała, chcąc widzieć, jak jego pulsujące przyrodzenie znika we wnętrzu jego kochanka. — Tak, kochanie, pieprz się na mnie. Chcę czuć, jak się na nim zaciskasz... — mówił tatuażysta niskim, seksownym głosem. — Och, tak. Dokładnie tak.
— Och, kurwa. Jestem blisko! — jęknął brunet, ponownie opadając w dół, by przyjąć go w sobie.
Jego aksamitne wnętrze zacisnęło się na penisie tatuażysty i pulsując, zachęcało do ostrego pieprzenia. Kim puścił jego biodra i zamiast tego przesunął dłońmi w górę jego ciała, zarysowując kształt jego bioder i wąską talię, potem przeniósł dłonie na jego zaokrąglone barki, zsunął je w dół spoconych pleców, by w końcu zacisnąć je na jędrnych pośladkach. Jeongguk, czując, że jest już blisko, położył ręce na jego klatce piersiowej, która wciąż odzwierciedlała Gwiaździstą Noc Van Gogha i wypiął mocniej pośladki, jednocześnie przyspieszając ruchy. Patrząc mu prosto w oczy, dosłownie pieprzył się na nim, biorąc jego twardego penisa coraz głębiej.
Tatuażysta dobrze wiedział, że tak niewiele brakuje mu do spełnienia i dobrze wiedział, co zrobić, by po raz kolejny doprowadzić go do krawędzi. Wymierzył mu więc mocnego klapsa. Gdy z ust młodego CEO wydobyło się głośne stęknięcie, Kim zaczął wypychać swoje biodra do góry, dopasowując swoje silne pchnięcia do jego ruchów. Nie przestając się poruszać, wymierzył mu kolejnego klapsa.
— Ach! — jęknął brunet, z trudem łapiąc oddech. — Jeszcze! — polecił. — Zrób to jeszcze raz!
Taehyung pchnął mocniej swoje biodra do przodu, wypełniając jego tyłek swoim penisem i kolejny raz wymierzył mu silnego klapsa dokładnie w tym samym momencie, gdy srebrna apadravya uderzyła wprost w jego prostatę, stymulując ją mocno. Połączenie jego dużej, szorstkiej dłoni uderzającej w tyłek i twardego penisa ocierającego się o ten najwrażliwszy punkt doprowadzało młodego CEO do szaleństwa. Gdy poczuł, że jego ciało zaczyna delikatnie drżeć, a aksamitne ścianki jego odbytu zaciskać się mocniej na jego męskości, owinął dłoń wokół penisa bruneta, bawiąc się kciukiem ociekającą preejakulatem główką.
Wystarczyło jednak, że przesunął swoją wytatuowaną dłonią jedynie kilka razy, a młody CEO doszedł wprost na jego klatkę piersiową i brzuch z głośnym jękiem. Tatuażysta jeszcze przez chwilę stymulował go dłonią, przeprowadzając go przez ten cudowny orgazm, jednocześnie wciąż poruszając się w nim. On również był blisko. Gdy upewnił się, że Jeongguk już pozbył się całej spermy, zacisnął mocno dłonie na jego biodrach, brudząc je białą, lepką substancją i jeszcze bardziej przyspieszył swoje ruchy, pieprząc go mocno. Po kilku takich pchnięciach również i on doszedł, niemal wykrzykując jego imię, podczas gdy jego gorąca sperma wypełniła wnętrze bruneta.
Jeongguk ujął delikatnie jego podbródek i zwrócił twarz tatuażysty w swoją stronę. Obydwaj oddychali ciężko, a ich oddechy mieszały się w jedno. Ich nagie, spocone ciała wciąż były złączone.
— Kocham cię — wyznał młody CEO, odgarniając spocone kosmyki czerwonych włosów tatuażysty z jego czoła. — Tak cholernie cię kocham.
— Ja też cię kocham, Łobuzie — odpowiedział Kim bez cienia wahania i szybko złączył ich usta, całując go mocno. Nawet teraz, pogłębiając pocałunek, czuł, jak jego serce uderza o jego klatkę piersiową w dudniącym rytmie, udowadniając, jak mocne uczucie żywi do mężczyzny, którego trzymał w swoich wytatuowanych ramionach.
Gdy w końcu przerwali pocałunek, by zaczerpnąć tchu, Jeongguk oparł czoło na czole tatuażysty i przez długi czas siedzieli tak, pozwalając, by ich gorące, wciąż niespokojne oddech mieszały się w jedno.
— Jestem gotowy — powiedział nagle Jeon, ponownie unosząc głowę, by odszukać spojrzenie onyksowych tęczówek Taehyunga. Zwilżył wargi, spijając z nich smak ust ukochanego. — Jestem gotowy, by wrócić do Seulu i przejść przez całe to piekło, jeśli to oznacza, że ty będziesz na mnie czekać na końcu tej drogi.
***
Ayashee:
Jeongguk myśli, że jest gotowy na powrót do stolicy... Ale czy aby na pewno?
Może w Seulu czeka na niego coś, na co w ogóle nie jest gotowy?
A może wręcz przeciwnie, wszystko pójdzie jak po maśle?
Jestem ciekawa, co myślicie.
Lepiej zapnijcie pasy, bo w kolejnym rozdziale wracamy do Seulu...
Kto jest na to gotowy?
Dodatkowo część z osób pewnie już to widziała, bo miałam przyjemność już pochwalić się tym na moim Twitterze, ale dla tych, którzy jeszcze nie widzieli...
Oto przepiękny art ukazujący scenę Taekooków, całujących się podczas burzy w ostatnim rozdziale Inka. Dostałam go w prezencie od uzdolnionej @/1997Bunnykookie (Twitter)
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top