52. MORE THAN ENOUGH

― Gguk, powiesz mi w końcu, gdzie idziemy? ― zapytał ponownie Taehyung, idąc wciąż powoli przed siebie, ostrożnie stawiając stopę za stopą.

Po tym romantycznym wyznaniu Jeongguka pod galerią sztuki długo stali na niewielkim parkingu, całując się tak, jakby starali się nadrobić cały stracony przez tę bolesną rozłąkę czas. Nawet nie wiedzieli, ile czasu to trwało. To nie było istotne. Tym razem nie musieli się nigdzie spieszyć. Po prostu pozwolili się sobie zatracić w tej cudownej chwili, sunąc wargami po wargach z pasją i uwielbieniem. Co jakiś czas jedynie z ich ust wyrywał się melodyjny śmiech tylko po to, by po chwili zostać pochłoniętym przez głodne wargi drugiej osoby.

Oderwali się od siebie dopiero gdy do ich uszu wkradł się trzask drzwi, znajdujących się za ich plecami, gdy jeden z pracowników wyszedł na zewnątrz, by zapalić papierosa. Mężczyzna jednak nie był nimi zbytnio zainteresowany. Posłał im jedynie szybkie spojrzenie, by po chwili wyjąć z kieszeni swoją komórkę i zająć się swoimi sprawami. To jednak otrzeźwiło ich na tyle, że w końcu odsunęli się od siebie.

Młody CEO zajął miejsce kierowcy i zawiózł Tae ponownie w stronę domu państwa Jeon. Nie pozwolił mu jednak wejść do środka. Zaparkował auto pod domem, a gdy z niego wysiedli, Jeongguk kazał mu zdjąć buty i skarpetki oraz zostawić swoją marynarkę, a sam na chwilę zniknął wewnątrz rezydencji. Gdy z niej wyszedł, zbliżył się do niego niemal bezgłośnie i, zanim Kim zdążył cokolwiek powiedzieć albo jakkolwiek zareagować, jego oczy zostały zasłonięte przez czarną opaskę. Po chwili brunet chwycił jego dłoń i zaczął go ostrożnie prowadzić w stronę tyłu domu. Taehyung kilka razy dopytywał, co się dzieje i gdzie się wybierają, ale Jeon stanowczo odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień, więc tatuażysta musiał się zdać na niego i na swoje zmysły.

Jak już się domyślił, kierowali się w stronę plaży. Z tego co już zdążył zauważyć, dom państwa Jeon umiejscowiony był blisko jednej z najładniejszych plaż Jeju ― Gimnyeong. Wystarczyło przejść przez piękny ogród, który znajdował się na tyłach posesji, a potem przejść jedynie kilka metrów, by znaleźć się na miejscu. Tak więc po niedługim spacerze, Jeongguk wprowadził go na ciepły piasek, który teraz czuł pod swoimi bosymi stopami. Słońce, które im towarzyszyło, gdy jechali do galerii, gdzieś się schowało i wiał teraz dosyć silny wiatr, ale mimo to wciąż było dosyć ciepło. Im dłużej szli, tym szum morskich fal stawał się głośniejszy, a powietrze zdawało się bardziej wilgotne, przez co tatuażysta był pewny, że brunet prowadzi go w głąb plaży, wciąż nie wiedział jednak, czego właściwie ma się spodziewać.

― No, Gguk. Nie możesz mi tego robić... ― jęknął Kim w kolejnej próbie wyłudzenia informacji, żałując, że nie może na niego spojrzeć swoim błagalnym wzrokiem.

W odpowiedzi jednak nie uzyskał wyjaśnień, ale za to jego zmysły zaatakował niski, melodyjny śmiech Jeongguka. Dawno nie słyszał, by chłopak śmiał się tak swobodnie. To był taki rodzaj śmiechu, który mógłby przebić się przez warstwy nawet najzimniejszego serca. A słysząc go, on marzył jedynie o tym, by ściągnąć z oczu tę opaskę, przyciągnąć chłopaka w swoje ramiona i złączyć ich wargi, spijając tę cudowną melodię wprost z jego ust. Po krótkiej chwili jednak brunet zamilkł, pozwalając, by tę niewielką przestrzeń między nimi wypełnił jedynie dźwięk wzburzonych fal i szum wzmagającego się wiatru.

― Jesteśmy na miejscu ― powiedział w końcu Jeon.

Taehyung wciąż nie mógł go zobaczyć, ale był pewny, że chłopak stoi teraz dokładnie na wprost niego. Gdy Jeongguk puścił jego dłoń, poczuł się dziwnie zdenerwowany i zagubiony jak kilkuletnie dziecko porzucone przez rodzica w ciemnym pomieszczeniu. Rozchylił wargi, by zapytać, co się dzieje, gdy nagle poczuł męskie dłonie, chwytające za czarną opaskę, która zasłaniała jego oczy. Palce młodego CEO ujęły delikatnie materiał po obu stronach jego skroni, a wytatuowane dłonie tatuażysty uniosły się odruchowo, odnajdując dłonie Jeona. Brunet powolnym ruchem zsunął opaskę z jego oczu, w końcu pozwalając mu zobaczyć, gdzie są.

Tak, jak się tego spodziewał, Jeongguk zaprowadził ich na plażę. Wokół nie było żadnych innych ludzi oprócz nich, mimo to tatuażysta niemal odruchowo rozejrzał się dookoła, jakby chciał się upewnić, że nikt ich nie zauważy. Wystarczyło jednak, by spojrzał w prawo, by jego oczom ukazało się to, co z pewnością przygotował młody CEO chwilę temu, gdy wypuścił jego dłoń.

Na piasku, kilka kroków od nich leżał niewielki koc, a na nim kilka ozdobnych poduszek. W każdym z rogów koca znajdował się piękny, bogato zdobiony lampion, oświetlający to romantyczne gniazdko. Widząc to, odwrócił się szybko w stronę Jeongguka i odszukał spojrzenie jego czekoladowych tęczówek.

― Zrobiłeś to dla mnie? ― spytał, mimo że to było oczywiste. Brunet uśmiechnął się delikatnie, nieco zawstydzony.

― Wiem, że to niewiele ― odpowiedział szybko chłopak. ― Miałem zamiar przygotować coś lepszego, ale wiatr skutecznie popsuł mi plany. Chciałem przygotować romantyczną kolację, ale obawiałem się, że zanim byśmy tu dotarli, pewnie wszystko by już było w morzu, więc...

― Gguk, spójrz na mnie ― polecił tatuażysta, przerywając mu ten nerwowy wywód. Jego wytatuowane palce wsunęły się pod podbródek bruneta, zwracając jego głowę tak, by mógł mu spojrzeć prosto w oczy. ― Jest idealnie ― powiedział niskim, gładkim jak aksamit głosem.

― N-naprawdę? ― zapytał Jeon, robiąc minę niedowierzającego dziecka, a Kim roześmiał się cicho.

― Jesteś uroczy ― ocenił, przyglądając mu się uważnie. ― I tak, naprawdę. Wystarczy, że jestem z tobą i zawsze będzie wspaniale, ale ta randka jest naprawdę cudowna.

― Chciałem, żebyśmy zjedli romantyczną kolację, podziwiając zachód słońca, ale jak widzisz, pogoda się na mnie wypięła. N-nie ma też kolacji, bo przez to, co się wydarzyło, wyszliśmy wcześniej z galerii i nie zdążyłem tego zorganizować... ― wyjaśnił smutno. ― Ale za to mam wino! ― dodał po chwili, jakby nagle sobie o tym przypomniał i szybko uniósł lewą dłoń, którą dotąd skrywał za swoimi plecami. Jego wargi rozciągnęły się w pięknym uśmiechu.

― I niczego więcej nam nie trzeba ― odpowiedział tatuażysta, chwytając za jego wolną dłoń i prowadząc go w stronę koca.

Jeongguk nie protestował, pozwolił mu się prowadzić. Po chwili obydwaj usiedli na przygotowanym legowisku. Tatuażysta usadowił się tak, by móc przyciągnąć młodego CEO w swoje ramiona i zrobił to bez najmniejszego wahania, otaczając chłopaka odzianymi w czerwoną koszulę ramionami. Pochylił delikatnie głowę i oparł brodę na jego ramieniu. Jego ciepły oddech uderzał o szyję Jeona, delikatnie gilgocząc wrażliwą skórę, a on sam położył swoje dłonie na tych wytatuowanych, by przyciągnąć go jeszcze bliżej.

Słońce było teraz całkowicie skryte za chmurami, które zaczynały się niespokojnie piętrzyć na niebie. Wiatr również się wzmógł, omiatając ich wtulone w siebie ciała silnymi podmuchami. To jednak nie miało znaczenia. Było idealnie. Ciało Tahyunga było tak przyjemnie ciepłe, że Jeongguk zamknął oczy, by wzmocnić swoje zmysły i móc jeszcze bardziej rozkoszować się bliskością, której tak bardzo mu brakowało przez ostatnie tygodnie. Czuł oddech tatuażysty na swojej szyi, a co jakiś czas usta mężczyzny sunęły po niej delikatnie, składając motyle pocałunki.

― Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że naprawdę trzymam cię w swoich ramionach ― wyznał nagle Kim, przerywając w końcu ciszę. ― Powiedz mi, że to nie jest jedynie piękny sen i jutro też tak będzie...

Słysząc jego słowa, Jeongguk odwrócił się delikatnie w jego ramionach na tyle, by móc swobodnie spojrzeć na jego twarz, po czym ujął ją w swoje dłonie i pochylił się, by złożyć na jego wargach czuły pocałunek.

― Jestem tu, Tae ― szepnął, odsuwając swoje wargi jedynie na milimetry.

― A... Co masz zamiar zrobić po powrocie do Seulu? — zapytał tatuażysta, przyglądając mu się uważnie. — To nie będzie łatwe... — dodał, widząc niepewność i zmartwienie na twarzy młodego biznesmena. Na jego słowa ten skinął kilka razy głową.

— Wiem, że to nie będzie łatwe, ale muszę to zrobić — przyznał. — Najpierw muszę pojechać do mieszkania, żeby zabrać jeszcze trochę swoich rzeczy. Gdy zerwaliśmy, złapałem jedynie to, co było mi potrzebne na wyjazd. Będę potrzebował reszty swoich ubrań. Muszę na spokojnie przejrzeć, co tam jeszcze zostało. I potrzebuję sobie ogarnąć jakieś lokum. Mój brat ma pokój gościnny w domu, ale wolałbym nie nadużywać jego gościnności. I tak już kilka ostatnich dni spędziłem u niego. Hoseok mieszka ze swoją narzeczoną, a Jimin praktycznie mieszka z Yoongim, więc oni też odpadają. Może coś sobie wynajmę...

— A... A może... — zaczął nagle niepewnie Kim. — Może chcesz zatrzymać się u mnie? — zapytał w końcu.

— U ciebie? — powtórzył Jeongguk, jakby nie wierzył w to, co słyszy. — Chcesz, żebym znowu zamieszkał z tobą i Jae?

— Odkąd się wyprowadziłeś... To już nie jest dom, kiedy ciebie tam nie ma — wyznał czerwonowłosy. — Skoro nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy byli razem... Możemy znowu być rodziną... Ja, ty i Jae.

Jeongguk wpatrywał się w onyksowe tęczówki tatuażysty, nie wiedząc, co powiedzieć. Wydawało mu się, że jego ciało zalewa milion różnych uczuć i emocji. Przez chwilę zdawało mu się, że nie może oddychać, a oczy piekły go od naporu łez. Nie spodziewał się tego. Jeszcze kilka godzin temu nie był nawet pewny tego, czy uda mu się skłonić Tae, by go wysłuchał. A teraz tatuażysta proponował mu coś takiego...

Coś, o czym nie śmiał nawet marzyć...

Zanim zdążył się zorientować, po jego policzku stoczyła się kryształowa łza. Dopiero gdy poczuł słony smak własnych łez na drżących wargach, zdał sobie sprawę z tego, że płacze.

— G-guk, jeśli nie chcesz... — zaczął szybko tatuażysta, wyraźnie zaniepokojony jego reakcją. Poruszył się nerwowo na swoim miejscu, rozglądając się chaotycznie, jakby chciał znaleźć coś, co sprawi, że młody CEO przestanie płakać. — Przepraszam. Nie chciałem na ciebie nacisk...

— N-nie! — zaprotestował brunet, chwytając jego dłoń. — To... — urwał, nie wiedząc, jak opisać to, co teraz czuł. — Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnę, żebyśmy znowu byli razem... Żebyśmy byli rodziną — wyznał w końcu, uśmiechając się przez łzy. — Tęsknię za tym. Za tobą. Za Jae...

Taehyung odetchnął z ulgą, a jego wargi wygięły się w pięknym uśmiechu. Odruchowo przysunął się bliżej do Jeongguka, zmniejszając dzielący ich dystans i wyciągnął dłoń, by otrzeć kciukiem łzę, staczającą się po delikatnym policzku młodego CEO.

— Przysięgam, że będę robić wam pyszne śniadania, a potem będę zawozić Jae do przedszkola. Koniec z późnymi powrotami. Będę w domu za każdym razem, gdy Jae będzie zasypiać i będę mu czytać bajki na dobranoc. A potem będę robić ci masaż, żeby nie bolał cię kark po pracy i...

— Gguk... — zawołał go tatuażysta, delikatnie chwytając w palce jego podbródek, by zwrócić jego twarz ku sobie, a gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, szepnął cicho: — Nie mogę się doczekać, żeby spędzić z tobą każdy kolejny dzień.

***

— Pocałuj mnie — poprosił młody CEO, owijając ramiona wokół szyi wytatuowanego mężczyzny i pochylił się mocniej, by dotknąć jego miękkich warg. Mocno przycisnął swoje usta do jego ust.

Odruchowo zamknął oczy, gdy usta tatuażysty w końcu spotkały te jego. A mężczyzna przez długi, długi czas po prostu go całował, nie jako wstęp do czegoś bardziej intymnego, ale jakby chciał to robić już zawsze, do końca swoich dni. Jego palce wsunęły się w kruczoczarne kosmyki i podtrzymywały jego głowę, gdy ich języki poruszały się po sobie w głębokich, czułych pocałunkach. Obydwaj smakowali słodkością wina o mocnym bukiecie pełnym aromatów czerwonych wiśni, kawy, czekolady i czarnych owoców, które razem pili prosto z butelki jeszcze chwilę temu.

Byli na plaży tak długo, że już zdążyło się dosyć mocno ściemnić. Otaczał ich teraz niemal jedynie blask z ustawionych dookoła nich lampionów i oddalonych o kilka metrów latarni, które oświetlały pobliski chodnik. Silny wiatr owiewał ich odziane jedynie w cienkie ubrania ciała, ale mimo że temperatura pozostawiała teraz sporo do życzenia, wcale nie było im zimno.

Oderwali się od siebie, dopiero gdy jasne światło błyskawicy przecięło granatowe niebo, a do ich uszu wkradł się donośny grzmot, świadczący o tym, że burza, która od dłuższego czasu czaiła się w oddali, powoli nadciąga w ich stronę.

— Zaraz lunie — mruknął Kim, wciąż sunąc wargami po miękkich wargach Jeongguka.

Żaden z nich jednak nawet nie drgnął, jakby nie byli w stanie się od siebie odsunąć. Brunet pochylił się ponownie w jego stronę i jeszcze raz złączył ich wargi w delikatnym pocałunku.

— Nie lunie — zaprzeczył, jakby dzięki temu mógł zatrzymać nieugiętą naturę. — Sprawdzałem pogodę i nie będzie dzisiaj padać — mruknął, po czym znowu go pocałował, tym razem zasysając się mocno na dolnej wardze tatuażysty ozdobionej przez czarny labret.

Z ust Taehyunga wyrwał się niski, melodyjny śmiech, pieszcząc zmysły młodego CEO swoją głęboką barwą. Jego ciepły oddech uderzał o jego wargi, pozostawiając na nich słodki smak wina.

— Mam ci przypomnieć, że już kiedyś mówiłeś, że na pewno nie będzie padać? — spytał, wyraźnie rozbawiony na wspomnienie ich pierwszej randki i tego, jak razem biegli w strugach deszczu.

Uniósł wzrok i przez chwilę wpatrywał się w niemal czarne sklepienie. Niebo pokrywały gęste chmury, nie mógł dostrzec nawet jednej gwiazdy. Jedynie co jakiś czas niebo przecinały jasne błyskawice, zapowiadając zbliżającą się ulewę.

— Lepiej się zbierajmy, zanim złapie nas burza — zaproponował.

— Na Jeju nigdy nie pada — skłamał szybko Jeon, a gdy jego ostatnie słowo zagłuszył kolejny grzmot, westchnął głośno, wiedząc, że i tak nie wygra. — Nie chcę, żeby ten wieczór się skończył... — wyznał w końcu, odsuwając się od niego niechętnie.

— A kto powiedział, że jeśli stąd pójdziemy, to wieczór się skończy? — zapytał Kim, uśmiechając się.

Jego wargi wygięły się jedynie delikatnie, ale w jego uśmiechu było coś niezwykle zmysłowego. Jeongguk nie potrafił tego wyjaśnić. Być może chodziło o sposób, w jaki język tatuażysta zdawał się pieścić każdą wymawianą samogłoskę, a być może chodziło o jego seksowny baryton, który wręcz koił zmysły.

Mimo że tatuażysta nic więcej nie powiedział, ciało młodego CEO zdawało się reagować na niego jak magnes, jakby potrzebowało jego bliskości. Jeongguk odruchowo zwilżył wargi, czując przyjemne pulsowanie w splocie swoich wysportowanych ud, po czym wstał szybko z ziemi.

— Chodźmy — powiedział stanowczo, wyciągając dłoń, by pomóc tatuażyście podnieść się z piasku.

Taehyung roześmiał się ponownie, odrzucając głowę do tyłu, po czym odszukał spojrzenie jego ciemnych oczu i chwycił jego dłoń, pozwalając, by brunet podciągnął jego ciało do pozycji stojącej.

— Teraz nagle chcesz wracać? — droczył się, prychając delikatnie pod wpływem rozbawienia.

— Przecież mówisz, że zaraz będzie lać — wyjaśnił brunet, wymyślając naprędce jakąś dobrą wymówkę.

— Och, no tak — przytaknął tatuażysta, wciąż się uśmiechając. — Ale przecież podobno na Jeju nigdy nie pada.

— Bo nie pada — odparł stanowczo.

Taehyung wyciągnął dłoń przed siebie, pokazując mu pierwsze krople, które osiadły na jego skórze i ponownie odszukał jego spojrzenie.

— Hmmm, ciekawe — rzucił, unosząc prawą brew.

Jeongguk uderzył go delikatnie w klatkę piersiową, karcąc go za droczenie się, po czym zacisnął dłonie na jego ognistoczerwonej koszuli od Gucciego i złączył ich usta w długim pocałunku. Całowali się nawet wtedy, gdy pierwsze krople zaczęły moczyć ich eleganckie ubrania. Sunęli głodnymi wargami po swoich wargach, pozwalając, by ich języki ocierały się o siebie w erotycznym tańcu, spragnione swojego smaku.

Oderwali się od siebie dopiero wtedy, gdy deszcz stał się tak intensywny, że nie byli już dłużej w stanie go ignorować. Czerwona koszula Taehyunga była już niemal cała mokra pod palcami Jeongguka. Wypuścił ją więc delikatnie ze swoich rąk i pozwolił, by tatuażysta zwiększył między nimi dystans.

— Pogodynką to ty raczej nie zostaniesz — zażartował Kim, odgarniając swoje mokre włosy do tyłu.

Jeongguk rzadko widywał go w takim uczesaniu. Zwykle jego czerwone włosy opadały na czoło, przysłaniając delikatnie ciemne oczy. Teraz mokre od deszczu kosmyki zaczesane były do tyłu, odsłaniając jego czoło. Krople deszczu moczyły jego przystojną twarz, a on nie potrafił odwrócić od niej swojego wzroku. Nigdy w życiu nie widział nic piękniejszego niż ten mężczyzna. Patrząc na niego, czuł znajome mrowienie w opuszkach palców, które domagało się, by chwycił kawałek węgla i nakreślił tę niesamowitą twarz na białym płótnie. Wiedział, że to z pewnością będzie jedna z brakujących prac wysłanych do Akademii. Czuł, że deszcz się wzmaga, a zimne krople moczą jego czarny golf, przyklejając go do nagiego brzucha i klatki piersiowej, ale nie był w stanie się poruszyć. Ta chwila była tak magiczna, że chciał ją zapisać w swoich wspomnieniach już na zawsze. Tatuażysta wpatrywał się w niego z taką samą pasją, jakby i on czuł, że to jeden z tych momentów, które należy zapamiętać.

Dopiero po dłuższej chwili przerwali w końcu kontakt wzrokowy. Jeongguk odruchowo odgarnął własne włosy do tyłu, po czym pochylił się i zaczął zbierać koc, poduszki i lampiony. Taehyung chwycił szybko dwa z nich, by mu pomóc, a gdy upewnili się, że wszystko zabrali, ruszyli biegiem do wyjścia z plaży. Deszcz wzmagał się z każdą chwilą, więc bez namysłu, zaczęli biec przed siebie szybko, pokonując dystans, który dzielił ich od rezydencji Jeonów najszybciej, jak to możliwe.

Dom rodziny Jeonów nie był mocno oddalony od miejsca, w którym chłopak przygotował dla nich to miłosne gniazdko, ale tyle i tak wystarczyło, by deszcz zmoczył ich całkowicie. Gdy w końcu pokonali ogród i wbiegli pod niewielki daszek, który osłaniał patio na tyłach domu, obydwaj byli cali przemoczeni. Kim odstawił lampiony na bok, z trudem łapiąc oddech, po czym odwrócił się w stronę Jeongguka. Młody CEO, odstawiwszy przyniesiony sprzęt, opierał dłonie na swoich kolanach, pochylając się do przodu, by szybciej wyrównać niestabilny oddech. Przez chwilę przyglądał mu się, chcąc się upewnić, że wszystko jest w porządku, ale gdy już miał rozchylić swoje wargi, z ust Jeongguka wyrwał się głośny śmiech. Lekki. Beztroski.

Brunet uniósł wzrok, a gdy napotkał jego spojrzenie, wyprostował się, wciąż nie przestając się śmiać. Taehyung przyjrzał mu się uważnie, mierząc jego sylwetkę od stóp do głów i niemal oniemiał na ten widok. Jeongguk wyglądał niesamowicie seksownie. Jeszcze piękniej niż na początku ich randki, kiedy przywitał go oparty nonszalancko o czerwonego Mustanga.

Pod wpływem deszczu jego czarny golf przykleił się do jego ciała jak druga skóra, pozwalając mu dostrzec każdy napięty mięsień jego wyrzeźbionego ciała. Wyraźnie widział każde wzniesienie i wgłębienie jego brzucha. Czy to możliwe, że podczas ich rozłąki, jego ciało stało się jeszcze mocniej wyrzeźbione? Nie potrafił oderwać od niego spojrzenia. Miał ochotę sięgnąć i prześledzić jego mięśnie opuszkami swoich smukłych palców, albo jeszcze lepiej, polizać wilgoć jego ośmiopaku, spijając z jego mlecznej skóry krople zimnego deszczu. Gdy przeniósł wzrok nieco wyżej, dostrzegł, że sutki Jeongguka były tak samo widoczne pod cienką tkaniną, która przylegała ściśle do jego silnej piersi i zdał sobie sprawę, że jeśli przeniesie wzrok w dół, to, co zobaczy, przyprawi go o zawrót głowy. Nie potrafił jednak odmówić sobie tej przyjemności.

— Och, kur-wa — zaklął cicho, widząc, że tak, jak się tego spodziewał, czarne, eleganckie spodnie młodego CEO przykleiły się do jego mocnych ud i jędrnego tyłka, podkreślając jego wyrzeźbione nogi.

Słysząc te słowa i widząc jego palący wzrok, Jeon zrobił kilka kroków w jego stronę i zatrzymał się jedynie na centymetry od niego. Gorący oddech bruneta uderzał zachęcająco o wilgotne od deszczu wargi tatuażysty. Taehyung odszukał jego spojrzenie i przez chwilę wpatrywał się wprost w czekoladowe tęczówki.

— Jest prawie tak, jak podczas naszej pierwszej randki — szepnął w końcu Jeon, przerywając ciszę między nimi i odruchowo zwilżył wargi, jakby czekał na to, by tatuażysta pocałował go tak namiętnie, jak tamtego wieczora. — Czy teraz też masz ochotę złamać dla mnie swoje zasady? — zapytał, jakby chciał go sprowokować.

— A co, jeśli tym razem chciałbym złamać znacznie więcej zasad niż wtedy? — odpowiedział pytaniem na pytanie.

— Nie wiem. Chyba musisz zaryzykować...

Słowa te nawet nie zdążyły rozbić się o wargi tatuażysty, gdy te przywarły mocno do warg Jeongguka w czułym pocałunku. Kim nie wahał się ani chwili. Bezwstydnie przesunął swoim językiem po dolnej wardze młodego CEO, wdzierając się między jego wargi, do wnętrza jego ust, a brunet nie opierał się nawet przez chwilę. Rozchylił mocno swoje wargi, jednocześnie wysuwając język na spotkanie przekłutego języka czerwonowłosego mężczyzny. Gdy Kim zassał się na jego dolnej wardze, by po chwili pociągnąć za nią zębami, sprawiając mu tym słodki ból, z jego warg wyrwał się zdławiony jęk, a po kręgosłupie wdrapał się dreszcz przyjemności, rozpalając jego zmarznięte od deszczu ciało niemal do granic możliwości.

Zaproś mnie do siebie — powiedział tatuażysta, odrywając swoje wargi jedynie na tyle, by zdołać wymówić te słowa.

Jeongguk odsunął się od niego delikatnie, by móc spojrzeć na twarz tatuażysty i spojrzał mu prosto w oczy. Kąciki jego warg uniosły się mimowolnie.

Złam dla mnie wszystkie swoje zasady, panie Kim — odpowiedział brunet, zniżając głos do zmysłowego szeptu.

Nie musiał czekać długo na reakcję, tatuażysta ponownie pokonał dzielący ich dystans i, napierając na niego swoim ciałem, docisnął go do drzwi tarasu, prowadzących do wnętrza domu. Całował go dziko, a jego wytatuowane dłonie odnalazły drogę do jego jędrnych pośladków. Gdy palce Taehyunga zacisnęły się na krągłościach mężczyzny, z ust młodego CEO wyrwał się niski, erotyczny pomruk, wyraźnie sygnalizując, że potrzebuje znacznie więcej niż to.

— Ach! — jęknął. — P-poczekaj chwilę — wydusił z trudem, odpychając tatuażystę od swojego ciała.

Taehyung zmarszczył swoje brwi, nie rozumiejąc, dlaczego chłopak zdecydował się go odepchnąć. Był przekonany, że on też go pragnie. Zwilżył nerwowo wargi, by zapytać, czy coś jest nie w porządku, czy zrobił coś nie tak, czy postępują zbyt szybko, ale powstrzymał się, widząc, że brunet zerka do wnętrza domu, jakby spodziewał się tam zaraz kogoś ujrzeć. Po chwili jednak ponownie przeniósł na niego swój wzrok.

— Z-zostań tu na chwilę — polecił Jeon. — M-muszę coś zrobić... Zaraz wrócę — dodał szybko.

— Leje. Mam tu czekać? — zapytał zaskoczony, unosząc prawą brew.

— I tak już jesteś mokry — to mówiąc, Jeon odwrócił się szybko na pięcie i wsunął się do wnętrza domu, nie pozostawiając mu ani chwili na to, by mógł zaprotestować.

Tatuażysta prychnął delikatnie, nie dowierzając w to, co właśnie się wydarzyło. Czy Jeongguk naprawdę porzucił go w ogrodzie stojącego w strugach deszczu?

To z pewnością była kolejna wyjątkowa randka...

Nie chcąc bardziej moknąć, wsunął się pod altanę i oparł o jedną ze ścian domu. Przez wilgoć, temperatura znacznie się obniżyła i zaczynał odczuwać nieprzyjemny chłód za każdym razem, gdy wiatr owiewał jego ciało, teraz odziane w przemoczone ubranie. Czerwona koszula przybrała teraz ciemniejszej barwy, przyklejając się do jego ciała jak druga skóra, podobnie jak czarne, eleganckie spodnie.

Na szczęście Jeongguk nie kazał mu długo na siebie czekać. Po chwili usłyszał, że drzwi tarasu ponownie się rozsuwają, a gdy się odwrócił, by spojrzeć w ich stronę, jego oczom ukazał się młody CEO. Na pierwszy rzut oka nie zauważył, żeby coś się zmieniło w jego wyglądzie. Wciąż miał na sobie czarny golf, który tak idealnie opinał jego ciało. Na jego widok jednak, wargi bruneta ozdobił piękny uśmiech, posyłając w zapomnienie wszelkie przewinienia.

— Chodź — to mówiąc, Jeon wyciągnął rękę w jego stronę, a tatuażysta odepchnął się od ściany i bez wahania ujął jego dłoń.

Jeongguk skrzyżował ich palce razem i poprowadził go w stronę wejścia do domu. Drzwi tarasowe prowadziły do salonu. Gdy weszli do środka, brunet upewnił się, że zamknął dokładnie suwane drzwi, po czym ruszył przed siebie, nic nie mówiąc. Cały parter domu pogrążony był w mroku, Jeon jednak prowadził go pewnie, jakby doskonale pamiętał, gdzie co się znajduje. I zapewne tak właśnie było. Mimo że nie był tutaj od dziesięciu lat, praktycznie nic od tego czasu się tu nie zmieniło. Taehyung zdał się więc na niego i bez oporów pozwolił się prowadzić w głąb domu.

Dopiero gdy wyszli na korytarz, dostrzegł, że już nie otacza ich całkowita czerń, która dotąd spowijała dom, a zastąpił ją przyjemny półmrok. Gdy przeniósł wzrok w stronę, z której dosięgało ich to dziwne światło, jego oczom ukazały się schody prowadzące na drugie piętro domu. Tym razem jednak to nie były zwykłe schody, które widział tego ranka. Na każdym schodku na obu krawędziach znajdowała się mała świeca zapachowa, a stopnie usypane były płatkami róż, podobnie jak podczas jego porannej niespodzianki, kiedy to młody CEO wyznaczył dla niego trasę do łazienki. Widząc to, od razu spojrzał na Jeongguka, ale brunet już na niego patrzył.

— Chciałem, żeby ten wieczór był wyjątkowy — wyjaśnił, uśmiechając się nieśmiało. — Chodź — zachęcił po chwili i ruszył w stronę schodów, wspinając się powoli po stopniach.

Gdy weszli na górę, młody CEO bez wahania skierował się do sypialni, którą dotąd zajmował tatuażysta. Wciąż nie puszczając dłoni Tae, poprowadził go w głąb korytarza, po czym pewnie pchnął drzwi sypialni, by mogli wejść do środka. Pokój również spowijał przyjemny półmrok, taki sam jak na korytarzu, a to za sprawą takich samych świec, które poustawiane były na parapetach i szafkach, tworząc niebywale zmysłową atmosferę. Taehyung od razu dostrzegł, że na drewnianych panelach, miękkim dywanie u podnóża łóżka oraz na samym łóżku rozsypane były czerwone płatki i uśmiechnął się mimowolnie.

— Gguk... — westchnął z wyraźnym zachwytem.

— Podoba ci się? — spytał cicho Jeon.

— Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś tak romantycznego — wyznał, stając na wprost Jeongguka.

— Zasługujesz na wiele więcej... — odpowiedział brunet, po czym wyciągnął w jego stronę swoje dłonie. — C-czy mogę? — zapytał, mimo że dobrze znał odpowiedź, a gdy tatuażysta skinął, dając mu swoje przyzwolenie, zrobił krok do przodu i chwycił w palce czerwony materiał jego koszuli, by powoli zacząć rozpinać guziki, obnażając karmelową skórę.

Gdy Jeongguk niezwykle powoli rozpinał guzik za guzikiem, Taehyung niemal nie oddychał. Wpatrywał się jedynie w twarz mężczyzny, który stał teraz przed nim, rozbierając go z przemoczonej koszuli.

— Kiedy zobaczyłem tę koszulę... — zaczął nagle brunet, przerywając tę intymną ciszę. — Wiedziałem, że będziesz w niej wyglądać nieziemsko. Twoja skóra... — to mówiąc, rozchylił rozpiętą już koszulę i zsunął ją z jego szerokich ramion, po czym przesunął palcem po wystającym obojczyku, by po chwili schylić się delikatnie i złożyć delikatny pocałunek na jego ramieniu. — Jest taka piękna... Nigdy nie widziałem nikogo, kto miałby piękniejszą skórę... A przy tym odcieniu czerwieni wygląda jeszcze piękniej... Jest tak cudownie karmelowa... Gładka...

Brunet ponownie musnął jego skórę wargami, zostawiając na jego ramieniu kilka delikatnych pocałunków. Zdawało mu się, że ciało tatuażysty drży. Nie wiedział, czy z zimna, czy być może z zupełnie innego powodu, ale cholernie mu się to podobało. Pod wpływem rosnącego podniecenia chwycił w dłonie dół koszuli i pociągnął za niego tak, by wysunąć ją z czarnych spodni tatuażysty, po czym zsunął ją do końca i pozwolił jej opaść wokół jego stóp.

Kochaj się ze mną — szepnął, przenosząc spojrzenie na jego onyksowe tęczówki.

Mógłby przysiąc, że na te słowa oczy tatuażysty zapłonęły żywym ogniem. A być może jedynie odbijał się w nich falujący płomień świecy, ale z pewnością jego własne ciało dosłownie płonęło. Tak bardzo pragnął znowu poczuć jego dotyk. Chciał czuć, jak smukłe palce tatuażysty tańczą na jego skórze jak palce gitarzysty po strunach gitary. Pragnął znowu czuć ciepło jego ciała, jego smak na swoim języku. Chciał czuć go w sobie, słyszeć, jak jego niski, zmysłowy głos powtarza jak mantrę jego imię poprzedzone słodkim wyznaniem miłości.

Tatuażysta nie potrzebował długich przekonywań. Śmiało zrobił krok do przodu i, podobnie jak on chwilę temu, chwycił w palce delikatną tkaninę jego czarnego golfu, by bez pytania wyciągnąć ją z jego eleganckich spodni jednym zwinnym ruchem dłoni. Jeongguk nie protestował. Nie mógł się doczekać, by poczuć jego smukłe palce sunące śmiało po napiętej skórze mięśni jego brzucha. Kim podciągnął golf do góry, a młody CEO uniósł ramiona, pomagając mu się rozebrać. Po chwili markowy golf wylądował na ziemi tuż obok czerwonej koszuli Kima.

Taehyung przesunął swoim głodnym wzrokiem bezwstydnie po nagiej klatce piersiowej Jeona, po czym przygryzł dolną wargę. Wyciągnął dłoń i, kładąc ją na piersi bruneta, popchnął go w kierunku łóżka. Jeongguk zrozumiał bez słowa, czego tatuażysta od niego oczekuje i wspiął się na łóżko, pozwalając, by Kim zamknął go w klatce ze swoich silnych ramion pokrytych czarnym tuszem. Czerwonowłosy pochylił się delikatnie w jego stronę i chwycił w zęby dolną wargę młodego CEO, ciągnąc za nią dopóty, dopóki delikatną skóra nie wysunęła się z jego ust, a z warg Jeona nie wyrwał się erotyczny jęk.

— Kocham cię, panie Jeon — wyznał nagle Kim, patrząc na niego intensywnym wzrokiem. — I mam zamiar pokazać ci dzisiaj, jak bardzo...

Czerwonowłosy przeniósł dłonie niżej, wsuwając palce za pasek młodego biznesmena, po czym odpiął pospiesznie guzik, a potem suwak jego eleganckich spodni. Jeongguk niemal odruchowo uniósł biodra, by ułatwić mu zadanie, a on szybko zsunął czarny materiał z jego jędrnych pośladków, pozostawiając go jedynie w obcisłych bokserkach. Odrzuciwszy spodnie na podłogę obok łóżka, przesunął dłońmi po wyrzeźbionych udach mężczyzny. Gdy jego palce sunęły po twardych mięśniach, rysując na nich mistyczne wzory, jego oczy ani na chwilę nie przerwały kontaktu wzrokowego z młodym CEO. Chciał widzieć, jak Jeongguk reaguje na jego dotyk. Już po ich wcześniejszych zbliżeniach zdążył zauważyć, że to jedna z jego stref erogennych. I również i tym razem z zadowoleniem dostrzegł, że chłopak wstrzymuje oddech, a mięśnie jego brzucha napinają się coraz mocniej, podczas gdy jego palce suną po wewnętrznej stronie jego uda.

Przeniósł wzrok na swoją dłoń i przez chwilę obserwował, jak jego palce suną po ciele Jeongguka. Podobało mu się to, że jego skóra była znacznie ciemniejsza niż ta bruneta, smagła, przy tej idealnej mlecznej skórze młodego CEO. Miał niemal nieodpartą ochotę, by zassać ją do swoich ust i naznaczyć malinkami. Wcześniej unikał takich rzeczy, mimo że nie raz miał na to ochotę. Wiedział jednak, że nie powinien zostawiać na jego skórze śladów, które ktoś mógłby zobaczyć. Które Lisa mogłaby zobaczyć. Teraz jednak nie było powodu, dla którego musiałby się powstrzymywać...

— Zrób to — powiedział nagle Gguk, wyrywając go z tego dziwnego transu, a gdy ich oczy się skrzyżowały, młody CEO zwilżył szybko swoje wargi, jakby nagle zaschło mu w ustach. — N-nie musisz się hamować... — dodał, wbijając w niego swoje intensywne spojrzenie.

Taehyung dostrzegł, że mięśnie jego brzucha napięły się jeszcze bardziej w tym słodkim wyczekiwaniu i tyle wystarczyło, by dobrze wiedział, o co chłopak go prosi. Zwilżył swoje wargi, po czym nie przerywając z nim kontaktu wzrokowego, obniżył się powoli. Gdy jego usta i udo bruneta dzieliły jedynie milimetry, wysunął język i przesunął nim po wewnętrznej stronie uda Jeongguka, sunąc od kolana w górę, kierując się w stronę jego krocza, a z jego ust wyrwało się ciche przekleństwo. Zachęcony tą reakcją, zatrzymał wargi jedynie na kilka centymetrów od czarnych bokserek i zassał jego mleczną skórę do swoich ust.

Ssał go i lizał tak długo, dopóki jego wewnętrznej strony uda nie zdobiło kilka dorodnych malinek. Gdy się odsunął od niego nieznacznie, wyciągnął ponownie swoją dłoń i z fascynacją przesunął opuszkiem palca po jednym z zostawionych przez jego wargi zasinień.

— Zawsze miałem ochotę to zrobić — przyznał. — I szyję... — dodał szybko, spoglądając na bruneta, który przyglądał mu się, opierając się na swoich przedramionach. — Zawsze miałem ochotę naznaczyć twoją szyję... Ale wiedziałem, że nie mogę... Więc...

Teraz możesz wszystko — odpowiedział Jeon. — Jestem cały twój. Tylko twój.

Taehyung uśmiechnął się seksownie, po czym bez wahania pokonał dzielący ich dystans i wpił się w jego wargi, całując go dziko, zachłannie. Jego ciało napierało na to Jeongguka z taką siłą, że w końcu młody CEO poddał się mu i opadł na plecy, kładąc się na pachnącej pościeli, a tatuażysta docisnął swoje ciało do jego. Jego głodne dłonie od razu odnalazły drogę do silnych ud Jeona, zaciskając na nich mocno swoje palce, podczas gdy jego biodra mimowolnie zaczęły się kołysać do przodu i do tyłu, ocierając się o odznaczające się wybrzuszenie w bokserkach biznesmena.

Jego biodra poruszały się wolno, delikatnie jak fale oceanu, ale tyle wystarczyło, by brunet niemal drżał w jego ramionach, odwzajemniając każdy pocałunek. Jeongguk nie mógł jednak znieść tego, że wciąż dzieliły ich warstwy ubrań. Nie przestając go całować, chwycił za pasek jego spodni i zaczął je pospiesznie rozpinać, nerwowo rozpinając suwak. Gdy tylko poluzował je na tyle, by móc zsunąć tkaninę z bioder tatuażysty, pociągnął je w dół, ściągając jego spodnie wraz z bokserkami. Nie chcąc jednak przerwać pocałunku, zdołał zsunąć je jedynie na tyle, by móc zacisnąć dłonie na nagich pośladkach Kima.

Czerwonowłosy stęknął wprost w jego wargi, po czym przerwał pocałunek i odsunął się od niego gwałtownie. Zszedł z łóżka, by w kilku zwinnych ruchach pozbyć się swoich spodni, zsuwając je do końca ze swoich nóg. Skopał je na bok wraz z bokserkami, stając przed nim tak cudownie nagim. Jeongguk mimowolnie przeniósł na niego swój wzrok, chłonąc piękno jego nagiego ciała. Ile razy by na niego nie patrzył, zapierało mu dech. Taehyung był jak dzieło sztuki. Jego skóra, jak karmelowe płótno, na którym artysta postanowił nakreślić czarnym tuszem piękne obrazy. Mógł na niego patrzeć godzinami, a nigdy nie miał dość.

Teraz gdy pokój oświetlały jedynie świece, które dla niego przygotował, mężczyzna wyglądał jeszcze bardziej zjawiskowo. Jego skóra zdawała się ciemniejsza, błyszcząca gdzieniegdzie od wilgoci. Jego czerwone włosy wciąż zaczesane były to tyłu, pozwalając mu dokładnie przyjrzeć się jego mocnym brwiom i tym pięknym, ciemnym jak noc oczom, które teraz uważnie się w niego wpatrywały. Linia jego szczęki zdawała się mocniej zdefiniowana, a usta jeszcze bardziej ponętne. Nie mógł wyjść z podziwu, jak światło wydobywające się ze świec, tańczy na jego ciele, jakby i ono pragnęło go dotknąć, uwydatniając przy tym kształty jego pięknej sylwetki.

Gdy mężczyzna bez najmniejszego skrępowania, chwycił w swoje długie palce dopiero delikatnie nabrzmiałego członka, on bezwstydnie przesunął swój wzrok w dół, uważnie przyglądając się jego poczynaniom. Patrzył na niego zafascynowany, czując, jak z każdym ruchem dłoni tatuażysty jego własny penis pulsuje coraz mocniej, jakby te piękne, smukłe palce pobudzały również i jego przyrodzenie. Taehyung nie wyglądał na ani trochę zawstydzonego tym, że jest obserwowany. Wręcz przeciwnie, patrzył wprost na niego, wyginając swoje wargi w leniwym, cholernie seksownym uśmiechu.

— Nie mam lubrykantu — powiedział w końcu. — Nie myślałem, że do czegoś między nami dojdzie... — wyjaśnił, a na jego słowa Jeongguk zaśmiał się delikatnie, po czym wyciągnął dłoń i szybkim ruchem sięgnął coś z szafki nocnej.

— Kupiłem dzisiaj rano z nadzieją, że jednak złamiesz dla mnie swoje zasady — odpowiedział Jeon, pokazując mu pudełeczko z lubrykantem z łobuzerskim uśmiechem na ustach.

— Och, byłeś aż tak pewny siebie? — droczył się tatuażysta, wciąż nie przestając się uśmiechać. — A co byś zrobił, gdybym jednak ci nie uwierzył i stąd wyjechał, albo gdybym ci nie wybaczył? — zapytał, wspiąwszy się na łóżko.

Poszedłbym za tobą na koniec świata, panie Kim.

— Dlaczego?

Jeongguk uśmiechnął się, dokładnie rozumiejąc, dlaczego tatuażysta o to pyta. Dźwignął się więc ponownie na swoich przedramionach, po czym zbliżył się do niego tak, by mężczyzna mógł poczuć jego oddech na swoich wargach, jakby dzięki temu wypowiedziane przez niego słowa mogły osiąść na jego rozchylonych wargach. Wyciągnął dłoń i obrysował kciukiem kontur jego idealnych ust.

Bo cię kocham — wyznał, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który mimowolnie osiadł na jego miękkich wargach. Czuł się cudownie, mogąc w końcu powiedzieć to na głos.

— Uwielbiam, gdy to mówisz.

— Więc będę to mówić do końca świata i jeden dzień dłużej.

— Dlaczego? — spytał tatuażysta, śmiejąc się, a Jeongguk przyciągnął go do siebie, dociskając wargi do jego warg, spijając z nich jego melodyjny śmiech.

Tym razem ich pocałunek był wolny, zmysłowy, jakby w końcu nie żyli kradzionym czasem, jakby w swoich rękach mieli cały czas świata, albo jakby w końcu czas dla nich się zatrzymał, pozwalając im rozkoszować się tą chwilą. Pomieszczenie wypełniał jedynie blask migoczących świec, potęgowany błyskawicami, które wciąż co jakiś czas przecinały niebo oraz głośny szum deszczu, który zdawał się dopasowywać do odgłosu dwóch bijących mocno serc. Całowali się wcześniej wiele razy, ale w tym pocałunku było coś nowego. Jakaś dziwna pewność, że osoba, która odwzajemnia tę pieszczotę, czuje to samo gorące uczucie, które niemal rozrywało ich dusze.

— Kocham cię, Gguk — szepnął Kim, gdy w końcu buntujące się płuca, zmusiły go do przerwania pocałunku.

— C-czy to normalne, że kiedy to mówisz mam motylki w brzuchu? — zapytał brunet. — Nigdy wcześniej tak się nie czułem. Nikt inny nie potrafił wzbudzić we mnie takich uczuć. Tylko ty.

— Kocham cię, Gguk i nie pozwolę, żebyś przy mnie kiedykolwiek czuł się niewystarczający — to mówiąc, tatuażysta pogładził dłonią jego policzek. — Kocham twoje oczy — kontynuował. — To, jak błyszczą, gdy na mnie patrzysz. Ten uroczo zaokrąglony czubek twojego nosa i to jak go zadzierasz, kiedy się ze mną drażnisz i jak go marszczysz, gdy się śmiejesz. Kocham te cudowne, miękkie wargi, które tak bardzo uwielbiam całować...

Tatuażysta pochylił się delikatnie i skradł z jego warg czuły pocałunek, przygryzając lekko jego dolną wargę, po czym przesunął wargi wzdłuż szczęki bruneta, kierując się na jego smukłą szyję, by po chwili zassać się na niej, tworząc na mlecznej skórze kilka malinek. Jeongguk mimowolnie odchylił głowę, dając mu lepszy dostęp. Uwielbiał, gdy Taehyung pieścił jego szyję, a świadomość, że gdy jutro się obudzi, jego skóra będzie nosić znamiona jego miłości, dodatkowo potęgowała jego przyjemność. Niemal bezwiednie uniósł dłoń i wsunął palce w czerwone kosmyki mężczyzny, przymykając powieki z rozkoszy.

Taehyung jednak nie miał zamiaru na tym poprzestać swojej podróży. Jego wargi przeniosły się niżej, w kierunku jego obojczyków, również i tam zostawiając kilka zaczerwienionych punktów. Gdy jego usta ssały skórę, jego zwinne dłonie bez problemu odnalazły drogę do prawej piersi bruneta. Jego sutki były już twarde, być może od zimna, a może z podniecenia, ale nie miało to znaczenia. Chwycił jednego z nich między swoje palce i, nie przerywając pieszczot zadawanych przez jego wargi, zaczął drażnić jego sutek. Gdy z ust bruneta wyrwał się niekontrolowany pomruk, świadczący o tym, że jego poczynania sprawiają mu niebywałą przyjemność, odruchowo uniósł na niego wzrok i skrzyżował z nim swoje spojrzenie. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, zniżył się w dół jego klatki piersiowej, która teraz falowała w niespokojnym oddechu. Popchnął go tak, by mężczyzna ułożył się na łóżku, usypanym w czerwonych płatkach, a sam zaznaczył delikatnymi pocałunkami drogę przez jego mostek, by w końcu zatańczyć językiem wokół dotąd nietkniętego lewego sutka.

— Kocham twoje ciało. To, jak reaguje na moje pieszczoty, jak robi się gorące, jak drży, gdy je dotykam, gdy je całuję... — przyznał niskim, zmysłowym głosem.

Nie czekając jednak na żadną odpowiedź, zacisnął lekko zęby wokół jego sutka, wyrywając z jego warg erotyczne sapnięcie. Nie robił tego zbyt mocno, nie chciał, żeby to sprawiało mu ból, wiedział jednak, że odpowiednia ilość bólu, może być niebywale przyjemna. Zassał więc jego sutka do swoich ust, drażniąc go swoim kolczykiem, by po chwili znowu pociągnąć za niego zębami.

— Aaach! — jęknął brunet, wyraźnie napinając mięśnie brzucha.

Taehyung uśmiechnął się zwycięsko, po czym wysunął język i, wciąż wpatrując się prosto w czekoladowe tęczówki mężczyzny pod nim, przesunął nim po jego brzuchu, zaznaczając misterną trasę od górnych mięśni brzucha, między jego napiętymi mięśniami, aż do delikatnych, ciemnych włosków, które znajdowały się tuż nad linią tkaniny ciemnych bokserek.

— Wiesz, co jeszcze uwielbiam? — zapytał, na kilka sekund przenosząc swoje wygłodniałe spojrzenie kilka centymetrów niżej, na wyraźnie odznaczający się zarys penisa mężczyzny. Tyle wystarczyło, by ciało bruneta zapłonęło żywym ogniem.

— Pokaż mi — polecił.

Kim posłusznie zniżył się ponownie, wysunął język i tym razem przesunął po całej długości jego penisa, wciąż skrytej za cienkim materiałem bokserek. Brunet niemal odruchowo uniósł delikatnie swoje biodra, pragnąc w końcu poczuć, jak jego usta zaciskają się wokół jego pulsującej męskości.

— Tae... — jęknął żałośnie.

Nie mógł znieść tego, że tatuażysta się z nim drażni. Tak bardzo potrzebował jego bliskości. Odkąd się rozstali, był pozbawiony jakiejkolwiek intymności. Jedynie raz próbował się sam dotykać pod prysznicem, wyobrażając sobie, że to nie on sam, ale Taehyung go dotyka. To, co wtedy czuł, było jednak niczym w porównaniu z tym, co czuł, gdy tatuażysta był tak blisko. Czuł się odurzony jego bliskością, jakby Kim był jakimś cudownym narkotykiem, pobudzającym wszystkie jego zmysły. Przy nim czuł, jak euforia wypełnia każdą, nawet najmniejszą komórkę jego ciała i uwielbiał to. Uwielbiał każdą sekundę spędzoną w jego ramionach.

Jedynie przy nim czuł, że naprawdę żyje.

Ku jego zadowoleniu, tatuażysta jednak nie miał zamiaru długo się z nim drażnić. Być może dlatego, że on też czuł tę nieodpartą potrzebę, by w końcu być blisko niego.

Tak blisko, jak to tylko możliwe...

Wsunął swoje smukłe palce za gumkę jego bokserek, a gdy Jeongguk uniósł biodra, by mu pomóc, zsunął je z jego pośladków, po czym zdjął je z niego całkowicie, by w końcu odrzucić gdzieś za siebie. Chwycił w dłoń lubrykant, który dał mu brunet i szybko wylał trochę na swoją prawą dłoń. Przez krótką chwilę rozgrzewał preparat między palcami. Nie patrzył na Jeongguka, ale mimo to wiedział, że mężczyzna uważnie go obserwuje. Gdy przeniósł na niego swój wzrok, ten już na niego patrzył, wyczekując na jego kolejny ruch.

— Pamiętasz, jak powiedziałeś mi, że uwielbiasz, kiedy ssę twojego penisa, podczas gdy moje długie palce masują twoją prostatę? — zapytał, mimo że dobrze znał odpowiedź. Jeon jedynie skinął, nie będąc teraz w stanie wydusić nawet jednego słowa. — Ja też to uwielbiam — wyznał bezwstydnie, po czym zwilżył wargi.

Nie czekał długo. Bezwstydnie rozsunął mocniej uda bruneta, sadowiąc się między nimi. Pochylił się i bez żadnego uprzedzenia, po prostu chwycił jego na wpół twardego penisa swoimi wargami, zasysając główkę do wnętrza swoich ust. Brunet sapnął głośno na tę cudowną pieszczotę i odruchowo odchylił głowę do tyłu, zamykając oczy. Przez chwilę rozkoszował się tym, jaką niebywałą przyjemność sprawiały mu te grzeszne usta tatuażysty i jego cholernie zwinny język, tańczący wokół nabrzmiewającego członka, jednak ku jego niezadowoleniu ten odsunął się nagle gwałtownie od niego.

— Patrz na mnie, kochanie — polecił głosem nieznoszącym sprzeciwu. — Chcę widzieć, jak dobrze ci jest, kiedy to robię.

Jeongguk ponownie skinął, czując dziwną suchość w ustach na to polecenie. Podobało mu się, kiedy Taehyung rządził się w sypialni. Uwielbiał, gdy to on nad nim dominował, kiedy krępował jego dłonie, kiedy dawał mu mocne klapsy, ciągnął za jego włosy albo chwytał go za gardło. To wszystko podniecało go jeszcze bardziej.

Kim ponownie zassał jego penisa do swoich ust, tym razem wsuwając go tak głęboko, jak tylko był w stanie, a z jego warg wyrwało się soczyste przekleństwo. Tatuażysta tańczył swoim przekłutym językiem wokół nabrzmiałej główki, by po chwili drażnić nim wrażliwe wędzidełko, a potem zasysał się u podstawy jego penisa. Gdy to robił, jego prawa dłoń wysunęła się między te cudowne, zgrabne pośladki młodego CEO, a jego palce zaczęły zataczać delikatne okręgi wokół jego wejścia. Nie drażnił się z nim jednak długo. By odwrócić jego uwagę od ewentualnego bólu, wsunął jego penisa głęboko do swoich ust, biorąc go po same jądra, jednocześnie powoli wsuwając pierwszy palec do jego wnętrza.

— Och, tak! — zawołał Jeon, czując to cudownie znajome uczucie pieczenia. Jego dłonie od razu odnalazły drogę do czerwonych kosmyków, wsuwając się w nie tak, jak drugi palec tatuażysty wsunął się do jego wejścia. — Jak ja za tym tęskniłem! — wydusił z trudem.

Taehyung uśmiechnął się mimowolnie, zadowolony z jego reakcji, jednak nawet na chwilę nie przerwał pieszczot. Ssał go mocno, tańcząc przekłutym językiem wokół pulsującego penisa, wsuwał go do swojego gardła, pozwalając, by nabrzmiała od podniecenia główka uderzała o nie, jednocześnie poruszał swoimi długimi palcami w jego słodkim wejściu dokładnie tak, by sprawić mu tym jak największą przyjemność. Gdy wyczuł ten cudowny zwitek nerwów, naparł na niego mocno, z premedytacją stymulując jego prostatę.

— Och, tak! Tutaj! — jęknął żałośnie młody biznesmen, wypychając biodra w górę.

Jego palce zacisnęły się mocniej na włosach kochanka, szarpiąc za czerwone kosmyki w przypływie podniecenia, a z warg tatuażysty wyrwał się głośny pomruk, wysyłając wibracje wzdłuż nabrzmiałego penisa. Wiedział, że Jeongguk jest blisko

Czuł, jak jego uda zaczynają drżeć, jak dłoń biznesmena mimowolnie dociska jego głowę mocniej w dół, by wziął go jeszcze głębiej, jak jego ścianki zaciskają się ochoczo wokół jego palców. Słyszał jego przyspieszony, chaotyczny oddech i głośne sapnięcia, które wyrywały się z tych grzesznych warg za każdym razem, gdy jego palce ocierały się o prostatę mężczyzny. Mógłby w ten sposób dać mu spełnienie, pozwolić mu dojść wprost w swoje usta, ale chciał, by Jeongguk doszedł, kiedy on będzie w nim, odsunął się więc od niego, pozwalając, by twardy już penis mężczyzny po prostu wysunął się z jego ust, po czym zabrał swoje palce z jego gorącego wejścia.

Chwycił ponownie lubrykant i pospiesznie wylał pokaźną ilość na swoją dłoń, by po chwili rozprowadzić preparat na całej długości własnego penisa, pompując go kilka razy. A gdy ten stał dumnie, pomógł Jeonggukowi podnieść się do pozycji siedzącej, podciągając go do góry.

— Mam się odwrócić? — zapytał brunet, starając się uspokoić oddech.

— Nie — odpowiedział Kim, zaprzeczając ruchem głowy. — Chcę cię na górze. Chcę na ciebie patrzeć...

Jeongguk skinął, czując dziwny ucisk w podbrzuszu. Jego serce zabiło mocniej, a adrenalina w jego żyłach zaczęła buzować, napędzając jego ciało jeszcze bardziej. Przywarł szybko do warg tatuażysty, całując go zachłannie. Czuł na jego wargach delikatny smak własnego preejakulatu, ale to jedynie zdawało się nakręcać go jeszcze mocniej. Nie przerywając pocałunku, wspiął się na Taehyunga, otaczając jego wąskie biodra swoimi silnymi udami i chwycił jego twardego penisa prawą dłonią. Nakierował przekłutą główkę na swoje wejście i ostrożnie naparł na nie, powoli opuszczając się w dół.

Och, tak! — jęknął głośno, czując, jak twardy penis tatuażysty rozciąga jego ścianki.

Czuł znajome pieczenie, za którym tak bardzo tęsknił, za każdym razem, gdy członek czerwonowłosego wsuwał się do jego wnętrza. Smukłe dłonie tatuażysty oplatające jego biodra. Gorące wargi całujące te jego i zwinny język tańczący wewnątrz jego ust. Pragnąc jeszcze więcej, uniósł dłonie i przewiesił je przez szyję Kima, wsuwając palce w jego włosy, przeczesując nimi czerwone kosmyki. Jego biodra zaczęły się poruszać szybciej. Wybijał się na silnych udach, by po chwili ponownie opaść, przyjmując go całego. Taehyung zaciskał dłonie na jego biodrach tak mocno, że był niemal pewny, że w miejscu, gdzie jego palce spotykały się z jego rozgrzaną skórą, pojawią się siniaki, ale podobało mu się to. Lubił, gdy sprawiał mu trochę bólu, gdy gryzł go, dawał mu klapsy. Podobało mu się to, że czasem po ich wspólnej, namiętnej nocy miał otarcia na nadgarstkach, zaczerwienione pośladki. Uwielbiał to, że czuł go w sobie nawet następnego dnia.

— Jestem już blisko... — wydyszał, czując, jak mięśnie jego brzucha kurczą się, zapowiadając nadchodzący orgazm.

— Ja też — zawtórował mu tatuażysta, oddychając z trudem.

Jego dłonie zacisnęły się jeszcze mocniej, a biodra zaczęły poruszać, wychodząc na spotkanie coraz szybszych ruchów Jeongguka. Gorący oddech bruneta rozbijał się o jego wargi, podobnie jak głośne sapnięcia, które wyrywały się z ust młodego CEO za każdym razem, gdy srebrna apadravya ocierała się o jego prostatę, stymulując ją.

Kim wiedział, że wystarczy jeszcze kilka silnych pchnięć, by Gguk doszedł, ale wiedział też, że jest teraz coś jeszcze, co może sprawić, że mężczyzna rozpadnie się w jego ramionach dokładnie tak, jak uwielbiał. Docisnął czoło do czoła bruneta, przystawiając swoje wargi do tych Jeongguka, jakby chciał, by chłopak wciągnął do płuc wypowiedziane przez niego słowa wraz z jego gorącym oddechem i zrobił to, o czym od tak dawna marzył.

Kocham cię, Gguk — szepnął, a Jeon jęknął przeciągle i, odrzucając głowę do tyłu, doszedł wprost na jego brzuch.

On sam doszedł chwilę później, wypełniając go swoją gorącą spermą niemal po sam brzeg. Jeongguk nie pozwolił mu jednak złapać oddechu. Docisnął swoje wargi do jego, jakby chciał z nich spić słowa, które wciąż osiadały miękko na jego języku. Dopiero po dłuższej chwili przerwał pocałunek i, odsuwając usta jedynie na milimetry, wyszeptał swoje słodkie wyznanie. Gdy w końcu odważył się powiedzieć to na głos kilka godzin temu, zdawało mu się, że po raz pierwszy od dawna może znowu oddychać...

Kocham cię, Tae — szepnął wprost w jego gorąca wargi. — Kocham cię tak mocno, że nie jestem w stanie tego ubrać w słowa, ale boję się, że nie mam nic do zaoferowania... Jestem tylko ja. I boję się, że nie jestem wystarczający... — wyznał cicho, pozwalając, by jego drżące wargi ocierała się o te tatuażysty przy każdym wymawianym słowie.

Zawsze byłeś więcej niż wystarczający, Gguk, po prostu potrzebowałeś kogoś, kto to zobaczy. A ja to widzę. Zawsze widziałem.

***

Ayashee:

Przede wszystkim chciałam zadedykować ten rozdział mojej cudownej @JustVtine, która w tym tygodniu obchodzi swoje urodziny.

Czyżby nasz uparty tatuażysta jednak złamał wszystkie swoje zasady?

Jeju jest jak raj na ziemi dla naszych Taekooków, ale w końcu trzeba będzie wrócić do Seulu...

Jak myślicie, czy Lisa spełni swoją groźbę? A może jednak da za wygraną i odejdzie z honorem?

xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top