31. NIGHTS LIKE THIS

Jeongguk rozejrzał się dookoła, uważnie skanując półkę sklepową, znajdującą się przed nim w poszukiwaniu charakterystycznego opakowania. Gdy w końcu wypatrzył je na jednej z półek, szybko zbliżył się i wyciągnął rękę. Chwyciwszy w palce dwa opakowania płatków, uśmiechnął się zwycięsko, po czym wrzucił je do wózka. Zaśmiał się delikatnie pod nosem, widząc, że wózek napakowany był już niemal po sam brzeg.

Gdy wyszedł z biura, postanowił, że po drodze do mieszkania Tae wstąpi do jednego z marketów, by kupić trochę jedzenia. Od tygodnia mieszkał u Kima i nie miał zamiaru ciągle objadać jego lodówki. Dodatkowo Taehyung miał dzisiaj zawieźć Jae do swojej mamy, więc postanowił, że ugotuje dla niego jakąś pyszną kolację, by mogli razem spędzić miły wieczór. Kupił wszystkie niezbędne produkty i jedno z najlepszych win, jakie udało mu się znaleźć, ale oczywiście nie mógłby stąd wyjść, gdyby nie kupił zapasów mleka bananowego dla Jae czy jego ulubionych płatków śniadaniowych, na których szukaniu spędził ostatnie dwadzieścia minut.

Zadziwiające było to, jak wiele o nich się nauczył przez ten tydzień. Rozglądając się po półkach, dokładnie wiedział, co Jae z chęcią zje na śniadanie albo co kupić, by Taehyung uśmiechał się jak mały chłopczyk. Wiedział, co przygotować na kolację, by tatuażysta mruczał z przyjemności i jakie wino kupić, by nie krzywił się od jego cierpkiego smaku.

Gdy mieszkał z Lisą, ich lodówka była niemal cały czas pusta. Dziewczyna nie gotowała, a on też w końcu przestał, bo niemal wszystko, co zrobił, musiał zjeść sam albo w rezultacie lądowało w koszu. W końcu ograniczył się do kupowania jedynie wody i dietetycznych jogurtów, które dziewczyna zjadała na śniadanie.

Teraz, przechadzając się alejkami sklepowymi, wrzucał do koszyka wszystko, na co tylko miał ochotę, nie przejmując się tym, że nie wpisuje się to w kanony odżywiania, które pochwalała Lisa.

Gdy w końcu stwierdził, że już chyba wykupił wszystko, co było mu potrzebne, ruszył do działu, gdzie znajdowały się balsamy i olejki. Pomyślał, że skoro on i Tae mają dzisiaj wolny wieczór, mógłby zrobić dla niego coś romantycznego. Już wcześniej kupił świece zapachowe, a teraz chciał znaleźć jakiś olejek do masażu. Przeskanował wzrokiem kolejne półki w poszukiwaniu pożądanego produktu. Już miał wyciągnąć dłoń po olejek z wyciągiem z awokado, gdy kątem oka dostrzegł coś innego. Na jednej z półek po jego lewej stronie znajdowały się różne żele intymne. Niemal odruchowo rozejrzał się dookoła, ale gdy dostrzegł, że jest w tym dziale sam, ostrożnie zbliżył się w stronę wystawy produktów.

Będąc z Lisą, nigdy nie używał podobnych produktów, teraz więc z zaciekawieniem sunął wzrokiem po kolorowych buteleczkach i opakowaniach. Zwilżył swoje wargi i ponownie rozejrzał się, by upewnić się, że wciąż jest sam. Nie wiedział, czemu czuł się tym skrępowany. Seks był normalną sprawą, poza tym przecież pary heteroseksualne też używały tego typu produktów. To, że mężczyzna kupuje żel intymny, nie znaczy przecież, że robi to, by współżyć z innym mężczyzną. Mimo to czuł się zawstydzony, jedynie przyglądając się etykietom, zdał sobie sprawę również z tego, że czuje się dziwnie podekscytowany.

Dzięki Tae zaczynał uczyć się własnego ciała i swoich potrzeb oraz upodobań. Nigdy w życiu nie zrobił nic równie zuchwałego i szalonego, jak to, co zrobił poprzedniego dnia, gdy wyszedł z biura, pojechał do studia i kochał się z nim. I dobrze wiedział, że to nie był byle jaki seks. To on usiadł na nim, to on poruszał zmysłowo swoimi biodrami, decydując jak szybko i jak głęboko penis tatuażysty będzie się w niego wsuwać. To on kazał mu zawiązać jego dłonie, zdradzając mu tym samym jedno ze swoich pragnień.

Nigdy by nawet nie przypuszczał, że coś takiego może mu się spodobać, ale gdy tatuażysta skrępował jego dłonie krawatami, czuł się podniecony, jak nigdy wcześniej. Nawet teraz, na samo wspomnienie, czuł, że jego oddech przyspiesza nienaturalnie i odruchowo uniósł dłoń do krawata, krępującego jego szyję i przesunął po jego fakturze opuszkami swoich palców. Kto by pomyślał, że coś, czego tak nienawidził, może być wykorzystane po to, by tak mocno go podniecić.

Oczyścił gardło i szybko zabrał dłoń z czarnej tkaniny. Na samą myśl, czuł rosnące podniecenie, a to zdecydowanie nie był czas ani miejsce, by przypominać sobie ich erotyczny zabawy. Wyciągnął dłoń po jedną z buteleczek, zawierającą żel w kolorze jaskrawej zieleni i z zaciekawieniem zaczął czytać etykietę.

— Ugh, przepraszam — rzucił nagle głos tuż obok niego.

Jeon był tak pogrążony w studiowaniu zastosowania żelu, że niemal podskoczył na ten nagły głos. Nie słyszał, że ktoś jest blisko. Odsunął się jednak delikatnie, pozwalając, by nieznajomy mógł sięgnąć z półki to, po co najprawdopodobniej tutaj przyszedł. Gdy mężczyzna wyciągnął swoją dłoń, jego wzrok niemal odruchowo przeniósł się na nią. Nieznajomy chwycił dwie paczki prezerwatyw, po czym wrzucił je do koszyka.

— Jeongguk? — spytał nagle, jakby był zaskoczony jego widokiem.

Słysząc swoje imię, Jeon uniósł szybko głowę i napotkał spojrzenie ciepłych, roześmianych oczu. Gdy tylko upewnił się, że to naprawdę on, jego usta wygięły się w pięknym uśmiechu, a na policzkach pokazały się urocze dołeczki.

— O, h-hej Namjoon — przywitał się Jeon.

— Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Mieszkam niedaleko i zaraz mam randkę, więc... — uniósł w palcach jedną z paczek prezerwatyw, po czym zaśmiał się delikatnie. — Ale widzę, że ty też masz plany na weekend, hm? — dodał po chwili, poruszając swoimi brwiami i wskazując brodą na dłoń młodego CEO.

Jeongguk spojrzał na swoją dłoń i dostrzegł, że wciąż trzyma w niej opakowanie z zielonym żelem erotycznym. Zawstydzony opuścił rękę, by schować opakowanie, mimo że tatuażysta z pewnością zdążył się dokładnie przyjrzeć temu, co ściskał w dłoni. Przeniósł ponownie wzrok na Namjoona i uśmiechnął się zawstydzony.

— Mama Tae zabiera Jae na weekend — wyznał.

— Och, to pewnie dlatego Tae był dzisiaj w pracy w takim świetnym humorze — odparł, prychając pod nosem na wspomnienie przyjaciela, który cały czas podśpiewywał coś pod nosem. — To dobrze. Będziecie mogli spędzić trochę czasu we dwoje.

— Tak. Jestem w tym nowy i nie bardzo wiem, jak to funkcjonuje. Pomyślałem, że zrobię dla niego jakąś romantyczną kolację.

— Na pewno mu się spodoba. Cokolwiek robisz... To naprawdę działa. Znam Tae od ponad trzech lat, a nigdy nie widziałem go tak szczęśliwego — przyznał. — Och, okay. Muszę lecieć, wpadłem tylko po... — urwał, po czym uśmiechnął się porozumiewawczo. Skinął do Jeongguka i odwrócił się na pięcie. — Powinieneś wziąć ten żel, podobno jest smaczny — rzucił, nie odwracając się w jego stronę i ruszył przed siebie.

Jeongguk prychnął pod nosem i spojrzał na dłoń, której palce wciąż zaciskały się na niewielkiej tubce. Przez chwilę przyglądał się na kolorowy napis, po czym wrzucił pudełko do koszyka i ruszył w stronę kas. Zapłacił za zakupy i zaniósł je do swojego auta, zaparkowanego w niewielkiej odległości od wyjścia z marketu. Wrzucił zakupy do bagażnika i wskoczył na miejsce kierowcy. Włączył muzykę i uruchomił silnik. Jadąc do mieszkania Tae, nucił pod nosem tekst piosenki, a jego palce uderzały rytmicznie o kierownicę, wystukując znajomy rytm.

Po kilkunastu minutach zaparkował pod blokiem Tae. Wysiadł z auta i wyjął zakupy. W rezultacie swojego szału zakupowego miał trzy ogromne torby wypełnione przeróżnymi produktami. Wziął je w ramiona i ruszył w stronę bloku. Wspiął się po schodach, po czym nacisnął łokciem na klamkę, niemal modląc się, by drzwi nie były zamknięte. Nie był pewien, czy Taehyung jest jeszcze w domu, czy już pojechał zawieźć małego do swojej mamy. Gdy jednak drzwi ustąpiły, odetchnął z ulgą.

— Och, Boże. Dobrze, że jeszcze jesteś, bo nakupowałem milion rzeczy! — rzucił, wchodząc do mieszkania z trzema wielkimi torbami w ramionach.

Nie czekając, wszedł szybko do kuchni. Gdy dostrzegł Taehyunga, stojącego przy stole, pochylił się delikatnie w jego stronę i skradł z jego warg szybki pocałunek.

— Jezu, czy ty wykupiłeś cały sklep? — spytał tatuażysta, biorąc od niego jedną z toreb.

— Pomyślałem, że skoro zawozisz Jae na weekend i zostaniemy sami, to zrobię dla ciebie romantyczną kolację — wyjaśnił, stawiając pozostałe dwie torby na blacie stołu i od razu zaczął wyjmować zakupy, wkładając je do lodówki. — Kupiłem dla nas dwie butelki wina i ugotuję dla ciebie coś pysznego. Zrelaksujemy się, a potem... Mam dla ciebie olejek do masażu... I... — chłopak urwał, po czym zaczął szukać czegoś bardzo intensywnie w jednej z toreb.

Taehyung uniósł wzrok i przez chwilę przyglądał mu się intensywnie. Po chwili jednak ściągnął razem swoje idealne brwi i zrobił kilka kroków w jego stronę, zmniejszając dzielący ich dystans.

— Gguk — powiedział.

Jeongguk jednak wciąż szukał niewielkiej buteleczki. Gdy ją znalazł, wyjął ją z torby i z ogromnym uśmiechem na twarzy, pokazał ją tatuażyście.

I kupiłem dla nas to — powiedział z dziwnym błyskiem w oku. Tatuażysta spojrzał na jego dłoń, by zobaczyć co to. Gdy jednak przeczytał napis na etykiecie, ponownie spojrzał Jeonowi wprost w oczy. Jego źrenice rozszerzyły się w szoku, a wargi odruchowo rozchyliły delikatnie. — Jeśli będziesz grzeczny, to kto wie, może pozwolę ci się tym posmarować i będziesz mógł zrobić to, co tak uwielbiasz — to mówiąc, zagryzł swoją dolną wargę i spojrzał na niego seksownym, tajemniczym wzrokiem.

G-Gguk! — zawołał tatuażysta i zaśmiał się nieco nerwowo, po czym złapał za żel intymny, który młody CEO trzymał w dłoni i zabrał go od niego szybko, chowając w kieszeni spodni. — Co ty wygadujesz? — spytał i znowu zaśmiał się nerwowo, po czym zatopił dłoń w swoje ognistoczerwone włosy i odgarnął je do tyłu.

— Mówię, że na deser dostaniesz tę seksowną dupcię — odpowiedział, przeciągając uwodzicielsko sylaby, po czym przyciągnął tatuażystę do siebie, ciągnąc za jego czarną koszulkę i wpił się w jego usta, całując go mocno.

Tatuażysta odsunął się od niego i oblizał swoje wargi, po czym znowu zaśmiał się nerwowo.

— Gguk... — zaczął, ale nim zdążył coś więcej dodać, za plecami Jeongguka dało się słyszeć dosyć głośne chrząknięcie.

Zaskoczony Jeon odwrócił szybko głowę w stronę, z której dobiegł go ten dziwny dźwięk i przez chwilę miał wrażenie, że ziemia rozstąpi się pod jego nogami. Spojrzał szybko w stronę tatuażysty i odszukał spojrzenie jego ciemnych oczu, patrząc na niego błagalnie.

Błagam, powiedz mi, że nie powiedziałem tego na głos... — jęknął.

Taehyung zagryzł swoją dolną wargę, starając się powstrzymać uśmiech, po czym pokręcił głową.

— Jezu... Czy ja mogę stąd wyjść i umrzeć za drzwiami ze wstydu? — spytał, zamykając na kilka sekund swoje oczy, jakby to, że zaciśnie powieki, mogło sprawić, że czas magicznie się cofnie. Po chwili znowu je otworzył i wypuścił głośno powietrze, po czym ponownie powoli odwrócił się za siebie.

— Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się usłyszeć takich szczegółów z życia seksualnego mojego syna, ale z pewnością wiesz, jak zrobić dobre wejście — zażartowała kobieta, widząc jego zawstydzenie, po czym wyciągnęła dłoń w jego stronę i uśmiechnęła się serdecznie. — Ty musisz być Jeongguk. Jestem Jiyoo, mama Tae.

— Jezu, przepraszam panią. Tak mi wstyd. Ja wcale nie miałem na myśli, że Taehyung będzie robić mi... On nie robi takich rzeczy... W ogóle się do tego nie nadaje i nie lubi... To znaczy... — mówił szybko, czując, że jego puls przyspiesza ze zdenerwowania i zawstydzenia. — Nie to, że jest w tym beznadziejny... Jest wspaniały. Och, Jezu, on jest w tym genialny. Jest świetny we wszystkim, co robi. Świetnie go pani wychowała. Tae jest wspaniałym mężczyzną i seks też jest cudowny. On naprawdę wie, co robi i... A tak właściwie, to co ja tam wiem. My ze sobą nie sypiamy. Nic nie wiem. Jezu... L-lepiej się już zamknę... Przepraszam. Kiedy się denerwuję, zaczynam wygadywać głupoty... — dodał szybko, kłaniając się, by przeprosić w ten sposób matkę Tae za to, co przed chwilą wygadywał. — Może ja lepiej pójdę? — spytał niepewnie, wyraźnie zdenerwowany. — Przepraszam... Zwykle robię dobre wrażenie na matkach... Nie wiem... Jezu. Już lepiej się zamknę...

— Gguk — powiedział czule Tae, po czym zaśmiał się i wyciągnął dłoń, by pogładzić jego policzek.

Młody CEO wyraźnie zrelaksował się pod jego dotykiem, mimo że wciąż był wyraźnie zdenerwowany i zawstydzony tym, co się właśnie stało. Taehyung chwycił jego dłoń, splatają ich palce razem i stanął tuż obok niego.

— Spokojnie, Jeongguk. Nic się nie stało — powiedziała do niego Jiyoo i roześmiała się głośno. Jeongguk od razu dostrzegł, że kobieta miała dokładnie tan sam uśmiech, co Tae i widząc to, jakoś dziwnie się rozluźnił.

— Naprawdę przepraszam — rzucił szybko i zaczął się ponownie kłaniać, ale kobieta powstrzymała go.

— Jeongguk, naprawdę nie musisz mnie przepraszać. Cieszę się, że mogłam cię w końcu poznać. Taehyung jest taki szczęśliwy, że cię poznał. Nie mam dzisiaj dużo czasu, bo chcę dojechać, zanim Jae będzie chciał iść spać, ale powinieneś kiedyś przyjechać do mnie na obiad wraz z Tae — zaproponowała. — Pójdę do Jae i zobaczę, czy już się spakował — to mówiąc, kobieta ścisnęła delikatnie jego ramię i ruszyła w stronę pokoju chłopca.

Gdy Jiyoo zniknęła z pola widzenia, Jeongguk schował twarz w dłoniach, a z jego warg wydobył się jęk niedowierzania i zawstydzenia. Nim zdążył podnieść głowę, poczuł na plecach dłoń tatuażysty, a po chwili jego ciepłe, delikatne wargi musnęły wyeksponowany kark.

— Jezu, twoja mama pewnie mnie znienawidzi — jęknął żałośnie.

— Gguk, nie wygaduj głupot. Ona cię pokocha — to mówiąc, znowu wyciągnął dłoń i pogładziła policzek bruneta. — Przepraszam, nie zdążyłem ci powiedzieć, że tu jest. Była w pobliżu i pomyślała, że w takim razie od razu zabierze Jae i nie będzie mnie fatygować, żebym go zawoził.

— Gdybym wiedział, że tu jest, nie wparowałbym tutaj, machając żelem intymnym i mówiąc, że będziesz mógł go ze mnie zjeść... Jezu... — to mówiąc, znowu schował twarz w dłoniach.

— Hmmm marakuja. Jak egzotycznie — mruknął nagle tatuażysta, zniżając głos do seksownego, głębokiego szeptu. — Mam nadzieję, że wciąż mogę go z ciebie zlizać, gdy zostaniemy sami — to mówiąc, otoczył ramionami biodra CEO i zmusił go, by chłopak spojrzał na niego. — Chcę się z tobą kochać, panie Jeon — wyznał, patrząc mu prosto w oczy.

— Nie nabijaj się ze mnie. Jak ja mam jej teraz spojrzeć w oczy? Jezu, czy ja naprawdę powiedziałem, że jesteś genialny w łóżku?

Taehyung przytaknął, po czym roześmiał się i złączył ich wargi w delikatnym pocałunku.

— Uwielbiam cię — szepnął, odsuwając się na tyle, by móc wymówić te słowa.

— Zasługujesz na kogoś lepszego — odparł szybko brunet, wyraźnie zmartwiony. — Na kogoś, kto nie będzie robić takich...

— Gguk — przerwał mu tatuażysta. — Uwielbiam cię — powtórzył. — I mam zamiar zjeść dzisiaj ten seksowny tyłeczek — dodał, a brunet roześmiał się mimowolnie.

Tatuażysta docisnął swoje wargi do jego, spijając z jego ust smak jego melodyjnego śmiechu, jednocześnie zaciskając dłonie na wąskich biodrach mężczyzny i dociskając swoje ciało do jego. Przesunął zachęcająco językiem po dolnej wardze bruneta, a gdy ten rozchylił mocniej swoje usta, wsunął język do środka, pogłębiając pocałunek.

Całowali się przez dłuższą chwilę, trzymając się w ramionach. Ich ciała przywierały do siebie silnie, a języki tańczyły wspólny, erotyczny taniec. Nagle jednak do ich uszu ponownie wkradł się dźwięk chrząknięcia i od razu odsunęli się od siebie. Taehyung obejrzał się za siebie i ponownie dostrzegł swoją matkę, tym razem trzymającą w dłoniach niewielką torbę z rzeczami Jae.

— Masz wszystko? — spytał.

— Tak. Jae jeszcze szuka swojego pluszaka — to mówiąc, kobieta uśmiechnęła się ciepło.

— Googie! — pisnął nagle Jae i po chwili wbiegł do kuchni, wyciągając ręce w stronę Jeongguka.

Młody CEO przykucnął odruchowo, łapiąc chłopca w swoje ramiona, po czym pocałował jego rumiany policzek i odgarnął nieco przydługą grzywkę z jego dużych, ciemnych oczu.

— Jak było w przedszkolu dzisiaj? — spytał.

— Dobrze. Bawiłem się z moim przyjacielem, a potem Sunmi czytała nam bajkę — pochwalił się. — A zaraz babcia zabiera mnie do siebie i powiedziała, że ma dla mnie ciasto! — dodał z wyraźną ekscytacją w głosie.

— Na pewno będzie pyszne — powiedział Jeon.

— Masz wszystko, Tygrysie? — spytał Tae, po czym zbliżył się do synka i pochylił się w jego stronę. — Daj tacie buziaka — polecił, a maluch pocałował jego policzek. — Bądź grzeczny u babci, dobrze — to mówiąc, zmierzwił dłonią włosy synka.

— Jae jest zawsze grzeczny! — odpowiedział chłopczyk, a wszyscy roześmiali się głośno z jego słów. Jeongguk postawił chłopca na ziemi i wziął jego rączkę.

— Dobrze, będziemy się zbierać, bo już robi się późno — odezwała się w końcu Jiyoo, po czym zbliżyła się do Jeongguka i uśmiechnęła łagodnie. — Miło było cię w końcu poznać, Gguk.

— Mnie też i jeszcze raz przepraszam. Następnym razem wypadnę znacznie lepiej — odparł szybko, kłaniając się.

— Wystarczy mi, że widzę, jak Jae cię kocha i jak patrzy na ciebie mój syn. Nie zawiedź ich, Jeongguk — to mówiąc, ścisnęła delikatnie jego ramię, po czym przytuliła go. Zbliżyła się do Tae i pogładziła dłonią jego policzek. — Dbaj o niego, kochanie.

— Staram się — odparł tatuażysta.

Jego dłoń niemal odruchowo odszukała tę Jeongguka, by spleść ich palce razem. Jiyoo ujęła dłoń Jae i ruszyła w stronę drzwi, by po chwili zamknąć je za sobą. Gdy do ich uszu dotarł cichy stukot, Taehyung odwrócił się w stronę Jeongguka i ponownie otoczył jego biodra swoimi ramionami.

— To co, mówiłeś coś o romantycznej kolacji? — spytał, zagryzając swoją dolną wargę, a brunet prychnął delikatnie pod nosem, po czym złożył na jego wargach czuły pocałunek.

***

Jeongguk zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu, opierając ją na ramieniu mężczyzny siedzącego za nim. Do jego nozdrzy wkradał się delikatny zapach świec, które poustawiał wokół wanny i olejków, które Taehyung wlał do wody, przygotowując dla nich kąpiel. Kolejny raz siedzieli razem w wannie wypełnionej ciepłą wodą. Tatuażysta opierał się plecami o akrylową powierzchnię, trzymając go w swoich ramionach, a Jeon opierał się o jego silną klatkę piersiową. Opalone, szczupłe uda tatuażysty oplatały jego nagie ciało. Włosy Jeongguka były całe mokre, delikatnie poskręcane od wilgoci, odgarnięte do tyłu tak, by odsłonić jego przystojną twarz. Jego oczy zamknięte, by lepiej rozkoszować się tą cudowną chwilą.

Było cudownie. Spędzili razem kolejny idealny wieczór. Gdy mama Taehyunga pojechała wraz z Jae, Jeongguk zabrał się za gotowanie. Przygotował dla niego pyszną polędwicę wołową, którą tatuażysta zjadł ze smakiem. Do tego zaserwował im półwytrawne czerwone wino z jednej z najlepszych włoskich winnic, by potem spić jego smak z tych cudownych, miękkich warg.

Nawet po długim czasie nadal się całowali i obejmowali, badając powoli swoje ciała, jakby czas stanął w miejscu specjalnie dla nich. Wreszcie się kochali. Długo. Powoli. Z pasją. Tatuażysta dotykał go z uwielbieniem, całował każdy skrawek jego ciała, które dosłownie drżało z podniecenia, rozpadając się w jego wytatuowanych dłoniach.

Kiedy było już po wszystkim, on wciąż przylegał ściśle do jego nagiego ciała, ogrzany jego miłością, uspokojony jego dotykiem, odurzony pocałunkami. Dopiero po długim czasie, zdecydowali się wziąć gorącą kąpiel. Taehyung przygotował wodę z olejkami, a Jeongguk porozstawiał świece i nalał im wina do kieliszków.

Teraz tatuażysta trzymał jego nagie, mokre ciało w swoich ramionach, całując zaokrąglone barki i silne ramiona, a Jeon sunął opuszkami palców po jego nagim udzie, rysując na karmelowej skórze misterne wzory.

— Jest idealnie — szepnął, wciąż nie otwierając oczu. — Jest cholernie idealnie.

— Mmmhu. Prawda. Mógłbym tak spędzać każdy wieczór — przytaknął Tae, po czym ponownie pocałował jego ramię. Tylko ty i ja...

Jego wargi powoli zaczęły sunąć wzdłuż linii ramienia CEO w górę, kierując się w stronę smukłej szyi. Składał na jego delikatnej skórze mokre pocałunki, co jakiś czas delikatnie przygryzając ją zębami.

— Jutro to ja zabieram cię na randkę — szepnął.

Jeongguk otworzył oczy i uniósł się delikatnie, by móc spojrzeć na twarz tatuażysty. Na jego wargi wkradł się mimowolny uśmiech.

— Na randkę? — spytał. — Gdzie?

— To będzie niespodzianka. Dowiesz się jutro.

— No powiedz — jęknął Jeon.

— Zobaczysz — powtórzył, po czym ponownie złożył pocałunek na jego ramieniu.

— Och, teraz nie będę mógł się doczekać — to mówiąc, ponownie oparł się o jego klatkę piersiową.

Taehyung roześmiał się głośno, po czym delikatnie przygryzł zębami jego mleczną skórę, wyrywając z jego warg melodyjny śmiech. Jeon chwycił jego twarz w swoje dłonie i złączył ich usta w czułym pocałunku.

***

— Powiesz mi, gdzie idziemy? — spytał Jeon, mimo że wiedział, że i tak nic nie wskóra.

Zadawał dzisiaj to pytanie już kilka razy, ale tatuażysta jedynie uśmiechał się do niego albo zbywał go, udając, że nie dosłyszał jego pytania.

— Nie — odpowiedział niewzruszony, przysiadając na brzegu łóżka.

Jeon odwrócił się w jego stronę i spojrzał mu prosto w oczy.

— W takim razie skąd mam wiedzieć, że to, co założę, będzie odpowiednie? — to mówiąc, wydął usta, udając, że jest zasmucony.

— Wszystko, co założysz, będzie odpowiednie — odpowiedział. — Wyglądasz cholernie seksownie we wszystkim, co zakładasz.

— Okay. W takim razie założę to. Co ty na to? — to mówiąc, założył na siebie jedną ze swoich koszulek i odwrócił się w stronę tatuażysty.

Taehyung zmierzył go uważnie swoim wzrokiem, sunąc po jego ciele od stóp do głów. W jego spojrzeniu było coś dziwnego, a zarazem tak cholernie intensywnego, jakby w swoich myślach pozbywał się jego ubrań. Jeongguk uwielbiał, gdy tatuażysta tak na niego patrzył. Czuł się pożądany, doceniony. Kim pieścił go za pomocą swoich ciemnych oczu, chłonąc jego widok, jakby w życiu nie widział nic piękniejszego.

— Och, kurde. Nie wiem, jak ty to robisz, że nawet w jeansach i zwykłej koszulce wyglądasz tak gorąco — podsumował, wyginając wargi w seksownym uśmiechu.

— Jeśli wolisz, żebym ubrał się w coś bardziej eleganckiego...

— Nie! — zaprotestował tatuażysta i szybko podniósł się z łóżka.

W kilku zwinnych krokach pokonał dystans, który dotąd dzielił go od Gguka i otoczył dłońmi jego talię, przyciągając ciało biznesmena do siebie. Pochylił delikatnie głowę i schował ją w zagłębieniu między jego szyją a ramieniem, wciągając przez nos zapach jego perfum i ciała. Jeongguk pachniał idealnie.

— Wyglądasz pięknie — mruknął wprost to jego ucha, po czym musnął wargami jego płatek. — Weź kurtkę i idziemy — to mówiąc, chwycił własną kurtkę i zarzucił ją na silne ramiona, pozwalając, by czarna, skórzana tkanina dopasowała się do jego szczupłego ciała.

Jeongguk sięgnął po własną kurtkę i zarzucił ją na swoje ramiona. W efekcie miał na sobie obcisłe, czarne jeansy, które opinały długie, wysportowane nogi i luźną, również czarną koszulkę, z głęboko wciętym dekoltem, która odsłaniała jego mleczną skórę niemal do mostka.

Jego ciemne włosy, były jeszcze delikatnie wilgotne po prysznicu, który wziął przed chwilą. Opadały miękkimi kaskadami wokół przystojnej twarzy, wchodząc delikatnie na jego duże, ciemne oczy.

Taehyung, niemal odruchowo, wsunął dłoń w te ciemne loki, mierzwiąc je delikatnie. Taki właśnie podobał mu się najbardziej. Naturalnie piękny.

— Które auto bierzemy? — spytał Jeon, ruszając w stronę wyjścia z sypialni.

— Taksówkę — odparł tatuażysta, a w odpowiedzi brunet jedynie spojrzał na niego zaskoczony.

Nie kwestionował jednak jego wyboru. Ufał mu i wiedział, że z pewnością jest wytłumaczenie tego, dlaczego Taehyung nie chce, by któryś z nich prowadził. Założyli buty i po chwili zbiegali po schodach.

Gdy Jeon wsunął się na siedzenie za kierowcą, a Taehyung zajął miejsce obok niego, spojrzał na niego ukradkiem i uśmiechnął się delikatnie. Udo tatuażysty napierało silnie na to jego i niemal bezwiednie przeniósł na nie swój wzrok. Przez rozdarcie na jego kolanie, mógł dostrzec jego gładką, karmelową skórę i kawałek tatuażu, który zdobił jego udo. Przez chwilę miał chęć położyć dłoń na jego udzie, ale by się powstrzymać, jedynie splótł razem własne dłonie. Odwrócił twarz w stronę okna i uważnie śledził ulice, które przemierzali, jakby chciał sprawdzić, gdzie jadą, ale nie znał tych okolic.

Gdy taksówka w końcu się zatrzymała, Jeongguk wysiadł z auta i rozejrzał się dookoła, ale nie wiedział, gdzie się znajdują. Po krótkiej chwili Taehyung zbliżył się do niego i chwycił jego dłoń, prowadząc go delikatnie w głąb niewielkiej uliczki. Nie szli jednak długo, przeszli jedynie kilka metrów, gdy tatuażysta zatrzymał się przed jednym z lokali i otworzył dla niego drzwi.

— To zapewne nie jest to, do czego jesteś przyzwyczajony, ale pomyślałem, że ci się spodoba. Poza tym z pewnością nie spotkamy tutaj twoich znajomych — wyjaśnił tatuażysta, gestykulując, by brunet wszedł przodem.

Jeongguk skinął i wszedł do środka. Od samego progu jego zmysły zaatakowały niebiańskie zapachy podawanych potraw. Rozejrzał się dookoła. Wystarczyło jedynie kilka sekund, a jego wargi rozchyliły się delikatnie w niemym zachwycie. To zdecydowanie nie było to, do czego był przyzwyczajony.

Lisa ciągle ciągała go po wystawnych, napompowanych restauracjach, których wręcz nienawidził. Nie lubił ich przesadnych ozdób, które jedynie podkreślały, ile pieniędzy ktoś włożył w urządzenie wnętrza i krzyczały wysokim rachunkiem po zjedzeniu dania, które było ledwie widoczne na porcelanowym talerzu. Nie znosił tego, że czuł się jak intruz, jakby nie należał do tego środowiska. Nigdy nie był pewny, czy używa dobrego widelca, czy nie wkłada do ust zbyt dużego kawałka mięsa, czy nie rozmawia zbyt głośno.

Taehyung wymienił z kelnerką kilka słów i po chwili poprowadzono ich do jednego ze stolików w głębi sali. Jeongguk od razu domyślił się, dlaczego to właśnie ten stolik wybrał tatuażysta. Był on nieco mocniej schowany, przez co tworzyła się bardziej intymna atmosfera.

Był to jeden z tych rodzajów restauracji, gdzie każdy stolik wyposażony był w specjalnego grilla, na którym każdy mógł przygotować swoje własne danie. Większość stolików była zajęta, ale nikt nawet nie zwrócił na nich uwagi. Wszyscy pochłonięci byli rozmowami i przygotowaniem dań.

Jeongguk był zafascynowany. Nigdy wcześniej nie był w tego typu lokalu. Lisa nie pozwoliłaby się zabrać do miejsca, gdzie byłaby zmuszona przygotowywać swój własny posiłek. Dla niej byłoby to nie do pomyślenia. Nie po to płaci tyle pieniędzy, by sama siebie obsługiwać. Ona wyśmienicie odnajdowała się w lokalach, gdzie kelnerzy obskakiwali ich dookoła na palcach, bo od samego progu wiedzieli, z kim mają do czynienia i Lisa z chęcią z tego korzystała. Jeongguk, mimo że od dziecka spotykał się z takim zachowaniem na dźwięk nazwiska Jeon, wciąż czuł się skrępowany.

Odetchnął z ulgą, widząc, że nikt nie zwraca na niego uwagi i ruszył za Tae w kierunku ich stolika. Tatuażysta odsunął dla niego krzesło, a on uśmiechnął się delikatnie. Zdjął z siebie skórzaną kurtkę, która dotąd odziewała jego szerokie ramiona i przewiesił ją na oparciu, po czym usiadł i ponownie rozejrzał się dookoła.

Lokal nie był duży, ale to tak naprawdę podobało mu się jeszcze bardziej. Urządzony był w dosyć ciemnej tonacji kolorystycznej. Całe umeblowanie było w ciemnym brązie, światło przyciemnione na tyle, by stworzyć przytulną, romantyczną atmosferę. Gdzieniegdzie pojawiały się ozdoby w kolorze soczystej czerwieni, co sprawiało, że wnętrze wydawało się jeszcze bardziej romantyczne. Każdy stół wyposażony był w specjalny grill, a nad nimi znajdowały się wyciągi, które pochłaniały niechciane opary.

— Pozwolisz, że zamówię za ciebie? — spytał nagle tatuażysta, wyrywając go z zamyślenia.

— Jasne — przytaknął szybko, po czym zaczął dalej rozglądać się po sali.

W powietrzu unosił się zapach świeżo przyrządzonego na grillu mięsa i sosu barbecue oraz grillowanych warzyw. Pod wpływem tych zapachów poczuł, że zaczyna mu burczeć w brzuchu. Cały poranek i popołudnie spędzili w pracowni Tae, po raz kolejny rysując razem. Jeongguk to uwielbiał. Rysując z Tae odzyskiwał wiarę w swoje umiejętności, a to, co czuł, patrząc na ukończony rysunek, nie dało nazwać się słowami. Miał wrażenie, jakby powoli odzyskiwał część siebie sprzed tego tragicznego wypadku. Część tego, co myślał, że utracił już na zawsze.

Taehyung miał rację, mówiąc, że jego palce pamiętają, jak rysować, mimo że nie robił tego od tak wielu lat. Gdy trzymał w dłoniach węgiel, czuł się naprawdę szczęśliwy. I mimo że w jego mniemaniu jego prace nie były jeszcze wystarczająco dobre, to z każdym kolejnym rysunkiem stawał się coraz bardziej pewny swoich umiejętności.

Dzisiaj był tak pochłonięty rysowaniem, że nawet nie wiedział, kiedy minął cały ten czas, który spędzili razem w pracowni. Kiedy jednak chciał przyrządzić im coś dobrego na obiad, Taehyung zabronił mu wchodzić do kuchni i kazał mu wziąć prysznic i ubrać się w coś wygodnego, oznajmiając, że zabiera go na randkę.

Domyślał się, że to może być jakaś restauracja, ale nie spodziewał się, że tatuażysta tak bardzo się postarał. Z pewnością musiał to zaplanować już wcześniej. Nie czekali długo na to, by zostać obsłużonym. Po kilku minutach przyniesiono im wino, a po chwili i stół zapełnił się wspaniałymi produktami, które wręcz prosiły się o to, by je zgrillować i schrupać.

— Nigdy nie byłem w podobnym miejscu — wyznał Jeon, patrząc, jak tatuażysta układa na grillu kawałki wołowiny.

— Pewnie jesteś przyzwyczajony do bardziej wystawnych miejsc... Ale pomyślałem, że tu też ci się spodoba — wyjaśnił Kim. — Poza tym jedzenie jest pyszne. Zobaczysz.

— Tae, tutaj jest idealnie — zaprotestował szybko, po czym niemal odruchowo złapał jego dłoń i splótł ich dłonie razem.

— Poczekaj, aż spróbujesz jedzenia!

— Skąd znasz to miejsce?

— Trafiliśmy tu kiedyś z Yoongim przez przypadek i tak nam się spodobało, że potem wracaliśmy wiele razy. Zawsze myślałem, że to dobre miejsce na randkę, ale nigdy nie miałem jakoś okazji, by kogoś tu zaprosić.

— Po rozstaniu z Jiwon nie randkowałeś dużo?

— Ciężko to nazwać randkowaniem. Po rozstaniu z nią nie chciałem się z nikim wiązać — wyznał, zgodnie z prawdą — Poza tym bycie samotnym ojcem nie jest najlepszym wabikiem na przystojnych nieznajomych — dodał, prychając pod nosem.

— Więc... Dlaczego ja? — spytał nagle.

— Co to za pytanie? Czerwona nitka. Nie miałem wyboru — odpowiedział, patrząc mu prosto w oczy i uśmiechnął się delikatnie. — Wiem, że nasza sytuacja nie należy do najprostszych, ale wiem też, że warto. Sprawiasz, że jestem naprawdę szczęśliwy. Dawno tak się nie czułem. Być może nawet nigdy tak się nie czułem — to mówiąc, niemal bezwiednie zaczął się bawić palcami bruneta.

— Ja też czuję się szczęśliwy — powiedział Jeon. — Obawiam się tylko, że niedługo sprawy się mocno skomplikują... Mój ojciec się wścieknie.

— Jak wyglądała wasza relacja przed tym wypadkiem?

— Dobrze. W sumie nigdy nie byliśmy bardzo blisko. On i mój brat tak, ja i on zwykle nie mieliśmy o czym rozmawiać, ale było dobrze. Byliśmy kochającą się rodziną. On... Po prostu nie rozumiał mojej fascynacji sztuką. Chciał, żebym miał dobre życie. Łatwiejsze niż to, z którym on się zmagał. Po wypadku... — zamilkł na chwilę, jakby zastanawiał się, jak ubrać to w słowa. — Od tamtego czasu on stał się dla mnie chłodny, surowy. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek mnie przytulił, czy chociażby pochwalił... On nawet na mnie nie patrzy...

— Przykro mi, że wasza relacja tak wygląda. Chciałbym sprawić, że to się zmieni, ale pewnie twój ojciec dostanie białej gorączki, gdy się o mnie dowie — powiedział tatuażysta, a Jeon prychnął pod nosem na samą myśl.

— Nie żartuj. Byłbyś jego wymarzonym zięciem — zażartował. — Wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? To, że za każdym razem, gdy się z nim widzę, czuję się jak mały, skarcony chłopiec. Kiedy wchodzę do jego biura, żołądek podchodzi mi do gardła, a ręce mi się pocą. Mam dwadzieścia cztery lata, a czuję się przy nim, jakbym miał cztery.

— Jesteś mądrym mężczyzną. To, że masz w jakiejś kwestii inne zdanie niż twój ojciec, nie znaczy, że jest złe. Nie możesz całe życie żyć pod jego dyktando.

— Wiem. Tylko jeszcze nie do końca wiem, jak to zrobić.

— Nauczysz się wszystkiego. Z każdym dniem robisz się silniejszy — to mówiąc, Taehyung ścisnął jego dłoń, po czym chwycił kawałek przygotowanej przez niego wołowiny i wyciągnął go w kierunku Jeongguka, a brunet chwycił go zębami.

— Och, ależ to pyszne! — jęknął, po czym chwycił w dłoń pałeczki i zabrał z grilla kawałek czerwonej papryki, po czym wsunął ją do swoich ust. — Jezu...

— Cieszę się, że ci smakuje. Przynajmniej tutaj nie serwuję ci gumowej wołowiny — zażartował.

— Tamta randka była cudowna — to mówiąc, tym razem to on chwycił kawałek wołowiny i podał go tatuażyście, karmiąc go. — Szczególnie jej zakończenie...

— Och, podobało ci się? — spytał tatuażysta, patrząc mu prosto w oczy. Gdy wymawiał te słowa, jego głos stał się znacznie niższy, głęboki jak ocean i kojący jak szum fal.

— Powinniśmy to kiedyś powtórzyć — przyznał, czując, że jego puls mimowolnie przyspiesza.

Tyle wystarczyło, by przed oczami stanął mu obraz ich nagich ciał, ocierających się o siebie na kanapie w salonie. Nigdy nie myślał, że bycie z kimś tak blisko, może być tak ekscytujące. To było coś więcej niż seks. Wcale nie chodziło o penetrację, sama bliskość ich ciał była wręcz odurzająca. Uwielbiał czuć bijące z jego ciała ciepło, zapach jego skóry na swojej, czuć, jak jego długie, smukłe palce zaciskają się na jego biodrach, a wargi zasysają na jego ustach. To było coś więcej niż zwykłe, erotyczne połączenie ciał. Obydwaj to wiedzieli.

Każde zbliżenie było jak zetknięcie dwóch silnych prądów, które ze sobą walczą, tylko po to, by po chwili złączyć się w jeden, dwa razy silniejszy. Ich ciała pasowały do ciebie idealnie, jakby ktoś stworzył jedno z myślą o drugim. Byli jak Yin i Yang, jak dzień i noc, jak ogień i woda. Byli od siebie tak różni, każdy pochodził z innego świata, a mimo to uzupełniali się idealnie. Byli jak dwa puzzle tej samej układanki, które tylko razem były w stanie stworzyć piękną i niepowtarzalną całość.

Taehyung uśmiechnął się seksownie na jego słowa, po czym podał mu kolejny kawałek zgrillowanej wołowiny. Jeongguk chwycił ją w zęby, patrząc mu prosto w oczy. Nie wiedział dlaczego, ale nawet to, w jaki sposób tatuażysta go karmił, był cholernie podniecający. Po chwili Kim wyciągnął dłoń i przesunął kciukiem po jego dolnej wardze, zbierając z niej pozostałość sosu barbecue i wsunął go do swoich ust, pozwalając, by młody CEO z zafascynowaniem przyglądał się, jak jego palec znika pomiędzy jego grzesznymi wargami.

— Jesteś nieprzyzwoicie seksowny — powiedział, zniżając głos.

— Staram się — odparł tatuażysta, po czym roześmiał się głośno.

— Coś czuję, że to będzie długi wieczór, hm? — spytał, oblizując swoje wargi.

— To będzie niezapomniany wieczór — poprawił go Kim i uśmiechnął się tajemniczo.

***

Taehyung otworzył drzwi restauracji i przytrzymał je tak, by Gguk mógł wyjść przodem. Gdy brunet go mijał, niemal odruchowo jego wzrok zsunął się nieco niżej, zawieszając na krągłych, wysportowanych pośladkach, skrytych pod czarną tkaniną. Jeongguk, jakby czując jego wzrok, zakołysał uwodzicielsko biodrami.

Tatuażysta szybko wyrównał z nim kroku i pochylił się delikatnie w jego stronę, by szepnąć mu do ucha.

— Uwielbiam sposób, w jaki się poruszasz — mruknął.

— Och, naprawdę? To chyba będziesz mógł się jeszcze poprzyglądać, bo nie chcę jeszcze wracać do domu — odpowiedział Jeon, nieco przeciągając słowa.

— Chcesz iść na spacer? — spytał tatuażysta, a młody biznesmen przytaknął.

W restauracji bawili się tak dobrze, że nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, ile faktycznie czasu minęło. Było już dosyć późno. Na zewnątrz zdążyło się ściemnić, ale to nie miało najmniejszego znaczenia. Czerwone wino przyjemnie krążyło w ich żyłach, a ciepły wiatr lekko rozwiewał włosy. Taehyung wyciągnął swoją dłoń w stronę Jeongguka, pozwalając mu zdecydować, czy jest gotów, by ją ująć, ale ku jego zadowoleniu, brunet splótł razem ich dłonie, nie wahając się ani chwili.

Szli dłuższą chwilę w całkowitym milczeniu, jedynie trzymając się za ręce, ale cisza między nimi była dziwnie kojąca, przyjemna. Gguk ścisnął mocniej jego dłoń i przeniósł na niego swój wzrok, po czym zatrzymał się i zwrócił w jego stronę.

— Nie chcę, żeby ten wieczór się kończył — wyznał, patrząc mu prosto w oczy.

— Gguk... — szepnął Tae, wyciągając dłoń, by zaznaczyć opuszkami palców linie jego szczęki. — Ja też się dobrze bawiłem i nie chcę, żeby ten wieczór się kończył.

Brunet milczał przez chwilę, jakby wewnątrz toczył jakąś ciężką walkę, po czym zwilżył swoje wargi, sunąc po nich językiem i ponownie na niego spojrzał.

— Czy też masz czasem tak, że wydaje ci się, że żyjemy kradzionym czasem? — spytał. — Że jest tak dobrze, że to nie może zbyt długo trwać?

Taehyung ściągnął swoje idealne brwi razem na jego słowa. Skłamałby, mówiąc, że nie myślał czasem o tym. Obawiał się, że ich szczęście zostanie wystawione na ciężką próbę, ale nie chciał na niego naciskać ani dodatkowo go martwić. Wiedział, że Jeongguk przechodzi teraz przez trudny okres.

— Czasem... Czasem gdy zasypiam w twoich ramionach... Boję się, że gdy rano się obudzę, okaże się, że to był jedynie cudowny sen, że tak naprawdę to się nigdy nie wydarzyło, że tak naprawdę wciąż leżę sam, w tym cholernie drogim apartamencie i nienawidzę swojego życia.

Jestem tu — powiedział tatuażysta, zbliżając się do niego. Zatrzymał się tak blisko, że ich ciała niemal się ze sobą stykały. — Jestem tu i będę tak długo, jak tylko będziesz tego chciał — powiedział, unosząc delikatnie podbródek bruneta, tak by chłopak spojrzał mu prosto w oczy. Patrząc w jego piękne, ciemne tęczówki w kolorze gorącej czekolady miał chęć powiedzieć coś jeszcze, ale wiedział, że to jeszcze nie czas na takie słowa. — Naprawdę mi na tobie zależy — wyznał więc, po czym złączył ich usta w delikatnym pocałunku, spijając z jego drżących warg smak czerwonego wina.

Jeongguk zacisnął dłonie na skórzanej kurtce tatuażysty i przyciągnął go mocniej do siebie. Po raz kolejny zdawało mu się, że czas zwolnił, jakby chciał dać im czas, by się w sobie zatracić. I obydwaj z tego skorzystali. Stali na środku wąskiej, seulskiej alejki, pogrążonej w półmroku wieczoru, całując się wolno i namiętnie.

Nie wiedzieli, czy minęły minuty, czy godziny, kiedy w końcu byli w stanie się od siebie odsunąć. Tatuażysta oparł czoło na czole Jeongguka i przez chwilę jedynie oddychał wydychanym przez niego powietrzem. Dopiero po chwili odsunął się na tyle, by móc ponownie spojrzeć na jego twarz.

— Chodź, ta noc jeszcze się nie kończy — powiedział w końcu, po czym chwycił jego dłoń w swoją i zaczął go prowadzić w głąb wąskiej drogi.

— Gdzie idziemy? — spytał brunet, zaskoczony determinacją tatuażysty.

— Kiedyś, gdy wracaliśmy razem z Yoongim z tej restauracji, przez przypadek znaleźliśmy pewne miejsce... — zaczął tłumaczyć. — Kurcze, to było gdzieś tutaj...

Tatuażysta puścił jego dłoń i przez chwilę podchodził od ogrodzenia do ogrodzenia, stając na palcach, by zajrzeć przez krzaki do środka ogrodów, a Jeongguk stał zdezorientowany na środku chodnika.

— Tae, co ty robisz? — spytał.

Kim jednak zignorował go jednak, kontynuując swoje poszukiwania. Czuł się zdeterminowany, by znaleźć to pamiętne miejsce i zabrać tam Jeongguka. Był przekonany, że brunet będzie zachwycony, a on miał zamiar po raz kolejny sprawić, by chłopak zapomniał o limitach i konwenansach, które go ograniczały. 

— Och! Jest! To tutaj! — krzyknął nagle, podekscytowany i bez wahania zaczął się wspinać na ogrodzenie. 

Widząc to, Jeongguk podbiegł do niego, szybko zmniejszając dzielący ich dystans i chwycił za jego skórzaną kurtkę, starając się go powstrzymać.

— Tae, co ty robisz?! — spytał szybko, spanikowany.

Taehyung wspiął się już niemal na sam szczyt i był już gotowy, by zeskoczyć w dół, ale mimo to spojrzał na niego. Jego idealne wargi wygięły się w seksownym, łobuzerskim uśmiechu.

— Jak to co? Przechodzę przez płot — odpowiedział rozbawiony, wzruszając ramionami.

Jeongguk rozejrzał się spanikowany dookoła, po czym zwilżył szybko swoje wargi i zbliżył się mocniej do Kima, który wciąż wisiał na parkanie.

— Tae, to czyjaś posiadłość — szepnął. — Nie możesz tam wejść.

Tatuażysta zaśmiał się cicho na jego słowa, po czym zdjął jego dłoń ze swojej kurtki i wspiął się do końca na parkan, po czym zeskoczył na ziemię i spojrzał na niego przez kraty.

— Chodź — polecił.

— A jeśli ktoś nas złapie? — spytał, więc zniżając głos, by zbytnio nie hałasować.

— To machniesz im swoją czarną kartą i może nas puszczą — zażartował.

— Wiesz, że to tak nie działa. Aresztują nas...

— Spokojnie, nikt tu nie przychodzi. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tu się kręcił o tej porze. Nikt nas nie zobaczy. Chodź — to mówiąc, wyciągnął w jego stronę swoje ramiona, pokazując, że jest gotowy go złapać, gdy zeskoczy po drugiej stronie muru.

Jeongguk przystąpił z nogi na nogę, czując rosnące zdenerwowanie, po czym ponownie się rozejrzał. Było już późno, a oni znajdowali się w jakiejś mało ruchliwej części Seulu. Na drodze nie było żywego ducha, wąską alejkę oświetlały nieznacznie jedynie nieliczne latarnie. Brunet przesunął dłonią po swoich ciemnych włosach i ponownie przeniósł wzrok na Taehyunga.

Jego twarz schowana była w półmroku, nie mógł dostrzec jej w całej okazałości, ale nie umknął jego uwadze figlarny uśmiech, wyginający wargi mężczyzny. Nim zdążył kolejny raz zaprotestować, bądź wymówić jakąś racjonalną wymówkę, która usprawiedliwiłaby jego wahanie, wargi tatuażysty zaczęły poruszać się, wymawiając zmysłowo słowa, które wywołały dreszcze na całym jego ciele:

Zrób w końcu coś szalonego, Jeon. Poczuj, że wciąż żyjesz.

— Kurwa — zaklął cicho, po czym zacisnął dłonie na metalowym płocie i podciągnął swoje ciało do góry.

Mimo że nigdy wcześniej nie robił nic podobnego, z łatwością wdrapał się na górę. Przełożył swoje nogi przez ogrodzenie i zaczął się zsuwać w dół po jego drugiej stronie. Gdy opadał, poczuł, że silne dłonie tatuażysty przytrzymują jego talię, asekurując jego upadek.

Jego serce biło w piersi jak szalone, niemal tak, jakby miał niedługo dostać jednego ze swoich ataków, ale wiedział, że to wcale nie dlatego. Czuł rosnącą ekscytację, adrenalina mieszała się ze spożytym alkoholem i napędzała jego ciało do działania.

— Co to za miejsce? Gdzie idziemy? — spytał, wciąż szepcząc, by przypadkiem nikt nich nie usłyszał.

— Zaraz zobaczysz — to mówiąc, Taehyung uśmiechnął się do niego i chwycił jego dłoń, prowadząc go w głąb ogrodu.

Ogród był piękny, bardzo zadbany. Z pewnością należał do jakiejś bogatej rodziny. Tatuażysta poruszał się zwinnie, jakby dobrze wiedział, gdzie powinien się kierować. Po chwili doszli do niewielkiego budynku. Taehyung zbliżył się do drzwi i nacisnął na klamkę z nadzieją, że drzwi nie są zamknięte. Gdy ustąpiły bez problemu, odwrócił twarz w stronę Jeongguka i uśmiechnął się zwycięsko.

— Yes — rzucił z zadowoleniem, po czym pchnął drzwi na tyle, by mogli się wsunąć do środka.

— Jesteś pewien, że nie ma tu alarmu albo...

— Spokojnie. Zaufaj mi — powiedział czerwonowłosy i wciągnął go za sobą do środka.

Jeongguk wstrzymał powietrze i rozejrzał się dookoła. Jego oczom ukazał się piękny, zadbany basen niewielkich rozmiarów. Była to wciąż część ogrodu, ale ta część była bardziej zadaszona, odgrodzona od pozostałej części czymś w rodzaju drewnianego domku, altanki. Urządzona w nieco japońskim stylu. Basen otaczał bambusowy podest, a na nim rozstawione były wygodne, pokryte białą skórą leżaki. W narożnikach rozstawiono lampiony w orientalnym stylu, które delikatnie oświetlały całe pomieszczenie. Jeongguk nie mógł wyjść z podziwu, jak pięknie tu jest. Rozglądał się z nieco uchylonymi ustami i rozszerzonymi z zachwytu źrenicami.

Dopiero gdy do jego uszu wkradł się dźwięk pluskania wody, wybudził się z tego transu i spojrzał na tatuażystę. Taehyung pochylał się nad basenem, jego prawa dłoń mierzwiła gładką dotąd taflę wody. Po chwili, jakby czując jego wzrok na sobie, spojrzał na niego i uśmiechnął się szeroko, po czym wyprostował się i zaczął ściągać swoje buty i skarpetki. W pierwszej chwili Jeongguk pomyślał, że tatuażysta chce wsunąć stopy do wody, ale on wcale na tym nie poprzestał. Czerwonowłosy zdjął szybko swoją skórzaną kurtkę i czarną koszulkę, eksponując swoje piękne tatuaże, zdobiące silne ramiona i plecy, po czym zaczął rozpinać swoje spodnie.

— Tae... C-co ty robisz? — spytał szybko Jeon, gdy tatuażysta bezceremonialnie zsunął swoje spodnie wraz z bokserkami, by po chwili stanąć przed nim całkowicie nagim.

— Nie pytaj, tylko chodź ze mną — rzucił w jego stronę, po czym wskoczył do wody, na chwilę znikając pod jej powierzchnią.

Gdy się z niej wynurzył, wyglądał jak młody bóg. Jego czerwone włosy były zaczesane do tyłu, twarz przybrała nieco ostrzejszych rysów od przyciemnionego światła, karmelowa skóra lśniła od wody. Jeongguk patrzył z fascynacją, jak mężczyzna zbliża się w jego stronę, by w końcu bez najmniejszego zawstydzenia wynurzyć się z wody całkowicie i zupełnie nagim ruszyć w jego stronę.

— Chodź — polecił, wymawiając słowa w taki sposób, jakby chciał go uwieść.

— Nie mam kąpielówek... Poza tym... To czyjś ogród... Nie powinniśmy... — zaczął mówić chaotycznie, jednocześnie odruchowo cofając się o krok.

To nie do końca tak, że tego nie chciał. Pragnął zatracić się w tym tak samo, jak zatracał się całując Taehyunga, ale jednocześnie bał się.

— Gguk, nie bój się. Nie musisz wiecznie wszystkiego analizować. Po prostu zdejmij z siebie ubrania i chodź ze mną — powiedział tatuażysta niezwykle łagodnym głosem.

Jeongguk wpatrywał się w głębię jego ciemnych oczu w milczeniu, wsłuchując się w głośne bicie swojego serca i dziwnie spłycony oddech. Po chwili jednak jego dłonie mimowolnie chwyciły za skórzaną kurtkę i zaczęły powoli zsuwać ją z jego silnych ramion. Nie zarejestrował nawet jak i kiedy to się stało, ale po chwili również i on stał całkowicie nagi.

Tatuażysta chwycił jego dłoń i poprowadził go w stronę basenu. Odwrócił się w jego stronę i przywarł gwałtownie do jego ust, jednocześnie wpychając go do wody. Wpadli do niej razem, złączeni w czułym, gorącym pocałunku. Woda była chłodna, ale to nie miało znaczenia. Jeongguk miał wrażenie, że cały świat wiruje, a jego ciało płonie. Czuł silne bicie serca Tae tuż przy jego własnym i nie liczyło się nic więcej.

Gdy w końcu wypłynęli na powierzchnię, obydwaj oddychali z trudem, ale Jeongguk nie potrafił powstrzymać uśmiechu.

— Jesteś szalony — powiedział, wciąż oddychając ciężko.

— Oszalałem na twoim punkcie — to mówiąc, Taehyung przygryzł zębami jego dolną wargę i pociągnął za nią, patrząc na niego z ogniem w oczach.

— Nigdy wcześniej nie robiłem czegoś takiego...

— Wiem — przyznał tatuażysta. — I dlatego chcę, żebyś zrozumiał, co to znaczy żyć, a nie tylko istnieć.

***

Jeongguk chwycił Taehyunga za ramię i zmusił go, by mężczyzna odwrócił się w jego stronę, po czym zamknął go w więzieniu swoich silnych ramion, zamykając mu drogę ucieczki i wpił się w jego wargi. Wciąż byli na basenie, na który wkradli się niedawno. Woda już nie wydawała się ani trochę chłodna, chociaż zapewne było to spowodowane bliskością ich nagich ciał, a nie nagłym wzrostem temperatury powietrza.

Całowali się mocno i długo, dryfując razem w wodzie. Taehyung oplótł jego wąską talię pokrytymi tatuażami ramionami, a Jeon przyparł go mocniej do rogu basenu, dociskając swoje nagie ciało do tego tatuażysty. Było wręcz idealnie.

Gdy jednak niemal ponownie zatracił się w smaku ust tatuażysty, w miękkości jego warg i cieple emanującym z jego ciała, do jego uszu wdarł się jakiś dziwny hałas. Odruchowo od razu oderwał się od ust mężczyzny i rozejrzał dookoła.

— Słyszałeś to? — spytał cicho, uważnie nasłuchując.

— Co? Nic nie słyszałem — odpowiedział tatuażysta, ponownie łącząc ich wargi w gorącym pocałunku.

— Znowu — rzucił szybko brunet. — Chyba ktoś tu jest.

Taehyung rozejrzał się zdezorientowany, również uważnie nasłuchując. Był przekonany, że młody CEO zapewne znowu panikuje bez powodu i już chciał z niego zażartować, ale nim jakiekolwiek słowa stoczyły się z jego ust, do jego uszu wkradł się dźwięk czyichś kroków.

— O, kurwa! — zaklął, po czym bez zastanowienia wciągnął Jeongguka pod wodę, jednocześnie łącząc ich usta w pocałunku, niemal w tym samym momencie, gdy drzwi do chatki się uchyliły.

Wysoki, postawny mężczyzna zajrzał do środka, rozglądając się uważnie, ale na szczęście nie dostrzegł nic nadzwyczajnego i po chwili wycofał się, zamykając za sobą drzwi. Gdy tylko pomieszczenie wypełnił delikatny stukot, zwiastujący oddalające się kroki, obydwaj mężczyźni wynurzyli się z wody, oddychając ciężko.

— Ktoś tu jest. Musimy się wynosić, zanim nas znajdą — rzucił szybko Taehyung, podciągając się do góry i wychodząc z basenu.

— I kto przed chwilą mówił, że nikt tu nigdy nie przychodzi — skarcił go Jeon, starając się mówić najciszej, jak to możliwe.

Chwycił dłoń tatuażysty i pozwolił, by ten podciągnął go do góry. Ubierali się szybko, pospiesznie wciągając na mokrą skórę ubrania, ale uśmiechy wciąż nie schodziły z ich twarzy. Gdy tylko mieli na sobie spodnie i koszulki, Taehyung pociągnął Jeongguka za sobą i ostrożnie skierowali się w stronę miejsca, przez które się tutaj zakradli.

Kim poczekał, aż Jeongguk bezpiecznie przeskoczył na drugą stronę, po czym sam wdrapał się na ogrodzenie i szybko zeskoczył na dół. Biegli przed siebie, trzymając się za ręce, dopóki na horyzoncie nie pojawił się blok, w którym mieszkał Tae. Wchodząc po schodach na trzecie piętro, co jakiś czas przystawali jedynie po to, by złączyć swoje wargi w żarliwym, nieco chaotycznym pocałunku.

Wystarczyło, że Taehyung uchylił drzwi do mieszkania, by głodne dłonie Jeona wsunęły się pod jego nieco wilgotną od wody koszulkę, niemal zrywając ją z niego. Kim zamknął za nimi drzwi i rzucił ich kurtki w stronę szafki, nie przejmując się tym, że jedna z nich zsunęła się i w rezultacie spadła na podłogę. Ich wargi gorączkowo łączyły się w gorących pocałunkach, podczas gdy dłonie ściągały kolejne warstwy ubrań.

Gdy dotarli do sypialni, obydwaj byli już całkowicie nadzy, po chwili Taehyung leżał na plecach w pachnącej pościeli, a Jeongguk wspinał się na jego nagie ciało, znacząc misterną trasę wzdłuż napiętych mięśni brzucha, by po chwili znowu odnaleźć te cudowne wargi i pocałować go czułe.

— Pragnę cię, Tae — szepnął Jeon, odrywając się jedynie na tyle, by móc wymówić te słowa. — Tej nocy chcę, żebyś to ty był mój. Chcę cię pieścić, całować i lizać... Chcę być w tobie tak, jak ty byłeś we mnie. Chcę nauczyć się ciebie na pamięć tak, by nikt mi tego nie odebrał, bym nigdy nie zapomniał, jak to jest czuć ciebie w sobie i jak to jest być w tobie...

— Och, kurwa, Gguk — wydusił tatuażysta, po czym złączył ich usta, wsuwając między jego rozgrzane wargi swój zwinnym język. — Zrób to — polecił, wsuwając mu w dłoń jaskrawozielony żel.

Jeongguk przekręcił jego ciało tak, by tatuażysta leżał na brzuchu, po czym wylał na dłoń pokaźną ilość żelu, wypełniając sypialnię egzotycznym zapachem marakui. Spojrzał na opalone, seksownie pośladki tatuażysty i uśmiechnął się sam do siebie, po czym rozchylił je delikatnie i ostrożnie nasmarował go lubrykantem. Nie wiedział skąd nagle tyle w nim odwagi i dlaczego nawet przez chwilę nie wahał się, nim jego język przesunął się między tymi seksownym pośladkami, wyrywając z ust tatuażysty delikatny jęk, ale czuł się z tym cholernie dobrze. Zachęcony jego reakcją, zacisnął mocno dłonie na jego pośladkach i wsunął czubek swojego języka do wnętrza kochanka.

Nigdy nikogo wcześniej nie pieścił w ten sposób i wiedział, że nie chciałby tego robić z nikim innym, ale teraz pragnął jedynie wsuwać swój język głębiej, czuć, jak ciało tatuażysty drży od tych pieszczot, a potem wsuwać w niego swoje palce, rozciągając aksamitne ścianki.

Gdy poczuł, że tatuażysta jest już na tyle rozluźniony, że może przystąpić do dalszych działań, ponownie wylał pokaźna ilość żelu na dłoń i rozprowadził ją po całej swojej długości, po czym naprowadził penisa na wejście Taehyunga. Przytrzymał mocno jego biodra i zaczął powoli zanurzać się w jego wnętrzu.

— Och, Jezu. To jest cudowne — szepnął, przyciągając wytatuowane ciało mężczyzny jeszcze mocniej do swojego, jakby pragnął, by stopili się w jedno.

I po chwili tak właśnie się stało.

Jeongguk poruszał się w nim delikatnie, płynnie kręcąc biodrami, a tatuażysta wypinał mocniej swoje jędrne pośladki, wychodząc naprzeciw każdemu pchnięciu z determinacją. Co jakiś czas to z jednych to z drugich warg staczały się erotyczne jęki i głośne przekleństwa, wypełniając ściany sypialni tą cudowną, miłosną muzyką. Towarzyszyły jej dźwięki obijających się o siebie, rozgrzanych ciał i cichych wyznań, których żaden z nich nie odważyłby się powtórzyć na głos, kiedy ponownie wzejdzie słońce.

***

Ayashee:

Utrzymujemy się wciąż w delikatnych, romantycznych klimatach, ale czy to nie cisza przed burzą?

Mam nadzieję, że rozdział się podobał.

xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top