30. I'M LOSIN' MYSELF IN YOU

Hoseok wstał z wygodnego, pokrytego skórą fotela i zapiął guzik swojej marynarki, po czym wyciągnął dłoń i ujął tę szczupłą, wyciągniętą w jego stronę, jednocześnie kłaniając się delikatnie swojemu rozmówcy. Razem z panem Nakamura ruszył powolnym krokiem w stronę drzwi. Otworzył je dla niego i przytrzymał, pozwalając mężczyźnie wyjść.

Gdy biznesmen zniknął za drzwiami, zamknął je za nim i odwrócił się na pięcie w kierunku dużego mahoniowego biurka, które zajmowało centralną część biura. Przesunął wzrokiem po opustoszałym pokoju i utkwił swoje spojrzenie w sylwetce mężczyzny, który teraz stał zwrócony do niego tyłem. Jego wysportowane ciało skryte było za czarnym, markowym garniturem, ciemne włosy zaczesane gładko, a wzrok utkwiony w panoramie Seulu rozciągającej się za oknami.

Jung ponownie odpiął guziki swojej marynarki i przesunął dłonią po ciemnych włosach, odgarniając je do tyłu, po czym ruszył w stronę przyjaciela. Zbliżył się do niego i zatrzymał w odległości kilku kroków. On również zwrócił swoją twarz w kierunku wyłaniających się za oknem wieżowców. Widok był piękny, w wolnych chwilach uwielbiał wyglądać przez okno swojego biura, a z biura Jeongguka widok był jeszcze piękniejszy.

- Byłeś bardzo nieobecny - powiedział w końcu, podsumowując krótko zachowanie przyjaciela podczas spotkania. - Wszystko okay?

W te kilka dni od swojego ataku Jeongguk słyszał to pytanie częściej niż przez całe swoje życie, ale tym razem wiedział, że osoba, która o to pytała, była naprawdę ciekawa, czy ma się dobrze. Wsunął dłonie do kieszeni swoich eleganckich spodni i uśmiechnął się łagodnie, jednocześnie przenosząc wzrok na przyjaciela.

- Tak. Po prostu ostatnio sporo myślę... - wyznał zgodnie z prawdą. Przez chwilę znowu milczeli, po prostu stojąc obok siebie niemal ramię w ramię. - Tak w ogóle, to nie miałem okazji ci jeszcze pogratulować... - rzucił nagle, przypominając sobie o zaręczynach przyjaciela.

Na jego słowa na usta Hoseoka wkradł się promienny uśmiech.

- Zgodziła się - potwierdził, mimo że Jeon nie miał co do tego żadnych wątpliwości.

Jeongguk odwrócił się w stronę przyjaciela i pozwolił, by i jego wargi ozdobił szczery uśmiech.

- Powiedziałbym, że jestem zaskoczony, ale wiesz, że nie jestem. Ty i Jisoo jesteście stworzeni dla siebie. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu się pobierzecie.

- Ja też się cieszę. Nie wyobrażam sobie życia bez niej... Dzień, w którym ją poznałem, to najlepszy dzień mojego życia - przyznał. - A... Jak się ma twój przystojny tatuażysta? - spytał, przyglądając mu się uważnie. Na dźwięk zaimka "twój", Jeongguk mimowolnie uniósł kąciki swoich ust w uśmiechu. Podobało mu się, jak brzmiały te słowa.

- Ma się dobrze. Chyba nawet bardzo dobrze - odpowiedział, unikając wzroku przyjaciela.

- Spotykacie się? - pytał dalej, mimo że po reakcji Jeongguka to było dla niego więcej niż oczywiste.

- Odkąd Lisa wyjechała, tak jakby... Mieszkam u niego - przyznał. - Jedynie wczoraj skoczyłem na chwilę do siebie, żeby zabrać trochę ciuchów. Taehyung... - zaczął, ale zamilkł na chwilę, jakby zastanawiał się, jak ująć to wszystko w słowa. Hoseok nie naciskał, nie dopytywał. Pozwolił, by to on decydował ile i kiedy powie. - On jest idealny. Jest tak cholernie wspaniały... Dzięki niemu maluję, dzięki niemu... Nie wiem... Chyba w końcu zaczynam rozumieć, co to znaczy być szczęśliwym...

- Widać, że jesteś szczęśliwy - ocenił Jung. - Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem, żebyś się uśmiechał bez powodu, a wystarczy, że o nim pomyślisz i promieniejesz.

- Czuję się z nim naprawdę dobrze. I... - ponownie zamilkł. Przez chwilę rozważając, czy powinien powiedzieć to, co zamierzał. Do tej pory nie rozmawiał z nikim innym tak otwarcie. Uniósł głowę i spojrzał przyjacielowi prosto w oczy. Zwilżył swoje wargi, czując rosnące zdenerwowanie. - On ma syna - wyznał szybko, chcąc wymówić te słowa, dopóki starczy mu odwagi.

Nie wiedział, czemu obawiał się reakcji przyjaciela na to wyznanie. Być może zdawało mu się, że Jung skrytykuje go za mieszanie w życiu Taehyunga. Uzna go za samolubnego dupka, który ma gdzieś to, że komplikuje życie nie jednej, ale dwóch osób. Hoseok był wyraźnie zaskoczony jego wyznaniem, ale nie wyglądał na zdegustowanego czy rozczarowanego jego słowami.

- Och, wow. Tego się nie spodziewałem. Serio? Ile on ma lat? Wygląda tak młodo - spytał, zaskoczony, mrugając szybko.

- Jego dziewczyna zaszła w ciążę, gdy byli jeszcze bardzo młodzi. Taehyung jest w moim wieku. Jae, jego synek, ma cztery lata.

- A jego matka?

- Zostawiła ich, gdy Jae miał kilka miesięcy. Od tego czasu Taehyung wychowuje go sam.

- Och, musiało być mu bardzo ciężko... Przyznam, że nie spodziewałem się, że on może mieć dziecko - to mówiąc, wsunął dłoń w swoje ciemne włosy i przesunął po nich powoli, rozczesując ciemne kosmyki palcami.

- Jae to słodki dzieciak. Tak właściwie... We wtorek Taehyung poszedł do studia, a ja zostałem z małym. Rano robiliśmy razem śniadanie dla Tae, a potem byliśmy w parku i bawiliśmy się razem na placu zabaw. Nawet nie wiesz, jak było cudownie. Naprawdę lubię się nim zajmować. I on też mnie lubi. We wtorek rano zwierzył mi się, że jedno z dzieci w przedszkolu dokuczało mu dlatego, że nie ma mamy i wiesz, co mi powiedział? - spytał, czując to samo wzruszenie, które poczuł, gdy Jae wymówił te słowa, patrząc na niego swoimi pięknymi, dużymi oczami. - Powiedział mi, że chciałby, żebym był jego drugim tatą i po raz pierwszy poczułem, że naprawdę mógłbym być częścią ich świata. Być częścią ich rodziny. Jego i Tae.

- Gguk, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak było. Jeśli tylko tego chcesz, zrób to. Nie zrozum mnie źle, ale myślę, że powinieneś myśleć więcej o sobie, mniej o innych.

Jeongguk prychnął delikatnie na jego słowa.

- Zadziwiająco często słyszę ostatnio te słowa - przyznał.

- Bo to prawda. Ciągle myślisz o innych, zapominając o tym, czego ty chcesz. Czas postawić siebie na pierwszym miejscu. Jeśli jest coś, czego chcesz, po prostu zrób to.

Młodszy przez chwilę milczał, pozwalając, by słowa przyjaciela osiadły w jego umyśle. Wiedział, że Hoseok ma rację i powoli uczył się, jak to robić. Wiele razy miał ochotę coś zrobić, ale nie robił nic w obawie, że jego rodzina nie będzie tego pochwalać. Przy Taehyungu uczył się czuć, a nie myśleć. Tatuażysta wydobywał z niego wszystko, co najlepsze. Przy nim mógł być sobą. Prawdziwym sobą. Do tej pory myślał, że ten chłopak zginął w wypadku samochodowym dziesięć lat temu, ale Tae udowadniał mu każdego dnia na nowo, że wciąż żyje. A on nigdy nie czuł się bardziej żywy, niż będąc z nim.

- Hobi - powiedział nagle, patrząc przyjacielowi prosto w oczy. - Czy dasz sobie radę sam na kolejnym zebraniu? - spytał.

Hoseok ściągnął swoje idealne brwi, robiąc zdezorientowaną minę, ale jego wargi wygięły się w porozumiewawczym uśmiechu.

- Jasne, że sobie poradzę - odparł. - Jedź.

Jeongguk uśmiechnął się szeroko, a na samą myśl o tym, co miał zamiar zrobić, jego serce zabiło dwa razy mocniej. Chyba najwyższy czas, by w końcu zaczął słuchać rad przyjaciół. Chwycił swoją komórkę i kluczyki do auta, po czym zbliżył się w stronę Junga.

- Na tym spotkaniu będzie mój brat - zaczął, ale nim zdążył dokończyć, Hoseok mu przerwał.

- Jeśli zapyta, powiem mu, że źle się poczułeś i poszedłeś się przewietrzyć - powiedział poważnym głosem.

- Dziękuję - szepnął, po czym przytulił go i wybiegł z biura z mocno bijącym sercem.

Być może to, co miał zamiar zrobić, było całkowicie szalone, ale miał to gdzieś. Chciał zrobić coś dla siebie i tym razem nie miał najmniejszego zamiaru przejmować się nikim innym.

Tym razem miał zamiar postawić siebie na pierwszym miejscu i zrobić coś, o czym marzył już od dawna, a na co wcześniej nie miał odwagi.

***

Taehyung przesunął maszynką w dół, pozwalając by igły wbiły się w lekko zaczerwienioną skórę klienta. Kończył właśnie wykonywać cieniowanie, które było ostatnim z elementów tego projektu. Praca była niemal skończona. Wystarczyło jedynie, by wykonał kilka pociągnięć. Przetarł tatuowane miejsce, po czym ponownie docisnął maszynkę do skóry.

Tatuaż, który dzisiaj wykonywał, był w oldschoolowym klimacie. Przedstawiał serce, przez które przebity był sztylet. Zwykle wolał wykonywać tatuaże w nieco innym stylu, ale musiał przyznać, że projekt wyszedł naprawdę fajnie. Tym bardziej, że wpasował się idealnie w pozostałe tatuaże mężczyzny, które również utrzymane były w tradycyjnym stylu.

- Dobra, mamy to - powiedział, po czym wyłączył maszynkę. Odłożył ją na bok i zaczął oczyszczać tatuaż, by móc go zabezpieczyć.

- Wygląda świetnie - powiedział Hong, podziwiając swoje nowe arcydzieło.

- Cieszę się, że ci się podoba. Nie zostało już wiele, więc na kolejnej sesji dokończymy rękaw - to mówiąc, Taehyung zaczął bandażować świeżo zrobiony tatuaż. Gdy to robił, mimowolnie zaczął nucić piosenkę, która wybrzmiewała w głośnikach, jednocześnie kiwając delikatnie głową w rytm basów, których wibrato odbijało się od ścian studia.

- Dawno nie widziałem cię w tak wyśmienitym humorze - powiedział nagle mężczyzna, przyglądając mu się uważnie.

Taehyung zaśmiał się pod nosem, po czym uniósł wzrok i spojrzał na Honga. Znali się już niemal od dwóch lat. Mężczyzna był jego stałym klientem. Wykonał dla niego niemal wszystkie jego tatuaże.

- Bo tak się składa, że mam wyśmienity humor - potwierdził.

- Ooo! Czyżby w końcu pojawiła się jakaś mamuśka na horyzoncie, która ma zamiar cię przygarnąć i wychować? - rzucił Hong, śmiejąc się.

- Wiesz, że mnie już się nie da wychować, Hong - odparł Tae, również się śmiejąc.

- Ale zgadłem? Coś jest na rzeczy? Poznałeś kogoś? - dopytywał mężczyzna.

Taehyung owinął opatrunkiem przedramię starszego, po czym wstał ze swojego miejsca i zaczął zdejmować lateksowe rękawiczki, które dotąd zabezpieczały jego dłonie. Wyrzucił je do kosza, po czym to samo zrobił z maseczką, która dotąd skrywała jego twarz i odwrócił się ponownie w stronę klienta.

- Poznałem kogoś - przyznał.

- Och, to świetnie. Jae zasługuje na pełną rodzinę - powiedział Hong. - Ładna jest?

Kim ponownie prychnął pod nosem na słowa mężczyzny. Hong dobrze wiedział, że jest ojcem. Kilkakrotnie był u niego, gdy Jae spał w wózku w studio, bo nie miał go z kim zostawić. Nigdy nie spotykali się poza studiem, ale przy pracy często rozmawiali. Starszy miał dwójkę dzieci, ale on i jego żona byli po rozwodzie. Dzieciaki zostały z matką, a on mocno przeżywał ograniczony kontakt.

- To chłopak - odpowiedział bez najmniejszego skrępowania. Nie miał zamiaru tego ukrywać.

- Och, nie wiedziałem, że ty... Grasz w obu drużynach...

Kim roześmiał się głośno, po czym oparł się biodrem o jedną z szafek i uważnie przyjrzał się mężczyźnie.

- Aktualnie chyba gram w jednej drużynie albo raczej z jednym zawodnikiem - przyznał. - To ktoś wyjątkowy.

- To dobrze. W takim razie cieszę się, że wszystko zaczyna się układać. Damn, gdybym wiedział, że lubisz facetów, może i ja bym spróbował - zażartował, zbierając z leżanki swoją kurtkę.

- Lubisz facetów? - zapytał Tae wyraźnie zaskoczony, unosząc swoją prawą brew.

- Nie, ale dla ciebie mógłbym zrobić wyjątek - odparł starszy, puszczając do niego oczko. - Z kobietami związki mi nie wychodzą, więc może czas przerzucić się na facetów? Dzięki za tatuaż, młody. Świetnie się spisałeś - to mówiąc, zbliżył się do niego i poklepał go po ramieniu. - I powodzenia z tym chłopakiem. Zasługujesz na to, żeby w końcu szczęście się do ciebie uśmiechnęło - dodał, po czym skinął mu na pożegnanie i skierował się do wyjścia.

Taehyung odprowadził go wzrokiem do momentu aż drzwi jego studia nie zamknęły się za plecami mężczyzny. Uśmiechnął się sam do siebie pod nosem, po czym zaczął zbierać sprzęt, by przygotować studio na przyjście kolejnego klienta. Zdezynfekował stanowisko, po czym wyrzucił śmieci do kosza. Podszedł do szafki, w której chował rękawiczki oraz maseczki i wyjął na wierzch parę czarnych, lateksowych rękawiczek. Nałożył na dłonie preparat do dezynfekcji i wtarł go ostrożnie w swoją skórę, gdy nagle do jego uszu wkradł się dźwięk zamykania drzwi.

- Proszę chwilę poczekać. Zdezynfekuję dłonie i możemy zaczynać - rzucił, nie odwracając się, jednak odpowiedziała mu całkowita cisza.

Zaskoczony, ściągnął razem swoje idealne brwi. Odłożył preparat na miejsce i już miał się odwrócić za siebie, by sprawdzić, czemu klient się nie odzywa, gdy do jego nozdrzy wkradł się dobrze znany mu zapach drogich perfum, a jego talię oplotły silne męskie ramiona odziane w czarny garnitur. Gdy jego wargi wygięły się w piękny łuk, zwiastujący uśmiech, wargi mężczyzny złożyły na jego karku delikatny pocałunek.

Taehyung obrócił się w jego ramionach, a Jeongguk złączył ich usta. Całował go łapczywie, niemal pożerając jego usta i zagłębiając się językiem, by posmakować jego słodyczy. Tatuażysta wydał z siebie cichy dźwięk zaskoczenia, ale starczyło jedynie kilka sekund, by jego silne, wytatuowane dłonie chwyciły za kark mężczyzny, przyciągając go bliżej, by jeszcze bardziej pogłębić pocałunek.

Jeon chwycił jego dolną wargę ozdobioną czarnym kolczykiem i pociągnął za nią swoimi zębami, potem odsunął się z dziką satysfakcją wypisaną na każdym centymetrze jego pięknej twarzy.

- Wow - wydyszał Taehyung.

Niemal odruchowo jego język przesunął powoli po dolnej wardze, zlizując z niej smak ust bruneta. Nie spodziewał się go tutaj, ale nie mógł zaprzeczyć temu, że cieszył się, że tu jest.

Jeongguk wyglądał idealnie, jak zawsze gdy odwiedzał go w przerwie na lunch. Miał na sobie jeden ze swoich czarnych, markowych garniturów, który dopasowywał się do jego pięknej, wysportowanej sylwetki, jakby był szyty specjalnie dla niego. Ciemne włosy zaczesane były gładko. Krawat zawiązany na idealny węzeł, przypięty złotą spinką. Jedyne, co było w nim innego, to jego spojrzenie - płonące niemal żywym ogniem.

- Cały dzień o tym marzyłem - wyznał, po czym nie czekając na odpowiedź tatuażysty, ponownie wpił się w jego wargi.

Tym razem jednak jego dłonie chwyciły za pośladki mężczyzny, skryte pod czarnymi rurkami, a Taehyung jęknął wprost w jego usta. Jeongguk, zachęcony jego reakcją, przeniósł swoje dłonie na skórzany pasek jego spodni i zaczął go szybko rozpinać.

- G-guk - wydyszał Kim, z trudem odrywając się od jego głodnych warg. - Zaraz tu będzie mój klient - rzucił szybko, chwytając za dłoń bruneta, która już niemal wsunęła się w jego czarne bokserki.

Młody biznesmen spojrzał mu prosto w oczy i przez kilka długich sekund wpatrywał się w niego, po czym uśmiechnął się tajemniczo.

- A co, jeśli powiem ci, że twój klient nie przyjdzie - odezwał się w końcu, nawet na chwilę nie odrywając od niego swojego intensywnego spojrzenia.

- Dlaczego tak myślisz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Być może spotkałem go, kiedy wchodził do studia i przekupiłem, żeby oddał mi swoją sesję - wyznał.

Jego palce wciąż zaciśnięte były na pasku spodni tatuażysty, a Taehyung trzymał jego dłoń, wpatrując się w niego uważnie. Obydwoje oddychali ciężko, ich klatki piersiowe unosiły się i opadały w przyspieszonym oddechu.

- Zapłaciłeś mojemu klientowi, żeby odstąpił ci dwugodzinną sesję? - powtórzył tatuażysta, jakby nie dowierzał w to, co słyszy.

- Może gdy to teraz mówisz na głos, nie brzmi to tak dobrze, ale w mojej głowie było to całkiem romantyczne - rzucił Jeongguk, pozwalając, by uśmiech wkradł się na jego wargi.

- Zakradłeś się tu, żeby mnie uwieść? - drażnił się tatuażysta.

- Być może - potwierdził, zagryzając swoją dolną wargę.

- W takim razie... Uwiedź mnie, panie Jeon - polecił, patrząc na niego wyzywająco, po czym zabrał swoją dłoń z tej mężczyzny, pozwalając mu swobodnie działać.

Jeongguk spojrzał na swoją dłoń, która wciąż zaciśnięta była na pasku jego spodni, po czym zmierzył go uważnie od stóp do głów, chłonąc zachłannie jego piękno. Gdy tu jechał, nie do końca wiedział, co tak naprawdę ma zamiar zrobić, gdy w końcu tu dotrze, ale teraz dobrze wiedział, czego tak naprawdę pragnął. A wszystko czego pragnął, znajdowało się właśnie przed jego oczami. Uśmiechnął się do niego seksownie, po czym złączył ich wargi w czułym, mocnym pocałunku. Nie przestając go całować, dokończył rozpinać spodnie tatuażysty, po czym wsunął dłoń do jego bokserek i oplótł palce wokół jego penisa z rozkoszą spijając z warg mężczyzny erotyczne sapnięcie.

- Siedziałem dzisiaj na ponad dwugodzinnym zebraniu i cały czas myślałem tylko o tym - wyznał. - Tylko o tobie - dodał, zaciskając palce mocniej wokół trzonu przyrodzenia mężczyzny.

Odkąd wyjechała Lisa, Jeongguk mieszkał u Tae, ale ostatni raz kochali się w poniedziałek, gdy Jae był w przedszkolu. Mimo że minęło jedynie kilka dni od ich ostatniego zbliżenia, obydwoje odczuwali niemal fizyczny ból przez tę rozłąkę, jakby ich ciała potrzebowały siebie nawzajem.

Brunet odsunął się od niego, zabierając swoją dłoń, na co z warg tatuażysty wyrwał się jęk dezaprobaty. Młody biznesmen jednak chwycił mocno jego koszulkę i bez pytania podwinął ją do góry, po czym zdjął ją z niego i cisnął na bok. Rozluźnił szybko swój krawat na tyle, by móc zdjąć go przez głowę bez rozwiązywania, po czym ku zaskoczeniu tatuażysty, przewiesił go na jego szyi.

Nic nie mówiąc, zsunął marynarkę ze swoich szerokich ramion i zaczął szybko rozpinać koszulę, wciąż uważnie obserwując tatuażystę, który nie będąc mu dłużnym, niemal pożerał go swoim wzrokiem. Jeongguk ściągnął koszulę i odrzucił ją na leżankę, po czym ponownie zmniejszył dystans dzielący go od czerwonowłosego.

Wyciągnął dłonie i chwycił za pasek jego spodni, jednocześnie przyciągając jego biodra tak, by zetknęły się z jego. Wsunął palce za gumkę czarnych bokserek mężczyzny i bez najmniejszego wahania po prostu zsunął jego spodnie wraz z bokserkami. Uniósł wzrok i skrzyżował swoje spojrzenie z tym pięknym, płonącym pożądaniem spojrzeniem tatuażysty, po czym uklęknął przed nim w taki sposób, by jego penis znajdował się na wprost jego twarzy.

Tatuażysta przełknął z trudem i spojrzał szybko w stronę drzwi, prowadzących do wejścia, jakby próbował się upewnić, że na pewno młody biznesmen zamknął je za sobą, wchodząc do studia, po czym ponownie spojrzał na klęczącego przed nim mężczyznę.

- Zamknąłeś drzwi na klucz? - spytał, a brunet uśmiechnął się do niego, po czym chwycił jego penisa prawą dłonią i przejechał po nim językiem, liżąc go tak, jakby lizał loda.

- Nie - odpowiedział pewnym głosem, po czym wsunął główkę jego przyrodzenia do wnętrza swoich ust.

- Kurwa - zaklął tatuażysta, odchylając głowę do tyłu.

Jeongguk wysunął jego penisa ze swoich ust i zaśmiał się, owiewając swoim gorącym oddechem jego wrażliwą erekcję.

- Kurwa, bo nie zamknąłem drzwi czy kurwa, nie przerywaj? - spytał, drocząc się z tatuażystą, na co czerwonowłosy również się zaśmiał, wypełniając studio swoim niskim, gładkim jak aksamit głosem.

- Kurwa, nie przerywaj - powiedział, układając usta w zadziornym uśmiechu, po czym wsunął palce w ciemne loki mężczyzny, jednocześnie delikatnie nakierowując jego usta tam, gdzie tak bardzo chciał je poczuć.

Gdy wargi bruneta ponownie oplotły się wokół jego pulsującego członka, z jego warg wyrwało się kolejne sapnięcie, a głowa mimowolnie odchyliła do tyłu. Jeongguk zdecydowanie kłamał, mówiąc, że nie wie, jak pieścić innego mężczyznę, bo to, co robił, było wręcz idealne. Jego usta oplatały mocno nabrzmiałą główkę, a język tańczył wokół wrażliwego wędzidełka, drażniąc je czubkiem i napierając na nie mocno, by po chwili jego wargi rozchyliły się mocniej, pozwalając, by pulsujący penis, wsunął się tak głęboko, jak tylko było to możliwe. Tatuażysta zacisnął dłonie na ciemnych lokach, odgarniając je z twarzy młodego CEO i przez chwilę obserwował uważnie, jak jego nabrzmiały penis znika w jego ustach.

- Och, jesteś w tym boski, ale musisz przestać - wydyszał Kim, gdy czuł, że jest już blisko.

Chwycił chłopaka za ramiona i podciągnął go do góry, łącząc ich usta w gorącym pocałunku. Jeongguk odsunął się od niego i zmierzył go uważnie swoim wzrokiem od stóp do głów.

- Rozbierz się - polecił.

- Jak pan każe, panie Jeon - to mówiąc, tatuażysta zdjął buty i skarpetki, po czym ściągnął do końca swoje spodnie wraz z bokserkami i rzucił je na leżankę obok koszuli Jeongguka.

- Wiesz o czym marzyłem, siedząc na tym nudnym spotkaniu? - spytał Jeon, gdy Taehyung stał przed nim już całkowicie nagi.

- Powiedz - polecił tatuażysta, wciąż z trudem łapiąc oddech. Jego klatka piersiowa unosiła się nieco chaotycznie.

Gdy powstrzymał Jeongguka przed dalszymi pieszczotami, był na skraju orgazmu. Wiedział, że wystarczy, by chłopak zatańczył swoim zwinnym językiem chociaż jeszcze jeden raz wokół jego wrażliwej główki, by doszedł w jego cudownych wargach, wypełniając jego usta swoją gorącą spermą.

- Pokażę ci - to mówiąc, brunet uśmiechnął się i chwycił jego dłoń, po czym pociągnął go delikatnie, prowadząc w stronę skórzanego fotela, który służył do tatuowania. - Usiądź na nim - polecił.

Taehyung uśmiechnął się seksownie, ale bez słowa protestu, wykonał to, co polecił brunet. Usiadł na fotelu i obserwował uważnie, jak mężczyzna pozbywa się ostatnich warstw ubrania, eksponując przed nim swoją mleczną, gładką skórę. Gdy był całkowicie nagi rozejrzał się uważnie dookoła, wyraźnie czegoś szukając.

- Jest w szafce, na górnej półce - powiedział tatuażysta, domyślając się, czego chłopak może poszukiwać.

I nie pomylił się. Jeongguk zajrzał do szafki, po czym wyjął z niej niewielkie opakowanie z wazeliną i ponownie się do niego zbliżył. Podał mu pudełko, a Taehyung odkręcił je szybko i nabrał na dłoń sporą porcję preparatu. Roztarł go po całej długości swojego penisa, po czym ponownie nabrał białej substancji na dłoń i odrzucił pudełko na bok.

Młody CEO wspiął się na fotel i usiadł na nim okrakiem, opierając kolana po obu stronach jego wąskich bioder, jednocześnie pochylił się do przodu. Chwycił za krawat wciąż przewieszony na szyi tatuażysty i przyciągnął mężczyznę do siebie, łącząc ich usta. Całowali się mocno, długo, pozwalając, by ich języki wirowały w gorącym, pełnym pasji tańcu.

Nie przestając go całować, czerwonowłosy wsunął swoje pokryte wazeliną palce pomiędzy jego pośladki i zaczął delikatnie masować jego wejście. Po chwili takich pieszczot poczuł, że brunet napiera mocniej na jego dłoń, jakby zachęcając go do dalszego działania, więc zaczął powoli wsuwać paliczki do jego wnętrza. Gdy jego drugi palec zagłębił się we wnętrzu kochanka, Jeon jęknął cicho wprost w jego usta, jednak po chwili znowu złączył ich wargi w gorącym pocałunku.

- Och, starczy - stęknął po chwili, odrywając się od ust tatuażysty. - Jestem gotowy - rzucił szybko i nieco niecierpliwie wspiął się na kolana, unosząc swoje pośladki do góry.

- Jesteś pewien? - spytał tatuażysta, patrząc mu prosto w oczy, a Jeon skinął energicznie.

Taehyung chwycił w dłoń swojego nabrzmiałego penisa i naprowadził go na słodkie wejście kochanka.

- Ugh, poczekaj - rzucił nagle Jeon, a tatuażysta zamarł, jakby obawiał się, że zrobił coś nie tak. Brunet zwilżył swoje wargi, jakby nagle poczuł zdenerwowanie. Wyciągnął lekko drżące dłonie i chwycił nimi za swój czarny krawat, który jakiś czas temu zawiesił na szyi tatuażysty i zdjął go z niego, po czym spojrzał mu prosto w oczy. - Chcę, żebyś związał mi dłonie - powiedział w końcu.

Pewność w jego głosie zaskoczyła jego samego. Tatuażysta wyglądał na nieco zaskoczonego jego prośbą, ale jego wargi wygięły się w seksownym uśmiechu. Patrząc mu prosto w oczy, wyciągnął dłoń i zabrał od niego krawat, po czym zbliżył się do niego i nie przerywając kontaktu wzrokowego, związał dłonie bruneta za jego plecami. Węzeł był mocny na tyle, by chłopak nie mógł samodzielnie uwolnić swoich dłoni, ale nie na tyle, by go zranić.

Gdy tatuażysta skończył krępować jego ręce, pomógł mu ponownie unieść biodra do góry i chwyciwszy swojego twardego od podniecenia penisa, nakierował go ponownie na wejście Jeongguka, napierając na nie główką. Gdy Taehyung napierał na pierścień mięśni, wsuwając się powoli do jego wnętrza, brunet opuszczał się delikatnie w dół.

Kim wchodził w niego ostrożnie, nie chcąc mu zrobić krzywdy. Wiedział, że nie rozciągnął go tak dobrze, jak gdy robił to u siebie w domu, ale brunetowi najwyraźniej w ogóle to nie przeszkadzało. Opuszczał się ochoczo w dół, pragnąc jak najszybciej poczuć go w sobie. Gdy w końcu opadł do końca, z jego warg wyrwało się stłumione przekleństwo.

W studio grała dosyć głośna, rockowa muzyka, ale mimo to byli świadomi tego, że muszą kontrolować swoje emocje. Był środek dnia. Zarówno Yoongi jak i Namjoon byli teraz w swoich pokojach, tatuując klientów, nie chcieli więc, by ktoś niepowołany ich usłyszał. Wpatrywali się przez chwilę w siebie, oddychając ciężko, pozwalając, by gorące oddechy odbijały się od ich rozchylonych, mokrych od śliny warg.

- Okay - odezwał się w końcu Jeon. - Jestem gotowy - powiedział, a tatuażysta skinął i położył dłonie na jego wąskich biodrach.

Z początku ruchy młodego CEO były delikatne, spokojne jak fale oceanu po burzy. Taehyung jedynie opierał dłonie na jego biodrach, asekurując jego ruchy, ale gdy poczuł, że brunet przyspiesza, chwycił mocno za jego skrępowane nadgarstki i zaczął napierać mocniej na jego ciało, dociskając je do tego swojego, pomagając mu przyspieszyć i pogłębić każde z pchnięć. Jego biodra również niemal odruchowo zaczęły się unosić, by wsunąć się w niego głębiej, mocniej, szybciej.

Czuł, jak ciało bruneta drży, za każdym razem gdy jego nabrzmiały penis ociera się o prostatę mężczyzny, jednak to, co najbardziej mu się podobało, to fakt, że Jeongguk nie oderwał od niego swojego spojrzenia ani na chwilę. Jego oczy zdawały się płonąć, była w nich dzikość, jakiej dotąd nie widział.

On też nie potrafił odwrócić od niego wzroku. Było w nim coś uzależniającego i coś cholernie podniecającego w tym, jak piękny i nieskrępowany był. Tak cudownie nagi, bez swoich drogich, eleganckich ubrań, z delikatnie potarganymi włosami, opuchniętymi od pocałunków wargami, z których wyrywały się ciche jęknięcia.

Fascynowało go to w jaki sposób ciało bruneta poruszało się nad nim. Sposób, w jaki jego klatka piersiowa unosi się i opada w szybkim oddechu. To, jak biodra mężczyzny poruszają się wręcz w jakimś dzikim, odurzającym rytmie. Patrzył z fascynacją, jak Jeongguk porusza swoimi biodrami, jakby kochał się z nim w taki sposób już milion razy. Uwielbiał kochać się z nim w taki sposób, obserwować, jak brunet porusza się, kręcąc zmysłowo biodrami podczas gdy jego penis znajduje się głęboko w jego wnętrzu.

Gdy dostrzegł, że ruchy bioder bruneta stały się nieco bardziej chaotyczne, a oddech jeszcze bardziej urywany, zacisnął mocniej dłoń na krawacie, krępującym dłonie młodego CEO i zaczął popychać jego pośladki do przodu tak, by jego twardy penis wsuwał się w niego głębiej i szybciej. Jeongguk z premedytacją zaciskał się na całej jego długości, doprowadzając go tym samym do obłędu.

- Och, Tae - wydyszał Jeon, czując, że zaraz dojdzie.

- Dojdź dla mnie - szepnął tatuażysta wprost w jego wargi.

Tyle wystarczyło, by brunet się poddał i pozwolił, by fala orgazmu przeszyła jego ciało. Doszedł wprost na klatkę piersiową tatuażysty, pozwalając, by z jego ust stoczyło się jego imię. Taehyung poruszał się w nim jeszcze przez chwilę, po czym uniósł delikatnie jego biodra i wysunął się z niego, po czym podniósł się z fotela i poprowadził mężczyznę za sobą. Położył dłonie na jego ramionach i popchnął go delikatnie w dół, pokazując mu, żeby przed nim klęknął, a sam chwycił swojego pulsującego penisa. Nie musiał nawet mówić, czego od niego oczekuje. Jeongguk zwilżył swoje wargi i rozchylił je, czekając posłusznie, aż mężczyzna dojdzie wprost w jego usta.

- Jezu, ale ty jesteś piękny - szepnął tatuażysta, patrząc mu prosto w oczy.

Brunet klęczał przed nim całkowicie nagi. Jego dłonie wciąż były związane za plecami, wargi lśniące od śliny i rozchylone zachęcająco. Tatuażysta zrobił krok do przodu, wciąż poruszając energicznie dłonią w górę i dół swojej męskości, po czym chwycił lewą dłonią za włosy bruneta, odchylając jego głowę pod takim kątem, by mógł dojść dokładnie w jego usta.

Wystarczyło kilka sekund by Jeon poczuł znajomy, lekko słony smak na swoim języku. Zachęcony, rozchylił usta jeszcze mocniej i posłusznie przyjął każdą ofiarowaną mu kroplę. Gdy tatuażysta skończył, Jeon przesunął swoim językiem po całej długości jego penisa, zbierając całą pozostałą spermę, po czym zassał się na jego główce i ssał ją przez chwilę, by upewnić się, że wylizał go do czysta. Gdy to robił, Taehyung gładził czule dłonią jego włosy i nawet na chwilę nie odrywał od niego swojego gorącego spojrzenia.

Dopiero po dłuższej chwili Jeongguk odsunął się od niego delikatnie, pozwalając, by jego penis wysunął się z jego ust, a Taehyung pomógł mu wstać. Odwrócił go tyłem do siebie i zaczął rozwiązywać krawat, który do tej pory krępował dłonie chłopaka. Gdy czarny materiał zsunął się z nadgarstków, Tae pochylił się i pocałował łopatkę Jeongguka, dokładnie w tym miejscu, gdzie znajdowała się jego blizna, po czym odwrócił go przodem do ciebie i wsunął dłoń pod jego podbródek. Pochylił się w jego stronę i złożył na jego ustach delikatny pocałunek.

- Uwielbiam cię, panie Jeon - szepnął wprost w jego wargi.

Przez chwilę całowali się powoli, czule, by w końcu odsunąć się od siebie. Wiedzieli, że nie zostało im wiele czasu, więc ubierali się szybko, spoglądając na siebie ukradkiem. Gdy obydwaj byli już w pełni ubrani, Taehyung zbliżył się do Jeona i przewiesił mu krawat na szyi, po czym przyciągnął go, by ponownie złączyć ich wargi.

- Tae! Kończysz już? Bo czeka twój kli... - Yoongi urwał i stanął w progu jak zamurowany. - Och! M-myślałem, że masz klienta... - dodał, przenosząc swoje spojrzenie z Jeongguka na Taehyunga.

- Spokojnie, już skończyliśmy - rzucił tatuażysta, patrząc na Jeongguka zachłannym wzrokiem. - Daj mi pięć minut.

- Okay... Czy wy tu...? - zaczął, ale pokręcił szybko głową, jakby próbował odpędzić natrętną muchę. - Nie! Nie odpowiadaj. Wolę nie wiedzieć.

Jeongguk i Tae spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym obydwaj roześmiał się głośno. Brunet chwycił za swój krawat i zaczął go zawiązywać, jednocześnie patrząc wciąż na czerwonowłosego tatuażystę. Gdy skończył zawiązywać idealny węzeł, chwycił swoją marynarkę i pocałował usta Taehyunga.

- Dziękuję za sesję, panie Kim. Z pewnością długo jej nie zapomnę - powiedział na tyle głośno, by Yoongi usłyszał jego słowa.

- Cała przyjemność po mojej stronie, panie Jeon - odparł tatuażysta i uśmiechnął się seksownie.

- Jezu, wolałem, gdy się ukrywaliście - jęknął Yoongi, a Taehyung ponownie się roześmiał, jednak ani na sekundę nie odwrócił spojrzenia od pięknej sylwetki młodego CEO, który kręcąc delikatnie biodrami, ruszył w stronę wyjścia.

***

Yoo wyszła ze szkoły, w której odbywały się jej lekcje baletu i rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu znajomej postaci, ale nigdzie nie mogła dojrzeć Jeongguka. Rodzice powiedzieli jej, że to on odbierze ją dzisiaj z zajęć i tak jak jej obiecał, zabierze ją gdzieś, by spędzić razem z nią całe popołudnie.

Nieco zdenerwowana założyła pasmo swoich długich, ciemnych włosów za ucho i ponownie rozejrzała się w poszukiwaniu wysokiego, eleganckiego mężczyzny. Gdy w końcu jej wzrok wychwycił znajome spojrzenie, jej mała buzia od razu rozjaśniła się w pięknym, promiennym uśmiechu.

Jeongguk wyglądał zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Miał na sobie dopasowane, jasnojeansowe spodnie, białą koszulkę i jeansową kurtkę. Jego stopy zdobiły dosyć ciężkie, czarne, sportowe buty. Yoo rzuciła się biegiem w jego stronę, wpadając w rozpostarte ramiona mężczyzny z głośnym piskiem zadowolenia.

- Ojej! Wujku, prawie cię nie poznałam! - zawołała mała, a Jeon roześmiał się głośno.

- Ty też ciągle widujesz mnie w garniturach, hm?

- Tak! Ciągle wyglądasz jak mój tata - odparła Yoo.

- To jak ci się podobam w takim wydaniu? Dobrze wyglądam? - spytał, mając cichą nadzieję, że dziewczynka pochwali jego wygląd.

Nie był przyzwyczajony do noszenia zwyczajnych ubrań. Do pracy musiał ubierać się elegancko, a Lisa nalegała, by i po pracy zakładał koszule i eleganckie spodnie. Rzadko kiedy pozwalał sobie na to, by założyć jeansy czy sportowe obuwie. Zwykle robił to jedynie podczas treningów. Teraz jednak mógł na siebie zakładać to, na co tylko miał ochotę, wiedząc, że nikt nie będzie miał do niego pretensji. Mimo to zależało mu na tym, by wyglądać dobrze. To był pierwszy raz, gdy wychodził gdzieś z Tae odkąd Lisa wyjechała i chciał, by ten dzień był idealny.

- Jesteś piękny! - zawołała dziewczynka, a Jeongguk uśmiechnął się do niej łagodnie.

- To ty jesteś piękna, Yoo. Kto ci zrobił taki piękny warkocz? - to mówiąc, chwycił w palce pasemko ciemnych włosów, które okalało jej rozpromienioną buzię.

- No jasne, że mama. Tata nie potrafi - odparła dziewczynka, wzruszając ramionami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Jeongguk pozwolił, by z jego warg wyrwał się głośny śmiech.

- No jasne. Jin i warkocze - to zdecydowanie nie szło razem w parze.

- Chodź! - polecił, stawiając dziewczynę z powrotem na ziemi, po czym wyciągnął do niej dłoń. - Pojedziemy teraz odebrać małego kawalera z przedszkola, a potem mam dla was wspaniałą niespodziankę.

- Jae? - spytała Yoo.

- Tak, pojedziemy po Jae. Cieszysz się? - to mówiąc, chwycił dłoń Yoo i zaczął prowadzić ją w stronę swojego auta.

Mała przytaknęła żywo i niemal w podskokach podążała za nim w stronę czarnego Mercedesa. Jeongguk posadził Yoo w foteliku, po czym wsunął się na miejsce kierowcy. Przedszkole Jae znajdowało się jedynie kilka kilometrów od szkoły baletowej Yoo, więc dojazd nie zajął im wiele czasu.

Gdy w końcu dojechali na miejsce, Jeongguk zaparkował auto i odwrócił się w stronę dziewczynki.

- Gotowa? - spytał, uśmiechając się delikatnie, po czym nie czekając na odpowiedź, wysiadł z auta.

Pomógł Yoo wysiąść z auta i chwycił ją za dłoń. Razem ruszyli w stronę budynku. Jeongguk otworzył drzwi przepuścił dziewczynkę przodem. Ruszając w stronę jednej z sal, gdzie znajdowała się grupka dzieci, niemal wstrzymał oddech. Czuł się dziwnie zdenerwowany.

Był tutaj już z Taehyungiem, ale nigdy dotąd nie odbierał Jae sam i denerwował się, że coś może pójść nie tak. Tatuażysta powiedział, że zadzwoni do przedszkola, by uprzedzić, że tym razem Jaesunga odbierze ktoś inny, ale mimo to czuł, jak jego puls przyspiesza. Odruchowo wytarł wolną dłoń o spodnie i poprawił kurtkę, po czym zbliżył się do otwartych na oścież drzwi.

Minęło jedynie kilka sekund po tym, jak zdążył zbliżyć się do wejścia i rozejrzeć dookoła, by jego oczom ukazała się niewielka sylwetka skulona na ziemi. Nie musiał nawet dobrze się przyglądać, by być pewnym, że to on. Jaesung siedział na ziemi i rysował coś z ogromną determinacją, czerwoną kredką na kartce papieru. Po chwili jednak, jakby wyczuł na sobie jego wzrok, uniósł głowę i ich oczy się spotkały.

- Googie! - zawołał chłopczyk, zrywając się z podłogi.

Jeongguk uśmiechnął się i ukucnął, by zniżyć się do wzrostu dziecka. Pozwolił, by maluch wpadł w jego ramiona, po czym podniósł go do góry. Zmierzył go uważnie swoim wzrokiem. Jaesung ubrany był na czarno. Miał na sobie miniaturową wersję koszulki zespołu rockowego, którą ostatnio widział w szafie Tae. Na ten widok prychnął delikatnie, po czym zatopił palce w ciemnych włosach chłopca i zmierzwił je czule.

- Cześć, Tygrysku - przywitał się.

- Ty pewnie jesteś Jeongguk - odezwał się nagle kobiecy głos za jego plecami.

Jeon spojrzał w stronę rozmówcy i jego oczom ukazała się młoda Koreanka w miętowym swetrze i prostych jeansach. Jak się domyślił była to zapewne jedna z przedszkolanek Jae.

- Tata Jae dzwonił niedawno, żeby powiedzieć, że dzisiaj to ty odbierzesz małego. Nie byłam pewna, czy cię rozpoznam, ale widzę, że całkiem dobrze cię opisał - wyjaśniła szybko, widząc jego zakłopotanie.

Jeongguk zamrugał kilka razy, przyglądając się kobiecie uważnie. Dziewczyna była młoda i atrakcyjna. Uśmiechała się do niego zalotnie, zakładając włosy za ucho z wyraźnym rumieńcem na policzkach. Odwrócił się mocniej w jej stronę i ściągnął razem swoje brwi.

- Co takiego Taehyung ci powiedział? - spytał, szczerze zaciekawiony tym, jak tatuażysta mógł go opisać.

- Powiedział, że po jego synka przyjdzie wysoki, zabójczo przystojny brunet. Myślałam, że przesadza, ale jak widać, mówił prawdę - odpowiedziała, rumieniąc się jeszcze mocniej.

Jeongguk zaśmiał się delikatnie pod nosem, po czym odchrząknął, czując się zawstydzony. Obawiał się, że teraz to na jego policzkach pojawił się rumieniec.

- Muszę już iść - powiedział szybko, chcąc uniknąć niezręcznej sytuacji. - Gotowy? - spytał Jae, po czym wziął od kobiety niewielki plecaczek w kształcie tygryska, który należał do chłopca i przewiesił go przez swoje prawe ramię.

Skinął do kobiety na pożegnanie, chwycił Yoo za rączkę i z Jae w swoich ramionach ruszył w stronę wyjścia. Wychodząc z budynku wpuścił parę, która najprawdopodobniej przyszła odebrać swoje dziecko, po czym przeszedł przez parking i skierował się do swojego auta. Usadowił dzieci w fotelikach i upewniwszy się, że dobrze zapiął wszystkie pasy, usiadł na miejscu kierowcy.

Jadąc do studia, w którym pracował Tae, rozmawiał z dziećmi i zagadywał to małą Yoo, to Jae. Wyglądało na to, że dzieci bardzo dobrze się dogadują, dzięki czemu i z jego ust nie schodził uśmiech. Gdy dojechał na miejsce, zaparkował naprzeciwko studia i zgasił silnik. Wysiadł z auta i oparł się o nie, jednocześnie kierując wzrok w stronę obdartych, metalowych drzwi.

Nie czekał długo. Dosłownie po kilku minutach drzwi w końcu się otworzyły, ukazując znajomą sylwetkę mężczyzny o ognistoczerwonych włosach. Gdy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały, usta Taehyunga wygięły się w seksownym uśmiechu.

Jeongguk czuł się jak zaczarowany. Nie potrafił oderwać od niego wzroku, mimo że mężczyzna nie robił nic wyjątkowego. Jemu jednak zdawało się, że ponownie na krótką chwilę świat dla nich zwolnił, jakby specjalnie dając mu możliwość, by uważnie prześledzić to, jak łuk kupidyna unosi się do góry, jak białe zęby zagryzają dolną wargę ozdobioną czarnym kolczykiem, jak czerwone kosmyki powiewają delikatnie na lekkim wietrze, opadając na przenikliwe, onyksowe tęczówki, z taką determinacją wpatrzone w te jego.

Taehyung odgarnął prawą dłonią niesforne kosmyki i rozejrzał się dookoła, by po chwili przebiec przez ulicę, która ich oddzielała. Szedł w jego stronę powoli, delikatnie kołysząc biodrami, jakby dokładnie wiedział, jak cholernie seksowny jest, gdy to robi, a Jeon nawet na sekundę nie odwracał od niego swojego głodnego spojrzenia.

Tatuażysta zatrzymał się jedynie na kilka centymetrów przed nim, niemal zamykając go w więzieniu stworzonego z jego smukłego ciała i niespiesznie przesunął wzrokiem po jego sylwetce.

- Już niemal zapomniałem, jak seksownie wyglądasz w zwykłych jeansach - powiedział, patrząc mu prosto w oczy.

- Pomyślałem, że w końcu mogę zostawić eleganckie ciuchy w szafie.

- Nie robili ci problemów w przedszkolu Jae? - spytał.

- Nie - odpowiedział szybko. - Najwyraźniej dobrze mnie opisałeś. Zabójczo przystojny brunet, hm? - dodał, drocząc się.

Taehyung prychnął pod nosem. Faktycznie tak go opisał. Wiedział, że Sunmi z pewnością będzie wiedziała, że mówił o nim, gdy go zobaczy. Jeongguk był bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że podoba się kobietom.

- Czyżby Sunmi próbowała cię podrywać? - spytał zaciekawiony, robiąc krok do przodu tak, by ich ciała niemal się stykały.

Jeongguk niemal odruchowo uniósł swoje dłonie i chwycił za poły skórzanej kurtki tatuażysty, zaciskając na niej swoje palce. Zagryzł swoją dolną wargę i spojrzał na niego niewinnym wzrokiem.

- Być może - potwierdził. - Jesteś zazdrosny?

- Jasne, że jestem - odpowiedział bez najmniejszego wahania.

- Przecież to dla ciebie urwałem się z ważnego biznesowego spotkania, przekupiłem twojego klienta... I przyszedłem do twojego studia, żeby ci pokazać, jak bardzo za tobą tęskniłem, mimo że każdą noc spędzam w twoim łóżku... - to mówiąc, Jeon zacisnął palce na skórzanej kurtce, przyciągając Taehyunga bliżej siebie i docisnął mocniej swoje biodra do bioder tatuażysty. - Podobało ci się nasze dzisiejsze spotkanie?

- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Nie mogłem się skupić przez resztę dnia. Cały czas myślałem tylko o tobie - wyznał.

- To dobrze. O to właśnie chodziło - rzucił brunet, uśmiechając się zaczepnie. W jego ciemnych oczach pojawił się figlarny błysk.

- Chcesz mi zawrócić w głowie? - spytał tatuażysta, drocząc się.

Jeongguk rozejrzał się dookoła, by sprawdzić, czy ktoś im się przygląda, ale gdy dostrzegł, że w bliskiej odległości nie ma innych ludzi, pochylił się delikatnie do przodu, jednocześnie przyciągając tatuażystę mocniej do swojego ciała i złączył ich wargi w czułym pocałunku.

Usta tatuażysty były ciepłe i miękkie, smakowały tak znajomo, że Jeongguk miał wrażenie, jakby w końcu wrócił do domu po dniach tułaczki. Gdy odsunął się od niego delikatnie jeszcze chwilę stał z zamkniętymi oczami, jakby starał się zapamiętać ten moment w swojej pamięci. Dopiero po krótkiej chwili uniósł powieki i spojrzał na tatuażystę.

- I jak mi idzie? - spytał cicho, a Taehyung roześmiał się na te słowa. Wyciągnął swoją dłoń i pogładził delikatnie jego policzek.

- Idzie ci naprawdę dobrze - przyznał.

- W takim razie mam nadzieję, że zarobię kolejne plusy, jak zobaczysz, gdzie was dzisiaj zabieram. Wskakuj do auta - to mówiąc, Jeongguk odepchnął go delikatnie i ruszył w stronę miejsca kierowcy.

Tatuażysta odprowadził go wzrokiem, po czym posłusznie otworzył drzwi Mercedesa od strony pasażera i wsunął się na wygodny, skórzany fotel. Nic więcej nie powiedział i o nic nie pytał, mimo że był ciekawy tego, gdzie chłopak postanowił ich zabrać. Wiedział, że tak naprawdę nieistotne było to, gdzie Jeongguk ich zawiezie, cieszył się kolejnym dniem spędzonym w jego towarzystwie.

***

- Och! Nie! Tak nie można! Oszukujesz! - krzyknął Jeongguk, śmiejąc się głośno, gdy auto, w którym siedział Taehyung i Jae, kolejny raz zajechało mu drogę.

- To jest właśnie najlepsze w tej zabawie! - rzucił tatuażysta, po czym kolejny raz skręcił kierownice tak, by obić się o samochód Jeongguka.

Podczas wyścigu śmiali się tak bardzo, że już bolały go policzki, ale mimo to nie potrafił przestać się uśmiechać. Spojrzał na Jeongguka, który z determinacją dociskał pedał gazu, by go prześcignąć i ponownie się roześmiał. Zacisnął mocniej dłonie na kierownicy i przyspieszył. Mieli do pokonania ostatni odcinek trasy, więc nie miał zamiaru odpuszczać. Ponownie zajechał mu drogę i ze zwycięskim uśmiechem zatrzymał auto.

- Nie! To się nie liczy! - zawołał Jeon, robiąc smutną minę.

Taehyung roześmiał się głośno, po czym wyszedł z samochodu i pomógł Jae wypiąć się z pasów, po czym zbliżył się do auta, w którym siedział Jeongguk i Yoo.

- Wygrałem - rzucił, zadzierając dumnie brodę.

- Oszukiwałeś - odparł Jeon, udając obrażonego.

- Po prostu nie potrafisz przyznać, że jestem lepszy. Powiedz to - polecił, opierając się nonszalancko o barierkę, która otaczała cały tor.

- Nie - odparł szybko Jeon, wysiadając z gokarta i pomagając Yoo bezpiecznie wyjść z samochodu.

- Powiedz to - polecił ponownie Tae, otaczając ręką talię mężczyzny.

- Nie jesteś lepszy. Po prostu miałeś fart - zaprotestował, a tatuażysta roześmiał się głośno.

- Powiedz to. Kim Taehyung, najprzystojniejszy tatuażysta na świecie, skopał mi tyłek na gokartach dla dzieci - droczył się.

- Okay, niech ci będzie. Kim Taehyung, najprzystojniejszy tatuażysta na świecie, skopał mi tyłek na gokartach dla dzieci - przyznał. - Ale tylko dlatego, że oszukiwał - dodał po chwili, a z warg tatuażysty wyrwał się kolejny, dźwięczny śmiech.

- Chodź, pójdziemy gdzieś, gdzie pozwolę ci wygrać - zaproponował, po czym ruszył w stronę wyjścia z toru, prowadząc za rękę Jae, który podskakiwał z radości jak mała piłeczka.

Jeongguk prychnął pod nosem, po czym chwycił Yoo za rączkę i ruszył w jego ślady. Po odebraniu Taehyunga ze studia zawiózł ich do parku rozrywki na obrzeżach Seulu. Nie pamiętał nawet kiedy ostatni raz robił coś podobnego. Yoo i Jae wybierali po kolei różne karuzele i kolejki, a on i Taehyung posłusznie wykonywali ich polecenia, bawiąc się przy tym świetnie, jak małe dzieci. Tatuażysta ciągle się wygłupiał, Jeongguk nie pamiętał nawet, czy kiedykolwiek w życiu tak dużo się śmiał.

- Chyba powinniśmy się niedługo zbierać - powiedział Tae, wsuwając dłonie do kieszeni swoich czarnych jeansów.

- Tak - zgodził się Jeon niechętnie. Przez ostatnie dwie godziny jeździli chyba na każdej możliwej kolejce i karuzeli. Zostało już niewiele miejsc, gdzie mogli pójść, a do tego powoli zaczynało się ściemniać. - Jest jeszcze jedno miejsce, gdzie chciałbym pójść - powiedział nagle, po chwili milczenia. Nie wiedział dlaczego, ale na samą myśl, jego serce zabiło nieco mocniej. Zwykle nie mówił o tym, czego chciał w obawie, że nikogo to nie obchodzi, ale wiedział, że Taehyung jest inny. Przy nim mógł być sobą i nie bać się tego, że zostanie odtrącony czy skrytykowany. - Chciałbym pójść na diabelski młyn.

- Okay. Chodźmy. Zaraz będzie zachodzić słońce, będzie piękny widok - to mówiąc, Taehyung uśmiechnął się do niego delikatnie.

Razem ruszyli w stronę wybranego obiektu, idąc niemal ramię w ramię. Po chwili siedzieli w jednej z gondoli. Yoo i Jae po jednej stronie, a on i Taehyung po drugiej. Im wyżej się wznosili, tym ładniejszy widok rozciągał się przed ich oczami. Tatuażysta miał rację, mówiąc, że widok chylącego się do zenitu słońca będzie fantastycznie podziwiać z takiej wysokości. Taehyung siedział obok niego, wpatrzony w zachodzące słońce. Pomarańczowe promienie oświetlały jego skórę, sprawiając, że zdawała się jeszcze bardziej karmelowa, a Jeon nie potrafił oderwać od niego swojego spojrzenia.

Nigdy w życiu nie widział nic piękniejszego niż ten mężczyzna. Jego karmelowa skóra, prosty nos z niewielkim pieprzykiem na czubku, miękkie wargi, których kształt mógłby narysować nawet z zamkniętymi oczami. Wszystko w nim było wręcz idealne.

- Myślałem, że chciałeś zobaczyć zachód słońca, a właśnie przegapiasz najlepsze widowisko - powiedział nagle tatuażysta, zwracając twarz w jego stronę. - Czemu tak mi się przyglądasz? - spytał, patrząc mu prosto w oczy.

- Wiesz, to trochę zawstydzające i pewnie cholernie tandetne, ale za każdym razem, gdy oglądam jakiś film gdzie chłopak zabiera dziewczynę, w której się podkochuje do lunaparku, gdzieś z tyłu głowy mam taką myśli, że zazdroszczę im tego. Przez ten wypadek... Jakoś nigdy nie miałem okazji, by przeżyć coś podobnego. Ostatni raz byłem w wesołym miasteczku, będąc jeszcze małym chłopcem. Zawsze podobało mi się, jak na filmach para cały czas się śmieje i wygłupia, a potem nagle robi się romantycznie. Wpatrują się w siebie, jakby nic i nikt oprócz nich się nie liczył... - to mówiąc, Jeongguk zwilżył swoje wargi i przysunął się bliżej do Taehyunga, zmniejszając dzielący ich dotąd dystans do minimum. - Potem w końcu chłopak zbiera się na odwagę i... Pochyla się delikatnie do przodu, by w końcu zrobić to, czego tak pragnął przez cały wieczór...

Jeongguk zamilkł i pozwolił, by jego wargi przywarły do tych Taehyunga. Tatuażysta od razu odpowiedział, rozchylając swoje wargi zachęcająco, jednak pozwolił, by to on kierował pocałunkiem. Jeszcze przez chwilę Jeon mógł usłyszeć krzyki, śmiech i rozmowy ludzi, którzy wypełniali lunapark, jednak zamknął oczy, przyciągnął do siebie mocniej Taehyunga i pogłębił pocałunek, wsuwając język do jego ust. I nagle w jednej chwili przestało mieć znaczenie to, że są w miejscu publicznym, że ktoś może ich zobaczyć. Liczył się tylko on - ten cudowny mężczyzna, który pozwalał mu się całować i oddawał każdą jego pieszczotę z podwójną determinacją.

Jeongguk zacisnął mocniej dłonie na skórzanej kurtce tatuażysty i naparł na jego przekłuty język, zasysając się na nim, a Kim w odpowiedzi jęknął wprost w jego wargi, jednoczenie oplatając go silnie ramionami.

Ich pocałunek stał się bardziej namiętny, a ruchy ich języków zaczęły stawać się intensywniejsze, bardziej natarczywe, kiedy smakowali się z pasją, nie przejmując się tym, że gondola powoli zaczyna się obniżać. Dopiero gdy diabelski młyn zatrzymał się, a do ich uszu wkradł się gwar rozmów ludzi czekających na to, by wsiąść do gondoli, Jeongguk odsunął się od niego. Obydwaj oddychali ciężko, przez chwilę wpatrując się w siebie, aż w końcu zdali sobie sprawę z tego, że ich gondola znajduje się już na dole.

- Powinniśmy już iść - szepnął Jeon zawstydzony, po czym podniósł się ze swojego miejsca.

Wraz z Tae pomogli dzieciakom wyjść z gondoli, po czym Taehyung ruszył za nimi. Jeon rozejrzał się dookoła, by się upewnić, że wszystko zabrali, po czym ruszył za tatuażystą. Gdy wychodził z gondoli, napotkał zdegustowane spojrzenie jednego z chłopaków, czekających na to, by wsiąść na diabelski młyn, ale nie miał zamiaru się tym przejmować. Uniósł dumnie brodę i wyminął go, nie szczędząc mu nawet jednego spojrzenia. Gdy jednak go mijał nieznajomy specjalnie potrącił go swoim barkiem.

- Pedał - wycedził przez zęby, po czym splunął na ziemię tuż pod nogi Jeongguka.

- Co powiedziałeś?! - spytał Tae, od razu zbliżając się do Jeongguka. Jego prawa dłoń zacisnęła się silnie na ramieniu nieznajomego. Całe ciało tatuażysty było napięte, gotowe do ataku.

Jeon wyciągnął dłoń i chwycił za nadgarstek tatuażysty, zmuszając go, by na niego spojrzał.

- Tae, nie musisz nic robić. Wszystko jest okay - rzucił szybko.

- On cię obraża. To nie jest okay - powiedział niskim, stanowczym głosem.

- To nie ma znaczenia. Nie pozwolę, by jakiś gówniarz zepsuł mi ten dzień - odpowiedział szybko. - Spójrz na mnie - polecił. - Jego słowa nie mają znaczenia.

Taehyung spojrzał ponownie na chłopaka, który ich obraził, po czym puścił jego ramię. Był wściekły na to, że nieznajomy starał się obrazić Jeongguka. Nie chciał, by ktokolwiek go zranił. Po chwili jednak poczuł, jak dłoń bruneta wsuwa się do jego dłoni, a palce splatają z tymi jego. Spojrzał na niego zaskoczony jego reakcją, a Jeongguk uśmiechnął się delikatnie.

- Chodź - poprosił, a Taehyung wypuścił głośno powietrze, po czym pozwolił, by Jeon pociągnął go za sobą.

Szli dłuższą chwilę w milczeniu, dopóki w końcu nie wyminęli całego tłumu, który stał w kolejce do diabelskiego młyna. Dopiero gdy odeszli na bezpieczna odległość Jeongguk zatrzymał się i odwrócił w stronę Tae. Zmierzył go uważnie swoim wzrokiem. Tatuażysta był wyraźnie zdenerwowany. Jego idealne wargi, które chwilę temu całował z taką determinacją, teraz zaciśnięte były w wąską linię.

- Przepraszam, Gguk - powiedział w końcu, na co Jeon ściągnął swoje brwi razem, nie rozumiejąc, za co tatuażysta go przeprasza. - Powinienem był się odsunąć zanim...

- Nie, Tae! - przerwał mu szybko Jeongguk, chwytając go za rękę. - Ten pocałunek... - zaczął, czując, że kąciki jego ust unoszą się mimowolnie do góry. - Ten pocałunek był idealny - dokończył, patrząc mu prosto w oczy.

- Wątpię, żeby którakolwiek z idealnych randek, które widziałeś na filmach, kończyła się tym, że jeden z bohaterów został zwyzywany - powiedział, prychając sarkastycznie.

Czuł się winny tej sytuacji, mimo że tak naprawdę nie zrobił nic złego. Wiedział jednak, że Jeongguk nie był gotowy, by ujawniać przed innymi swoją orientację, a tym bardziej nie chciał, by przez niego stawał się obiektem kpin czy ataków.

- Tae, może i te idealne filmowe randki nie kończą się w taki sposób, ale wątpię też, żeby którykolwiek z tych filmowych chłopaków całował tak dobrze jak ty. To nie było miłe, ale powtórzę to jeszcze raz... Nie pozwolę, by jakiś gówniarz zepsuł mi ten dzień. A już na pewno nie musisz mnie za nic przepraszać.

- Mam ochotę go znaleźć i skopać mu tyłek - przyznał tatuażysta.

- Wiem i to jest cholernie urocze, że chcesz mnie chronić - to mówiąc, Jeongguk ponownie splótł ich dłonie razem. - Chodź, jest jeszcze jedna rzecz, którą musimy zrobić przed powrotem do domu.

- Co takiego?

- Musisz nam kupić watę cukrową, a potem... Potem mam zamiar pocałować cię znowu i sprawdzić, co smakuje lepiej. Wata cukrowa czy twoje usta - rzucił brunet, po czym nie czekając na jego reakcję ruszył w stronę mężczyzny, który sprzedawał watę cukrową.

Mimo że Taehyung nie mógł dostrzec jego twarzy, z jego warg nie schodził uśmiech.

Nie musiał sprawdzać.

Dobrze wiedział, że usta Tae smakują tak dobrze, jak nic innego na tym świecie, ale mimo to miał zamiar ich posmakować, czy innym się to podoba czy nie.

***

Jeongguk pomógł Yoo wysiąść z auta i chwycił jej drobną rączkę, po czym ponownie zajrzał do wnętrza auta. Gdy tylko wsunął głowę do środka, Taehyung przeniósł na niego swój wzrok i uśmiechnął się łagodnie. Tatuażysta siedział wygodnie na miejscu pasażera. Jego prawa noga podciągnięta była do góry, a ciało delikatnie zwrócone do wnętrza auta tak, by mógł obserwować siedzącego za nim Jae.

- Odprowadzę Yoo i zaraz wracam - rzucił Jeon, a czerwonowłosy skinął, nie mówiąc nic więcej.

Jeongguk zamknął drzwi i ruszył z Yoo w stronę domu swojego brata. Tym razem zaparkował blisko domu, nie przejmując się tym, że ktoś może zauważyć Tae. Yoo i tak już powiedziała swojej mamie, że się z nim widują i był pewien, że o dzisiejszym dniu również opowie. Nie było sensu, żeby to ukrywać.

Przeprowadził małą przez wypielęgnowany trawnik i zadzwonił do drzwi. Po krótkiej chwili, tak jak się tego spodziewał, jego oczom ukazała się Yerim. Kobieta jak zwykle wyglądała pięknie i świeżo. Jej twarz zdobił szeroki uśmiech.

- Czekałam na was - przywitała się, po czym przytuliła delikatnie młodszego mężczyznę. Yoo od razu podbiegła do matki i otoczyła jej nogi swoimi ramionami, wtulając się w nią. - Cześć, kochanie. Jak się bawiłaś? - spytała.

- Było super! Byliśmy w lunaparku! - pochwaliła się szybko. - A Tae wygrał dla mnie misia - dodała z wyraźną dumą, wskazując na pluszaka, którego wciąż trzymał Jeongguk.

Brunet podał Yerim zabawkę, a ta wzięła ja od niego i przyjrzała jej się uważnie, po czym niemal odruchowo spojrzała w kierunku czarnego Mercedesa, zaparkowanego nieopodal ich domu. Nie musiała się zbytnio wysilać, by dostrzec sylwetkę mężczyzny odzianego na czarno. Nieznajomy zwrócony był do niej tyłem, tak że nie była w stanie dostrzec jego twarzy, ale mimo to bez najmniejszego problemu dostrzegła jego ognistoczerwone włosy.

- Miś jest piękny. Podziękuj swojemu przyjacielowi - powiedziała do Gguka, uśmiechając się łagodnie. - Masz ochotę wejść na chwilę? - spytała, otwierając szerzej drzwi.

- Nie. Dziękuję. Muszę już jechać - odparł szybko, uśmiechając się przepraszająco, a Yerim przytaknęła.

- Rozumiem. Miło było cię zobaczyć. Powinieneś do nas wpaść na obiad. Jin się martwi, że jak nie ma Lisy, to nic nie jesz - zażartowała i roześmiała się serdecznie.

- Spokojnie. Daję sobie radę - odpowiedział, prychając delikatnie pod nosem.

W ich związku to jedynie on gotował. Lisa, co najwyżej, była w stanie wybrać restaurację, do ktorej miał ją zabrać albo z której miał zamówić jedzenie. Mimo to ugryzł się w język, nie chciał teraz o niej rozmawiać.

- Dobrze wyglądasz - oceniła Yerim, po czym ścisnęła delikatnie jego ramię.

- Dziękuję. Pójdę już. Do zobaczenia - to mówiąc, przytulił ją delikatnie, pogłaskał Yoo po głowie i odwrócił się na pięcie.

Yerim odprowadziła go wzrokiem dopóki chłopak nie wsunął się na miejsce kierowcy i nie uruchomił silnika. Dopiero wtedy, chwyciła córkę za rękę i ruszyła z nią do wnętrza domu.

- I jak się bawiłaś z wujkiem, hm? - spytała łagodnie.

- Byliśmy na wszystkich karuzelach i huśtawkach! - pochwaliła się szybko. - I Tae wygrał dla mnie misia i kupił mi watę cukrową.

- Och, to cudownie. Opowiesz mamie, która karuzela ci się najbardziej podobała?

- Tak! Byliśmy na takiej karuzeli, gdzie były koniki, a potem jeździliśmy samochodami i Tae cały czas na nas wjeżdżał. Wujek był obrażony, że przegraliśmy wyścig. A potem byliśmy też na takiej dużej karuzeli, z której było widać całe miasto. Ooo była taka duża - to mówiąc, Yoo rozłożyła szeroko swoje ręce, starając się pokazać, jak wysoki był diabelski młyn, a Yerim zaśmiała się serdecznie. Podsadziła małą na krzesełko w kuchni, a sama zaczęła parzyć dla nich herbatę.

- Ojej, to naprawdę duża. Nie bałaś się? - dopytywała, spoglądając na córkę.

- Nie. Jae też się nie bał. Było widać jak zachodzi słońce!

- Och, jesteście bardzo odważni. Ja chyba bym się bała. A wujek Gguk i Tae też się nie bali?

- Tae jest bardzo odważny. Na pewno się nie bał, ale wujek chyba trochę tak, bo chciał się przytulać. Ja zawsze się przytulam, kiedy się boję.

- To prawda, ale jesteś zawsze bardzo dzielna. Masz to po swojej mamie, wiesz?

- A tatuś też się boi?

- Powiem ci coś w tajemnicy, ale nie możesz nikomu powiedzieć, dobrze? - spytała, zniżając głos niemal do szeptu, a mała Yoo przytaknęła. Jej źrenice rozszerzyły się z zainteresowania. - Twój tatuś też się bardzo bał i kiedy byliśmy na karuzeli, bardzo głośno krzyczał, a potem kazał się trzymać za rękę - powiedziała z pełną powagą, jednak jak górna warga odruchowo uniosła się do góry. Yoo roześmiała się głośno na jej słowa.

- Naprawdę?! - pisnęła rozbawiona.

- Naprawdę - potwierdziła Yerim. - Tylko ciii, bo tatuś się na mnie obrazi - to mówiąc, kobieta przyłożyła palec do swoich ust, pokazując, że dziewczynka ma nie zdradzać tego sekretu. - Chcesz gorącej herbaty? - spytała, a gdy mała skinęła, zaczęła nalewać zaparzoną herbatę do kubków. W jednej chwili kuchnię wypełnił zapach czarnej, aromatycznej herbaty z dodatkiem róży, bławatka i brzoskwini.

- Mamuś? A co to znaczy pedał? - spytała nagle cicho, po chwili milczenia.

Yerim przeniosła na nią swoje zaskoczone spojrzenie. Nalała do końca herbatę do kubków, po czym usiadła naprzeciw córki przy stole i spojrzała na nią uważnie.

- Skąd znasz takie określenie, kochanie? - zapytała zmartwiona.

- Kiedy schodziliśmy z tej dużej karuzeli, jakiś pan nazwał tak wujka, a Tae się bardzo zdenerwował - wyjaśniła dziewczynka. - Dlaczego Tae się tak zdenerwował? - dopytywała.

- Bo to bardzo nieładnie określenie, kochanie. Nikogo nie można tak nazywać - wyjaśniła.

- A co to znaczy?

- Wiesz, kochanie, zwykle jest tak, że to dziewczynka i chłopczyk wiążą się w pary. Tak jak ja i twój tatuś. Zdarza się jednak, że jakiś chłopczyk lubi bardziej drugiego chłopca a nie dziewczynkę i to z nim chce się związać. Przez to jednak, że to nie zdarza się tak często, niektórzy uważają, że to coś złego.

- A to jest złe?

- Nie, kochanie. To nie jest złe. Nikt z nas nie wybiera w kim się zakocha.

- Czy to znaczy, że wujek Gguk kocha Tae? - zapytała zaciekawiona.

Yerim milczała przez chwilę, zastanawiając się nad tym, co przed chwilą powiedziała jej córka. Niemal bezwiednie wyciągnęła dłoń i odgarnęła ciemne pasmo włosów Yoo, które opadało na jej oczy i uśmiechnęła się do niej łagodnie.

- Myślę, że niedługo się dowiemy - odpowiedziała w końcu, mając przed oczami obraz czerwonowłosego mężczyzny, którego widziała w klinice niespełna tydzień temu. - Niedługo wszystkiego się dowiemy.

***


Ayashee:

Jak się cieszę, że znowu tu jestem.

Przepraszam za takie długie oczekiwanie na rozdział, niestety zmagałam się z gorączką i nie byłam w stanie pisać.

Mam nadzieję, że nowy rozdział się podoba.

Ciekawa jestem jakie są wasze przemyślenia i teorie.

xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top