27. STARS IN YOUR EYES
Brunet po raz kolejny przesunął szczotką po długich, lśniących włosach. Mógłby przysiąc, że z każdym pociągnięciem do jego nozdrzy wkradał się słodki zapach gumy balonowej, przywołując miłe wspomnienia z czasów, kiedy jeszcze był małym chłopcem. Jak się domyślał był to zapewne zapach szamponu do włosów. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem i ponownie przesunął szczotką od samego czubka głowy do końcówek, które sięgały połowy pleców dziewczynki.
- Yoo, dałabyś już wujkowi spokój - skarciła ją Yerim pobłażliwym głosem. - Gguk dopiero wyszedł ze szpitala, a ty męczysz go dzisiaj pół dnia - to mówiąc, Yerim oparła się biodrem o jedną z szafek i skrzyżowała dłonie na piersi.
- To nic, Yeri. To dla mnie sama przyjemność - odparł chłopak i uśmiechnął się do niej delikatnie. Jego dłonie uniosły delikatnie długie włosy dziewczynki, która siedziała u niego na kolanach i ponownie przesunął po nich szczotką.
- Zrobisz mi warkocz? - spytała Yoo.
- Ugh, nie wiem, czy dam radę. A co jeśli będzie brzydki? - to mówiąc, odłożył szczotkę na stół i zaczął rozdzielać palcami włosy dziewczynki na trzy równe części.
- Trudno. Tata też robi brzydkie - odparła Yoo, wzruszając ramionami, a Jeongguk prychnął cicho. Mógł się tego spodziewać. Jin z pewnością nie radził sobie dobrze z takimi zadaniami, ale córka była jego oczkiem w głowie. Dla niej zrobiłby wszystko. - Czy skoro ciocia Lisa wyjeżdża, to znaczy, że będziesz miał dla mnie więcej czasu? - zapytała mała, poruszając delikatnie swoimi nóżkami, na których lśniły urocze czarne lakierki z fioletowym kwiatkiem na czubku, który był dokładnie w tym samym odcieniu, co jej tiulowa sukienka z falbankami. Yoo wyglądała w niej jak prawdziwa mała księżniczka.
- Jeśli tylko chcesz. Znajdę dla ciebie czas - powiedział łagodnie, uważnie zaplatając włosy dziewczynki w prostego warkocza.
- A możemy znowu odwiedzić Tae? - spytała Yoo, a Jeongguk niemal odruchowo spojrzał na Yerim, która wciąż przyglądała im się z uśmiechem na ustach.
- N-nie wiem - odpowiedział zawstydzony. - Może - dodał, przełykając z trudem. - Myślę, że wymyślimy coś fajnego. Co chciałabyś robić? - wtrącił, starając się zmienić temat.
- Chciałabym go odwiedzić. Będę mogła bawić się z Jae. I Tae też jest moim przyjacielem. Jest taki piękny! I chcę, żeby był moim mężem - odpowiedziała Yoo, patrząc na niego wielkimi błagalnymi oczami. - Proszę, możemy ich odwiedzić?
Jeongguk zaśmiał się nerwowo. Nie wiedział, co powiedzieć. Wolał nie mówić nikomu o Tae. Ich relacja była jego słodkim sekretem. W świetle ostatnich wydarzeń obawiał się, że im więcej osób się o nim dowie, tym bardziej skomplikuje się jego życie. Mimo że czuł, iż sprawa z Minho zbliżyła ich do siebie jeszcze bardziej, to bał się, że z łatwością znajdą się ludzie, którzy będą chcieli to zmienić.
Taehyung był jego ostoją i czuł się przy nim szczęśliwy, chociaż wiedział, że minie jeszcze sporo czasu, zanim będzie mógł w pełni cieszyć się ich relacją. Pragnął, by ich uczucie mogło się rozwijać swoim naturalnym rytmem, bez fleszy obiektywów czy oceniających spojrzeń.
- Nie wiem, co ma w sobie ten twój kolega, ale Yoo jest w nim całkowicie zakochana - rzuciła nagle Yerim i zaśmiała się serdecznie. Jej głos był delikatny i melodyjny. - Po waszym ostatnim wyjściu, cały czas mówiła tylko o nim - dodała.
Jeongguk podniósł swój wzrok i na chwilę ich oczy się skrzyżowały. Spojrzenie Yerim było czułe, ale dostrzegł w nim również jakąś dziwną nutę, jakby kobieta nie mówiła mu wszystkiego, co siedzi w jej głowie, czekając, aż to on się przed nią otworzy. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że być może Yoo powiedziała jej coś, co dało Yerim do myślenia i w jednej chwili przez jego głowę zaczęło przeskakiwać milion myśli i wspomnień z tamtego dnia. Szybko analizował, czy zrobił lub powiedział coś, co mogłoby zabrzmieć dwuznacznie. Ale co, do cholery, mogło być dwuznaczne dla sześcioletniej dziewczynki?
- Yoo mówiła, że on ma... czerwone włosy? - kontynuowała kobieta, ostatnie słowa naznaczając dużą dozą niepewności, jakby nie do końca była przekonana co do prawdziwości słów córki.
- T-tak. On ma... Bardzo wyrazistą stylizację - odpowiedział szybko, zwilżając nerwowo swoje wargi.
- Tak! - pisnęła Yoo. - Tae ma włosy jak Zola! - dodała dumnym głosem na poparcie swojej tezy.
Skąd w ogóle Jeongguk miał wiedzieć, kim jest Zola?!
Uśmiechnął się zakłopotany, modląc się, by dziewczynka przestała już mówić o Tae.
- I ma też kolorowanki! Dużo kolorowanek. I powiedział, że jak będę duża, to też mi takie zrobi. Chcę takie na rękach. Takie same jak ma Tae! - opowiadała dalej, wyraźnie nie mając zamiaru zachować tych wspaniałych informacji dla siebie.
Mówiąc o tatuażach Taehyunga, sama zaczęła pokazywać dłońmi na swoją gładką skórę ramion. Yerim ściągnęła razem swoje idealne brwi, nie do końca rozumiejąc, co jej córka ma na myśli.
- Jakie kolorowanki? - zapytała zdezorientowana.
- Tae powiedział, że to są tatuaże - wyjaśniła, dumnie unosząc swoją brodę.
- Ach, tatuaże? Och, to naprawdę musi być wyjątkowy chłopak - odpowiedziała brunetka, ponownie przenosząc wzrok na Jeongguka.
Chłopak wyglądał na zakłopotanego. Wyraźnie unikał jej wzroku, nieco nerwowo kończąc pleść warkocz na włosach Yoo.
- To znajomy Jimina - rzucił szybko, wciąż na nią nie patrząc. - Wiesz, jaki on jest szalony - dodał, jakby chciał potwierdzić tym prawdziwość swoich słów.
Yerim mruknęła cicho na potwierdzenie. Faktycznie, Jeongguk miał rację. Miała okazję poznać Jimina już kilka lat temu i musiała przyznać, że młody milioner był bardzo rozrywkowy. To dlatego Lisa tak bardzo go nie znosiła. Yerim wręcz przeciwnie. Park był dość szalony, ale Yerim zawsze uważała, że jest świetnym przyjacielem i wiedziała również, że to w dużej mierze właśnie dzięki niemu Jeongguk wychodził ze swojej skorupy.
Posiadanie wśród swoich znajomych takiego "okazu", jak czerwonowłosy mężczyzna, z pewnością wpasowałoby się w obraz Parka, który Yerim miała okazję poznać. Nie mogła jednak powstrzymać jednego wspomnienia, które nagle pojawiło się w jej głowie...
Ona widziała tego mężczyznę...
I to wcale nie w towarzystwie Jimina. Była niemal przekonana, że chłopak, o którym mówi jej córka, to ten sam chłopak, którego widziała w klinice... Ilu w Seulu jest mężczyzn z pofarbowanymi na krwistą czerwień włosach i z tatuażami na skórze? W dodatku jej córka mówiła prawdę, ten chłopak był naprawdę piękny.
Tylko czemu znajomy Parka, miałby chcieć odwiedzić Jeongguka o tak późnej porze i skąd tak szybko wiedziałby, że chłopak został zabrany do szpitala?
Czuła, że w tej opowieści jest coś więcej. Coś, czego Gguk nie chce albo nie jest gotowy jej powiedzieć. Przez chwilę zastanawiała się, czy brunet w ogóle wiedział o tej wizycie. Wiedziała, że tamtego dnia jedynie Jin i Lisa widzieli się z Jeonggukiem. Znając ich rodzinę, zapewne nikt, kto nie dostał od nich zezwolenia, nie mógł wejść do Gguka. Być może on nawet nie wiedział, że ten chłopak tam był.
- Skończyłem. Nie jest idealny, ale chyba nie wyszło tak źle! - powiedział szybko Jeongguk, nieco głośniej niż było to konieczne.
- Gguk, muszę ci coś powiedzieć... - zaczęła ostrożnie Yerim. - Gdy ja i...
- Tato! Tato, patrz! - zawołała nagle Yoo, przerywając ich rozmowę i szybko zeskoczyła z kolan Jeongguka, by pobiec w stronę Seokjina, który właśnie pojawił się w progu kuchni. - Wujek Ggukie zrobił mi warkocz!
Seokjin wziął córkę na ręce i spojrzał w stronę swojego młodszego brata, który wciąż siedział na krześle przy stole.
- No wiesz co, Gguk? Mogłeś zrobić brzydszy - rzucił. - Przez ciebie, moje są teraz dwa razy gorsze.
- Ale mama mówi, że to nieważne, że robisz brzydkie warkocze, bo robisz je dla mnie dlatego, że mnie tak mocno kochasz! - odparła Yoo. - Więc pozwalam ci robić brzydkie.
- Och, naprawdę? - spytał Jin, udając zachwyt. - To cudownie, bo to wciąż dla mnie jakaś czarna magia. Zarządzanie firmą wartą miliardy to pestka, a nie potrafię zapleść warkocza złożonego z trzech części - dodał, wzruszając ramionami, a Yoo zachichotała.
- Wujek Gguk mi powiedział, że teraz może mnie gdzieś zabrać, skoro ciocia Lisa jedzie i nie będzie mu zawracać więcej głowy - pochwaliła się szybko.
- Och, właśnie! Mówiąc o cioci Lisie... - zaczął, po czym spojrzał na Jeongguka. - Lisa chce już jechać na lotnisko. Nie wiem, czy wezwać taksówkę, czy was odwieźć?
- Nie. Nie ma potrzeby. Ja ją odwiozę - odpowiedział Jeongguk i od razu wstał ze swojego miejsca.
- Jesteś pewien? Dopiero wyszedłeś ze szpitala. Jeśli nie czujesz się na siłach, ja was mogę zawieźć - zaproponował szybko Seokjin, mierząc brata swoim badawczym wzrokiem.
Musiał przyznać, że kiedy on i Lisa pojawili się dzisiaj na rodzinnej kolacji, Jeongguk wyglądał o niebo lepiej, niż gdy widział go w szpitalu. Przede wszystkim wydawał się znacznie spokojniejszy. Mimo to od ich rozmowy ciągle o nim myślał.
Myślał o tym, że Jeongguk tyle czasu zmaga się ze swoimi atakami, a on nawet nie wiedział, co on tak naprawdę przeżywa. Czuł się winny, że nic wcześniej nie zauważył i zapewne gdyby nie był świadkiem jego ataku, wciąż żyłby w błogiej nieświadomości. Gguk był jego młodszym bratem. Po wypadku, w którym zginęła ich matka, obiecał sobie, że będzie go chronić, a tymczasem zawiódł po całości.
- Spokojnie. Tutaj też ja nas przywiozłem. Walizki Lisy są w bagażniku, nie ma potrzeby robić zamieszania. Ja ją zawiozę - odpowiedział, pewnym głosem. - Yeri, coś chciałaś powiedzieć? - spytał, zbliżając się w stronę drobnej brunetki.
- Chciałam tylko powiedzieć, że cieszę się, że już czujesz się lepiej, Gguk. Naprawdę się o ciebie martwiliśmy - odpowiedziała kobieta, po czym uśmiechnęła się do niego delikatnie.
Jeongguk zrobił jeszcze krok, zmniejszając dzielący ich dystans, po czym otoczył ją swoimi ramionami.
- Dziękuję, Yeri - powiedział cicho. Odsunął się od niej i zbliżył w stronę brata, pochylił się delikatnie i spojrzał na Yoo. - Dasz mi buziaka na do widzenia? - spytał, a mała bez najmniejszego wahania, pocałowała jego policzek. - Do zobaczenia, księżniczko - rzucił, uśmiechając się do niej.
- Jesteś pewny, że dasz radę? - spytał Seokjin, wyraźnie zmartwiony. - Lekarz powiedział, że powinieneś dużo wypoczywać i unikać stresów.
- Chyba jestem w stanie samodzielnie zawieźć swoją narzeczoną na lotnisko - odpowiedział, prychając delikatnie pod nosem. Wiedział, że jego brat się o niego martwił, ale traktowanie go jak niepełnosprawnego czy jak małe dziecko, wcale nie pomagało. - To tylko trochę ponad pięćdziesiąt kilometrów.
- Dobrze, ale gdybyś czegoś potrzebował... Kiedykolwiek. Wiesz, że zawsze możesz do mnie przyjść.
- Dzięki - powiedział krótko.
Czuł, że za chwilę ta rozmowa zejdzie znowu na temat wznowienia terapii, a nie miał zamiaru po raz kolejny tłumaczyć tego, dlaczego nie chce chodzić do psychiatry. Przez te dziesięć lat, był w wielu podobnych miejscach i zawsze kończyło się tak samo. Wolał zmagać się z atakami, niż brać psychotropy, które mu przepisywano.
Skinął i ruszył w stronę wyjścia z kuchni. Nim jednak wyszedł, do głowy przyszła mu jedna myśl. Odwrócił się więc na pięcie i spojrzał na brata. Seokjin wciąż trzymał córkę na rękach, ale jego wzrok od razu odnalazł spojrzenie jego ciemnych oczu.
- Tak właściwie... To potrzebuję jednej rzeczy... - powiedział ostrożnie. - Lekarz powiedział mi, że powinienem dużo wypoczywać, więc... Chciałbym wziąć kilka dni wolnego. Dwa, może maksymalnie trzy dni. Myślę, że chwila odpoczynku dobrze mi zrobi.
- Jasne - odparł szybko Jin. - Jasne
To świetny pomysł. Wyślij mi później swój harmonogram, to wszystkim się zajmę. Poradzimy sobie przez te kilka dni bez ciebie.
Jeongguk ponownie skinął w geście podziękowania, po czym wyszedł z kuchni. Kierując się do salonu, czuł rosnące zdenerwowanie. Byli na rodzinnym obiedzie w domu jego brata. Oprócz Seokjina, Yerim, Lisy i jego ojca wraz z macochą nie było tutaj nikogo więcej, a mimo to czuł się tym cholernie przytłoczony. Nienawidził tego, jak bardzo spinał się na samą myśl o każdej konfrontacji z ojcem. A dodatkowo świadomość tego, że ojciec i macocha stoją po stronie Lisy, czuł się jeszcze gorzej.
Wstrzymał oddech i zmusił swoje ciało, by w końcu ruszyło naprzód, pokonując długi korytarz. Gdy wszedł do salonu, dostrzegł, że jego ojciec przytula Lisę, żegnając się z nią przed wyjazdem. Poczuł dziwny ucisk w klatce piersiowej na ten widok. On nawet nie pamiętał, kiedy jego ojciec przytulił go w taki sposób ostatni raz. Czuł się przez chwilę tak, jakby to on był kimś obcym, jakby to on był tutaj intruzem.
Odchrząknął niezręcznie, stając w progu salonu, po czym uśmiechnął się blado, by zatuszować swoje zmieszanie tą chwilą.
- Chyba musimy już jechać. Nie chciałbym, żebyś się spóźniła na samolot - powiedział ostrożnie.
- Och, tak. Zrobiło się już późno. Właśnie żegnałam się z twoimi rodzicami - odparła dziewczyna, uśmiechając się serdecznie.
- Na pewno sobie świetnie poradzisz, Liso. Jesteś taka zdolna - powiedział
Ji-seok. - Jestem dumny, że sobie tak świetnie radzisz. Mój syn nie mógł trafić lepiej - dodał, a Jeongguk odwrócił wzrok, ponownie czując ból w klatce piersiowej.
- Możemy się zbierać? - wydusił, starając się, by jego głos nie zdradzał tego, jak bardzo zabolały go słowa ojca.
Lisa skinęła i zbliżyła się w jego stronę, po czym razem ruszyli do wyjścia. Jeongguk otworzył drzwi Mercedesa, przytrzymując je dla niej, a dziewczyna od razu wsunęła się na miejsce pasażera. Brunet obiegł auto i po chwili zajął miejsce przeznaczone dla kierowcy.
Długo jechali niemal w ciszy, która zakłócały jedynie dźwięki płynące z jednej z najpopularniejszych stacji radiowych. On i Lisa nigdy nie zgadzali się co do muzyki, więc wolał nie dolewać oliwy do ognia, puszczając swoje ulubione kawałki. Nie rozmawiali zbyt dużo, wymieniając jedynie jakieś zdawkowe słowa. Cały czas jednak czuł na sobie baczny wzrok Lisy. Zdawało mu się, że dziewczyna chce go o coś zapytać, ale jej czerwone wargi nie wymówiły żadnego pytania.
- Denerwujesz się przed lotem? - spytał łagodnie, zerkając na nią kątem oka.
- Nie. I tak pewnie zasnę - odparła, wzruszając ramionami. - To ty zawsze się stresujesz, latając - dodała, zwracając twarz w jego stronę. Przez chwilę wpatrywała się w jego profil. - Jimin chyba dobrze o ciebie dbał, bo wydajesz się spokojniejszy - powiedziała nagle.
- Chyba tak - odpowiedział, nie patrząc na nią. - Większość czasu spałem... - dodał szybko.
Mimo że była to prawda, czuł się zawstydzony. Cały wczorajszy dzień spędził w mieszkaniu Yoongiego, z Taehyungiem trzymającym go w swoich ramionach. Większość czasu spał, gdyż czuł się wyczerpany przez atak, ale nie mógł zapomnieć, jak wspaniale czuł się w jego ramionach. Po raz pierwszy od dawna czuł się bezpieczny. Wiedział, że cokolwiek się nie stanie, Taehyung będzie przy nim.
"Ty i ja przeciwko całemu światu."
Taki właśnie był Tae. Nie musiał go prosić, by go wspierał. Robił to, bo czuł, że tak powinno być. Czasem mu się wydawało, że nigdy nie znajdzie nikogo, kto byłby w stanie go zrozumieć, że nie znajdzie nikogo, kto byłby go w stanie zaakceptować. Takim, jakim jest. Nie starając się przy tym go zmieniać. A ten chłopak każdego dnia bez skrupułów pokazywał mu, w jakim był błędzie.
- To dobrze - odpowiedziała Lisa po chwili milczenia, po czym położyła dłoń na jego kolanie, ściskając je lekko. - Bardzo się o ciebie martwiłam, gdy zabrało cię pogotowie.
- Niepotrzebnie. To naprawdę nic takiego - odpowiedział, uśmiechając się do niej łagodnie.
- Wiem, że ostatnio była między nami dosyć napięta atmosfera. Przygotowania do przejęcia firmy i nasz ślub... Oboje mieliśmy sporo na głowie.
- To prawda, było ostatnio sporo zamieszania i stresu - przyznał, wjeżdżając na parking przy terminalu lotniska Incheon.
Zatrzymał auto na jednym z miejsc parkingowych, zgasił silnik i wciąż trzymając dłonie na kierownicy, spojrzał na Lisę. Dziewczyna zabrała dłoń z jego kolana i z głośnym westchnieniem opadła ciężko na oparcie fotela.
- Pewnie się cieszysz, że w końcu wyjeżdżam - powiedziała w końcu. W jej głosie dało się wyczuć smutek, przez chwilę zdawało mu się, że jej głos lekko drżał, gdy wymawiała te słowa.
- To nie tak, Lisa... Po prostu ostatnio wiele dzieje się w moim życiu i potrzebuje czasu, by to wszystko poukładać... - wyjaśnił łagodnie.
- Więc teraz tym dla ciebie jestem? Problemem? - prychnęła dziewczyna, po czym spojrzała na niego. W jej oczach lśniły łzy.
- Lisa... To nie tak - zaprotestował. Nie chciał jej ranić, ale nie wiedział, co powiedzieć. Przesunął dłońmi po swojej twarzy, czując się tak cholernie bezsilnym. - Myślę, że musimy sporo omówić, ale to nie jest najlepszy moment. Nie, kiedy za piętnaście minut rozpoczyna się odprawa na twój lot - zaczął łagodnym głosem. Wyciągnął rękę i chwycił jej dłoń w swoją, uniósł ją do ust i złożył na jej kłykciach delikatny pocałunek. - Jesteś cudowną dziewczyną, wiele w życiu przeżyłaś, ale myślę, że ten czas, który spędzimy osobno, może pomóc nam obojgu. Porozmawiamy o wszystkim, kiedy wrócisz, dobrze? Usiądziemy razem i porozmawiamy o wszystkim.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham, Jeonggukie - wyznała, gładząc opuszkami palców linię jego szczęki, po czym pochyliła się do przodu i pocałowała delikatnie jego usta.
Po chwili odsunęła się od niego i wysiadła z auta. Jeongguk odetchnął głęboko, po czym i on wysiadł. Otworzył bagażnik i wyjął rejestrowaną walizkę Lisy. Wyciągnął rączkę i schylił się ponownie, by tym razem wyciągnąć z bagażnika mniejszą walizkę, która stanowiła jej bagaż podręczny. Przewiesił ją przez ramię i ruszył przed siebie, ciągnąc za sobą tę większą. Lisa ruszyła w jego ślady i chwyciła go za rękę, splatając ich dłonie razem.
***
Jeongguk stał na tarasie widokowym, czekając, aż samolot linii Korean Air o numerze KE 703, lecący z Incheon do Narity, w końcu wzbije się w powietrze. Gdy samolot w charakterystycznym niebieskim malowaniu w końcu zaczął kołować na pas startowy, czuł, że wewnątrz niego buzuje tysiąc różnych emocji. Cały czas miał wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę. Obawiał się, że za chwilę odwróci się i zobaczy, że Lisa wciąż tu jest.
Dopiero gdy samolot wzbił się w powietrze, pozwolił, by z jego warg wydobył się głośny oddech. Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę parkingu. Idąc szybkim, pewnym krokiem, czuł, jak z każdym kolejnym przebytym metrem, jego serce zaczyna mocniej bić. Jego wargi wygięły się w uśmiechu.
Ostatnie metry dzielące go od auta pokonał, niemal biegnąc. Wskoczył za kierownicę i odpalił silnik. Włączył szybko rockową muzykę, po czym z mocno bijącym sercem ruszył przed siebie, kierując się ponownie w stronę Seulu. Być może powinien czuć się z tym źle, ale pierwszy raz od dawna czuł się cholernie dobrze, wiedząc, że Lisa wyjechała co najmniej na dwa tygodnie.
Powrót do miasta zajął mu mniej czasu niż dojazd na lotnisko, chociaż było już dosyć późno. Gdy parkował pod niewielkim blokiem, gdzie mieszkał Taehyung, na jego wargi wkradł się mimowolny uśmiech. Nie mówił mu, że do niego przyjedzie, gdy rozstawali się wczoraj wieczorem, ale czuł, że musi to zrobić. Nie mógł się doczekać, by chwycić jego twarz w swoje dłonie i pocałować jego miękkie wargi, wiedząc, że nie musi się nigdzie spieszyć, ani obawiać się, że Lisa do niego zadzwoni i będzie musiał wrócić do domu.
Wysiadł z auta i ruszył powoli w stronę bloku, w którym mieszkał Taehyung. Po drodze minął wysłużone auto tatuażysty i uśmiechnął się delikatnie, wiedząc, że chłopak jest w domu. Pokonywał schody z dużą prędkością, chociaż czuł, że jego nadwyrężone atakiem płuca nieco się buntowały przed takim wysiłkiem. Gdy dotarł w końcu na trzecie piętro, stał przez chwilę w miejscu, starając się uspokoić przyspieszony oddech. Nie chciał pojawiać się w progu jego mieszkania zdyszanym, jakby przebiegł półmaraton.
Gdy po kilku głębszych wdechach puls się uspokoił, a oddech wyrównał nieco, wyciągnął swoją dłoń i zapukał do drzwi. Czuł się dziwnie zdenerwowany i podekscytowany zarazem. Czekał dłuższą chwilę, ale nikt mu nie otwierał. Wyciągnął swoją dłoń i ponownie zapukał, czując rosnący niepokój. Był przekonany, że Taehyung jest w domu. Kiedy kolejny raz długo nikt nie otwierał, poczuł się niezręcznie. Spojrzał zakłopotany na swoje dłonie i już miał odwrócić się na pięcie, gdy usłyszał, że drzwi mieszkania otwierają się.
Odwrócił się szybko i jego oczom ukazał się Tae. Chłopak miał delikatnie potargane włosy i wyglądał tak cholernie pięknie, że nie mógł oderwać oczu od jego twarzy. Gdy jednak mężczyzna otworzył drzwi nieco szerzej, Jeongguk dostrzegł, że tatuażysta ma na sobie jedynie czarne, dresowe spodnie. Na widok jego nagiej klatki piersiowej, przełknął z trudem. W jego głowie mimowolnie pojawiło się wspomnienie, kiedy ostatnim razem chłopak otworzył mu w takim stanie. Był wtedy u niego Minho... Zwilżył nerwowo swoje wargi.
- C-czy przeszkadzam? - spytał, z trudem wydobywając słowa przez zaciskające się gardło.
Taehyung ściągnął razem swoje idealne brwi, zaskoczony jego pytaniem.
- Jasne, że nie - odpowiedział bez wahania, po czym otworzył drzwi jeszcze mocniej tak, by Jeongguk dostrzegł, kto za nim stoi.
- Googie! - krzyknął Jae i biegiem rzucił się w jego stronę.
- Jae, uważaj! - zawołał za nim Tae. - Masz brudne... - urwał, widząc, że jest już zbyt późno.
Jeongguk pozwolił, by Jaesung wskoczył w jego ramiona, a chłopczyk wtulił się w niego, brudząc farbą jego białą koszulę.
- O Jezu, przepraszam - rzucił szybko tatuażysta, podchodząc do nich. - Malujemy rękami i... Odkupię ci tę koszulę...
- Tae, daj spokój. To nic takiego - odparł Jeon, łapiąc szybko dłoń tatuażysty. Dopiero teraz dostrzegł, że i jego dłonie ubrudzone są farbą, ale miał to gdzieś. - Przepraszam, że pomyślałem... - zaczął ostrożnie, zniżając głos.
- Wiem, że to wygląda co najmniej dziwnie, kiedy długo nie otwieram, a potem pojawiam się w drzwiach półnagi. Ale nie myśl tak więcej. Nie ma nikogo innego i nie będzie - to mówiąc, ścisnął jego dłoń.
- Lisa wyjechała - powiedział, uśmiechając się delikatnie.
Taehyung spojrzał na niego i przez chwilę milczał, ale Jeon bez problemu dostrzegł, że kąciki jego ust uniosły się w mimowolnym uśmiechu. Tatuażysta zrobił krok w jego stronę.
- Czy to oznacza, że teraz jesteś tylko mój? - spytał, przygryzając delikatnie dolną wargę.
- Wcześniej też byłem tylko... - urwał, gdy gorące wargi Taehyunga złączyły się z jego wargami.
Gdy Kim w końcu oderwał się od niego, zaśmiał się delikatnie.
- Znowu to robię. Za każdym razem, gdy do mnie przychodzisz, każę ci stać w progu - jęknął, po czym pociągnął go w stronę mieszkania.
- Googie, będziesz z nami malować?! - spytał Jae, wiercąc się niecierpliwie w jego ramionach. Jeongguk postawił go ponownie na ziemię i zmierzwił dłonią jego włoski.
- Z chęcią będę z wami malować. Co malujecie? - dopytywał, ściągając swoje buty.
Taehyung odwrócił się do niego powoli tyłem, pokazując swoje ubrudzone farbą plecy. Jeongguk przesunął zachłannym wzrokiem po jego szerokich ramionach i silnych plecach pokrytych tuszem i farbą. Nigdy nie myślał, że czyjeś plecy mogą być tak seksownie.
- Jae koloruje moje tatuaże - wyjaśnił.
- To chyba tłumaczy brak ubrań - rzucił Jeon, śmiejąc się delikatnie. Odwiesił szybko swoją marynarkę i zrobił krok do przodu, by zmniejszyć dzielący ich dystans. Wyciągnął dłoń i przesunął opuszkami swoich palców wzdłuż linii jego kręgosłupa. - Czy ja też mogę się przyłączyć? - spytał kokieteryjnie.
Taehyung odwrócił się w jego stronę i spojrzał na Jeongguka ponad swoim ramieniem, posyłając mu gorące spojrzenie.
- Liczę na to - powiedział niskim, seksownym głosem.
- Chodź! - zawołał Jae i chwytając za dłoń Gguka, zaczął go ciągnąć w stronę pracowni.
Jeongguk pozwolił mu się prowadzić, śmiejąc się delikatnie. Cały stres związany z dzisiejszym dniem nagle gdzieś zniknął, jakby w końcu znalazł się tam, gdzie powinien być. Gdy Jae wciągnął go do studia, brunet dostrzegł, że podłoga wyłożona jest gazetami, gdzieniegdzie ubrudzona farbą. Dookoła porozstawiane były niewielkie pojemniki z farbą. Nie myśląc długo, Jeon zsunął ze stóp swoje skarpetki i wszedł do środka, podążając za Jae.
Taehyung wszedł zaraz za nim, po czym usadowił się na podłodze, siadając tak, by jego silne plecy były łatwo dostępne dla Jae. Jeongguk usiadł obok niego i zaczął powoli rozpinać mankiety swoich rękawów, by po chwili podwinąć je do łokci, eksponując swoje umięśnione przedramiona.
Jaesung wziął w rączki jedną z puszek z farbą i postawił ją obok siebie. Zamoczył w niej palce prawej ręki, po czym zaczął nimi sunąć po kolejnym fragmencie Feniksa, który pokrywał plecy tatuażysty.
- Co mam robić? - spytał. - Pokażesz mi, jak mam malować?
- Musisz umoczyć palce w farbie, a potem rozsmarować ją na plecach taty - wyjaśnił Jae, demonstrując ponownie, co należy zrobić.
Jeongguk wziął niebieską farbę do ciała i umoczył w niej swoje palce, po czym wyciągnął dłoń, by zacząć nanosić ją na karmelową skórę Kima. Przez chwilę wahał się, czując jakieś dziwne napięcie, jednak w końcu pozwolił, by opuszki jego palców zetknęły się ze skórą tatuażysty. Jego skóra była gładka, miękka i gorąca w dotyku, jakby Taehyung płonął od środka.
Jeon wstrzymał oddech, powoli sunąc w dół pleców tatuażysty, nanosząc na jego ciało warstwę niebieskiej farby. Jaesung kolorował dół jego pleców, podczas gdy on znaczył jego silne ramiona. Dotykał go już wcześniej, ale tym razem było w tym coś fascynującego. Nie mógł oderwać oczu od jego idealnej skóry.
- Teraz ty maluj z przodu, a ja skończę plecy - polecił chłopczyk, wyrywając go z tego dziwnego transu.
Brunet skinął i przełknął z trudem, jednak wziął do ręki kolejny pojemniczek z farbą. Przesunął się na kolanach tak, by znajdować się przed Taehyungiem i spojrzał mu prosto w oczy.
- C-co mam namalować? - spytał.
- Namaluj słońce! I chmury! - poprosił Jae.
- Okay - zgodził się. Nabrał na rękę odrobinę żółtej farby i ostrożnie wyciągnął dłoń w stronę nagiej piersi Taehyunga. - C-czy to... Czy to jest przyjemne? - zapytał cicho, malując słońce na lewej piersi tatuażysty.
Czerwonowłosy przez chwilę przyglądał się uważnie, jak palce Jeongguka suną po jego skórze, po czym uniósł swój wzrok i pozwolił, by ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Chyba nie powinienem na to odpowiadać, zważywszy na to, że tej rozmowie przysłuchuje się mój czteroletni syn - odpowiedział.
Po plecach Jeona przemknął dreszcz. Podobało mu się, jak niski, seksowny głos tatuażysty pieści każdą samogłoskę, a jego język porusza się delikatnie, wymawiając każde kolejne słowo.
- Dla mnie też - szepnął, a kąciki jego ust uniosły się w mimowolnym uśmiechu. Zaczął wypełniać słońce żółtą farbą i z premedytacją przesunął dłonią po jego lewym sutku, drażniąc palcami srebrny kolczyk, a tatuażysta wciągnął szybko powietrze do płuc.
- Lubisz się ze mną drażnić? - spytał.
Jeongguk ponownie przesunął dłoń w kierunku jego piersi i podrażnił kciukiem wrażliwy sutek tatuażysty.
- Tylko troszeczkę - przyznał cicho, a Taehyung zaśmiał się pod nosem.
- Skończyłem! - krzyknął nagle Jae z dumą unosząc swoje brudne od farby rączki do góry.
Jeongguk odłożył pojemniczek z farbą i wstał ze swojego miejsca. Podszedł do chłopczyka i kucnął obok niego, zniżając się do jego wzrostu.
- Ojej! Wyszło ci pięknie. Chyba odziedziczyłeś talent po tacie, co? Lubisz malować?
- Tak! Tatuś mówi, że mogę malować kiedy chcę. Ja chcę jeszcze! - odparł chłopczyk. - Ty też masz tatuaże jak tata? - spytał nagle, patrząc na niego wielkimi, sarnimi oczami.
Brunet zaśmiał się delikatnie. Jae był cholernie uroczym dzieckiem.
- Ja też mam jeden tatuaż - przyznał w końcu. - Chcesz go pomalować?
- Tak! Tak! Jae bardzo chce! - pisnął mały, podskakując w miejscu jak mała piłeczka, a brunet roześmiał się odruchowo.
- W takim razie chyba nie mam wyjścia, hm? - spytał, chociaż to wcale nie było pytanie.
Podniósł się z kucek i zaczął powoli odpinać guziki swojej białej koszuli. Nie przejmował się wcale tym, że jego dłonie ubrudzone są farbą. Jaesung i tak już ubrudził go, wskakując mu na ręce w progu mieszkania. To nie miało dla niego najmniejszego znaczenia. Bardziej cenił chwilę spędzoną razem z nim niż swoje markowe ciuchy.
Kończąc odpinać ostatnie guziki spojrzał ukradkiem na Tae. Tak jak się spodziewał, ciemne oczy tatuażysty uważnie śledziły jego ruchy, chłonąc zachłannie jego widok. Uwielbiał to, w jaki sposób Taehyung na niego patrzył. Przy nim czuł się piękny. Rozchylił białą tkaninę i zsunął ją ze swoich ramion, po czym wyswobodził swoje dłonie i odrzucił ją na bok.
- Mam tutaj usiąść? - spytał Jae, a maluch skinął głową.
- Chodź - polecił Tae. - Pomogę ci - to mówiąc usiadł za plecami Jeongguka i posadził Jae między swoimi nogami.
- A co to za pani? - zapytał chłopczyk, uważnie przyglądając się tatuażowi biznesmena.
- To anioł. Pamiętasz, jak mówiłem ci o aniołkach? - wyjaśnił łagodnie Tae. - Jaką jej zrobimy sukienkę? Czerwoną?
- Tak! - zgodził się chłopczyk, biorąc od taty pudełeczko z czerwoną farbą i wsunął do niej swoje palce. - A czemu ten aniołek jest taki smutny? - pytał dalej.
- Ten aniołek jest taki smutny, bo przydarzyło mu się coś bardzo złego i stracił swoje skrzydła.
- To przykre - powiedział chłopczyk.
- Oooch dobrze ci idzie, Tygrysku. Jakie chcesz włosy? Jasne?
- Nie, chcę takie jak ma Googie. Googie ma ładne włosy.
- Och, tak. Gguk ma wszystko ładne - zgodził się tatuażysta, po czym sięgnął po pudełeczko z brązową farbą.
Jeongguk uśmiechnął się delikatnie na te słowa. Wiedział, że żaden z nich go nie widział, ale nie mógł się powstrzymać. Uwielbiał tę dwójkę. Podobało mu się to, jakim ojcem był Tae, jak wspierał swojego syna i chwalił go. Jae zaczął sunąć swoimi drobnymi paluszkami po jego skórze, kolorując włosy anioła, po chwili jednak poczuł, że dłoń chłopczyka kieruję się w miejsce, gdzie jego ciało szpeciła blizna i odruchowo wstrzymał oddech.
- Tato, a co to jest? - spytał Jae, sunąc paluszkiem po jego bliźnie, a uśmiech Jeongguka od razu zniknął z jego twarzy. Czuł, że jego gardło się zaciska.
- To jest blizna. Gguk miał poważny wypadek i czasem po takim wypadku zostają ślady - wyjaśnił łagodnie Tae. - Pamiętasz, jak spadłeś z huśtawki? - spytał, a mały przytaknął. - Gdybyś uderzył się mocniej, też miałbyś bliznę.
- To Googie musiał się bardzo mocno uderzyć...
- Tak. Uderzył się bardzo mocno - potwierdził tatuażysta. - Ale wiesz, co ci powiem? Potrafisz dochować tajemnicy? Powiem ci coś, ale nikt inny nie może o tym wiedzieć, bo to sekret - powiedział nagle, patrząc synkowi prosto w oczy i odgarnął dłonią jego ciemne włoski.
- Nikomu nie powiem - zgodził się szybko chłopczyk.
Jeongguk przełknął z trudem, obawiając się tego, co może za chwilę usłyszeć. Miał chęć spojrzeć na Tae, ale nie miał odwagi się do nich odwrócić. Wiedział, że nie łatwo komuś wytłumaczyć, skąd na jego ciele wzięła się taka szpecąca blizna. On zawsze się jej wstydził i niewiele osób widziało jego plecy.
- Pamiętasz, jak mówiłem ci o aniołkach? Gguk też jest takim aniołem, tylko przydarzyło mu się coś złego i przez to stracił swoje skrzydła. To jest właśnie ślad po jednym z nich - wytłumaczył, a jego dłoń niemal odruchowo odnalazła drogę do łopatki bruneta.
Po chwili Jeongguk poczuł, jak opuszki palców tatuażysty z czułością suną wzdłuż jego blizny i jego oczy zaszły łzami. Odruchowo uniósł dłoń do ust, by powstrzymać cisnący się na wargi szloch. Nikt nigdy nie mówił o nim w taki sposób i nikt nigdy nie dotykał go tak, jak robił to Taehyung. Gdy czuł na swojej skórze jego dotyk, miał wrażenie, że tatuażysta jest w stanie uleczyć każdą jego bliznę i każdą niedoskonałość. Nawet te, które były niewidoczne dla oczu.
- A te skrzydła mogą odrosnąć? - spytał Jae.
- Jasne, że mogą - powiedział Taehyung.
- A co trzeba zrobić, żeby odrosły? - dopytywał chłopczyk, patrząc na ojca z przejętym spojrzeniem.
- Trzeba sprawić, żeby Gguk czuł się kochany i szczęśliwy. Wtedy na nowo odrosną mu skrzydła - wyjaśnił, gładząc synka po włosach.
- I będę je widział?
- Nie, kochanie. Jego skrzydła nie będą dla nas widoczne.
- To skąd będę wiedział, że są? - zapytał Jae, układając swoje usta w smutny dzióbek.
- Wiesz, po czym będziesz widział? Po jego oczach. Gdy odrosną mu skrzydła, jego oczy będą błyszczeć tysiącem gwiazd - powiedział, zagryzając delikatnie dolną wargę. Tak bardzo pragnął zobaczyć całe konstelacje gwiazd w tych czekoladowych oczach, chociaż pierwszy raz odważył się powiedzieć o tym na głos. Świadomość tego, że Jeongguk ich słyszy, sprawiała, że czuł dziwne ciepło w klatce piersiowej. Odchrząknął, starając się trzymać na wodzy swoje emocje. - Prawie tak, jak twoje błyszczały, gdy dostałeś Cooky'ego - zażartował, po czym nacisnął swoim palcem wskazującym na nosek synka i roześmiał się delikatnie.
Jae odstawił pudełeczko z farbą i zsunął się z jego kolan, po czym pobiegł w stronę Jeongguka i bez ostrzeżenia zarzucił swoje rączki na jego szyję, wtulając się w jego nagą klatkę piersiową.
- Jae kocha Googiego! - powiedział stłumionym głosem.
- Jae... - jęknął brunet, zaciskając mocno swoje ramiona wokół drobnego ciałka czterolatka. - Ja też cię bardzo kocham - wyznał, wtulając się w niego.
Jae pachniał jak farba do malowania ciała i płatki na mleku, które zapewne jadł na kolację. Na jego ubranku mógł wyczuć również perfumy Tae, które musiały na niego przeniknąć, gdy mężczyzna tulił go do siebie, podczas malowania.
Gdy maluch odsunął się od niego, Jeongguk uśmiechnął się do niego łagodnie i pogładził czułe jego policzek.
- Jesteś najcudowniejszym chłopczykiem, jakiego znam - powiedział, uśmiechając się do niego.
- A mojego tatę też kochasz? - spytał Jae, przyglądając mu się uważnie.
Jeongguk przełknął z trudem, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie spodziewał się usłyszeć od nikogo takiego pytania. A tym bardziej od czteroletniego chłopca. Co miał mu powiedzieć?
- Ookay, Tygrysku - zawołał nagle Tae, wyczuwając, że brunet czuje się niezręcznie. - Jest już późno. Powinieneś już iść spać, hm? - to mówiąc, złapał synka i podnosząc go do góry, obrócił się z nim dookoła własnej osi, a Jae roześmiał się głośno. - Daj Ggukowi buziaka na dobranoc i idziemy spać - Taehyung wsunął synka pod pachę i pozwolił, by chłopczyk cmoknął bruneta w policzek. - Położę go spać i zaraz do ciebie, wrócę, hm? - to mówiąc, pochylił się w jego stronę i sam pocałował delikatnie jego wargi.
Jeongguk czuł jego usta na swoich wargach jeszcze długo po tym, jak tatuażysta wyszedł ze studia. Bezwiednie uniósł do góry swoją dłoń i dotknął swojej dolnej wargi, sunąc po niej opuszkami swoich palców. Taehyung pierwszy raz pocałował go na oczach swojego syna. Do tej pory raczej unikał takich jawnych gestów, zapewne starając się chronić Jae, tym razem jednak zrobił to bez żadnego wahania.
Brunet przesunął językiem po swojej wardze, jakby starał się zebrać z niej smak jego ust koniuszkiem swojego języka. Pragnął, by jego wargi zawsze tak smakowały. Czuł się tak dobrze, będąc częścią ich rodziny. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego i nie chciał, by to uczucie kiedykolwiek minęło. Był wzruszony, czuł, że jego oczy ponownie zachodzą łzami, ale był też przekonany o jednym.
Był pewny, że gdyby Taehyung spojrzał teraz w jego oczy, zobaczyłby, że powoli rodzą się w nich gwiazdy, o których mówił swojemu synkowi chwilę temu.
***
Taehyung zamknął ostrożnie drzwi swojej sypialni i ruszył w stronę studia, stawiając uważnie kroki na drewnianych panelach. Był boso, więc starał się stawiać stopy tak, by nie hałasować zbytnio. Przechodząc obok swojej szafki nocnej, wysunął górną szufladę i namacał ręką niewielki przedmiot, po czym skierował się do studia. Stanął w progu i odszukał wzrokiem młodego mężczyznę.
Jeongguk siedział na podłodze, która wciąż pokryta była gazetami. Zwrócony był do niego plecami, więc przez chwilę bezkarnie sunął wzrokiem po jego szerokich ramionach i silnych barkach, które wciąż pokrywała warstwa farby, naniesionej na jego mleczną skórę przez Jae. Od razu dostrzegł, że chłopak coś rysował. Jego dłonie poruszały się sprawnie, kreśląc coś na niewielkiej kartce papieru. Na podłodze obok jego bosych stóp, leżał zestaw do rysowania węglem, który dla niego kupił.
Tatuażysta wsunął niewielką buteleczkę do kieszeni swoich spodni i założył ramiona na klatce piersiowej. Kilka minut stał niemal bez ruchu, chłonąc to, jak cudowny był to widok. Na zewnątrz zdążyło się już ściemnić, więc przez okna wpadało jedynie blade światło księżyca, a sylwetka mężczyzny oświetlona była jedynie bladym światłem jednej z lampek. Z miejsca, gdzie się znajdował, mógł bezkarnie obserwować jego lewy profil. Delikatnie rozchylone wargi, skupione spojrzenie, ostrą linię szczęki, która zdawała się jeszcze bardziej wyrazista w przyciemnionym świetle.
Gdy Jeongguk zwilżył językiem swoją dolną wargę, miał wrażenie, że jakaś niewidzialna siła odepchnęła go od progu studia. Taehyung odwrócił się i zamknął drzwi, tym razem jednak odgłos ich zamykania, zwrócił uwagę bruneta, który od razu przeniósł na niego swój wzrok.
- Nie wiedziałem, ile to potrwa, więc zacząłem rysować - powiedział cicho, wstając z podłogi. W trzech szybkich krokach pokonał dzielący ich dystans i bez najmniejszego pytania, chwycił jego twarz w swoje brudne od farby i węgla dłonie, po czym szybko wpił się w jego wargi. - To, co powiedziałeś... - szepnął.
- To wszystko prawda, Gguk - powiedział tatuażysta, po czym zmniejszył ponownie dzielący ich dystans i tym razem to on go pocałował, wpraszając się językiem do wnętrza jego ust.
Wytatuowane dłonie od razu odnalazły drogę do jego pośladków, zaciskając się jędrnej skórze, skrytej pod materiałem jego czarnych, eleganckich spodni, a Jeongguk jęknął wprost w jego wargi. Słysząc ten cudowny dźwięk i odczytując mowę ciała młodego biznesmena, Taehyung zabrał swoją dłoń z jego pośladka i ostrożnie wsunął ją między jego uda, sprawnie odszukując ukryte między nimi wybrzuszenie. Przejechał dłonią po całej jego długości, napierając na nią mocno.
- Ach! Nie możemy... - wydusił z trudem, zaciskając mocno palce na nagich ramionach Taehyunga. - Jae...
- Jae śpi. Poza tym zamknąłem drzwi od sypialni i drzwi pracowni, nic nie usłyszy - wyjaśnił, znacząc pocałunkami misterną trasę wzdłuż jego szyi, jego dłoń jednak ponownie przesunęła się wzdłuż jego długości. Tym razem jednak Jeongguk mimowolnie poruszył biodrami do przodu, jakby pragnął poczuć tę pieszczotę jeszcze dokładniej. - Chyba że jesteś wciąż osłabiony albo...
- Nie! - zaprotestował szybko. - Nie jestem osłabiony - dodał lekko zmieszany tym, jak desperacko zabrzmiały jego słowa.
Tatuażysta zdawał się jednak wcale tym nie przejmować, zaśmiał się jedynie delikatnie, po czym przygryzł swoją dolną wargę i zmierzył go swoich zachłannym wzrokiem od stóp do głów.
- Bardzo za tobą tęskniłem - wyznał, po czym wyciągnął swoje dłonie i bez wahania zaczął rozpinać pasek jego spodni. - Marzyłem o tym, by znowu móc cię dotykać...
Jeongguk wstrzymał oddech z mocno bijącym sercem, obserwując, jak tatuażysta powoli wsuwa palce za pasek jego spodni i bokserek. Taehyung uniósł wzrok, niemo pytając go, czy może je zsunąć z jego bioder, a on jedynie skinął głową.
- Nawet nie wiesz, jak seksownie wyglądasz, gdy jesteś pobrudzony farbą. Nigdy nie myślałem, że to może być takie cholernie seksowne - kontynuował, powoli pociągając za czarną tkaninę, by zdjąć ją z jego wąskich bioder.
Od razu chwycił też za jego bokserki, zdejmując je wraz z jego eleganckimi spodniami. Jeongguk uniósł najpierw jedną, a potem drugą stopę, by pomóc mu pozbyć się swoich ubrań całkowicie, a tatuażysta odrzucił je na bok i ponownie na niego spojrzał. Teraz chłopak stał przed nim całkowicie nagi i był tak cholernie piękny, że nie mógł uwierzyć, że ktoś taki naprawdę istnieje.
- Jesteś piękny - powiedział, patrząc na niego z zachwytem. - Wiesz, że nikt inny nigdy nie był w tej pracowni? Nie pozwalam tu wchodzić nikomu oprócz Jae. Jesteś jedynym, który może to robić i uwielbiam, gdy tu jesteś. Uwielbiam patrzeć na ciebie, gdy malujesz i uwielbiam przypominać sobie, jak kochaliśmy się tu pierwszy raz...
- Więc kochaj się ze mną znowu - szepnął Jeongguk, po czym chwycił za jego dłoń i przyciągnął go mocniej do siebie na tyle blisko, by ich nagie klatki piersiowe zetknęły się ze sobą i złączył ich usta w kolejnym pocałunku. - Chcę się z tobą kochać, Tae.
Taehyung popchnął go delikatnie do tyłu i pociągnął w dół, tak, by Jeongguk położył się na plecach, po czym sam zawisł nad nim, zamykając go w klatce utworzonej ze swoich silnych, wytatuowanych ramion. Brunet oddychał szybko, jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w niemal bolesnym oczekiwaniu. Tatuażysta przez chwilę wpatrywał się w jego twarz. Jego wzrok zdawał się płonąć w przyciemnionym świetle pokoju, a rysy jego twarzy uwydatniły się bardziej, przez co zdawał się jeszcze piękniejszy.
Po chwili jednak zniżył się delikatnie, jakby robił nad nim pompkę i chwycił zębami jego dolną wargę. Pociągnął za nią mocno, po czym odsunął się, pozwalając, by delikatna skóra, wysunęła się z jego ust. Jego wargi wygięły się w seksownym, nieco mrocznym uśmiechu, jakby w swojej głowie już robił z nim milion cholernie nieprzyzwoitych rzeczy, ale nim Jeongguk zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, Taehyung zniżył swoje wargi i bez ostrzeżenia zassał się na jego prawym sutku. Drażnił go chwilę swoim przekłutym językiem, po czym spojrzał mu prosto w oczy i przygryzł delikatnie zębami wrażliwy sutek. Klatka piersiowa bruneta uniosła się mimowolnie do góry, a z jego ust wyrwał się cichy jęk.
Tatuażysta, pragnąc się z nim podrażnić jeszcze bardziej, obniżył się na tyle, by jego biodra ocierały się o wyeksponowane przyrodzenie bruneta i naparł silnie na jego krocze, jednocześnie ponownie obrysowując językiem jego sutek.
- Och, będziesz się nade mną znęcać? - spytał Jeon, oddychając ciężko.
- Słyszałem, że nawet anioły lubią czasem trochę pogrzeszyć - mruknął seksownie, na przemian całując i podgryzając jego skórę. - I lepiej, żeby tak było... Bo mam zamiar zabrać się dzisiaj do piekła i do nieba...
- I jak masz zamiar to zrobić? - to mówiąc, zagryzł dolną wargę.
- Ty mi powiedz - odparł, patrząc mu prosto w oczy. W jego spojrzeniu było coś cholernie wyzywającego. Jeongguk miał wrażenie, że nie może oddychać i tak bardzo mu się to podobało. Przy Taehyungu nawet brak tlenu był przyjemny. - Powiedz, co chcesz, żebym ci zrobił - polecił, niskim seksownym głosem, po czym znowu zniżył się, by chwycić zębami jego wargę. Pociągnął za nią, po czym wsunął język do wnętrza jego ust i pocałował go zachłannie. Po chwili powędrował ustami wzdłuż linii jego szczęki, przystawiając je do płatka jego ucha i szepnął uwodzicielskim barytonem: - Powiedz, czego tak naprawdę teraz pragniesz...
- Chciałbym... - zaczął niepewnie. - Chcę, żebyś mnie pieścił... - wyznał cicho, czując, jak z każdym słowem jego podniecenie rośnie. Nigdy z nikim nie rozmawiał tak otwarcie na temat swoich pragnień, ale podobało mu się to, że Taehyung prowokuje go do takich rozmów. Było w tym coś nieprzyzwoitego i cholernie seksownego. - Ustami - dodał wciąż lekko zawstydzony, a wargi tatuażysty wygięły się w łobuzerskim uśmiechu.
- Marzyłem, żebyś o to poprosił - mruknął seksownie, po czym bez zbędnego zwlekania zsunął się w dół, wciąż utrzymując z nim kontakt wzrokowy, zatrzymując się na wysokości jego krocza.
Wysunął język i przejechał delikatnie po napiętych mięśniach brzucha bruneta, sunąc nim coraz bardziej w dół. Zatrzymał się jedynie na kilka centymetrów nad jego penisem. Zassał się na jego wrażliwej skórze, jednocześnie zmuszając go, by rozsunął swoje uda. Zacisnął mocno swoje wytatuowane dłonie na jego skórze, po czym przesunął językiem po wewnętrznej stronie jego uda, od kolana w stronę pachwiny i ponownie zassał się na jego skórze, tym razem zostawiając na niej ślad swoich ust.
Jeongguk poruszył się niespokojnie, a Taehyung uśmiechnął się zwycięsko, po czym ponownie spojrzał mu prosto w oczy. Bez wahania zniżył się, tym razem jednak oplatając swoje usta wokół jego na wpół twardego penisa, a z warg bruneta wyrwał się jęk satysfakcji. Jego wciąż brudna od farby i węgla dłoń odszukała czerwone kosmyki, chwytając za nie mocno. Niemal odruchowo popchnął głowę mężczyzny nieco mocniej do przodu, dając mu tym samym do zrozumienia, czego pragnie, a tatuażysta rozchylił mocniej swoje wargi, przyjmując go całego.
Młody biznesmen spojrzał na Tae, a tatuażysta patrzył mu prosto w oczy, jednocześnie bezwstydnie wsuwając jego penisa głęboko do swojego gardła. Tańczył wokół niego językiem i poruszał swoją głową tak, by sprawić mu tym jak największą przyjemność. Jeongguk wiedział, że być może powinien odwrócić wzrok, ale nie mógł przestać na niego patrzeć. Podobało mu się, jak tatuażysta zaspokaja go, nawet na chwilę nie odrywając od niego swojego spojrzenia.
Gdy czerwone kosmyki opadły na jego oczy, na chwilę przysłaniając jego piękną twarz. Jeongguk wyciągnął dłoń i odgarnął je tak, by móc na niego patrzeć, a Taehyung uśmiechnął się do niego seksownie, wciąż ssąc go mocno. Po chwili jednak wsunął prawą dłoń do kieszeni swoich spodni i odszukał w niej niewielką buteleczkę, którą zabrał z sypialni, przychodząc do studia. Podważył kciukiem pokrywkę i szybko wylał na dłoń sporą ilość żelu. Odrzucił buteleczkę na bok i rozgrzał lubrykant między palcami.
Wsunął dłoń między jego uda i nakierował ją na jego wejście. Nałożył żel na jego odbyt i rozsmarował go, jednocześnie masując okrężnymi ruchami, po czym zaczął delikatnie napierać palcami na pierścień mięśni. Czując, jak palce mężczyzny wsuwają się do jego wnętrza, Jeongguk pozwolił, by z jego ust wyrwał się urywany jęk.
- W-więcej - wydusił.
Taehyung ostrożnie wsunął w niego drugi palec. Brunet wzdrygnął się delikatnie, gdy poczuł, jak długie palce tatuażysty wypełniają go coraz mocniej, po chwili jednak przyzwyczaił się do tego uczucia wypełnienia i jęknął odruchowo. Zagryzł szybko swoją dolną wargę, by przypadkiem zbytnio nie hałasować. Tae zaczął wsuwać i wysuwać palce z jego wnętrza, po czym zaczął je ze sobą krzyżować, starając się poluzować jego dziurkę.
- Och, Tae - jęknął żałośnie, a tatuażysta, rozumiejąc jego prośbę, odsunął się od niego, pozwalając, by twardy penis młodego CEO po prostu wysunął się z jego ust.
Nie chciał, by Jeongguk doszedł zbyt szybko. Wstał z ziemi i szybko ściągnął własne spodnie, zdejmując je wraz z bokserkami i odrzucił je na bok. Odszukał szybko żel, który rzucił gdzieś na podłogę chwilę temu i wylał na dłoń pokaźną ilość, po czym szybko rozsmarował ją na całej swojej długości. Był już podniecony, więc wystarczyło, że jedynie przesunął kilka razy swoją dłonią w górę i w dół swojej długości, by jego penis stał dumnie, gotowy do użycia.
Szybko zbliżył się ponownie do Jeongguka, który wciąż leżał na ziemi i złączył ich usta w dzikim pocałunku. Brunet przyciągnął go gwałtownie w swoją stronę, przez co Tae niechcący potrącił dwie z puszek z farbą, które wciąż stały obok nich. Farby żółta i niebieska, którymi malowali, rozlały się na podłogę, chronioną przez gazety, ale część preparatu podciekła pod nagie ciało Jeona. Tatuażysta jednak w ogóle się tym nie przejął, podparł się dłońmi po obu stronach jego ciała, tak jak poprzednio i całował go zachłannie.
Gdy w końcu się od niego oderwał, położył dłonie na jego biodrach, brudząc jego skórę niebieską farbą, która również rozlała się pod jego oparte na ziemi dłonie, ale nie przeszkadzało im to.
- Gotowy? - zapytał tatuażysta, zaciskając palce na jego biodrach, a Jeongguk skinął.
Taehyung naparł silnie do przodu, pozwalając, by jego twardy penis powoli zaczął przeciskać się przez ten cudowny pierścień mięśni. Nie chciał wsuwać się w niego zbyt szybko, by nie sprawić mu bólu, ale im głębiej się w niego wsuwał, tym bardziej go potrzebował.
- Och, kurwa - zaklął. - Zapomniałem, jakie to cudowne uczucie - wydusił.
Było mu tak dobrze, że miał wrażenie, że zaraz oszaleje albo dojdzie, zanim tak naprawdę zaczną się kochać, a do tej pory wsunął się jedynie do połowy. Zagryzł mocno swoją dolną wargę i naparł mocniej swoimi biodrami, pozwalając, by twardy od podniecenia penis wsunął się jeszcze głębiej. Jeongguk, zachęcając go do dalszego działania, oplótł go swoimi nogami i sam zaczął się nasuwać na jego przyrodzenie, zniżając swoje ciało w dół. Taehyung, który dotąd patrzył mu prosto w oczy, przeniósł swoje spojrzenie w dół i przez chwilę obserwował, jak jego penis powoli znika we wnętrzu kochanka.
- Jasna cholera - zaklął niemal szeptem.
Mimo że było to przekleństwo, dla nich obydwojga jego słowa brzmiały niemal jak modlitwa, odbijająca się od ścian pracowni. Jeongguk chwycił mocno za jego pośladki, popychając go do przodu, a Taehyung wsunął się w niego do końca, pozwalając, by jego penis zanurzył się w jego wnętrzu po same jądra. Jego miednica przywierała ciasno do silnych ud, które oplatały jego biodra.
- Ach, Tae... - stęknął Jeon, starając się, by nie być zbyt głośno. - Więcej... Potrzebuję więcej...
- Cholera - zaklął ponownie tatuażysta.
Odruchowo przesunął dłonią po swoich włosach, zaczesując je palcami do tyłu. Te nieposłusznie ponownie opadły na jego ciemne oczy. To jednak sprawiło, że tatuażysta wyglądał jedynie jeszcze bardziej seksownie niż dotychczas. Jeongguk uwielbiał go w takim wydaniu. Z delikatnie potarganymi włosami, płonącym od podniecenia wzrokiem i zabójczo pięknym, łobuzerskim uśmiechem na idealnych wargach.
- Jesteś tak cudownie ciasny, panie Jeon - powiedział tatuażysta, uwodzicielsko przeciągając każdą samogłoskę. - Mógłbym się z tobą kochać całymi dniami.
- Och, więc daj mi to. Potrzebuję cię, Tae - polecił brunet, zaciskając mocniej swoje uda na jego biodrach, jednocześnie zachęcając go do tego, by w końcu zaczął się w nim poruszać.
Nie musiał jednak czekać długo, Taehyung wysunął się z niego ostrożnie, by po chwili znowu w niego wejść, tym razem nieco mocniej i bardziej zdecydowanie, co wyrwało z ust biznesmena głośny, urywany oddech. Jeongguk niemal odruchowo przeniósł swoje dłonie na własnego, pulsującego od podniecenia penisa, ale tatuażysta szybko go powstrzymał i rozłożył jego ręce nad jego głową, przytrzymując je mocno za nadgarstki.
- Chcę, żebyś doszedł tylko dzięki mnie - warknął, przyspieszając ruchy swoich bioder.
- Jesteś cholernie seksowny, gdy się tak rządzisz, panie Kim - powiedział brunet. - Więc daj mi to... - dodał, uśmiechając się do niego figlarnie. - Mocniej - polecił, patrząc mu prosto w oczy.
Taehyung zaśmiał się pod nosem, po czym pchnął mocno swoimi biodrami, ponownie zanurzając się w jego wnętrzu. Jeongguk czuł, jak jego penis staje się jeszcze twardszy i grubszy, za każdym razem gdy wsuwa się w niego tak cholernie głęboko. Tym razem jednak Kim wepchnął się głęboko, w końcu odpoczywając przez minutę, jednocześnie rozkoszując się tym cudownym uczuciem, kiedy był całkowicie zanurzony w jedwabistych, mokrych ścianach swojego mężczyzny.
Po chwili poruszył biodrami, zataczając kółko, a jego nabrzmiałe przyrodzenie rozciągało mięśnie rectum. To było tak niesamowicie przyjemne uczucie, że brunet, leżący pod nim szarpnął swoimi rękami, starając się zwolnić dłonie z uścisku tatuażysty, ale ten nawet nie drgnął, jedynie pochyli się w jego stronę i złączył ich usta w gorącym, łapczywym pocałunku.
Rozsunął jego usta swoim językiem i smakował go zachłannie, poruszając się w nim powoli. Gdy w końcu oderwał się od jego warg, wysunął się z niego prawie całkowicie, a następnie ponownie pchnął głęboko. Robił to w kółko z potworną powolnością, jednocześnie zmysłowo ocierając się swoim kolczykiem o jego prostatę.
Taehyung nie kłamał, mówiąc mu, że zabierze go do piekła i do nieba. Bo to, co robił, było słodką torturą. Jeongguk pragnął więcej, chciał, by mężczyzna poruszał się szybciej i pieprzył go mocniej, a zarazem nie chciał, by to, co robił, kiedykolwiek się skończyło. Kim zdawał się czytać w jego myślach, doskonale rozumieć mowę jego ciała i każdy nawet stłumiony jęk, każdym powolnym i precyzyjnym pchnięciem doprowadzając go na skraj przepaści.
Czuł, że jest już blisko spełnienia, gdy nagle ku jego rozczarowaniu tatuażysta przestał się w nim poruszać i wysunął się z niego. Nim jednak zdążył rozchylić swoje wargi, by zapytać, czemu to zrobił, Taehyung zmusił go do przekręcenia się w drugą stronę. Złapał dłonią za jego szyję i docisnął wargi do jego ucha, mrucząc seksownie kilka sprośnych słów, które sprawiły, że niemal doszedł.
- Chcę cię teraz pieprzyć od tyłu, panie Jeon.
Czerwonowłosy nie czekał na jego odpowiedź, nie potrzebował jej. Chwycił w dłoń swojego pulsującego penisa i naprowadził go na wejście bruneta, po czym wsunął się ponownie do jego wnętrza po same jądra.
- Ach! Tae - westchnął chłopak, wyginając plecy w seksowny łuk.
Taehyung złapał za jego włosy i odchylił jego głowę delikatnie do tyłu, a sam zaczął poruszać się w nim. Tym razem jego ruchy były szybsze, bardziej precyzyjne i mocniejsze niż poprzednio. Jeongguk miał chęć podkurczać palce, ściskać w dłoniach prześcieradło, by nie oszaleć z przyjemności, ale mógł jedynie wbijać swoje brudne od farby paznokcie w drewniane panele pokryte gazetą, ale tak cholernie mu się to podobało.
Wystarczyło, że pomyślał o tym, jak ich nagie, brudne od farby ciała wiją się razem na podłodze w pracowni Tae, by wiedział, że mógłby tak spędzić resztę swojego życia. Nie potrzebował luksusów, drogich hoteli czy apartamentów na ostatnich piętrach wieżowców, ani drogiej jedwabnej pościeli. Chciał czuć nagie, wytatuowane ciało Tae przy swoim, jego gorący oddech na swoim karku. Chciał czuć, jak jego długie palce ciągną za jego ciemne włosy, wąskie biodra obijają się o jego pośladki, a apadravya napastuje jego prostatę.
- Och, kurwa, jesteś taki cudowny, Gguk - wydyszał Tae. - Zaraz dojdę...
- Ach, ja też... Też jestem blisko - jęknął Jeongguk.
Tatuażysta przesunął swoim językiem wzdłuż linii jego kręgosłupa, po czym wgryzł się w jego kark. Docisnął mocniej ich ciała do siebie i wszedł w niego tak głęboko, jak tylko mógł, uderzając z premedytacją w jego wrażliwą już prostatę. Jeongguk zadrżał pod nim i doszedł. Z jego warg wyrwało się jednak głośne jęknięcie, którego już nie był w stanie powstrzymać. Taehyung złączył szybko ich wargi, połykając zachłannie jego orgazm i sam doszedł, wypełniając go swoją gorącą spermą.
Całowali się szybko i nieco chaotycznie, dopóki mocno bijące serca nie zaczęły wracać do swojego naturalnego rytmu. Taehyung wysunął się z niego ostrożnie, po czym obydwaj położyli się na ziemi na plecach, wciąż oddychając ciężko. Po chwili Jeongguk spojrzał na czerwonowłosego mężczyznę, leżącego obok niego i zbliżył się do niego na tyle, by ich wargi były oddalone od siebie jedynie na centymetry.
- Tęskniłem za tobą - wyznał. - Każdego dnia kiedy nie mogliśmy być razem, tak cholernie za tobą tęskniłem.
Kim uniósł swoją dłoń i pogładził czułe jego policzek, po czym pokonał ostatni dzielący ich dystans i pocałował jego drżące wargi.
- Teraz jesteśmy tu razem i tylko to się liczy. Nic innego.
- Mogę tu zostać na noc? - spytał brunet, sunąc delikatnie swoim palcem po nagiej klatce piersiowej Tae i słońcu, które wcześniej namalował na jego piersi. Obydwaj wciąż leżeli na podłodze. Tae na plecach, a Jeongguk na nim.
- Musisz o to pytać?
- Jae jest w domu i nie wiem, czy... Czy chcesz, żeby widział, że...
- Jae jest dzieckiem, ale nie jest głupi. Wie, że nie jesteś mi obojętny. Poza tym on cię uwielbia. Ciągle o ciebie pyta. Zresztą sam widziałeś... On chce, żebyś był częścią naszego życia i ja też tego chcę. Gdyby chodziło tylko o seks, nie wprowadziłbym cię do jego życia, ale ja naprawdę chcę, żeby nam wyszło.
- Czemu ty zawsze wiesz, co i kiedy powiedzieć? - spytał Jeon, mrugając oczami, by powstrzymać wzruszenie.
- Może powinienem zmienić fach i zostać poetą zamiast tatuażystą, hm? - droczył się. - W sumie mój język chyba dorównuje zwinnością moim palcom - dodał, poruszając dwuznacznie swoimi idealnymi brwiami, a Jeongguk wymierzył mu silny cios pięścią w klatkę piersiową. - Aua! - jęknął tatuażysta. - Za co to?
- Za to, że zepsułeś nastrój - odparł brunet, kręcąc głową. Odepchnął się od niego i zaczął się podnosić.
Nie potrafił jednak ukryć uśmiechu, który mimowolnie wkradł się na jego usta. Tatuażysta szybko chwycił jego dłoń, powstrzymując go przed odejściem i przyciągnął go ponownie do siebie, by pocałować jego wargi.
- Zostań tu, jak długo chcesz. Chcę zasypiać i budzić się, trzymając cię w swoich ramionach - powiedział Kim, patrząc mu prosto w oczy, a Jeongguk mógł przysiąc, że jego serce zabiło dwa razy mocniej pod wpływem tych słów.
Wyciągnął dłoń i dotknął ostrożnie, lewego łuku brwiowego mężczyzny, na którym wciąż była widoczna gojąca się rana po bójce z Minho.
- A co, jeśli powiem ci, że powiedziałem swojemu bratu, że potrzebuję kilku dni wolnego, żeby dojść do siebie po ataku i jutro nie muszę nigdzie iść? - powiedział ostrożnie.
- To świetnie się składa, bo ja powiedziałem Yoongiemu w sobotę, że chciałbym wziąć wolne w poniedziałek - wyznał Kim. - Miałem nadzieję, że przekonam cię, żebyś poszedł na wagary - zażartował.
- A Jae? - spytał Jeon.
- Jae musi koniecznie iść do przedszkola - odparł śmiertelnie poważnym tonem. - Ma bardzo ważne zajęcia, których nie może opuścić.
- Ach, tak? - mruknął brunet, powstrzymując uśmiech. - Jakie? - droczył się.
- To bardzo ważne zajęcia zatytułowane "muszę iść do przedszkola, bo mój tata ma randkę z cholernie przystojnym CEO" - odpowiedział tatuażysta. Teraz również i on powstrzymywał uśmiech. - To zajęcia dla dzieci, więc pewnie nie było tam słowa "cholernie" - dodał po chwili, śmiejąc się cicho.
- Hmmm, czy to znaczy, że masz jutro w planach randkę z jakimś przystojnym CEO? Myślałem, że mam cię na wyłączność - droczył się brunet.
Słysząc jego słowa, Taehyung zerwał się szybko z ziemi. Zwinnym ruchem odkręcił ich tak, by teraz to, Jeongguk leżał na plecach i wgryzł się w jego szyję, wywołując u bruneta głośny chichot. Chłopak zakrył dłonią swoje usta, starając się stłumić swój śmiech. Szamotali się przez chwilę, aż w końcu tatuażysta dał za wygraną i odsunął się od niego, po czym pomógł mu podnieść się do pozycji siedzącej.
- Chodźmy wziąć prysznic, nim Jae się obudzi i zobaczy nas tarzających się nago w farbie - rzucił, podnosząc się z ziemi. - Ciężko mu będzie wytłumaczyć, co tu robimy...
Jeongguk przeniósł na niego swój wzrok. Na zewnątrz ściemniło się na tyle, że w pracowni panował już półmrok, ale mimo to nie umknęło jego uwadze, jak fenomenalnie wyglądał mężczyzna stojący przed nim. Taehyung miał potargane włosy, ciało lśniące delikatnie od potu, pokryte czarnym tuszem i kolorowymi farbami, a mimo to wyglądał jak prawdziwe dzieło sztuki. Przez chwilę znowu poczuł, jak świerzbią go palce, by go narysować. Pragnął go znowu dotknąć, wodzić opuszkami palców po gładkiej skórze, badając jego ciało tak długo, aż nauczy się go na pamięć.
Kim pomógł mu wstać i szybko pozakręcał farby, z których wcześniej korzystali i odstawił je na miejsce. Zebrał z podłogi część gazet, które ją zabezpieczały. Wyrzucił je do kosza, ustawionego w rogu pracowni, po czym bez pytania chwycił Jeongguka za rękę i zaczął go prowadzić w stronę wyjścia ze studia.
- Tae, jesteśmy nadzy - szepnął, chowając się za plecami tatuażysty.
- Spokojnie, Jae zwykle przesypia całe noce. Wcale nie tak łatwo go obudzić. Poza tym łazienka jest naprzeciwko - odpowiedział spokojnie, wciąż podążając w stronę drzwi.
Nacisnął ostrożnie na klamkę i uchylił delikatnie drzwi sypialni, po czym wysunął głowę przez szparę, by sprawdzić, czy przypadkiem nie ma nikogo na korytarzu. Gdy jednak zobaczył, że drzwi do sypialni małego wciąż są zamknięte, splótł swoje palce z tymi Jeongguka i wyciągnął go na korytarz, szybko pokonując dystans, który dzielił jego sypialnię od łazienki.
Brunet wciąż chichotał, gdy Taehyung zamykał za nimi drzwi łazienki na zamek. Jeongguk wszedł w głąb łazienki i otworzył kabinę prysznicową. Nie licząc ich wspólnej kąpieli, nie pamiętał kiedy ostatni raz brał prysznic z kimś innym, ale teraz bez wahania chwycił tatuażystę za dłoń i pociągnął za nią, wciągając go za sobą do kabiny prysznicowej. Pochylił się do przodu i ponownie złączył ich usta. Całował go tak, jakby nie całowali się od lat. Szybko, zachłannie, nienasycenie. Bo tak właśnie się czuł, będąc z nim. Cały czas chciał więcej. Nie potrafił się nim nasycić. Mógłby go całować godzinami, a to i tak wydawało się za mało. Zamknął oczy i pozwolił sobie czuć wszystkie zalewające go emocje i uczucia.
Nie wiedział nawet kiedy, ale Taehyung włączył wodę i po krótkiej chwili stali obydwaj pod strumieniem wody, która obmywała ich ciała z zaschniętej już farby, potu i spermy, sprawiając, że stawały się coraz bardziej śliskie i rozgrzane. Oderwali się od siebie, dopiero gdy ich płuca zaczęły się buntować, prosząc o niezbędną dawkę tlenu.
Gdy odsunęli się od siebie, Kim mógł w końcu spojrzeć na twarz Jeongguka. Chłopak był piękny. Byli niemal tego samego wzrostu, dzięki czemu mógł się dokładnie przyjrzeć jego rysom. Pięknym, dużym oczom o tęczówkach w kolorze gorzkiej czekolady, mocno zarysowanej linii szczęki, nosowi, który zakończony był uroczym zaokrąglonym czubkiem i jego delikatnym, miękkim wargom, które aż prosiły się o to, by je całować. Przez chwilę przyglądał się jak zaczarowany, jak krople wody suną po jego twarzy i mógłby przysiąc, że nigdy nie widział nic piękniejszego.
Patrząc mu prosto w oczy, przez ułamek sekundy zdawało mu się, że być może widzi w nich gwiazdy, o których wspomniał Jae i miał chęć powiedzieć mu coś okropnie szalonego... kilka krótkich słów, na które żaden z nich nie był gotowy.
- Jesteś taki piękny - powiedział więc, po czym obrysował kciukiem jego dolną wargę i pocałował jego wargi.
- To dzięki tobie - odparł brunet, a kiedy Taehyung uniósł swoją brew w pytającym geście, wyjaśnił szybko: - Bo to ty sprawiasz, że jestem szczęśliwy.
- W takim razie postaram się, żeby zawsze tak było - to mówiąc, pogładził dłonią jego policzek.
Po chwili Taehyung sięgnął jeden z żeli, stających na niewielkiej półeczce i podniósł wieczko. Gdy do nozdrzy Jeongguka wkradł się słodki zapach truskawek, odruchowo spojrzał, na buteleczkę, którą tatuażysta trzymał w dłoniach i od razu dostrzegł jakieś dziecięce obrazki.
- Podbierasz Jae żel, bo pachnie truskawkami? - spytał, drażniąc się z nim, gdy Taehyung zaczął rozsmarowywać pachnący owocami żel na jego skórze.
- Podbieram mu żel, bo można go jeść - odparł tatuażysta, wzruszając ramionami.
- Naprawdę? - prychnął Jeon, nie dowierzając, a gdy Taehyung skinął na potwierdzenie, wziął od niego butelkę i wylał pokaźną ilość żelu na dłoń, po czym rozsmarował go na jego klatce piersiowej.
Patrząc mu prosto w oczy, pochylił się delikatnie i przejechał językiem po jego sutku, zlizując z niego różowy żel. Faktycznie preparat był słodki i był całkiem dobry w smaku. Taehyung uśmiechnął się do niego tajemniczo, po czym ponownie wylał pokaźną ilość żelu na swoją dłoń. Zrobił krok w jego stronę i patrząc mu wyzywająco w oczy, jak Jeon przed chwilą patrzył na niego, wsunął dłoń między jego nogi i naniósł żel na jego wejście. Jeongguk odruchowo wciągnął głośno powietrze do płuc, po czym wstrzymał je, czując, że zaraz przestanie oddychać. Dobrze wiedział, co tatuażysta ma zamiar zrobić, nim jego usta wygiął seksowny uśmiech.
- Odwróć się tyłem i połóż ręce na kafelkach, panie Jeon - zażądał niskim seksowny głosem.
Kurwa - zaklął Jeongguk w myślach.
Przełknął z trudem i odkręcił się w stronę ściany, opierając swoje dłonie płasko na mokrych od wody kafelkach. Stojąc do niego tyłem, na chwilę stracił go z oczu. Czuł, jak jego serce łomocze w piersi, a podniecenie ogarnia jego ciało, rozchodząc się powoli do każdej, nawet najmniejszej komórki. Oparł dłonie na ścianie i odruchowo rozsunął mocniej swoje silne uda. Tak, jak się tego spodziewał, tatuażysta nie czekał długo, po chwili klęczał za nim i rozchylał jego pośladki. Gdy po raz pierwszy poczuł jego przekłuty język na swoim wrażliwym wejściu, zaklął głośno.
Tatuażysta jednak nie miał zamiaru się bawić, ani chociażby dać mu chwili, by przygotować się na kolejny zmysłowy atak. Zacisnął mocno dłonie na jego silnych udach i docisnął mocno twarz do jego pośladków, smakując go zachłannie. Jego rozgorączkowany język wirował dookoła jego wejścia, smakując go, drażniąc go, szaleńczo go liżąc, by w końcu wsunąć się do jego wnętrza, dając mu niezapomnianą przyjemność. Taehyung niemal pieprzył go swoim językiem, zaciskając mocno dłonie na jego udach, dopóki nie poczuł, że mięśnie bruneta zaczęły drżeć delikatnie. Chłopak oddychał szybko, ledwo powstrzymując głośne jęki, które więzły mu w gardle za każdym razem, gdy język tatuażysty wsuwał się do jego wnętrza.
Wystarczyła jeszcze chwila takich pieszczot, by w końcu Jeongguk doszedł z głośnym jękiem, rozlewając się na ścianę przed nim. Oddychał ciężko, nie mogąc złapać oddechu i przez chwilę miał wrażenie, że świat wiruje. Tym razem jednak nie bał się, że być może umiera, jak kilka dni temu, tym razem naprawdę czuł, że żyje. Z jego ust wyrwał się głośny śmiech, po czym odwrócił się szybko na pięcie i wpił się w wargi tatuażysty, całując go zachłannie. Gdy się od niego oderwał, oparł swoje czoło na jego czole i pozwolił, by ich oddechy mieszały się w jedno.
- Nie wiem, jak ty to robisz... ale w życiu nie czułem się bardziej żywy, jak w tych momentach, kiedy sprawiasz, że dosłownie rozpadam się w twoich rękach... Chciałbym się tak czuć każdego dnia... - szepnął i spojrzał mu prosto w oczy, a Taehyung wyciągnął dłoń i pogładził jego policzek, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
Oczy Jeongguka błyszczały milionem gwiazd...
***
Ayashee:
I jak was się podoba nowy rozdział? Nie miałam wystarczająco czasu, by dokładnie go przeczytać, więc wybaczcie błędy.
A jednak Lisa wyleciała do Japonii.
Jak myślicie, co się teraz wydarzy?
Czy podczas nieobecności Lisy nasze Taekooki mogą czuć się bezpiecznie?
Yerim zaczyna coś podejrzewać...
Czy jeszcze ktoś z bliskich Jeongguka dowie się o jego relacji z Tae?
Podobno kłamstwo ma krótkie nogi...
Jak myślicie, kto będzie pierwszą osobą, która dowie się o wszystkim.
I z racji tego, że mamy dzisiaj specjalne święto...
Chciałam zadedykować ten rozdział wszystkim kobietom, które czytają to ff.
Mam nadzieję, że każda z Was znajdzie tak kochanego i wspierającego partnera/partnerkę jak nasz kochany tatuażysta i że również i w waszych oczach będzie można dostrzec milion gwiazd ❤️
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top