23. I WAS NEVER YOURS
Taehyung zamrugał kilka razy, jakby nie wierzył w to, co przed chwilą usłyszał. Nie mógł zaprzeczyć, że brunet powiedział coś, o czym wręcz marzył, by usłyszeć. Chciał wiedzieć, że to, co czuł, było prawdą, a ich łączy coś więcej, niż myślą wszyscy dookoła. Pod wpływem tych słów, jego serce zaczęło bić jak szalone, obijając się o żebra jak dziki ptak. Pod wpływem impulsu, chwycił za krawat młodego CEO i przyciągnął go ponownie do siebie, minimalizując dzielący ich dystans, po czym szybko docisnął swoje wargi do jego.
Wargi Jeongguka były miękkie, ciepłe. Czuł na nich delikatny smak kawy, jakby mężczyzna dopiero co sączył czarny płyn. Pragnąc poczuć go dokładniej, rozchylił swoje wargi, zapraszając chłopaka do tego, by to samo uczynił ze swoimi i pogłębił pocałunek. Brunet bez wahania naparł na niego mocniej, ponownie popychając go na ścianę i wprosił się swoim językiem do wnętrza jego ust. Taehyung odruchowo zacisnął mocno dłonie na klapach jego czarnej marynarki, pochodzącej z jednej z najnowszych kolekcji Gucci. Miał gdzieś, że być może pogniecie jego eleganckie ubranie. Potrzebował więcej.
Gdy w końcu oderwali się od siebie, obydwaj oddychali ciężko, ale mimo to usta tatuażysty wygięły się w pięknym, promiennym uśmiechu.
- Przyjechałeś tutaj specjalnie, żeby mi to powiedzieć? - spytał.
Ciemne tęczówki młodego biznesmena na krótką chwilę zsunęły się na usta tatuażysty. Dolna warga ozdobiona czarnym kolczykiem, była przygryziona przez zęby Taehyunga, a on miał chęć pochylić się do przodu i chwycić ją swoimi zębami. Wstrzymując oddech, przeniósł ponownie spojrzenie na oczy mężczyzny.
- Uwierzyłbyś, gdybym powiedział, że miałem w pobliżu spotkanie biznesowe? - zażartował, po czym od razu spoważniał. - Rozmawiałem z Jiminem i... Po prostu czułem, że muszę ci to powiedzieć. Powinienem był to zrobić dzisiaj rano. Powinienem ci powiedzieć, że to był najcudowniejszy weekend w całym moim życiu. Chcę, żebyś wiedział, że oni wszyscy się mylą. Nie jesteś kaprysem bogatego chłopca, Tae. Jesteś kimś znacznie ważniejszym.
Taehyung uśmiechnął się seksownie, po czym chwycił jego dłoń.
- Powiedz to jeszcze raz - polecił.
Jeon zaśmiał się na jego słowa. Jego kciuk niemal odruchowo przesunął po wierzchu dłoni tatuażysty, gładząc ją delikatnie.
- To nie jest tylko pożądanie, Tae - powtórzył, patrząc mu prosto w oczy.
- To chyba dobrze, bo dla mnie to też coś więcej, Gguk - odpowiedział Taehyung. - I nie jesteś kaprysem wytatuowanego kolesia, któremu zamarzyło się spróbować cholernie bogatego CEO - dodał, po czym znowu chwycił za jego krawat i pociągnął go w swoją stronę tak, że brunet ponownie przywarł do niego swoją klatką piersiową. - Jesteś kimś znacznie ważniejszym - dodał, powielając jego słowa.
- Park powiedział mi, że widział cię w ten weekend. Wiedziałeś, że nie pojechałem z nim do Busan, a mimo to nie zadzwoniłeś do mnie, żeby spytać, gdzie jestem. Wiedziałeś, że cię okłamałem - powiedział nagle. - Dlaczego?
- Bo mimo że rozum podpowiadał mi, że mnie okłamałeś i powinienem się z tego wycofać jak najszybciej... - to mówiąc, Kim uniósł swoją dłoń i zaznaczył opuszkami swoich palców linię szczęki Jeongguka, sunąc dłonią od ucha, przez ostrą linię żuchwy, do miękkich warg. - To coś innego podpowiadało mi, że powinienem ci zaufać. I chyba dobrze zrobiłem, bo potem pojawiłeś się w progu mojego mieszkania... I teraz też tu jesteś...
- Jest jeszcze coś... - zaczął niepewnie. - Park na ciebie leci - wyznał Jeongguk. Stali teraz tak blisko siebie, że jego gorący oddech uderzał o usta Taehyunga, a ich ciała przywierały do siebie niemal na całej długości. Nie wiedział, czemu mu to mówił, ale sama myśl o tym, że jego najlepszy przyjaciel chciałby poderwać kogoś, kto był dla niego taki ważny, przyprawiała go o mdłości. - On powiedział, że... Chciałby zrobić trójkąt z tobą i Yoongim.
- Och, serio? - spytał tatuażysta z wyraźnym zaskoczeniem i roześmiał się głośno. - To chyba jednak jego pragnienie będzie musiało zostać jedynie w sferze marzeń. To byłoby co najmniej niezręczne. Yoongi jest dla mnie jak brat.
- A... A Park?
- Pytasz, czy mi się podoba? Czy chciałbym z nim zrobić jakiś gorący trójkącik? Jest atrakcyjny, ale mam pewne zasady, których nigdy nie łamię. Przede wszystkim, nie zaprzepaściłbym tego, co mamy dla chwili zabawy z kimś innym, a po drugie, nie lubię się dzielić. Sam fakt, że muszę cię dzielić z Lisą, doprowadza mnie do obłędu...
- Wiesz, że ja i Lisa... My nie sypiamy ze sobą... Już praktycznie nic nas nie łączy.
- Wiem, ale mimo wszystko, chciałbym, żebyś to obok mnie budził się każdego ranka.
- W ten piątek Rose organizuje imprezę pożegnalną dla Lisy, w niedzielę mamy rodzinny obiad, a wieczorem Lisa wylatuje do Japonii. Kiedy wyjedzie...
- Już nie mogę się doczekać... - to mówiąc, Taehyung pochylił się delikatnie do przodu, pokonując ostatni dzielący ich dystans, by ponownie złączyć ich wargi.
Całowali się szybko, namiętnie, jakby wiedzieli, że mają jedynie kilka chwil na to, by być razem, zanim znowu coś ich rozdzieli. Jeongguk napierał silnie na jego ciało, dociskając go do ściany, ale to i tak wydawało się zbyt mało. Kim zacisnął mocno smukłe, wytatuowane palce na marynarce biznesmena, przyciągając go jeszcze mocniej, jakby pragnął, by ich ciała stopiły się w jedno. Brakowało mu tlenu w płucach, ale to nie miało żadnego znaczenia. Teraz kradł tlen z płuc mężczyzny, za którym szalał i dla którego dosłownie tracił głowę z każdym dniem coraz bardziej.
Ich języki wirowały wokół siebie, jak para kochanków na parkiecie, ale mimo to Taehyung pragnął więcej. Jego dłonie niemal odruchowo powędrowały na silne plecy Jeongguka, po czym zsunęły się niżej wzdłuż linii kręgosłupa, by po chwili zacisnąć się mocno na wysportowanych pośladkach chłopaka. Docisnął jego biodra mocniej do swoich, a z warg bruneta wyrwał się cichy, erotyczny jęk, wkradając się wprost do jego ust.
- Ekhm... - chrząknął nagle ktoś za plecami Jeongguka.
Gdy tylko do ich uszu wdarł się ten dźwięk, Jeon od razu odskoczył od Tae, niemal jakby coś go oparzyło i odwrócił się za siebie, napotykając zaskoczone spojrzenie wysokiego mężczyzny, którego ciało zdobiły liczne tatuaże.
- Ooo h-hej, Namjoon - rzucił Jeongguk wyraźnie zmieszany. Jego dłoń od razu odnalazła drogę do ciemnych loków, sunąc po nich nerwowo. - W-właśnie Taehyung mi doradzał w-w sprawie mojego tatuażu... J-jak o niego zadbać i w ogóle... - powiedział szybko, mówiąc chaotycznie. Oblizał nerwowo swoje wargi i spojrzał na Tae, niemo prosząc go o pomoc w wybrnięciu z tej jakże niezręcznej sytuacji.
- T-tak, właśnie doradzałem Jeonggukowi - przytaknął tatuażysta, powstrzymując uśmiech, cisnący się na jego wargi.
Czuł się rozbawiony tą sytuacją. Dobrze wiedział, że jego przyjaciel z pewnością wszystko widział. Tłumaczenie się przed nim w taki sposób było niedorzeczne, a zawstydzony Jeon, był cholernie uroczy.
- Ach, no tak. Ja też często doradzam swoim klientom - odpowiedział Namjoon, kiwając głową na znak zgody. - Sugerowałbym jednak, żeby następnym razem odsunąć usta nieco dalej. Łatwiej będzie zrozumieć wydobywające się z nich słowa - zażartował, patrząc na obydwu mężczyzn z wyraźnym rozbawieniem.
Dokładnie widział, co między nimi zaszło. Wystarczyło, że przekroczył próg studia, a jego oczom ukazał się elegancki mężczyzna, przypierający do ściany jego przyjaciela o ognistoczerwonych włosach, które rozpoznałby nawet z odległości kilkudziesięciu metrów. Jego wytatuowane dłonie ściskały ochoczo jędrne pośladki chłopaka, podczas gdy język z determinacją penetrował jego usta.
- T-tak, racja - odparł Jeon jeszcze bardziej zawstydzony. - B-byłem w pobliżu, na spotkaniu biznesowym i... - zaczął ponownie, starając się znaleźć w głowie jakąś sensowną wymówkę, ale był tak zdenerwowany, że nie był w stanie wymyślić nic mądrego, a najwyraźniej Kim wcale nie miał zamiaru mu pomóc. - Przyniosłem Tae... Taehyungowi kawę...
Namjoon spojrzał uważnie na swojego przyjaciela, mierząc go od stóp do głów, jakby chciał sprawdzić, czy tatuażysta faktycznie ma przy sobie kubek z kawą. Czerwonowłosy jedynie uśmiechnął się do niego delikatnie, patrząc na niego błyszczącymi oczyma.
- Tak, Jeongguk przyniósł mi bardzo pyszną kawę - przytaknął, wyraźnie akcentując przymiotnik, jakby chciał zapewnić przyjaciela o prawdziwości swoich słów.
- Och, słyszałem, że taka właśnie jest najzdrowsza - kontynuował Namjoon, rozbawiony ich zawstydzeniem. - Niewidzialna. Zero cukru, zero kofeiny.
- T-to może ja już pójdę - wydusił w końcu brunet i ponownie zatopił dłoń w swoje ciemne loki. Zrobił kilka kroków do tyłu i zwilżył szybko wargi, które zdawały się lekko wysuszone pod wpływem zdenerwowania. - Zadzwonię do ciebie wieczorem - szepnął w stronę Tae, po czym szybko odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia, unikając spojrzenia ciemnych oczu wysokiego tatuażysty.
Namjoon odprowadził go wzrokiem, a gdy chłopak zniknął mu z pola widzenia, prychnął pod nosem i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Yoongi powiedział, że wyszedłeś na fajkę - powiedział, wyjmując paczkę papierosów z kieszeni spodni. - Gdybym wiedział, że się z kimś obściskujesz, dałbym wam jeszcze chwilę.
- To nie było zaplanowane... - odparł Tae. - Tak właściwie, to miałem zamiar zapalić, ale nie zdążyłem dojść do drzwi... - to mówiąc, wskazał na papierosa, którego wciąż trzymał w dłoni.
- W takim razie, zapalimy? - spytał Nam, a Taehyung skinął, po czym razem wyszli przed studio.
Taehyung odgarnął dłonią rozwiane przez wiatr ognistoczerwone kosmyki i wsunął papierosa do ust, przytrzymując go swoimi wargami, po czym odszukał w kieszeni czarnych rurek zapalniczkę. Wprawił w ruch kciukiem niewielkie kółeczko i odczekał kilka sekund, aż urządzenie wypluje pomarańczowo-żółty płomień. Wsunął końcówkę bibułki do ognia i zaciągnął się mocno. Wciąż przytrzymując papierosa ustami, podsunął zapaloną zapalniczkę w stronę przyjaciela. Nam wsunął fajkę w płomień i podpalił ją.
- To bardzo miły chłopak - odezwał się w końcu po chwili ciszy. - Trochę zakręcony, ale lubię go.
- Taaak - przytaknął Tae, zaciągając się mocno swoim papierosem. - Ja też go lubię - dodał, wyobrażając sobie te piękne, czekoladowe oczy i smak jego miękkich warg na swoich.
- Od samego początku miałem wrażenie, że coś jest między wami grane - przyznał Namjoon. - Chociaż zdawało mi się, że na imprezie mówił coś o swojej... Narzeczonej?
- To długa historia, Nam. On ma zamiar się z nią rozstać, jak tylko ona wróci z wyjazdu służbowego.
- Oooch, jesteś pewien, że to zrobi? - spytał, zaciągając się papierosem. - Słuchaj, nie zrozum mnie źle... Nie znam go zbyt dobrze, po prostu zazwyczaj tacy jak oni, nie zadają się z takimi jak my.
- Gguk nie jest "taki jak oni".
- Ty znasz go lepiej - przytaknął tatuażysta. - A co z Jae? Wie o nim? Kiedy go wystawiłeś, gdy Jaesung był chory... Nic mu nie powiedziałem, bo nie byłem pewny, czy chcesz, żeby wiedział.
- Tak. Wie o nim. Dowiedział się przez przypadek, gdy Jae spadł z huśtawki w przedszkolu. To on mnie wtedy zawiózł. Był mocno zaskoczony, ale przyjął to bardzo dobrze. On uwielbia dzieci.
- Nie będę ci prawić morałów, Tae. Sam wiesz, co robisz. Jeongguk wydaje się być dobrym chłopakiem, więc mam nadzieję, że wam się ułoży. Gdybyś potrzebował pogadać...
- Dzięki.
Taehyung nic więcej nie powiedział. Uniósł dłoń z dymiącym papierosem do ust i ponownie się zaciągnął, pozwalając, by trucizna wkradła się do wnętrza jego płuc. Wiedział, że jego przyjaciele się o niego martwili. Nie chcieli, by Jeongguk go zranił i wcale nie dziwił się, że ich relacja napawała ich niepokojem. On sam też wolałby nie zaczynać budować związku na zgliszczach, jakie pozostawią po sobie zerwane zaręczyny i rozpad związku Gguka po trzech latach bycia razem, ale wiedział też, że tak naprawdę ich związek zakończył się zapewne na długo przedtem, zanim on w ogóle on pojawił się w życiu Jeona.
Ktoś kiedyś powiedział, że najpiękniejsze relacje w naszym życiu to te, których nikt się nie spodziewał. Te, które wzbudzają takie zdumienie, że masz ochotę powiedzieć o nich światu. Te, które sprawiają, że czujesz, że takie uczucia trzeba wykrzyczeć. Najpiękniejsze relacje to te, o których sam myślisz: "Cholera, kto by pomyślał?" Są niewiarygodne, niespotykane, a mimo to zdumiewają swoją siłą.
Taka właśnie była ich relacja.
Pożądanie i pociąg fizyczny był jedynie miłym dodatkiem. Jeongguk pociągał go w każdy możliwy sposób. Lisa próbowała go zmienić, ustawić pod swoje wyobrażenia, a on dobrze wiedział, że to wcale nie jest przejaw miłości. Jeśli się kogoś kocha, jest się z niego dumnym. Z tego, jaki jest, co mówi, co robi. Wspiera się go, a nie próbuje zmienić. Nie mógł zrozumieć, jak Lisa mogła wypuścić kogoś tak wspaniałego ze swoich rąk, ale on nie miał zamiaru popełnić podobnego błędu. Miał zamiar dać mu coś, czego nigdy wcześniej nie zaznał i sprawić, że w końcu się dowie, jaki smak ma prawdziwe szczęście.
***
Wskazówki zegara nieubłaganie sunęły do przodu, wyznaczając kolejne mijające minuty i godziny. Brunet uniósł swój wzrok i spojrzał na białą tarczę. Było już niemal wpół do jedenastej wieczorem, a on wciąż siedział w swoim gabinecie i przeglądał wszystkie dokumenty oraz sprawozdania na jutrzejsze spotkanie. Czuł silny ból w karku i piekły go oczy, ale mimo to starał się skupić na kolejnych wersach przygotowanego materiału. Był dopiero środek tygodnia, a on czuł się tak, jakby minęły wieki, odkąd ostatni raz miał chwilę wolnego.
Odłożył dokumenty i chwycił prawą dłonią za mostek nosa. Zamknął na chwilę oczy, po czym powoli uniósł powieki i opadł na oparcie swojego skórzanego fotela. Przekręcił się w nim delikatnie, zwracając twarz w stronę okna, które zdobiło całą ścianę jego biura i utkwił swoje spojrzenie w budzącym się do nocnego życia Seulu. Jego biuro znajdowało się na ostatnim piętrze wieżowca należącego do TJE. Widok rozciągający się przed nim zapierał dech. Liczne światła sąsiadujących wieżowców, latarni oświetlających skąpane w mroku ulice i poruszające się po nich auta. Nieważne ile razy nie wyglądałby przez to okno, ten widok zapierał mu dech za każdym razem.
Ciekawe, czy Taehyung też byłby nim tak samo zachwycony?
Nie widzieli się od tego krótkiego, ale namiętnego spotkania w jego studio. Nie miał też nawet czasu, żeby do niego zadzwonić. Udało im się wymienić jedynie kilka wiadomości. Przez chwilę miał wrażenie, że widzi jego odbicie w szybie. Piękne, ognistoczerwone włosy i uśmiech, który przyćmiewał wszystko, co do tej pory widział. Palce go świerzbiły, by przesunąć po jego policzku opuszkami swoich palców, ale nim zdążył wyciągnąć dłoń, mara rozmyła się, znikając w mroku nocy.
Jeongguk wsunął dłoń w swoje ciemne loki i zwrócił twarz w stronę mężczyzny siedzącego naprzeciwko niego. Hoseok pogrążony był w lekturze dokumentów. Uważnie studiował czytany tekst i zacięcie kreślił coś długopisem. Jego ciemne włosy zaczesane były gładko do tyłu, końcówka długopisu co jakiś czas stukała delikatnie o dolną wargę.
Z Hoseokiem znali się niemal tak samo długo jak on i Jimin. Obaj byli dla niego jak bracia, chociaż z każdym z nich miał nieco inną relację. Jimin był tym szalonym przyjacielem, którego ciągle trzeba wyciągać z tarapatów, a Hoseok był tym, który zawsze wszystko ogarniał. To on zbierał ich do kupy, gdy wszystko wokół zdawało się sypać.
- Hobi, mogę cię o coś spytać? - zapytał nagle, nim zdążył ugryźć się w język.
Jung uniósł swoje spojrzenie znad kartek papieru, które spoczywały w jego dłoniach i przyjrzał mu się uważnie. Widząc jego poważną minę, ściągnął razem swoje brwi i odłożył dokumenty na biurko wraz z długopisem.
- Jasne, że możesz. Stało się coś?
Jeongguk milczał przez chwilę, ale odruchowo poruszył się nerwowo na swoim fotelu. Nie wiedział, czy to dobry pomysł, ale im więcej o tym myślał, tym bardziej czuł, że potrzebuje z kimś porozmawiać. Mogłoby się wydawać, że Park był zdecydowanie bardziej otwarty, ale był również bardziej ciekawski. Wiedział, że jeśli wspomni mu cokolwiek więcej, Jimin zamęczy go pytaniami, na które wciąż nie był gotowy. Hoseok natomiast pozwoli mu powiedzieć tyle, ile sam zdoła.
Czuł, że jego puls przyspieszył, a w ustach zrobiło się dziwnie sucho. Dawno nie czuł się tak zdenerwowany. Słyszał szum krwi w uszach, przez który przebijał się jedynie dźwięk głośnego bicia serca. Jego dłonie zaczęły się pocić, więc odruchowo potarł wnętrzem swoich dłoni o czarne, eleganckie spodnie.
- Czy ty... Czy ty kiedykolwiek miałeś jakiś epizod z... Z innym mężczyzną? - wydusił w końcu, unikając jego wzroku.
Było mu niedobrze. Obawiał się, że być może Jung zaraz go wyśmieje albo zacznie wypytywać, po co mu taka wiedza. Być może zacznie podejrzewać, że coś z nim jest nie tak, skoro zadaje mu takie pytania, ale nic takiego nie nastąpiło.
Gdy mężczyzna nic nie mówił, spojrzał na niego ukradkiem i dostrzegł, że Hoseok sunie swoimi szczupłymi dłońmi po twarzy. Jego wzrok był nieco nieobecny, jakby przeszukiwał zakamarki swojej pamięci, by w końcu uchwycić jakieś odległe wspomnienie.
- Miałem kiedyś taką krótką przygodę - przyznał w końcu. - Chociaż nawet nie wiem, czy to można nazwać przygodą - dodał i prychnął pod nosem. - Gdy byliśmy jeszcze w liceum, byłem kiedyś z Parkiem na jakiejś imprezie i strasznie się spiłem. Był tam taki jeden chłopak, który przez cały wieczór mnie podrywał i próbował ze mną flirtować. Był naprawdę przystojny i bardzo uroczy. Nie było to nachalne, raczej miłe. Chyba nawet imponowało mi to trochę. Podobała mi się świadomość tego, że podobam się innemu mężczyźnie. A kiedy doszedł do tego alkohol, stwierdziłem, że czemu by nie spróbować chociaż raz? Potem całowaliśmy się jak wariaci w jednym z pokoi dla gości. Do niczego więcej nie doszło, a teraz mogę się z tego śmiać. To była szalona noc.
- Podobało ci się to? - spytał Jeon, przenosząc uważne spojrzenie na przyjaciela.
Po tym, co właśnie wyznał mu Hoseok, czuł się znacznie lepiej. Jego początkowy niepokój zaczął powoli ustępować, ale mimo to jego serce wciąż obijało się o żebra w chaotycznym rytmie.
- Było... - zaczął Jung, ale urwał, jakby nie wiedział, jak powinien to ubrać w słowa. - Było inaczej, ale całkiem okay. Chociaż jestem przyzwyczajony, że to ja dominuję pocałunek, narzucam rytm, a tutaj było zupełnie odwrotnie. To on przejął kontrolę, a ja nie do końca wiedziałem, co robić, ale nie było źle.
Jeongguk powrócił myślami do tego wieczoru, kiedy spotkał się z Taehyungiem po raz pierwszy. Pamiętał tak dokładnie, jak biegli razem w deszczu, śmiejąc się głośno, a potem tylko miękkie wargi tatuażysty na swoich, zwinny język wkradający się do jego ust. Nic innego się nie liczyło. Tylko Taehyung. Jego zapach, jego smak.
Zastanawiał się, czy czuł się dziwnie. Z jednej strony nigdy wcześniej nie całował się z innym mężczyzną, było to dla niego coś nowego, coś, czego się nie spodziewał i czego nigdy wcześniej nie doświadczył, a mimo to całując go, miał wrażenie, że jego wargi zostały stworzone właśnie po to...
By oddawać każdy jego pocałunek.
Nie było w tym nic dziwnego. Ten pocałunek był wręcz idealny. Gdy w końcu ich wargi się złączyły, a Jeongguk pozwolił się sobie w tym zatracić, miał wrażenie, jakby dotykał nieba opuszkami swoich palców albo może nawet lepiej, jakby znajdował się trzy metry ponad niebem, jak bohaterowie jednej z książek, którą kiedyś czytał.
- Gguk, czy ty... - zaczął ponownie Hoseok, kładąc dłoń na kolanie przyjaciela. - Czy ty chcesz mi o czymś powiedzieć? - spytał, gdy Jeongguk zwrócił na niego spojrzenie swoich ciemnych oczu.
- Nie mówiłem wam wszystkiego - wyznał w końcu. - Ja i Lisa... To od dawna nie funkcjonuje - dodał, wypuszczając głośno powietrze z płuc. - Nie mówiłem wam, bo... Sam nie wiem. Wmawiałem sobie, że to może chwilowe, że powinienem być bardziej wyrozumiały, bo Lisa wychowała się w domu dziecka i nie ma nikogo innego. Chyba chciałem, żeby wszystko było dobrze, żeby nasz związek był taki, jakim widzą go inni, żeby ojciec był w końcu dumny z tego, że ma takiego syna. Przyszły CEO, który ukończył z wyróżnieniem studia, których nienawidził, który ma piękną narzeczoną, która jest mądra, pracowita i którą mój ojciec uwielbia. Kiedy zaczęliśmy się od siebie oddalać, tłumaczyłem sobie, że wszystkie pary to przeżywają, że Lisa wcale nie traktuje mnie jako swojego sponsora i naprawdę mnie kocha. To, że bywa zimna, wyrachowana i że czasem rani moje uczucia, wynika z tego, że nigdy nikt nie nauczył jej, jak kogoś kochać. Mówiłem sobie, że jestem zbyt wymagający, że jestem zbyt zachłanny. Oczekuję czegoś, czego nikt nigdy nie będzie mi w stanie dać. Sam nie wiem, co sobie wyobrażałem, kupując jej ten pierścionek... Że za jego sprawą, wszystko się magicznie zmieni?
- Och, Gguk - jęknął Hoseok. - Wiedziałem, że macie problemy, ale nie myślałem, że jest aż tak źle... Czemu nam nic nie mówiłeś?
- Podczas tego wyjazdu do Paryża - kontynuował Jeon. Czuł się o niebo lepiej, mogąc w końcu to wszystko z siebie wyrzucić. - Znowu się pokłóciliśmy i w końcu powiedziałem jej, że potrzebuję zrobić przerwę. Wtedy nie wiedziałem, czy w ogóle wciąż chcę tego ślubu, ale teraz... Jestem pewien, że go nie chcę. Nie chcę robić kłopotów przed wyjazdem Lisy, ale gdy tylko wróci… mam zamiar zerwać zaręczyny.
- Wiesz, że cokolwiek postanowisz, możesz na mnie liczyć. Na mnie i na Parka. Jesteś dla nas jak brat.
- Wiem i dziękuję. Obawiam się, że rozstanie z Lisą wcale nie będzie takie proste.
- Lisa ma charakterek. Pewnie nie będzie zadowolona.
- Na pewno nie będzie. Ostatnio każda próba rozmowy kończy się awanturą.
Na chwilę w biurze zapadła niemal całkowita cisza, przerywana jedynie przez ciche oddechy obu mężczyzn. Jung przyglądał się uważnie młodszemu, uważnie studiując jego twarz. Po chwili oczyścił gardło i poprawił się na swoim skórzanym fotelu. Nie wiedział, czy powinien dalej drążyć temat, ale skoro chłopak sam zaczął z nim rozmawiać, być może potrzebował tego i chciał, by ktoś go wysłuchał.
- Gguk, czy twoje pytanie ma coś wspólnego z tym, co się dzieje między tobą a Lisą?
Jeongguk przeniósł wzrok na przyjaciela i spojrzał mu prosto w oczy. Przez chwilę wpatrywał się w jego twarz, tak piękną i łagodną. Wysunął język i zwilżył nim swoje lekko spierzchnięte wargi.
- Aaa co, jeśli powiedziałbym ci, że ja też pocałowałem pewnego chłopaka? - spytał cicho, wyraźnie drżącym głosem.
- Gguk, to nic takiego - odparł szybko Jung. - Jesteś taki młody, to normalne, że chcesz się bawić, doświadczać. Tym bardziej że będąc w liceum, niemal cały czas siedziałeś w książkach.
- A jeśli dla mnie to nie był pijacki wybryk? Ani zabawa... Co, jeśli... Jeśli to mi się naprawdę podobało? - pytał, czując, że jego puls ponownie staje się szybki i chaotyczny.
Hoseok zamrugał szybko kilka razy, jakby był nieco zaskoczony jego słowami, a Jeon przez chwilę miał wrażenie, że wkrótce będzie miał jeden ze swoich ataków. Zacisnął mocno dłonie na swoich wysportowanych udach, przysłoniętych materiałem czarnych, eleganckich spodni. Czuł charakterystyczny ucisk w piersi, nasilający się z każdym kolejnym oddechem. Zamknął na chwilę oczy i przywołał w myślach ostatnie spotkanie z Tae. Jego miękkie wargi, ciemne, niemal czarne tęczówki. Po kilku wdechach ponownie uniósł powieki.
- Poznałem kogoś... - powiedział w końcu, gdy pod wpływem wyobrażenia Tae, ucisk w jego piersi nieco zelżał. - Chłopaka - dodał, czując, że jeśli już udało mu się zajść tak daleko, nie może się teraz wycofać. - I ja... Sam nie wiem, jak to się stało, ale ja... Ja naprawdę go lubię. Nikomu o tym nie mówiłem, bo ja sam jeszcze nie do końca się z tym oswoiłem. Kiedy jesteśmy razem... Jezu, nawet nie potrafię tego nazwać słowami. Jest idealnie. Wszystko, co on robi, co on mówi, jak dzięki niemu ja się czuję... Ale gdy jesteśmy osobno, dopadają mnie demony, wątpliwości, strach. Obawiam się, że jeśli ktoś się o nim dowie... O nas się dowie...
- Gguk, masz prawo być, z kim tylko chcesz. Jeśli on sprawia, że jesteś szczęśliwy, to innym nic do tego - to mówiąc, Hoseok ponownie położył dłoń na jego kolanie. - I mam nadzieję, że wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć.
- Dziękuję, Hobi. Staram się powoli jakoś ogarnąć to wszystko.
- To dla niego chciałeś te bilety na wystawę? - spytał, uśmiechając się delikatnie. - Jisoo powiedziała, że bardzo ci na tym zależało... - dodał, starając się subtelnie zachęcić go do dalszej rozmowy. - Wiem, że Lisa nie cierpi takich miejsc.
Jeongguk zaśmiał się delikatnie. Mógł się domyślić, że Jisoo powie mu o jego wizycie. Hoseok i Jisoo mieli wręcz idealny związek. Rozmawiali niemal o wszystkim. Zawsze zazdrościł im takiej więzi.
- On jest artystą. Uwielbia takie rzeczy, ale w końcu nigdzie nie poszliśmy. Chyba nie jestem gotowy, żeby... Bałem się, że ktoś może nas zobaczyć. Spędziliśmy cały weekend razem. U niego w domu. Było idealnie. I... Dzięki niemu... - urwał na chwilę, ale na jego wargi wkradł się piękny uśmiech, którego nawet nie próbował ukryć. - Dzięki niemu znowu zaczynam malować.
Na jego słowa, usta starszego wygięły się w promiennym uśmiechu, a oczy zaczęły błyszczeć żywo. Nie pamiętał, nawet kiedy ostatni raz widział, by Jeongguk malował. Zawsze żałował, że chłopak przestał tworzyć, bo naprawdę miał talent. Od wypadku samochodowego, zamknął się w sobie i już nigdy więcej nie widział, by malował cokolwiek, a nie chciał na niego naciskać.
- Gguk, naprawdę? To... To cudownie.
Jeongguk odgarnął dłonią kosmyki swoich ciemnych włosów, które opadły mu na czoło. Jung mógłby przysiąc, że chłopak był delikatnie zawstydzony, ale uśmiech nie schodził z jego warg. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz widział na jego ustach tak piękny, szczery uśmiech.
- To nic wielkiego - rzucił szybko, nieco się rumieniąc. - Udało mi się dopiero narysować kilka rysunków. Moje dłonie nie są tak sprawne, jak kiedyś... - wyjaśnił.
- Nie rysowałeś wiele lat, ale masz talent, a tego się nie zapomina. To wspaniałe, że na nowo wracasz do swojej pasji. Kochałeś to.
- Brakowało mi tego - przyznał. - Nawet nie wiedziałem, jak bardzo, ale kiedy zobaczyłem, jak on rysuje... Zapragnąłem do tego wrócić, a on pomaga mi w tym. Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, jak wiele mu zawdzięczam. To, co dla mnie robi, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, ile to tak naprawdę dla mnie znaczy.
- Gguk, czy mogę cię o coś zapytać? - spytał nagle Jung. - Jeśli nie chcesz odpowiadać albo nie czujesz się z tym komfortowo... - to mówiąc, spojrzał na Jeongguka, a brunet skinął głową. - Czy ten mężczyzna, o którym mówisz, to ten czerwonowłosy tatuażysta?
Jeongguk zamrugał szybko kilka razy z niedowierzaniem. Skąd Hobi wiedział, że mówi właśnie o Taehyungu? Przez kilka szalonych chwil zastanawiał się, co powinien powiedzieć, jak powinien zaprzeczyć, ale w końcu doszedł do wniosku, że zaprzeczanie nie ma sensu. Zwilżył ponownie swoje wargi.
- Tak - przyznał. - To Taehyung. On jest tym mężczyzną.
Wymawiając te słowa po raz pierwszy na głos, czuł się dziwnie lekko. Miał wrażenie, jakby nagle ktoś zdjął niebywały ciężar z jego ramion, ale towarzyszyło temu jeszcze inne uczucie, którego się nie spodziewał - czuł się szczęśliwy.
- To Taehyung - powtórzył, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, wkradającego się na jego usta.
- Hmmm muszę przyznać, że masz zdecydowanie lepszy gust jeśli chodzi o mężczyzn niż o kobiety - rzucił Jung.
- Jest cholernie przystojny - potwierdził Jeon, zagryzając swoją dolną wargę.
- Spodobałby się Jisoo. Lepiej nie przyprowadzaj go na nasz ślub, bo jeszcze się rozmyśli - zażartował.
Słysząc jego słowa, Jeongguk od razu wyprostował się na skórzanym fotelu i uniósł swoją prawą brew.
- Na wasz ślub? - powtórzył, jakby nie był pewien, czy dobrze go usłyszał.
Hoseok i Jisoo spotykali się już od dłuższego czasu. Od samego początku stanowili wręcz idealną parę. Jisoo była piękna i naprawdę wspaniała. Uwielbiał ją i prawdę mówiąc, zawsze trochę zazdrościł im ich relacji. On i Lisa nigdy nie mieli czegoś takiego.
Jung uśmiechnął się do niego i wsunął dłoń do kieszeni swojej marynarki, po czym wyjął z niej niewielkie, czerwone pudełeczko.
- Być może dzisiaj odebrałem pierścionek zaręczynowy - powiedział.
- Och! Hobi! To wspaniale. Nie mówiłeś, że masz zamiar jej się oświadczyć! - zawołał podekscytowany.
Starszy biznesmen zatopił palce w swoje ciemne włosy i uśmiechnął się.
- Wiem, że miałeś sporo na głowie w związku z nowym projektem, a do tego te wasze nieudane zaręczyny... Nie chciałem ci dodatkowo dokładać... - wyjaśnił szczerze.
- Hobi! - skarcił go Jeongguk. - Wiesz, że kocham ciebie i Jisoo. Będę pierwszym, który będzie wam kibicować. Kiedy masz zamiar jej się oświadczyć? - spytał.
- Miałem zamiar zrobić to w ten piątek, ale wiem, że jest ta pożegnalna impreza Lisy, więc chyba będę musiał to przeło…
- Och, nie! - przerwał mu Jeon. - Impreza Lisy nie jest taka ważna. Masz zabrać Jisoo na jakąś romantyczną kolację i oświadczyć się jej dokładnie tak, jak to zaplanowałeś - polecił głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Tak właściwie... Pamiętasz, jak ja i Jisoo się poznaliśmy? - spytał.
Jeongguk roześmiał się głośno. Jakże mógłby to zapomnieć. Byli wtedy z Hoseokiem w niewielkiej kawiarni w centrum miasta. Omawiali jedną z umów i już mieli wychodzić, gdy jego przyjaciel wpadł na piękną, drobną brunetkę, zalewając jej zwiewną, białą sukienkę swoją mrożoną kawą. Jung był tak zażenowany i wystraszony, że zaczął ją przepraszać i nerwowo wycierać jej oblane ciemnym płynem ramiona serwetkami zabranymi z pobliskiego stolika, a widząc jego drżące dłonie i przepraszający uśmiech, Jisoo po prostu zaczęła się z niego śmiać. To była cała Jisoo - piękna i urocza.
- Jakże mógłbym zapomnieć twój spektakularny podryw?! - zażartował.
- Mam zamiar zabrać ją do tej kawiarni. Chcę jej się oświadczyć w miejscu, gdzie to wszystko się zaczęło, w miejscu, gdzie się w niej zakochałem.
- I będzie idealnie, Hobi. Jisoo będzie wniebowzięta. Będziecie bardzo szczęśliwi.
- Ty też będziesz, Gguk. Nieważne czy zdecydujesz się dzielić swoje życie z kobietą, czy z mężczyzną. Ty też będziesz szczęśliwy - odparł Hoseok.
Jeongguk poczuł, że jego gardło zamyka się ze wzruszenia. Wstał ze swojego fotela i podszedł do przyjaciela, zmniejszając dzielący ich dystans, po czym rozłożył swoje ramiona, zachęcając go, by dał mu się przytulić. Hoseok uśmiechnął się i wstał szybko ze swojego miejsca. Pokonał dzielący ich dystans i pozwolił, by Jeon otoczył go swoimi silnymi ramionami. Sam również przytulił go mocno.
- Cieszę się, że ty już jesteś taki szczęśliwy - powiedział cicho, zaciskając mocno ramiona wokół szczupłej sylwetki przyjaciela.
***
Jeongguk po raz kolejny wziął kubek z parującą kawą do ręki i upił kilka łyków, rozgrzewając gardło gorącym płynem. Było dopiero południe, a on miał już serdecznie dość tego dnia. Głowa mu pękała, kark pobolewał od ciągłego siedzenia przy biurku i ciężko było mu się skupić na omawianych zagadnieniach. Był już dzisiaj na trzecim spotkaniu, a czekało go jeszcze kilka. Wiedział, że kolejny dzień z rzędu zapewne wróci do domu dopiero po dziesiątej, jeśli nie później, podobnie jak wczoraj.
Z jednej strony, gdy wracał tak późno, Lisa już spała, a on mógł spokojnie ułożyć się na kanapie w salonie. Z drugiej jednak, mając tak wypełniony dzień, nie miał nawet czasu, by zobaczyć się z Tae. Wczoraj chciał do niego zadzwonić, ale obawiał się, że chłopak już śpi, a on go obudzi, więc jedynie leżał na plecach, oglądając zdjęcia, które zrobił, gdy byli w Zoo.
Po wczorajszej rozmowie z Hoseokiem czuł się znacznie lepiej. Cieszyło go to, że w końcu miał odwagę komuś się zwierzyć. Był szczęśliwy, wiedząc, że ma jego wsparcie. Wiedział, że gdy Lisa wróci i będzie musiał powiedzieć jej, że między nimi już koniec, będzie mu potrzebne wsparcie bliskich osób.
Nagle poczuł, że jego telefon wibruje i nie mogąc się powstrzymać, wsunął ostrożnie dłoń do kieszeni marynarki. Spojrzał ukradkiem na wyświetlacz, a gdy zobaczył na nim jego imię, zagryzł szybko swoją dolną wargę, by powstrzymać uśmiech. Jego serce mimowolnie zabiło szybciej.
- Ekhm... Wybaczcie, to pilny telefon - rzucił szybko do zebranych, wstając z miejsca. - Zróbmy piętnastominutową przerwę - dodał i ruszył szybko do wyjścia.
Wyszedł z biura i przeszedł przez wąski hol, kierując się do kuchni. Rozejrzał się dookoła, by upewnić się, że nie ma nikogo w pobliżu, po czym wcisnął zielony przycisk i odebrał połączenie. Na jego wargi wkradł się mimowolny uśmiech. Tak cholernie za nim tęsknił.
- Halo? - rzucił do słuchawki, starając się utrzymać normalny ton głosu.
- Googie! - zawołał melodyjny, dziecięcy głos. - Cześć, Googie! To ja, Jae!
- Oj, część Tygrysku. Jak się masz? - spytał, uśmiechając się szeroko.
- Tatuś powiedział, że mogę zadzwonić. Jae będzie jutro grać! Czy Googie przyjdzie? - odpowiedział maluch wyraźnie podekscytowanym głosem.
- Oj, naprawdę? Kim teraz będziesz?
- Jae będzie królikiem! Ale nie takim jak Cooky. Tatuś mi kupił szary kostium. Jae chce, żeby Googie był z nami.
- Skoro chcesz, to jakże mógłbym ci odmówić, hm?
- Przepraszam - odezwał się nagle niski, męski głos, a na jego dźwięk, serce Jeongguka zabiło dwa razy mocniej, a w brzuchu zerwało się stado motyli. - Wróciliśmy właśnie z parku i Jae koniecznie chciał do ciebie zadzwonić - wyjaśnił szybko. - Jutro znowu ma występ w przedszkolu, ale wiem, że jesteś zajęty, więc...
- Będę - przerwał mu brunet. - Jeśli chcecie, żebym był. Przyjdę.
- Cholernie za tobą tęsknię - wyznał Tae.
- Ja za tobą też - powiedział Jeon, zaciskając mocniej dłoń wokół telefonu. - Za tobą i Jae. Jutro wieczorem jest impreza pożegnalna Lisy, ale popołudnie mam wolne. Wyślij mi szczegóły. Przyjadę, a potem zabiorę was na obiad.
- I na lody! - krzyknął nagle Jae w tle.
- I na lody - potwierdził Jeongguk rozbawiony. Taehyung roześmiał się głośno.
- Robię obiad i mam cię na głośnomówiącym, więc Jae korzysta z możliwości negocjacji - zażartował.
- Dobry z niego negocjator, ma to po tobie? - spytał.
- Zadzwoń do mnie dzisiaj wieczorem - powiedział nagle, zniżając głos do seksownego barytonu.
Na dźwięk tej barwy, Jeongguk poczuł, jak dreszcz sunie po jego kręgosłupie. Wiedział, że tatuażysta już z pewnością wyłączył tryb głośnomówiący i odruchowo rozejrzał się dookoła, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nikt mu się nie przygląda ani nie przysłuchuje jego rozmowie. Czuł, że robi mu się dziwnie gorąco, mimo że tatuażysta nie powiedział nic, co mogłoby sugerować, że ma na myśli coś nieprzyzwoitego.
- Będę w domu pewnie dosyć późno - szepnął.
- Tym lepiej. Pójdziemy razem spać...
- Będziesz mi szeptać do ucha? - droczył się.
- Co tylko zechcesz, Łobuzie.
- Muszę iść. Jestem w trakcie spotkania - wydusił z trudem. - Ale przygotuj się, bo na pewno zadzwonię.
- Nie mogę się doczekać.
- Ja też - to mówiąc, zakończył połączenie.
Jeszcze przez chwilę stał w miejscu, wciąż myśląc o ich rozmowie, słysząc w głowie ten cudowny, niski głos Tae. Po chwili jednak odepchnął swoje ciało od ściany, o którą się opierał i ruszył w stronę swojego biura. Z jego warg wciąż nie schodził uśmiech. Jutro go zobaczy. Dzisiaj w nocy będzie z nim rozmawiać. Czuł się dziwnie podekscytowany, jakby za chwilę miał dostać jeden z najwspanialszych prezentów.
Gdy wszedł do biura, wszyscy już byli ponownie na swoich miejscach oprócz Jina, który wszedł niemal dosłownie za nim. Jeongguk podszedł do swojego miejsca i usiadł na skórzanym fotelu. Uniósł wzrok i napotkał spojrzenie ciemnych oczu swojego brata. Seokjin patrzył na niego tak, jakby prześwietlał go na wskroś. Jeongguk poczuł się nieco niezręcznie, sam nie rozumiejąc dlaczego. Odruchowo poprawił swój krawat i marynarkę, po czym upił kilka łyków przestygniętej już kawy. Mimo że na niego nie patrzył, czuł na sobie jego uważny wzrok.
Gdy w końcu Hoseok wstał i zbliżył się do tablicy, by dalej omówić przygotowany przez siebie projekt, Jeongguk odetchnął z ulgą. Przez resztę zebrania uchwycił jeszcze kilka ukradkowych spojrzeń, które posłał mu brat, ale sam starał się na niego nie patrzeć. Zebranie dobiegło końca dopiero po jakichś dwóch godzinach. Jeon spojrzał na zegarek. Miał jeszcze dużo pracy przed sobą, a robiło się już późno. Wypuścił głośno powietrze z płuc i przesunął dłonią po swoich ciemnych lokach.
- Czy mi się zdawało, czy przyszedłeś na to zebranie, rumieniąc się? - spytał nagle głos za jego plecami.
Jeongguk odwrócił się szybko za siebie i napotkał spojrzenie ciemnych oczu swojego starszego brata. On i Seokjin nigdy nie byli ze sobą bardzo blisko, ale ich relacja była dobra. Dojrzewając, jednak oddalili się od siebie. Gguk sam nie do końca wiedział dlaczego. Być może było to spowodowane tym, że byli od siebie tak różni.
- C-co? Nie - zaprotestował szybko, może nieco zbyt szybko, by Jin uwierzył w jego słowa.
Na pewno się rumienił. Zawsze to robił, gdy Taehyung z nim flirtował. Nawet teraz, na samą myśl o nim, czuł, że w biurze robi się dziwnie gorąco, a jego policzki ponownie przybierają delikatnego odcienia różu.
- Z kim rozmawiałeś? Och, a może planujesz coś na imprezę pożegnalną Lisy?
- Tak. Jutro muszę pojechać, odebrać prezent - skłamał.
- Nie martw się. Wiem, że nie rozstawaliście się dotąd z Lisą na tak długo, ale te dwa tygodnie szybko miną. Poza tym to dobrze dla związku czasem za sobą zatęsknić. To wzmocni wasz związek.
- Tak. Pewnie tak - przytaknął zdawkowo i szybko odwrócił wzrok.
Przeniósł spojrzenie na dokumenty, które wciąż leżały przed nim na biurku i zaczął je układać na równą kupkę tylko po to, by się czymś zająć i nie musieć patrzeć bratu w oczy, kiedy będzie go okłamywał. Dobrze wiedział, że nie będzie mu mógł powiedzieć prawdy.
- Pamiętasz, że widzimy się w niedzielę? Yoo już się codziennie wypytuje, kiedy przyjdzie jej ulubiony wujek. Aż muszę przyznać, że czuję się trochę zazdrosny - zażartował.
Jeongguk uniósł wzrok i spojrzał na Seokjina. Mężczyzna był nieco wyższy od niego, miał tak samo ciemne, niemal czarne włosy, które zaczesywał gładko do tyłu. Poza tym nie byli do siebie podobni. Jin przypominał ich ojca, miał te same pełne wargi i takie same oczy w kształcie migdałów. Gguk był odzwierciedleniem ich matki. Miał jej delikatne wargi i takie same sarnie oczy. Jego starszy brat był bardziej postawny, jego ramiona były szersze, podczas gdy Jeongguk miał szczuplejszą sylwetkę, bardziej gibką, wysportowaną.
- A może mógłbym zabrać Yoo jutro? - spytał nagle, gdy w jego głowie zaświtał pewien pomysł. - Mógłbym odebrać ją z zajęć i zabrać na obiad, a potem odwieźć do domu - zaproponował.
- Jasne. Jeśli masz ochotę. Yoo będzie bardzo szczęśliwa. Mam jutro spotkanie, Yerim miała ją odebrać. Zadzwoń do niej i ustalcie szczegóły. Będzie miała chwilę dla siebie.
- Świetnie - przytaknął Jeon. - Na pewno zadzwonię.
- Dobrze. Muszę się zbierać, żeby przygotować się na jutro - to mówiąc, Seokjin poprawił swoją marynarkę i zapiął szybko guziki, po czym wziął swoją teczkę do ręki. - Do zobaczenia, braciszku.
- Do zobaczenia, Jin.
***
Kiedy Jeongguk w końcu przekroczył próg swojego mieszkania, była już niemal północ. Zależało mu na tym, żeby dokładnie wszystko przygotować, żeby jutro mógł wyjść wcześniej i zobaczyć, jak Jae gra w swoim przedstawieniu. Uwielbiał tego malucha. A jeszcze bardziej uwielbiał jego ojca. Na samą myśl o Taehyungu, przygryzł swoją dolną wargę.
Szybko odwiesił swój płaszcz do szafy i zdjął eleganckie, skórzane buty, które dotąd zdobiły jego stopy. Wchodząc do kuchni rozpiął marynarkę, i zsunął ją ze swoich ramion. Podszedł do lodówki i przejrzał uważnie jej zawartość. Był cholernie głodny, ale tak jak się spodziewał, lodówka była niemal pusta. W środku znalazł jedynie kilka dietetycznych jogurtów, które zwykle jadła Lisa na śniadanie. Zawiedziony chwycił jedną z butelek z wodą niegazowaną i odkręcił korek. Upił szybko kilka łyków, jakby miał nadzieję, że to zniweluje uczucie głodu.
Ze zmęczenia bolała go głowa, jego kark był sztywny, a mięśnie pleców całe napięte, co dodatkowo uzmysłowiło mu, jak bardzo nienawidzi tej pracy. Odruchowo wyciągnął dłoń i przez chwilę masował swoją skroń. Rozejrzał się dookoła i dostrzegł, że na stole stoi koszyk z owocami. Ruszył w jego stronę, jakby w końcu nastąpiło jego wybawienie i chwycił jednego banana. Owoc był już mocno dojrzały, gdzieniegdzie jego skórę zdobiły brązowe plamki. Oderwał szybko końcówkę i wgryzł się w miękki, słodki miąższ. Od przerwy obiadowej, podczas której zjadł jedynie szybki lunch z Hoseokiem, nie miał nic w ustach.
Dojadając banana do końca, zaczął powoli luzować krawat, krępujący dotąd jego szyję. Wyrzucił skórkę do kosza i ponownie upił kilka łyków wody. Tyle musiało mu wystarczyć. Chwycił swoją czarną marynarkę i niemal na palcach ruszył w stronę sypialni. Nie chciał zbudzić Lisy, by przypadkiem nie zaliczyć kolejnej bezsensownej kłótni.
Od kiedy to stał się intruzem we własnym mieszkaniu?
Odkąd powiedział Lisie, że chce, żeby zrobili sobie przerwę, czuł się źle, będąc tutaj. Już wcześniej zdarzało mu się czuć, jak obcy albo jak gość we własnym domu. To zabawne, ale teraz skradając się w mroku na palcach do własnej sypialni, w której nie sypiał, odkąd wrócili z Paryża, uzmysłowił sobie, że u Tae, czuje się swobodniej, niż tutaj kiedykolwiek się czuł.
Gdy przekroczył próg sypialni, dostrzegł na łóżku zarys drobnej sylwetki Lisy. Dziewczyna spała na swojej połowie łóżka, jakby specjalnie zostawiła miejsce dla niego. Jeongguk zatrzymał się kilka kroków od niej i przez chwilę przyglądał się jej twarzy ukrytej w półmroku.
Co się z nimi stało?
Z każdym dniem stawali się sobie coraz bardziej obcy. Nie chciał jej skrzywdzić i chciał zakończyć ich związek w jak najbardziej delikatny sposób, ale nie mógł ciągnąć tego dalej. Odetchnął głęboko i podszedł do niewielkiej szafki, w której trzymał dresy do spania. Wyjął szare spodnie dresowe i białą koszulkę, po czym ruszył w kierunku drzwi. Wsunął dłoń do kieszeni marynarki i wyjął z niej swój telefon. Była już niemal północ.
Czy Taehyung już spał?
Obiecał mu, że do niego zadzwoni, gdy wróci do domu i wręcz marzył o tym, by móc usłyszeć jego głos. Chociaż na chwilę. Nie chciał go jednak budzić. Lisa zawsze była na niego zła, gdy zbudził ją w nocy, wracając z biura. Wszedł w kontakty i postanowił wysłać mu wiadomość. Wpisał jedynie "Śpisz?" i kliknął ikonę wysyłania. Mógłby przysiąc, że jego serce przez chwilę zamarło, gdy wstrzymując oddech, wpatrywał się w wyświetlacz, niemal modląc się o to, by w końcu nadeszła odpowiedź. Gdy jednak zamiast wiadomości, zobaczył informację o przychodzącym połączeniu, jego wargi wygięły się w piękny uśmiech. Spojrzał szybko w stronę Lisy, która wciąż spała jak kamień, po czym odebrał i wyszedł z sypialni.
- Czekałem na ciebie, przystojniaku - odezwał się niski, seksowny głos.
- Nie wiedziałem, czy przypadkiem już nie śpisz. Późno już. Ty pewnie musisz wcześnie wstać, wyszykować Jae, zawieźć do przedszkola, pojechać do pracy... - zaczął mówić wyraźnie zdenerwowany.
- Gguk - przerwał mu Taehyung. - Tęskniłem za tobą.
Przez chwilę panowała całkowita cisza, która zdawało się przerwać jedynie głośno bijące serce Jeongguka. Chyba nigdy w życiu nie usłyszał czegoś tak wspaniałego. Miał wrażenie, że jego gardło zaciska się mocno.
- Ja za tobą też - wyznał w końcu.
Czuł się dziwnie, mówiąc komuś o swoich uczuciach. Przywykł do tego, że lepiej nie mówić o tym, co czuje. Rzadko kiedy mówił komukolwiek o tym, co tak naprawdę siedzi w jego głowie i jego sercu. Zwykle mówił to, co inni chcieli usłyszeć albo nie mówił nic.
- Nie powinieneś pracować do takiej późnej pory.
- Chciałem wszystko dzisiaj ogarnąć, żebym mógł jutro wyjść wcześniej i przyjść na przedstawienie Jae. Chciałbym też zabrać Yoo, jeśli to nie problem... - to mówiąc, wszedł do łazienki i ostrożnie zamknął za sobą drzwi.
- Jasne, że nie. Jae się ucieszy - odparł szybko. - Jesteś bardzo zmęczony? Jeśli wolisz pójść spać... Nie chcę cię zatrzymywać.
- Cały dzień czekałem na ten telefon - powiedział szczerze, kładąc swój dres na szafce, po czym przejrzał się w lusterku.
Jego oczy były nieco czerwone od ciągłego wpatrywania się w monitor komputera bądź dokumenty, które wertował do późna. Pod nimi widoczne były delikatne ciemne kręgi.
- To najmilsza rzecz, jaka mnie dzisiaj spotkała. Za każdym razem gdy wychodzę z biura o takiej godzinie, powtarzam sobie, jak bardzo tego nienawidzę - rzucił, po czym prychnął pod nosem i zatopił dłoń w swoje ciemne loki.
- To, czemu to robisz? - spytał Taehyung, mimo że dobrze znał odpowiedź.
Chciał jednak, by Jeongguk się przed nim otworzył. Chciał, żeby mu ufał i wiedział, że może rozmawiać z nim o wszystkim i o niczym.
- Sam nie wiem... - przyznał szczerze. - Po wypadku, kiedy nie byłem w stanie malować, cały mój świat dosłownie rozpadł się na kawałki. Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Nic już nie miało sensu, a mój ojciec... On chciał, żebym był częścią firmy, tak samo jak mój brat. W rezultacie poszedłem na te same studia i tak cholernie ich nienawidziłem.
Z jego warg wyrwał się kolejny gorzki śmiech. Wyjął z kieszeni spodni słuchawki bezprzewodowe i szybko podłączył je do telefonu, by móc swobodnie poruszać rękami, po czym położył telefon na szafce obok umywalki. Nabrał w dłonie zimnej wody i obmył nią swoją twarz, po czym ponownie spojrzał na swoje odbicie.
- A teraz chodzę codziennie do biura, siedzę przed komputerem albo tonę po uszy w papierach, chodzę na biznesowe spotkania do drogich restauracji i na zebrania zarządu i nienawidzę każdej chwili tam spędzonej. To znaczy, kocham tę firmę, wiem, że to spuścizna po tym, co mój ojciec ciężko wypracował, ale...
- Nienawidzisz tego.
- Nienawidzę tego. Każdej chwili tam spędzonej. Chciałbym... Sam nie wiem... Jestem niewdzięczny. Wielu ludzi chciałoby stanąć na czele takiej firmy, a ja... - zamilkł na chwilę, jakby próbował zebrać myśli.
Od zawsze wiedział, że to nie jest to, co chciałby robić, ale nigdy nie myślał, że jeszcze kiedykolwiek będzie w stanie malować. Odkąd zaczął na nowo wracać do swojej pasji, nie mógł przestać myśleć o tym, że to jest właśnie to, co pragnąłby robić.
- Ja chciałbym siedzieć w ciasnej, pachnącej farbą pracowni, z dłońmi brudnymi od węgla i patrzeć, jak spod moich rąk wyłania się kolejny obraz.
- Więc zrób to - powiedział Taehyung.
- Wiesz, że nie mogę tego zrobić.
- Czemu, Gguk? Nie musisz mu nic wynagradzać. Ten wypadek, to nie była twoja wina. Ty też jesteś ofiarą tego wypadku. Straciłeś matkę i zapewne też część siebie...
- Jesteś jedyną osobą, która zna całą prawdę.
- I cieszę się, że zaufałeś mi na tyle, by powierzyć mi coś tak ważnego. Powinieneś więcej myśleć o sobie, Gguk. Ciągle myślisz o innych, a gdzie w tym wszystkim jest miejsce na to, czego ty pragniesz?
- Myślisz, że miałbym szansę... Że mógłbym malować? Nie, to głupie. Udało mi się narysować kilka obrazków...
- Gguk, to dopiero początek, ale masz ogromny talent i nie mówię tego, żeby dobrać ci się do majtek.
Jeongguk roześmiał się cicho na jego słowa, po czym usiadł na jednej z szafek i przesunął dłonią po ciemnych włosach.
- A co, jeśli ci powiem, że to trochę skutkuje? - droczył się z nim. - To, cokolwiek robisz, robisz to cholernie dobrze.
- Ach tak? Mówisz, że mam szansę dobrać ci się do majtek? Aż żałuję, że mnie tam nie ma - zażartował Taehyung, śmiejąc się delikatnie.
Jeongguk niemal odruchowo zwilżył językiem swoje wargi, czując charakterystyczny ucisk w dole brzucha. Wystarczyło jedno słowo Tae, by jego puls przyspieszył, a oddech spłycił się pod wpływem targających nim emocji. Nikt nigdy wcześniej tak na niego nie działał. Kolejne słowa stoczyły się z jego ust szybciej, niż jego umysł zdążył je przeanalizować.
- A co byś zrobił, gdybyś tu teraz był? - spytał.
Nigdy wcześniej nie robił czegoś takiego, ale teraz nie potrafił się powstrzymać. Chciał słyszeć jego niski, seksowny głos, szepczący mu do ucha różnie nieprzyzwoite rzeczy.
- Ooo Panie Jeon! Czy ty właśnie próbujesz mnie namówić na coś bardzo nieprzyzwoitego? - zapytał tatuażysta. Jeongguk poczuł, że jego policzki się rumienią. Rozchylił usta, by coś powiedzieć, ale nim jakiekolwiek słowa zdążyły opuścić jego usta, Taehyung powiedział coś, co skradło mu cały tlen z płuc. - Uwielbiam robić nieprzyzwoite rzeczy.
- Jak bardzo nieprzyzwoite rzeczy byś zrobił? - powiedział Jeon, nim zdążył się ugryźć w język.
Mimo że tatuażysta nie zdążył jeszcze nic powiedzieć, miał wrażenie, że nagle ktoś podkręcił temperaturę pomieszczenia i zrobiło mu się bardzo gorąco. Niemal odruchowo uniósł dłoń i rozpiął kilka górnych guzików swojej eleganckiej koszuli, ukazując gładką, mleczną skórę.
- Hmmm... Skoro dopiero wróciłeś do domu, musisz być bardzo zmęczony. Myślę, że zacząłbym od czegoś zmysłowego. Czegoś, co sprawi, że się zrelaksujesz i zapomnisz o całym tym biurowym gównie. Zdjąłbym z ciebie tę cholernie drogą marynarkę, rozwiązał krawat z twojej smukłej szyi i zacząłbym powoli rozpinać koszulę. Masz ją wciąż na sobie?
- T-tak - potwierdził Jeon.
- Rozepnij ją - polecił bez cienia zawahania. Jeongguk przełknął głośno, ale jego dłonie mimowolnie odnalazły drogę do guzików białej koszuli. Rozpinał ją powoli, lekko drżącymi rękoma, wsłuchując się w oddech tatuażysty, który delikatnie wkradał się do jego uszu. - A teraz zsuń ze swoich ramion - kontynuował Taehyung, jakby dokładnie wiedział, że Jeon właśnie kończył odpinać ostatni guzik.
Zgodnie z poleceniem wydanym przez tatuażystę, Jeon zsunął białą tkaninę ze swoich ramion i pozwolił jej swobodnie opaść wokół jego stóp.
- Wiesz, że lubię twoje plecy? Twoje szerokie ramiona, zarysowane mięśnie grzbietu, tę seksowną i wręcz obłędnie wąską talię... Położyłbym cię na łóżku i nabrał na dłonie trochę olejku, a potem naniósłbym go na twoją mleczną skórę i rozmasował napięte mięśnie. Najpierw mięśnie karku i ramion, a potem powoli zsunąłbym dłonie niżej w dół pleców. Lubisz, gdy ktoś robi ci masaż?
- N-nie wiem - wydusił Jeon. - Nikt nigdy... - urwał zawstydzony.
- W takim razie musimy to koniecznie naprawić - odparł Kim. - Nie wiem, jak ktoś mógł przepuścić taką okazję. Masz seksowne plecy. Szczególnie teraz kiedy masz na sobie tatuaż, który dla ciebie zrobiłem. Z chęcią sunąłbym po twojej skórze opuszkami swoich palców albo na przemian całował i podgryzał ją delikatnie. Wiesz, co jeszcze masz seksownie?
- Co takiego?
- Tyłeczek - odpowiedział, bez najmniejszego skrępowania. - Masz cholernie seksowny tyłeczek. I wiesz, co chciałbym teraz zrobić?
- C-co?
- Zdjąłbym z ciebie spodnie, zsunął bokserki i rozchylił te seksowne pośladki, a potem przesunął językiem po twojej słodkiej dziurce i wsunął go do środka.
- Tae... - szepnął Jeon, poruszając się nerwowo na swoim miejscu.
- I mam to zamiar zrobić na naszej kolejnej randce. Mam zamiar pieścić cię swoim językiem, a potem wsunąć w ciebie palce i przygotować cię na coś znacznie lepszego. Chciałbym się z tobą kochać od tyłu. W taki sposób mogę się poruszać szybciej i wchodzić w ciebie głębiej... Lubisz, gdy o tym mówię?
- Tak.
- Podnieca cię to? - spytał, chociaż wcale nie potrzebował potwierdzenia. Mimo że go nie widział, słyszał, jak jego oddech się spłycił. - Zdejmij swoje spodnie - poinstruował.
Gdy to mówił, jego głos przez chwilę zdawał się bardziej przytłumiony i Jeongguk był przekonany, że tatuażysta robi w tej chwili dokładnie to samo, o co poprosił jego. Podniósł się z miejsca i szybko zdjął swoje spodnie wraz ze skarpetkami. Jego bokserki były już wilgotne, widać było w nich wyraźnie wybrzuszenie.
Jezu. Przez całe swoje życie nie zrobił tak wiele nieprzyzwoitych rzeczy, ile zrobił, odkąd poznał tego chłopaka.
Ale uwielbiał to. Uwielbiał to, że Taehyung zmuszał go do wyjścia poza jego strefę bezpieczeństwa. Inspirował go do tego, by doświadczać więcej. I cholernie mu się to podobało.
- Ty też się rozbierasz? - spytał, by potwierdzić swoje przypuszczenia. Taehyung zaśmiał się delikatnie swoim niskim, gładkim jak aksamit głosem.
- Och tak, Łobuzie. Ja już jestem całkowicie nagi i cholernie podniecony.
- Udowodnij - zażądał, nim zdążył ugryźć się w język.
Jego śmiałość zaskoczyła jego samego, ale najwyraźniej nie Taehyunga, który jedynie zaśmiał się delikatnie. Przez krótką chwilę panowała cisza, ale Jeongguk dobrze wiedział, co to oznacza i nie pomylił się. Gdy jego telefon zawibrował, na jego usta wkradł się uśmiech. Odruchowo zwilżył wargi i chwycił urządzenie, by szybko odblokować ekran i sprawdzić wiadomość.
Jego oczom ukazał się Taehyung. Piękny jak zawsze, z tym swoim niesamowicie seksownym spojrzeniem. Chłopak leżał na łóżku, jego naga, karmelowa skóra odznaczała się na białej pościeli, podobnie jak ognistoczerwone włosy, które delikatnie potargane, opadały na jego oczy. Jego klatka piersiowa była naga, dzięki czemu mógł podziwiać piękne tatuaże - czarną mandalę i wyłaniający się z niej kwiat lotosu. Przesunął spojrzenie nieco niżej, wyobrażając sobie, że to nie na zdjęcie patrzy, a na Tae leżącego przed nim. Spojrzał na jego przekłute sutki, płaski brzuch i delikatnie zarysowaną linię V.
- Jesteś cholernie seksowny - powiedział.
- Chcesz zobaczyć, jak wyglądam od pasa w dół? - spytał zaczepnie.
- Tak - odpowiedział Jeon bez wahania, a dosłownie po chwili jego telefon ponownie zawibrował.
Tatuażysta z pewnością musiał zrobić obydwa zdjęcia na raz, dobrze wiedząc, że Jeongguk poprosi go o wysłanie również tego drugiego. Brunet wstrzymał oddech, czując rosnące podniecenie i ponownie wyświetlił odebrany plik.
- Och, cholera, Tae - rzucił, zwilżając wargi.
Tym razem ukazała się wytatuowana dłoń tatuażysty. Jego piękne, smukłe palce, które tak podziwiał, oplatały silnie sterczącego dumnie penisa. Jego skóra była tak cudownie gładka, lśniąca od preejakulatu z tym cholernie nieprzyzwoitym i seksownym kolczykiem przebijającym żołądź.
Patrząc na tę fotografię, czuł, że jego penis drga i zaczyna mocno pulsować. Odruchowo wsunął dłoń w swoje bokserki i chwycił mocno własnego penisa. Zaczął poruszać swoją dłonią w górę i w dół, wciąż wpatrując się w zdjęcie wysłane przez tatuażystę. Przypominał sobie, jak Taehyung dotykał się na jego oczach w swoim studio, jak potem klęczał przed nim, ssąc go mocno.
Nie pamiętał nawet, czy kiedykolwiek wcześniej zdarzyło mu się dotykać, patrząc na czyjeś zdjęcie. Ale to nie była byle jaka fotografia. On znał tego mężczyznę, wiedział, jak smakował, jak dotykał, jak go pieprzył. Gdy z jego warg wyrwał się mimowolny jęk, zorientował się, że cały czas jest na linii z Tae.
- Och tak, Gguk. Dotykaj się dla mnie - odezwał się nagle tatuażysta, najwyraźniej będąc pewnym, że chłopak masturbuje się, patrząc na jego zdjęcie. - To dla ciebie jestem taki twardy. Tylko dla ciebie.
- Powiedz mi, co byś zrobił... Gdybyś tu był? Mów do mnie. Chcę słyszeć twój seksowny głos.
- Powiem ci, na co ja mam ochotę. Już od dawna... Chciałbym znowu skosztować twojej słodkiej dupci. Chciałbym lizać cię i ssać dopóty, dopóki nie poczuję, że drżą ci uda, a potem na przemian wsuwałbym w ciebie swój język i swoje palce, pieszcząc twój czuły punkt. A potem... Chciałbym wsunąć swojego penisa dokładnie tam, głęboko. Tym razem chciałbym to zrobić trochę inaczej i myślę, że tobie to też by się spodobało. Powiedziałeś mi, że kiedy popchnąłem cię na liny na ringu...
- Och, tak! - jęknął Jeon.
- Chciałbyś to zrobić trochę ostrzej? Chciałbyś, żebym się z tobą pieprzył, a nie kochał? Żebym dał ci kilka klapsów w tę cudowną dupcię? Ciągnął za twoje włosy i ściskał twoje gardło, kiedy będę się w tobie poruszać szybko i zdecydowanie?
- Och, kurwa. Tak. Chciałbym, żebyś to zrobił - przyznał, zaciskając mocno dłoń wokół swojego pulsującego penisa.
- Pokaż mi. Pokaż, jak bardzo ci się podoba to, co mówię - polecił tatuażysta. - Chcę cię zobaczyć, Gguk.
Jeongguk nie robił nigdy wcześniej czegoś takiego, ale teraz niemal bez wahania chwycił za telefon i zrobił zdjęcie podobne do tego, które przed chwilą wysłał mu Taehyung. Czuł się dziwnie podniecony, robiąc coś takiego. Zagryzł swoją dolną wargę i nacisnął przycisk wysyłania.
- Och, Gguk. Jesteś idealny. Uwielbiam, gdy jesteś taki mokry i lśniący dla mnie. Chciałbym cię teraz wylizać do czysta. Nigdy nikogo tak nie pragnąłem, słyszysz? Nigdy.
- Ach... - jęknął Jeongguk, przyspieszając ruchy swojej dłoni. Czuł charakterystyczny ucisk w dole brzucha, jego uda zaczynały drżeć delikatnie od rosnącego podniecenia.
- Masz jakiś olejek? - spytał nagle. - Wylej trochę na dłoń i posmaruj swoją dziurkę. Chcę, żebyś się dla mnie dotykał. Żebyś to robił, myśląc o mnie, jakbym to ja cię penetrował.
- Tae... Och, kurwa.
- Zrób to, Łobuzie. Daj mi to.
Jeongguk sięgnął szybko jeden z olejków do skóry, który kiedyś dostał od Lisy i wylał pokaźną ilość na swoją dłoń. Drugą nieco nieporadnie zsunął swoje bokserki do końca, po czym skopał je ze swoich stóp. Skierował dłoń między swoje pośladki i rozsmarował olejek między nimi. Do tej pory robił to jedynie raz. Wtedy w Paryżu, po nieudanym seksie z Lisą. Naparł więc nieco niepewnie na swoje wejście i pozwolił, by czubek jego palca powoli wsunął się do środka.
- Och tak, dokładnie tak - mruknął seksownie tatuażysta, słysząc jego urywany oddech. - Myśl o tym, że to mój penis się w ciebie wsuwa. Lubisz to, prawda? Podobało ci się, kiedy cię rozciągał, kiedy wsuwał się w ciebie po same jądra...
- Och, Tae - jęknął brunet, odrzucając głowę do tyłu, gdy jego palec zanurzył się w jego słodkim wnętrzu, ocierając o ten cudowny zwitek nerwów.
- Chciałbym cię teraz pieprzyć, panie Jeon - wyznał tatuażysta.
Jego oddech był równie ciężki i urywany. Jeongguk nie miał wątpliwości co do tego, że mężczyzna również się masturbuje. Zamknął oczy i wsłuchując się w jego ciężki oddech i sprośne słowa staczające się z jego ust, zaczął poruszać swoją dłonią, masując swoją prostatę. Jego druga dłoń złapała ponownie sterczącego penisa, by drażnić wrażliwą, ociekającą sokami główkę.
- Mów do mnie, Tae. Chcę dojść, słysząc twój seksowny głos...
- Wyobraź sobie, że to ja za tobą stoję, dociskając twoje rozgrzane, nagie ciało do swojego. Lewą dłonią trzymam mocno twoją szyję tak, żebyś miał głowę odchyloną do tyłu, a prawą trzymam na twoim biodrze i wsuwam swojego twardego penisa tak głęboko, jak tylko się da. Potem zagryzłbym swoje zęby na twoim karku, jednocześnie przyspieszając pchnięcia. Wchodziłbym w ciebie tak szybko i tak głęboko, żeby twoja prostata pulsowała od stymulacji, a twój cudowny penis puszczał soki przy każdym pchnięciu. Dostałbyś kilka klapsów w te swoje wypięte, seksownie pośladki, a ja bym patrzył, jak mój penis znika wewnątrz ciebie po same jądra.
- Och, Tae - jęknął przeciągle brunet, czując, że tak niewiele brakuje mu do spełnienia.
- Och, tak, Łobuzie. Ja też już jestem blisko. Poczekaj na mnie - wydyszał tatuażysta, z trudem łapiąc oddech. - Jezu, jak ja chciałbym być teraz w tobie. Jesteś kurewsko wspaniały. Cały ty. Tak bardzo cię pragnę. Teraz. Tutaj. Chcę, żebyś tu był.
- Och, ja też tego chcę, Tae. Chcę czuć cię w sobie. Wszędzie. Twoje usta, twoje dłonie... Ach! I twojego penisa.
- Kur-wa! Zaraz dojdę!
- Ach! Ja też.
- Dojdź dla mnie, Łobuzie.
Jeongguk wsunął ponownie swoje palce głębiej w swoje wejście i naparł mocno na prostatę, stymulując ją. Zamknął oczy, wyobrażając sobie, że to twardy, pulsujący penis tatuażysty i po chwili doszedł z głośnym jękiem, wymawiając imię tego, o którym nie potrafił przestać myśleć. Jego sperma rozlała się na nagi brzuch i dłoń, którą trzymał swojego pulsującego penisa.
- Gguk! - wydyszał Taehyung i on również doszedł.
Przez chwilę panowała między nimi niemal całkowita cisza, którą przerywały jedynie ich ciężkie oddechy, wciąż chaotyczne i niespokojne po przeżytym orgazmie.
- Nie wiem, co ty ze mną robisz, Gguk - szepnął nagle Taehyung, jako pierwszy przerywając milczenie. - Tak kurewsko chciałbym, żebyś tu był. Nie powinieneś być tam z nią. Powinieneś być tutaj. W moim łóżku, w moich ramionach. Chciałbym wtulić się w twoje gorące, pachnące spermą ciało i po prostu tak z tobą leżeć przez całą noc... - wyznał, chociaż coś podpowiadało mu, że być może nie powinien tego mówić.
Starał się podchodzić do ich związku ze spokojem. Nie angażować się uczuciowo zbyt mocno i zbyt szybko, żeby uchronić się przed zranieniem, gdyby wszystko zaczęło się rozpadać, jak domek z kart.
Obawiał się tego.
Wiedział, że Gguk nie należał do niego i przerażało go to, że być może nigdy nie będzie.
- Ja też bym tego chciał, Tae - odpowiedział Jeongguk, zaskakując go tym, jak pewnie brzmiał jego głos, mimo że zniżony do szeptu. Te słowa jednak odbijały się od ścian pokoju jak dzwon i zapisywały w jego umyśle.
- Jeszcze tylko kilka dni - dodał.
Kilka dni i Lisa wyjdzie - dokończył w myślach.
- Nie mogę się doczekać, żebyś znowu tu był.
- Ja też, Tae. Cholernie lubię, gdy jesteś obok.
***
Jeongguk obmył swoje ciało ostatni raz i wyciągnął dłoń, by zakręcić wodę. Zaczesał dłonią swoje ciemne, mokre włosy do tyłu i wyciągnął dłoń po ręcznik. Czuł, że jego uda wciąż drżą delikatnie pod wpływem orgazmu, który niedawno przeżył i odruchowo zagryzł swoją dolną wargę.
Taehyung był niesamowity.
Nie mógł przestać o nim myśleć. Nawet gdy w końcu skończyli rozmowę, a on wsunął się do kabiny prysznicowej, by wziąć szybki prysznic i zmyć z siebie spermę i pot, w jego głowie wciąż pojawiały się obrazy tatuażysty i jego niski, seksowny głos.
Było już późno, a on musiał wcześnie wstać, więc wytarł szybko ciało w miękki ręcznik i wciągnął na siebie dresowe spodnie, wkładając je na gołą skórę i włożył przez głowę białą, bawełnianą koszulkę. Przetarł ponownie swoje mokre włosy ręcznikiem, po czym odwiesił go na miejsce. Umył zęby i zebrał swoje ubranie z podłogi, by wrzucić je do kosza na pranie, stojącego obok pralki. Rozejrzał się uważnie dookoła, by się upewnić, że nie zostawił po sobie żadnych nietypowych śladów, po czym złapał swój telefon i słuchawki bezprzewodowe.
Wyszedł z łazienki, zamykając za sobą drzwi na tyle ostrożnie, by przypadkiem nie zbudzić Lisy, po czym ruszył na palcach w stronę salonu. Wychodząc, zgasił światło, więc poruszał się ostrożnie, by w mroku nie wpaść na żaden mebel i nie narobić hałasu. Na szczęście bez problemu udało mu się dotrzeć do kanapy.
Wyjął koc, by móc się nim przykryć i już miał usadowić się na kanapie, gdy nagle salon zalał się jasnym światłem. Z mocno bijącym sercem Jeongguk odwrócił się za siebie.
W otwartej kuchni, przy stole siedziała Lisa. Dziewczyna miała na sobie koronkową koszulkę nocną i niechlujnie zarzucony na ramiona cienki szlafrok w kolorze pudrowego różu. Jej dłoń spoczywała na włączniku światła, a ciemne oczy uważnie wpatrywały się w niego.
- L-Lisa - wydusił Jeon, zaskoczony jej obecnością. - C-co ty tu robisz? Nie mogłaś spać? - spytał nieco zdenerwowany.
- Obudziłam się i zdawało mi się, że słyszałam jakieś głosy, więc przyszłam sprawdzić, co się dzieje - wyjaśniła beznamiętnym głosem, wciąż wpatrując się w niego bez najmniejszego mrugnięcia. - Rozmawiałeś z kimś? - zapytała po chwili, przechylając delikatnie głowę na bok.
- C-co? Nie... To znaczy... tak. Ale to nic ważnego. Jimin... Jimin ma jakiś kryzys z chłopakiem, z którym się spotyka i potrzebował porozmawiać - skłamał szybko, odwracając wzrok. Zaczął rozkładać koc na kanapie, by zająć się czymś i by nie być zmuszonym, aby na nią patrzeć. Czuł się okropnie, tak ją okłamując.
- Ugh, to obrzydliwe. Nie musisz podawać mi szczegółów - rzuciła z wyraźnym zdegustowaniem. - Nie wiem, jak jego rodzina może znosić te jego wybryki. Przynosi im wszystkim wstyd, a oni nic z tym nie robią. Nie rozumiem, jak to facet może... Z drugim facetem...
- Chyba najważniejsze jest, żeby był szczęśliwy, nie sądzisz? - spytał, chociaż to wcale nie brzmiało jak pytanie. Jego głos zabrzmiał nieco ostrzej, niż planował, ale nie znosił, gdy ktoś tak mówił.
- Daj spokój, Jeonggukie. Szczęście może mu dać kobieta, a nie jakiś drugi zwyrodnialec. To nie jest normalne.
- Lisa, jestem zmęczony - odparł Jeon, wzdychając ciężko. - Jutro muszę wcześnie wstać.
Dziewczyna wstała ze swojego miejsca i zbliżyła się w jego stronę, stanęła za nim i przytuliła się do jego pleców, otaczając go swoimi ramionami. Jeongguk wstrzymał oddech i spiął się, czując jej dotyk.
- Nie śpij tutaj, Jeonggukie. Chodź ze mną do łóżka - szepnęła, opierając policzek na jego plecach.
- Lisa... Już ci mówiłem, że potrzebuję... - zaczął, ale urwał, gdy dziewczyna jęknęła głośno i odsunęła się od niego. Blondynka stanęła przed nim i spojrzała mu prosto w oczy, mrugając zalotnie swoimi rzęsami.
- Kochanie, zaraz wyjeżdżam. Nie powinniśmy się kłócić przed moim wyjazdem. Kocham cię i tęsknię za tobą - powiedziała łagodnie, po czym wspięła się na palce i pocałowała delikatnie jego wargi.
- Lisa, ja nie mogę. Potrzebuję czasu, żeby sobie wszystko poukładać - odparł chłopak.
- Nie kochasz mnie już? Masz kogoś innego? Jeonggukie, ja nie mogę cię stracić. Jesteś wszystkim, co mam. Nie mam nikogo oprócz ciebie - zaczęła mówić drżącym głosem. Jeongguk dostrzegł, że jej oczy zaszły łzami. - Co takiego robię źle, że już mnie nie chcesz?! Już ci się nie podobam? Nie podniecam cię?!
- Lisa... - powiedział łagodnie. - To trochę bardziej skomplikowane. Jesteś dla mnie ważna i cokolwiek się nie wydarzy, zawsze możesz na mnie liczyć, rozumiesz? Nawet jeśli... Nawet jeśli nam nie wyjdzie, to wciąż będę twoim przyjacielem, a moja rodzina będzie twoją rodziną. Już nie jesteś sama. Mój ojciec i moja macocha cię uwielbiają. Jesteś dla nich bardziej jak córka, niż ja, jak ich syn... - urwał, czując, że jego gardło zamyka się pod wpływem tych słów.
Chciał ją pocieszyć i zapewnić, że nawet jeśli ich związek się skończy, to i tak będzie mogła na nim polegać. Chciał ją zapewnić, że ma rodzinę, ale miał nadzieję, że dziewczyna powie, że nigdy nie będzie ważniejsza dla jego ojca niż on. Takie słowa jednak nie padły i dobrze wiedział dlaczego.
Lisa była dla nich ważniejsza.
Jeśli będą mieli wybierać stronę - wybiorą ją. Słodką dziewczynę, która wychowała się w domu dziecka, która nie ma swojej rodziny i która nie zrobiła nic złego poza tym, że starała się go kochać tak, jak potrafi. To on będzie tym, który ją oszukiwał, który ją zdradził i odtrącił. Tym, który zniszczył idealny związek i rozbił szczęśliwą rodzinę.
- Lisa, jakoś sobie z tym wszystkim poradzimy. Pojedziesz do Japonii, a gdy wrócisz, porozmawiamy o wszystkim na spokojnie, hm? - szepnął.
Dziewczyna zrobiła krok w przód i ponownie wtuliła się w jego ciało, tym razem opierając swój policzek na jego klatce piersiowej, a Jeongguk odruchowo otoczył jej drobne ciało swoimi ramionami.
- Tak bardzo cię kocham, Jeonggukie. Nie chcę cię stracić - wyznała cicho.
Jeon rozchylił swoje wargi, chcąc powiedzieć coś, co sprawiłoby, że dziewczyna poczułaby się lepiej, ale nie potrafił jej okłamać.
Prawda była taka, że Lisa nie mogła go stracić, bo tak naprawdę nigdy nie należał do niej.
***
Ayashee:
Przede wszystkim chciałam podziękować i przeprosić za takie długie oczekiwanie na nowy rozdział.
Mam nadzieję, że jednak było warto i rozdział się podobał.
Jak myślicie, co teraz się wydarzy?
Czy Lisa naprawdę wyjedzie do Japonii?
Czy związek Taekooków jeszcze długo pozostanie w sekrecie?
A może Jin tak przyglądał się bratu, bo słyszał jego rozmowę?
Może Lisa słyszała coś więcej przez drzwi łazienki i stąd to jej dziwne zachowanie?
Jestem ciekawa, co myślicie 🤔
***
I na koniec chciałam zadedykować ten rozdział JustVtine, która jutro obchodzi swoje urodziny.
To w dużej mierze właśnie dzięki tej wspaniałej dziewczynie powstają kolejne rozdziały moich książek. To ona wysłuchuje mojego marudzenia i wspiera mnie, gdy tracę w siebie wiarę, dlatego zachęcam was, żeby wejść na jej profil i zerknąć również na jej książki, bo zasługują na więcej uwagi i miłości.
PS. Być może to nie jest najlepszy rozdział, jaki mogłabym ci zadedykować, ale zawsze lepsze to niż jakaś drama 😅
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego ❤️
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top