16. I WANT YOU TO STAY
Not really sure how to feel about it Something in the way you move
Makes me feel like I can't live without you
It takes me all the way
I want you to stay
***
Jeongguk przyglądał się uważnie, jak ciemne oczy mężczyzny przed nim błyszczą żywo, jak jego ognistoczerwone włosy lśnią w blasku słońca, a jego miękkie wargi zdobi piękny, prostokątny uśmiech. Silne, pokryte czarnym tuszem ramiona obejmowały drobne sylwetki dwójki maluchów, których twarze również uśmiechały się wesoło.
Niemal odruchowo powiększył fotografię, by lepiej przyjrzeć się twarzy tatuażysty. Taehyung był niesamowicie przystojnym mężczyzną. Temu chyba nikt nie mógł zaprzeczyć, ale dla niego był o wiele więcej niż "piękną buźką". A to, co widział na tym zdjęciu, sprawiało, że jego serce biło dwa razy mocniej.
Sposób, w jaki Tae patrzył na swojego syna.
Kim był fantastycznym ojcem. Takim, jakim on chciałby być. Jae nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie ma szczęście, że to właśnie on jest jego tatą. Taehyung będzie go kochał i wspierał niezależnie od jego wyborów. Przesunął palcem wskazującym po policzku mężczyzny, znacząc linię szczęki, a potem delikatny kontur ust i uśmiechnął się sam do siebie.
To było zdjęcie, które zrobił, gdy byli razem z dzieciakami w zoo. To była chwila, którą chciał zapamiętać na zawsze. Jeden z nielicznych momentów, kiedy był naprawdę szczęśliwy.
- Och, Jeonggukie! - zawołał nagle kobiecy głos, a Jeongguk szybko wygasił ekran swojej komórki i wsunął ją do kieszeni, dokładnie w chwili, gdy drobne dłonie Lisy oplotły jego talię.
Dziewczyna przytuliła się mocno do jego pleców, a z jego warg wyrwało się mimowolne jęknięcie, gdy silny uścisk podrażnił wrażliwą skórę. Od zrobienia tatuażu minęły jedynie dwa dni, podczas dotyku wciąż dokuczał mu ból. Chłopak wyswobodził się z jej rąk i odwrócił się do niej, śmiejąc się nerwowo.
- H-Hej - przywitał się, wymuszając uśmiech. - Dobrze spałaś? - spytał szybko, czując jej baczny wzrok na sobie. Miał jednak nadzieję, że Lisa nie zauważyła jego reakcji i nie będzie drążyć tematu jego dziwnego zachowania.
- Co ci jest? Źle spałeś? Mogę ci zrobić masaż - zaproponowała entuzjastycznie i położyła dłoń na jego karku, naciskając mocno palcami na jego mięśnie.
- L-Lisaaa - wydusił Jeon, odsuwając się ponownie z grymasem bólu. - Nic mi nie jest. Trochę źle spałem, ale nie potrzebuję masażu - odpowiedział szybko.
Blondynka spojrzała na niego, marszcząc swoje czoło. Zmierzyła go uważnie od stóp do głów.
- Jeongguk, co ty ukrywasz? - zapytała podejrzliwie.
- Nic - powiedział.
Widząc, że dziewczyna mu nie uwierzyła, otworzył usta, by dodać coś jeszcze. Lisa jednak bez wahania złapała za tył jego koszuli. Pociągnęła za bawełnianą tkaninę, odciągając ją od jego skóry i ściągnęła w dół na tyle, by ukazać górną część pleców, która teraz pokryta była czarnym tuszem. Widząc to, od razu cofnęła się o krok, zabierając swoją dłoń, jakby coś ją oparzyło.
- Co to jest?! - spytała podniesionym głosem.
- Lisa...
- Jeongguk, co to jest?! Zdejmij koszulę - poleciła.
Brunet spojrzał jej prosto w oczy. Chciał odwlec tę rozmowę, ale wiedział, że to już nie ma sensu. Prędzej czy później Lisa i tak dowiedziałaby się o jego tatuażu. A teraz, gdy zobaczyła czarny tusz na jego plecach i zaczęła podejrzewać, że ukrywa coś przed nią, zapieranie się nie miało już sensu.
Uniósł więc dłonie do góry i powoli zaczął rozpinać guziki swojej eleganckiej koszuli. Tym razem nie czuł tego dziwnego podniecenia, które czuł, rozbierając się przed Tae, ale nie towarzyszył mu również niepokój. Wiedział, że jego pleców nie szpeci już duża, okropna blizna, na której widok dostawał ataków duszności. Jego plecy zdobiło coś pięknego, niezależnie od tego, czy Lisa uważała tak samo. Czuł pewnego rodzaju dumę, że posiada coś takiego. Coś, czego już nikt mu nie odbierze i co miało dla niego ogromne znaczenie - to był jego hołd dla matki, która uratowała mu życie.
Rozpiął koszulę do końca, ukazując swój gładki, wysportowany brzuch i silną klatkę piersiową, po czym odwrócił się tyłem. Chwycił za poły bawełnianej tkaniny i powoli zsunął ją ze swoich szerokich ramion, ukazując nagie plecy, które teraz pokrywał tatuaż anioła.
- O matko! - jęknęła Lisa. - Co ty żeś zrobił? - rzuciła z wyraźnym niezadowoleniem. - Jak mogłeś tak się oszpecić?
Słysząc jej słowa, Jeongguk ponownie wciągnął koszulę na swoje ramiona i odwrócił się w jej stronę, tym razem patrząc na nią z zacięciem.
- Ja uważam, że ten tatuaż jest piękny - odparł, patrząc jej prosto w oczy.
W jego głosie było słychać stanowczość, pewnego rodzaju bunt. I czuł się z tym cholernie dobrze. Do tej pory pokazując komuś swoje plecy, odczuwał ogromny dyskomfort. Wiedział, że pokrywa je blizna, z której nie był dumny i która przywoływała jedynie bolesne wspomnienia. Wstydził się jej tak samo mocno, jak nienawidził.
Teraz było zupełnie inaczej.
Czuł się silniejszy, bardziej wartościowy. Wiedział, że jego ciało zdobi coś niezwykłego, co było tworem rąk najwspanialszego artysty, jakiego dane mu było obserwować przy pracy. Kogoś, kto w tak krótkim czasie dał mu tak wiele i zrobił to całkowicie bezinteresownie.
To Taehyung sprawił, że znowu się uśmiechał i sprawił, że znowu czuł. Pojawiając się w jego życiu, zmienił coś w środku niego, wyciągnął to na powierzchnię i sprawił, że znów poczuł się żywy.
Lisa jednak z pewnością nie podzielała jego zdania. Prychnęła głośno, po czym skrzyżowała dłonie na swojej piersi i spojrzała na niego gniewnym wzrokiem.
- Nie wiem, jak możesz mi to robić?! Wiesz, że nienawidzę tatuaży. Wiesz, że mój były...
- Lisa, to, że twój były był wytatuowanym dupkiem, to nie znaczy, że każdy, kto ma tatuaże, jest taki jak on.
- Wiesz, że on mnie uderzył - rzuciła z wyrzutem.
Jeongguk znał dobrze tę historię. Zanim zaczęli się spotykać, Lisa była w związku z jakimś chłopakiem, ale rozstali się krótko po tym, jak ją poznał, gdy ten podniósł na nią rękę i ją spoliczkował podczas kłótni. Pamiętał dobrze, jak kiedyś w biurze zobaczył jej rozciętą wargę i zaczerwieniony policzek, który dziewczyna starała się ukryć warstwą podkładu. Miał chęć znaleźć tego gościa i mu dokopać. Ten facet był totalnym dupkiem, ale to nie miało nic wspólnego z jego tatuażami. Nieważne, czy jego ciało zdobiły tatuaże, czy jego skóra była gładka jak pupcia niemowlaka.
Dupek pozostanie dupkiem.
- Wiem. I uważam, że to okropne - przytaknął. - Żaden mężczyzna nie powinien nigdy podnosić ręki na kobietę lub dziecko i uwierz, że gdybym go spotkał, z chęcią odpłaciłbym mu za to, że w ogóle kiedykolwiek śmiał cię tknąć. To nie znaczy jednak, że mając tatuaż, stanę się taki jak on. Ten tatuaż mnie nie zmienia.
- Ależ oczywiście, że cię zmienia! Co sobie ludzie pomyślą?!
- A co mają myśleć? To moje ciało.
- Jak ty sobie to wyobrażasz?! CEO The Jeon Electronics z czymś takim na plecach?!
- Nie wiem, jak wyglądają twoje spotkania biznesowe, ale ja na swoich nie zdejmuję koszuli - prychnął, zapinając ponownie guziki.
Ta kłótnia była niedorzeczna. Wiedział, że Lisa nie lubi tatuaży, ale to było jego ciało. Co do tego mieli ich klienci biznesowi?
- Jesteś bezczelny! - krzyknęła, oburzona jego uwagą.
Jeongguk zatopił dłoń w swoje ciemne włosy, przeczesując je palcami z frustracją i odruchowo wypchnął językiem swój policzek. To był jego nawyk. Już nie wiedział, jak ma z nią rozmawiać. Miał dosyć tego, że Lisa ciągle traktowała go jak pięcioletnie dziecko.
- Słuchaj, przepraszam - powiedział szczerze, opierając dłonie na swoich biodrach. - Tatuaż nie zmienia tego, kim jestem, a tym bardziej nie ma nic wspólnego z moją pracą. Nikt go nie zobaczy, a nawet jeśli, to trudno. Nic im do tego. To nie sprawia, że nagle jestem mniej kompetentny w swojej pracy.
- Wiedziałeś, że nienawidzę tatuaży, a mimo to zrobiłeś to - rzuciła naburmuszona, kolejny raz starając się wzbudzić w nim wyrzuty sumienia.
Lisa często stosowała tę metodę podczas ich kłótni. Ilekroć o coś się spierali, odwracała kota ogonem tak, by wyszło, że to wszystko jego wina i by to on przepraszał. Ale nie tym razem.
- Lisa, nie wszystko kręci się wokół ciebie. Ten tatuaż jest dla mnie bardzo ważny. Pragnąłem zrobić go od dziesięciu lat. Poza tym to moje ciało. Ja ci nie mówię, co masz robić ze swoim - dodał, wchodząc ponownie do pokoju.
- Och, naprawdę?! To tak chcesz ze mną rozmawiać?! - prychnęła, ruszając w ślad za nim.
Jeon zacisnął dłonie w pięści. Nie chciał się z nią kłócić, ale czuł, jak jego irytacja rośnie. Wiedział, że to, co zrobił, nie spodoba się jej, ale miał dosyć tego, że ciągle go krytykowała, traktując przy tym jak niesforne dziecko.
- Wątpię, żeby ci się spodobało, gdybym to ja przyszła wytatuowana albo na przykład gdybym się roztyła - krzyknęła w jego stronę.
- Nie obchodzi mnie, jak wyglądasz, dopóki jesteś szczęśliwa. Ja uwielbiałem twoje naturalne włosy, ale przefarbowałaś się na blond i wciąż mi się podobasz, bo ty czujesz się piękna. Dzięki temu jesteś bardziej szczęśliwa, a to sprawia, że i ja jestem szczęśliwszy. A wiesz, dlaczego tak jest? Bo zależy mi na tobie i pragnę, żebyś była szczęśliwa i staram się cię w tym wspierać, ale w zamian tego samego oczekuję od ciebie... Na tym polega związek dwójki ludzi. Chcę, żebyś mnie wspierała, a ty na każdym kroku mnie krytykujesz.
- Bo ten tatuaż to błąd. Będziesz tego żałował! Poza tym tatuaże są paskudne! Jak mam dotykać tego paskudztwa? Oszpeciłeś swoje ciało...
- Ty i tak nigdy nie dotykałaś moich pleców, więc niewiele się zmieni - powiedział, czując gorycz tych słów na swoim języku. - I nie wmawiaj mi, że wcale tak nie jest, bo oboje dobrze wiemy, że uważasz, że ta blizna jest obrzydliwa.
- Wygadujesz głupoty, Jeonggukie - skarciła go Lisa.
- Nie mów do mnie, jakbym był niesfornym pięciolatkiem, Lisa.
- To przestań się tak zachowywać! Najpierw wracam do domu, a na podłodze w salonie wszędzie walają się jakieś bohomazy, wygadujesz jakieś głupoty o tym, że chcesz malować, zostawić firmę, a potem okazuje się, że zrobiłeś tatuaż za moimi plecami. I teraz oczekujesz, że będę się z tego cieszyć?! Nie wiem, co się z tobą dzieje. Chyba oszalałeś, myśląc, że będę to wspierać?!
- Jesteśmy razem od trzech lat, a ty w ogóle mnie nie znasz. Wiesz w ogóle skąd mam tę bliznę? Nie masz o tym nawet zielonego pojęcia, bo w ogóle cię to nie obchodzi! - warknął przez zaciśnięte zęby.
Nigdy wcześniej nie podniósł na nią głosu w taki sposób, ale teraz nie potrafił się pohamować. Miał dosyć tego wszystkiego. Nie chciał psuć tego wyjazdu. Ten weekend wiele mu uświadomił. Miał zamiar przeprowadzić z nią poważną rozmowę, ale planował to zrobić, gdy już wrócą do Korei. Teraz jednak nie mógł dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Jego życie sypało się jak domek z kart.
- Nie mogę tak dłużej, Lisa - powiedział w końcu, już dużo spokojniejszym głosem i spojrzał jej prosto w oczy. - Nie mogę dłużej udawać...
- Udawać czego? - spytała wyraźnie zaskoczona jego słowami.
Jeongguk przesunął językiem po swojej dolnej wardze. Zaschło mu w ustach, a jego puls przyspieszył mimowolnie.
- To nie funkcjonuje. Nie widzisz tego? - powiedział, a gdy dziewczyna patrzyła na niego, wciąż nie rozumiejąc jego słów, dodał - Ja i ty. To nie działa, Lisa.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - prychnęła blondynka, jakby nie dowierzała własnym uszom.
- Ostatnio ciągle się kłócimy, żyjemy obok siebie. Już niemal nic nas nie łączy, nawet seks nie jest taki, jak powinien... - wyjaśnił ostrożnie.
- I może teraz powiesz jeszcze, że to moja wina, że ci nie stanął?!
- Kurwa, Lisa... To nie o to chodzi. Nie stanął mi, bo nie mam ochoty na bliskość z kimś, kto na każdym kroku mnie krytykuje i ciągle próbuje mnie zmieniać. Dla kogo nigdy nie jestem wystarczający...
- Wygadujesz głupoty. Nie wiem, co się z tobą dzieje. Od pewnego czasu w ogóle cię nie poznaję.
- Myślę, że powinniśmy od siebie odpocząć... Przynajmniej przez jakiś czas - wyznał w końcu, czując dziwną ulgę, że w końcu odważył się powiedzieć te słowa na głos.
- Chyba żartujesz? Miesiąc temu dałeś mi ten pierścionek, a teraz mówisz, że mamy zrobić przerwę?! - to mówiąc, wskazała na różowy diament, lśniący na jej wypielęgnowanej dłoni.
- No widzisz, ty w ogóle tego nie rozumiesz. To nawet nie jest pierścionek, który ja ci kupiłem. Sama go sobie kupiłaś - z jego warg wyrwał się gorzki śmiech, a dłoń odruchowo wtopiła się w ciemne loki. - W moim życiu dzieje się wiele rzeczy, z którymi muszę się uporać. Potrzebuję przemyśleć wszystko i uporządkować swoje uczucia - dodał spokojnym, ale stanowczym głosem. - I muszę to zrobić sam.
- Myślisz, że dasz sobie radę beze mnie? Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile dla ciebie robię. Wystarczy, że poczujesz, jak to jest żyć beze mnie, a wrócisz do mnie na kolanach, błagając, żebym ci wybaczyła - fuknęła.
- Całe życie przedkładam cudze szczęście ponad swoje. Potrzebuję teraz skupić się na sobie.
- To wkrótce będziesz miał okazję posmakować życia beze mnie, bo za jakiś czas wyjeżdżam do Japonii. TJE otwiera nowy projekt i twój ojciec prosił mnie, żebym nad nim czuwała. Nie wiedziałam, czy powinnam jechać, bo to oznacza, że nie będzie mnie co najmniej dwa tygodnie, ale teraz widzę, że będzie ci to na rękę.
- Lisa, nie chcę się kłócić. Jesteś dla mnie kimś ważnym, ale myślę, że trochę czasu osobno, dobrze nam zrobi.
- I tak już sam zdecydowałeś. Cudowny prezent na zakończenie romantycznego weekendu, kochanie - to mówiąc, Lisa odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia z pokoju. - Nie będę jeść, straciłam apetyt.
***
Melodyjny dziecięcy śmiech odbijał się od ścian, wypełniając cały pokój swoim słodkim dźwiękiem. Taehyung uśmiechnął się szeroko, nie mogąc się powstrzymać. Leżał na kanapie, trzymając Jae nad sobą na wyciągniętych rękach, a mały rozpościerał swoje rączki, udając, że lata i śmiał się głośno. Uwielbiał spędzać z nim takie spokojne wieczory.
Wciąż miał trudności z koncentracją, ale po jego telefonie do Jeongguka nieco się uspokoił. Otworzył się przed nim, jak przed nikim innym i wiedział, że nie może nic więcej zrobić.
Teraz wszystko zależało od niego.
- Jesteś głodny, tygrysku? - spytał, sadzając synka na swoich kolanach i podciągnął się do pozycji siedzącej.
Wyciągnął dłoń i odgarnął ciemną grzywkę malucha z jego dużych, ciemnych oczu.
- Chyba najwyższy czas zjeść kolację, hm?
- Tak! Jae chce jeść! - zawołał mały, a Taehyung pochylił się w jego stronę i pocałował jego pucułowate policzki, na co chłopczyk znowu roześmiał się głośno.
- Dobrze, tygrysku. Tatuś puści ci bajkę, a sam zrobi coś do jedzenia, hm? Co ty na to? - to mówiąc, posadził Jae na kanapie, a sam chwycił pilot, by wybrać jedną z ulubionych bajek synka.
Zmierzwił dłonią jego ciemne włosy, złożył na jego głowie delikatnego całusa, po czym ruszył do kuchni i zaczął przygotowywać dla nich kolację. Tym razem wybór padł na tteokbokki, które obaj uwielbiali. Tym bardziej że w jego lodówce znajdował się zapas świeżo zrobionych przez jego matkę klusek ryżowych, z którymi nic nie mogło się równać. Lubił czasem zjeść coś ostrzejszego. Musiał jednak przygotować dla nich nieco łagodniejszą wersję. Nie chciał dawać synkowi zbyt ostrego jedzenia.
Przygotowując danie, co jakiś czas zerkał na Jae, który z uwagą śledził poczynania swoich ulubionych bohaterów na ekranie telewizora i uśmiechał się łagodnie na ten widok. Już niemal skończył, gdy nagle do jego uszu wkradł się dźwięk pukania do drzwi. Taehyung zamarł w jednej sekundzie i przez chwilę stał bez ruchu, jakby obawiał się, że jego zmysły postanowiły sobie z niego zakupić. Nie spodziewał się niczyjej wizyty.
Spojrzał w stronę Jae, który wciąż wpatrywał się w ekran, po czym wytarł dłonie w ścierkę kuchenną i ruszył w stronę drzwi. Chwycił za klamkę, ale przez chwilę stał wciąż niemal jak sparaliżowany, bojąc się ją nacisnąć. Nie mógł zaprzeczyć, że gdy tylko usłyszał pukanie, gdzieś z tyłu głowy pojawiła się jedna myśl - Jeongguk.
Miał nadzieję, że jego przeczucie jest prawidłowe. Nie pragnął niczego bardziej, niż znowu go zobaczyć. Ale jednocześnie obawiał się, że jego nadzieja jest płonna i gdy tylko otworzy drzwi, poczuje nic innego jak gorzkie rozczarowanie.
Wstrzymując oddech, nacisnął na klamkę i ostrożnie uchylił drzwi. Gdy zobaczył, kto przed nim stoi, serce niemal wyskoczyło z jego piersi. Chciał coś powiedzieć, ale słowa nie chciały opuścić jego gardła.
Jeongguk podobnie jak on, stał przez chwilę jak sparaliżowany, jedynie wpatrując się prosto w jego oczy. Taehyung dostrzegł, że jego klatka piersiowa unosi się chaotycznie w nerwowym oddechu i przez chwilę obawiał się, że chłopak może znowu mieć atak.
- Gg... - zaczął, ale nim imię chłopaka zdążyło opuścić jego usta, brunet złapał mocno za jego koszulkę, po czym pchnął go do wnętrza mieszkania i przyszpilając mocno swoim ciałem do ściany, złączył ich wargi w gorączkowym pocałunku.
Tym razem pocałunek był daleki od delikatnego. Brunet całował go szybko, chaotycznie, jakby bał się, że za chwilę zabraknie mu odwagi, by to robić.
Kim bez zastanowienia otoczył go swoimi ramionami i rozchylił mocno wargi, pozwalając, by zwinny język młodego biznesmena otarł się zmysłowo o ten jego. Po chwili jednak przejął kontrolę nad pocałunkiem, chwytając mocno jego kark i wsuwając swój zakolczykowany język głębiej, smakując go tak dokładnie i tak szybko, jak było to możliwe. Dopóki nie byli zmuszeni w końcu odsunąć się od siebie, chwytając z trudem tlen do płuc.
- Przyjechałem tu prosto z lotniska... - powiedział Jeon, zlizując smak ust tatuażysty ze swoich warg. - Cały weekend nie mogłem przestać o tobie myśleć... O tym, co mi powiedziałeś przez telefon, jak mnie dotykałeś, ja mnie całowałeś... Jak mnie...
Zamilkł na chwilę, jakby wstydził się dokończyć tę myśl na głos, mimo że tatuażysta z pewnością dobrze wiedział, co tak naprawdę chciał powiedzieć.
- Myślałem, że gdy z nią wyjadę, wszystko wróci do normy i będzie tak, jak było, zanim się poznaliśmy, ale ty ciągle jesteś gdzieś z tyłu mojej głowy - to mówiąc, Jeongguk zagryzł swoją dolną wargę, po czym znowu przywarł do niego swoimi ustami, rozchylając wargi tatuażysty swoim językiem.
Wsunął dłonie w jego ognistoczerwone włosy, ciągnąc mocno za jego kosmyki i całował go zachłannie. Przywarł mocno swoim ciałem na całej długości, dociskając go do ściany.
- Kochałem się z nią, a słyszałem twoje słowa, widziałem twoją twarz i... Każde nasze zbliżenie... Nie wiem, chyba coś się we mnie zablokowało. Nic nie czułem... A przy tobie... - dodał, odrywając swoje wargi jedynie na tyle, by mógł wymówić te słowa. - Kochaj się ze mną... - polecił po chwili, patrząc mu prosto w oczy, a jego dłonie niemal od razu odnalazły drogę do zamka czarnych Levisów tatuażysty. - Proszę, zrób to jeszcze raz. Potrzebuję tego. Muszę wiedzieć, że nie oszalałem, że to, co czułem, wtedy kiedy byliśmy razem, było prawdziwe - szeptał tuż przy jego wargach, jednocześnie rozpinając nerwowo jego spodnie.
Już miał je zamiar ściągnąć z jego wąskich bioder, gdy poczuł na swojej ręce silny uścisk dłoni tatuażysty.
- Gguk, co ty robisz? - spytał tatuażysta wyraźnie zaskoczony.
Wciąż był tak oszołomiony tym, co się właśnie wydarzyło, że nie wierzył własnym oczom. Jeongguk pojawił się tak niespodziewanie, pchnął go na ścianę i całował z taką determinacją, jakiej nigdy wcześniej u niego nie widział. Mówił coś chaotycznie o nim, o wyjeździe, o Lisie. A teraz w dodatku zaczynał go rozbierać, a on ledwie był w stanie zarejestrować, co się dzieje. Wiedział, że w salonie siedzi Jae, który w każdej chwili może ich usłyszeć.
- Gdy mnie dotykałeś, pieściłeś... czułem coś takiego... Zrób to jeszcze raz. Potrzebuję sprawdzić, czy znowu będę się tak czuł... - mówił dalej brunet, rwąc chaotycznie słowa.
Taehyung zatopił dłoń w swoje ognisto czerwone włosy i zamrugał kilka razy, nie będąc pewnym, czy dobrze usłyszał słowa chłopaka. Zaśmiał się nerwowo.
- Gguk, czy ty właśnie powiedziałeś mi, że spędziłeś cały weekend ze swoją narzeczoną, ale seks nie sprawiał ci takiej przyjemności, jak kiedy byłeś ze mną, a teraz prosisz mnie, żebym ci obciągnął, bo chcesz sprawdzić, czy wciąż ci się to spodoba? - spytał, nie wierząc własnym uszom.
Brunet przełknął głośno, po czym oblizał nerwowo swoje wargi i cofnął się o krok. Wyglądał na cholernie zagubionego, Taehyung mógł niemal przysiąc, że jego ciało zaczęło delikatnie drżeć.
- Nie ująłbym tego w tak wulgarny sposób... - powiedział wyraźnie zakłopotany. - Ten seks... To chyba coś we mnie zablokowało, zepsuło... Ja... Sam nie wiem... Muszę sprawdzić, czy...
Mówił chaotycznie, poruszając się nerwowo. Już nawet na niego nie patrzył, jakby nie mógł wytrzymać ciężaru spojrzenia zawiedzionego wzroku czerwonowłosego. Jednak nagle do jego uszu wkradł się głęboki, niski śmiech tatuażysty. Nie brzmiał jednak tak lekko jak zazwyczaj, było w nim coś dziwnego. Niemal odruchowo zatrzymał się i spojrzał na twarz Taehyunga.
- Jeśli przyszedłeś tu sprawdzić, czy ci się podobało, to marnujesz swój czas. Ale tak, podobało ci się. Gdyby ci się nie podobało, nie doszedłbyś w moje usta, wykrzykując moje imię! - warknął. - To dla ciebie jakaś pieprzona zabawa? Znudzony bogacz znalazł sobie nową rozrywkę?
- N-nie, Tae... - zaprotestował zaskoczony słowami chłopaka. - Ja... Ja nie wiem, co się ze mną dzieje... Muszę sprawdzić, czy...
- Jeśli to dla ciebie jakaś chora zabawa, to ja nie mam zamiaru w to grać. To, co powiedziałem przez telefon, to wszystko prawda, ale jeśli masz zamiar się bawić, to poszukaj sobie kogoś innego. Dla mnie to nie jest zabawa, Gguk. Tu chodzi o moje życie, o Jae...
- C-co? Nie, ja... - zaczął, ale zamilkł, widząc, jak tatuażysta podchodzi do drzwi, obrzucając go gniewnym spojrzeniem.
- Myślę, że powinieneś stąd iść - to mówiąc, tatuażysta otworzył szerzej drzwi swojego mieszkania.
- Tae, ja chciałem...
- Wyjdź stąd, zanim Jae zorientuje się, że ktoś przyszedł. Nie chcę go denerwować i mieszać w swoje problemy. Jeśli chcesz się bawić, to rób to z kimś innym.
- Tae, posłuchaj - powiedział niemal błagalnym głosem Jeon, robiąc krok w stronę tatuażysty, ale jego wzrok był nieustępliwy. Brunet zatrzymał się więc niemal w pół kroku, po czym opuścił dłoń, którą chciał go dotknąć. - Okay... - przytaknął. - Przepraszam - szepnął i ze spuszczoną głową wyszedł z mieszkania.
Taehyung zamknął za nim drzwi i oparł głowę o drewnianą płytę. Zamknął na chwilę oczy, starając się uspokoić oddech. Zrobiło mu się czarno przed oczami i przez chwilę miał wrażenie, że tym razem to on dostanie ataku duszności. Nie wiedział, co ma myśleć o tym wszystkim. Jak Gguk mógł przyjść do niego i tak po prostu powiedzieć mu, że spędził weekend ze swoją narzeczoną, że kochał się z nią... I Bóg jeden wie, co jeszcze razem robili.
- Tata! - zawołał nagle dziecięcy głos za jego plecami.
Taehyung szybko odwrócił się w jego stronę i wymusił promienny uśmiech. Nie chciał, by Jae widział jego zasmuconą twarz. Jego miłosne problemy, nie mogły odbić się na jego relacji z synem.
- Co, tygrysku?
- Jae jest głodny! - rzucił maluch, podbiegając do niego.
Kim wziął syna na ręce i podszedł z nim do stołu. Posadził małego na jednym z wysokich stołków i przygotował dla niego porcję jedzenia. Sam nałożył sobie jedynie niewielką ilość. Dobrze wiedział, że teraz i tak nic nie będzie w stanie przełknąć, kiedy jego gardło ściskał żal i rozczarowanie.
***
Tatuażysta uniósł papierosa do ust i zaciągnął się ostatni raz, po czym zgasił niedopałek o zniszczone, metalowe drzwi, prowadzące do studia. Wyrzucił go do kosza i ruszył w stronę wejścia. Wbił kod i otworzył drzwi, gdy nagle kątem oka dostrzegł czyjąś sylwetkę. Zaskoczony, spojrzał na mężczyznę, który właśnie zbliżał się w jego stronę.
- Tae już dawno wyszedł - powiedział.
- W-wiem. Właśnie u niego byłem... - odparł chłopak. Jego głos był jakoś dziwnie zmieniony, drżący. - Tak właściwie... To przyszedłem do ciebie... - wyznał niepewnie.
- Do mnie? - spytał, jeszcze bardziej zaskoczony.
- Wiem, że mnie nie lubisz, ale potrzebuję z kimś porozmawiać... Mam wrażenie, że jeśli tego z siebie nie wyrzucę, to oszaleję, a nie mam nikogo innego... - powiedział cicho.
Yoongi mierzył go uważnie swoim wzrokiem. Był cholernie zaskoczony. Nie spodziewał się czegoś takiego i nie był pewien, jak powinien zareagować. Był przyjacielem Taehyunga i nie podobało mu się, że ktoś bawi się jego uczuciami, ale gdy patrzył w oczy mężczyzny, stojącego przed nim, wiedział, że on naprawdę potrzebuje z kimś porozmawiać. Wyglądał na tak cholernie rozbitego.
- Nie. To głupie. Zapomnij o tym... - rzucił nagle chłopak, ewidentnie odczytując jego milczenie, jako odmowę. Zawstydzony odwrócił się na pięcie i ruszył szybko przed siebie, chcąc oddalić się stąd najszybciej jak to możliwe.
- Jeongguk! Poczekaj! - zawołał tatuażysta, robiąc kilka kroków w jego stronę. Chłopak odwrócił się i spojrzał mu prosto w oczy. - Już nie mam dzisiaj więcej klientów. Wejdźmy do środka. Będzie nam wygodniej rozmawiać - powiedział łagodnie.
Jego głos był delikatny. Zdecydowanie łagodniejszy niż zazwyczaj, jakby wyczuł, że należy się z nim obchodzić zdecydowanie ostrożniej niż zwykle. Nie wiedział dlaczego, ale Jeongguk po raz pierwszy wydał mu się jakoś dziwnie kruchy mimo swojej wysportowanej sylwetki. Nie potrafił nawet powiedzieć, skąd w nim pojawiła się taka myśl. Być może było to coś w jego oczach albo delikatnym drżeniu jego ciała, które z pewnością nie było spowodowane przez wieczorny wiatr.
Weszli do środka, nie zamieniając nawet jednego słowa. Yoongi wskazał, by brunet usiadł na wygodnej skórzanej kanapie, a sam udał się za kontuar lady. Bez pytania wyjął whisky, którą ostatnio otworzył, gdy Taehyung opowiadał mu o tym, co się wydarzyło między nim a Jeonggukiem i rozlał złoty płyn do dwóch niskich szklanek.
Cóż za ironia, ta butelka whisky nasłucha się więcej zwierzeń, niż ksiądz na spowiedzi - pomyślał.
Wciąż nic nie mówiąc, zbliżył się do Jeongguka i podał mu jedną za szklanek, a sam usiadł obok niego. Usadowił się na tyle blisko, by rozmowa była bardziej osobista i by brunet nie był zmuszony podnosić głosu, by dobrze go usłyszał, ale również na tyle daleko, by chłopak nie czuł się osaczony. Brunet wziął od niego alkohol bez żadnych protestów i niemal od razu umoczył w nim swoje usta, upijając kilka niewielkich łyków.
Yoongi przyglądał mu się uważnie, ale o nic nie pytał. Skoro Jeongguk przyszedł tu z własnego wyboru, wiedział, że prędzej czy później zacznie mówić. Postanowił więc dać mu tyle czasu ile potrzebował. Nie chciał go naciskać ani do niczego zmuszać.
- Ty... Ty jesteś gejem, prawda? - spytał nagle brunet, nie patrząc na niego.
Trzymał wzrok utkwiony we własnych dłoniach, które ściskały szklankę z whisky, jakby nie miał odwagi, by spojrzeć mu w oczy.
Yoongi zamrugał kilka razy, zaskoczony. Był przekonany, że będą rozmawiać o Taehyungu i ich dziwnej relacji. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Nie do końca rozumiał, dlaczego chłopak nagle pyta o jego orientację.
- To znaczy... Wiem, że dla Jimina nie ma znaczenia, jaką jego partner ma płeć. On lubi się bawić i eksperymentować. Zawsze taki był. Czasem miałem wrażenie, że podrywa mężczyzn na złość ojcu, ale najwyraźniej to też sprawia mu przyjemność. On jest taki otwarty, wolny. Niczym się nie przejmuje. Ale ty... Ciebie pociągają tylko mężczyźni, prawda? - spytał ponownie, tym razem nieśmiało podnosząc na niego swój wzrok.
- Tak. Jestem gejem. Miałem kilka przygód z kobietami, kiedy byłem jeszcze nastolatkiem, ale szybko zorientowałem się, że to nie to - odparł bez wahania, wciąż nie rozumiejąc, do czego ma prowadzić ta rozmowa.
Jeongguk milczał przez chwilę, jakby myślał nad jego wyznaniem albo zastanawiał się, jak ubrać w słowa to, co ma w głowie.
- S-skąd wiedziałeś? J-jak to poznałeś, że...
- Kiedy byłem z pierwszą dziewczyną, po prostu ciągle mi czegoś brakowało, dopóki nie spotkałem pewnego chłopaka, który całkowicie zawrócił mi w głowie. I nagle wszystko było jasne. Miałem wtedy jakieś szesnaście lat. Ale czemu o to pytasz?
- Ja... Kiedy miałem może jedenaście lub dwanaście lat, do naszej szkoły przyszedł nowy uczeń. Miał takie piękne ciemne oczy. I pamiętam, że gdy go zobaczyłem... Poczułem coś dziwnego. Byłem nim cholernie zafascynowany. Potrafiłem namalować jego twarz z pamięci i lubiłem go malować. Kiedy wracałem ze szkoły, szkicowałem ołówkiem jego twarz, jego oczy, usta, a potem chowałem te rysunki pod poduszkę, jakby to było coś złego. Bałem się, że ktoś może je zobaczyć... Nie mogłem przestać o nim myśleć. Nie rozumiałem wtedy, dlaczego tak bardzo mi się podobał. Jimin uganiał się za dziewczynami, a ja ciągle szukałem go wzrokiem, wmawiając sobie, że po prostu inspiruje mnie do malowania. Dwa lata później miałem poważny wypadek samochodowy, a po nim już nic nie było takie samo. Powrót do normalności zajął wiele czasu i być może tak naprawdę nigdy do końca nie wróciłem do normalności. Potem jakoś w wieku szesnastu lat zacząłem się spotykać z pewną dziewczyną. Jimin nakłaniał mnie do tego, twierdząc, że powinienem wyjść do ludzi i bawić się, jak inni nastolatkowie. To była pierwsza dziewczyna, z którą spałem. Seks nie był fenomenalny, ale czego można się spodziewać, gdy ma się siedemnaście lat. Z kolejną dziewczyną było podobnie, a potem poznałem Lisę. Jesteśmy razem od trzech lat i myślałem, że spędzimy razem resztę życia. To nigdy nie była miłość, jaką opisuje się w książkach czy pokazuje w filmach. Było dobrze. Lubiłem ją i dużo się razem śmialiśmy. Z czasem Lisa bardzo się zmieniła, ale okłamywałem się, że tak właśnie jest, gdy związek dojrzewa i próbowałem sobie wmówić, że tak właśnie powinno być, że wszystkie pary to przeżywają. A potem... Potem pojawił się Tae...
Brunet zamilkł na chwilę, po czym zakręcił złotym trunkiem w niskiej szklance i uniósł ją do swoich ust i upił kilka łyków. Alkohol przyjemnie rozgrzewał jego gardło.
- Nigdy wcześniej z nikim tak się nie czułem. Wystarczy, że słyszę jego głos albo nasze oczy się skrzyżują, a ja czuję, jakby cały świat wirował i mam motyle w brzuchu. A kiedy pocałował mnie pierwszy raz... Miałem wrażenie, że ziemia się rozstąpi. To o takich pocałunkach piszą w książkach. Podobnie było kiedy... - urwał ponownie, będąc zbyt zawstydzonym, by o tym mówić na głos.
- Jeongguk, czy ty byłeś kiedyś wcześniej z innym mężczyzną? - spytał Yoongi ostrożnie.
Taehyung nigdy mu o tym nie powiedział, a on sam założył, że skoro Jeongguk zgodził się na randkę z jego przyjacielem, to z pewnością jest zainteresowany również mężczyznami. Teraz jednak, gdy go słuchał, naszła go zupełnie inna myśl.
- N-nie - przyznał brunet. - Taehyung jest pierwszym mężczyzną, z którym posunąłem się tak daleko i z którym chciałem... A-ale po tym, co się wydarzyło, obawiam się, że... Że... być może jestem taki jak ty... A to mnie przeraża... - wyznał w końcu, po czym zatopił dłonie w swoje ciemne włosy, jakby chciał się schować albo zatrzymać myśli, szalejące w jego głowie.
Kiedy był zafascynowany tamtym chłopakiem, czuł się tym zawstydzony. Czuł, jakby robił coś złego, co powinien ukrywać. Nigdy nikomu nie powiedział o tej fascynacji, a z biegiem lat zepchnął to wspomnienie gdzieś na tył swojej głowy, udając, że to się nigdy nie wydarzyło. Nigdy potem nie miał odwagi nawet spojrzeć na innego mężczyznę w taki sposób. Dopóki nie przekroczył progu Kinky Heaven.
Kiedy go pierwszy raz zobaczył, było tak, jakby przygasły światła, a on jeden świecił, jakby wszystko stało się czarno białe, a on jeden przybrał wszystkich najpiękniejszych kolorów, jakby zobaczył najpiękniejsze dzieło sztuki, jakie kiedykolwiek stworzył człowiek.
Taehyung jest tak piękny, że nie sposób przejść wobec niego obojętnie, ale to, co czuł, całując go, czy pozwalając na inny rodzaj intymności między nimi, nie dało się porównać z tym, co czuł, będąc z kobietą. Intensywność jego uczuć do tego mężczyzny była niesamowicie przyjemna, a również przerażała go. Nikt nigdy nie wywołał u niego podobnych uczuć i nie chciał, by to się skończyło.
- Ej, ej... Jeongguk. To nic złego - powiedział szybko Yoongi i odruchowo przysunął się do niego, jednocześnie kładąc dłoń na jego zgarbionych plecach. - Bycie homoseksualistą to nic złego.
- Yoongi, ja nie wiem, co mam teraz zrobić. Moja rodzina oczekuje, że za kilka miesięcy ja i Lisa się pobierzemy, że będziemy szczęśliwą rodziną z gromadką dzieci, a ja... - urwał na chwilę, wciągając z trudem powietrze do zaciśniętych płuc. - Mój ojciec nigdy tego nie zaakceptuje... Boję się, że ich stracę... Że stracę jego i brata, tak samo, jak straciłem moją matkę... - wyznał z trudem.
Pierwszy raz odważył się, by w pełni zwerbalizować swoje największe obawy. Jego relacja z ojcem pozostawiała wiele do życzenia, ale to była jedyna rodzina, jaką miał. Obawiał się, że jeśli jego brat lub ojciec dowiedzieliby się o Tae, znienawidziliby go.
- Jeongguk, nie będę mówił, że będzie wszystko piękne i łatwe. Wielu ludzi wciąż uważa, że jeśli jesteś inny niż oni, to znaczy, że jesteś zły albo chory. Ja też nie miałem łatwo. Mój ojciec również jest bardzo surowy i staroświecki. Dla niego posiadanie syna geja było czymś niepojętym. Gdy w końcu zebrałem się na odwagę i pewnego dnia powiedziałem mu, że lubię mężczyzn, strasznie się wkurzył - zaczął opowiadać starszy, przywołując w myślach te bolesne wydarzenia.
Od tamtych wydarzeń minęło wiele lat, ale wciąż dobrze pamiętał ból, który czuł, rozmawiając z ojcem. Pamiętał, jak każde wypowiedziane przez mężczyznę słowo raniło, zadając mu niewyobrażalny ból. Z czasem jednak zrozumiał, że nie może godzić się na to, by ktoś wybierał za niego, jak ma żyć i kogo powinien kochać. I mimo że była to jedna z najbardziej bolesnych lekcji, jakie dostał od życia, wiedział, że była również najbardziej cenna.
- Wiesz, co wtedy powiedział mi ojciec? - spytał, prychając pod nosem na to wspomnienie. - Powiedział mi, że on się na to nie godzi, jakby miał coś do gadania - to mówiąc, zaśmiał się smutno. - Kazał mi znaleźć ładną dziewczynę, z którą stworzę prawdziwą rodzinę i która da mi dzieci. A gdy zapytałem go, czy tego właśnie dla mnie chce, żebym całe życie udawał kogoś, kim nie jestem i żebym był nieszczęśliwy, to powiedział mi, że ma w dupie to, czy będę szczęśliwy, mam być normalny.
- I co zrobiłeś? - spytał brunet.
- To był ostatni raz, kiedy rozmawiałem z moim ojcem. Nie widziałem się z nim ani razu od dziesięciu lat.
Po jego wyznaniu zapadła niemal martwa cisza, którą zakłócał jedynie płytki, nerwowy oddech bruneta. Jeongguk słyszał dudnienie własnego serca w uszach i zdawało mu się, że wszystko wokół wiruje. Po chwili poczuł jednak dotyk ciepłej dłoni tatuażysty, która nagle znalazła się na jego kolanie i uniósł na niego swój wzrok.
- Gguk, nie mówię tego, żeby powiedzieć ci, że twój ojciec zareaguje tak samo. Tego się nie dowiemy, dopóki nie dojdzie między wami do konfrontacji. Mówię ci to, żeby ci powiedzieć, że czasem trzeba postawić swoje szczęście ponad szczęściem innych. To, że podoba ci się inny mężczyzna, nie czyni z ciebie złego człowieka. Masz prawo być szczęśliwym, niezależnie od tego, dla kogo twoje serce bije mocniej i czy inni to akceptują. Żyjąc tak, jak oni tego oczekują, nigdy nie zaznasz szczęścia.
- A co, jeśli Taehyung nie zechce mnie już zobaczyć? - spytał niepewnie. - On wie, że wyjechałem z Lisą. Byłem przed chwilą u niego, ale... Boże, chyba wszystko schrzaniłem... On myśli, że ja się nim bawię, ale wcale tak nie jest... Ja...
- Jesteś zagubiony, to normalne. Ja też długo wypierałem się swojej orientacji. Kiedy wszyscy dookoła mówią ci, że to źle... Czasem ciężko w to nie uwierzyć. Teraz najważniejsze pytanie to, czy ty naprawdę go lubisz?
Brunet skinął.
- To powiedz mu to. On musi wiedzieć, że tobie też zależy. Jeśli mu to powiesz, reszta jakoś sama się ułoży.
***
Taehyung starł papierowym ręcznikiem nadmiar tuszu i osocza ze skóry klienta, po czym przeniósł maszynkę na kolejny element Buddy, którego tatuował już od niemal czterech godzin. Wzór był już prawie skończony, zostało mu do wykończenia jedynie kilka elementów. Uniósł wzrok tak, by spojrzeć przez chwilę na całość pracy i uśmiechnął się do siebie delikatnie. Był zadowolony ze swojej dzisiejszej pracy.
Cieszył się, że wzór miał tak wiele małych elementów. Dzięki temu jego uwaga była skupiona na tworzeniu wzoru i nie miał czasu pozwolić swoim myślom wracać do wczorajszego dnia. W skupieniu nakłuwał zaczerwienioną już skórę klienta, by każdy, nawet najmniejszy element, był wręcz idealny. Po kolejnych dwudziestu minutach mógł w końcu odłożyć maszynkę. Obmycie i zabezpieczenie tatuażu było już tylko formalnością.
Gdy tylko klient opuścił salon, on złapał za paczkę papierosów i sam ruszył do wyjścia ze swojego pokoju. To był kolejny z tych dni, gdzie miał zabukowaną niemal każdą minutę. Wiedział więc, że może jedynie wyskoczyć na szybkiego papierosa i zaraz miał przyjąć kolejnego klienta.
Wystarczyło, że postawił nogę w poczekalni, a niemal stanął jak wryty. Za ladą recepcji stał Yoongi, a przed nim wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, w idealnie skrojonym i zapewne cholernie drogim garniturze z logiem jednego ze sławnych projektantów. Taehyung nie musiał widzieć jego twarzy, by od razu rozpoznać tę obłędną figurę.
Zaklął cicho pod nosem i w pierwszej chwili miał chęć się wycofać, by ponownie zniknąć w swoim pokoju, zaszywając się w nim do końca zmiany. Nie wiedział nawet czemu, ale obawiał się konfrontacji z Jeonggukiem. Czuł się źle po tym, jak wczoraj na niego naskoczył, ale jednocześnie był na niego zły, że brunet ciągle z nim pogrywa i wodzi go za nos, dając mu złudną nadzieję, że być może i on czuje coś więcej.
- Oo Tae! - zawołał Yoongi, a brunet odwrócił się szybko w jego stronę, nim Taehyung zdążył się wycofać.
Uniósł swój wzrok i cisnął gromem w przyjaciela, po czym przeniósł spojrzenie na Jeongguka. Chłopak patrzył na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy, podczas gdy on próbował zignorować fakt, że brunet wyglądał seksownie jak diabli. Jego oczy jednak niemal mimowolnie zsunęły się niżej, na kilka krótkich sekund podziwiając z uznaniem jego seksowny tyłek, opięty przez czarne, eleganckie spodnie.
Niech go szlag za to, że nawet w takiej chwili wygląda tak cholernie kusząco.
Jak pieprzony Adonis.
- H-hej - przywitał się szybko Jeon, wyglądając teraz na cholernie zdenerwowanego, ale to nawet w najmniejszym stopniu nie ujmowało mu uroku. Wręcz przeciwnie, wyglądał jeszcze lepiej. - Tae, czy możemy chwilę porozmawiać? - spytał.
- Nie, Jeongguk - zaprotestował szybko, stanowczym głosem. Nie chciał robić tego teraz. Nie był gotowy na to, co był przekonany usłyszeć. Jeszcze nie. - Nie teraz - wydusił. - Za chwilę mam kolejny tatuaż. Idę tylko szybko zapalić i zaraz będzie tu mój klient.
- Chciałem ci powiedzieć coś ważnego...
- Gguk, ja naprawdę potrzebuję się teraz skupić, a nie będę mógł tego zrobić, kiedy ty znowu będziesz grać na moich uczuciach. Nie wiem, czy w ogóle mam ochotę z tobą rozmawiać...
- Tae, myślę, że powinieneś go wysłuchać - powiedział nagle Yoongi, a czerwonowłosy zwrócił w jego stronę swoje zaskoczone spojrzenie, kolejny raz piorunując go wzrokiem.
Od kiedy to Yoongi jest po jego stronie?
- Okay - zgodził się w końcu niechętnie. - Ale na pewno nie teraz. Idę zapalić, a potem wracam do pracy. Jak tak ci zależy, to wpadnij do mnie wieczorem. Adres znasz - to mówiąc, wsunął papierosa między swoje wargi i wyszedł z salonu, nie patrząc na niego.
- Dziękuję - powiedział Jeongguk, uśmiechając się delikatnie do blond tatuażysty. - Jimin ma rację, mówiąc, że równy z ciebie gość.
Na jego słowa, Yoongi od razu zesztywniał, jakby z jego warg wyszło przed chwilą jakieś przekleństwo lub obelga. Tatuażysta zwilżył swoje wargi i przeniósł na niego badawcze spojrzenie.
- Jimin o mnie mówi? - spytał, a na to pytanie Jeongguk roześmiał się głośno.
- Jesteście tacy sami - podsumował. - I tak Jimin też o tobie mówi. I tak, on też cię lubi - to mówiąc, odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia.
- Ej, Gguk! - zawołał za nim Yoongi. - Pomogłem ci, ale jeśli złamiesz mu serce, będziesz miał ze mną do czynienia - zagroził.
Jeongguk spojrzał na niego ponad swoim ramieniem i uśmiechnął się do niego delikatnie.
- Obiecuję, że nie złamię mu serca - powiedział, po czym wyszedł ze studia.
***
Gdy Taehyung w końcu skończył tatuować ostatni tatuaż, który miał zaplanowany na ten dzień, jego kark był niemal sztywny, a prawa dłoń bolała od nadmiernego przeciążenia, ale to nie było ważne. Obmył tatuaż i nałożył na niego specjalny preparat, po czym zaczął zakładać opatrunek.
Ostatni tatuaż, który dzisiaj wykonał był naprawdę piękny. Jego klientka zażyczyła sobie sporych rozmiarów mandalę, która teraz pokrywała niemal jej całe prawe biodro i udo. Spędził nad tym wzorem wiele czasu, gdyż mandala złożona była z wielu drobnych elementów, ale efekt był zachwycający i tatuaż wyglądał bardzo unikatowo.
Po nałożeniu opatrunku podał dziewczynie swoją dłoń i pomógł jej zejść z leżanki. Koreanka była naprawdę piękna i podczas tatuowania cały czas flirtowała z nim nienachalnie, mimo to miał w głowie tylko to, co wydarzyło się między nim a Jeonggukiem. Nie wiedział, jak powinien się zachować po tym, co chłopak mu wczoraj powiedział. Być może zadziałał zbyt impulsywnie i teraz trochę tego żałował, ale gdy pomyślał o tym, że Jeongguk spędził z Lisą cały weekend i w dodatku przyznał, że uprawiał z nią seks, poczuł się cholernie zazdrosny.
Do tej pory starał się nie myśleć o tym, że ze sobą sypiają. Spychał tę myśl gdzieś na tył głowy, mimo że wiedział dobrze, że w końcu są narzeczeństwem i to normalne, że dochodzi między nimi do zbliżeń. Pamiętał jednak, że w czwartek Jeongguk wyznał mu, że nie był z nią, odkąd się poznali. Skłamałby, mówiąc, że to wyznanie mu się nie podobało.
Pewna samolubna cząstka niego chciała go mieć na wyłączność, mimo że wcale nie należał do niego. Chciał być jedynym, który go dotyka i który go całuje. Jedynym, który ma przywilej, by być z nim tak blisko. Wczoraj, gdy brunet powiedział mu, że był z nią, poczuł się zdradzony, mimo że nie miał do tego najmniejszego prawa. Dodatkowo to wyznanie potęgowało jego obawy, że wkrótce go straci, a nie wiedział, jak ma sobie z tym poradzić. Nie czuł się na to gotowy. I nie wiedział, czy kiedykolwiek będzie.
- Dziękuję. Tatuaż jest niesamowicie piękny - powiedziała nagle dziewczyna, wyrywając go z zamyślenia.
- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie - odparł szybko, zdejmując z dłoni rękawiczki i wyrzucając je do kosza. - Pamiętasz, co ci mówiłem. Smaruj maścią, tak jak ci poleciłem, a tatuaż powinien się ładnie wygoić. Gdyby się coś działo, dzwoń.
- A gdybym miała chęć wybrać się z jakimś atrakcyjnym mężczyzną na kolację, też mogę zadzwonić? - spytała, uśmiechając się delikatnie i poruszając zalotnie swoimi długimi rzęsami.
Taehyung prychnął odruchowo pod nosem na te słowa. Mógł się tego spodziewać. Dziewczyna cały czas z nim flirtowała. Jej propozycja w ogóle go nie zaskoczyła.
- Dziękuję za propozycję, ale... mam kogoś - powiedział w końcu.
To nie była prawda, ale tak właśnie się czuł, mimo że Jeongguk nie był jego, a on nie należał do nikogo. Wiedział jednak dobrze, że nie oszuka swoich uczuć.
- Szczęściara z niej - to mówiąc, dziewczyna zabrała swoją torebkę i ruszyła do wyjścia, po czym wyszła, zostawiając go samego.
Taehyung schował maszynkę, tusze i pozostały sprzęt. Sprzątnął szybko swoje stanowisko, chwycił skórzaną kurtkę, po czym ruszył do wyjścia. Na recepcji siedział Yoongi. Widząc go, uniósł swój wzrok znad komputera i przyjrzał mu się uważnie.
- Jedziesz po Jae? - spytał.
- Tak - przytaknął i już miał wychodzić, ale coś go powstrzymało.
Odkąd po południu zjawił się tu Jeongguk, jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Odwrócił się więc ponownie w stronę przyjaciela i zmierzył go badawczym wzrokiem.
- Czemu nagle stanąłeś po jego stronie? - rzucił, nim zdążył ugryźć się w język.
Wiedział, że Yoongi nie przepadał za Jeonggukiem. W czwartek powiedział mu, że obawia się, że chłopak może się jedynie bawić jego uczuciami, ale gdy brunet prosił go dzisiaj o spotkanie, to właśnie Yoongi namówił go, by dał mu szansę się wytłumaczyć. To go zaintrygowało. Chciał wiedzieć, co się wydarzyło, że jego przyjaciel nagle zmienił swoje nastawienie.
- Hm? - mruknął Yoongi, jakby nie rozumiał, o co Kim pyta.
- Czemu powiedziałeś, żebym pozwolił mu się wytłumaczyć? Myślałem, że będziesz pierwszym, który mi powie, żebym tego nie robił...
- Osądziłem go zbyt pochopnie - przyznał Yoongi, a Taehyung uniósł swoją prawą brew, zdziwiony. - Jeongguk był tu wczoraj - wyznał po chwili Min.
- Szukał mnie? - zapytał Kim, mimo że wcale nie brzmiało to jak pytanie.
Założył, że to wielce prawdopodobne, że to właśnie tutaj Jeongguk szukał go w pierwszej kolejności. Zapewne gdy go tu nie zastał, poszedł do jego mieszkania.
- Tak właściwie... to nie - odpowiedział tatuażysta, a Tae odruchowo zwrócił swoje ciało mocniej w jego stronę.
Był zaintrygowany jego słowami. Jeśli Jeongguk nie szukał jego, to po co tu przyszedł?
- Jeongguk przyszedł tutaj, po waszej kłótni. Powiedział mi, że kazałeś mu wyjść... - zaczął Min.
Słysząc jego słowa, Taehyung poczuł dziwne ukłucie. Gdy ochłonął po ich kłótni, szybko pożałował tego, że zareagował tak gwałtownie. Powinien był pozwolić mu wszystko wyjaśnić, a nie ciskać piorunami i kazać mu się wynosić.
- Źle go oceniłem. Jeongguk nie jest taki, jakim go widziałem. Myślałem, że to bogaty gówniarz, który z nudów bawi się twoimi uczuciami, ale teraz wiem, że wcale tak nie jest. On przechodzi teraz bardzo ciężki okres. Sam dobrze pamiętam, jak się czułem, gdy zacząłem podejrzewać, że być może jestem gejem. Nie chciałem taki być. Czułem obrzydzenie do siebie samego. Wydawało mi się, że coś jest ze mną nie tak. Jeongguk zapewne czuje się podobnie. Ma wymagającą rodzinę, obawia się, że nie zaakceptują jego orientacji, a do tego jest zaręczony z kobietą... To wcale nie takie proste obrócić swoje życie do góry nogami. To wymaga ogromnej odwagi. Szczególnie kiedy nie masz wsparcia bliskich.
Taehyung zwilżył swoje wargi i przystąpił nerwowo z nogi na nogę. Czuł, jak pod wpływem słów przyjaciela jego puls przyśpiesza. Nie do końca rozumiał, co Yoongi mu mówi.
- Yoongi, co ty mówisz? - spytał. - Jakie akceptowanie orientacji?
Blondyn rozszerzył swoje źrenice w zaskoczeniu, a jego wargi odruchowo rozchyliły się, układając w nieme "o". Był przekonany, że Taehyung wie o tym wszystkim.
- Jeongguk ci nie mówił?
- Czego mi nie mówił? - powtórzył, czując dziwne mrowienie w brzuchu.
Nie wiedział dlaczego, ale zawartość żołądka niemal podeszła mu do gardła. Miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje.
- Jezu, ty naprawdę nie wiesz? - rzucił zaskoczony Yoongi.
To całkowicie zmieniało postać rzeczy i tłumaczyło, tak gwałtowną reakcję Tae, na wczorajsze zachowanie Jeongguka.
- Jesteś pierwszym facetem, z którym łączy go coś więcej, Tae. Do tej pory Jeongguk spotykał się jedynie z kobietami. To dlatego tak świruje. Nie dość, że uwikłał się w miłosny trójkąt, to obawia się, że być może kobiety nigdy go nie pociągały... I nigdy nie będą go pociągać.
- S-skąd to wiesz? Gguk mi nie powiedział... Myślałem... - urwał. - Och, kurwa! - jęknął, wtapiając wytatuowane dłonie w czerwone włosy. - Chcesz mi powiedzieć, że ten pocałunek w deszczu, że wszystko, co się między nami wydarzyło... Och, Boże... S-seks...
Yoongi skinął, a Taehyung wypuścił głośno powietrze ze swoich płuc.
Jak on mógł się nie zorientować?
Gdyby wiedział, zrobiłby wszystko inaczej. Byłby bardziej cierpliwy, wyrozumiały. Był przekonany, że Jeongguk dobrze wie, że podobają mu się mężczyźni. Nawet przez chwilę nie pomyślał, że być może chłopak nigdy wcześniej nie był z innym mężczyzną i że dopiero teraz odkrywa swoją orientację.
Teraz jego wczorajsze zachowanie nabierało sensu. Jeongguk był roztrzęsiony, mówił mu, że coś się w nim zablokowało, zepsuło, że musi sprawdzić, czy nie oszalał... a on, zamiast go wysłuchać i mu pomóc...
Wyrzucił go za drzwi...
- Idiota ze mnie - powiedział, wciąż czując gonitwę myśli. - Myślałem, że on już wcześniej...
- Nikt o tym nie wie. Powiedział Jiminowi o zdradzie narzeczonej, ale Park jest przekonany, że to była jakaś dziewczyna. Poza tym Jeongguk obawia się, że jego rodzina... Wyobrażasz sobie, jaką pożywkę miałaby prasa, gdyby okazało się, że nowy prezes TJE jest gejem?
- TJE? - powtórzył, jakby słowa Yoongiego docierały do niego z opóźnieniem lub w zupełnie obcym mu języku.
- TJE. The Jeon Electronics? Nie mów mi, że tego też nie wiedziałeś - prychnął Yoongi z niedowierzaniem. - Jeongguk, to Jeon Jeongguk. Z tych Jeonów. To druga najbogatsza rodzina w Seulu. Z tego co mówił mi Jimin, ojciec ma zamiar przekazać mu firmę za kilka miesięcy.
- N-nie wiedziałem. Nawet nie wiedziałem, jak on ma na nazwisko. To nie było istotne.
- Nie ma to jak posuwać najbogatszą i najbardziej pożądaną dupę w Seulu i nie mieć o tym zielonego pojęcia - zażartował blondyn, a Taehyung zgromił go wzrokiem.
- To nie jest śmieszne, Yoongs. On przyszedł do mnie cały roztrzęsiony, a ja kazałem mu się wynosić...
- Spokojnie, Tae. Wyjaśnisz mu wszystko.
- A co, jeśli on mi nie wybaczy?
- Myślę, że on naprawdę cię lubi, Tae. Może wmawiać sobie, ile chce, że go nie pociągasz, ale natury nie oszukasz. Prędzej czy później, będzie musiał się z tym zmierzyć. A ty możesz być tym, który mu pomoże.
***
Czerwonowłosy mężczyzna spojrzał ponownie na wyświetlacz swojego telefonu, by skontrolować, która jest godzina. Było już dosyć późno, a z każdą kolejną minutą, jego niepokój stawał się coraz większy. Urósł już do tego stopnia, że był niemal nie do zniesienia. Sprawdził, czy przypadkiem nie przeoczył jakiegoś SMSa, czy telefonu, ale jego skrzynka odbiorcza nie wyświetlała żadnych nowych wiadomości.
Dzisiaj w studio powiedział Jeonggukowi, by przyszedł do niego i widząc determinację na twarzy bruneta, był przekonany, że chłopak się tu zjawi. Teraz jednak już nie był tego taki pewien. Zastanawiał się, czy powinien do niego zadzwonić, ale chciał porozmawiać z nim twarzą w twarz.
Zbyt dużo było w ich relacji niedomówień, by teraz mógł pozwolić sobie na podobne. Chciał powiedzieć mu, że wszystko to, co powiedział mu przez telefon, to prawda i jednocześnie przeprosić za swoje niedorzeczne zachowanie.
- Tato, czytaj dalej! - zawołał Jae, a Taehyung roześmiał się głośno.
- Okay, przesuń się, tygrysku - polecił, po czym żartobliwie przepchnął małego na bok i położył się na plecach obok niego.
Po powrocie z przedszkola Jae namówił go na zbudowanie fortecy z poduszek, więc przez niemal pół dnia najpierw układali pościel i koce w salonie, by zbudować coś w rodzaju namiotu, a potem obaj siedzieli w środku i grali w różne gry. Teraz gdy zbliżała się godzina spania Jae, Taehyung czytał mu bajkę.
Maluch był już wykąpany, miał na sobie piżamkę w swoje ulubione, różowe króliczki, a w dłoniach trzymał swojego ukochanego pluszaka. Tatuażysta zmierzwił dłonią ciemne włosy syna, po czym pocałował jego policzek i zaczął czytać dalej wybraną przez niego bajkę. Jae cały czas bawił się jego włosami, robiąc mu na głowie coś w rodzaju rogów, ale nie przeszkadzało mu to.
Gdy był już niemal na końcu opowiadania, nagle przerwał mu dźwięk pukania do drzwi. Serce niemal podskoczyło mu do gardła, ale nim zdążył zareagować, Jae już biegł w stronę wejścia. Taehyung wstał z kołdry, która wykładała dół fortecy i ruszył za synem. Maluch spojrzał na niego, prosząc o pozwolenie, a gdy Tae skinął, wspiął się na paluszki i nacisnął na klamkę, otwierając drzwi.
- Googie! Tata, to Googie! - krzyknął mały, skacząc z podekscytowania i niemal od razu wyciągnął swoje rączki w kierunku stojącego w progu mężczyzny. Jeongguk, bez proszenia, schylił się i wziął chłopca na ręce, otulając jego drobną postać silnymi ramionami.
- Tęskniłem za tobą, tygrysku - powiedział łagodnym głosem, głaszcząc chłopca po jego miękkich włosach.
Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi, po czym uniósł wzrok i napotkał spojrzenie ciemnych, onyksowych tęczówek. Przyglądał mu się chwilę, stojąc niezręcznie w przedpokoju z Jae na rękach.
Taehyung wyglądał pięknie, jak zawsze. Nie był ani trochę zaskoczony, widząc, że ciało mężczyzny jak zwykle zdobią czarne ubrania. Tatuażysta miał na sobie jedynie cienką koszulkę na ramiączka, która ukazywała piękne rękawy oraz mandalę zdobiącą jego dekolt. Na nogach miał czarne spodnie od dresu, które oplatały jego wąskie biodra. Był boso, a jego włosy były delikatnie potargane. Po prawej stronie miał coś, co przypominało róg diabła. Był niemal pewny, że to sprawka tego małego diabełka, którego trzymał w swoich ramionach.
Z mocno bijącym sercem uśmiechnął się do niego i powiedział bezgłośnie słowa przywitania, po czym pomachał do niego nieco niezręcznie. Wiedział, że czekała ich poważna rozmowa, ale nie chciał tego robić przy Jae.
- Chodź, Googie! Zobacz! Tata zrobił mi foltece! - zawołał ponownie mały i poruszył się niespokojnie w jego ramionach.
Jeon postawił Jaesunga na podłogę, a chłopczyk od razu chwycił go za rękę i zaczął ciągnąć w stronę salonu. W kącie pokoju, obok kanapy utworzone było coś w rodzaju namiotu. Jae zmusił go, by wejść do środka, więc ściągnął szybko buty i wsunął się do środka tej dziwnej budowli.
Musiał przyznać, że Taehyung naprawdę się postarał. Wnętrze wyłożone było kołdrami tak, że można było ułożyć się wygodnie i spać, ale to, co zachwyciło go najbardziej, to fakt, że tatuażysta rozwiesił wszędzie malutkie lampeczki. Wszystko wyglądało tak pięknie.
Po krótkiej chwili dołączył do nich również Taehyung. Tatuażysta wziął do ręki książeczkę, którą czytał synkowi i położył się na plecach, w takiej samej pozycji jak poprzednio.
- Gguk, właśnie czytałem Jae bajkę na dobranoc, chcesz ją dokończyć? - spytał.
Brunet skinął i wziął od niego niewielką książeczkę. Jae położył się obok swojego taty, a on po drugiej stronie, tak że teraz chłopczyk leżał między nimi. Czytał bajkę spokojnym, melodyjnym głosem w taki sposób, by maluch pozwolił Morfeuszowi porwać się w swoje objęcia.
Nie zdążył nawet skończyć czytać całej historii, a Jaesung spał już smacznie. Złożył więc książkę i odwrócił się ostrożnie na bok tak, by móc spojrzeć na Tae, a jednocześnie nie zbudzić chłopca. Gdy to zrobił, dostrzegł, że tatuażysta już na niego patrzy. Taehyung wyciągnął swoją dłoń i pogładził delikatnie jego policzek.
- Przepraszam za wczoraj... - szepnął.
A serce Jeongguka jak na zawołanie zaczęło bić dwa razy mocniej.
- To ja powinienem przeprosić - zaprotestował Jeongguk, kładąc swoją dłoń na tej tatuażysty, po czym splótł ich palce razem. - Tae, muszę ci coś powiedzieć. Wiesz, że byłem z Lisą w Paryżu. Ten wyjazd wiele między nami zmienił... - wyznał. - I chcę, żebyś wiedział, że ja i Lisa...
Taehyung patrzył mu prosto w oczy, ale nie mógł udawać, że nie poczuł mocnego ukłucia w klatce piersiowej na te słowa. Tego właśnie się obawiał. Obawiał się, że Jeongguk przyszedł dzisiaj, by się z nim pożegnać, by powiedzieć mu, że wybiera ją. Chciał coś powiedzieć, ale jego gardło było tak ściśnięte, że nie byłby w stanie wydobyć z siebie ani jednego słowa. Jeśli to właśnie była jego decyzja, powinien pozwolić mu odejść, ale miał chęć ścisnąć jego dłoń tak mocno, by stopiły się w jedno i by chłopak nie mógł już od niego odejść.
- Ten wyjazd uświadomił mi, że... Ja też cię lubię - powiedział w końcu, wyginając swoje wargi w delikatny łuk.
Tatuażysta nie był w stanie powstrzymać uśmiechu, który cisnął się na jego usta, zwilżył wargi językiem, pozostawiając na nich delikatną warstwę śliny, po czym zbliżył się do niego i złączył ich usta w czułym pocałunku, a brunet pozwolił mu na to, odwzajemniając każdy gest.
Całowali się wolno, niezwykle delikatnie, ale również bardzo czule, przelewając na swoje wargi targające nimi uczucia. Całowali się powoli, smakując się nawzajem, badając strukturę warg i zapach, jakby się całowali po raz pierwszy.
- Powiedziałem jej, że potrzebuję czasu, że musimy zrobić przerwę... Nie wiem, co powinienem zrobić, ale nie mogę być z nią, kiedy nie mogę przestać myśleć o tobie - szepnął wprost w jego wargi. - Tae - to mówiąc, odsunął się od niego na tyle, by móc spojrzeć mu prosto w oczy. - Ja się tobą nie bawię. Naprawdę cię lubię. Ale nie chcę też podejmować pochopnych decyzji. W moim życiu tyle się teraz dzieje. Potrzebuję skupić się na sobie. Chcę zrozumieć, co się ze mną dzieje. Chcę pracować, żeby moje ataki zniknęły i chcę spróbować wrócić do malowania. Tyle czasu robiłem to, czego inni ode mnie oczekiwali, nie zważając na to, czy to jest to, czego ja chcę i czy to daje mi szczęście. Zatraciłem się w tym. Zacząłem przyjmować ich pragnienia jako swoje, a to sprawia, że jestem nieszczęśliwy. Potrzebuję teraz skupić się na sobie, a żeby to zrobić, muszę wpierw zrozumieć, czego ja pragnę, czego ja potrzebuję, co daje mi szczęście... Wiem, że to za dużo, żeby cię o to prosić i zrozumiem, jeśli będziesz chciał ruszyć do przodu...
Taehyung chwycił jego twarz w swoje dłonie, zmuszając go, by spojrzeć mu prosto w oczy i uśmiechnął się delikatnie.
- Poczekam na ciebie - powiedział pewnym głosem. - Słyszysz, Gguk? Poczekam na ciebie, tak długo, jak tylko będzie trzeba.
- Tae, ja nie mogę cię o to prosić...
- Nie musisz. Czekałem dwadzieścia cztery lata, by poznać kogoś takiego jak ty, myślę, że mogę poczekać jeszcze trochę - szepnął, po czym znów zbliżył do niego swoje wargi, tym razem jednak zatrzymując je na kilka centymetrów od tych bruneta. - Jeśli tylko chcesz...
Mógł teraz poczuć gorący oddech, uderzający w jego usta, ale pozwolił, by to Jeongguk zdecydował, czy chce pokonać te ostatnie dzielące ich centymetry. Czuł, jak jego serce bije mocno, rwąc się do niego, ale nie chciał go do niczego zmuszać.
Nie minęło jednak kilka sekund, a te miękkie, kuszące wargi bruneta docisnęły się silnie do tych jego a jego język, wdarł się między jego wargi, dając mu odpowiedzi na wszystkie niezadane pytania.
I mimo że niewiadomych było tak wiele, że nie potrafiłby ich zliczyć, ale przez tę krótką chwilę, to nie miało znaczenia.
- Jakoś to wymyślimy, okay? Nie musisz teraz decydować. Ty jesteś teraz najważniejszy.
- Dziękuję - powiedział cicho, uśmiechając się delikatnie.
Taehyung wyciągnął dłoń i odgarnął jego ciemne kosmyki, wsuwając je za ucho, po czym pogładził delikatnie jego policzek.
- Gguk, czemu nie powiedziałeś mi, przez co przechodzisz. Ani tego, że jestem pierwszym chłopakiem, któremu pozwoliłeś tak się do siebie zbliżyć? - spytał.
- Nigdy wcześniej nie odważyłem się nawet pomyśleć o tym, by być z innym mężczyzną. Chyba skutecznie wmówiłem sobie, że ja i Lisa powinniśmy być razem. Ale kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz... Poczułem się tak, jak nigdy wcześniej. Kiedy mnie pocałowałeś... To było tak, jakbym całował się pierwszy raz, jakbym nagle zaczął dostrzegać rzeczy, których nigdy wcześniej nie widziałem. Ciężko to wytłumaczyć... Nie rozumiałem, co się ze mną dzieje. Teraz myślę, że czułem się tak być może dlatego, że... Być może wcale nie jestem taki, jak wszyscy myślą... A to mnie przeraża.
- Nie jesteś sam, Gguk. Teraz masz mnie... - głos Taehyunga zniżony był niemal do szeptu. - Powinieneś był mi powiedzieć. Gdybym wiedział... Wszystko zrobiłbym inaczej...
- Co ty mówisz, Tae? Wszystko, co robisz, jest idealne. To ja jestem tak cholernie popieprzony i z niczym sobie nie radzę. Ty... Ty jesteś wspaniały.
- Nie mów tak, Gguk. Dużo przeżyłeś i wiele teraz się dzieje, ale nie jesteś popieprzony. Zasługujesz na znacznie więcej, niż myślisz. Gdybym wiedział, że to twój pierwszy raz... Gguk, to nie powinno tak wyglądać. Gdybym wiedział... Nie powinienem był rozciągać cię szybko, palcami pokrytymi tanią wazeliną. Pieprzyć od tyłu, jakby to był jedynie nic nieznaczący seks. Powinienem był zrobić wszystko inaczej. Gdybym tylko wiedział, dotykałbym cię tak, jak nikt nigdy wcześniej tego nie robi. Nauczyłbym się ciebie na pamięć, każdego milimetra twojej mlecznej skóry. Całowałbym cię tak, żeby za każdym razem brakło ci oddechu. Pieściłbym cię długo i rozciągał tak dobrze, dopóki nie drżałyby ci uda. A co najważniejsze... Kochałbym się z tobą, cały czas patrząc ci w oczy, żebyś wiedział, że znaczysz dla mnie znacznie więcej...
- Naprawdę zrobiłbyś to wszystko? - zapytał cicho.
- Ja nigdy nie kłamię - szepnął tatuażysta. - Bardzo mi na tobie zależy, Gguk. To nie jest zwykły romans. Gdyby tak było, łatwo byłoby to zakończyć i zapomnieć o wszystkim. Ale zbyt wiele dla mnie znaczysz. Nie chcę mieszać ci w życiu... Naprawdę... Ale nie chcę cię stracić.
- Nie stracisz mnie. Potrzebuję czasu, żeby to wszystko poukładać. Moje życie to totalny chaos, ale jedno wiem na pewno. Chcę, żebyś został. Chcę ciebie w swoim życiu.
Już mnie masz - pomyślał Tae. - Bardziej niż przypuszczasz.
***
Ayashee:
Jak się podobało zakończenie paryskiego weekendu?
Co się stanie teraz stanie z Lisą i Jeonggukiem?
Jak dalej potoczą się losy naszych Taekooków?
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top