14. HOW DEEP IS TOO DEEP?
Blond tatuażysta wsunął swoją komórkę do kieszeni i spojrzał na stojącego przed nim przyjaciela, wzdychając ciężko. Nie musiał nawet pytać, by wiedzieć, że pod jego nieobecność wydarzyło się coś ważnego. Taehyung był wyraźnie zdenerwowany. Gdy na niego patrzył, miał wrażenie, że jego ciało drży, ale jego wprawne oko dostrzegło również jego lekko opuchnięte usta w kolorze dojrzałej maliny i potargane, lekko spocone włosy, co mogło wskazywać tylko na jedno.
Nic nie mówiąc, zaniósł pudło z tuszami, które zabrał ze sobą z auta i postawił je na kontuarze recepcji, po czym odwrócił się w jego stronę.
- Okay - zaczął ostrożnie, sam nie będąc pewnym, czy jest gotowy, by to usłyszeć.
Taehyung był dla niego jak brat. Mimo że od rozstania z Jiwon minęły już ponad trzy lata, on wciąż pamiętał, jak bardzo to przeżywał i ile czasu zajęło mu, by w końcu wrócił na właściwe tory. Chłopak wciąż był nieufny, miał problemy z randkowaniem i ciężko było go wyciągnąć ze skorupy, którą zwykle się otaczał. Kiedy już miał wrażenie, że nikt go nigdy nie ruszy, zainteresował się Jeonggukiem. I byłby szczęśliwy z tego powodu, gdyby nie fakt, że młody biznesmen miał narzeczoną. Wiedział, że nie powinien się mieszać w ich sprawy. Taehyung był dorosły i na tyle bystry, by podejmować własne decyzje, ale nie chciał patrzeć na to, jak znowu ktoś go krzywdzi.
A wiedział z autopsji, że takie relacje mogą tylko krzywdzić.
- A teraz powiedz mi, co się wydarzyło i dlaczego mam wrażenie, że to mi się nie spodoba - powiedział w końcu, patrząc uważnie na przyjaciela.
- Zawaliłem sprawę - wyznał, zatapiając wytatuowaną dłoń w swoje ognistoczerwone włosy.
- Żeby ci pomóc, będę musiał znać więcej szczegółów - zażartował Yoongi, starając się rozluźnić atmosferę. - Chodź - polecił, po czym zbliżył się do recepcji i na krótką chwilę zniknął pod ladą. Po kilku sekundach wyciągnął butelkę whisky i spojrzał na niego pytająco.
- Nie mogę. Zaraz muszę jechać po Jae - odparł.
- Okay, ja się napiję. Coś czuję, że będę tego potrzebował - to mówiąc, nalał niewielką ilość do szklanki i od razu upił kilka łyków, mocząc usta w złotym alkoholu. - Chcesz mi powiedzieć, czemu wyglądasz, jakby cię ktoś nieźle sponiewierał, a moje studio pachnie jak sperma? - spytał.
Taehyung rozchylił swoje wargi, chcąc coś powiedzieć, ale nie wiedział, jak to ubrać w słowa. Emocje wciąż buzowały w jego ciele. Czuł na sobie zapach Jeongguka, ciepło jego warg na swoich, dotyk jego drżącego, nagiego ciała tuż przy swoim, smak jego pocałunków. Jego serce wciąż biło mocno, jakby dobrze wiedziało, kogo potrzebuje, ale w głowie miał jedynie chaos, nad którym nie potrafił zapanować.
- Był tutaj Jeongguk...
- I? - zachęcił Min. - Wiesz, że nie będę cię oceniać. Po prostu się o ciebie martwię. Wiesz o tym, hm? - spytał, a czerwonowłosy skinął.
Znali się od kilku lat i naprawdę byli jak bracia. Nie miał nikogo bliższego niż Yoongi. To on zawsze doradzał mu, gdy tego potrzebował i to on dosłownie zbierał go z ziemi, gdy rozpadał się na kawałki po odejściu Jiwon. To on dał mu nową pasję po tym, jak był zmuszony, by zrezygnować z Akademii Sztuk Pięknych. To on pomagał mu opiekować się Jae, gdy został sam.
Teraz, patrząc w jego oczy, wiedział, że mógłby się wszystkiego wyprzeć, ale i tak Yoongi wiedziałby, że kłamie. Znał go zbyt dobrze, by mógł cokolwiek przed nim ukryć i nie miał powodu, by to robić. Miał wrażenie, że przez Jeongguka powoli traci rozum, a Yoongi był jego sumieniem.
- Pocałował mnie - wyznał więc. - Pocałował mnie tak, jakby nie było nikogo innego... I ja... - urwał, nie potrafiąc ubrać w słowa tego, co czuł.
Nie żałował tego, co się stało. I wiedział, że to okropne. Był z kimś, kto nie był wolny, kto należał do kogoś innego. To była chyba jedna z najokropniejszych rzeczy, które zrobił w całym swoim życiu. Wcale nie chciał, być tym drugim. Być czyimś wstydliwym sekretem.
Ale tylko Jeongguk sprawiał, że czuł się żywy.
Wiedział, że postępuje źle, ale jak coś złego może wydawać się tak cholernie właściwe? Pasowali do siebie jak dwie połówki jabłka, mimo że byli od siebie tak różni. Gdy go całował, ich usta od razu odnajdowały wspólny rytm, jakby został stworzony, by go całować. Jego serce uderzało w rytm jego oddechu, jakby to on napędzał go do życia. Ich ciała pasowały do siebie tak idealnie, jakby zostali dla siebie stworzeni, jakby ktoś znacznie większy i silniejszy od nich stworzył ich po to, by w końcu się odnaleźli i złączyli w jedno, jakby byli stworzeni tylko po to, by być razem.
I być może komuś mogłoby się wydawać, że ich bliskość wynika jedynie z pożądania, zwykłego ludzkiego popędu seksualnego, ale on wiedział, że to coś więcej, mimo że jeszcze nie potrafił tego nazwać. Jeongguk go pociągał, chłopak był idealny, ale pociągał go w każdy możliwy sposób, również ten, który z cielesnością nie miał nic wspólnego.
I to właśnie było najbardziej niebezpieczne.
- Ja też go pocałowałem. Nie potrafiłem się powstrzymać, mimo że wiem, że on ma narzeczoną... - dodał, czując, jak ciężar tych słów wypełnia dzielące ich powietrze. - I... Nawet nie wiem, jak to się stało... Ale... Kochaliśmy się...
Tatuażysta zwilżył językiem swoją dolną wargę, czując nieodpartą chęć, by zapalić. Nie wiedział, co to dla nich oznacza, ale obawiał się, że już nigdy go nie zobaczy. I być może tak byłoby lepiej, a już na pewno łatwiej dla nich obydwu, ale na samą myśl, robiło mu się niedobrze.
Nie chciał go stracić, mimo że nigdy nie należał do niego...
- Jezu... było tak cudownie jak nigdy wcześniej, ale kiedy kończyliśmy, przyszła twoja klientka. Przez to wszystko całkowicie wypadło mi z głowy, że prosiłeś, żeby ją odwołać... Więc wyszedłem do niej, żeby z nią porozmawiać, a Jeongguk ubrał się i po prostu stąd wybiegł. Próbowałem go zatrzymać, ale nie udało mi się. Dzwoniłem, ale nie odbiera ode mnie telefonów - powiedział drżącym głosem. - A teraz tak cholernie boję się, że już go więcej nie zobaczę...
- Nie wiem, co ci powiedzieć, Tae. Jeśli mam być szczery, to sam nie wiem, co o nim myśleć. Obserwowałem go w barze i mógłbym przysiąc, że był o ciebie zazdrosny, ale później powiedział, że powinieneś się umówić z tym barmanem. A kiedy z nim rozmawiałem... Powiedział, że wie, że zasługujesz na kogoś lepszego... Wydaje mi się, że on sam nie wie, czego chce albo po prostu perfidnie się tobą bawi.
- Wiem, jak głupio to brzmi, ale on taki nie jest, Yoongs. Wiem, jak to musi wyglądać, gdy patrzysz na to wszystko z boku. Bogaty chłopak z piękną dziewczyną chce się zabawić z niepokornym tatuażystą, bo czuje się znudzony i wszystko mu wolno, ale to nie tak. Wiem, że on ma narzeczoną, ale gdyby chodziło mu jedynie o seks, miał już wiele okazji, by to zrobić. Mógł nie mówić mi o swojej narzeczonej tamtej nocy... A jednak mi powiedział. Powinienem był to uszanować i zachować dystans, ale... Ja nie potrafię przestać o nim myśleć. On jest wszędzie. To jest tak, jakby zawładnął wszystkimi moimi zmysłami. Zabrałem ze sobą tego barmana, a ciągle myślałem o nim. On jest jak jeden z moich tatuaży. Wkradł się pod moją skórę jak tusz i teraz nie mogę się go pozbyć... I...
Urwał na chwilę, czując, że jego ciało zaczyna drżeć. Jezu, tak cholernie potrzebował teraz papierosa, mimo że wiedział, iż nikotyna tutaj na niewiele się zda. Ponownie zwilżył wargi i spojrzał Yoongiemu prosto w oczy.
- I nie chcę się go pozbyć... - szepnął.
Miał chęć rwać włosy z głowy albo krzyczeć, dopóki jego gardło nie zedrze się tak bardzo, że już nie będzie w stanie wydobyć nawet jednego słowa. Chciał coś rozwalić, zniszczyć albo po prostu zniknąć. Nie chciał tego. Nie chciał być jego kochankiem. Nie chciał być tym, który rozbija jego związek, ani tym, przez którego Jeongguk będzie miał wyrzuty sumienia. Nie chciał być jego grzechem, piętnem, którego będzie żałował.
Ale również nie chciał go stracić.
Chciał być jego wyzwoleniem, jego wybawieniem i remedium, które brunet widział w nim do tej pory. Jeongguk był wszystkim, czego pragnął. Wszystkim, czego potrzebował i o kim marzył. Jeśli to, co robili, było złe, to czemu czuł się tak cholernie dobrze, gdy z nim był? Nigdy z nikim tak się nie czuł. Będąc z Jiwon zawsze mu czegoś brakowało, ale nie z nim. Gdy był z Ggukiem, wszystko było dokładnie tak, jak należy, jakby nagle znalazł brakujący puzzel do układanki, którą nazywał życiem. Z nim czuł się kompletny. Na samą myśl, że mógłby go stracić, że mógł go już nigdy nie zobaczyć... Nie mógł oddychać.
- Naprawdę go lubisz - powiedział Yoongi, a jego niski głos odbił się echem od ścian.
Taehyung chciał móc zaprzeczyć. Chciał, by Jeongguk był tylko jednym z klientów, ale dobrze wiedział, że to byłoby kłamstwo.
Jeongguk był kimś więcej... Kimś znacznie ważniejszym.
Naprawdę go lubił.
Czy tego chciał, czy nie. Lubił z nim żartować, lubił na niego patrzeć i lubił, gdy był obok.
- Po prostu... Nie wiem, co mam bez niego zrobić. Lubię, gdy jest obok - przyznał. Czuł się dziwnie, wymawiając te słowa na głos, ale jaki był sens zaprzeczania? - Gdy stąd wybiegł... Zdawało mi się, że nie mogę oddychać. Chcę, żeby tu wrócił. Chcę go w swoim życiu, nawet jeśli to złe. Nawet jeśli nigdy nie będzie mój... Nie chcę go stracić. Tej niewielkiej części jego, która należy do mnie.
- Może to dobrze, że stąd wybiegł. To oznacza, że wcale nie czuje się dobrze z tym, że zdradza i oszukuje. Mój eks zdradzał z uśmiechem na twarzy - rzucił Yoongi.
W jego głosie było słychać gorycz na wspomnienie byłego partnera. Taehyung pamiętał dobrze, jak jego przyjaciel dowiedział się, że został zdradzony. Pomyślał wtedy, że to jedna z najgorszych rzeczy, jaką można komukolwiek zrobić i obiecał sobie, że nigdy nie pozwoli, by coś takiego przydarzyło się jemu.
A teraz nie mógł przestać myśleć o mężczyźnie, który właśnie zdradził z nim swoją narzeczoną i jedyne, czego pragnął, to zobaczyć go znowu...
- A co, jeśli on nigdy już nie wróci? - spytał z trudem, czując, jak jego gardło się zamyka.
- Jeśli nie wróci, to znaczy, że nigdy nic dla niego nie znaczyłeś. Jeśli jednak zrobił to, bo zaczyna coś do ciebie czuć... Wróci tu szybciej, niż myślisz.
***
Z gardła mężczyzny wyrwał się beztroski, melodyjny śmiech wypełniając windę wieżowca swoją unikalną barwą. Jego głowa odruchowo odchyliła się do tyłu, ukazując jego smukłą szyję i gładką mleczną skórę. Uważny obserwator dostrzegłby zapewne również delikatny, siny ślad tuż nad linią kołnierzyka jego białej koszuli, na który rano w pośpiechu nałożył delikatną warstwę podkładu. Miał dzisiaj w firmie ważne spotkanie, nie chciał, by ktokolwiek rozpraszał się, patrząc na znaki jego kwitnącego życia seksualnego.
Po kilku sekundach jego głowa uniosła się delikatnie, a białe zęby chwyciły miękką, pełną wargę, zagryzając się na niej, na samą myśl, że niedługo znowu go zobaczy. Nie należał do osób, które łatwo się przywiązywały. Nie wierzył w związki, ale musiał przyznać, że tego mężczyznę lubił wyjątkowo mocno i nagiął już dla niego pewnie co najmniej kilkanaście swoich zasad. W tym tę główną, której dotąd nigdy nie łamał - numerek na jedną noc, zawsze pozostanie numerkiem na jedną noc.
Ten blond tatuażysta też miał być numerkiem na jedną noc, ale najwyraźniej coś poszło nie tak, bo ostatnio nie spotykał się z nikim innym, jedynie z nim.
A co najdziwniejsze, czuł się z tą świadomością dziwnie dobrze...
Zwilżył językiem swoją dolną wargę, sunąc po niej powoli i seksownie, jakby rozmówca mógł go zobaczyć, po czym spojrzał na swoje odbicie w lusterku na ścianie windy. Jego oczy w kolorze orzecha laskowego błyszczały żywo, jak chyba nigdy przedtem i przez chwilę pomyślał, że lubi siebie takiego.
Ten mężczyzna sprawiał, że był szczęśliwy, więc czemu miał to komplikować?
- Muszę cię rozczarować. Właśnie wracam z biura do domu, więc wciąż mam na sobie garnitur - odparł, przeciągając uwodzicielsko sylaby, by jego głos brzmiał jeszcze bardziej kokieteryjnie i kusząco. - Ale jeśli zadzwonisz do mnie za jakieś pół godziny... Mogę mieć na sobie znacznie mniej ubrań... - dodał, mrucząc seksownie do słuchawki i wysiadł z windy.
Mężczyzna po drugiej stronie zaśmiał się głośno, a on poczuł dziwny ucisk w dole brzucha. Lubił dźwięk jego śmiechu.
Wsunął dłoń do kieszeni spodni i wyjął klucze, po czym włożył klucz do górnego zamka i przekręcił go.
- To może jednak olejmy ten pub. Przyjadę do ciebie - zaproponował tatuażysta, a na jego propozycję, zęby blondyna znowu uchwyciły dolną wargę.
To była cholernie kusząca propozycja.
- Potrzebuję pół godziny... - zaczął, gdy nagle dostrzegł kątem oka, że za jego plecami przesuwa się jakiś cień.
Jego serce momentalnie zaczęło łomotać w piersi i odruchowo odwrócił się gwałtownie za siebie, ściskając mocno telefon, jakby to miało uratować mu życie.
- Jezus Maria, Gguk! - wrzasnął, niemal podskakując w miejscu i złapał się za swoją pierś, jakby starał się utrzymać szalejące serce w miejscu.
- Jimin?! Jimin?! Wszystko okay?! - zawołał nagle głos w słuchawce.
- T-tak! - rzucił szybko, wciąż czując szalejący puls. Jezu, chyba niemal dostał zawału serca! - To tylko Gguk. Yoongi, muszę kończyć. Zadzwonię później, chyba coś się stało - rzucił szybko, po czym rozłączył się i spojrzał uważnie na przyjaciela.
Jeongguk wyglądał jak siedem nieszczęść. Jego włosy były lekko potargane, oczy przekrwione, jakby dopiero co płakał. Nie miał na sobie marynarki ani krawata, które były niemal nieodłączną częścią jego garderoby, a koszula, która miał na sobie była pognieciona i niechlujnie zapięta, jakby zapinał ją w pośpiechu. Do tego wszystkiego chłopak cały drżał, oddychał ciężko, jakby miał trudności ze złapaniem oddechu do zaciśniętych płuc.
- Gguk, ale mnie wystraszyłeś! - powiedział, w końcu odrywając dłoń od swojej klatki piersiowej. - Co ty tu robisz? - spytał.
- Nie wiedziałem, gdzie pójść... - odezwał się w końcu chłopak.
Jego głos był dziwnie zmieniony, drżący, jakby mówienie sprawiało mu trud. Jimin zmarszczył swoje czoło, niewiele rozumiejąc z całej sytuacji.
- Gguk, dziwnie się zachowujesz... Wszystko w porządku? - spytał z wyraźnym niepokojem.
- J-Jimin, zrobiłem coś złego... Coś bardzo złego... Ja... - zaczął mówić chaotycznie, zatapiając drżącą dłoń w swoje potargane, ciemne loki.
- No dobra, powiedz, gdzie masz ciało tej zołzy, pomogę ci się go pozbyć - zażartował Jimin i roześmiał się głośno, ale widząc przejętą twarz przyjaciela, od razu spoważniał. - Jezu, Gguk. Co się stało? Przerażasz mnie - dodał szybko.
- C-czy mogę tu chwilę zostać? - spytał. - Ja... Ja nie wiem, co mam zrobić... - odparł brunet.
Jego ciało zaczęło drżeć tak bardzo, że Jimin nie wiedział, co powinien zrobić, a Jeongguk odruchowo otoczył się własnymi ramionami, jakby chciał zmusić swoje ciało, by przestało dygotać. Park widział go w podobnym stanie wiele lat temu, gdy brunet miał przy nim jeden ze swoich ataków, ale myślał, że jego ataki ustały.
Odwrócił się szybko w stronę drzwi i pospiesznie otworzył drugi zamek, po czym pchnął drzwi do środka, otwierając je na tyle, by mogli swobodnie wejść, po czym złapał przyjaciela za ramię i poprowadził go do środka mieszkania.
Brunet nie protestował, pozwolił, by Jimin wprowadził go do swojego mieszkania, a potem zaprowadził do salonu i posadził na kanapie. Park bez pytania sięgnął z szafy koc i opatulił go nim, jakby był małym chłopcem, a to miało powstrzymać jego ciało przed ciągłym dygotaniem, mimo że wiedział, że dreszcze wcale nie są wywołane przez zimno.
Jimin chwycił za poły koca po obu stronach przyjaciela i ukucnął przed nim, po czym spojrzał mu prosto w oczy. Jeongguk wyglądał na tak cholernie kruchego. Niemal odruchowo wyciągnął swoją dłoń i odgarnął jego ciemne, lekko potargane kosmyki, wsuwając je za jego ucho.
- Gguk, co się stało? - spytał cicho.
Jego głos był delikatny i opiekuńczy, jakby bał się, że jeśli jego tembr nabierze siły, chłopak znowu zacznie się dusić, jakby ktoś zabrał całe powietrze z tego świata.
- Jimin, ja nie wiem, co się ze mną dzieje... - wydusił w końcu. - Ja... Ja miałem wszystko zaplanowane. Miałem przejąć firmę ojca i pobrać się z Lisą. Chciałem, by mój ojciec w końcu był ze mnie dumny, by w końcu dostał takiego syna, jakiego zawsze pragnął, a teraz wszystko się sypie. Wszystko... Ja... Ja i Lisa prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, żyjemy obok siebie. Dosłownie. Ostatnio nawet seks nas nie łączy... Myślałem, że jeśli jej się oświadczę, to będzie tak, jak było na początku naszego związku, że znowu będziemy w sobie zakochani, ale teraz... Teraz nawet nie jestem pewien, czy ja kiedykolwiek ją kochałem...
Brunet zamilkł na chwilę, jakby starał się zebrać gonitwę myśli, by sformułowała kolejne słowa, które tak cholernie potrzebował w końcu wymówić na głos. Unikał tego, jakby bał się, że gdy to zrobi, jego obawy staną się bardziej realne, ale teraz czuł, że jeśli w końcu komuś o tym nie powie, to nie wytrzyma i naprawdę oszaleje.
- Nie wiem, czy to jest miłość, czy być może wmówiłem to sobie, bo inni tego ode mnie oczekiwali. Niemal całe życie staram się sprostać wymaganiom i oczekiwaniom innych, że już pogubiłem się w tym wszystkim i nie wiem, czego chcą oni, a czego ja... Ich pragnienia stały się moimi i wydawało mi się, że jestem szczęśliwy, ale tak nie jest... Wmówiłem to sobie jedynie. W ogóle nie jestem szczęśliwy. Nie wiem, czy kiedykolwiek byłem. A teraz... Znowu wszystkich zawiodłem... To, co zrobiłem... Jimin, ja jestem okropnym człowiekiem... Jestem...
Jeongguk zamilkł, gdy jego gardło zacisnęło się tak bardzo, że znowu nie potrafił oddychać. Zrobiło mu się ciemno przed oczami i miał wrażenie, że cały pokój wiruje. Jimin wsunął rękę pod koc i odszukał jego dłoń, po czym ścisnął ją mocno.
- Gguk... Jesteś najcudowniejszym chłopakiem, jakiego znam. Cokolwiek się stało, na pewno da się to naprawić - powiedział Park, patrząc mu prosto w oczy.
Ciemne oczy Jeongguka były całe mokre od łez, jego ciało wciąż drżało, a klatka piersiowa unosiła się chaotycznie w urywanym oddechu.
- Zrobiłem coś okropnego... - powtórzył Jeon. - A najgorsze jest to, że chyba wcale tego nie żałuję... I ja nie wiem, co mam teraz zrobić. Nie wiem. Jezu, jak ja mam teraz wrócić do domu? Do Lisy... Ja...
- Kochanie, co takiego zrobiłeś? Czy ty i Lisa znowu się pokłóciliście? - spytał troskliwie.
- Ja... Ja ją zdradziłem, Jimin - wyznał w końcu. - Ja... Nie wiem, jak to się stało. Rozmawialiśmy, a za chwilę...
Jeongguk wsunął dłonie w swoje ciemne włosy i złapał za ich kosmyki, jakby próbował wyrwać ze swojej głowy wspomnienie tego, co się wydarzyło.
- Kochaliśmy się i było tak cudowne... Jak nigdy z nikim przedtem... Co ja mam teraz zrobić? Jak ja mam o tym powiedzieć Lisie?
Jimin przyglądał się mu przez chwilę w całkowitym milczeniu. Spodziewał się niemal wszystkiego, ale zdecydowanie nie tego. Jeongguk nie należał do tego typu facetów, co zdradzają swoje partnerki. Był wierny wszystkim swoim dziewczynom, nawet jeśli te nie koniecznie na to zasługiwały. Był typem faceta, któremu powierzyłby swoją siostrę, gdyby tylko taką posiadał. Był przystojny, bystry, a co najważniejsze był tym, co zawsze określał jako „dobry" facet. Mężczyzna idealny.
- Gguk, nie będę mówił, że to dobrze, mimo że wiesz, że ja i Lisa... delikatnie mówiąc, nie przepadamy za sobą. Nie znoszę jej, ale to nie znaczy, że życzę jej źle. Popełniłeś błąd, ale to nie koniec świata. Takie rzeczy się zdarzają, ludzie popełniają błędy i ty też masz prawo, by je popełniać. Ważne, co z tym teraz zrobisz.
- Jimin, co ja mam teraz zrobić?
- Czy ta dziewczyna, z którą ją zdradziłeś, to jakaś randomowa laska, którą poznałeś gdzieś przypadkiem czy ktoś, kogo znasz już dłuższy czas? - spytał w końcu Park.
Jeongguk nie wiedział, co ma powiedzieć. Jimin założył, że był z kobietą i nie mógł go za to winić, bo jeszcze do niedawna nawet nie przyszłoby mu do głowy, że mógłby podobać mu się inny mężczyzna, a co dopiero mówić o seksie. Postanowił więc nie wyprowadzać go z błędu. Nie był gotowy, by stawić czoła temu, co faktycznie mogłoby to oznaczać.
- Znam ją dłużej. Znamy się od miesiąca - wyjaśnił w końcu.
- Lubisz ją, czy to tylko pociąg seksualny? Mówiłeś, że ty i Lisa ostatnio macie problemy, może to przez to, że jesteś sfrustrowany seksualnie. Jesteś młody, to normalne, że masz swojej potrzeby.
- Nie wiem... Ja... Nigdy z nikim tak się nie czułem. Gdy się całujemy... Jezu, jestem okropnym człowiekiem! - jęknął. - Kiedy byliśmy nastolatkami i twój ojciec... Pamiętam, jak powiedziałeś, że zdrada, to coś najgorszego... Że tylko źli ludzie zdradzają. A ja zrobiłem dokładnie to samo, co on.
- Gguk, mój ojciec to arogancki dupek, który nie potrafi utrzymać swojego kutasa w spodniach dłużej niż kilka dni - prychnął Jimin z goryczą w głosie. - On od lat zdradza moją matkę, a ona udaje, że o niczym nie wie...
O zdradach ojca dowiedział się przypadkiem, gdy kiedyś wraz z Jeonggukiem urwali się wcześniej ze szkoły i zobaczyli, jak z jego domu wychodzi jakaś młoda dziewczyna, w pośpiechu zapinając swoją elegancką bluzkę. Miał wtedy piętnaście lub szesnaście lat. Myślał wtedy, że być może to jakiś jednorazowy wyskok, ale wkrótce okazało się, że jego ojciec miał wiele kochanek.
Zderzenie z rzeczywistością było bardzo bolesne.
Być może dlatego nie wierzył w związki i unikał ich jak ognia. Jego matka była dobrą kobietą, ale była słaba. Przez lata udawała, że nie widzi licznych zdrad męża i udawali przed wszystkimi kochające się małżeństwo, gdy za zamkniętymi drzwiami nie łączyło ich dosłownie nic.
Jimin nigdy z nikim się nie związał. Wolał, dmuchać na zimne, niż obudzić się po kilku latach związku z kimś, kto oszukiwał go przez cały czas albo uświadomiwszy sobie, że zmarnował kilkanaście lat życia z kimś, kogo nigdy nie kochał. Seks był prosty. Było dobrze albo źle. Zero komplikacji. Tak było łatwiej i bezpieczniej.
Patrząc, jak Jeongguk stara się, by sprostać wymaganiom, jakie stawia mu rodzina, a potem i Lisa, nieraz gryzł się w język, by nic nie powiedzieć. Nie znosił Lisy, ale nie chciał też, by Gguk uwikłał się w jakąś toksyczną relację. Do tej pory brunet mówił mu niemal wszystko, a wyglądało na to, że ostatnio w jego życiu działo się wiele ważnych rzeczy, o których nie miał nawet pojęcia.
- Jimin, ja nie żałuję. To znaczy... Powinienem czuć się okropnie i tak się czuję. Wiem, że zrobiłem źle, ale... Podobało mi się... - wyznał z trudem. - A to sprawia, że czuję się jeszcze gorzej.
- Nie wiedziałem, że kogoś poznałeś... Czemu mi o niej nie powiedziałeś? Jestem twoim przyjacielem.
- Nie planowałem tego. Poznaliśmy się przypadkiem. Nie myślałem, że to coś poważniejszego. Myślałem, że to jedynie przelotna znajomość, o której szybko zapomnę, a kiedy zauważyłem, że mi się podoba... Myślałem, że to minie, że mi przejdzie... Ale... To nie mija.
- Ty ją lubisz? - spytał Park, chociaż to wcale nie brzmiało, jak pytanie. - Jesteś przestraszony tym, co się wydarzyło, ale oczy ci błyszczą, gdy o niej mówisz... - to mówiąc, ponownie wsunął ciemny kosmyk za ucho przyjaciela.
- To nie takie proste, Jimin. Ja oświadczyłem się Lisie, wszyscy wiedzą, że za niespełna rok mamy się pobrać. Ona była taka szczęśliwa, gdy jej się oświadczyłem... Jak mógłbym się z tego wycofać?
- A chcesz się z tego wycofać? Chcesz się z nią pobrać? Czy to z Lisą chcesz spędzić resztę swojego życia?
Jeongguk milczał przez chwilę, pozwalając, by słowa przyjaciela opadły na dno jego serca.
Czy to z nią chciał spędzić resztę swojego życia?
Do tej pory był przekonany, że tak właśnie jest, ale dopiero gdy Taehyung go całował, gdy go dotykał, pieścił, gdy czuł go w sobie... Dopiero wtedy czuł, że żyje. Jak mógłby o tym zapomnieć? Nikt nigdy nie rozbudził w nim tylu uczuć. W tak krótkim czasie ten tatuażysta wkradł się pod jego skórę, dotarł tam, gdzie nikt inny wcześniej nie zdołał dotrzeć, powoli rozbierając go z każdej części muru, którym się otaczał. To on dowiedział się prawdy o wypadku, o jego atakach, o jego marzeniach. To on sprawiał, że czuł się szczęśliwy.
Ale jednocześnie to on reprezentował wszystko, czego nie powinien pragnąć.
Taehyung był mężczyzną. Kimś, kogo jego rodzina nigdy nie zaakceptuje i z kim nigdy nie będzie mógł być. Dobrze to wiedział. Powinien był zakończyć to, co się między nimi wytworzyło już na samym początku, ale chociaż przez chwilę chciał poczuć, jak to jest, gdy należy się do niego, a teraz, gdy to poczuł...
Pragnął więcej.
Pragnął go tak bardzo, że niemal bolało go całe ciało.
- Co ja mam teraz zrobić? - spytał szeptem.
- Jeśli to Lisy pragniesz, musisz zakończyć tę znajomość. Szybko i całkowicie. Zerwać tak, jak odrywa się plaster z rany. Żadnych telefonów, żadnych spotkań. Nic. I musisz ciężko pracować nad tym, by poprawić swoją relację z Lisą. Musisz z nią porozmawiać, powiedzieć jej, jak się czujesz. Sam tego nie naprawisz. Musicie obydwoje nad tym pracować i obydwoje tego chciać. A jeśli to z nią chciałbyś spróbować być, powinieneś zerwać zaręczyny z Lisą... Nie da się budować związku na kłamstwie.
- A co, jeśli nie wiem, czego chcę? A-albo jeśli popełnię błąd? Jeśli pobiorę się z Lisą i będzie już za późno... Jeśli już jest za późno, żeby się wycofać? - mówił, czując, jak ponownie rośnie jego zdenerwowanie.
A co, jeśli to Taehyung jest tym, którego naprawdę pragnę?
Tego pytania nie ośmielił się jednak zadać na głos, mimo że to właśnie było pytanie, które ciągle pojawiało się w jego głowie. Ale w końcu w życiu nie zawsze dostajemy to, czego najbardziej pragniemy, czyż nie? Czasem trzeba zrezygnować z tego, czego się pragnie, by nie skrzywdzić tych, na których nam zależy...
Wiedział, że jeśli wybierze Tae, skrzywdzi nie tylko Lisę, ale i całą swoją rodzinę. Ojciec nigdy mu nie wybaczy, że napiętnował ich rodzinę w taki haniebny sposób. Seokjin pewnie będzie równie mocno zawiedziony. On i ojciec byli do siebie tak bardzo podobni.
Tylko czemu czuł, że jeśli wybierze Lisę, nigdy nie zazna prawdziwego szczęścia?
- Myślę, że dobrze wiesz, czego pragniesz - powiedział nagle Jimin, zmuszając go, by spojrzał mu prosto w oczy. - Pytaniem jest jedynie, czy starczy ci odwagi, by się do tego przyznać?
***
Brunet stanął przed drzwiami swojego mieszkania i odetchnął głęboko, wypuszczając powietrze ze ściśniętych boleśnie płuc. Minęło kilka godzin, odkąd wybiegł ze studia, ale mimo to wciąż czuł na sobie jego zapach. Niemal odruchowo chwycił za materiał swojej koszuli i uniósł go do swojego nosa, chłonąc zapach perfum tatuażysty.
Czuł dziwny ucisk w klatce piersiowej, na myśl o jego pięknych, onyksowych tęczówkach.
Przesunął językiem po swojej dolnej wardze, pragnąc znowu poczuć na niej smak jego ust i zamknął oczy, przywołując w myślach wspomnienie jego dotyku. Niemal był w stanie poczuć jego gorący oddech na swoim karku, silny uścisk dłoni na prawym biodrze i to cholernie niesamowite uczucie rozciągania, gdy tatuażysta poruszał się w nim, wykonując płynne, mocne pchnięcia.
Jak on miał wejść do mieszkania, które dzielił ze swoją narzeczoną i spojrzeć jej w oczy, czując w ustach smak jego języka? Jak miał jej powiedzieć, że przed chwilą kochał się z kimś innym i pragnie to zrobić kolejny raz? Jak miał jej powiedzieć, że już wcale nie jest pewien, czy to z nią chce być, a już na pewno nie mogą się pobrać za kilka miesięcy, bo boi się, że to będzie największy błąd jego życia? Jak miał jej powiedzieć, że zdradził ją, wyrzucając do śmieci trzy lata, które spędzili razem i to dlatego, że spodobał mu się inny mężczyzna? Że być może kobiety nigdy go tak naprawdę nie pociągały?
Otworzył oczy i spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu. Było już późno, ale był pewien, że Lisa na pewno nie śpi. Dzwoniła do niego kilkanaście minut temu, ale nie był w stanie odebrać.
Odkąd wybiegł ze studia, jego telefon dzwonił tak wiele razy, że nawet nie był w stanie tego zliczyć. Aż w końcu przestał wibrować i wyglądało na to, że tatuażysta w końcu dał za wygraną i poddał się. Dzwonił do niego tak wiele razy, że w końcu zablokował jego numer, ale mimo to chłopak wysłał mu kilka wiadomości. Nie miał jednak odwagi, by odczytać którąkolwiek z nich.
Taehyung sprawiał, że czuł rzeczy, o których nigdy nawet nie marzył. W jego rękach był jak dawno nieużywany instrument, o którym nikt nie pamiętał, a wystarczyło, by jego wytatuowane dłonie go dotknęły, by poruszyć najczulsze struny i wydobyć z niego melodię tak cudowną, jakiej nikt nigdy nie słyszał. A Jeongguk marzył, by chłopak grał na nim przez wieki.
Wciągnął powietrze przez nos, zatrzymując zapach perfum tatuażysty w płucach, jakby pragnął, by dodał mu odwagi, by zrobił coś niewybaczalnego, coś, co sprawi, że Lisa zapewne go znienawidzi, ale czuł, że musi to zrobić. Nie mógł udawać, że to, co zrodziło się między nim, a Tae nie istnieje.
Ostrożnie nacisnął na klamkę i popchnął drzwi do środka, a sam powoli wsunął się do mieszkania. W salonie nie było nikogo, więc szybko zdjął buty ze swoich stóp i z coraz to mocniej bijącym sercem, ruszył w stronę sypialni, skąd dobiegły go dźwięki krzątania się. Musiał z nią porozmawiać, nim jego zdenerwowanie zaciśnie mu gardło, dusząc go w kolejnym ataku.
Gdy stanął w progu sypialni, dostrzegł, że na ziemi leży walizka, a Lisa stoi przed lusterkiem w garderobie i przykłada do siebie jedną ze swoich sukienek. Odruchowo zmarszczył swoje czoło, ściągając razem brwi, zdążył jednak jedynie lekko rozchylić swoje wargi, a dziewczyna odwróciła się do niego.
- Och, kochanie! - zawołała z uśmiechem na ustach.
Szybko odłożyła sukienkę, wieszając ją na drzwiach szafy i podbiegła w jego stronę, cmokając jego wargi. Jeongguk był zaskoczony jej zachowaniem. Gdy widział się z nią rano, dziewczyna wciąż była naburmuszona i nie odzywała się do niego. Od ich sobotniej kłótni praktycznie w ogóle ze sobą nie rozmawiali.
- C-cześć - przywitał się niezręcznie, nie wiedząc, jak ma się zachować i co się właściwie dzieje.
- Och! Jeonggukie, czekałam na ciebie. Jestem taka szczęśliwa! - rzuciła dziewczyna i pogładziła dłonią jego ciemne włosy.
- Lisa, m-muszę z tobą o czymś porozmawiać... - zaczął nagle ostrożnie, chwytając za dłonie dziewczyny, jednocześnie powstrzymując ją przed dalszą pieszczotą.
Poprowadził ją delikatnie w stronę łóżka i oboje usiedli naprzeciw siebie. Czuł, że jego serce zaczyna bić jak szalone, zrobiło mu się sucho w ustach i miał wrażenie, że za chwilę nie zdoła wymówić ani jednego słowa. Zwilżył szybko swoje wargi i spojrzał na Lisę.
Dziewczyna wyglądała pięknie. Zmyła już makijaż, przez co zdawała się młodsza, a jej rysy bardziej delikatne. Jej włosy były upięte w niechlujnego kucyka, a szczupłe ciało zdobiła krótka, koronkowa koszulka nocna, na którą narzuciła satynowy szlafrok. Jej miękkie usta wciąż wyginał piękny uśmiech. Przez chwilę, patrząc na nią, dostrzegł tę dziewczynę, w której się zauroczył trzy lata temu.
Co się z nimi stało?
Myślał, że będą razem, że pobiorą się i będą szczęśliwi tak samo, jak Seokjin i Yerim. Będą w sobie zakochani i ich uczucie będzie robiło się coraz mocniejsze każdego kolejnego dnia.
Nie chciał tego.
Nie chciał siedzieć naprzeciwko swojej narzeczonej i czuć się tak pustym. Nie chciał patrzeć na dziewczynę, którą rzekomo kochał i myśleć o tym, jak piękne są ciemne oczy Tae, jak miękkie są jego usta, jak silne są jego dłonie i jak twardy jest jego kutas.
Nie chciał być z nią i pragnąć być z nim...
Chciał być z nim.
- Przepraszam... - szepnął, czując pieczenie pod powiekami. - Lisa, ja... Przepraszam...
Dziewczyna zamrugała swoimi długimi rzęsami, a jej wargi wygięły się uśmiechu. Chwyciła dłońmi jego policzki i docisnęła mocno swoje wargi do jego, całując go czule.
- Jeonggukie, kochanie, ja też nie chcę się kłócić. Jesteś taki cudowny! Wiedziałam, że niedługo się pogodzimy! - mówiła szybko, po czym znowu pocałowała go delikatnie.
Jeon odsunął się od niej ostrożnie i oblizał nerwowo swoje wargi.
- Lisa, ja... Muszę ci coś powiedzieć - powtórzył.
- Och! No tak, twój ojciec na pewno też z tobą rozmawiał. Ja już o wszystkim wiem. Czy to nie cudowne?!
- Co? O czym wiesz? O czym ty mówisz? - spytał zdezorientowany.
Lisa wstała szybko z łóżka i podbiegła do szafki nocnej niemal w podskokach. Ewidentnie była czymś podekscytowana. Po chwili wróciła do niego, trzymając coś w swoich wypielęgnowanych dłoniach.
- Zobacz! - zawołała podekscytowana.
- Co to jest? - spytał, biorąc od niej kopertę.
Otworzył ją ostrożnie i dostrzegł w niej jakąś kartkę. Wyjął ją i ostrożnie rozłożył, po czym, widząc, co jest na niej wydrukowane, przeniósł na nią swój wzrok.
- To prezent zaręczynowy od twojego ojca. Jutro lecimy na weekend do Paryża! Czyż to nie cudowne?! - oznajmiła dziewczyna, klaszcząc w dłonie.
- Lisa, nie możemy tak po prostu wyjechać - powiedział nieco drżącym głosem. - Mam jutro ważne spotkanie biznesowe z panem Tanaka. Nie mogę tak po prostu wszystkiego rzucić i... wyjechać.
- Ależ kochanie, twój ojciec wszystkim się zajął - to mówiąc, Lisa usiadła ponownie obok niego i chwyciła jego dłonie, po czym pogładziła jego prawy policzek i pocałowała w usta. - Tylko pomyśl, Jeonggukie. Ostatnio nie mieliśmy czasu dla siebie. A czy może być coś lepszego dla związku niż romantyczny weekend w Paryżu? Zobaczysz, będzie tak cudownie, jak na początku naszego związku. Znowu będziemy się śmiać i kochać.
- Lisa, ja... - zaczął ponownie drżącym głosem.
Chciał jej powiedzieć wszystko to, co sobie poukładał w głowie, jadąc tutaj. Chciał powiedzieć jej o tym, że poznał kogoś innego. Kogoś, kto znaczy dla niego więcej, niż powinien, ale te słowa nie chciały opuścić jego warg.
Zamrugał kilka razy i spojrzał na delikatne wargi dziewczyny, ułożone w piękny, promienny uśmiech, na jej błyszczące oczy i nie mógł tego powiedzieć...
Bo jak można złamać czyjeś serce w tak okrutny sposób?
- Zobaczysz, Jeonggukie, gdy tam pojedziemy, zakochasz się we mnie dwa razy mocniej! Och, jestem taka szczęśliwa, że mam takiego cudownego narzeczonego! Nie mogę się doczekać, aż w końcu zostanę twoją żoną! - dodała szybko Lisa. - Tak bardzo cię kocham - wyznała i ponownie pogładziła dłonią jego policzek.
- Ja... Ja ciebie też - wydusił z trudem Jeongguk, po czym uśmiechnął się blado, czując, jak cała zawartość żołądka podchodzi mu do gardła.
Zabrnął w to zbyt daleko, by mógł się teraz tak po prostu wycofać.
***
Taehyung dokończył tatuować ostatnią linię, po czym wyłączył maszynkę i odłożył ją na stolik. Poruszył swoją głową na boki, starając się rozruszać zastane i obolałe mięśnie. To był dzisiaj jego drugi klient, ale obydwa projekty były dosyć skomplikowane i czasochłonne, przez co znowu nie zdążył nic zjeść, a i na papierosa wyskoczył w ciągu całego dnia jedynie dwa razy.
Jego organizm nie dopominał się jednak jedzenia, jakby wiedział, że nie będzie w stanie nic przełknąć. Od wczoraj niemal nic nie jadł. Na śniadanie jedynie dokończył wyjadać rozmoczone w mleku płatki Jae, których chłopczyk już nie chciał zjeść. Dla siebie nawet nie robił śniadania.
Jego myśli ciągle uciekały do Jeongguka. Próbował do niego dzwonić chyba milion razy, aż w końcu chłopak zablokował jego numer. Nie odpowiedział też na żadną z jego wiadomości, ale mimo to on nie był w stanie myśleć o czymkolwiek innym.
Wstał ze swojego miejsca i sięgnął preparat do dezynfekcji, by wyczyścić skórę klienta. Zbliżył się ponownie do mężczyzny i popsikał płynem całe prawe udo, by po chwili zmyć resztki tuszu i pozostałej krwi z jego nogi. Tatuaż wyglądał świetnie, mimo że miał trudności ze skupieniem się na swojej pracy.
Po chwili założył opatrunek na zaczerwienioną skórę, a mężczyzna podciągnął spodnie. Wymienili kilka szybkich uprzejmości, po czym Taehyung został sam. Wyjął swoją komórkę i spojrzał na wyświetlacz z nadzieją, że zobaczy wiadomość od Jeongguka, ale jego skrzynka odbiorcza wciąż była pusta.
Wypuścił głośno powietrze ze swoich płuc i zrezygnowany zaczął szybko czyścić swoje stanowisko. Niedługo miał być w przedszkolu, by odebrać Jae. Schował cały sprzęt i rozejrzał się jeszcze raz dookoła. Miał wrażenie, że w powietrzu wciąż czuje zapach jego perfum zmieszany z tym zmysłowym zapachem jego ciała i ponownie poczuł ukłucie w klatce piersiowej.
A co, jeśli go już nigdy nie zobaczy? Jeśli Jeongguk zniknie z jego życia tak samo nagle, jak się w nim pojawił?
Chwycił swoją skórzaną kurtkę i ruszył w stronę drzwi. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i wyszedł do poczekalni. W pomieszczeniu dostrzegł jakiegoś mężczyznę o blond włosach. Stał do niego tyłem i z zaciekawieniem przyglądał się zdjęciom, które zdobiły jedną ze ścian. Gdy usłyszał zamykanie drzwi, odwrócił się w jego stronę, a jego pełne, miękkie wargi wygięły się w dobrze znany, zmysłowy uśmiech.
- Taehyung! - zawołał mężczyzna, po czym wyciągnął swoją dłoń w jego stronę, by się z nim przywitać.
Jimin wyglądał zjawiskowo. Miał na sobie eleganckie spodnie i czerwoną koszulę jak zwykle kusząco rozpiętą z kilku górnych guzików. W dłoni trzymał swoją marynarkę z metką jednego z paryskich domów mody.
- Miło cię widzieć, Jimin - przywitał się.
Korciło go, by zapytać o Jeongguka, ale nie wiedział, czy powinien. Przyglądał mu się uważnie przez dłuższą chwilę, jakby z nadzieją, że może chłopak sam coś powie, ale najwyraźniej Jimin nie miał zbyt dobrej intuicji.
- Dobrze dziś wyglądasz - rzucił blondyn, mierząc go uważnie od stóp do głów. - Co słychać? Jak sprawy z tym sexy barmanem? - spytał mimochodem.
- Nie wyszło - odparł krótko. - Słuchaj... Widziałeś się może z Jeonggukiem? Dzwoniłem do niego, bo... chciałem wiedzieć, czy udało mu się kupić maść, którą mu poleciłem... N-na gojenie ran... Ale nie odbierał - skłamał, czując się jak idiota.
Nigdy nie był w tym dobry. Nie potrafił kłamać, był więc przekonany, że Jimin szybko domyśli się, że coś kręci, odwrócił więc szybko swój wzrok i zaczął udawać, że szuka swojej zapalniczki. Blondyn zaśmiał się delikatnie.
- Och, nic dziwnego. Gguk wyjechał - odparł bez najmniejszego wahania.
Taehyung zmarszczył swoje czoło i spojrzał na niego uważnie.
- Wyjechał? - powtórzył niepewnie.
Brunet nic nie mówił mu, że planował jakiś wyjazd. Tak właściwie to mieli się spotkać w weekend i malować razem, ale potem kochali się...
I już nic nie było takie jak przedtem.
- Gguk i Lisa ostatnio mieli kiepski okres, więc pojechali razem na romantyczny weekend do Paryża. Nie wiem, w czym to ma pomóc, bo to chyba najbardziej przereklamowane miasto ever, ale Gguk najwyraźniej uważa, że to ich na nowo do siebie zbliży - wyjaśnił z wyczuwalnym sarkazmem w głosie.
Po ich wczorajszej rozmowie był przekonany, że Jeongguk zerwie zaręczyny albo przynajmniej powie Lisie, że muszą wziąć przerwę. Jakże zaskoczony był, gdy zjawił się w siedzibie TJE z kubkiem kawy i ciastkiem, a dowiedział się, że brunet wyjechał z Lisą na ten niedorzeczny wyjazd.
- Och - wydusił jedynie Kim z trudem, czując, jak jego gardło zamyka się.
Nie był w stanie nic więcej powiedzieć. Mógł się tego spodziewać. Od początku dobrze wiedział, że jest na straconej pozycji, ale wydawało mu się, że jest między nimi coś takiego... Coś, co ciężko było nazwać słowami, ale czuł to za każdym razem, gdy ich spojrzenia się krzyżowały.
Teraz jednak ponownie poczuł się tak, jak w tej ciemnej alejce, gdy brunet wyznał mu, że ma narzeczoną. Wciąż czuł na wargach smak jego ust, a w uszach słyszał jedynie to okropne wyznanie, które chciał wymazać ze swojej pamięci. Powinien był wtedy to wszystko zakończyć. Gdyby zakończył to tamtej nocy, teraz nie stałby przed jego przyjacielem, czując się jak kompletny idiota przez to, że przez chwilę naprawdę miał nadzieję, że Jeongguk wybierze jego.
- Możemy iść. Jestem już gotowy - rzucił nagle głos za jego plecami, a po chwili poczuł, jak dłoń przyjaciela zaciska się na jego ramieniu, jakby mężczyzna starał się dodać mu otuchy.
Yoongi zapewne słyszał to, co przed chwilą powiedział Jimin. Taehyung uniósł swój wzrok i na chwilę ich oczy się spotkały. Blond tatuażysta uśmiechnął się do niego blado.
- Idę z Jiminem na obiad - wyjaśnił. - Potrzebujesz czegoś? Chcesz, żebym został? - spytał.
Jego pytanie mogłoby zdawać się najzwyklejszy pytaniem, ale Taehyung dobrze wiedział, co przyjaciel ma na myśli. Yoongi znał go zbyt dobrze. Jedno spojrzenie w jego ciemne oczy starczyło, by widział w nich ból i rozczarowanie, przed którym chciał go uchronić.
- Dam sobie radę, Yoongs - szepnął. - Pójdę już - rzucił, ukłonił się Jiminowi i niemal biegiem ruszył do wyjścia z salonu. Nie mógł pozwolić, by Park dostrzegł rozczarowanie w jego spojrzeniu.
Yoongi przez chwilę patrzył na zamknięte drzwi, wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą zniknął jego przyjaciel.
Cholera.
Powinien był coś zrobić, by ustrzec go przed tym. Od samego początku wiedział, że to się tak skończy. Taehyung zaangażował się w coś, w co nie powinien, a teraz będzie cierpiał.
Odetchnął głęboko i odwrócił się do Jimina, uśmiechając się delikatnie.
- Idziemy? - spytał, po czym złapał go za rękę, a chłopak uśmiechnął się do niego uroczo.
- Co do naszego obiadu... Co ty na to, żeby zjeść u mnie albo u ciebie?
- Potrafisz gotować? - to mówiąc, Yoongi spojrzał na niego z wyraźnym zaskoczeniem.
- Jestem bogaty. Jasne, że nie potrafię - zażartował Jimin.
- To w takim razie, chodźmy do mnie. Ja coś ugotuję - zaproponował tatuażysta, a młody biznesmen zmierzył go uważnie swoim wzrokiem.
Yoongi dostrzegł w jego spojrzeniu jakiś dziwny błysk, ale nie zastanawiając się nad tym długo, wyprowadził go ze studia.
Wolał zbytnio nie analizować ich relacji. To było dla niego coś nowego. Zwykle jego relacje ograniczały się do seksu. Od ciężkiego rozstania ze swoim eks, nie angażował się uczuciowo i teraz też tak miało być. Na szczęście Jimin miał podobne podejście do związków, więc mogli się swobodnie spotykać, bez zbędnych emocji i uczuć, które tylko wszystko komplikowały.
- Chcesz prowadzić? - spytał nagle Park, gdy zbliżyli się do jego wściekle niebieskiego auta, zaparkowanego w pobliżu studia.
Metaliczna szata Ferrari lśniła w słońcu, przez co auto wyglądało jak żywcem wyciągnięte z jakiegoś salonu samochodów albo magazynu o najmodniejszych autach. Yoongi już przywykł do widoku tego auta. Jimin nawet nie próbował ukrywać tego, że jest bogaty. Bez skrępowania woził go swoim autem, płacił swoją czarną kartą kredytową, a potem prosił, by wypieprzył go na skórzanej kanapie w swoim nieprzyzwoicie drogim penthousie.
Ale cholernie mu się to podobało, bo Park był dla niego jak otwarta księga. Nie było tutaj żadnych haczyków, niedomówień, ani dopisków małym drukiem dla nieuważnych czytelników. Jimin pokazywał i dawał mu prawdziwego siebie.
Nim zdążył coś odpowiedzieć, młode biznesmen wsunął się na miejsce pasażera, sadowiąc się wygodnie na skórzanym fotelu i zapiął swój pas. Yoongi wsunął się na miejsce kierowcy i spojrzał na niego niepewnie.
- Naprawdę powierzasz mi auto warte więcej niż moje roczne zarobki? - spytał, unosząc na niego swoją prawą brew.
Jimin jedynie poprawił się na swoim miejscu i spojrzał na niego, poruszając zalotnie swoimi długimi rzęsami, jednocześnie nakręcając pasmo swoich blond włosów na palec wskazujący swojej prawej ręki.
- Nie znam twojego adresu - odparł, wzruszając ramionami. - A poza tym, wierzę, że bardziej wolisz wypieprzyć mnie w swoim mieszkaniu, niż rozbić moje luksusowe auto na pierwszym lepszym zakręcie, czyżbym się mylił? - rzucił, układając swoje miękkie wargi w zadziorny uśmiech.
- Okay, przystojniaku. Przekonałeś mnie - odparł Yoongi, uruchamiając silnik, a Jimin roześmiał się głośno, odrzucając swoją głowę do tyłu.
Jego dźwięczny śmiech wypełnił wnętrze auta, pieszcząc jego zmysły, jak miód pieści obolałe gardło. Uwielbiał jego śmiech.
To była prawda, że chłopak jeszcze nigdy nie był w jego mieszkaniu. Nie zapraszał do siebie swoich przelotnych partnerów. Teraz jednak wręcz marzył, żeby zobaczyć, jak mleczna skóra Jimina będzie wyglądała na jego pościeli, jak potargane po ich wspólnej nocy włosy, będą wyglądały rozrzucone na jego poduszce, a zaspane oczy będą wyglądały oświetlone przez słońce wkradające się przez jego zasłony, gdy w końcu zdecydują się wstać.
Nigdy wcześniej nie odczuwał takich pragnień. Jego relacje sprowadzały jedynie do czystej fizyczności. Wiedział, że zbliżył się do niego bardziej, niż planował, ale jakoś dziwnie podobało mu się to. Po kilku minutach jazdy poczuł dłoń Jimina zaciskającą się na jego prawym udzie i uśmiechnął się do niego delikatnie.
Dojazd takim szybkim autem nie zajął im wiele czasu. Yoongi aż żałował, że jego mieszkanie nie znajduje się w większej odległości. W końcu nie zawsze miało się okazję, by prowadzić Ferrari. Zaparkował i niechętnie zgasił silnik. Auto prowadziło się jak marzenie, żałował jedynie, że brakowało w nim tylnego siedzenia, by mógł przez chwilę zabawić się na nim z tym kuszącym blondynem, który spoglądał na niego z pięknym uśmiechem na swoich pełnych wargach, których pozazdrościłaby mu niejedna kobieta.
Yoongi odpiął pas i wysiadł z auta, po czym obszedł je i otworzył drzwi od strony pasażera.
- Chodź - to mówiąc, tatuażysta wyciągnął dłoń, zachęcając blondyna, by wysiadł z auta.
Park odpiął pasy i, chwytając jego dłoń, wysiadł, po czym nie puszczając jego dłoni, pozwolił mu się prowadzić. To było tak naturalne, jakby robili to już milion razy, mimo że Yoongi nigdy wcześniej nie zaprosił tutaj żadnego faceta, z którym sypiał, ale Jimin wcale nie musiał tego wiedzieć.
Weszli do budynku i po chwili stali już pod drzwiami jego mieszkania. Min nie był zdenerwowany. Czuł się dziwnie podekscytowany tym, że młody milioner zobaczy jego mieszkanie. Gdy otworzył drzwi, chłopak bez pytania wszedł do środka i zaczął się rozglądać. Zdjął szybko swoje buty i rzucił marynarkę na kanapę.
- Fajne masz to mieszkanko - ocenił, rozglądając się ciekawym wzrokiem. - Mógłbym tu częściej zaglądać.
Mieszkanie nie było duże, ale podobało mu się, jak było urządzone. Patrząc na Yoongiego, nie spodziewał się nic innego. Całe mieszkanie urządzone było raczej nowocześnie, dominowały w nim dosyć ciemne kolory, ale to, co zwróciło jego największą uwagę, to fakt, że wszędzie było widać rzeczy związane z muzyką. W kącie stał keyboard a obok niego sprzęty, których nawet nie potrafił nazwać. Na jednej ze ścian wisiały dwie gitary.
Blondyn zbliżył się do keyboardu i przesunął placami po kilku klawiszach, wypełniając mieszkanie dźwiękiem muzyki. Miał nadzieję, że kiedyś usłyszy, jak Yoongi gra. Pragnął położyć się na kanapie, zamknąć oczy i wsłuchiwać się w to, jak jego zwinne palce tańczą po klawiszach, wydobywając z nich piękną melodię. Chciał, by potem te same palce wsunęły się do jego wnętrza, wydobywając z jego ust równie piękne, wysokie dźwięki, które odbijały się od ścian tego cudownego pokoju.
Na tę myśl, poczuł suchość w ustach, ale jego wargi ułożyły się w nieśmiały uśmiech. Odwrócił się na piecie i ruszył w stronę otwartej kuchni, gdzie od kilku minut urzędował Min. Zbliżył się do tatuażysty, który właśnie grillował mięso i objął go w pasie, jednocześnie opierając brodę na jego ramieniu. Byli podobnego wzrostu, przez co ich ciała pasowały do siebie niemal idealnie. Pochylił delikatnie głowę i wciągnął nosem zapach jego perfum. Męski i zdecydowany.
- Naprawdę potrafisz gotować? - spytał zaskoczony. - Myślałem, że to jedna ze sztuczek, żeby dobrać się do moich spodni - zażartował Jimin, śmiejąc mu się do ucha swoim pięknym, melodyjnym głosem.
Yoongi spojrzał na niego i przytrzymując dłonią jego brodę, złączył ich usta w delikatnym pocałunku.
- Naprawdę potrafię gotować - potwierdził, po czym odsunął się nieznacznie od jego ust i przesunął kciukiem po dolnej wardze Parka. Była tak miękka i zachęcająca, że nie mógł oderwać od niej swoich oczu. Jimin był naprawdę zjawiskowy. Wyglądał jak anioł. Odruchowo zagryzł swoją dolną wargę. - A do twoich spodni i tak mam zamiar się dobrać, ale mam nadzieję, że wystarczy mój urok osobisty - dodał i uśmiechnął się uroczo.
Na jego słowa Jimin poczuł charakterystyczny ucisk w dole brzucha. Czuł się tak za każdym razem, gdy się spotykali i uwielbiał to.
- Wiesz, mój ojciec zawsze mi mówił, że jeśli znajdę kobietę, która będzie dobrze obciągać i do tego będzie świetnie gotować, to powinienem się jej oświadczyć... - powiedział Park, szczerze rozbawiony na wspomnienie tych słów.
Jego ojciec i złote myśli.
- Ach tak? To gdzie mój pierścionek? - spytał Yoongi, odwracając się w jego stronę tak, by stali twarzą do siebie. Jego dłonie niemal odruchowo otoczyły talię chłopaka. - Ten twój ojciec, to bardzo mądry facet - dodał, uśmiechając się szeroko.
Jimin wywrócił oczami i zaśmiał się głośno.
- Mój ojciec to kawał kutasa - odpowiedział szczerze.
- Och widzę, że jesteście blisko - zażartował tatuażysta.
- Mój ojciec zdradza matkę od wielu lat, a ona cały czas udaje, że tego nie widzi. Nie wiem, co jest gorsze. Jedyne, czego się od nich nauczyłem to, że związki nie mają sensu, a coś takiego jak miłość nie istnieje, ale to oszczędziło mi wielu rozczarowań - wyznał szczerze.
- Och, to podobnie jak ja. Tylko ja zawdzięczam to mojemu eks, który ruchał się ze swoim szefem, gdy ja pracowałem - odparł Yoongi, prychając pod nosem.
- No widzisz, jesteśmy dla siebie stworzeni - to mówiąc, Jimin pochylił się delikatnie do przodu i pocałował go, wpraszając się do jego ust swoim językiem.
Tatuażysta zsunął swoje dłonie nieco niżej i zacisnął je na jego krągłych pośladkach, wyrywając z jego ust erotyczne jęknięcie.
- Bylibyśmy udaną parą, gdybyśmy wierzyli w związki - mruknął Yoongi wprost w jego wargi.
- Och, tak! Bylibyśmy świetni razem - przytaknął Jimin, ponownie łącząc ich wargi.
Całowali się długo, niespiesznie smakując swoich warg. Było idealnie. Dwójka ludzi, która dawno straciła wiarę w to, że miłość istnieje i nie oczekiwała, że dostanie od kogokolwiek coś więcej niż bliskość fizyczna, wtulona w siebie nawzajem i całująca się w rytm ich mocno bijących serc.
***
Jimin zjadł ostatni kawałek mięsa, po czym oblizał czubki swoich palców z pozostałego na nich sosu. Z jego warg wyrwał się cichy pomruk satysfakcji. Yoongi był utalentowanym kucharzem. Przyrządzone przez niego mięso było wręcz idealne. Dobrze przyprawione, a jednocześnie niemal rozpływające się w ustach. Uniósł swój wzrok i spojrzał na tatuażystę, który właśnie wycierał swoje dłonie w ręcznik papierowy. Tatuażysta, jakby czując jego wzrok, również na niego spojrzał i ich oczy się skrzyżowały.
Yoongi miał piękne oczy. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale w jego spojrzeniu było coś magicznego. Być może to był sposób, w jaki na niego patrzył. Z początku jego spojrzenie wypełnione było fascynacją i czystym pożądaniem, teraz było w nim coś innego, jakby Jimin był jakimś zachwycającym dziełem sztuki, od którego nie potrafił oderwać wzroku.
Park wstał ze swojego miejsca i zbliżył się do niego, po czym bez wahania wyjął z jego ręki szklankę soju i odstawił ją na stolik, a sam wspiął się na jego kolana, siadając na nim okrakiem i szybko złączył ich usta.
Nie wiedział czemu, ale czuł, że musi go pocałować.
- Przepraszam, że musiałem odwołać wczoraj nasze spotkanie - szepnął, gdy w końcu oderwał się od jego ust.
- Nic się nie stało. Gdyby to Tae mnie potrzebował, zrobiłbym to samo. Z tego, co słyszałem, to było coś poważnego, więc w pełni to rozumiem - wyjaśnił, nie oczekując dalszych wyjaśnień.
Jedna z jego zasad życiowych mówiła: „przyjaźń ponad seks" i szczerze w to wierzył. Taehyung był dla niego jak rodzina, nigdy nie naraziłby ich relacji, dla dobrego bzykanka. Cieszył się, że Jimin podzielał jego poglądy również na ten temat. Wyglądało na to, że on i Jeongguk byli naprawdę blisko.
- Gguk jest dla mnie jak brat. Znamy się niemal od przedszkola, a ostatnio przechodzi ciężki okres... W jego związku nie dzieje się najlepiej... - wyjaśnił Park.
Na jego słowa, Yoongi spiął się nieco. Wiedział, że do tej pory Jimin nie miał pojęcia o tym, co się wydarzyło między Tae i tym chłopakiem i nie miał zamiaru mu o tym mówić, ale naszła go myśl, że być może młody milioner może rzucić nieco więcej światła na to, czy Jeongguk ma poważne zamiary w stosunku do Tae, czy jedynie próbuje się zabawić jego kosztem.
- Słyszałem, że on ma narzeczoną, czyż nie? Chyba niedawno się zaręczyli? - spytał, mimo że dobrze znał odpowiedź na to pytanie.
Jimin przesunął dłonią po swoich blond włosach i westchnął lekko.
- Oni są parą od trzech lat i wszyscy oczekiwali, że Gguk jej się oświadczy, więc zrobił to, ale nie wydaje mi się, żeby on sam naprawdę tego chciał...
- Nie lubisz jej - rzucił Yoongi, mrużąc oczy.
W jego ustach to brzmiało jak stwierdzenie, a nie pytanie. Zwykle był dobry w rozgryzaniu ludzi, a Jimin nawet nie próbował ukrywać swojej niechęci.
- Jasne, że nie. Ona na niego nie zasługuje. Gguk to dobry chłopak, który wiele przeżył, a ona chce jedynie jego pieniędzy. To wyrachowana kobieta, która jest jedynie zdolną aktorką i świetną manipulantką, a Jeongguk jest zbyt dobry, by to zauważyć. Ciągle przedkłada szczęście innych ponad swoje, a on zasługuje na wszystko, co najlepsze.
- Nie mówiłeś przypadkiem, że właśnie wybrali się na romantyczny weekend do Paryża? - spytał z cichym prychnięciem.
Nie ufał Jeonggukowi. Nie podobało mu się, że bawił się uczuciami jego przyjaciela i wolałby, żeby trzymał się od niego z daleka, ale ufał Jiminowi, dlatego chciał usłyszeć to z jego ust.
- Wczoraj Gguk przyszedł do mnie cały roztrzęsiony. Dawno nie widziałem go w takim stanie. Mówił, że zrobił coś niewybaczalnego, że jest okropnym człowiekiem... Nie wiedziałem, o co mu chodzi... - zaczął w końcu opowiadać, przywołując w myślach wspomnienia z poprzedniego wieczoru. - Aż w końcu powiedział mi, że zdradził Lisę. Obwiniał się o to, co się stało i martwił się, że ją zranił.
- Czy to się zdarzyło pierwszy raz? - spytał Yoongi mimochodem.
- Jasne, że tak. Jeongguk to dobry chłopak. To nie jeden z tych rozpieszczonych gówniarzy, co śpią na pieniądzach i mają w dupie wszystkie wartości. Kiedy na studiach ja imprezowałem i wyrywałem nowe dupy, on siedział w książkach i uczył się po nocach, by zadowolić swojego ojca. On i ojciec mają ciężką relację. Gdy Gguk miał czternaście lat, brał udział w wypadku samochodowym. On przeżył, ale jego matka nie. Długo obwiniał się o to, co się wydarzyło, mimo że nic z tego nie było jego winą, być może dlatego potem żył tak, jak jego ojciec oczekiwał. Wiele razy myślałem, że związek z Lisą to następstwo tego wszystkiego. Byłem zdziwiony, gdy powiedział mi o zdradzie. To do niego niepodobne. Jeśli zrobił coś takiego... Myślę, że on naprawdę lubi tę dziewczynę...
- Dziewczynę... - powtórzył tatuażysta, nim zdążył ugryźć się w język. Jimin jednak roześmiał się jedynie.
- To, że ja lubię penisy, nie znaczy, że mój przyjaciel też. Gguk jest tradycjonalistą. On lubi tylko cipki, chociaż nie raz mówiłem mu, że nie wie, co traci. Poza tym, od trzech lat jest z Lisą i jest jej wierny jak pies, mimo że ta jędza na niego nie zasługuje. No, przynajmniej do tej pory był jej wierny. Powiedział, że poznał tę dziewczynę przypadkiem i że wcale tego nie planował. Wiem, że mówi prawdę.
Yoongi zamyślił się na chwilę nad słowami Jimina. Był szczerze zaskoczony tym, że Jeongguk nigdy wcześniej nie był z mężczyzną, ale to wiele wyjaśniało. Jeśli chłopak dopiero teraz zdał sobie sprawę ze swojej orientacji, to nic dziwnego, że panikował. Dobrze pamiętał, jak się czuł, gdy uświadomił siebie, że jest gejem. Przyswojenie takiej wiadomości wcale nie jest łatwe, tym bardziej, jeśli nie ma się oparcia w bliskich. Skoro ojciec chłopaka był taki surowy, z pewnością nie zaakceptuje szybko faktu, że jego syn woli mężczyzn. Być może nigdy tego nie zaakceptuje.
- Myślisz, że on lubi tę dziewczynę? Dlaczego tak myślisz? Być może nie układa mu się z narzeczoną i po prostu chciał sobie odbić. Może to tylko seks. Nic nieznaczący seks - dopytywał zaciekawiony.
- Nie znasz go, Yoongi. Gdybyś go znał, wiedziałbyś. Widziałem to w jego oczach. On naprawdę ją lubi. Nie zdradziłby Lisy, gdyby tak nie było...
Głos Jimina był niezwykle pewny, jakby nie miał żadnych wątpliwości co do prawdziwości swoich słów. Nie widział się później z Jeonggukiem i nie rozumiał, dlaczego chłopak zdecydował się wyjechać z Lisą. Gdy od niego wychodził, był pewien, że postanowił powiedzieć jej prawdę. Był niemal pewien, że Gguk nie chce z nią być.
- Gguk jest zagubiony. Mam jedynie nadzieję, że uświadomi sobie, co tak naprawdę czuje, nim będzie zbyt późno, by się wycofać.
- Być może jako jego przyjaciel możesz mu w tym pomóc... - szepnął Yoongi, a jego usta odnalazły drogę do delikatnej szyi mężczyzny.
Jimin odchylił głowę, dając mu lepszy dostęp, a gdy Yoongi składał na jego mlecznej skórze mokre pocałunki, jednocześnie powoli rozpinając guziki jego markowej koszuli, jego dłonie odnalazły drogę do jego rozjaśnionych na blond kosmyków.
- Och! - jęknął mimowolnie, poruszając się niespokojnie na kolanach tatuażysty. - Taki mam plan - powiedział, odszukując usta tatuażysty swoimi wargami. - Najpierw będę się z tobą kochać, dopóki oboje nie opadniemy z sił, a potem mam zamiar pomóc mojemu przyjacielowi zawalczyć o swoje szczęście.
***
Ayashee:
Tym razem trochę więcej o relacji naszych Yoonminów.
Mam nadzieję, że się podobało 😁
Jak myślicie, czy Jeongguk ma rację, myśląc, że zabrnął już zbyt daleko?
Czy odważy się wyznać Lisie prawdę?
Czy pobyt w mieście miłości otworzy mu oczy i Jeongguk uświadomi sobie, że już nie ma powrotu i nigdy nie będzie szczęśliwy u boku Lisy?
A może wspólny wyjazd do Paryża okaże się właśnie tym, czego ich związek potrzebował i na nowo zbliżą się do siebie?
Co zrobi Taehyung po tym, jak dowiedział się, że Gguk wyjechał ze swoją narzeczoną?
Czy Yoonminy pomogą Taekookom odnaleźć drogę do szczęścia?
xoxo
❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top