13. SIN SIN SIN
Taehyung poruszył się niespokojnie na swoim łóżku. Był zaspany i zmęczony. Nie miał najmniejszej ochoty wstawać, pozwolił jednak, by leniwe powieki w końcu uniosły się do góry, ukazując ciemne jak węgiel tęczówki. Zamrugał kilka razy, wpatrując się bezmyślnie w sufit, gdy nagle do jego wciąż zaspanego umysłu wkradły się wspomnienia z poprzedniego wieczora. Z mocno bijącym sercem zerwał się gwałtownie do siadu i rozejrzał dookoła z nadzieją, że to, co się wczoraj wydarzyło, to nie był sen, a mężczyzna, u którego boku zasnął, wciąż tu jest.
Ku jego rozczarowaniu jednak miejsce obok niego było puste.
To, co wydarzyło się wczoraj, było wciąż tak nierealne, że mógłby przysiąc, że to był jedynie piękny sen. Jeongguk, mówiący te wszystkie słowa o byciu zazdrosnym.
Jeongguk zasypiający w jego ramionach...
Odruchowo wyciągnął dłoń i pogładził prześcieradło w miejscu, gdzie powinno znajdować się ciało bruneta. Mógłby przysiąc, że pod opuszkami palców wciąż czuje ciepło jego ciała. Spojrzał na nocną szafkę, gdzie przygotował dla niego aspirynę i szklankę soku pomarańczowego na wypadek, gdyby obudził się z kacem i dostrzegł, że tabletki zniknęły, a szklanka po soku była pusta.
Uśmiechnął się delikatnie.
Przynajmniej tyle mógł dla niego zrobić. Chociaż skłamałby, mówiąc, że nie miał nadziei na to, że gdy się obudzi, Jeongguk wciąż tu będzie. Gdy zabrał go do swojego łóżka i otoczył ramionami, chłopak zasnął dosyć szybko. W rezultacie spędził u niego noc. Brunet spał jak kamień. Zapewne wszystkie emocje z poprzedniego dnia i wypity alkohol, zrobiły swoje, on jednak długo nie potrafił zmrużyć oka. Być może bał się, że gdy to zrobi, Jeongguk zniknie. Trzymał go w swoich ramionach praktycznie całą noc i był niemal w stu procentach przekonany, że nawet gdy zasnął, jego ramiona wciąż otaczały tę wysportowaną sylwetkę. Teraz wciąż czuł na sobie jego delikatny zapach i tak bardzo żałował, że go tu nie ma.
Skłamałby, mówiąc, że nie pragnął obudzić się, trzymając go w silnym uścisku, chociaż spodziewał się, że gdy procenty wyparują z jego organizmu, brunet wyprze się wszystkiego, co odważyły się wypowiedzieć jego pijane usta poprzedniego dnia. Nie mógł nic na to poradzić, ale czuł rozczarowanie, wpełzające pod jego wytatuowaną skórę. Zrezygnowany, rzucił się na łóżko, kładąc się na plecach i warknął z frustracją, uderzając dłońmi zwiniętymi w pięści w ciemne prześcieradło.
Zamknął na chwilę oczy, skrywając je za powiekami i przez chwilę oddychał głęboko, by wyrównać swój oddech. Gdy po raz kolejny starał się nabrać powietrza do ściśniętych płuc, nagle poczuł coś dziwnego. Ponownie zerwał się do siadu i zdezorientowany rozejrzał dookoła.
Czy jego zmysły postanowiły sobie z niego zakpić?
Odetchnął jeszcze raz, wciągając zapach, który wyczuł nosem.
Zdecydowanie musiało mu się coś pomylić.
Opuścił swoje bose stopy na zimne panele i wstał z łóżka, czując, że jego serce zaczyna bić bardziej zdecydowanym rytmem. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze i szybko roztrzepał dłonią swoje czerwone, potargane włosy, po czym ostrożnie ruszył w stronę drzwi.
Im większy dystans pokonywał, tym bardziej rosło jego przekonanie, że zmysły wcale tak bardzo go nie zwodziły, a z każdym krokiem jego serce zaczynało bić coraz mocniej. Nim dotarł do końca korytarza i mógł zajrzeć do salonu i otwartej kuchni, do jego uszu dotarł dźwięk melodyjnego nucenia, a jego usta niemal odruchowo ułożyły się w piękny łuk.
Gdy pokonał całą odległość korytarza i jego oczom ukazał się salon wraz z kuchnią, dostrzegł coś, co sprawiło, że jego - i tak już bijące szybko serce - zabiło dwa razy mocniej.
W jego kuchni stał Jeongguk. Chłopak wciąż miał na sobie jego czarną bluzę i dresowe spodnie. Jego ciemne, kruczoczarne włosy były w totalnym nieładzie, przez co zdawał się młodszy. W uszach miał słuchawki, a jego ciało poruszało się w rytm jedynie jemu słyszanego rytmu, podobnie jak miękkie, malinowe wargi, które nuciły słowa piosenki. Jego głos był piękny, zmysłowy. Taehyung pomyślał, że gdyby ktoś mu powiedział, że brunet jest jakąś ukrywającą się gwiazdą kpopu, mógłby w to uwierzyć. Jego głos był niezwykle melodyjny, koił zmysły jak miód. Brunet brzmiał jak anioł, który dopiero co zstąpił z nieba.
Nie mogąc się powstrzymać, oparł się o ścianę i przez chwilę po prostu bezkarnie go obserwował. Pragnął zapamiętać ten moment na dłużej. Obserwował go, wstrzymując oddech, jakby bał się, że gdy wypuści powietrze z płuc, Jeongguk zamieni się jedynie w senną marę i zniknie, pozostawiając po sobie pustkę, której nikt inny już nie potrafił zapełnić.
Brunet najwyraźniej postanowił zrobić im śniadanie, bo stał przy płycie indukcyjnej z patelnią w dłoni. Sądząc po zapachu, który wyczuł chwilę temu, robił dla nich naleśniki. Na stole na talerzu leżało już kilka usmażonych placków, a w dzbanku na stole dostrzegł świeżo parzoną kawę.
Taehyung zagryzł swoją dolną wargę. Ten widok był tak cudowny, że chciałby go widywać codziennie. Nie interesowało go to, że Jeongguk zdawał się wciąż lekko zaspany, że jego włosy były potargane, a ciało zdobił najzwyklejszy dres z taniej sieciówki, a nie markowy ciuch z najnowszej kolekcji jakiegoś światowego projektanta. Właśnie taki mu się podobał. To Jeongguk sprawiał, że wszystko wokół było piękne. Nie potrzebował drogich ubrań, markowych zegarków, wypasionych aut czy grubego portfela. Wystarczyło, że wygiął swoje miękkie wargi w ten uroczy uśmiech, który rozjaśniał jego czekoladowe tęczówki milionem gwiazd.
Brunet zdjął patelnię z płyty indukcyjnej i odwrócił się w jego stronę, by położyć naleśnika na jednym z talerzyków ustawionych na stole. Zapewne dostrzegł go kątem oka, bo uniósł szybko swoją głowę i spojrzał wprost na niego. Taehyung mógłby przysiąc, że na kilka sekund, kąciki jego ust uniosły się do góry. Chłopak odstawił szybko patelnię na pusty palnik i szybkim ruchem dłoni wyciągnął jedną ze swoich słuchawek, po czym znów na niego spojrzał.
- Hej - powiedział nieco zawstydzony. - Mam nadzieję, że to nie ja cię obudziłem... - dodał szybko. - Chciałem zrobić ci śniadanie.
Tatuażysta odepchnął swoje ciało od ściany i ruszył w jego stronę, wsuwając dłonie do kieszeni dresowych spodni. Poruszał się cicho, zwinnie niczym dziki kot. Jeongguk dostrzegł, że wciąż miał na sobie strój, w którym spał, jego stopy były bose, a włosy lekko potargane, ale wciąż wyglądał fantastycznie.
- To ja powinienem zrobić ci śniadanie, Łobuzie. To ty jesteś moim gościem - odpowiedział Kim, zbliżając się do niego.
Jego głos był delikatnie zaspany, przez co zdawał się jeszcze niższy, naznaczony był seksowną chrypką, co sprawiło, że Jeongguk poczuł gorąco na policzkach. Dużo wczoraj wypił i rano obudził się z bólem głowy, jednak dokładnie pamiętał wszystkie wydarzenia z poprzedniego dnia, w szczególności ich przepychankę na ringu i to, co wydarzyło się zaraz po tym.
- Chciałem ci podziękować - wyjaśnił Gguk, odwracając wzrok.
Nie wiedział nawet dlaczego, ale czuł się onieśmielony przez Tae. Być może było to coś w jego postawie, w sposobie poruszania się albo jego seksownym głosie lub intensywnym spojrzeniu. A być może było to spowodowane tym, że wcześniejszego wieczora przyznał się, że był o niego zazdrosny, że nie chce, by mężczyzna był z kimkolwiek innym. Sam nie do końca wiedział, czego od niego oczekiwał i zdawał sobie sprawę z tego, że jego pragnienia są niedorzeczne. Nie mógł zakazać mu widywać się z innymi, bo takie miał widzimisię. Nie byli w żadnym formalnym związku, ale nie mógł też dłużej zaprzeczać temu, co czuł. To doprowadzało go do obłędu.
Tatuażysta zatrzymał się, dopiero gdy dzieliło ich jedynie kilkadziesiąt centymetrów i usiadł na krześle przy stole. Jego ciemne oczy jednak uważnie śledziły poczynania bruneta, który wrócił do smażenia, by zająć się czymkolwiek innym niż patrzeniem na niego. Odwrócił się do niego plecami, jakby obawiał się konfrontacji. Nie wiedział, co powinien powiedzieć i jak należało się zachować po tym, co zrobił na ringu i co wyznał mu w nocy. Nie wiedział, jak ma się zachować, gdy wciąż pamiętał, jak cholernie podniecony był po tym, co zaszło między nimi na ringu i jak potem dotykał się, myśląc o nim...
- i chciałem cię przeprosić... - dodał z trudem, czując, że robi mu się dziwnie gorąco.
Nie wiedział jednak, że na te słowa, Taehyung poczuł się dziwnie zdenerwowany. Był przekonany, że jeśli chłopak pamięta wszystko, co się wczoraj wydarzyło, za chwilę ze wszystkiego się wycofa i wrócą do punktu wyjścia. Chciał zrobić lub powiedzieć coś, by przekonać go, by tego nie robił, ale nie wiedział co, więc jedynie zadał jedno krótkie pytanie, które z ledwością przecisnęło się przez zaciśnięte gardło.
- Za co mnie przeprosić? - spytał.
Jeongguk milczał przez chwilę. Chwycił łopatkę do naleśników i przewrócił placek na drugą stronę, po czym oparł się biodrem o szafkę kuchenną i w końcu odważył się, by spojrzeć na tatuażystę. Jego wzrok był jak zwykle intensywny, przez co jego serce przyspieszyło odruchowo, obijając się o żebra.
- Głównie za to, że zepsułem ci wczoraj wieczór... - powiedział niepewnie.
Wiedział, że jego słowa nie były do końca szczere. Nie żałował wcale, że dzięki jego wtargnięciu, Taehyung spławił Minho. Wiedział, że to bardzo egoistyczne, ale taka była prawda. Mimo to czuł się głupio, że zepsuł jego plany i być może coś, na co liczył i czego chciał.
- Przeze mnie Minho...
- Gguk, obydwaj dobrze wiemy, że Minho to tylko odskocznia - rzucił Tae, przerywając mu. - Po naszej rozmowie w klubie... Po tym, jak mi powiedziałeś, że powinienem się z nim spotkać...
- Tae, ja... - zaczął Jeon, po czym zatopił dłoń w swoje miękkie loki, odgarniając je do tyłu. - Ja jestem w związku i to nie jest tylko moja dziewczyna, ja... ja się jej oświadczyłem. I jeszcze dwa tygodnie temu, byłem pewien, że tego chcę... Nie wiem, co się ze mną dzieje. Czemu... - urwał, nie wiedząc, co i jak powiedzieć. - Nie wiem, czemu przy tobie tak się czuję... - wyznał w końcu.
- Wiem, że to nie jest łatwe i być może to, co powiedziałem na ringu...
- To prawda - wtrącił Jeon, po czym odwrócił się do niego plecami i chwycił za patelnię.
Nie patrząc na niego, zdjął naleśnik i przerzucił go na talerz. Nie miał odwagi, by na niego spojrzeć, ale czuł, że musi to z siebie wyrzucić, bo inaczej oszaleje. Taehyung był jedyną osobą, z którą mógł o tym porozmawiać.
- Wszystko, co wtedy powiedziałeś, to prawda. Byłem o niego zazdrosny. Wiem, że to niedorzeczne i nie mam prawa tak się czuć, ale nie chciałem, żebyś z nim był. Nie wiem, dlaczego tak się czuję, ale gdy pomyślałem o tym, że spędziłeś z nim noc... Byłem wściekły. Tak cholernie wściekły...
- To dlatego mnie zaatakowałeś? - spytał tatuażysta, mimo że znał odpowiedź.
Jeongguk odwrócił się do niego i uśmiechnął przepraszająco. Miał naprawdę piękny uśmiech.
- Jeśli chodzi o to... Przepraszam. Naprawdę nie wiem, co we mnie wstąpiło... Mam nadzieję, że nie zrobiłem ci krzywdy...
- Spokojnie - odparł tatuażysta i odruchowo chwycił się za brzuch, gdzie wylądował najmocniejszy z ciosów. - Muszę przyznać, że moja męska duma trochę ucierpiała... ale to dlatego, że wziąłeś mnie z zaskoczenia - odparł, śmiejąc się cicho. - Musimy zrobić rewanż.
Jeongguk prychnął delikatnie pod nosem, jego zęby odruchowo zagryzły dolną wargę, gdy starał się powstrzymać uśmiech.
- Jeśli cię to pocieszy... Gdy zawijałeś dłonie, wyglądałeś jak profesjonalista - drażnił się.
Na jego słowa tatuażysta wstał ze swojego miejsca i stanął w pozycji bokserskiej z lekko ugiętymi kolanami, jednocześnie unosząc dłonie do gardy i zaczął balansować swoim ciałem, przenosząc jego ciężar z nogi na nogę. Widząc to, Jeongguk uniósł swoją prawą brew, a z jego warg wyrwał się głośny, melodyjny śmiech, wypełniając kuchnię swoim cudownym brzmieniem.
- Co ty robisz? - spytał rozbawiony.
- Pokazuję ci przedsmak naszej walki - rzucił tatuażysta i wymierzył kilka szybkich ciosów swojemu wyimaginowanemu przeciwnikowi. - Patrz, jaki jestem szybki. Zobacz!
- Jesteś strasznym głupolem, wiesz? - odparł Jeongguk, śmiejąc się głośno. - Lepiej usiądź i zjedz naleśniki, zanim zrobisz sobie krzywdę - zażartował, wskazując na talerz, który dla niego przygotował.
- Mówisz tak, bo wystraszyłeś się moich kocich ruchów - to mówiąc, Taehyung usiadł posłusznie na wskazanym miejscu.
- Och tak, jestem przerażony - przyznał Jeon, kręcąc głową z uśmiechem na ustach.
Rozlał kawę, którą zaparzył do kubków, po czym podszedł do lodówki i wyjął z niej karton mleka i dolał do kawy. Wiedział, że Taehyung wolał kawę z mlekiem. Gdy wyciągnął dłoń po cukier, by wsypać do niej łyżkę, uśmiechnął się sam do siebie. Jak to możliwe, że nawet nie musiał pytać, by wiedzieć, jaką kawę pije? Zwykle nie miał głowy do takich rzeczy, ale przy nim, zapamiętywał każdy najdrobniejszy szczegół. Gdy ponownie usiadł na swoim miejscu, dostrzegł, że tatuażysta już zajadał pierwszego naleśnika. Przygotowując dla nich śniadanie, pokroił banany i truskawki. Taehyung zwinął naleśnik w rulonik i wgryzał się w miękki placek, mrucząc przy tym cicho.
- Och, Jezu! Nie chcesz tu zamieszkać na stałe? - spytał, wciąż z pełną buzią.
Czerwonowłosy jadł, układając wargi w taki sposób, jakby był wciąż małym chłopcem. To było cholernie urocze.
- Czyżbym tym razem to ja dał ci orgazm, nie zdejmując twoich ubrań? - rzucił Jeon, drocząc się z nim i zaczął zajadać swojego naleśnika.
- Hmmm... Nie jestem pewien czy to bardziej zasługa naleśnika, czy Nutelli.
- Jasne, że naleśnika - prychnął Jeongguk. - Naleśnik robi całą robotę.
- No nie wiem - droczył się dalej tatuażysta.
Jeongguk wyciągnął w jego stronę swój naleśnik.
- No! Spróbuj! - polecił.
Taehyung uśmiechnął się, ale mimo to, pochylił się w stronę dłoni chłopaka i chwycił zębami kawałek jego naleśnika. Placek był idealny, dokładnie taki, jakie uwielbiał, ale chciał się jeszcze z nim podroczyć. Nie mógł przecież tak po prostu przyznać, że ma rację.
- I?
- No nie wiem, nie wiem... - to mówiąc, ponownie wgryzł się w swój własny naleśnik, wypełniony Nutellą i bananami.
Czekoladowy krem ubrudził jego dolną wargę, a Jeongguk odruchowo wyciągnął swoją dłoń i zebrał krem swoim kciukiem, po czym wsunął go do swoich ust. Robiąc dokładnie to samo, co kiedyś zrobił Tae, gdy jedli razem tort. Nie wiedział czemu, ale chciał sprawdzić, czy Nutella zebrana z jego ust, będzie smakować tak samo dobrze.
Smakowała znacznie lepiej.
Taehyung przyglądał mu się chwilę jak zaczarowany. Miał chęć pochylić się ponownie, tym razem jednak zamiast naleśnika, chwytając zębami jego dolną wargę. Chciał przygryźć ją mocno, wyrywając z jego ust głośne jęknięcie, by po chwili spić je z jego ust, całując go czule.
Smak jego ust byłby prawdziwym orgazmem dla zmysłów.
Mimo to jedynie wgryzł się ponownie w swój placek, starając się odwrócić uwagę swoich ciemnych tęczówek od tym pysznych, malinowych warg.
Przeniósł wzrok na talerz, starając się nie patrzeć na bruneta, chociaż był niemal stuprocentowo pewny, że chłopak przyglądał mu się uważnie.
- Tae - zaczął nagle Jeongguk.
Jego głos był nieco niepewny, jakiś dziwnie drżący. Taehyung spojrzał na niego odruchowo. Brunet odłożył swojego nadgryzionego naleśnika na talerz i przyglądał mu się przez chwilę w całkowitym milczeniu.
- Czy to, co mi wczoraj powiedziałeś o... samokontroli...
Brunet czuł, że z każdym słowem jego puls przyśpiesza. Być może nie powinien był o to pytać. Może łatwiej byłoby udawać, że słowa, które wymówił Taehyung na ringu, nigdy nie opuściły jego pięknych warg, ale nie mógł o nich zapomnieć. Nie, kiedy jego słowa odzwierciedlały to, co on sam czuł. Gdy każdy moment z nim spędzony stawał się ciągłą walką między tym, czego pragnął a tym, co powinien zrobić.
Powinien trzymać się od niego z daleka, dobrze to wiedział, ale jednocześnie jakaś dziwna siła przyciągała go do niego coraz bardziej. Im więcej z nim przebywał, tym bardziej widział, jak bardzo on i Lisa się od siebie oddalili. Nawet nie wiedział, kiedy to się stało. A być może nigdy nie byli blisko. Być może jedynie pragnął, by tak było i to pragnienie zaślepiło jego prawdziwy osąd? Być może trzeba było związać się z kimś nieodpowiednim, by dostrzec to, czego naprawdę się pragnie? Tylko czemu miał wrażenie, że to pragnienie może go ocalić albo zniszczyć?
- Czy to, co mi powiedziałeś o samokontroli to prawda? - spytał już znacznie pewniejszym głosem.
Musiał wiedzieć. Cokolwiek to było.
Tatuażysta pogryzł do końca gryza, którego miał w ustach, po czym pozwolił, by pokój wypełniła cisza, przerywana jedynie ich niespokojnymi oddechami. Wtopił swoje wytatuowane palce w czerwone loki i przesunął po nich nieśpiesznie, odsłaniając na chwilę swoje gładkie czoło i ciemne oczy.
- Powiedziałem ci kiedyś, że ja nigdy nie kłamię - powiedział w końcu, patrząc mu prosto w oczy. - Nie chciałem cię stawiać w niezręcznej sytuacji - dodał szybko, jakby obawiając się, że być może powiedział zbyt wiele.
Czasem był przekonany, że Jeongguk czuje to samo co on. A za chwilę miał wrażenie, że to wszystko działo się jedynie w jego głowie, że coś sobie ubzdurał i chłopak ma go gdzieś. Czuł się tak, jakby jeździł jakąś przeklętą kolejką górską, której nie potrafił zatrzymać.
- Nie wiem, może to wszystko jest jedynie w mojej głowie...
- To nie tylko ty, Tae - wtrącił Jeongguk, kładąc swoją dłoń na tej tatuażysty, która spoczywała na stole przed nim.
Taehyung odruchowo spojrzał na ich dłonie, po czym odwrócił swoją w taki sposób, by móc spleść z nim swoje palce, a Jeongguk złączył ich dłonie razem, gładząc kciukiem wierzch jego dłoni.
- Nie wiem co to, ale ja też to czuję... Mimo że nie powinienem. I nie wiem, co mam z tym zrobić - wyznał w końcu, wypełniając ciszę swoim drżącym, melodyjnym głosem.
Wciąż patrzył na ich splecione dłonie i gładził kciukiem jego pokrytą tuszem skórę w kolorze latte macchiato. Ich dłonie pasowały do siebie idealnie, jakby zostały dla siebie stworzone. Przy Taehyungu wszystko zdawało się dokładnie takie, jakie powinno. Byli tak różni, a jednocześnie pasowali do siebie idealnie, jakby stanowili dwa puzzle tej samej układanki, które w końcu się odnalazły.
- Ja i Lisa jesteśmy ze sobą tak długo. Nie chcę podejmować pochopnych decyzji, kiedy sam nie do końca wiem, co się ze mną dzieje - kontynuował brunet, bawiąc się delikatnie palcami dłoni tatuażysty.
- Wiem, że to skomplikowane - przytaknął Tae. - I nie myśl, że oczekuję od ciebie, że podejmiesz decyzję w jeden dzień. Nie chcę, żebyś zrobił coś, czego będziesz potem żałować.
- Potrzebuję czasu, by spokojnie wszystko przemyśleć. To się dzieje tak szybko... Jeszcze dwa tygodnie temu, byłem gotowy spędzić z nią resztę życia, a teraz... Sam nie wiem, co powinienem zrobić.
- Rozumiem - przytaknął czerwonowłosy. - Nie będę kłamać, że to nie jest cholernie frustrujące, że jesteś tak blisko, a jednocześnie tak cholernie daleko... - to mówiąc, tatuażysta złapał w swoje palce pasmo jego ciemnych włosów i delikatnie owinął je na swój palec, po czym wciągnął głośno powietrze do płuc. - Jest w tobie coś takiego...
- Gdybym w piątek w klubie powiedział, żebyś nie szedł z Minho... - zaczął niepewnie.
- Zostałbym z tobą - odpowiedział pewnie tatuażysta, mimo że Jeongguk nie odważył się zadać tego pytania na głos. - I pewnie... gdybyś tylko chciał... Zabrałbym cię tutaj.
- A Lisa? - spytał, z trudem wymawiając jej imię.
- Jeśli pytasz, czy mi to nie przeszkadza, że masz kogoś... To odpowiedź jest prosta. Jasne, że mi przeszkadza. Nie chciałbym się tobą dzielić... Ale rozumiem też, że to wcale nie jest łatwa decyzja. Gdy mój związek z Jiwon przechodził kryzys po narodzinach Jae, też nie wiedziałem, co robić. Nauczyłem się, że czasem trzeba odpuścić dla nas samych. Nie zawsze warto walczyć za wszelką cenę. Ja i Jiwon... to nigdy nie było pisane.
- Potrzebuję czasu, żeby wszystko sobie poukładać - przyznał Jeongguk.
- Myślę, że najpierw musisz nauczyć się walczyć o siebie. O to, czego ty pragniesz, a nie czego oczekują inni. Gdy się tego nauczysz, będziesz wiedział, co chcesz zrobić ze swoim życiem i dopiero wtedy zaczniesz prawdziwie żyć.
- Zazdroszczę ci tego... - powiedział nagle Jeon.
- Czego? - spytał tatuażysta, nie wiedząc, co brunet może mieć na myśli.
- Tego, że jesteś taki odważny, wolny...
- Ty też taki będziesz, gdy z tobą skończę - zażartował tatuażysta, po czym wsunął swoją dłoń pod jego brodę i pogilgotał go delikatnie opuszkami swoich palców, a brunet zaśmiał się mimowolnie.
- Czeka mnie dzisiaj rozmowa z ojcem - powiedział po chwili od razu poważniejąc.
Nie wiedział dlaczego, ale zawsze się przy nim spinał. Teraz, na samą myśli o ich rozmowie, poczuł, jak żółć podchodzi mu do gardła. Odkąd pamiętał, starał się sprostać jego wymaganiom i nigdy nie był wystarczająco dobry. Seokjinowi wszystko przychodziło łatwo, a on zawsze musiał stawać na rzęsach, by chociaż trochę zbliżyć się do jego niedoścignionego pierwowzoru.
- I co masz zamiar mu powiedzieć?
Jeongguk milczał przez chwilę, jakby zastanawiał się, co powinien zrobić, po czym powoli przeniósł spojrzenie na twarz tatuażysty. Jego oczy nie były już takie zaspane, ale za to przepełniała je troska. To było coś, czego dawno nie widział. Od dawna nie czuł, by ktokolwiek naprawdę się o niego troszczył. Może jedynie poza Yerim, która traktowała go, jakby to on był jej młodszym bratem, a nie Seokjina.
- A co mam mu powiedzieć? - spytał, mimo że nie oczekiwał odpowiedzi. Wzruszył ramionami. - Przecież nie powiem mu, że nie przejmę rodzinnej firmy, która jest jedną z najlepiej prosperujących firm w całej Korei i przynosi milionowe zyski, dlatego, że po dziesięciu latach od wypadku udało mi się w końcu narysować trzy marne bohomazy - powiedział, śmiejąc się gorzko.
Taehyung zmarszczył swoje idealne brwi, po czym wstał bez słowa od stołu i na chwilę zniknął w swojej sypialni. Jeongguk był nieco zdezorientowany. Nie wiedział, czemu tatuażysta tak zareagował, ani co miał zamiar zrobić. Gdy jednak czerwonowłosy mężczyzna wrócił po chwili ponownie do salonu i zbliżył się do niego, trzymając w dłoni pomięte kartki, jego serce niemal wyskoczyło z piersi. Czuł gulę w gardle na widok wytatuowanych dłoni, trzymających z takim uwielbieniem pogniecione rysunki, które wczoraj mu pokazał.
- Gguk, to nie są bohomazy - powiedział w końcu tatuażysta, pokazując mu kartki, które trzymał w dłoniach. - One są naprawdę piękne.
- Zatrzymałeś je? - spytał, z trudem wymawiając słowa przez zaciśnięte gardło. - Myślałem, że je wyrzuciłeś.
- Jak mógłbym? To twoje prace - odpowiedział tatuażysta bez najmniejszego zawahania. - I Gguk, one są cholernie dobre. Uwierz mi. Nie mówię tego, bo mam ochotę dobrać ci się do majtek, mówię to, bo masz ogromny talent. Taki talent nie powinien siedzieć zamknięty w biurze jakiegoś kurewsko drogiego wieżowca. Taki talent powinien być podziwiany w galeriach i na wernisażach.
- Tae... Ja nawet nie potrafię namalować głupiego obrazka nie dostając ataku paniki - powiedział z trudem, czując pieczenie pod powiekami.
Tatuażysta odłożył obrazki na stół i ponownie wstał ze swojego miejsca. Wyciągnął wytatuowaną dłoń w jego stronę, niemo prosząc, by chłopak ją ujął. Jeon spojrzał na jego rękę, jednak ani drgnął. Mimo to, w jego wnętrzu rozpętała się szalona burza. Serce biło się w piersi jak stado dzikich ptaków, w głowie miał gonitwę myśli.
- Chodź - polecił tatuażysta, wyciągając mocniej swoją dłoń, a gdy zobaczył niepewność i wahanie na twarzy bruneta, dodał szybko - Zaufaj mi.
Więc Jeongguk mu zaufał.
Tak jak to robił za każdym razem, odkąd go poznał.
Podał mu swoją dłoń, a tatuażysta chwycił ją mocno, oplatając ją silnie swoimi wytatuowanymi palcami. Jeongguk wstał z siedzenia i pozwolił, by Taehyung poprowadził go za sobą.
Chłopak wprowadził go do swojej sypialni, a potem skierował się do drzwi w głębi pokoju, prowadząc go do swojej pracowni. Pomieszczenie wyglądało niemal dokładnie tak samo, jak gdy był tu pierwszy raz. Pracownia miała duże okno, które wpuszczało do środka odpowiednią ilość światła, pod ścianą stały już ukończone obrazy, oparte jeden o drugi. Środkową część zajmował niewielki stół kreślarski, a obok niego stały dwie sztalugi. Jedna pusta, druga z jakimś obrazem, który był przysłonięty ciemną płachtą.
Jeon domyślił się, że to zapewne ten sam obraz, który widział jakiś czas temu w sypialni artysty. Miał ochotę podejść do niego i zsunąć ciemną tkaninę, by zobaczyć, jakie cudo pod sobą skrywa, nie ośmielił się jednak. Spojrzał w stronę, gdzie znajdowała się szafka ze wszystkimi farbami, pędzlami i wszystkimi przyborami do malowania, jakie tylko mógłby sobie wymarzyć i dostrzegł, że teraz stoi na niej obraz, który widział tutaj ostatnim razem.
Z białego płótna spoglądały na niego jego własne oczy. Odruchowo zagryzł swoją dolną wargę. Czuł się dziwnie na myśl, że ktoś taki jak Taehyung, pragnął go malować i robił to w tak niewiarygodnie piękny sposób. Patrząc, jak chłopak go widzi, czuł ucisk w dole brzucha. Jego wargi były miękkie i mokre od śliny, twarz zroszona deszczem, ciemne włosy lekko pofalowane, ściekały po nich ciężkie krople deszczu, który ich wtedy zmoczył.
To był dzień, kiedy to wszystko się zaczęło, chociaż komuś mogłoby się wydawać, że to był ich koniec...
Jeongguk był przekonany, że cokolwiek się nie wydarzy, to był dopiero początek ich drogi.
- Chodź - odezwał się nagle tatuażysta, wyrywając go z zamyślenia.
Brunet odwrócił się w jego stronę i dostrzegł, że Taehyung przygotował białe kartki i węgiel do malowania, a sam usiadł na ziemi w delikatnym rozkroku.
- Chodź do mnie - polecił znowu, a Jeon zbliżył się do niego niepewnie.
Tatuażysta chwycił jego dłoń i pociągnął za nią delikatnie, zmuszając go, by i on usiadł na ziemi, więc Jeongguk w końcu poddał się jego woli. Usiadł na podłodze, a czerwonowłosy usadowił się za jego plecami, przywierając do jego pleców swoją silną klatka piersiową, otaczając go z dwóch stron swoimi nogami. Brunet mógł poczuć ciepło jego oddechu na swoim karku, ale nawet trochę go to nie krępowało. Bliskość tatuażysty była niebywałe przyjemna.
Nie wiedział, co czerwonowłosy zamierzał, ale ufał mu i pozwolił mu sobą sterować. Taehyung położył dłoń Jeongguka na swojej, po czym chwycił kawałek węgla w swoje smukłe palce.
- Malowałeś kiedyś węglem? - spytał, a Jeongguk zaprzeczył ruchem głowy. - Ja to bardzo lubię. Przy takiej technice można osiągać wyjątkowe efekty światłocienia - znanych jako chiaroscuro - a także subtelnych przejść tonalnych. Nadaje się znakomicie to malowania portretów. Kogo chcesz namalować? Może tego twojego kumpla? Blondynka? - spytał z wargami niemal przy płatku jego ucha.
- Jimina? - rzucił zaskoczony Jeon. Nie wiedzieć czemu, poczuł dziwne ukłucie zazdrości, że tatuażysta chce malować właśnie jego. Przypomniał sobie, jak Jimin próbował z nim flirtować i jak wypowiadał się na jego temat. - Uważasz, że jest przystojny? - spytał, nim zdążył ugryźć się w język.
- Ma bardzo ciekawą twarz. Lubię malować interesujące twarze - odparł, jak prawdziwy artysta, a jego dłoń zaczęła się delikatnie poruszać, gdy spod jego ręki zaczęły wyłaniać się pierwsze kreski.
Jeongguk spojrzał na swoją dłoń, która oplatała tę nieco większą, wytatuowaną dłoń chłopaka. Czuł, że jego serce zaczyna bić mocniej. Miał wrażenie, że bije tak mocno, że zaraz tatuażysta wyczuje, jak obija się chaotycznie w jego piersi. Zwilżył językiem swoje wargi.
- Przystojną? - to pytanie stoczyło się z jego warg tak szybko, że niemal przeklął się w duchu.
Tatuażysta zaśmiał się głośno, a jego melodyjny śmiech pieścił jego zmysły. Jeon mógł wyczuć, jak jego klatka piersiowa wibruje, gdy mężczyzna zanosi się śmiechem.
- Chcesz wiedzieć, czy Jimin mi się podoba? - spytał, chociaż dobrze wiedział, że Jeongguk za nic się do tego nie przyzna. - Uważam, że jest bardzo przystojny, ale to nie mój typ - wyjaśnił spokojnie, kreśląc kolejne linie na białej kartce.
- A jaki jest twój typ? - spytał niepewnie, czując, że policzki go parzą ze wstydu.
Dziękował w duchu za fakt, że siedzi przed Taehyungiem i w takiej pozycji, chłopak nie jest w stanie dostrzec jego twarzy, bo zapewne spłonąłby ze wstydu, jak czarownice płonęły na stosach w średniowieczu.
- Zobaczyłem was obu w tym samym momencie, ale to ty mi się spodobałeś, czyż nie?
- Dlaczego?
- Dlaczego mi się spodobałeś? - spytał rozbawiony. - Może dlatego, że lubię wyzwania. A ty jesteś wyzwaniem. Może dlatego, że jesteś cholernie seksowny, ale nawet nie starasz się taki być. Jimin to kokietka. Lubi być w centrum uwagi i dokładnie wie, jak zapewnić sobie taką uwagę, jakiej pragnie. Niechcący zsunie mu się marynarka z ramienia i pokaże jego gładką skórę, dotknie cię przez przypadek dłonią, gdy będzie zanosić się melodyjnym śmiechem, niby przypadkowo przesunie językiem po swoich pełnych wargach, patrząc ci przy tym prosto w oczy. A ty... Ty jesteś jak najpiękniejszy obraz jakiegoś wspaniałego artysty. Może w pierwszej chwili wydajesz się nieprzystępny i surowy, ale wystarczy lepiej się przyjrzeć i nagle dostrzegasz, jak wiele ma warstw i faktur, i nie wiedzieć czemu pragniesz zbadać i poznać każdą z nich. I gdy w końcu je odkrywasz... Och Jezu... Ten widok zapiera dech i wiesz, że nawet gdy stracisz ten obraz z oczu, będziesz go widzieć za każdym razem, gdy tylko zmrużysz powieki. Wiesz, że nie będziesz w stanie o nim zapomnieć. I nie chcesz o nim zapomnieć. Nawet jeśli nigdy nie będzie twój...
Jeongguk po raz kolejny miał wrażenie, że ktoś wypompował całe powietrze z tego pokoju. Nie wiedział, jak Taehyung w jednej chwili potrafił skraść oddech z jego płuc, nawet nie próbując. I wbrew wszystkiemu i wszystkim, miał chęć odwrócić się do niego i przywrzeć mocno do jego warg, kradnąc jego oddech, ale nie potrafił się poruszyć. To, co powiedział tatuażysta...
Sprawiało, że chciał należeć do niego. Nawet jeśli to miałoby jedynie trwać chwilę.
Miał gdzieś to, że jest zaręczony, że w ich mieszkaniu czeka na niego Lisa. To tutaj pragnął być. W tym małym pokoju, siedząc na ziemi w cudzych dresach, w silnych, wytatuowanych ramionach, z dłońmi ubrudzonymi węglem. W pokoju wypełnionym obrazami, zapachem niezwietrzałej wciąż farby, delikatnym aromatem perfum tatuażysty, zmieszanym z męskim, pociągającym zapachem jego ciała i zapachem nowo rodzącej się nadziei i czegoś, czego wciąż bał się nazwać.
Nie wiedział, co powinien odpowiedzieć, na takie piękne słowa, zacisnął więc mocniej swoje palce na dłoni tatuażysty, która ponownie zaczęła kreślić linie na białej kartce. Taehyung też się nie odezwał, chociaż mógłby przysiąc, że jego ciało przywarło mocniej do jego ciała, a serce tatuażysty biło tak mocno, że czuł je na swoich plecach.
Czerwonowłosy malował w milczeniu, a Jeongguk obserwował płynne ruchy jego dłoni z fascynacją, jednocześnie wsłuchując się w jego rytmiczny oddech. Po chwili z białej kartki spoglądały na niego dobrze mu znane oczy Jimina. Taehyung idealnie oddał ich figlarne spojrzenie. Mimo że na rysunku wciąż nie było jego ust, wiedział, że wargi przyjaciela będą ułożone w miękki, uwodzicielski uśmiech. Widział ich zarys w swojej głowie.
Tatuażysta zarysował linię jego nosa i przesunął dłoń niżej, by narysować jego wargi, jednak zawahał się, jakby nagle zapomniał, jak wyglądają usta blond biznesmena. Jeongguk niemal odruchowo złapał mocniej jego dłoń i zaczął ją prowadzić, szkicując zarys warg Parka. Po chwili Taehyung wyswobodził delikatnie swoją dłoń, pozwalając mu przejąć całkowitą kontrolę, a sam oplótł swoimi dłońmi jego wąską talię.
Dopiero kończąc malować usta przyjaciela, zdał sobie sprawę z tego, że od kilku minut rysuje zupełnie sam oraz z tego, co tak naprawdę zrobił Tae. Tatuażysta specjalnie wybrał Jimina, bo wiedział, że Jeongguk zna jego twarz na pamięć i gdy tylko zacznie rysować coś nie tak, jak powinien, brunet zacznie malować za niego.
Zamrugał kilka razy, czując pieczenie pod powiekami, ale jego usta wygięły się w delikatnym uśmiechu. Nie potrafił nawet opisać słowami tego, co teraz czuł.
Malował.
Znowu malował.
Poczuł nagle, że dłonie tatuażysty oplatają jego talię jeszcze mocniej, a po chwili chłopak oparł swoją brodę na jego ramieniu.
- Wiedziałem, że potrafisz... - szepnął, a Jeongguk uśmiechnął się jeszcze szerzej, czując, jak wzruszenie ściska mu gardło i szkli oczy.
***
Jeongguk przetarł zmęczone oczy i odłożył dokumenty na stół. Wyciągnął dłonie i położył je na swoim karku, starając się rozmasować obolałe mięśnie. Sobotni trening wciąż dawał mu się we znaki, mimo że była już środa. Był tak zły i zazdrosny o Tae, że nawet nie zważał na to ile razy i jak mocno uderza w worek treningowy. Chyba nieco przeholował, o czym jego ciało dawało mu znać w każdy możliwy sposób.
Gdy po raz kolejny skrzywił się, napierając palcami na spięte mięśnie, drzwi jego gabinetu otworzyły się bez pukania. Uniósł swoje spojrzenie, napinając całe swoje ciało, ale na widok blond czupryny od razu się rozluźnił.
Park wyglądał świetnie w swoim stylowym, czarnym garniturze i eleganckiej koszuli w kolorze écru, rozpiętej z dwóch pierwszych guzików i rozchylonej zalotnie na tyle, by pokazać skrawek jego mlecznego dekoltu. Jego blond włosy opadały miękko na ciemne oczy w kolorze orzechów laskowych.
Mężczyzna nie miał na ustach swojego firmowego uśmiechu, którym mógłby z powodzeniem reklamować pasty do zębów, co sprawiło, że ciało Jeona na nowo się spięło. Park wszedł szybko do środka i zamknął za sobą drzwi, jakby przed kimś uciekał, po czym spojrzał na niego i wypuścił głośno powietrze z płuc.
- Jeeezu - jęknął.
- Co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha - prychnął Gguk, odkładając dokumenty na stół.
- Gorzej! - zawołał Park, po czym odstawił kubki z kawą na biurko i w teatralnym geście opadł na wygodny, skórzany fotel. - Spotkałem Lisę - wyjaśnił, a z ust Jeongguka wyrwał się mimowolny jęk.
On i Lisa nie byli w najlepszych relacjach po ich kłótni w sobotni wieczór. Dziewczyna była na niego wściekła za to, że na nią nakrzyczał, a potem wyszedł z mieszkania i nie wrócił na noc. W niedzielę wybrał się bez niej na obiad z ojcem i macochą, co okazało się jedynie dolewać oliwy do ognia.
Od tego czasu Lisa cały czas chodziła naburmuszona i mieli „ciche dni". Najwyraźniej dziewczyna myślała, że jeśli nie będzie się do niego odzywać ani nie dopuści do żadnej bliskości, to Jeongguk prędzej czy później przypełznie do niej na kolanach, prosząc o wybaczenie.
- Nie wiem, co tym razem ją ugryzło. Wiem, że mnie nie znosi, ale spojrzała na mnie tak, jakby już miała w głowie ułożony plan tego, w jaki sposób poćwiartować moje ciało i gdzie je wyrzucić. Dosłownie - wyjaśnił Park.
- To akurat chyba moja zasługa - przyznał Jeongguk, sięgając po jeden z kubków. Jimin chwycił drugi i spojrzał na niego zaintrygowany. - Pokłóciliśmy się w sobotę i od tego czasu jest na mnie obrażona. Chyba czeka, aż ją przeproszę, ale nie mam zamiaru tego robić...
- Ooo a to nowość - ocenił Jimin. - Zwykle tak wszystko zakręci, że nawet jeśli to jej wina, to ty przepraszasz, jakbyś zrobił coś złego.
Jeongguk zagryzł swoją dolną wargę. Jimin miał rację. To zawsze on przepraszał. Nieważne kto zawinił, to zawsze on był tą osobą, która wyciągała rękę jako pierwsza, ale nie tym razem. Jeśli będą milczeć przez kolejny tydzień, niech tak będzie.
- Tym razem nie mam zamiaru tego zrobić - odparł Jeon i upił kilka łyków kawy.
Jimin przyglądał mu się w całkowitym milczeniu. Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Tak wiele razy mówił mu, że powinien bardziej myśleć o sobie, a nie ciągle Lisa to, Lisa tamto, ale jego słowa zdawały się do niego nie docierać. Przez chwilę zastanawiał się, co takiego się zmieniło, że Gguk w końcu zdecydował się postawić siebie jako pierwszego. Przyglądał mu się uważnie, jakby szukając w nim jakiejś fizycznej zmiany, ale wiedział, że jedyna taka zmiana skryta jest teraz pod materiałem białej koszuli i czarną marynarką z nowej kolekcji Prady.
- Gdybym cię nie znał pomyślałbym, że wraz z tuszem ten tatuażysta wstrzyknął ci pod skórę trochę swojego pazura - zażartował.
- Chyba tak właśnie było - odpowiedział mu Jeongguk. Kąciki jego warg uniosły się delikatnie.
- Ciekawe, co będzie, jak skończysz ten tatuaż. Kiedy masz drugą sesję?
- Jutro - powiedział z dziwną tęsknotą w głosie.
Nie widział Taehyunga od niedzieli i już nie mógł się doczekać, by znowu spojrzeć w jego ciemne, kojące spojrzenie.
Jutro się z nim widzę - pomyślał, choć nie ośmielił się powiedzieć tego na głos.
***
Czy można umrzeć od zbyt mocno bijącego serca? Czy to możliwe, by serce obijało się o twoje żebra tak mocno, by w końcu przebić się przez tkanki, kości, skórę i wyrwać się z twojej piersi? Albo czy można umrzeć przez zbyt długie wstrzymywanie powietrza?
Takie myśli kołatały się w głowie Taehyunga, gdy opierał się o leżankę w swoim studio, a przed nim stał Jeongguk, tak cholernie wolno rozpinający swoją czarną koszulę.
Brunet przyszedł do niego na drugą sesję, a tatuażysta miał wrażenie, jakby znowu trafił do piekła i nieba zarazem. Uwielbiał spędzać z nim czas. Jeongguk był niesamowitym mężczyzną, ale z każdym kolejnym dniem jego samokontrola dosłownie wisiała na włosku.
Pragnął go tak bardzo, że to pragnienie stawało się bolesne, a odkąd chłopak przyznał, że to wszystko nie dzieje się jedynie w jego głowie, że on również czuje się podobnie, trzymanie dystansu stało się jeszcze większym wyzwaniem. Teraz gdy mężczyzna stał naprzeciw niego i, rozpinając guziki swojej koszuli, ukazywał powoli swoją mleczną, gładką skórę, Taehyung nie mógł oddychać.
Zwilżył swoje wargi, czując suchość w ustach, ale jego ciemne oczy nawet na sekundę nie opuszczały tego cudownego widoku. Co z tego, że chłopak nie należał do niego? Nie mógł oderwać spojrzenia od jego gładkiej klatki piersiowej, męskich dłoni, które rozpinały kolejno guziki, ukazując coraz więcej tej cudownej, gładkiej skóry, którą pragnął znaczyć swoimi wargami. To była słodka tortura, od której był uzależniony.
Jeongguk odpiął ostatni z guzików i rozchylił koszulkę, ukazując swoje stonowane mięśnie, które napięły się nieznacznie pod wzrokiem ciemnych tęczówek, których spojrzenie pieściło jego skórę. Skłamałby, że nie było to przyjemne. Lisa chyba nigdy nie patrzyła na niego w taki sposób, a Taehyung przyglądał się mu tak, jakby uczył się go na pamięć.
Nienasycenie.
Samo jego spojrzenie wywoływało przyjemny ucisk w dole jego brzucha i dreszcze rozchodzące się po całym ciele. Gdy się przed nim rozbierał, oboje milczeli, jakby nawet jedno słowo mogło zburzyć tę magiczną chwilę.
Jeongguk rozchylił mocno delikatną tkaninę swojej koszuli i zsunął ją ze swoich szerokich ramion, cały czas patrząc na tatuażystę. Mógłby przysiąc, że odkąd zaczął rozpinać guziki, Taehyung nie oddychał. Jego wargi mimowolnie wygięły się w delikatny łuk. Miał ochotę zmniejszyć dzielący ich dystans i docisnąć mocno swoje wargi do jego, oddając mu swój oddech, ale jedynie zdjął z siebie całą koszulę i położył ją na swojej marynarce.
- Jestem gotowy - powiedział, a tatuażysta odchrząknął z trudem.
Znowu wyglądał na nieco spiętego, ale Jeon uznał, że to mega urocze. Uśmiechnął się do niego delikatnie, po czym zmniejszył dzielący ich dystans. Taehyung w końcu przerwał kontakt wzrokowy i zaczął szybko zakładać rękawiczki lateksowe na swoje dłonie. Stanął za plecami Jeongguka i obmył jego skórę.
- Mamy już większość konturów, więc nie będę odciskać kalki. Jeśli nie masz nic przeciwko, resztę domaluję markerem - wyjaśnił, po czym wziął specjalny flamaster do ręki.
- Wiesz, że ufam ci w stu procentach - odparł brunet bez wahania.
Nie obawiał się tego, że tatuażysta będzie tworzyć bezpośrednio na jego skórze. Wiedział, że Taehyung był niesamowicie uzdolniony, a dodatkowo miał wrażenie, że taki w sposób jego tatuaż będzie jeszcze bardziej wyjątkowy. Gdy czerwonowłosy rysował na jego skórze brakujące części anioła, Jeongguk nie mógł myśleć o niczym innym, jak ciepło jego dłoni. Podobało mu się jak silne, a zarazem delikatne były. Tatuażysta nie założył na twarz maseczki, przez co czuł jego ciepły oddech na swoich plecach.
- Skończymy dzisiaj cały wzór. Zostanie nam tylko cieniowanie - wyjaśnił.
Po kilkunastu minutach Taehyung skończył rysować i odłożył marker na stolik. Skręcił maszynkę szybkimi i wprawnymi ruchami, zabrał ze sobą tusz i przygotował stanowisko, by mógł swobodnie sięgać wszystkie potrzebne rzeczy. Jeongguk usiadł na fotelu do tatuowania, przyjmując taką samą pozycję, co ostatnio.
Gdy igła po raz pierwszy wbiła się w jego skórę, na jego usta wkradł się delikatny uśmiech. Nie czuł bólu, jedynie radość z tego, że po raz kolejny robi coś dla siebie. Miał gdzieś, że zapewne Lisa wpadnie w furię, gdy zobaczy tusz pokrywający jego skórę albo że ktoś uzna, że postradał rozum. Może tak właśnie było, ale po raz pierwszy miał to gdzieś. W końcu robił coś dla siebie i był cholernie szczęśliwy z tego powodu.
- A jak poszło spotkanie z ojcem? - spytał w końcu Tae, ścierając nadmiar tuszu z jego skóry.
- Chyba nawet lepiej niż się spodziewałem - odparł brunet, przywołując w myślach niedzielny obiad. - Nie powiedziałem mu o tym, że chciałbym wrócić do malowania. Chcę najpierw nauczyć się malować bez ataków paniki i bez odczuwania presji z czyjejś strony. Chyba go uspokoiłem, bo po telefonie Lisy był mocno zaniepokojony moim stanem. Chyba myślał, że znowu będzie mi potrzebny psychiatra tak jak po wypadku... Nie wiem, co Lisa mu powiedziała... - wyjaśnił, czując gorzki smak rozczarowania, że to Lisa powiedziała jego ojcu, że zachowuje się jak wariat. Oczekiwał od niej wsparcia, a ona bez wahania wbiła mu nóż w plecy.
- Rozmawiałeś z nią o tym? Ona powinna cię wspierać... - powiedział tatuażysta.
Nie lubił myśleć o tym, że Jeongguk jest w związku, ale wiedział, że musi się w końcu pogodzić z tym, że brunet należy do kogoś innego. Nie mógł jednak znieść myśli, że ta dziewczyna nawet nie docenia tego, jaki prezent dostała od losu, poznając kogoś takiego jak Jeongguk. Powinna go wspierać i być przy nim, gdy tak bardzo jej potrzebował.
- Nie rozmawiałem z nią wcale - przyznał brunet. - Odkąd wróciłem do domu, praktycznie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Mamy ciche dni, a ja wcale nie mam chęci z nią o tym rozmawiać. Myślę, że ona nie zrozumie nigdy, jakie to dla mnie ważne.
- Nie powinieneś tłamsić w sobie takich emocji, Gguk. Jako twoja... - urwał na chwilę, jakby kolejne słowa nie chciały przecisnąć się przez jego gardło. - Jako twoja narzeczona... Ona powinna cię wspierać. Powinna chcieć twojego szczęścia.
- To trochę bardziej skomplikowane - odparł Jeongguk, po czym nabrał do płuc dużą dawkę tlenu, zastanawiając się, jak ubrać w słowa cały ten chaos, który w nim tkwił. - Dużo myślałem o tym, co mi ostatnio powiedziałeś... I jestem pewien, że chciałbym wrócić do malowania. Wciąż nie wiem, czy potrafię... Ale to naprawdę daje mi szczęście. Chciałbym znowu malować... - wyznał w końcu.
- W takim razie zrób to. Nie zastanawiaj się, czy innym się to spodoba.
- Kiedy zabrałeś mnie w niedzielę do swojej pracowni... - zaczął nagle. - Byłem cholernie zdenerwowany, ale moje serce biło tak mocno, jak nigdy przedtem. Gdy zacząłeś malować, a moja dłoń poruszała się wraz z twoją, czułem coś takiego... Sam nie wiem. Byłem szczęśliwy. Cieszyłem się, że w jakiś sposób mogę uczestniczyć w tym, jak tworzysz. Inspirujesz mnie. To, w jaki sposób patrzysz na świat... Jak wrażliwy jesteś... To jest tak cholernie fascynujące, że chciałbym być częścią tego świata. A gdy pozwoliłeś mi przejąć kontrolę, gdy nawet nie byłem świadomy tego, że teraz to ja maluję... Czułem się jak wtedy, gdy byłem małym chłopcem, a mój tata uczył mnie jazdy na rowerze. Pamiętam, że tak ostrożnie mnie prowadził, dbał o to, bym się nie przewrócił, a kiedy uznał, że jestem gotowy, pozwolił mi jechać samemu i patrzył na mnie z wielkim uśmiechem na ustach i dumą w oczach, a ja czułem się taki szczęśliwy i wolny. Od wypadku nigdy tak się nie czułem. Aż do tej niedzieli... Sprawiłeś, że po raz pierwszy od dziesięciu lat czułem się wolny i tak cholernie szczęśliwy... Chciałbym znowu tak się poczuć...
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytał tatuażysta, a jego dłonie zastygły odruchowo.
Jeongguk odwrócił się delikatnie w jego stronę i spojrzał mu prosto w oczy.
- Nie wiem, dokąd zmierza ta relacja. To wszystko, co się dzieje, zdaje się mnie przerastać i potrzebuję czasu, by sobie to wszystko poukładać i przemyśleć, ale chcę, żebyś nauczył mnie malować. Tylko ty potrafisz sprawić, że moje ataki ustają... - wyjaśnił niepewnie. Czuł, że jego serce zaczyna być coraz mocniej w jego nagiej piersi, jakby dokładnie wiedziało czego i kogo pragnie. - Potrzebuję cię... - dodał, patrząc mu prosto w oczy.
Nie wiedział, jak nazwać ich relację, ani czy kiedykolwiek będzie potrafił to zrobić, ale taka była prawda. Potrzebował go. Taehyung był jego remedium.
- Dobrze - zgodził się tatuażysta bez najmniejszego wahania. - Nauczę cię na nowo malować - dodał, wyginając swoje wargi w pięknym uśmiechu.
Jeongguk odwrócił się szybko, czując pod powiekami dziwne pieczenie. Taehyung nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, ile to dla niego znaczy. Nie znalazłby słów, które mogłyby wyrazić to, jak wdzięczny był.
- W weekend jestem sam z Jae, jeśli masz ochotę, to możesz do nas przyjść... - zaproponował nagle tatuażysta, znowu przyciskając maszynkę do jego skóry i wprowadzając pod nią kolejną porcję czarnego tuszu.
Nie wiedzieć czemu, ale czuł dziwne zdenerwowanie, że tym razem Jeongguk odmówi, że nie będzie chciał spędzić czasu z nim i Jae. Był tak bardzo przyzwyczajony do bycia odtrącanym, że chyba stało się to oczywiste.
- Naprawdę? - spytał jednak chłopak z ekscytacją w głosie.
- Jasne, że tak. Jae już się o ciebie wypytuje. Dzisiaj rano nawet mi powiedział, że robisz lepsze naleśniki niż ja - zażartował. - Polubił cię - dodał już poważnym głosem.
- Ja też go uwielbiam. To cudowny dzieciak - odpowiedział brunet bez wahania, uśmiechając się na samą myśl o małym chłopcu i jego cudnym, prostokątnym uśmiechu. - Chyba nie ma osoby, której by nie kupił.
- Zdziwiłbyś się - parsknął Tae. - Jae jest uroczy i słodki, dopóki nie dowiedzą się, że jest moim synem - dodał gorzko. - Nawet Minho, gdy znalazł zabawki Jae w łazience i powiedziałem mu, że mam syna, powiedział mi, że jeśli chcę się z nim pieprzyć to fajnie, a jak szukam drugiego tatusia dla mojego syna, to żebym szukał dalej - powiedział, śmiejąc się, chociaż w jego śmiechu wcale nie było słychać rozbawienia.
Czasem naprawdę czuł się tym zmęczony. Kochał Jae i był dla niego najważniejszy, ale chciałby znaleźć kogoś, komu nie przeszkadzałoby to, że jest samotnym ojcem.
- Żartujesz? - spytał brunet wyraźnie zaskoczony jego słowami. - A to kutas - rzucił, nim zdążył ugryźć się w język.
- To zdarza się częściej, niż myślisz - odpowiedział tatuażysta, ścierając krew i tusz z tatuowanego miejsca.
Przez chwilę pokój wypełniało jedynie monotonne bzyczenie maszynki i ich delikatne oddechy. Taehyung skupiał uwagę na wykończeniu oderwanych skrzydeł anioła. Chciał, by były idealne.
- Spotkasz się z nim jeszcze? - spytał nagle Jeongguk, nim zdążył ugryźć się w język.
- Nie sądzę - odparł jednak tatuażysta, bez cienia wątpliwości. - Minho miał być tylko chwilową odskocznią, lekarstwem...
Lekarstwem na ciebie - dokończył w myślach.
Mimo że nie wypowiedział tych słów na głos, Jeongguk dobrze wiedział, co tatuażysta miał na myśli.
- Wyglądałeś wtedy tak seksownie - przyznał nagle tatuażysta, a słysząc te słowa, brunet zagryzł swoją dolną wargę. Nie wiedział, jak Taehyung to robił, ale wystarczyło, że powiedział coś takiego, a w jego brzuchu szalało stado motyli. - Ta cieniutka koszula, wcięta tak mocno, że było widać, jak silną masz klatkę piersiową... Już nie mówiąc nawet o tych skórzanych spodniach, które opinały twoje nogi, jak druga skóra i podkreślały wszystkie najważniejsze miejsca. Wyglądałeś jak ludzkie wcielenie jakiegoś pieprzonego Erosa albo jak najwspanialsza z rzeźb Michała Anioła...
Głos tatuażysty brzmiał tak, jakby dokładnie widział jego obraz w swojej głowie. Wiedział, że być może nie powinien mówić mu tego wszystkiego, ale nie potrafił go okłamywać. Czuł jednak ulgę z powodu tego, że Jeongguk siedział do niego odwrócony plecami. Łatwiej było wyznać mu to wszystko, nie patrząc mu w oczy. Miał wrażenie, że za bardzo się przed nim otwiera, a robiąc to, narażał się coraz bardziej na zranienie. Ufał mu jednak. W jakiś dziwny, niezrozumiały sposób, był pewien, że brunet nie wykorzysta tej wiedzy, by go zniszczyć.
- Patrzyłem na ciebie, gdy tańczyłeś z Jiminem na parkiecie. Na to, jak cudownie porusza się twoje ciało, jakbyś pozwalał, by każdy najdrobniejszy dźwięk przepływał przez nie, sterując nim. Nawet nie wiesz, jak pięknie się uśmiechasz, gdy nie wiesz, że ktoś na ciebie patrzy. Rzadko się uśmiechasz... Ale gdy na ciebie patrzyłem, nie mogłem przestać myśleć o tym, że wrócisz do domu i to ona będzie ciebie mieć. Pomyślałem, że jeśli zabiorę Minho ze sobą, poczuję się lepiej. Gdy rozstałem się z Jiwon, seks był całkiem pomocny, ale najwyraźniej nie tym razem. Gdy go całowałem, nie mogłem przestać myśleć o twoich ustach. Gdy go dotykałem, wyobrażałem sobie, że to ciebie dotykam... A rano czułem się tak cholernie rozczarowany tym, że to nie ty leżysz obok mnie.
- Tae... - wydusił Jeongguk, czując, dziwny ucisk w klatce piersiowej na słowa tatuażysty.
Taehyung powiedział wszystko, co tak naprawdę pragnął usłyszeć, mimo że nie ośmieliłby się nawet o to prosić. To było niezrozumiałe, ale tatuażysta mówił i robił to, co było ukryte gdzieś na dnie jego duszy. To było tak, jakby jako jedyny widział go takim, jakim jest naprawdę.
- Nie oczekuję, że zmienisz dla mnie swoje życie. Jestem daleki od tego. Dla takich jak ja nie robi się takich rzeczy... M-myślę, że dobrze mi zrobi bycie samemu. Może z czasem...
Taehyung znowu zamilkł. Kolejne słowa nie chciały się przecisnąć przez jego gardło. Czy to mogło się zmienić z czasem? Do tej pory każdego dnia pragnął go coraz bardziej, jak miał przekonać siebie samego, że któregoś dnia po prostu obudzi się i Jeongguk będzie mu obojętny?
- Nie byłem z nią - powiedział w końcu brunet, przerywając tę ciszę. - To znaczy, nie byłem wtedy z Lisą. Tak naprawdę, odkąd cię poznałem, nie byłem z nią ani razu - dodał, by tatuażysta miał pewność, o czym mówi. Nie wiedział dlaczego, ale chciał, by Taehyung o tym wiedział. - Gdy zobaczyłem, że z nim wychodzisz... Wybiegłem za wami. Chciałem cię zatrzymać. Sam nie wiem dlaczego. Chciałem ci powiedzieć, że nie chcę, żebyś z nim szedł, że to, co powiedziałem w łazience to nieprawda. Szukałem cię przed klubem, ale kiedy cię znalazłem... Całowałeś się z nim, a potem wsiedliście do jego auta. Tej nocy nie mogłem spać. Leżałem w łóżku obok Lisy i cały czas myślałem o tobie...
- Czemu mi o tym nie powiedziałeś?
- To i tak by nic nie zmieniło... Ja wciąż miałbym narzeczoną, a ty wciąż zasługiwałbyś na coś lepszego... - wydusił.
Po raz pierwszy powiedział to na głos i czuł na języku gorzki smak tych słów. Yoongi miał rację. Taehyung zasługiwał na coś lepszego, niż to, co był w stanie mu dać. Obaj dobrze o tym wiedzieli, ale jego słowa zawisły ciężko nad ich głowami, niemal pozbawiając ich obu oddechu.
***
Taehyung przesunął igłą w dół, kończąc ostatni fragment zwiewnej sukni anioła i pozwolił, by jego usta wygięły się w delikatny łuk. Wyłączył maszynkę i przyjrzał się temu, co wyszło spod jego ręki. Tatuaż był naprawdę piękny. Brakowało w nim jeszcze odpowiedniego cieniowania, ale jego wprawne oko bez problemu było w stanie dostrzec, jak będzie wyglądał efekt.
Ten anioł był fenomenalny. Dokładnie tak, jak jego właściciel.
Czerwonowłosy zagryzł swoją dolną wargę i pozwolił sobie na to, by jeszcze przez krótką chwilę bezkarnie podziwiać plecy Jeongguka. Odłożył maszynkę na stolik i wstał ze swojego miejsca.
- Skończyliśmy na dzisiaj - powiedział w końcu.
- Serio? - spytał brunet z wyraźną ekscytacją.
- Wstań - polecił tatuażysta. - Wyczyszczę nadmiar tuszu i osocza - wyjaśnił.
Jeongguk podniósł się ze swojego miejsca i stanął plecami do tatuażysty. Taehyung spryskał jego plecy jakimś preparatem, a potem zaczął je wycierać papierowym ręcznikiem. Jego dotyk był profesjonalny, ale też bardzo delikatny, jakby nie chciał sprawić mu bólu. Faktycznie po kilkugodzinnym dziaraniu, jego skóra była mocno uwrażliwiona, ale mimo to czuł ogromną radość.
- Masz jeszcze maść, którą ci ostatnio dałem? - spytał Taehyung z wyraźną troską.
- Tak, mam.
- Smaruj nią tatuaż, tak jak poprzednio ci kazałem i ogranicz siłownię. Niech tatuaż dobrze się wygoi, a wtedy ustalimy sesję na cieniowanie. Wystarczy jedna dodatkowa sesja, bo cieniowanie idzie znacznie szybciej - wyjaśnił, a Jeon przytaknął.
Taehyung zmył do końca całe osocze i tusz, po czym wytarł jego skórę do sucha i wyrzucił ręcznik. Sięgnął z szafki maść i ponownie wrócił do chłopaka. Nabrał sporą ilość preparatu na swoją dłoń i zaczął ją delikatnie wcierać w zaczerwienioną skórę.
Jeongguk był bardzo wytrzymały. Podczas tatuowania ani razu nie uskarżał się na to, że coś go boli, chociaż siedział tutaj kilka godzin. Jego skóra była mocno zaczerwieniona, szczególnie w miejscach, gdzie linie były grubsze i był zmuszony sunąć maszynką kilka razy. Starał się wcierać maść na tyle delikatnie, by nie sprawić mu bólu.
- Chcesz zobaczyć? - spytał, gdy skończył rozprowadzać preparat na całej długości pleców mężczyzny.
Jeongguk skinął głową z wielkim uśmiechem na ustach i bez wahania zbliżył się do lusterka. Podobało mu się to, że chłopak śmiało spojrzał na odbicie swoich wytatuowanych pleców. Dobrze pamiętał, jak pobladł, gdy poprosił go, by pokazał mu swoje plecy pierwszy raz. Brunet uważał, że blizna, którą miał na plecach po wypadku, szpeci jego ciało, wstydził się jej, mimo że jego zdaniem było to całkowicie nieuzasadnione. Teraz jednak patrzył na swoje plecy z uśmiechem na ustach.
Na widok jego uśmiechu poczuł dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Być może ten piękny uśmiech, zdobiący jego wargi, był początkiem nowej drogi. Na ten widok sam mimowolnie się uśmiechnął.
- Podoba ci się? - spytał, pokonując dzielący ich dystans.
Gdy stanął przed Jeonggukiem i spojrzał mu prosto w oczy, dostrzegł, że jego oczy błyszczą od zbierających się w nich łez. Brunet chwycił go mocno i oplótł szczelnie swoimi ramionami.
- Dziękuję - szepnął cicho.
Taehyung mógł wyczuć, że jego ciało lekko drży i jedynie uniósł swoje dłonie, oplótł jego sylwetkę i odwzajemnił jego uścisk, jednocześnie wtulając swoją twarz w jego nagie ramię. Czuł na jego skórze zapach jego perfum. Słyszał w uszach głośne bicie swojego serca i chciał, by ta chwila trwała wiecznie, jednak po chwili odsunął się od niego niechętnie.
- Nie płacz, Łobuzie - to mówiąc, uśmiechnął się do niego łagodnie i starł delikatnie łzę, która stoczyła się po jego policzku.
- Ty jeden wiesz, ile to dla mnie znaczy - wyznał brunet, splatając ich dłonie, a w odpowiedzi Taehyung ścisnął nieco mocniej jego dłoń.
- Wiem i dlatego jestem szczęśliwy, że mogłem to dla ciebie zrobić. Jak skończymy z cieniowaniem, będzie jeszcze piękniejszy - powiedział niskim, ciepłym głosem. - I przy okazji... Mam coś dla ciebie - dodał tatuażysta, po czym pobiegł w stronę szafki i po chwili wrócił z czymś białym w dłoni.
Jeongguk spojrzał na jego dłoń i dostrzegł w niej kopertę. Zdziwiony, ściągnął swoje idealne brwi razem i spojrzał na niego pytająco.
- Yoongi powiedział mi, że zapłaciłeś mu za wszystkie nasze spotkania, nawet to, które odwołałem, gdy Jae był chory... - wyjaśnił tatuażysta. - Nie mogę wziąć tych pieniędzy. Ten układ...
- Tae, to twoje pieniądze. Zasłużyłeś na nie - odparł Jeongguk.
Był szczerze zaskoczony, że tatuażysta chce oddać mu te pieniądze. Ludzie zwykle robili wszystko, by je od niego wyciągnąć.
- Nie chcę, żebyś mi płacił za czas, który spędziliśmy razem. To nie w porządku. Zachowałem się jak totalny dupek, gdy zgodziłem się na ten układ.
- Tae, potrzebujesz tych pieniędzy. Ty i Jae ich potrzebujecie - starał się przekonać brunet, ale tatuażysta wciąż trzymał kopertę, wyciągniętą w jego stronę.
- Więc zarobię je uczciwie. Nie chcę, żebyś myślał, że to, co robię, robię dla pieniędzy. Mam gdzieś czy jesteś milionerem, czy obrabowałeś bank i śpisz na forsie. Nie chcę twoich pieniędzy, chcę twojej przyjaźni - powiedział stanowczo.
Jego spojrzenie było tak zacięte i zdeterminowane, że Jeongguk dobrze wiedział, że z nim nie wygra.
- Okay - przytaknął więc i wsunął kopertę do kieszeni swojej marynarki. - Ale gdy skończysz ten tatuaż, zabieram ciebie i Jae na obiad i ogromną porcję lodów - oznajmił, a tatuażysta roześmiał się głośno.
- Okay, na to mogę się zgodzić. Chodź, zabezpieczę ci tatuaż - to mówiąc, tatuażysta podszedł do niewielkiego stolika i sięgnął z niego folię zabezpieczającą. - Jak wrócisz do domu, możesz ją zdjąć. Najlepiej przemyć tatuaż wodą z mydłem, a potem posmarować maścią, którą ci dałem.
Czerwonowłosy ponownie zbliżył się do Jeongguka, który przyglądał się uważnie jego gestom. Spojrzał na jego dłonie, na których wciąż miał czarne rękawiczki lateksowe, po czym przeniósł wzrok na jego odkryte przedramiona, śledząc uważnie napinające się mięśnie i widoczne pod warstwą skóry żyły, które wiły się pomiędzy tatuażami jak węże.
Nie wiedział, co takiego było w tych dłoniach, ale wydawały mu się niezwykle pociągające. Podobały mu się jego smukłe, długie palce, widoczne żyły i tatuaże zdobiące skórę w kolorze rozgrzanego karmelu. Niemal czuł mrowienie w opuszkach palców, by móc dotknąć jego skóry.
Przeniósł swój wzrok nieco wyżej i na chwilę zawiesił go na głęboko wciętym dekolcie czarnej koszulki tatuażysty. Czerwony kwiat lotosu, zatopiony w pięknej mandali znikał za czarną tkaniną, która uniemożliwiała mu dostrzeżenie reszty tego cudownego tatuażu. Tak bardzo pragnął zobaczyć, co skrywa ten cienki materiał.
- Tae... - zaczął niepewnie, po czym zwilżył nerwowo swoje wargi.
Wiedział, że nie powinien tego robić, ale ciekawość była silniejsza od niego i już nie potrafił się powstrzymać. Tatuażysta uniósł na niego swój wzrok, patrząc mu prosto w oczy spod kurtyny grubych rzęs, których mogłaby mu pozazdrościć niejedna kobieta.
- C-czy... Czy mógłbym zobaczyć twoje tatuaże? - spytał, czując, jak jego puls przyspiesza.
Na jego pytanie, Taehyung zamrugał kilka razy, po czym wyprostował się i odłożył rolkę folii na bok.
- Chcesz zobaczyć moje tatuaże? - powtórzył, jakby nie był pewien, czy dobrze usłyszał, a Jeongguk skinął, czując, że jego gardło zamyka się tak bardzo, że nie mógłby wymówić ani słowa.
Tatuażysta zwilżył swoje usta, sunąc po swojej dolnej wardze w tak powolny i cholernie seksowny sposób, że Jeongguk zastanawiał się, czy Taehyung postanowił go torturować. Zdawało mu się, że nagle temperatura w pomieszczeniu wzrosła, chociaż czerwonowłosy nawet nie zdążył zdjąć koszulki. Słyszał w uszach swój przyspieszony oddech i dźwięk łomotania własnego serca. Przełknął z trudem, ale nawet na chwilę nie odrywał oczu od kocich ruchów mężczyzny zbliżającego się w jego stronę.
Taehyung zatrzymał się, dopiero gdy dzieliła ich jedynie odległość nie większa niż dwa kroki, po czym bez słowa złapał za dół swojej czarnej koszulki i wyciągnął ją ze swoich spodni. Podwijał ją do góry niemiłosiernie powoli, jakby chciał go tym torturować, a z każdym kolejnym pokonanym przez niego centymetrem, Jeongguk czuł, że jego serce bije coraz mocniej. Wstrzymał powietrze, ale nawet na chwilę nie odwracał swoich głodnych oczu.
Był głodny jego widoku. Pragnął zobaczyć, co skrywa ten czarny materiał. Tak, jak widział to już wcześniej, brzuch tatuażysty był gładki, pozbawiony tatuaży. Jego skóra gładka i tak samo karmelowa, mięśnie brzucha nie tak mocno zdefiniowane, jak jego, ale delikatnie zarysowane, z mocniejszą linią V, która tak seksownie znikała w czarnym materiale jego spodni.
Gdy tatuażysta podciągnął koszulkę na wysokość swojej piersi, Jeongguk poczuł, że robi mu się sucho w ustach. Obydwa sutki tatuażysty zdobiły srebrne kolczyki przypominające kształtem niewielkie sztangi. Taehyung zdjął swoją bluzkę przez głowę, a on wciąż nie mógł oderwać wzroku od tych kolczyków. To było tak cholernie seksownie, że niemal nie był w stanie oddychać.
Przez chwilę zastanawiał się, jakby to było przesunąć swoim językiem po jego sutkach i zassać na nich swoje wargi. Nigdy wcześniej nie miał podobnych myśli, a teraz nie mógł nad nimi zapanować.
Zmusił się w końcu, by przesunąć wzrok nieco wyżej i dostrzegł, że lewą pierś tatuażysty zdobi tatuaż, który stanowił odcisk małej dłoni, z wytatuowanymi liniami papilarnymi. Nie miał najmniejszych wątpliwości, czyja to dłoń. Jak się domyślił, to był właśnie ten tatuaż, który Taehyung zrobił z myślą o kimś. Gdy mu o nim opowiadał, nie wiedział wtedy, że chłopak ma syna, teraz był pewien, że to odcisk jego rączki ma wytatuowany na wysokości swojego serca. Jae był jego całym światem.
Nad tym tatuażem widniała ta przepiękna mandala, z której wyłaniał się czerwony lotos. Mandala pokrywała jego dekolt i obojczyki, kończąc się tuż nad piersią. Reszta torsu była gładka. Gdy tatuażysta dostrzegł, że Jeongguk uważnie zbadał wzrokiem, cały przód jego klatki piersiowej, odwrócił się powoli i stanął do niego tyłem, ukazując swoje plecy.
Na widok pleców tatuażysty, Jeongguk wypuścił głośno powietrze. Całe jego plecy pokryte były tatuażem przedstawiającym ogromnego feniksa o przepięknych, rozłożystych skrzydłach skąpanych we wszystkich kolorach ognia. Na prawej łopatce, w tym samym miejscu, gdzie jego ciało zdobiła szpecąca blizna, na ciele Tae wytatuowano krótki napis: „Sky above me, earth below me, fire within me".
Nie mogąc się powstrzymać, zrobił dwa kroki do przodu, zmniejszając dzielący ich dystans niemal do minimum i wyciągnął swoją dłoń. Gdy opuszki jako palców zetknęły się ze skórą tatuażysty, znowu wstrzymał oddech. Jego naga skóra była tak gładka pod jego palcami, tak cudownie karmelowa w miejscach wolnych od tuszu.
Czując, jak jego dłonie gładzą teksturę jego skóry i kontury mięśni pleców, Taehyung zamknął oczy. Nie pamiętał, by ktoś kiedykolwiek dotykał go w taki sposób. Chciał, by ta chwila trwała wiecznie. Pragnął, by Jeongguk dotykał go, dopóki nie rozpadnie się na małe kawałki pod dotykiem jego rąk.
Brunet powoli, niespiesznie sunął swoimi dłońmi po każdym kawałku jego pleców, znacząc palcami linie tatuażu, a on miał wrażenie, jakby w końcu odradzał się, jak ten ognisty feniks na jego plecach. Czuł, jak pod dotykiem dłoni bruneta, każda komórka jego ciała rodzi się na nowo.
- Zrobiłem ten tatuaż, gdy Jiwon odeszła... - szepnął.
Chyba nigdy nikomu nie mówił, jakie znaczenie miał dla niego ten tatuaż. Gdy Jiwon zniknęła, myślał, że to koniec świata, ale wtedy postanowił sobie, że nie podda się tak łatwo i któregoś dnia odrodzi się na nowo.
Powstanie, jak starożytny feniks z popiołów i odrodzi się dla kogoś innego.
Jeongguk obszedł go powoli, wciąż sunąc swoją dłonią po jego wytatuowanych barkach w kierunku jego ramienia, by w końcu dotrzeć do jego klatki piersiowej. Stanął na wprost niego i na chwilę ich oczy się spotkały. Brunet mógłby przysiąc, że tatuażysta przestał oddychać. Jego oddech również był dziwnie nieregularny, ale nie miał zamiaru przestać.
Był tak nim zafascynowany, że nie potrafił oderwać od niego oczu. Był jak zahipnotyzowany, jakby spoglądał na jakieś mityczne bóstwo, które postanowiło w końcu objawić się zwykłemu śmiertelnikowi. Nie mógł oderwać od niego spojrzenia. Zarysował palcami linię jego obojczyków, pokrytą czarną mandalą i przesunął dłoń w kierunku odcisku dłoni Jae.
- Twoje tatuaże... - zaczął lekko drżącym głosem, po czym zwilżył swoje wargi, czując suchość w ustach i jakże charakterystyczny uścisk w dole brzucha. - Twoje tatuaże są piękne...
Spojrzenie jego ciemnych oczu przesunęło się nieco niżej, ponownie wracając do jego przekłutych sutków. Nie mogąc się powstrzymać, przejechał swoim palcem wskazującym po jego lewym sutku, delikatnie drażniąc go opuszkiem palca. Z warg tatuażysty wyrwało się ciche, lekko drżące westchnięcie.
Słysząc to, Jeongguk uniósł swój wzrok i odszukał spojrzenie tęczówek w kolorze onyksów, ale jego dłoń nawet przez chwilę nie przestała się poruszać. Oczy tatuażysty były zwężone, skupione wyłącznie na palcach kreślących powolne, misterne wzory na jego skórze, która zdawała się palić pod jego dotykiem. Kiedy brunet ponownie przesunął swoją dłoń na jego lewy sutek i lekko za niego pociągnął, jęknął.
Jeon zagryzł swoją dolną wargę, a jego ręce powędrowały po nagim torsie czerwonowłosego mężczyzny, badając zarys mięśni pod jego gładką, karmelową skórą. Był zdumiony, jak twarde było jego ciało, kiedy jego skóra była tak miękka i gładka. Brunet zjechał dłonią jeszcze niżej, zarysowując stonowane mięśnie brzucha i zatrzymał ją dopiero, gdy poczuł pod opuszkami palców delikatne włoski, tuż nad linią jego bokserek.
- Ty jesteś taki piękny... - szepnął, czując, jak serce obija się mocno o żebra, a mięśnie brzucha kurczą się w przypływie podniecenia.
- Gguk... - wydusił z trudem tatuażysta.
- Jesteś taki piękny... - powtórzył już bardziej pewnym głosem.
Miał wrażenie, że wszystko wokół się kręci, znowu brakowało mu powietrza i zdawało mu się, że zaraz się udusi albo zemdleje, jeśli nie dostanie wystarczającej dawki tlenu.
A w tej chwili jedynie jedna rzecz mogła mu zwrócić oddech...
Nie myśląc długo, zrobił krok do przodu, zatrzymując się na tyle blisko, że wystarczyło kilka centymetrów, by ich twarze się ze sobą zetknęły. Impuls, by go dotknąć, by go pocałować, był tak silny, że nim zdążył się nad tym zastanowić, przywarł do niego swoimi ustami. W pierwszej chwili sunął swoimi wargami niepewnie po tych miękkich, zachęcających wargach tatuażysty, ale starczyło jedynie kilka sekund, by Taehyung chwycił go mocno za kark i pogłębił ich pocałunek, wkradając się między jego wargi swoim zakolczykowanym językiem.
Jego pocałunek go pochłonął, był nieco szorstki i chaotyczny, ale pewny. Nie był w stanie złapać oddechu, mógł tylko kraść powietrze z jego płuc. Nigdy nie był tak całowany, tak namiętnie i intensywnie, że nie liczyło się nic innego oprócz tego mężczyzny, który tańczył swoim zwinnym językiem wewnątrz jego ust, smakując go szybko i zachłannie, jakby wiedział, że żyją kradzionym czasem.
Teraz nie liczyło się to, że są z dwóch różnych światów, że gdy stąd wyjdzie, wciąż będzie narzeczonym Lisy i nie będą do siebie należeć. Liczył się jedynie smak jego języka, jego płynne ruchy, mocny uścisk jego dłoni, ciepło jego wytatuowanego ciała, przywierającego do jego mlecznej skóry, podczas gdy cały drży z emocji.
Gdy nie mogli już dłużej wytrzymać bez zaczerpnięcia oddechu, Taehyung odsunął się od niego nieznacznie, jednak oparł czoło na jego czole. Oddychał ciężko. Ich urywane, gorące oddechy mieszały się w jedno.
- Gguk... - szepnął tatuażysta, nie będąc w stanie powiedzieć nic więcej.
- Tae... - powiedział cicho w odpowiedzi, jakby chciał sprawdzić, jak będzie brzmiało imię tatuażysty, staczając się z jego opuchniętych od pocałunku ust.
- Gguk, co my robimy? - spytał Taehyung z wargami tuż przy jego wargach.
- Powiedziałeś, żebym pocałował cię, gdy będę pewien, że tego chcę... Chcę tego. Bardziej niż czegokolwiek innego... - wyznał pewnym głosem.
Tatuażysta przyglądał mu się przez krótką chwilę, jakby zbierał myśli lub walczył ze zdrowym rozsądkiem, ale kiedy wbił w niego swoje ciemne tęczówki, jego oczy niemal płonęły i starczyło jedynie kilka sekund, by tym razem to on pokonał dzielący ich dystans i przywarł silnie do warg bruneta, spijając z nich jego słowa.
Chcę tego.
Brzmiało mu w głowie, gdy przekładał na pocałunek wszystkie targające nim uczucia. On również tego pragnął. Pragnął tego tak bardzo, że to pragnienie było niemal bolesne. Przesunął swoim językiem po jego dolnej wardze, a brunet rozchylił swoje wargi, pozwalając, by jego język wsunął się do jego ust.
- Marzyłem o tym, odkąd tylko cię zobaczyłem w naszym studio - szepnął mu prosto w usta, po czym przesunął swoje stęsknione wargi w kierunku jego żuchwy, składając mokre pocałunki wzdłuż linii jego szczęki.
Z ust bruneta wydobyło się ciche jęknięcie, a jego dłonie niemal odruchowo odnalazły drogę do ognistoczerwonych kosmyków. Odchylił nieco swoją głowę do tyłu, eksponując smukłą szyję i dając tatuażyście lepszy dostęp, z czego Taehyung z chęcią skorzystał. Przesunął swoim zakolczykowanym językiem po linii jego szczęki, po czym zjechał na szyję, składając na niej czułe pocałunki. Po chwili takich pieszczot przesunął swoje wargi wyżej i zaczął delikatnie gryźć płatek jego prawego ucha.
- Jest w tobie coś takiego. Po prostu nie mogę się temu oprzeć... - szepnął mu do ucha.
Jeongguk odsunął się delikatnie i spojrzał mu prosto w oczy. Taehyung dostrzegł, że na krótką chwilę, jego wzrok powędrował w kierunku jego warg. Brunet zbliżył do niego swoje usta, jednak zatrzymał je dosłownie na kilka milimetrów od jego ust. Tatuażysta mógł poczuć na swoich wargach jego gorący oddech.
- To nie opieraj się temu... - poprosił szeptem. - Przynajmniej nie dzisiaj... - to mówiąc, chwycił zębami jego dolną wargę i pociągnął za nią mocno, po czym pocałował go gwałtownie.
Tym razem to on wprosił się swoim językiem do ust tatuażysty, pogłębiając pocałunek. Chciał go skosztować chociaż raz. Chciał zapamiętać, jak to jest być przez niego całowanym, czuć jego dłonie na swoim ciele.
Chciał więcej, więcej i więcej...
W przypływie podniecenia, Taehyung popchnął go w stronę szafy i przyparł go do niej swoim silnym ciałem, a Jeongguk przyciągnął go jeszcze mocniej do siebie. Chciał go czuć jeszcze bliżej, dokładniej. Czuł, że podniecenie ogarnia całe jego ciało, umiejscawiajac się w splocie jego ud i wybuchając płomieniem w jego podbrzuszu. Odruchowo złapał tatuażystę za pośladki, dociskając jego biodra do swoich, a gdy poczuł, jego twarde przyrodzenie boleśnie wbijające się w jego udo, z jego warg wyrwał się głośny jęk.
Taehyung chwycił w zęby jego dolną wargę i zagryzł się na niej mocno, a jego prawa dłoń przejechała po wyraźnym już wybrzuszeniu w spodniach bruneta. Biodra chłopaka niemal odruchowo naparły mocniej na jego dłoń, pragnąc ponownie poczuć ten cudowny dotyk.
- Ach! Więcej! - wydusił między pocałunkami.
Tatuażysta oderwał się gwałtownie od jego głodnych warg i spojrzał na niego uważnie. Ciemne loki były delikatnie potargane, wargi intensywniej czerwone i lśniące od śliny, rozchylone kusząco, ciemne oczy niemal płonęły z pragnienia, naga klatka piersiowa unosiła się i opadała w chaotycznym oddechu.
Zagryzając swoją dolną wargę, wyciągnął wytatuowane dłonie i chwycił za pasek jego spodni. Rozpinał go powoli, jakby chciał dać brunetowi czas, by zaprotestować, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Jeongguk obserwował go jedynie uważnie, wstrzymując oddech. Czuł, jak z każdą chwilą jego puls przyspiesza. Nie wiedział, czego powinien się spodziewać, ale był cholernie podekscytowany.
Tatuażysta rozpiął pasek, a potem suwak jego spodni i zsunął czarną tkaninę z jego bioder do wysokości jego łydek. Widząc wyraźnie wybrzuszenie w ciasnych bokserkach chłopaka, zwilżył swoje wargi. Tak bardzo pragnął go dotykać. Brunet pochłaniał go swoim wzrokiem, wyczekując na jego kolejny ruch.
Był przekonany, że czerwonowłosy ponownie przesunie swoją dłonią po jego wzwodzie albo zaciśnie swoje długie, wytatuowane palce na jego długości dokładnie tak, jak to sobie wyobrażał, gdy dotykał się myśląc o nim. Tatuażysta zrobił jednak coś, czego kompletnie się nie spodziewał.
Bez najmniejszego zawahania Taehyung upadł przed nim na kolana i jednym zwinnym ruchem zsunął jego bokserki, eksponując jego lędźwie. Jeongguk poruszył się nerwowo, nieco zawstydzony. Nigdy wcześniej nie stał nagi przed innym mężczyzną. Czuł na sobie jego wzrok. Tatuażysta patrzył na niego, bezwstydnie chłonąc jego obraz, ale to w dziwny sposób podniecało go jeszcze bardziej. Jego penis drgnął mocno, unosząc się jeszcze bardziej, a on przełknął z trudem.
- Tae... C-co ty... Co robisz? - spytał zawstydzony, a z jego warg wyrwał się nerwowy śmiech.
Rozchylił ponownie swoje wargi, chcąc go spytać, czemu przed nim uklęknął, ale nim jakiekolwiek pytanie zdążyło opuścić jego usta, rozgrzane wargi tatuażysty wylądowały na czubku jego penisa, zaciskając się na nim mocno.
- Och, kurwa! - zaklął głośno brunet, odrzucając głowę do tylu.
Nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. To przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Lisa nie była zbytnią fanką seksu oralnego, przez co nawet nie pamiętał, kiedy ostatni raz dane mu było doświadczyć tego rodzaju pieszczoty. Podczas całego ich związku zdarzyło się to może dwa lub trzy razy i zapewne wszystkie te epizody miały miejsce na początku ich randkowania, a już na pewno dziewczyna nie była w tym tak dobra, jak Taehyung.
Tatuażysta praktycznie nie używał swoich rąk. Jego wytatuowane dłonie zaciskały się mocno na jego udach, podczas gdy jego usta sprawiały, że niemal odlatywał. Chłopak ssał go mocno, tańcząc wokół jego nabrzmiałego członka swoim językiem, co jakiś czas dodatkowo drażniąc wrażliwą główkę srebrnym kolczykiem, co niemal doprowadzało go do obłędu.
Jeongguk nie do końca wiedział, jak powinien się zachować, więc zacisnął mocno swoje dłonie na blacie szafki, o którą się opierał, by powstrzymać się przed zatopieniem ich w ognistoczerwone loki mężczyzny klęczącego przed nim. To, co robił tatuażysta było tak cholernie podniecające, że zagryzł mocno swoją dolną wargę, by przypadkiem z jego ust nie wyrwały się głośne jęki. Wiedział, że byli w studio sami. Namjoon wziął wolne, by pomóc ojcu z jakimś dużym zleceniem w warsztacie, a Yoongi musiał pojechać do hurtowni, mimo to czuł się nieco zawstydzony.
Tatuażysta jednak patrzył mu cały czas wyzywająco w oczy, bezwstydnie wsuwając jego penisa coraz głębiej, nie szczędząc przy tym swojego cholernie zwinnego języka, ani śliny, która błyszczała zachęcająco na jego rozchylonych wargach.
- J-Jezu... - jęknął Jeon, sunąc dłonią po swoich ciemnych włosach.
Taehyung odsunął się od niego delikatnie i pozwolił, by jego nabrzmiały penis po prostu wysunął się z jego ust, po czym chwycił go swoją wytatuowaną dłonią i zaczął nią poruszać rytmicznie w górę i w dół, dokładnie rozsmarowując cały preejakulat i ślinę. Jego dłoń poruszała się wręcz w idealnym tempie, raz mocnym i szybkim, by za chwilę poruszać się wolno i zmysłowo, jakby dokładnie wiedział, co robić, by sprawić mu niebywałą przyjemność. Czerwonowłosy oblizał swoje wagi, jakby chciał z nich spić jego smak, po czym uśmiechnął się do niego zawadiacko, wyglądając przy tym tak cholernie seksownie i nieprzyzwoicie.
- Och, cholera, smakujesz jak niebo - tylko to jedno zdanie opuściło jego idealne wargi, ale tyle wystarczyło, by w splocie ud Jeongguka wybuchł prawdziwy ogień, a główka jego penisa zaczęła mocniej błyszczeć od jego soków.
Widząc to, tatuażysta nie tracił ani chwili, ponownie przesunął usta na niego, mocząc jego penisa swoją ciepłą śliną, jednocześnie zbierając językiem cały przezroczysty płyn, a Jeongguk jęknął przeciągle, odchylając swoją głowę do tyłu.
Jezu chyba właśnie umarł i trafił do raju.
- Nie musisz się stopować - powiedział nagle Tae.
Jego głos był niski, lekko zachrypnięty i niesamowicie seksowny. Wciąż nie wstając z kolan, złapał za jego prawą dłoń i położył ją na swojej głowie, po czym ponownie zbliżył się do jego twardego członka.
- Chcę, żebyś doszedł w moich ustach - mruknął seksownie, omiatając swoim gorącym oddechem jego penisa.
Chwycił go mocno swoją wytatuowaną dłonią i przesunął swoim językiem po całej jego długości od wrażliwych jąder, sunąc po całym trzonku, aż po samą nabrzmiałą od podniecenia główkę, ponownie zbierając na swój język jego preejakulat. Chciał czuć jego smak, chciał go ssać i lizać, dopóki Jeongguk w końcu mu się nie podda i nie rozleje się wprost do jego gardła.
- Och, kurwa... - zaklął Jeon gardłowo, gdy usta tatuażysty szczelnie oplotły jego długość, tym razem jednak jego palce zacisnęły się silnie wokół czerwonych kosmyków, ciągnąc za nie niemal boleśnie.
Pod wpływem bólu, Taehyung ponownie uniósł swój wzrok na niego, ale Jeon dostrzegł w jego oczach jakiś dziwny błysk i mógłby przysiąc, że tatuażysta uśmiechnął się do niego zachęcająco, wciąż ssąc go mocno.
Ależ to było podniecające.
Nie mogąc się powstrzymać, wypchnął swoje biodra nieco mocniej do przodu, jednocześnie zaciskając palce na czerwonych kosmykach, a tatuażysta w odpowiedzi rozchylił bardziej swoje wargi, pozwalając, by jego twardy penis wsunął się głębiej do jego ust.
- Ach! Tae - jęknął brunet przeciągle, gdy główka jego penisa otarła się o tylną ścianę gardła mężczyzny.
Po raz pierwszy w życiu czuł coś takiego. Nigdy wcześniej seks oralny nie sprawiał mu takiej przyjemności. Czując, jak łapczywie tatuażysta go ssie, pragnął poczuć to jeszcze raz. Nie chciał go do niczego zmuszać, więc jedynie popchnął delikatnie jego głowę w dół, chcąc mu tym samym dać do zrozumienia, że pragnie, by zrobił to jeszcze raz, a Taehyung bez żadnych protestów wsunął go jeszcze głębiej.
- Och tak! - zaskomlał Jeon, czując, jak główka jego penisa ponownie uderza o delikatną ścianę gardła tatuażysty.
Kim bez problemu pozwolił mu przejąć kontrolę, a brunet z chęcią z tego skorzystał. Już nie był taki spięty jak na początku. Teraz nie miało znaczenia to, że to inny mężczyzna go zaspokajał, liczyło się jedynie to cudowne uczucie, jakie mu dawał. Jak nikt inny.
- Och! Nie, nie, nie. Błagam... Nie przerywaj! - jęknął żałośnie, gdy poczuł, że tatuażysta odsuwa się od niego delikatnie.
Taehyung jednak nie zaprzestał swoich pieszczot. Wciąż ssąc go mocno, wyciągnął swoją dłoń w stronę szafki i sięgnął z niej jakieś pudełeczko. Jeon zatracił się w tej przyjemności tak bardzo, że nawet nie był w stanie zarejestrować, co tatuażysta robi, dopiero gdy poczuł, że prawa dłoń tatuażysty wsuwa się między jego nogami w kierunku jego pośladków, spiął się nieco.
Nie był wcześniej z żadnym mężczyzną i nawet nie wiedział, czego się spodziewać, ale ufał mu, postarał się więc zrelaksować. Popchnął ponownie głowę tatuażysty do przodu, prosząc go, by ponownie wsunął go głębiej, a Taehyung zrobił dokładnie to, czego pragnął. Gdy ssał go mocno, jego pokryte wazeliną palce wsunęły się między krągłe, wysportowane pośladki Jeongguka i zaczęły delikatnie masować jego wejście.
Widział, że chłopak spiął się, czując jego palce napierające na ciasne wejście, więc skupił się na tym, by dać mu jeszcze większą przyjemność. Przesunął mocno swoim językiem po całej długości jego penisa. Wysunął go niemal całkowicie, po czym naparł swoim kolczykiem na wrażliwe wędzidełko i przez chwilę skupiał się dokładnie na tym miejscu, drażniąc je intensywnie swoim kolczykiem, po czym to samo zrobił z nabrzmiałą główką, a gdy z ust bruneta wyrwało się soczyste przekleństwo, korzystając z okazji, wsunął w niego swój palec.
- Ach! - stęknął Jeon.
To uczucie było dziwne, nikt nigdy nie pieścił go w taki sposób. Czuł lekkie pieczenie, ale nie było to nieprzyjemne, a dodatkowo usta tatuażysty wciąż torturujące jego wrażliwą główkę bardzo skutecznie odwracały jego uwagę. Gdy poczuł, że Taehyung napiera na jego wejście drugim palcem, już nie czuł się tak zestresowany. Wręcz przeciwnie, chciał zobaczyć, co mężczyzna ma zamiar zrobić.
Gdy Tae zagłębił drugi palec w jego wnętrzu, zaczął nimi poruszać najpierw niezwykle powoli, krzyżując je ze sobą, po chwili jednak jego ruchy stały się szybsze. Im dłużej palce tatuażysty tańczyły w jego wnętrzu, tym bardziej przyjemne było to, co robił.
- Powiedz, jak ci jest? - spytał czerwonowłosy, niskim, seksownym głosem, gdy na chwilę zaprzestał go ssać. Nie był pewien, czy Jeongguk odpowie, ale chciał usłyszeć jego głos.
- D-dobrze... - powiedział chłopak, wyraźnie zawstydzony.
To było cholernie urocze, ale pragnął, by Jeongguk wyzbył się tej nieśmiałości. Chciał, by chłopak nauczył się dbać o siebie i brać to, czego pragnął. Uśmiechnął się więc do niego zwycięsko i podkurczył swoje palce tak, by wycelować nimi na ten jeden, cudowny punkt, by „dobrze" zmieniło się w coś zupełnie innego...
- Och! KURWA! - zaklął nagle głośno brunet, odruchowo wypychając swoje biodra do góry.
A teraz? - spytał w myślach tatuażysta, po czym z seksownym uśmiechem na ustach, ponownie chwycił wargami jego penisa.
Nie mając jednak zamiaru zwalniać tempa, przesunął swoimi palcami ponownie po jego prostacie, na co brunet zaklął siarczyście.
O tak, to jest dokładnie to, czego pragnął.
Przez chwilę z determinacją stymulował jego prostatę, dopóki nie poczuł, że chłopak sam zaczął mocniej napierać na jego dłoń, pragnąc poczuć ponownie jego długie palce.
Ooo tak, tatuażysta mówił prawdę, wyznając mu, że jego dłonie to narzędzie tortur i przyjemności zarazem.
- Och, Tae! Ja zaraz... - wydusił, z trudem łapiąc oddech.
Taehyung czuł, jak penis Jeongguka puchnie i drga w jego ustach, całe ciało chłopaka drżało z podniecenia i przyjemności, a z jego ust wyrywały się grzeszne jęki. Dobrze wiedział, że jego orgazm jest już blisko i nie miał najmniejszego zamiaru się zatrzymywać. Zacisnął jeszcze mocniej swoje wargi i wziął go tak głęboko, jak tylko mógł, niemal dławiąc się jego twardym penisem, ale miał to gdzieś. Chciał, by Jeongguk rozpamiętywał ten moment i za każdym razem był tak samo twardy, jak teraz.
- Tae... Ja... Już nie mogę... - jęknął chłopak.
Słysząc te słowa, tatuażysta z premedytacją naparł na jego prostatę, a brunet doszedł wzrost jego wargi z głośnym przekleństwem. Eksplodował z taką siłą, że miał wrażenie, że umiera, orgazm przeszył go gorącą do białości falą, wyrywając płacz z jego gardła, paląc go do głębi duszy.
Taehyung nie odsunął się od niego, dopóki nie był pewien, że spił z niego każdą kroplę. Chciał go smakować, chciał czuć go w sobie w każdy możliwy sposób. Gdy w końcu odsunął się od niego, przełknął całą zawartość swoich ust i oblizał opuchnięte wargi z resztek spermy. Wysunął swoje palce z jego wnętrza i wstał z kolan.
- Jezu, Tae... To było kurewsko niesamowite... - powiedział Jeongguk, oddychając ciężko.
Całe jego ciało wciąż drżało od siły orgazmu. Nigdy w życiu nie czuł czegoś podobnego. Lubił seks, ale to, co przed chwilą zafundował mu Taehyung było niewiarygodne. Nigdy wcześniej z nikim nie było mu tak dobrze, a tak naprawdę mężczyzna jedynie zafundował mu część swoich umiejętności.
- Ty jesteś kurewsko niesamowity - odpowiedział tatuażysta i bez wahania wpił się w jego wargi.
Jeongguk mógł wyczuć na jego wargach dziwny, lekko słonawy smak i uświadomił sobie, że to zapewne smak jego własnej spermy, ale w jakiś dziwny sposób podobało mu się to i czuł się jeszcze bardziej pobudzony smakiem ich fizycznej miłości. Odruchowo przyciągnął go mocniej i pogłębił pocałunek, smakując siebie na jego wargach.
- Och, kurwa, Gguk - warkął tatuażysta wprost w jego wargi. - Chcę więcej. Chcę być w tobie... Potrzebuję cię...
- Z-zrób to... - poprosił brunet, nim zdążył się zorientować, o co tak naprawdę prosi.
Pragnął tego. Chciał chociaż raz poczuć, jak to jest mieć go w sobie. Jak to jest, gdy należy się do tego niepokornego, wytatuowanego mężczyzny. Jak to jest należeć do Kim Taehyunga.
Tatuażysta odsunął się od niego gwałtownie. Jego wargi wygięły się w ten cholernie piękny i seksowny uśmiech. Miał wargi mokre od śliny, włosy potargane przez jego dłonie, ale wyglądał niesamowicie pięknie. Jeongguk patrzył na niego jak zahipnotyzowany, chłonąc wzrokiem jego nagi, wytatuowany tors i te cudowne, smukłe palce, które przed chwilą były w nim i nie marzył o niczym innym, jak ponownie poczuć je w sobie.
- Zdejmij do końca swoje spodnie - polecił Taehyung, a sam chwycił za pasek swoich czarnych jeansów.
Jeongguk poczuł, jak jego podniecenie znowu rośnie, a penis niemal jak na zawołanie ponownie twardnieje. Jezu. Był tak cholernie podniecony, że byłby w stanie dojść tu i teraz, jedynie patrząc na jego piękne ciało. Chwycił drżącymi dłońmi za swoje eleganckie buty i zdjął je pospiesznie ze swoich stóp wraz ze skarpetkami, po czym złapał za spodnie, które wciąż krępowały mu łydki i zaczął je szybko ściągać ze swoich nóg. Gdy to robił, przeniósł swój wzrok na tatuażystę, który właśnie kończył zdejmować swoje jeansy.
Taehyung rzucił je niedbale na ziemię obok swoich stóp w miejscu, gdzie już wcześniej wylądowały jego buty i skarpetki, po czym wsunął swoje wytatuowane palce za pasek czarnych bokserek. Jeongguk dostrzegł zarys jego nabrzmiałego penisa pod cienkim materiałem i przełknął z trudem. Nie mógł się doczekać, by w końcu zobaczyć go nago. Wiele razy łapał się na tym, że wyobrażał sobie, jak tatuażysta wygląda bez swoich standardowych, czarnych ubrań, a teraz wiedząc, że będzie miał okazję się o tym przekonać, nie mógł oddychać.
Tatuażysta spojrzał na niego z jakimś dziwnym błyskiem w oku, po czym bez wahania zsunął z siebie bokserki, stając przed nim całkowicie nagim i tak cholernie idealnym. Jeongguk wyprostował się odruchowo i przesunął powoli wzrokiem po jego ciele, chłonąc każdy milimetr. Jeszcze raz przesunął wzrokiem po jego szerokich ramionach, czerwonym kwiecie lotosu, wyłaniającym się z mandali, która pokrywała jego szyję i dekolt. Przesunął ciemnymi tęczówkami po jego przekłutych, sterczących sutkach, między delikatnie zarysowanymi mięśniami brzucha, po lekko ukośnej bliźnie, która kończyła się na dolnych mięśniach brzucha, a potem wstrzymał oddech i zsunął wzrok jeszcze niżej.
I - o Jezu Chryste - jego penis.
Jeongguk zwilżył nerwowo swoje wargi. To przerosło jego najśmielsze fantazje. Penis tatuażysty był idealny. Stał dumnie prawie już w pełnym wzwodzie, niemal dotykając jego płaskiego brzucha, tak cholernie gładki i wręcz nieprzyzwoicie piękny, ale to, co sprawiło, że zmiękły mu kolana, a do ust zaczęła napływać ślina, to coś, co lśniło na samym czubku jego główki...
Jezus Maria! Jego penis też był przekłuty...
- J-Jezu... - wydusił, nie mogąc oderwać oczu od srebrnego kolczyka, który zdobił jego żołądź. - Ty... - zaczął, ale jedynie przełknął z trudem, nie mogąc zebrać myśli.
Czemu widząc ten kolczyk, był tak cholernie podniecony? Czemu patrząc na penisa innego mężczyzny, miał ochotę klęknąć przed nim tak, jak chwilę temu zrobił to Taehyung i ssać go tak mocno, dopóki to on nie dojdzie w jego ustach?
Czerwonowłosy uśmiechnął się do niego łobuzersko. Chwycił w dłoń swojego sterczącego penisa i rozprowadził cały preejakulat, nawilżając jego główkę, po czym przejechał kciukiem po wystającym z jego główki kolczyku.
- Podoba ci się? - spytał, nie oczekując odpowiedzi, a Jeongguk jedynie skinął głową, nie będąc w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa.
Czuł, że znowu robi się cały mokry, a mięśnie jego brzucha zacisnęły się tak bardzo, że niewiele brakowało, by doszedł tu i teraz, po prostu na niego patrząc.
Taehyung uśmiechnął się do niego zwycięsko, chwycił z szafki wazelinę, którą wcześniej smarował swoje palce i nabrał jej porą ilość na dłoń, po czym zaczął ją nanosić na swojego sterczącego członka. Jego ruchy były tak sprawne, jakby robił to już milion razy. Gdy skończył, ponownie nabrał wazeliny na swoją dłoń i zbliżył się do Jeongguka.
- Jeśli już teraz ci się podoba, to poczekaj, aż wymasuję nim twoją prostatę - mruknął niskim, seksownym głosem, niemal wprost do jego ucha.
- M-moje... Moje co? - spytał, czując, jak jego puls przyspiesza.
Tatuażysta zaśmiał się cicho, po czym odgarnął jego włosy, wsuwając czarny kosmyk za jego ucho i pocałował go, dociskając swoje nagie ciało, do tego Jeongguka. Brunet od razu rozchylił wargi i wysunął swój język, zapraszając Tae, by pogłębił pocałunek. Tym razem całowali się wolniej, smakując siebie długo i z pasją, pozwalając, by ich języki ocierały się o siebie zmysłowo.
Po chwili takich pieszczot dłoń tatuażysty wsunęła się między silne, lekko spocone uda bruneta i rozchyliła je, wpraszając się bez pytania, a Jeongguk pozwolił mu na to. Zacisnął mocniej dłonie na jego barkach, nie przestając go całować, a tatuażysta ponownie wsunął swoje nawilżone palce do jego ciasnego wnętrza. Brunet jęknął wprost w jego usta.
Taehyung przez chwilę rozciągał go swoimi smukłymi palcami, całując go niespiesznie, a gdy poczuł, że chłopak jest gotowy, oderwał się od jego słodkich warg. Odwrócił go od siebie i popchnął delikatnie w stronę szafki tak, by mógł się jej przytrzymać, po czym chwycił mocno za jego biodro, zmuszając go, by wypiął się mocniej do tyłu, a sam stanął za nim.
- Och, ale ty masz smakowitą dupcię - mruknął seksownie, a Jeon zagryzł swoją wargę, czując ucisk w dole brzucha.
Podobało mu się, gdy tatuażysta mówił do niego w taki sposób, nim jednak zdążył coś na to odpowiedzieć, Taehyung zniżył się, rozchylił jego pośladki i bezwstydnie przesunął swoim językiem po jego wejściu, zwilżając je śliną.
- Och, kurwa! - zaklął ponownie.
Tatuażysta podniósł się i spojrzał na jego wypięte pośladki. Jezu. To był idealny widok. Jego silne, wytatuowane plecy, lśniące wciąż od maści, którą go nasmarował, wąska talia i te cudowne, krągłe pośladki, wypięte tylko dla niego. Nie mógł się doczekać, by w końcu wsunąć swojego pulsującego penisa do jego wnętrza. Złapał silnie za jego lewe biodro, a prawą dłonią zaznaczył kształt pośladka.
Jego skóra była mleczna i gładka. Niemal idealna. Pomyślał, że brakuje tutaj tylko jednej, cholernie seksownej rzeczy...
- Och! - zawołał Jeon, wyginając swoje plecy w łuk, gdy dłoń tatuażysty wymierzyła mu mocnego klapsa.
Taehyung zbliżył się do niego, dociskając swoje ciało do jego ciała i chwytając swojego penisa, naprowadził go na jego słodkie wejście. Złapał za jego szyję i zwrócił jego twarz ku sobie.
- A teraz potrzebuję, żebyś się rozluźnił. Skup się na mnie. Myśl tylko o mnie - szepnął i złączył ich usta razem, całując go czule, jednocześnie zaczął się w niego wsuwać.
Jeongguk zacisnął swoje dłonie mocniej na jego ręce, ale nie przestał go całować, smakując go zachłannie, podczas gdy tatuażysta wypełniał go coraz bardziej. Gdy wsunął się do samego końca, brunet jęknął wprost w jego wargi.
- Jezu, jesteś tak cudownie ciasny... - mruknął mu do ucha. - Mógłbym dojść już teraz...
- Och, proszę... Więcej - polecił brunet, nie mogąc już wytrzymać.
Pragnął więcej. Pragnął wszystkiego, co Taehyung miał do zaoferowania. Potrzebował go.
Tatuażysta złapał mocno jego szyję. Dokładnie tak, jak zrobił to ostatnio na ringu i zaczął się w nim poruszać. Najpierw robił to delikatnie, wykonując płynne, równomierne ruchy. Najchętniej pieprzyłby go mocno i szybko, ale brunet był tak ciasny, że nie chciał mu zrobić krzywdy.
Chciał dać mu największą przyjemność, jaką tylko był w stanie mu dać. Chciał, by przynajmniej przez tę krótką chwilę Jeongguk należał tylko do niego. Chciał zawładnąć jego ciałem i jego umysłem, w taki sposób, jak nikt nigdy nie zdołał. Chciał mu pokazać swoje uczucia, mimo że jego usta nie wymawiały żadnych słów. Pragnął, by jego usta i dłonie okazały to, czego nie mógł powiedzieć na głos.
Pragnął go. Pragnął go jak nigdy nikogo.
- Błagam... Tae... Szybciej - polecił brunet, a tatuażysta zrobił to, o co go prosił.
Jego biodra zaczęły się poruszać szybciej, wchodząc w niego aż po same jądra, a brunet zaczął się odpychać mocniej od szafki, wychodząc mu na spotkanie. Salon tatuażu wypełnił się dźwiękiem ich gorących, nagich ciał obijających się o siebie i szybkimi, urywanymi oddechami, które przerywały głośne jęki i sapnięcia.
- Och, jesteś taki cudowny - szepnął Taehyung, po czym przesunął się pod takim kątem, by trafić w ten cudowny punkt, który sprawi, że brunet rozpadnie się w jego rękach.
- Ooooch tak! Tutaj! - jęknął brunet, gdy twardy, zakolczykowany penis tatuażysty otarł się o jego prostatę.
To było tak cudowne uczucie, że niemal odpłynął. Całe jego ciało drżało w jego dłoniach, w głowie mu się kręciło, a powietrze zdawało się opuszczać jego płuca z każdym głośnym jękiem, który wyrywał się z gardła, niemal je zdzierając. Uścisk dłoni Taehyunga na jego szyi był silny, zdecydowany, niemal go dusił, ale to nie miało najmniejszego znaczenia.
Jeongguk miał wrażenie, że umiera. Rozpada się na milion kawałków w wytatuowanych dłoniach tego mężczyzny. Mężczyzny, który nie należał do niego i do którego on nie należał, a mimo to w tej chwil stanowili jedność, której nikt nie mógł rozdzielić. I wcale nie chodziło tu o fizyczną bliskość ich nagich, złączonych ciał, stanowili jedność w jakiś nowy, niewytłumaczalny sposób. Łączyło ich coś, czego nie potrafili nazwać słowami, ale obaj wiedzieli, że to jest coś, czemu nie mogli zaprzeczyć.
Gdy ciało Jeongguka zaczęło drżeć mocno pod nim, Taehyung wiedział, że wystarczy chwila, by brunet doszedł. Naparł jeszcze kilka razy na jego prostatę, aż w końcu plecy bruneta wygięły się w seksowny łuk, a jego usta wykrzyczały jego imię, gdy doszedł, rozlewając się na szafkę, o którą się wspierał. Tatuażysta zacisnął dłonie mocniej na jego biodrach i wsunął się w niego jeszcze kilka razy, wykonując długie, mocne pchnięcia, dopóki i on nie doszedł wewnątrz niego, wypełniając go po brzegi swoją gorącą spermą.
Taehyung objął mocno jego ciało, po czym pocałował delikatnie jego łopatkę, dokładnie w miejscu, gdzie znajdowała się jego blizna.
- Jesteś cudowny - szepnął mu do ucha, wysuwając się z niego ostrożnie.
Brunet odwrócił się w jego stronę i chwytając jego twarz w swoje dłonie, złączył ich usta w mocnym, czułym pocałunku. Nie wiedzieli nawet ile czasu stali na środku tego pokoju, całkowicie nadzy, całując się wolno, jakby mieli dla siebie cały czas świata, mimo że obaj wiedzieli, że za chwilę znowu wróci do nich gorzka rzeczywistość, chociaż żaden nie chciał, by tak było.
Nagle do ich uszu wkradł się dźwięk otwierania drzwi do salonu i oderwali niechętnie swoje wargi.
- Kurwa, miałem odwołać klientkę Yoongsa... - wyjaśnił Tae, zwilżając nerwowo swoje wargi. - Kurwa! - przesunął po swoich potarganych, lekko spoconych włosach. - Zostań tutaj. Ja szybko ją spławię - powiedział i zaczął szybko zakładać na siebie swoje ubrania.
Po chwili wybiegł z pokoju, zamykając za sobą drzwi i zostawiając Jeongguka samego. Brunet odetchnął głęboko i przesunął drżącą dłonią po swoich lekko spoconych włosach. Całe jego ciało wciąż drżało po tak silnym orgazmie.
- Kurwa! - zaklął cicho, rozglądając się dookoła.
Na ziemi leżały jego ubrania, on wciąż stał całkowicie nagi. Odwrócił się za siebie i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Miał czerwone, opuchnięte od pocałunków usta, jego brzuch ubrudzony był jego własną spermą, która również pokrywała szafkę, o którą się opierał.
Jezu, co właściwie się stało? Co on zrobił?
Drżącymi rękami chwycił papierowe ręczniki i zaczął szybko wycierać swoje uda, po których ściekała sperma tatuażysty, po czym ponownie zerknął w lusterko i przez chwilę zdawało mu się, że dostrzegł w nim odbicie twarzy Lisy.
- Jezu... - wydusił cicho.
Co on najlepszego zrobił? Właśnie zdradził Lisę i co więcej, zdradził ją z mężczyzną i w ogóle tego nie żałował...
Zdawało mu się, że ktoś zabrał całe powietrze i zaczęło mu się kręcić w głowie. Miał kolejny atak paniki. Kolejny atak, który odbierał mu oddech, ale tym razem nie było przy nim Taehyunga, by mógł pocałować jego piękne wargi i skraść oddech z jego płuc...
Założył szybko swoje spodnie i buty, po czym wsunął na ramiona czarną koszulę, nawet nie przejmując się zabezpieczeniem tatuażu i niemal na oślep wybiegł z pokoju. W poczekalni stał Tae z jakąś dziewczyną, ale minął ich niemal biegiem i ruszył szybko w stronę wyjścia.
- Jeongguk! - zawołał za nim Taehyung, gdy tylko go dostrzegł.
Spojrzał na dziewczynę, po czym znowu na bruneta, który niemal biegiem ruszył w kierunku wyjścia. Nie mógł pozwolić mu tak odejść. Nie po tym, co się między nimi wydarzyło.
- Gguk! - zawołał go ponownie, a gdy chłopak nie zareagował, spojrzał na klientkę. - Przepraszam, zaraz wrócę - rzucił szybko i rzucił się biegiem w jego ślady.
Biegł wąskim korytarzem z mocno bijącym sercem, wołając jego imię. Wybiegając ze studia, niemal się przewrócił, ale to nie było ważne. Musiał go zatrzymać. Czuł, że jeśli teraz pozwoli mu odejść, być może już nigdy się nie odnajdą.
- Gguk! Proszę, poczekaj! - zawołał, ale brunet przebiegł przez ulicę i wsiadł do swojego Mercedesa, ruszając szybko z piskiem opon.
Tatuażysta ruszył ponownie biegiem do studia. Pożegnał szybko dziewczynę, mówiąc jej, że Yoongi do niej zadzwoni, by umówić się na kolejną wizytę, po czym chwycił swój telefon i wybrał numer do Jeongguka, ale chłopak nie odbierał. Nawet nie wiedział, ile razy wybierał jego numer, ale wciąż spotykał go ten same efekt.
Gdy nagle drzwi salonu otworzyły się ponownie i jego oczom ukazał się Yoongi, podbiegł do niego szybko.
- Yoongs, błagam, daj mi swój telefon. Proszę - rzucił szybko.
Był wyraźnie roztrzęsiony i zdenerwowany, więc blond tatuażysta podał mu swoją komórkę, o nic nie pytając. Taehyung wykręcił szybko telefon Jeongguka i czekał z bijącym sercem.
- S-słucham? - odezwał się drżący, niepewny głos, ale nie miał wątpliwości, że to on. Zacisnął mocno dłoń na telefonie, jakby obawiał się, że może mu wypaść z dłoni.
- Gguk, to ja... Błagam, wróć tutaj. Porozmawiajmy... - powiedział równie drżącym głosem. - Ja... - zaczął, ale odpowiedział mu jedynie głuchy sygnał.
Spojrzał na wyświetlacz i ponownie wybrał jego numer, ale chłopak już nie odebrał, odwrócił się i spojrzał na Yoongiego, krzyżując z nim swój wzrok.
- Chyba właśnie wszystko schrzaniłem... - wydusił przez zaciśnięte gardło.
***
Ayashee:
I jak wrażenia?
Czy takiego zakończenia sesji się spodziewaliście? 😈
Co teraz zrobi Jeongguk?
Czy będzie żałował podjętej decyzji?
Co zrobi Tae?
xoxo
PS. Przepraszam za wszystkie błędy. Rozdział ma ponad 15k, a dopiero co skończyłam go pisać i niestety nie zdążyłam przeczytać dokładnie całości ☺️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top