// w h e n w e w e r e y o u n g p a r t 2 //

Luty 2019

Michael tak naprawdę nigdy nie był zbuntowanym dzieckiem. Nie brał hardkorowych narkotyków, nie był w ciąży, zwykle był tam, gdzie powinien być z osobą, z którą powinien być.

Trudno mu było takim pozostać, kiedy zaczął spotykać się z Ashtonem.

Wymknął się z kuchni tylnymi drzwiami kilka minut po 1 w nocy. Zamknął je za sobą, upewniając się, że klucz był bezpieczny w jego kieszeni.

Jeśli wróciłby przez garaż, jego rodzice by go usłyszeli. Byłby po uszy w gównie.

Ashton marnował czas w swoim samochodzie po drugiej stronie ulicy. Odblokował drzwi, kiedy Michael się zbliżył. Pochylił się, kiedy Mike złożył na jego policzku szybkiego całusa przed opuszczeniem jego okolicy.

- Jak się czujesz? - zapytał Michael, wiedząc, że Ashton zaliczył kilka dni choroby.

- Okropnie - odpowiedział starszy chłopak. Wjechał na autostradę, jadąc w kierunku ich miejsca, promenady nad jeziorem, Ashton i Michael spędzali wiele godzin siedząc na jej krawędzi, rozmawiając o przyszłości. Mieli tak wiele marzeń dotyczących ich wspólnego życia.

- Aw – zagruchał Michael, żałując, że nie mógł zrobić tego lepiej.

Piętnastolatek wyciągnął rękę, a Ashton splótł ich palce razem. Brunet uśmiechnął się sam do siebie, z powrotem koncentrując się na drodze.

Michael był zamyślony, a Ashton zatracił się całkowicie.

Dotarli na ich miejsce i podeszli do krawędzi, pozwalając ich stopom z niej zwisać. Ashton położył się i wyciągnął rękę, wiedząc, że Michael szybko zrobi to samo i przytuli się do jego ramienia.

Michael właśnie to zrobił. Położył się obok i oparł głowę na jego piersi. Wyciągnął rękę, ściskając koszulkę Asha. Zamknął oczy i słuchał dźwięku nocy.

- Więc, myślę, że musimy o czymś pogadać - powiedział cicho Ashton. Jego palce zawędrowały w dół kręgosłupa Michaela, muskając skórę.

Mike uniósł swój wzrok na Ashtona, ale on nie zrobił tego samego.

- Więc – powtórzył, próbując zmusić go do mówienia. Planował to już od tygodnia, ​​milion razy z różnymi efektami układał sobie w głowę tą całą rozmowę. Wszystko było takie trudne, teraz, tutaj.

Nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. Całe te ćwiczenia w jego głowie nie były w tej chwili pomocne. Ashton nigdy niczego się nie bał. Nie miał żadnych lęków, aż pojawił się Michael.

Stracenie Michaela było jego największym lękiem.

- Jestem w ciąży, Michael.

To jest ta część, w której świat Michaela się rozpadł. Nie czuł płuc, był pewny, że nie oddycha. Jednak czuł, jak jego serce wali mu w piersi. Jego ciało wpadało w tryb paniki, zaczął zbyt szybko oddychać, tracił świadomość, kiedy tępo patrzył na jezioro przed nimi.

- Michael, powiedz coś.

- Nie mogę. - Potrząsnął głową, ciężko oddychając.

Ashton popchnął Michaela na plecy, siadając na nim okrakiem i kładąc ręce na jego twarzy, zmuszając go, by na niego spojrzał.

- Michael, jest w porządku. Pozbędę się tego.

Dolna warga Michaela zaczęła drżeć, kiedy skupił się na Ashtonie. Wdech przez nos, wydech przez usta, wdech przez nos, wydech przez usta, wdech przez nos, wydech przez usta.

- Okay.

- Jest w porządku - powiedział Ashton z uśmiechem na ustach, nie był pewny, kogo próbuje przekonać – Michaela czy siebie samego. - Po prostu chciałem, żebyś wiedział.

Mike przytaknął, wciąż szlochając w myślach. Zmarszczył brwi, próbując skupić się na swoim ukochanym.

- Chcesz, żebym odwiózł cię teraz do domu? - zapytał Ashton, mając nadzieję, że Michael powie "nie". Potrzebował teraz swojego chłopaka. Chciał, żeby jego druga połówka go przytuliła i zapewniła, że jakąkolwiek decyzję podejmą, będzie ona słuszna.

- Tak – powiedział Michael zamiast tego.

Ashton podniósł się i podał rękę Michaelowi, pomagając mu wstać. Spędzili tylko kilka minut na ich pomoście, to nie wystarczyło.

Ręka Michaela spoczywała nisko na plecach Ashtona, a głowa na jego ramieniu.

- Boję się - powiedział drżącym głosem.

Ashton cicho się zaśmiał.

- Ty nie masz powodu, żeby się bać, Michael. - Ash otworzył drzwi od strony pasażera, by Michael mógł wsiąść. Okrążył swój samochód i usiadł na miejscu kierowcy.

Mike wzruszył ramionami, a Ashton zaczął wyjeżdżać z parkingu. Wszystkie jego odpowiedzi były opóźnione. Michael zawsze myślał, nigdy nie reagował.

- Będzie dobrze - wyszeptał Ashton. Jego pewność siebie zniknęła, kiedy westchnął. Przetwarzał to wszystko w swojej głowie przez dobry tydzień i teraz, wierzył, że wiedział przez co przechodzi Michael. Jednak Michael jest idealnym dzieckiem. Jest zaszczytnym studentem, marzeniem jego rodziców, jest piękny, zabawny, perfekcyjny. Michael nie popełniał błędów, nie zaczął ich popełniać dopóki nie pojawił się Ashton. Sięgnął po dłoń Michaela. - Możesz oddychać?

Michael skinął głową.

- Tak jakby - wymamrotał wciąż drżącym głosem.

Ashton przyłożył ich splecione dłonie do swoich ust, składając pocałunek na wierzchu dłoni Michaela. Skupił swój wzrok na drodze, patrząc spokojnie na autostradę rozciągającą się przed nimi.

- Kocham cię, Mikey.

- Kocham cię bardziej.

Ashton podrzucił Michaela do domu, upewniając się, że wszedł do środka zanim odjechał. Płakał wracając do domu. Nie mógł się powstrzymać, kiedy patrzył na wszystkie światła i neony, które mijał.

Dotarł do domu i położył się w swoim łóżku, jego puste i przekrwione oczy wpatrywały się w sufit sypialni.

Sięgnął po telefon, przygotowując się do pożegnania tej stresującej nocy.

Od / Mikey

Chcę, żebyś zatrzymał dziecko.

Kimkolwiek jest, chcę je.

Chcę ułożyć sobie z tobą życie, jestem na to gotowy.

xxx

Czuję się okropnie z tym, że dość długo nie było rozdziału, w dodatku teraz, kiedy wszystko ma się ku końcowi. Po prostu nie mogłam wcześniej. Mam nadzieję, że wciąż tu jesteście i nikt nie jest na mnie zły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top