// t w e n t y - o n e //
Do you get what I mean now?/ I'm so fixated on the girl with the soft sound / And hair all over the place
Każdego roku firma urządzała Wigilię w jednym z domów wspólników. Teraz, kiedy Michael wykupił połowę firmy, nie była ona ani jego, ani ojca Calum'a.
Michael tak naprawdę nie lubił ludzi w swoim domu, ale uznał, że to jego kolej na organizację. Więc to jest dokładnie to, co zrobił.
Trzyipółmetrowa choinka została umieszczona w ich holu, srebrne ozdoby i świecące sopelki zawisły nad ich świeżo nabłyszczoną, granitową podłogą. Wszystko było wypolerowane, idealne. Michael upewnił się, że każdy ślad, pokazujący jak wielkim nierobem był, został schowany gdzieś indziej.
Wiedział, że wszyscy w firmie chcieli zrobić sobie wycieczkę po jego domu o wielkości 335 metrów kwadratowych i Michael tego nienawidził. Nienawidził chodzić do domów wspólników i być zmuszanym do wycieczek. To naprawdę go nie obchodziło, chciał po prostu jeść mini hot dogi i pić białe wino, to wszystko.
Ashton nie został zaproszony, Tim o tym wiedział. To była więcej niż niespodzianka, kiedy otworzył drzwi, by zobaczyć ojca stojącego na progu.
- Hej - powiedział Ashton, wkładając ręce do kieszeni dżinsów.
- Um - przerwał Tim, nie wiedząc, co powiedzieć. – Pójdę po tatę. - Zostawił Ashtona, zamykając drzwi, zanim rzucił się do ucieczki. Był ostrożny, starając się nie wpadać na około stu ludzi, próbując znaleźć ojca.
Znalazł go w kuchni, opierającego się o wyspę, popijającego zimne wino. Michael wyglądał na nieszczęśliwego, oceniał wszystkich swoich pracowników.
Tim stanął na palcach i wyszeptał do ucha ojca.
- Ashton tutaj jest.
Michael zmarszczył brwi.
- Czemu?
- Skąd mam wiedzieć? - zapytał Timothy, wciąż szepcząc. Wiedział, że jego ojciec nie chciał, by którykolwiek z jego pracowników wiedział o jego osobistych problemach rodzinnych.
Michael rozważał odstawienie wina, ale zrezygnował z tego. Pewnie będzie potrzebował czegoś mocniejszego w radzeniu sobie ze swoim ex.
- Nienawidzę twojego ojca - powiedział.
- Wcale nie - odpowiedział Tim, jednak Michael go nie usłyszał.
Mike posyłał szybkie uśmiechy, kiedy mijał wszystkich swoich pracowników, ściskając kieliszek wina mocniej w dłoniach. Dotarł do niemal pustego holu, znajdując Ashtona, stojącego na dywaniku.
- Dlaczego tu jesteś? - Chwycił za ramię swojego byłego, ciągnąc go w górę po schodach.
Ashton niemal potknął się przez gwałtowne ruchy Mike'a.
- Chciałem spędzić święta z rodziną. - Ashton wiedział, że słowo rodzina było w stanie pociągnąć serce Michaela w dół, do wypolerowanych podłóg.
- Wiedziałeś, że będę dziś gospodarzem. - Michael otworzył drzwi do sypialni, włączając kilka świateł. Podszedł prosto do swojej szafy, kiedy Ashton powoli ruszył w stronę łóżka. - Mogłeś przynajmniej trochę lepiej się ubrać, na litość boską.
- Te dżinsy nie mają żadnych dziur - odpowiedział cicho, patrząc w dół na czarną parę spodni.
Michael rzucił mu sweter z Ralph Lauren.
- Ci pracownicy zarabiają po sześć cyfr, Ashton. Nie chcą cię widzieć w koszulce za 6 dolców z Target. - Pochylił się, próbując znaleźć lepsze buty, niż te Ashtona.
- Czuję się trochę obrażony. - Ashton zdjął koszulę, wkładając sweter Michaela. Pachniał w najlepszy możliwy sposób.
Mike westchnął i usiadł obok niego, pocierając rękami swoje uda.
- Nienawidzę być gospodarzem, to sprawia, że się niepokoję.
- Zawsze jesteś taki niespokojny – odpowiedział Ashton. Pochylił się, zdejmując brudne Conversy i wkładając wypolerowaną parę Oxfordów. - Pozwalasz mi zostać?
- Nie wyrzucę cię – powiedział. - Jak powiedziałeś, jesteśmy rodziną.
Ashton pochylił się, całując policzek Michaela.
- Nie nazywaj mnie po prostu „ojciec Tima", proszę.
- Więc jak chcesz, żebym cię nazywał? Nie jesteśmy razem, nie jesteśmy małżeństwem. - Michael położył dłonie na kolanach, wsłuchując się cicho w ich dopasowane oddechy.
- Oh.
- Naprawdę się staram, Ashton. - Ton Michaela był zbyt poważny, wróciła jego profesjonalna strona. - Nie mam zamiaru robić następnego kroku, dopóki nie przysięgniesz, że też się starasz.
- Staram się – odpowiedział Ashton. Nie chciał skomleć, po prostu chciał zrozumieć jego metodę.
- Pokaż mi. - Mike wstał, poprawiając swój strój w lustrze. - Zobaczymy się na dole.
xxx
Żal wam Ashtona? Myślicie, że naprawdę się stara?
Myślicie, że Michael był zbyt uprzejmy, pozwalając Ashtonowi zostać?
Jak myślicie, dlaczego Ash przyszedł do domu, skoro wiedział, że Mike był gospodarzem? Myślicie, że chce ogólnej uwagi, czy tylko tej od rodziny?
Ashton powinien kupić sobie rybkę, skoro jest samotny...
Jeśli o mnie chodzi, to lubię Ashtona, mimo wszystko. Potrafię go zrozumieć i jestem pełna podziwu jego manipulacji. A w tym rozdziale naprawdę mi go żal, nie dość, że rodzina ma go w dupie, to jeszcze jego ex go nie zaprosił na Wigilii. Jak już biedactwo przyszło, to Mike doczepił się do jego ubioru, no nic tylko go utulić :-(
Myślę, że wydaje mu się, że dla Mike'a nie jest dość dobry i uznał, że odzyska jego i Tima tylko dzięki tym gierkom.
I po krótkim zastanowieniu, stwierdzam, że wolę takie lekko psychologiczne ffs, niż zboczone.
Btw słuchałam świątecznych piosenek, żeby wczuć się w klimat i teraz nie mogę się doczekać grudnia.
To tyle moich przemyśleń, dziękuję tym, którzy nie olali ich ciepłym moczem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top