// t w e n t y //

A small town / Dictating all the people we get around / What a familiar face

Po tym, jak Ashton zaszedł w ciążę i nie chciał jej przerwać, jego rodzina niewiele z nim rozmawiała. Nie posiadał już uwagi i miłości, nawet nie był bliski ich odzyskania. Jednak Michael potrafił wypełnić dziury w życiu szesnastoletniego Asha.

Wszystko się zmieniło.

Ashton nie rozmawiał z matką od czternastu lat. Spędził prawie większość swojego życia bez jej obecności i każdy dzień był do bani. Każdy dzień ssał.

Jednak nadal rozmawiał z dwójką rodzeństwa. Jego siostra Annalise była mu bliska, kiedy oboje podrośli. Miała własne życie w Nowym Jorku, ale mimo to nie miała czasu, by skakać wokół starszego brata.

Dzisiaj miało miejsce ich pierwsze spotkanie w ciągu kilku miesięcy.

Ashton siedział sam w cukierni, patrząc przez okno w nadziei, że zobaczy swoją siostrę. Annalise zawsze była za późno. Ash mógł wszystko zaplanować i dać jej pół godziny w zapasie, by mogła przyjść na czas.

Widział ją przechodzącą na drugą stronę ulicy, pokazując środkowy palec taksówkarzowi, ponieważ prawie w nią uderzył. Wyglądała jak skomplikowana profesjonalistka, jak zwykle, jej brązowe włosy były związane w kok, a jej ubrania starannie wyprasowane. Młodsza siostra Ashtona miała przyciśnięty telefon do ucha, kiedy grzebała w torebce, szukając czegoś.

Była zajętą prawniczką, podobnie jak Michael. Zawsze miała coś do zrobienia, nigdy nie miała wolnego czasu, o ile go nie zaplanowała.

Przystanęła na dworze w chłodnym Nowym Jorku na kilka minut, próbując zakończyć rozmowę przed wejściem do środka. Matka wychowała ich dobrze, zawsze mówiła, żeby być zbyt uprzejmym, niż za mało.

Ashton podziwiał jak dorosła się stała, teraz była naprawdę dojrzała. To trudne dla Ashtona do zrozumienia. Wyglądała jak każda inna zajęta kobieta w żakiecie, wędrująca po ulicach Nowego Jorku, chodząca od jednego spotkania do następnego. Ashton nigdy się nie zestarzeje, nigdy, nigdy, nigdy nie dorośnie.

Annalise weszła kilka minut później, kładąc torebkę i płaszcz na tył fotelu.

- Miałam najgorszy poranek - narzekała. Opadła na siedzenie, sięgając po kawałek croissanta swojego brata.

- Tak? - zapytał, przesuwając croissanta bliżej siostry.

- Muszę się użerać ze strasznymi idiotami w pracy. To męczące, wiesz?

- Zdaję sobie z tego sprawę, poniekąd.

Wzruszyła ramionami i oparła się na krześle.

- Jak się masz? - Anna złapała zadyszkę od jej długiego spaceru przez miasto na pięciocentymetrowych obcasach. Wydawała się pospieszać Ashtona, nie chcąc spędzać z nim zbyt dużo czasu.

- W porządku. Jak czuje się mama?

Annalise ponownie wzruszyła ramionami, jej złote oczy nie patrzyły na Ashtona.

- Wyszła za mąż, mieszka teraz w Nashville.

- Myślę, że tata Michaela też tam mieszka.

- Znowu z nim rozmawiasz? - Zakryła usta, gdy mówiła, starając się nie pluć okruchami. – Z Michaelem... Nie jego tatą.

Ash kiwnął głową.

- Wszystko się udało z uzyskaniem praw do Tima. Znowu jesteśmy bardzo blisko. - Ashtonowi nie przeszkadzało to, że okłamał siostrę, zwłaszcza, jeśli wyszło mu to na korzyść.

Anna powie matce, a potem Ashton może będzie miał okazję zobaczyć ją ponownie. Zawsze pragnął więcej uwagi. Każda uwaga jest dla niego dobra.

- To dobrze, to dobrze. Mam do czynienia z jego firmą przez cały czas, to niezręczne - mówiła coraz szybciej z każdym zdaniem, starając się zakończyć ich późne śniadanie, żeby mogła wrócić do pracy. – Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wykupił połowę? Wysłałabym kwiaty czy coś. Muszę utrzymywać z nim dobre stosunki.

- Nie wiedziałem, że wykupił połowę firmy, nie rozmawia o pracy w domu.

Spojrzała w górę, jej brwi były doskonale wyregulowane.

- Znowu z nim mieszkasz?

Ashton debatował przez całe dwie sekundy, czy kłamstwo tej wielkości wróci, by go prześladować. Postanowił, że nie.

- Tak - powiedział.

- Fajnie - powiedziała, kiwając głową. - Fajnie. Teraz zgarnia dużo kasy, nie? Mogę sobie wyobrazić, że z połową firmy tej wielkości ma trochę zbędnej gotówki.

Ashton zaśmiał się i pokręcił głową, nie chcąc mówić o publicznie pieniądzach na późnym śniadaniu. To są nieuprzejme rzeczy, Ash wie, że nie rozmawia się o pieniądzach publicznie. To jest po prostu niegrzeczne.

- Miło jest wreszcie wspólnie wychowywać Tima, wiesz? Zupełnie jakbyśmy w końcu dostali nasze „długo i szczęśliwie". - Jego słowa były tak tandetne, że zaczął go boleć brzuch.

- Aw, Tim. Brakuje mi tego dzieciaka.

- Miałaś jakieś trzynaście lat, kiedy się urodził. - Ashton rozsiadł się wygodnie w fotelu, mając nadzieję, że spędzi z siostrą jeszcze więcej niż piętnaście minut.

- Ale byłam na tyle duża, żeby wiedzieć, że ty i Michael robicie słodkie dzieci. – Założyła nogę na nogę i spojrzała uważnie na brata.

Wiedziała, że kłamał. Annalise była wojowniczym prawnikiem, mogła wywęszyć kłamcę na dziesięć mil. Jednak nie przejmowała się tym. Anna nie zobaczy brata przez kolejne cztery miesiące, zapomni o gównie, które dziś jej zaserwował.

- Myślę, że Tim ma coś do asystenta Michaela.

- Calum?

- Skąd go znasz? - zapytał Ashton, marszcząc brwi i przechylając głowę w lewo.

- Mówiłam ci, dużo pracuję w firmie Mike'a. Częściej mam do czynienia z dzieciakiem, niż z Michaelem. – Anna znów sięgnęła nad stolikiem, chwytając kawę Asha i biorąc łyk. – Też jest słodki. Gdybym tylko nie była dziesięć lat starsza, uderzyłabym do niego. Tim i Cal robiliby słodkie dzieci, ale to ich sprawa. Skąd wiesz, że na niego leci?

Ashton krótko się zaśmiał, przewracając oczami na myśl o jego dziecku posiadającym dzieci.

- Przypadkowo przeczytałem kilka wiadomości Tima i Cala i... - zatrzymał się i uniósł brwi. - Jezu.

Annalise roześmiała się tak samo jak jej brat, był to głośny ryk.

- To ekscytujące. Powiesz Michaelowi?

- Nie, nie, oczywiście, że nie.

Posłała bratu uśmiech.

- Jeśli zajdzie w ciążę...

- Anna – przerwał jej, zanim zdążyła dokończyć.

Śmiali się razem, promiennym śmiechem.

- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy - powiedziała. Nawet, jeśli naprawdę kłamał, a ona o tym wiedziała, to nie miało to znaczenia. Podobało jej się, że ​​był szczęśliwy.

- Też się cieszę, że jestem szczęśliwy.

xxx

To żadna zapowiedź, okay, nikt nie zmajstruje dziecka Timowi, tym bardziej Calum, powstrzymajcie się.

Jakieś przemyślenia odnośnie kłamania Ashtona, by poczuć się lepiej?

Myślicie, że to był dobry powód? Chce odzyskać matkę, a jego siostra jest jedynym „połączeniem", żeby tak się stało.

Uważacie, że Ashton próbuje poskładać swoje życie do kupy, czy nadal udaje?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top