// t w e l v e //
You're so conceited/ I said "I love you"/ What does it matter if I lie to you?/ I don't regret it but I'm glad that we're through/ So don't you tell me that you "just don't get it"/ Cause I know you do
Ashton dostrzegł pracownicę socjalną, zanim zauważył Timothy'ego. Madeline miała chudą rękę ułożoną na plecach Tima, rozmawiając z hostessą w restauracji.
Tim rozejrzał się, dostrzegając ojca. Uśmiechnął się niechlubnym uśmiechem Cliffordów, a Ashton posłał mu jego własny.
Zostali zaprowadzeni do stolika, Madeline usiadła przy Ashtonie, podczas gdy Timothy usiadł po przeciwnej stronie. Krótko się przywitali, zanim zamówili lunch.
- Miałeś wczoraj mecz, prawda? - zapytał Ashton. Obrócił swoją mrożoną herbatę ze słomką, oglądając kostki lodu uderzające w bok szklanki.
Tim pokiwał głową, patrząc na swojego tak-jakby-ojca.
- Tak. Tata przyszedł, oczywiście, i skarżył się całą drogę do domu.
Ash zaśmiał się.
- Dlaczego?
Timothy'ego zaskoczył śmiech Ashtona. To był krótki, piskliwy chichot: coś, co nie sądził, że kiedykolwiek opuści usta Asha. To sprawiło, że nastolatek się uśmiechnął.
- Było zimno i jego kawa najwyraźniej nie smakowała dobrze.
- Twój ojciec zawsze taki był - powiedział Ashton. Położył dłonie na stole, splatając palce. - Kiedy byłeś maleńki, a ja wciąż tak jakby byłem w twoim życiu, wzięliśmy cię na sanki do Crocker Park. Twój tata miał dwa płaszcze, był ubrany naprawdę ciepło. Po około dwudziestu minutach spojrzałem do tyłu, a on siedział w samochodzie i pił poranną kawę.
Timothy uśmiechnął się, żałując, że tego nie pamiętał.
- To brzmi jak on. Pewnego razu wysiadł prąd, więc nie mógł zrobić porannej kawy i nie sądzę, żebym kiedykolwiek widział go tak zdenerwowanego.
- Nie, nie, nie. - Ashton podniósł palec, przygotowując Tima [oraz cichą Madeline] na historię. - Wybraliśmy się na wycieczkę do Buffalo zaraz po twoich narodzinach i zapomniałem zabrać torby z pieluchami i kawy z lady w kuchni jego mamy. Zgadnijcie, o co bardziej się niepokoił?
Tim roześmiał się, nie zdając sobie sprawy, że brzmiał jak jego ojciec.
- Tata i jego kawa, hm. - Potrząsnął głową. - Powiedz mi coś więcej o nastoletnim tacie.
Ashton przejechał językiem po zębach, próbując sobie przypomnieć jakieś odpowiednie do wieku historie, które Tim by docenił.
- Pamiętam, jak nasz nauczyciel matematyki podarł jego test, bo myślał, że ściągał, a Mike zaczął płakać.
Timothy znowu się zaśmiał, odchylając się do tyłu na krześle i zakrywając usta.
- Co za dziecko!
- Powinieneś go widzieć, Tim. To dosłownie łamało serce, ale było zabawne w tym samym czasie.
Tim pochylił się do przodu, opierając głowę na dłoni.
- Co zrobiłeś?
- Cóż, to był wrzesień w jedenastej klasie, więc byłem w ciąży z tobą. Byłem pod wpływem emocji i wściekłem się na gównianego nauczyciela. - Ashton trzymał głowę wysoko, dumny ze swoich działań. - Wystarczy wyobrazić sobie bardzo otyłego mnie, trzymającego się za brzuch i wykrzykującego więcej przekleństw, niż znał nasz nauczyciel algebry w średnim wieku.
Timothy trzymał się za brzuch, by powstrzymać śmiech.
- Nie mogę uwierzyć, że tata wciąż płakał publicznie w jedenastej klasie.
- Zawsze był mięczakiem.
Ich rozmowa została przerwana, ponieważ przyniesiono im jedzenie.
Ashton myślał, że Timothy będzie dokładnie taki, jaki był Michael w wieku piętnastu lat. Myślał, że nie będzie rozmawiać, nie będzie patrzeć mu w oczy. Jednak było odwrotnie. Był głośny i nie obchodziło go, czy ludzie obok się denerwowali. Był bardziej jak Ash, ale nie wiedział jak to możliwe.
Timothy wziął kilka kęsów makaronu z serem, zanim kontynuował.
- Mieszkałeś z tatą i jego rodzicami przez jakiś czas, prawda?
Ashton kiwnął głową.
- Mieszkałem z nimi od siedemnastych urodzin, aż nie mieliśmy własnego mieszkania. - Ash rozdarł swój serowy obwarzanek, rozsmarowując w środku masło.
- Twoja babcia była dla mnie dobra.
Skinął głową.
- Zawsze o tobie mówiła, nawet, kiedy Michael tego nie akceptował.
- Ciekawy fakt, wiedziała, że będziesz chłopcem przed nami.
Tim uniósł głowę, zainteresowany tą historią.
Z całego serca tęsknił za babcią. Nie wychowała go, ale odegrała ważną rolę. Tim myślał o swojej babci jak o matce, ponieważ nigdy jej nie miał.
Ashton prawdopodobnie mógł wypełnić to wolne miejsce matki, ale coś nie wyszło.
- Michael myślał, że będziesz dziewczynką i był bardzo podekscytowany na tę myśl. Osobiście uważam, że płeć to oszustwo i miałem to gdzieś. - Przełknął jedzenie. - To znaczy, miałem gdzieś twoją płeć, nie ciebie–
- Wiem, wiem, zrozumiałem. - Timothy machnął ręką, nie chcąc, by powstało między nimi napięcie. - Jest jedno zdjęcie, które mam na moim biurku z nami, jako rodzina, kiedy miałem dwa lub trzy lata.
- Tak?
- Byliśmy gdzieś, trzymałeś mnie, a tata patrzył na ciebie. Wziąłem je od taty i tak naprawdę nigdy mu o tym nie powiedziałem, więc nie znam kulisów tej fotografii.
Uśmiech Ashtona stawał się szerszy i szerszy.
- To było wtedy, kiedy oświadczyłem się twojemu tacie. Pojechaliśmy na wycieczkę do Wodospadu Niagara - po stronie amerykańskiej - i tam się zaręczyliśmy. Sekundy przed zrobieniem zdjęcia, trzymałam cię nad krawędzią, udając, że cię upuszczam i twój tata był gotowy mnie zbluzgać. Nigdy nie widziałem go tak złego.
- To świetny sposób, żeby rozpocząć zaręczyny - powiedział Tim z ironią.
Ashton był pewien, że to było dokładnie to, co powiedział Michael po zrobieniu zdjęcia.
- Tak. - Ash nie mógł przestać się uśmiechać. - To było w porządku.
- Tak naprawdę nie pamiętam wiele z dzieciństwa - wyznał.
- To były dobre czasy. Żyliśmy w małym mieszkaniu z dala od uczelni. Nie mieliśmy dużo, ale czułem, że jednak mieliśmy wszystko. - Ashton wciąż się uśmiechał, nie był pewien, czy kiedykolwiek zamierza przestać. – Chciałbym, żebyś pamiętał, nie sądzę, że ja mógłbym zapomnieć.
- Pamiętam pewną daleką podróż na lody, ale nie wiem dlaczego. - Timothy zmarszczył brwi, niepewny własnych słów.
- W każdą pierwszą niedzielę lata jeździliśmy do rodzinnej lodziarni około godziny drogi. Twój ojciec tego nienawidził, bo zawsze miał szkolną robotę do zrobienia. Czasem jeździliśmy tylko we dwójkę.
- Naprawdę? To do niego nie pasuje. - Timothy wziął kolejny kęs. - Nawet kiedy ma tuzin spraw na biurku, upewnia się, że będzie na moich meczach czy coś godzinę wcześniej.
To jedno zdanie sprawiło, że Ashton był naprawdę zadowolony, że Tim został z takim dobrym ojcem.
- Myślę, że zmienił się w ciągu ostatnich dziesięciu lat, jak my wszyscy. - Ashton spojrzał na syna, patrząc na jego silną szczękę i spiczasty nos. - Byłeś mi ledwo do kolan, kiedy odszedłem.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, zapytam, kiedy odszedłeś odszedłeś?
Ashton spojrzał na ścianę obok nich, starając się przypomnieć dokładną datę. Zwykł znać na pamięć dzień, kiedy odebrano mu prawa.
- Niech pomyślę, twój tata wyrzucił mnie, kiedy miałeś cztery lata, ale nadal mogłem cię widywać, dopóki miałeś sześć lat. Tuż przed rozpoczęciem pierwszej klasy, zgodnie z prawem, nie wolno mi było znajdować się w odległości 5 mil od ciebie.
- To do bani.
Ash zaśmiał się.
- Tak, do dupy. - Naprawdę lubił swego syna, kochał go.
Znowu nic nie miało sensu w życiu Ashtona i nie był pewien, co robić.
xxx
Myślicie, że Ashton dorośnie?
Ma zamiar grać w gry i owijać w bawełnę już zawsze?
Uważacie, że Ashton kocha Timothy'ego, czy z nim też igra?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top