// t h r e e // +

I can't believe I forgot your name/ Oh baby won't you cum again? +

Gdy urodził się Timothy, był bardzo blady. Pierwsze słowa, jakie powiedział Michael to "oh, tak, jest mój." A kiedy z ust Tima wydobył się pierwszy krzyk, Ashton się popłakał. Miał szesnaście lat, był przytłoczony, ale pełny zachwytu.

Kocha swojego syna i zawsze będzie. Kiedy stracił prawda do opieki nad nim, pękło mu serce, ale wiedział, że tak będzie lepiej.

Michael zostawił swoją aktówkę i marynarkę przy drzwiach, uśmiechając się do chłopaka, który nie wyglądał na więcej niż dziewiętnaście lat.

- Calum, to Ashton. Ashton, to mój asystent Calum.

Obaj podali sobie ręce. Cal nie miał pojęcia, kim jest brunet stojący w przedpokoju.

- Timothy już śpi? - zapytał Michael, spoglądając na zegarek. Było kilka minut przed dwudziestą drugą, a wiedział, że Tim nigdy nie kładł się do łóżka przed północą.

- Właśnie skończył brać prysznic. Wciąż ma do zrobienia ten projekt z algebry.

Mike wydał z siebie odgłos dezaprobaty.

- To co on robił przez całą noc? Odkładał wszystko na później? – Poprowadził dwóch mężczyzn do kuchni, patrząc na nieskazitelne blaty i pusty zlew. - Nie musiałeś zmywać, to nie twoja praca.

- Wiem – powiedział asystent, opierając się na blacie naprzeciwko Michaela.

Ashton ich obserwował, zastanawiając się, czy nie było między nimi czegoś więcej. Nie sądził, że było, ale istniało wiele rzeczy, o których nie miał pojęcia.

Michael posłał mu uśmiech.

- Tak czy inaczej, doliczę ci to do wypłaty pod koniec miesiąca, w porządku?

Skinął głową, chwytając płaszcz i torbę ze stołu.

- Brzmi świetnie. Zobaczymy w poniedziałek?

- Tak, do zobaczenia.

Calum jeszcze raz uścisnął dłoń Ashtona, przez opuszczeniem domu Clifforda.

- Gotowy, żeby zobaczyć Timothy'ego? –Michael zadał Ashtonowi pytanie, na które czekał od lat.

- Oczywiście. - Ash wyobrażał sobie ten moment od dawna. Odkąd stracił chłopca, marzył, by znów móc trzymać go w ramionach.

Michael poprowadził swojego byłego kochanka przez swój dom: po schodach i przez korytarz.

- Pozwól, że najpierw go poinformuję, nie chcę narażać go na stres - powiedział blondyn, kiedy stał przed białymi drzwiami.

Mike zakradł się do pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Ashton został na korytarzu, unosząc się na palcach stóp. Spojrzał za siebie, na kilka zdjęć w ramkach na ścianach.

Doskonałe zdjęcia, dopasowane do ich doskonałego domu i do doskonałej rodziny. Rodziny Michaela i Timothy'ego. Wszystkie zdjęcia w wymiarach 11 x 10 były czarnobiałe, przedstawiały różne momenty z życia Tima.

Wakacje, grę w piłkę nożną, szczęśliwe chwile. Było tam wszystko, oprócz niego, ale Ashton był zadowolony z tego faktu. Powinien tam być, ale nawet on wiedział, że nie był gotowy.

Mike otworzył drzwi, chłopiec stał za nim, tylko o kilka cali niższy.

- Cóż, to jest Tim. Urósł od momentu, kiedy widziałeś go ostatnio - powiedział Michael, odsuwając się na bok. Timothy spojrzał w górę, jego twarzy nie wyrażała żadnych emocji. Był skórą zdjętą z Michaela. Pochylony nos, wyraziste kości policzkowe. Był tej samej karnacji co jego ojciec, miał też włosy w tym samym (naturalnym) odcieniu. Miał też małe palce i obcięte paznokcie.

Była jeszcze jedna rzecz, która wskazywała na to, że Ashton stworzył tego pięknego młodzieńca. Złote oczy, świecące przy słabym świetle korytarza.

- Wow - było jedyną rzeczą, jaka była w stanie wyjść z tych trzydziestoletnich ust. Lista nieoczekiwanych rzeczy przejęła nad nim kontrolę w ciągu ostatnich czterech godzin, Ashton nie był pewien, jak bardzo szczęśliwy jest.

Czuł się jakby żył w jakimś fanficu.

- Tak – odpowiedział Timothy. Spojrzał w dół i podrapał się po karku.

Michael owinął ramię wokół swojego syna, przyciągając go do siebie.

- Mamy dużo do nadrobienia i opowiedzenia. Może rano.

Tim pokiwał głową i spojrzał na drugiego ojca.

- F—fajnie było cię spotkać. - Jego głos drżał, ponieważ nie był pewien, co powiedzieć. To nie było normalne, jak nic z tego.

Timothy tak naprawdę nie chciał robić tego projektu z algebry, ale nie chciał też prowadzić głębokiej rozmowy z człowiekiem, którego nie widział od ośmiu lat.

- Ciebie też. Mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce? - Ashton bardziej zapytał niż oświadczył, spoglądając na Michaela.

- Może – powiedział chłodno Michael. - Dlaczego nie idziesz do łóżka? Twój budzik zadzwoni za osiem godzin.

Timothy posłusznie przytaknął. Spojrzał na Ashtona, pewnie już nigdy go nie zobaczy. Posłał mu uśmiech, zanim wydostał się z uścisku Michaela i zniknął za białymi drzwiami.

- Jest zmęczony. - Michael odsunął się od drzwi sypialni Timothy'ego, kierując się do zachodniego skrzydła domu. - Jest czwartek, a wiesz jak ciężkie są czwartki dla licealisty.

- W porządku, rozumiem. – Ashton szedł za jego ex, nie wiedząc gdzie zmierzają. - On wygląda jak ty.

- Naprawdę? Zawsze widzę w nim więcej ciebie niż mnie.

Ashton wymusił śmiech.

- Jak? To dosłownie cały ty, stary. – Patrzył jak Michael przechodzi przez drzwi głównej sypialni.

- Nie, wcale nie. Ma twoje oczy, twoje piegi, swoje dołeczki. Wszystko co widzę to ty. - Michael zaczął rozpinać swoją koszulę, wyrzucając ją do kosza na brudne rzeczy obok ogromnego lustra. – Pozwól, że się przebiorę.

- Nie spiesz się. - Usiadł na łóżku, w całym swoim życiu nie miał styczności z tak miękką pościelą. Chciał się w niej położyć i zakopać. - Wydaje się być naprawdę dobrym dzieciakiem, szacun.

Michael zostawił otwarte drzwi do łazienki, zdjął spodnie i starał się znaleźć coś na zmianę.

- Byłaś przy nim w pierwszej dekadzie, wtedy przekazuje się najwięcej zachowań.

Ashton nie mógł się powstrzymać - położył się na łóżku, nogi zwisały mu znad krawędzi.

- Przeszkoliłeś go jak psa.

- Nie spędzamy ze sobą dużo czasu, więc nie kłócimy się często. - Michael prawie przewrócił się ściągając skarpetki, ale oparł się o granitowy blat w łazience.

Ashton nie usłyszał, kiedy Mike wyszedł z łazienki, nie zauważył go, dopóki nie usiadł obok jego kolana.

- Twoje łóżko jest bardzo miękkie, gdybyś chciał wiedzieć.

Michael roześmiał się – po raz kolejny tego wieczoru.

- Dzięki. Cieszę się, że ci się podoba.

Ash podniósł się, był tuż obok Michaela. Oblizał dolną wargę, starając się zebrać myśli.

- Masz kogoś?

- Czekaj, co?

Ashton nie mógł kontrolować swojej prawej ręki, kiedy wspięła się na ramię Michaela.

- Jesteś w związku? - zapytał ponownie, jego palce znajdowały się już na kołnierzu podkoszulka Mike'a.

Michael potrząsnął głową, jego myśli nagle zatrzymały się na Ashtonie.

- Dlaczego pytasz? - Jego oddech stał się płytki, kiedy przełknął gulę w gardle. Fantazjował o strasznym od siebie ex tak długo, że kiedy teraz tutaj był, nie mógł się skupić.

AshtonAshtonAshton.

- Pomyślałem, że trochę nas ominęło. Nie jestem pewien, czy mnie jeszcze zobaczysz, więc powinniśmy sprawić, by liczyła się każda chwila, prawda? - Ashton pochylał się bardziej z każdym słowem. - Nie spędzamy ze sobą dużo czasu. Czy nie to powiedziałeś?

- C—coś w tym rodzaju - wyjąkał. Michael czuł oddech Ashtona na ustach i czuł, że zaczyna się pochylać. Był bliżej i bliżej, nie mógł się powstrzymać.

Wiedział, że robi wszystko źle, ale kiedy poczuł ciepłe wargi Ashtona na własnych, wszystko wydawało się być dość dobre.

To było więcej niż fajerwerki w ich żyłach. Coś silniejszego niż bomba atomowa wypełniająca każdy zmysł. Michael trzymał twarz Ashtona, czuł jego gładką skórę pod palcami. Ash usiadł okrakiem na kolanach Michaela.

Wszystko działo się tak szybko. W zeszłym miesiącu tylko wymieniali maile, a teraz Michael ma swojego pięknego ex na kolanach.

Ashton był strasznym człowiekiem. Zostawił Michaela [w przenośni] samego jak palec, zostawił Michaela z dzieckiem, nie odzywając się do nich przez lata.

Ale Ashton był taki piękny. Miał Michaela owiniętego wokół palca, w taki sam sposób, jak to było, kiedy mieli piętnaście i szesnaście lat.

To była ta noc, kiedy zrobili coś nie do pomyślenia. Narobili zaległości, pochłonięci sobą między pościelą. Skóra do skóry, spocone ciało do spoconego ciała. Michael powiedział Ashtonowi, że nadal go kocha, ale Ashton nigdy nie odpowiedział tego samego.

xxx

Więc, główni bohaterowie zostali już dość dobrze opisani.

Zacznijmy od waszych ogólnych myśli na temat Michaela, Ashtona i Tima. Napiszcie co o nich sądzicie :-)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top