// f i v e //

You're so conceited / I said "I love you" / What does it matter if I lie to you? / I don't regret it but I'm glad that we're through / So don't you tell me that you 'just don't get it' / Cause I know you do

Michael usiadł naprzeciwko Ashtona. Ich prawnik usiadł obok Mike'a. Park był zimny i pusty tego piątkowego poranku. Ashton jeździł dłonią wzdłuż linii na drewnianym stole, kiedy blondyn i ich adwokat mówili biznesowym językiem.

Ashton i Michael doszli do wniosku, że nigdzie w systemie prawa nie może się znaleźć ktoś, kto miałby się dowiedzieć o tym, co zrobili. Ashton nie miał być w pobliżu Timothy'ego, tak naprawdę nie powinno być go także w pobliżu Michaela.

Taka była ich umowa sprzed ośmiu lat, ale każdy kolejny dzień był zbyt trudny na przestrzeganie tego. Ashton był manipulatorem, a Michael był słaby.

- Więc, w jakiej sprawie się tu dzisiaj spotkaliśmy? - zapytał ich prawnik - wysoki, spokojny człowiek o imieniu George. Spojrzał na Ashtona, a następnie na Michaela.

Ashton wyglądał lepiej, od czasu, kiedy George widział go po raz ostatni. Ashton nie był już wychudzony, nie wyglądał na chorego. Jego skóra się wypełniła.

- Ja - przerwał Michael, poprawiając się – My uważamy, że nadszedł czas, żeby dać Ashtonowi trochę więcej praw do Timothy'ego. - Spojrzał na palce, drapiąc skórę. - Minęło trochę czasu i Ashton przysiągł, że radzi sobie lepiej.

- Radzę sobie lepiej - poprawił starszy mężczyzna.

- Musimy przeprowadzić dochodzenie, obaj to wiecie - powiedział George, zapisując coś w swoim notatniku, czego mężczyźni nie widzieli. - Więc, Ashton, lepiej bądź czysty w ciągu siedmiu dni.

- Będę - powiedział, chcąc uwierzyć w swoje własne słowa. - Obiecuję.

Michael ukrył to, że przewrócił oczami. Dlaczego to robił?

- Jaki jest następny krok, G?

- Cóż, dużo papierkowej roboty. Przydzielimy ci pracę socjalną, porozmawiamy z Timothym, będziemy rozmawiać z każdym z was sam na sam. - Ich prawnik wymieniał przy schodach, licząc wszystko na palcach.

- A jakie będą efekty? - zapytał Michael, pochylając się nad stołem w stronę George'a. Nie chciał patrzeć na Ashtona, nie chciał niczego do niego czuć. Wiedział, że zrobi dla niego wszystko, a wszystko, co brunet musiałby zrobić, to spojrzeć na niego swoimi złoto-brązowymi oczami.

- Ashton, niestety, nigdy nie będzie w stanie mieć pełnej opieki nad Timothym. Zaczniemy od monitorowanych wizytacji, zobaczymy, czy wszystko się sprawdzi.

Michael owinął się bardziej ciepłą kurtką.

- To wydaje się sprawiedliwe.

- Nie, nie jest – powiedział Ashton, marszcząc brwi w gniewie.

Mike odwrócił głowę w jego stronę.

- Jesteś byłym przestępcą, nie powierzę ci mojego dziecka. Wiesz to.

Ashton wiedział, że Michael to powie, ale po prostu chciał to usłyszeć.

- Naszego dziecka, Michael.

- Nie według prawa, Ashton. - Michael spojrzał na niego, unosząc prawą brew i prowokując Ashtona, by zakwestionował prawo. – Dalej chcesz próbować?

Ash patrzył na Mike'a, wydął dolną wargę.

- Nie rozumiem, dlaczego jesteś taki agresywny. Tylko mnie kochaj Michael.

- Robię to wszystko dla Ciebie - odpowiedział, starając się nie podnosić głosu.

- Kocham ciebie i Tima. Chcę mieć więcej niż tylko monitorowane odwiedziny!

Michael potrząsnął głową i przesunął dłonią po włosach.

- Nie rozumiesz. - Starał się być zły, próbował postawić na swoim. Ale serce ciągnęło go bliżej Ashtona i coraz trudniej było mu odmówić.

Ashton sprawiał, że wszystko było bardziej skomplikowane.

- Wiesz co? - zapytał retorycznie Ashton. - Dobrze. Jak okaże się, że jestem czysty, pozwolimy zadecydować sądowi.

- Nie będzie żadnej rozprawy - zauważył Michael.

- Dlatego zerwaliśmy!

George położył dłonie między nimi, starając się rozdzielić ich w taki sam sposób, jak walczące koty.

- Obaj musicie odetchnąć, w porządku? Złożę te papiery i uzyskam pracownika socjalnego. Wy dwaj nie możecie się ze sobą w tym czasie kontaktować, wiecie o tym.

Ashton i Michael nawiązali kontakt wzrokowy. Wiedzieli wiele, po prostu nie wszystkiego przestrzegali.

- Tak - powiedział spokojniej Ash.

- Tak - odpowiedział młodszy. - W porządku.

xxx

Jakieś rozważania na temat Michaela i Ashtona piszących ich własną ugodę?

Ashton w ogóle chce być członkiem rodziny?

Michael kocha, pragnie, czy nienawidzi Ashtona?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top