// e p i l o g u e p a r t 1 //
Michael i Ashton
5 LAT PÓŹNIEJ
Budzenie się obok Ashtona było najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek przydarzyła się Michaelowi. Po tak długim czasie to nie wydawało się prawdziwe. Rolety w ich greckim pokoju hotelowym były odsłonięte, odkrywając rozległy horyzont.
Zielone oczy Mike'a obserwowały jak delikatny wiatr bujał drzewa, zanim spojrzał na swojego męża.
Swojego świeżo poślubionego męża.
Przemierzyli całą drogę przez chłopaków, narzeczonych, a teraz w końcu byli małżeństwem. Zajęło to trochę czasu, ale udało się. Nastały lepsze czasy.
Michael odetchnął, zaciągając się świeżym powietrzem raz jeszcze. Wszystko było tak dobre, tak spokojne. Miał nadzieję, że nie był to szczyt ich wiecznego szczęścia, miał nadzieję, że będzie tylko lepiej.
Wyciągnął rękę, opierając dłoń na kości policzkowej Ashtona. Śpiący chłopak wykrzywił twarz, ale się nie obudził.
Michael potarł kciukiem jego policzki. Prześledził miękką skórę kilka razy. Kochał swojego męża, jedyną rzeczą, którą umiał robić było podziwianie go.
Chciał podziwiać go już zawsze, a teraz ma szansę. Michael czuł się szczęśliwy na myśl o spędzeniu reszty swojego życia z Ashtonem Cliffordem. Ashton Clifford. Minęło tak wiele lat, by mógł otrzymać ten tytuł.
Jednak Ashton myślał o tym nieco inaczej. Był pewien, że to on jest szczęściarzem. Gdy otworzył swoje złote oczy, był pewien, że był zbyt szczęśliwy, by spędzić resztę swojego życia z Michaelem.
Uśmiechnął się i ziewnął, zaczął się śmiać, kiedy zobaczył swojego odwzajemniającego uśmiech męża.
- Dzień dobry - powiedział szorstkim głosem.
- Dzień dobry, piękny. - Michael zabrał rękę z twarzy Ashtona, pozwalając starszemu mężczyźnie się przeciągnąć.
- Jakie są plany na dzień trzeci najlepszej podróży poślubnej na świecie?
Michael uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- Co tylko chcesz, kochanie
- Chcę leżeć na plaży i cię opalić.
Michael roześmiał się ponownie i potrząsnął głową.
- Bycie bladym to moja zaleta.
- Masz jakieś siedemdziesiąt lat. Nie wolno ci mieć zalet. - Ashton przetoczył się bliżej Michaela, chowając głowę w jego klatce piersiowej i splatając ich nogi.
Ashton słuchał jego śmiechu, który był zaraźliwy.
- Możemy spędzić dzień na zewnątrz, ale ja zostaję w cieniu i smaruję się filtrami. - Michael przetoczył się na plecy, chwytając Ashtona i układając go na brzuchu. – Ty też powinieneś używać filtrów, nie chcę, żebyś zachorował na raka skóry albo...
Ashton przewrócił oczami.
- Właśnie dlatego każdy uważa, że poślubiłem swojego sponsora. (w sensie że sugar daddy)
- Zabawny jesteś.
- Ale utknąłeś ze mną na zawsze - powiedział Ashton, kiedy mościł się na ciele Michaela. Pochylił łokcie i obniżył ramiona, by pocałować Michaela prosto w usta.
- Tak - powiedział Michael między pocałunkami. - Chyba masz rację.
- Jestem szczęściarzem.
Michael ułożył ręce po bokach Ashtona.
- Tak, jest pan, panie Ashton Clifford.
Ashton śmiał się w czasie ich pocałunków, kiedy Mike zamienił ich miejscami. Znów byli młodzi, znów mieli szesnaście i piętnaście lat.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top