Prolog
Uwielbiam go. Gdyby nie dzielące nas lata, jego zawód i ta idiotka, która kiedyś powiedziała mu "tak" przy ołtarzu poszłabym do niego i powiedziała co do niego czuję. On jest inny niż ci wszyscy niedojrzali podrywacze, z którymi stykam się na co dzień. Taki męski, taki dojrzały... Jejku, ja chyba naprawdę go kocham. Ale nie jestem na tyle głupia, żeby powiedzieć to głośno.
-No właśnie - westchnęłam. - Nie jestem na tyle głupia. Już nigdy nie będę.
To mówiąc zmięłam ostatnią kartkę papieru dokumentującą moje idiotyczne zauroczenie i wrzuciłam ją do niebieskiego worka na śmieci wypełnionego po brzegi starymi, wyciągniętymi z biurka papierzyskami. Jutro pierwszy dzień szkoły. Idzie nowe, a stare ląduje głęboko w odmętach makulatury.
Od teraz żadnych bezsensownych zauroczeń. Pora znaleźć sobie realnego chłopaka.
Los bywa przewrotny, Kornelciu. Zapamiętaj to sobie...
Nie wiem dlaczego akurat w tym momencie przypomniały mi się słowa babci Genowefy, jednak szybko odpędziłam je zwiększając głośność w radioodbiorniku.
Witajcie w moim nowym opowiadaniu :) Niedługo pierwszy rozdział ^^
Buziaki
Karo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top