Czy Poirot jeździł Mercedesem?
Notka pod rozdziałem ^^
-Aha! A nie mówiłam? - oznajmiła triumfalnie Tośka, a widząc moją minę dodała potulnie. - No przepraszam, Kora. Musiałam to powiedzieć. Zresztą nie jest tak?
Przewróciłam oczami.
-No jest tak. Usatysfakcjonowana?
-Poniekąd – mruknęła dziewczyna. - Tylko nie rozumiem, jak mogłaś zwierzać się Papudze.
-Crissy jest bardzo miła – mruknęłam. - Jak się postara.
-Oj, nie wciskaj mi kitu. Ty lepiej się módl, żeby ona nikomu się nie wygadała. Wiesz, jaka z niej gaduła. Inna sprawa, że rozmówca zwykle przestaje ją słuchać, gdzieś po paru minutach.
-Obiecała mi, że tego nie zrobi - odpowiedziałam pewnie. Mimo wszystko, ufałam Crissy. Nie wiem wprawdzie dlaczego, ale trudno. Tak podpowiada mi intuicja.
-A ona w ogóle wie, co to znaczy? – parsknęła szatynka. - Nie sądzę.
-Dzięki za pocieszenie – burknęłam. - A co miałam zrobić? Wiesz, że zawsze muszę się wygadać kiedy mam problem. Taka już jestem.
-Było zamknąć się w pokoju i gadać do siebie – podsunęła Tośka.
-Że też na to nie wpadłam – odpowiedziałam głosem tryskającym ironią. - Genialny pomysł.
-Prawda? No, ale kochana najważniejsze jest jedno – spojrzałam na nią ciekawie. - Że już wiesz, jaka z miss Mercedes jest szmata.
-Nie nazywaj jej tak! - wtrąciłam odruchowo. - To znaczy tak, jest szmatą – spuściłam wzrok.
-Tylko nie mów, że ciągle coś do niej czujesz – wybałuszyła oczy szatynka. -Przecież to...
-Suka, wiem. Już to mówiłaś. Ale nie da się tak z dnia na dzień przestać kogoś kochać.
-Dla chcącego nic trudnego – żachnęła się Tośka. Ale jej łatwo mówić. Ona jeszcze nigdy tak naprawdę się nie zakochała.
-No cóż... Jak sobie pomyślę, jaką mam konkurencję to aż mi się niedobrze robi. Krasowska, ten narzeczony i jeszcze tajemnicza osoba. Zresztą ta pierwsza prawie zagroziła, że mnie zabije jak się nie odczepię od Marysi.
-Czekaj... Co? - oczy szatynki poszerzyły się do granic możliwości. - Ty chyba musisz mi sporo opowiedzieć, moja droga.
No więc powiedziałam. Chociaż oczywiście nie zdradziłam wszystkich szczegółów. Ominęłam fakt orientacji Crissy i tego, że one prawdopodobnie kiedyś się znały. Wyznałam tylko informacje o szantażu Krasowskiej i tego, że według obserwacji Papugi w Marysi zakochane są aż dwie osoby.
-No nieźle się wpakowałaś – zagwizdała moja przyjaciółka. - Ale żeby Krasowska, taka cicha woda zakochana w naszej miss Mercedes? No cóż, obie są siebie warte – wyszczerzyła się. - Ale z Ewcią lepiej nie zadzierać. A co do Crissy, to nie przywiązywałabym dużej wagi do jej obserwacji. Wiesz, jaka ona jest.
-Ona nie jest taka głupia, za jaką stara się uchodzić – mruknęłam. - Mam przeczucie, że ona nas jeszcze niejednym zaskoczy.
Tośka wzruszyła ramionami.
-Każdy wierzy w co chce. Zresztą ciebie nie da się przekonać do niczego. Jesteś zbyt uparta.
-Za to mnie uwielbiasz – uśmiechnęłam się.
-Powiedziałabym, że to nie film, żeby doszukiwać się wszędzie zagadek ale w sumie i tak byłoby to bezsensu – zachichotała szatynka. - W końcu w normalnym życiu uczennice nie romansują z nauczycielkami.
-Oj nie! - zachichotałam. - I nie wylewają na nauczycielki niestężonej galaretki!
-Spadaj! - zachichotała dziewczyna.
***
Wieczorem, kiedy dręczące mnie myśli nie pozwalały mi spać, spisałam listę pytań na które powinnam znaleźć odpowiedź. Metodyczność jest w końcu najważniejsza.
Na kartce widniały:
1.Kim jest druga osoba podkochująca się w Marysi?
2.Co Crissy miała wspólnego z Fordową?
3.Czy Marysia naprawdę jest zakochana w Olivierze?
Rano dopisałam jeszcze jedno:
4.Czy naprawdę nigdy jej na mnie nie zależało?
I naprawdę nie wiem, po co jest mi ta informacja ale:
5.Jaka jest orientacja Ewy Krasowskiej?
Spisując tą listę, czułam się jakbym była bohaterką jednej z powieści Agathy Christie, którą namiętnie czytałam w gimnazjum. Pamiętam, że w jednej z książek Poirot chcąc dojść do rozwiązania zagadki postawił sobie pięć kluczowych pytań. Więc być może kiedy ja poznam odpowiedzi na moje pytania też będę miała jasną sytuację.
Bo jak na razie błądzę we mgle i naprawdę nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
***
Pokazałam listę Tośce, zapominając oczywiście, że przecież nie powiedziałam jej o powiązaniach jej macochy z Marysią. Tak, wiem. Jestem bardzo uważna. No, ale jak się powiedziało a, to należy powiedzieć b.
Siedziałyśmy u mnie w pokoju. Zerwałyśmy się z dwóch ostatnich godzin wychowania fizycznego.
-Co Papuga ma wspólnego z miss Mercedes? - zmarszczyła brwi Tośka.
-Tego chcę się właśnie dowiedzieć – zabrałam jej listę. - Crissy sprawiła wrażenie, jakby już ją kiedyś znała. No, ale nie chciała powiedzieć skąd.
-Może to jakaś jej dawna klientka – podsunęła dziewczyna.
-Wątpię. Zresztą co Marysia robiłaby w Kanadzie?
-Przecież ty w ogóle nic nie wiesz o przyszłości tej twojej laluni – zauważyła szatynka. - Równie dobrze mogła wcześniej mieszkać w Peru.
-Peru? - parsknęłam. – Really? To może od razu w Tajlandii?
-No co! - zachichotała Tośka. - Wiesz, z czego słynie Tajlandia! A miss Mercedes obiektywnie mówiąc ma idealny wygląd do tej roboty!
-Ach tak, cytując Marcela: „Gdyby zagrała w pornolu, to bym chętnie obejrzał" - spojrzałam na nią z politowaniem.
-Oj tam! Ty też chętnie byś obejrzała, nie mów, że nie – zaśmiała się szatynka. - A nie, sorki. Ty to miałaś na żywo.
-No właśnie – uśmiechnęłam się szelmowsko.
-A tak w ogóle zaczynasz cytować Marcela – zagruchała dziewczyna. - Czyżby szykował się romans?
-Spadaj! - rzuciłam w nią poduszką. - Chociaż wiesz, jest małe prawdopodobieństwo, że nasi rodzice coś ten tego. Obydwoje pracują w Szwajcarii i mają nam kogoś przedstawić.
-Och rodzeństwo jak słodko! - wyszczerzyła się Tośka, kładąc rzucony w nią przedmiot na kolanach.- Och, braciszku! - zawyła, udając orgazm. - Och, tak! Szybciej!
Kolejna poduszka wylądowała na jej twarzy, uciszając ją.
-Jesteś popieprzona – zaśmiałam się.
-Ja też cię kocham, misiu – odrzuciła mi ją. - W szkole mówiłaś, że czujesz się jak Poirot. Ale czy Poirot jeździł Mercedesem? - puściła mi oczko.
-Nie wiem. Ale w dzisiejszych czasach to bardziej Mercedes jeździ Poirotem – zachichotałam.
-I kto tu jest popieprzony? - zaśmiała się Tośka. - Zbok!
-Ale tak wracając do tematu, to nie musiały spotkać się w Kanadzie - mruknęła, kiedy przeszła nam głupawka. - Przecież Crissy pochodzi z Krakowa, a w Ameryce mieszka dopiero od ukończenia studiów.
-To jest jakiś trop... - zamyśliłam się. - Trzeba trochę pogrzebać w przeszłości naszej miss Mercedes - dopiero później uświadomiłam sobie, że nigdy wcześniej jej tak nie nazywałam.
-O tak! Rozwiążemy tą zagadkę, siostro! - klasnęła w dłonie Tośka. - Już nie mogę się doczekać!
Krótki rozdzialik :P Mam nadzieję, że się podoba ^^
Mam dla was mały konkurs :D Spróbujcie odpowiedzieć na pytania z listy Kornelii. Kto odpowie poprawnie na jak najwięcej, dostanie dedykację i podpowiedź co do zagadki znajomości Crissy i Marysi :P
Powodzenia i buziaczki
Karo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top