4. Nowa pracownica.
Przepraszam za to, że dodaję rozdział nie na czas, ale w weekend nie miałam czasu.
__________________________________
On nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Po mojej reakcji najwidoczniej całkiem się zdziwił. Podrapał się po karku, zastanawiając się, co ma powiedzieć.
- Ty mnie naprawdę nie rozpoznajesz? - Po chwili zapytał, jednak wymawiał to tak ostrożnie, jakby bał się, że zaraz go zabiję.
- Oczywiście, że rozpoznaję. - Wyglądał trochę na spiętego. - Wylałeś na mnie swój napój! - Po tych słowach zrobiłam minę, jak małe i bezbronne dziecko, tupiąc przy tym nogą.
Teraz mogłam tylko patrzeć, jak na twarzy tego przystojnego Koreańczyka pojawia się uśmiech.
Pokręcił głową z niedowierzaniem, a następnie jego oczy powędrowały na moją osobę. Miał taki piękny uśmiech, że mogłabym teraz patrzyć się cały czas na niego. Ocknij się! Przewróciłam oczami, co najwidoczniej on to zauważył.
- Nad czym tak myślisz? - Zapytał z ciekawości
- Nad niczym. - Skłamałam. Nie przyznam mu się, że podziwiałam jego uśmiech. Teraz mogłam tylko się uderzyć w twarz. - Muszę już iść, także... a tak w ogóle, to skąd się tutaj wziąłeś? - Oświeciło mnie.
- Lubię sobie czasami pospacerować. - Przerwał nagle, powodując tym niezręczną ciszę. - Mogę Cię odprowadzić? - Zaskoczył mnie. Zastanawiałam się przez chwilę, jednak na jakiegoś bandytę nie wyglądał.
- W sumie... czemu nie. - Uśmiechnęłam się do chłopaka.
Ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania. Na początku nie wiedziałam, co mam powiedzieć i co zrobić. Koło mnie szedł ten idiota, który zaledwie kilka godzin temu wylał na mnie swojego shake'a, dodatkowo szybko uciekając. Najlepsze jest to, że nie wiedziałam nawet jak się nazywa. Już miałam się go o to zapytać, ale on najwidoczniej musiał zrobić to pierwszy.
- Jak w ogóle się nazywasz. - Spojrzał na mnie.
- Hyemi. Choi Hyemi. - Odpowiedziałam, następnie spoglądając na niego. - A Ty?
Chłopak wziął głęboki oddech i popatrzył na chwilę w niebo, które w tej chwili ozdabiały gwiazdy.
- Jestem Jung Daehyun. - Nagle stanęłam w miejscu, on po chwili zrobił to samo i zerknął niepewnie na mnie. - No co? - Zapytał, podnosząc jedną brew do góry.
Machnęłam ręką, po czym dodałam:
- Nie nic. Wydaje mi się, że gdzieś już to imię słyszałam, ale nie pamiętam gdzie. - Odparłam. Dae prychnął i pokręcił głową. - Ty chyba na serio się upiłaś. - Uśmiechnął się, odsłaniając swoje śnieżnobiałe zęby.
- Nie... to tylko 2 drinki. - Mój głos zabrzmiał dziwnie. Spojrzeliśmy się na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Później ruszyliśmy w stronę mojego domu.
W drodze powrotnej trochę dowiedziałam się o Daehyunie. Powiedział, że urodził się i wychował w Busan, co było od razu słychać po jego akcencie. Dowiedziałam się przy okazji, że strasznie uwielbia sernik i że jego przyjaciele uważają, że jest skromny zresztą, on sam nawet tak myśli. Przyznam, że wydawał się nawet okej, nie był jakiś nachalny. Odprowadził mnie pod mój blok, w którym mieszkałam i się ze mną pożegnał, mówiąc, że ma nadzieję, iż się jeszcze zobaczymy. Szczerze mówiąc, sama miałam taką nadzieję. Weszłam po schodach, a następnie do swojego mieszkania. Zmyłam szybko makijaż, przebrałam się w dresy i postanowiłam iść spać. Była godzina 1:34, a o 10:00 musiałam wstawić się do pracy w sklepie muzycznym, dlatego stwierdziłam, że jeżeli chcę jakoś jutro w miarę normalnie funkcjonować, powinnam teraz iść spać, co też tak uczyniłam.
Budzik, który nastawiłam w telefonie, zadzwonił o godzinie 8:30. Zwykle starczyło mi tyle snu, jednak nie dzisiaj. Nadal byłam śpiąca, ale pomyślałam, że jeżeli napiję się kawy, to pewnie zaraz się obudzę.
Wstałam i po zrobieniu sobie kawy, poszłam się umyć. Chciałam dzisiaj wyrobić się na czas, ponieważ w robocie pracowałam tylko ja i mój szef, ale ostatnio powiedział mi, że dzisiaj dołączy do nas nowa pracownica, gdyż on nie potrafi pogodzić życia prywatnego z zawodowym. Miałam tylko nadzieję, że nie trafi mi się jakaś chamska laska.
Była godzina 9:10. Założyłam swoje bordowe spodnie i czarną bluzkę z długimi rękawami. Później narzuciłam na siebie swoją skórzaną kurtkę. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam do pracy.
Ponieważ był poranek, dało się odczuć zimne powietrze. Zapięłam swoją kurtkę i schowałam ręce w kieszeń. Do pracy nie miałam tak daleko, ale też nie miałam tak blisko, droga zajmowała mi 20 minut drogi, dlatego w pewnej chwili oświeciło mnie. Przecież wzięłam ze sobą słuchawki. Słuchając muzyki droga zwykle upływa szybciej, co akurat w tej chwili było mi potrzebne, bo jak najszybciej chciałam wejść do środka. Szeroko się uśmiechnęłam, gdy ujrzałam sklep muzyczny, w którym pracuję. Coraz bliżej do poznania nowej pracownicy. Ledwo, co przekroczyłam próg, a od razu zobaczyłam swojego szefa, który na mój widok się uśmiechnął.
- Annyeong, Hyemi. - Rzekł, rozkładając różne płyty na swoje miejsce. Mój szef był zwykłym Koreańczykiem w średnim wieku, który lubił robić sobie żarty z każdego, dlatego przyznam, że nie mogłam się nudzić w pracy.
- Annyeong. - Odpowiedziałam z uśmiechem i powędrowałam na zaplecze, aby zostawić najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy weszłam do środka, moim oczom ukazała się niska i szczupła dziewczyna o błękitnych włosach, związanych w wysoką kitkę. Najwidoczniej robiła porządki i mnie nie zauważyła. Miałam więcej czasu, by jej się dokładniej przyjrzeć. Ubrana była w różową koszulkę z białym kołnierzykiem. Do tego miała ciemne krótkie spodenki z wysokim stanem i ciemne rajtuzy. Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, jak bardzo stara się, by zrobić dobre wrażenie pierwszego dnia w pracy. Cóż, miałam podobnie kiedy zaczynałam, dlatego wiedziałam, jak się w tej chwili czuje. Stwierdziłam, że wyglądam, jak idiotka, stojąc tak przy małym drewnianym stoliczku, gdzie miałam zamiar odłożyć swoją kurtkę i obserwować dziewczynę. Specjalnie odchrząknęłam, na co ona odwróciła się w stronę mojej osoby.
- My się jeszcze nie poznałyśmy. - Uśmiechnęłam się do niej szczerze. - Jestem Choi Hyemi, a Ty? - Zapytałam, podchodząc do niej i pomagając jej w ogarnianiu tego nieładu.
- Jestem Kang Yeon Doo. - Odpowiedziała na moje pytanie z uśmiechem wymalowanym na twarzy, ukazując przy tym swoje białe zęby. Od razu wydawała się bardzo radosną osobą.
Gdy już skończyłyśmy ogarniać zaplecze, wyszłyśmy, aby pomóc naszemu szefowi, który pewnie lada chwila zaraz będzie musiał stąd wyjść. Obsługiwałyśmy klientów, a urok Yeon sprawiał, że nikt nie mógł się jej oprzeć, a w szczególności na jej tzw. ,,słodką buźkę''. Po kilku godzinach pracy nadeszła pora końca mojej roboty na dziś. Wyjątkowo nie było aż takich dużych tłumów, jakie bywały tutaj ostatnio. Pożegnałam się z nową pracownicą, życząc jej dobrego dnia, po czym wyszłam. Chyba znalazłam nową znajomą, może i trochę się od siebie różnimy, jednak myślę, iż się dogadamy. Po dzisiejszym przegadaniu całej przerwy chyba wszystko pójdzie ku mojej dobrej myśli. Moje rozmyślanie przerwał telefon, który zaczął dzwonić. Spojrzałam na ekran. To Dahee.
- Czemu wczoraj wyszłaś bez żadnego słowa? - Zapytałam od razu, kiedy przyłożyłam telefon do ucha.
- Przepraszam, ale moja mama zadzwoniła. Rodzinne sprawy. Musiałam wyjść. - Odparła. Jakoś nie miałam ochoty się na nią gniewać. Byłam też trochę zmęczona po pracy. Następnie opowiedziałam jej o swoim dniu w robocie, a ona o tym, co dzisiaj takiego robiła. Nie chciałam jednak teraz poruszać tematu Daehyuna, ponieważ sama nie znałam go na tyle dobrze, żeby rozmawiać na ten temat z przyjaciółką. Nawet nie zauważyłam, kiedy stałam pod swoją klatką. Niestety musiałam po jakimś czasie się rozłączyć z Kim. Czekało mnie trochę ogarniania mojego mieszkania. Gdy znalazłam klucze od klatki schodowej, usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i kogo ujrzałam? Oczywiście, że ,,Pana Zabójczy Wzrok''. Pomachał mi i dał znać, że idzie w moim kierunku. Miał na sobie - jak zwykle ciemne i podziurawione spodnie. Do tego miał szarą bluzę z kapturem, który w tym momencie ozdabiał jego głowę, nie wspominając o masce.
- Dziwny zbieg okoliczności. - Uśmiechnął się, kiedy już pokonał schody. Otworzyłam drzwi na klatkę. On nie wiedział jaki ma wykonać ruch. Przewróciłam teatralnie oczami, następnie gestem dając mu do znać, że zapraszam go do siebie. Najwidoczniej się speszył, ponieważ tylko lekko się uśmiechnął, chowając przy tym swoją twarz. Weszliśmy na 4 piętro, a następnie do mojego mieszkania. Daehyun zrobił taką minę, jakby myślał, że śni.
- Wooo. - Stał cały czas w jednym miejscu, mierząc wszystko wzrokiem i obniżając maskę. - Fajne mieszkanie. - Po chwili dodał.
Popatrzyłam na niego z politowaniem, a on kiedy to dostrzegł posłał mi ten głupkowaty uśmieszek. Następnie obszedł cały mój salon, podziwiając go jeszcze bardziej. Czułam się jakby był jakimś detektywem, czy coś. W pewnej chwili rzucił się na moją kanapę zupełnie tak, jakby był u siebie. Czy on potrafi się u kogoś zachować? Pokręciłam głową, chcąc o tym zapomnieć.
- To... co dzisiaj oglądamy? - Nagle wyskoczył z tym pytaniem, a ja stałam jak wryta i patrzyłam na ciemnowłosego.
Coś czuję, że za bardzo się zadomowił.
- My? - Zapytałam po chwili.
☆☆☆☆☆
Annyeong!
4 rozdział wyszedł mi tak, jak wyszedł, ale nie narzekam. ^^
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top