Rozdział dwunasty
Miłego czytania :)
Rozdział 12
Poranki w pałacu zawsze wyglądały tak samo. Ten dzień również niczym nie różnił się od pozostałych. Louis siedział na swoim ulubionym miejscu przy stole, jedząc tosty z dżemem pomarańczowym, gdy do pokoju wszedł Matthew. Zerknął na zegar zawieszony na ścianie, który nie wskazywał jeszcze godziny, kiedy powinien zacząć swoją codzienną pracę.
– Wasza Wysokość – asystent podszedł niecno bliżej, wyraźnie wahając się – przepraszam, że przerywam w śniadaniu.
– Dzień dobry – chwycił filiżankę, upijając z niej mały łyk gorącej herbaty. – Czy stało się coś, czym powinienem się niepokoić? To nie jest nasza stała godzina spotkań.
– Wprost przeciwnie Panie – Matthew uśmiechnął się i pozwolił sobie podejść jeszcze bliżej, kładąc przed nim tradycyjny stosik gazet.
– Nie mogę nawet zjeść w spokoju śniadania? – westchnął, odsuwając talerz i filiżankę, nacisnął przycisk, dając tym samym znać służbie, że mogą odebrać naczynia. – Co tym razem pojawiło się na pierwszych stronach?
– Panie, pojawiły się zdjęcia z wczorajszego spotkania z Panem Stylesem oraz pierwsze opinie na ten temat – mężczyzna uśmiechał się i wyglądał na naprawdę zadowolonego. To było niecodziennie.
– To dlatego jesteś tak szczęśliwy? Z powodu krytyki i złośliwych komentarzy prasy? – uniósł brew, przyglądając się swojemu asystentowi, który zmieszał się pod jego czujnym spojrzeniem. – Usiądź proszę.
– Panie, musisz sam zapoznać się z tym, co napisano w prasie, ale wydaje mi się, że będziesz bardzo zaskoczony. Królowa wdowa jest zachwycona, rada również.
– Królowa jest zachwycona? To naprawdę zachęca mnie do szybkiego przeczytania tego, co pojawiło się w prasie – nawet nie chciał wiedzieć, dlaczego jego matka odczuwa radość, był pewien, że to mu się nie spodoba, a raczej wprowadzi go w podły nastrój.
– Będzie Pan naprawdę zadowolony, proponuję zacząć od tego – Matthew wskazał na gazetę położoną na samym szczycie piętrzącego się stosu.
– Spójrzmy, co my tu mamy – mruknął, zerkając na okładkę. Wolałby zaznajomić się z prasą w samotności, wtedy nie musiałby udawać, że zdjęcie z pierwszej strony wcale nie budzi w nim sympatii, a coś wprost odmiennego. Fotografowi udało się uchwycić moment, gdy pomagał Harry'emu wyjść z samochodu, oczywiście wyglądali na całkiem zadowolonych z sytuacji, w której się znaleźli. Nagłówek krzyczał głośno ZAKOCHANY KRÓL, to było całkowicie żenujące. Zaczął się obawiać, co przeczyta w artykule, a przecież to nie był żaden brukowiec, tylko porządna gazeta. – Najwyraźniej nasze pałacowe źródła miały rację i serce przyszłego Króla Louisa jest już zajęte. Wczorajszego wieczoru miało miejsce spotkanie naszego władcy z Panem Harrym Stylesem. Możemy tylko domyślać się, że to on został wybrankiem króla i zasiądzie obok niego na tronie w niedalekiej przyszłości. Para zachowywała się w swoim towarzystwie bardzo naturalnie, widać, że czują się ze sobą komfortowo i tak jak pisaliśmy niedawno, muszą znać i przyjaźnić się od wielu lat – westchnął, przerywając czytanie. Nie wiedział, jak skomentować ten dziennikarski bełkot, który nie miał nic wspólnego z rzeczywistością. – Spójrzmy, co jeszcze napisali – sięgnął po kolejne czasopismo, z którego okładki spoglądała na niego własna twarz. – Nasze źródła donoszą, że para nie szczędziła sobie czułości. Złamany został królewski protokół, zakochani trzymali się za ręce i szeptali do siebie, ignorując otaczających ich ludzi. Pan Styles uśmiechał się przez cały czas i był niezwykle uprzejmy w stosunku do pracowników restauracji. Możemy tylko trzymać kciuki za zakochanych i życzyć im dużo szczęścia. W tajemnicy zdradzimy państwu, że przeczuwamy nadchodzący królewski ślub tego stulecia.
Zamilkł, nie wiedząc nawet, co powiedzieć. Przejrzał pozostałe artykuły i wszystkie były w podobnym tonie. Dzisiaj całe królestwo dowiedziało się, że jest zakochany i szczęśliwy, a Harry u jego boku to najlepszy człowiek, jakiego mógł wybrać. Wiedział już, dlaczego matka i rada są tak zadowoleni, ich plan był realizowany krok po kroku tak, jak sobie to wymyślili. A on nie miał już szans wydostać się z tego koszmaru.
– Czy kolacja była tak udana, jak opisują gazety Panie? – Matthew zaczął porządkować gazety, chcąc zabrać je ze sobą, gdy będzie wychodził.
– Tak, była niezwykle pouczająca – wstał, chcąc zacząć ten dzień tak, jak to sobie zaplanował.
Był świadom tego, co czekało go w ten weekend, uroczysta kolacja z okazji rocznicy ślubu. Pierwsze publiczne wystąpienie Harry'ego, który nie potrafił się zachowywać, więc zapewne przyniesie mu tylko wstyd i zażenowanie. Musiał nastawić się na publiczną kompromitację i zrozumieć, dlaczego matka tak bardzo nalegała na wybór Stylesa.
– Cieszę się Panie. Królowa prosiła o poinformowanie, że Pan Styles pojawi się dziś w pałacu, by spędzić trochę czasu z Panem. W przyszłym tygodniu rozpoczną się zajęcia z etykiety i królewskiego protokołu dla Pana Stylesa. Jutro odbędzie się spotkanie z królewską radą do spraw ekologii w celu omówienia zmian w prawie wprowadzonym zaraz po katastrofie ekologicznej.
– Zmian w prawie? – popatrzył na niego pytająco, nie mając pojęcia, jakie zmiany mogłyby zostać wprowadzone, by nie naruszyć tej delikatnej struktury ładu i porządku, który udało się wypracować przez lata.
– Tak, podobno ludzie buntują się przeciw staremu prawu, uważają, że sytuacja na świecie wygląda na tyle dobrze, by odpuścić pewne stare obostrzenia, które zostały wprowadzone lata temu. Chcą to omówić z Waszą Wysokością.
– Jeszcze tego nam potrzeba, żeby ekologiczni maniacy, którzy dawno temu wprowadzili te zasady, teraz żądali ich usunięcia. O niczym bardziej nie marzę, niż o rozmowie z nimi – prychnął, nie ukrywając swojej niechęci do tego środowiska. – Nie wiem, jak ojciec znosił to wszystko, ale zaczynam rozumieć, dlaczego umarł tak wcześnie.
– Jego Wysokość, Król Henry, był niesamowicie oddany każdej sprawie, był niesamowitym władcą – szacunek, który usłyszał w głosie mężczyzny, sprawił, że zatrzymał się i spojrzał na niego.
– Wiem, że szanowałeś mojego ojca, wszyscy pracownicy pałacu go szanowali. Nie powinienem narzekać i użalać się nad sobą, przykro mi, że musiałeś być tego świadkiem – zawsze, kiedy odpuszczał na chwilę i ukazywał swoją prawdziwą twarz, czuł, że łamie pewne zasady, mówi zbyt wiele i odkrywa się. Ufał Matthew, ale nawet przed nim wolał utrzymywać pewne pozory.
– Pójdę już, Wasza Wysokość ma na pewno dużo do zrobienia, zanim Pan Styles pojawi się w pałacu – mężczyzna skierował się w stronę drzwi, które otworzyły się na oścież, a do środka wpadła Alice, mijając się z Matthew bez słowa.
– Wasza Wysokość – dziewczyna dygnęła, po chwili zatrzaskując drzwi z hukiem.
– Nie wpadaj tu w ten sposób, masz się zapowiadać, jeżeli chcesz ze mną porozmawiać – zganił ją protekcjonalnym tonem. Miał dość jej zachowania, obawiał się, co może wydarzyć się w przyszłości, jeżeli teraz potrafiła być tak bezczelna.
– Mam się zapowiadać, jeżeli chcę porozmawiać z bratem? – prychnęła, przewracając oczami. Nie zdążył skomentować jej zachowania, gdy rozsiadła się na fotelu, który chwilę wcześniej zajmował jego asystent.
– Masz się zapowiadać, jeżeli chcesz porozmawiać z królem – poprawił czarny sweter, który miał na sobie i ruszył w stronę drzwi, ignorując prychnięcie siostry.
– Jeszcze nie jesteś królem – skomentowała, marszcząc brwi na jawne ignorowanie jej osoby.
– Zachowuj się tak dalej, a kiedy tylko nim zostanę, będziesz musiała się stąd wyprowadzić. Teraz opuść proszę mój pokój, zanim będę zmuszony zapomnieć o dobrych manierach i poproszę służbę, by wyrzuciła cię stąd z takim hukiem, z jakim tutaj weszłaś – wyszedł nie oglądając się za siebie, wiedział, że doprowadził siostrę do wściekłości, a gdy wpadała w szał, lepiej było zejść jej z drogi. Zgodnie z tym, czego oczekiwał, usłyszał jej szybkie kroki, gdy starała się go dogonić.
– Chcesz mnie stąd wyrzucić? To mój dom, jak śmiesz sugerować coś takiego? – chwyciła go za ramię, zatrzymując go w miejscu.
– Twoje zachowanie jest niedopuszczalne, puść mnie w tej chwili Alice, albo twoje torby zostaną spakowane już dziś – patrzył na jej dłoń, która zacisnęła się mocniej. Po chwili nie czuł jej na swoim ramieniu. – Pałac będzie miejscem, w którym będę mieszkał ze swoim mężem, nie wiem, czy chciałbym, by mieszkała tutaj również moja nieznośna siostra. Mamy tyle pięknych domów rozsianych po całym królestwie, wybierzesz sobie jakiś i tam zamieszkasz. Może w końcu trochę się usamodzielnisz, to wyjdzie ci na dobre. Jesteś rozkapryszona i trudna do zniesienia w bliższym kontakcie. Jeżeli to zachowanie ci się utrwali, nie znajdziesz męża i zostaniesz samotną, zgorzkniałą kobietą, z którą nawet zwierzęta nie będą chciały przebywać. Pomyśl o tym i przestań zawracać mi głowę, mam ważne sprawy, którymi muszę się zająć.
– To przez Harry'ego? To przez niego będę musiała opuścić swój dom? – warknęła, nadal mu nie odpuszczając. Szła za nim krok w krok.
– Jeżeli łatwiej będzie ci wtedy przyjąć prawdę, to tak, możesz sobie to tak tłumaczyć, że to przez Pana Stylesa – słyszał znajome szczekanie, które wywołało uśmiech na jego twarzy. Tęsknił za swoimi najlepszymi czworonożnymi przyjaciółmi.
– Nadal nazywasz go Panem Stylesem? Jesteś śmieszny.
– Dla ciebie to Pan Styles, a teraz pozwól, że odpocznę od twojej męczącej osoby i spotkam się z kimś, kogo naprawdę lubię – zatrzymał się przed drzwiami, które po chwili zostały dla niego otwarte. – Proszę nikogo tutaj nie wpuszczać, szczególnie księżniczki Alice.
Usłyszał dźwięk zamykanych drzwi i przymknął powieki, rozkoszując się chwilą spokoju. Wiedział, że był nieuprzejmy w stosunku do siostry, ale należało się jej. Alice od lat była rozpuszczana, pozwalano jej na zbyt wiele i teraz były tego efekty. Nie wyobrażał sobie, by mieszkać w pałacu razem z Harrym, Alice i matką. Czuł, że na samą myśl dostaje migreny. Tej nocy po raz kolejny źle spał, nie pamiętał już, kiedy przespał spokojnie całą noc. Był wykończony, a świadomość kolejnego spotkania z Harrym Stylesem przyprawiała go o dreszcze. Zdecydowanie bardziej wolał spotkania z przewodniczącym rady królewskiej, które odbywały się raz w tygodniu. Miał nadzieję, że lekcje etykiety pomogą chociaż trochę i poukładają chaos, jakim z pewnością był Styles.
– Cześć dziewczynki – uklęknął na miękkim, ciemnym dywanie, pozwalając psom podbiec do niego i polizać go po całej twarzy. – Też za wami tęskniłem. Jesteście o niebo lepsze niż wszyscy, z którymi muszę się spotykać każdego dnia. Chciałem wybrać się dziś z wami na spacer, ale pewnie jedynym towarzyszem mej niedoli będzie nie kto inny jak Pan Styles, Harry. Powinnyście go poznać, w końcu będziemy męczyć się z nim razem, ale to jeszcze nie odpowiedni czas.
***
– Myślisz, że to prawda? – Niall złożył gazetę i rzucił ją na stolik, nie zwracając uwagi na szklankę wypełnioną bursztynowym płynem.
– Przestań interesować się plotkami, jeżeli możesz dowiedzieć się prawdy u źródła – Philip spojrzał na przyjaciela, który nadal wpatrywał się w okładkę gazety z zaciekawieniem i obrzydzeniem wymalowanym na twarzy. – Zaraz wypalisz dziurę w tej bogu ducha winnej prasie. Nie wiem, dlaczego tak cię to interesuje.
– A ty nie jesteś ciekawy? W końcu tu chodzi o naszego Lou i waszą rodzinę – Niall wydawał się szczerze przejęty całą sytuacją, a Philip wiedział, że nie powinien celowo go drażnić.
– Myślę, że nie musimy się przejmować, Louis jest najrozsądniejszą i najbardziej rozważną osobą, jaką znam, wie, co robi. Pan Styles wydaje się miłym mężczyzną, może dogadają się i tak, jak to zwykle bywa, aranżowane małżeństwo okaże się sukcesem – naprawdę był przekonany, że to co mówi, może się wydarzyć w rzeczywistości.
– Tak jak to zwykle bywa? – Niall popatrzył na niego z niedowierzaniem. – Przypomnij mi, jakie znane nam aranżowane małżeństwa okazały się sukcesem? – Na przedłużającą się ciszę prychnął tylko cicho. – Właśnie Philip, twoje milczenie jest idealną odpowiedzią. Dobrze wiesz, że Louis został wplątany w to beznadziejne małżeństwo i nie może się wycofać nawet, jeżeli bardzo by tego chciał. Królowa jest przerażająca i nikt z nią nie wygra.
– Nie mów o nim jak o nieszczęsnym biedaku, który idzie na stracenie. Każdego z nas w końcu to czeka, Lou nie jest jedyny.
– Daj spokój, to nie są te czasy. Louis musi wziąć udział w tej farsie, ponieważ niedługo zostanie królem, w zasadzie można powiedzieć, że już nim jest, ale ty jesteś tylko księciem, to samo Alice, która jest tylko księżniczką. Znajdziecie sobie kogoś, zakochacie się i nikt nie powie wam, że to nie może być ta osoba. Wybacz Phill, ale w tej całej królewskiej machinie jesteście tylko małymi, nic nieznaczącymi trybikami – Horan wypił całą zawartość szklanki, odstawiając ją ze zbyt dużą energią. – Zresztą przeczytałeś te wszystkie informacje o Stylesie, wiesz, że jest złym wyborem, ja też to wiem, zastanawia mnie tylko jedno – pozwolił, by dramatyczna cisza przedłużała się.
– Oświęć mnie więc Horan – Philip wydawał się zirytowany rozmową, podniósł się gwałtownie i nerwowo krążył po pokoju.
– Dlaczego królowa poparła wybór Rady Królewskiej, wiedząc, kim jest Harry i z jakiej rodziny pochodzi.
W pomieszczeniu zapanowała nieprzyjemna cisza. Książę Philip wpatrywał się w widok za oknem, ignorując obecność przyjaciela. Nerwowo zaciskał pięści, starając się powstrzymać słowa, które chciały uciec z jego ust. Wziął głęboki oddech, starając się zapanować nad szybszym biciem serca. Musiał jak najszybciej opuścić ten pokój i na dziś odpuścić sobie spotkania z Niallem i Louisem. Obrócił się powoli w stronę Horana, który przyglądał mu się z zaniepokojeniem.
– Czy ...
– Posłuchaj Niall – przerwał mu szybko, zanim mężczyzna zadałby kolejne kłopotliwe pytanie. – Dla własnego dobra i dla dobra Louisa odpuść i przestań interesować się tym tematem. Porzuć to po prostu, dopóki nie narobiłeś sobie problemów. Tak jak mówiłeś, z królową nikt nie wygra, Louis też nie, więc trzeba zaakceptować jej decyzję i postarać się polubić Harry'ego, ponieważ czy tego chcemy czy nie, on będzie należał do tej rodziny.
– Nie rozumiem, dlaczego nagle zacząłeś się tak zachowywać. Po czyjej stronie jesteś? – Niall podniósł się i chciał podejść do Philipa, gdy ten odezwał się, wprawiając go w osłupienie.
– Po jedynej właściwej stronie Niall i tobie też to radzę. A teraz wybacz, ale muszę przymierzyć strój na uroczystość kuzynki Veroniki. Zobaczymy się później.
Niall obserwował, jak jego najlepszy przyjaciel wyszedł pospiesznie, nie oglądając się za siebie. To była przedziwna rozmowa, pełna pytań i odpowiedzi, które nie miały najmniejszego sensu. Czuł, że coś jest na rzeczy, coś bardzo, bardzo istotnego, co może zaważyć na całym życiu Louisa. Chciał się tego dowiedzieć, z natury był wścibski. Louis często nazywał go ciekawskim problemem, ale takim był człowiekiem i nie miał zamiaru się zmieniać, nawet jeśli tak byłoby dla niego lepiej i bezpieczniej. Jeżeli miał być jedynym człowiekiem, który stanie po stronie Lou, to właśnie tego miał zamiar się trzymać. Byli przyjaciółmi na dobre i na złe, nawet jeśli to złe miało być w rzeczywistości czymś najgorszym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top