Epilog
TRZY LATA PÓŹNIEJ
♡
- Nie wiem, co napisać - westchnął Brad, gdy weszłam do salonu, gdzie właśnie przebywał. Było późno w nocy i nie mogłam spać, gdyż jego nie było obok mnie.
- Siedzisz tu od godzin, dlaczego nie położysz się do łóżka i dokończysz jutro rano? - zasugerowałam, siadając obok niego, gdy delikatnie pocierałam jego plecy dłonią. Chłopak westchnął i położył swoją głowę w zagłębie mojej szyi.
- Jak się czujesz? - zapytał po kilku chwilach ciszy. Uśmiechnęłam się i położyłam swoją rękę na brzuchu, powodując, że Brad objął mnie w talii, przyciągając bliżej. - Jak się obie czujecie?
- Myślę, że wszystko z nią w porządku - uśmiechnęłam się, gdy spojrzałam na swój zaokrąglony brzuszek. - Wcześniej trochę kopała.
- Naprawdę? - oczy Brada się rozjaśniły, a ja przytaknęłam. Po chwili brunet wstał i pomógł również mnie, całując w usta, zanim wziął moją dłoń. - Chodźmy do łóżka, musisz wypoczywać.
Po jego słowach po prostu przytaknęłam, podążając za nim do naszego pokoju, a on zapalił światło. Zanim chłopak położył się ze mną do łóżka, przebrał się w jakieś piżamy i zgasił światło, dołączając do mnie pod pierzyną. Trzymał mnie blisko, gdy ja miałam swoją głowę na jego klatce piersiowej, a on bawił się moimi palcami.
- Dwa miesiące - mruknął cicho. - Dwa miesiące i będziemy mieli naszą własną córeczkę.
- Dwa miesiące - upewniłam go, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy jego ręce spoczęły na moim brzuchu. - Będziesz świetnym ojcem.
Brad zacisnął swoje usta w wąską kreskę. Od zawsze powtarzał mi, że całe to rodzicielstwo jest dla niego niepewne, ponieważ był nieugięty, że nie będzie dobrym tatą.
- Będziesz - powiedziałam, wiedząc że ta cisza oznaczała, że znowu temu zaprzeczał. - Jesteś świetnym chłopakiem i przyjacielem oraz będziesz wspaniałym ojcem.
- Hm - mruknął cicho do siebie, zanim przekręcił się na bok i wziął coś ze stolika nocnego. Z powrotem włączył lampkę obok łóżka i spojrzał na mnie. - Tak właściwie to chciałem o czymś z tobą porozmawiać.
Bicie mojego serca nagle przyspieszyło, a przez moją głowę przechodziło mnóstwo możliwości, gdy próbowałam wszystko przeanalizować.
- Hej - zaśmiał się pół serdecznie, gdy zobaczył moją zaniepokojoną twarz. - Nie panikuj. To nic złego, obiecuję.
Chłopak przycisnął swoje usta do mojego czoła uspokajająco i wziął moją dłoń w swoją. Nic nie mogłam na to poradzić, ale uśmiechnęłam się, gdy uniósł moją dłoń do swoich ust i delikatnie pocałował jej nasadę.
- Mówiłem ci tyle razy jak szaleńczo jestem w tobie zakochany - zaczął. - A poprzednie trzy lata, które razem spędziliśmy, były najlepszymi, jakie miałem w całym swoim życiu i wiem, że nasza piękna dziewczynka będzie tutaj niedługo z nami. Moje życie stanie się tylko lepsze z tobą i z nią u boku. Pomogłaś mi stać się lepszą osobą i zawsze będę ci za to wdzięczny, okej?
- Okej - uśmiechnęłam się, dając mu pojedynczego całusa.
- Więc... - zagryzł nerwowo swoją wargę. - Nigdy nie byłem pewien jak to zrobię, ale wiem, że chcę zrobić to teraz. Więc, Mango, uczynisz mi ten absolutny honor, biorąc moją rękę przed ołtarzem i zostaniesz moją żoną?
Moje serce się zatrzymało. Byłam pewna w stu procentach, że nie oddychałam. Brad chciał mnie poślubić.
- O mój... o mój Boże! Tak! Tak, tysiąc razy tak! - wykrzyknęłam, a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
Chłopak objął mnie swoimi dłońmi, a ja trzymałam go tak mocno, jak tylko potrafiłam. Nie chciałam go nawet wypuścić, a on się zaśmiał, gdy łza szczęścia spłynęła mu po policzku i opadła na moją skórę, która nie była zasłonięta przez koszulkę.
- Jestem w tobie tak zakochany, Mango. Zawsze i tylko w tobie.
- Ja ciebie też kocham, Brad.
KONIEC
~ritegs~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top