6. Wham bam, dzięki madam.

- Wyglądasz wystrzałowo! - pochwalił mój niecodzienny strój Thomas z szerokim uśmiechem na twarzy. - Zarezerwowałem dla nas stolik w barze niedaleko akademika. To jakaś ulica dalej.

- Brzmi świetnie - odwzajemniłam jego uśmiech. Chłopak wyciągnął swoją dłoń w moją stronę, którą przyjęłam z wdzięcznością. Spletliśmy nasze palce i ruszyliśmy w kierunku miasta.

Po dziesięciu minutach spacerku dotarliśmy na miejsce. Przez cały ten czas swobodnie rozmawialiśmy i śmialiśmy się z głupich rzeczy. Gdy weszliśmy do środka, zauważyłam, że bar urządzony był w stylu lat osiemdziesiątych. Ściany wyłożone były czarno-białą kostką, wzdłuż lady stały wysokie, czerwone krzesła a w równych odległościach od siebie znajdowały się skórzane kanapy z marmurowymi stolikami.

Usiedliśmy w samym rogu pomieszczenia, przeglądając nasze menu. Nie narzekałam na miejsce, gdyż stąd miałam idealny widok na cały bar. Kiedy młoda kelnerka podeszła do nas z notesikiem w dłoni, odłożyłam menu na stół. Dziewczyna posłała nam zachęcający uśmiech i przyłożyła długopis do kartki.

- Ja poproszę średnio wysmażonego burgera i czekoladowy napój mleczny - zamówił chłopak i uśmiechnął się do kelnerki. Moje serce ponownie się roztopiło na widok jego uroczych dołeczków!

- Świetnie - zanotowała dziewczyna i odwróciła się w moją stronę. - A co dla ciebie?

- Ona weźmie sałatkę z kurczakiem i szklankę wody - odpowiedział za mnie Thomas, co spowodowało, że uniosłam wysoko brwi w niemiłym zaskoczeniu. Tak właściwie to chciałam zamówić grillowaną wołowinę z frytkami i colę.

- Czy to wszystko? - zapytała zmieszana, patrząc na mnie wyczekująco. Jedyne co mogłam w takiej sytuacji to się zgodzić, dlatego wzruszyłam ramionami. Może była to tylko pomyłka ze strony Thomasa, który myślał, że mam ochotę na sałatkę.

Gdy kelnerka odeszła w stronę kuchni, posłałam chłopakowi wymowne spojrzenie. Nie byłam zadowolona z faktu, że za kilka minut będę musiała na siłę konsumować suche warzywa.

- Nie chciałam sałatki z kurczakiem i wody, ale dzięki że zapytałeś - odpowiedziałam sarkastycznie i wywróciłam oczami.

- Wybacz! - uniósł ręce w geście obronnym. - Myślałem, że weźmiesz to samo co wszystkie dziewczyny, gdy wychodzę z nimi na miasto.

W sumie nie wiedziałam co bardziej mnie uraziło. Czy to, że myślał, że jestem taka jak każda laska, czy to że otwarcie powiedział mi, że często wychodzi z dziewczynami do restauracji?

- Nieważne - porzuciłam temat, widząc nieskruszoną minę chłopaka. - Tyle dobrego, że chociaż nie jestem wegetarianką.

- To bardziej do ciebie pasuje. Te całe dowcipkowanie.

Uśmiechnęłam się z wzajemnością i wkrótce nasza rozmowa powróciła na normalne tory, dopóki kelnerka nie przyniosła talerzy z naszym jedzeniem. Bardzo powoli przeżuwałam swoje danie, pomijając oczywiście sałatę. Przez całe lato musiałam jeść to zielone coś, więc w końcu mi się przejadło. Teraz było to takie bezsmakowe, że przyprawiało mnie o mdłości.

Gdy skończyliśmy jeść, podzieliliśmy się rachunkiem i opuściliśmy bar. Postanowiliśmy przejść się na dłuższy spacer wokół miasta. Po drodze podziwialiśmy widoki, rozmawialiśmy na różne tematy i dowcipkowaliśmy. Kiedy zaczęły nas pomału boleć nogi, skończyliśmy siedząc na huśtawkach w pobliskim placu zabaw. Ciemność ogarniała miasto szybciej niż się tego spodziewałam i niedługo mogłam ujrzeć twarz Thomasa tylko przy pomocy przybrzeżnych lamp.

- A więc co takiego studiujesz na Uniwersytecie w Birmingham? - zapytał, odpychając się nogami od ziemi, wprawiając w ruch huśtawkę. Powtórzyłam jego ruchy i niedługo obie huśtawki bujały się w ten sam sposób.

- Projektowanie mody - odpowiedziałam. - Lubię eksperymentować z nowymi kolorami i materiałami. Od zawsze byłam w tym dobra. To zainspirowało mnie do utworzenia stylu, który aktualnie mam. A ty?

- Studiuję sport, głównie piłkę nożną. Od zawsze byłem w tym dobry - zaśmiał się.

- Kopanie piłki po boisku wcale nie jest trudne - powiedziałam, aby się z nim podroczyć. Brunet wywrócił oczami, a jego twarz ozdobił szeroki uśmiech. Po chwili zeskoczył z huśtawki i pobiegł w jakimś kierunku.

Opuściłam swoje stopy, aby zatrzymać huśtawkę. Przyglądałam się chłopakowi, który szukał czegoś do kopania. Gdy wrócił z okrągłym kamieniem, posłał mi prowokujący uśmiech.

- Skoro to takie łatwe Heart, to zrób to.

- Że jeden na jeden? - uniosłam brwi w zaskoczeniu. Wstałam z huśtawki i nerwowo poprawiłam swoją spódniczkę.

- Dokładnie - potwierdził. - Dam ci piątaka, jeśli uda ci się kopnąć ten kamień. Oczywiście, aby nie było tak łatwo, ja będę starał się ci to utrudnić.

Wzruszyłam ramionami, dając znak, że przyjmuję wyzwanie. Natychmiast zbliżyłam się w stronę piłki i chciałam ją kopnąć, ale chłopak był szybszy. Sprytnie wyminął mnie, kopiąc ją w lewo a prawą ręką trzymał mnie z dala od piłki. Gdy prawie udało mi się kopnąć kamień, brunet głośno się zaśmiał, gdyż znów zdążył mi go odebrać.

- To nie fair! Mam na sobie buty na obcasie! - powiedziałam znudzona, ciągłym wyśmiewaniem się chłopaka z moich porażek. Po chwili Thomas przestał kopać kamień i odwrócił się w moją stronę z uśmiechem na twarzy.

- A może po prostu jesteś w tym kiepska? - zasugerował i zbliżył się do mnie, dalej kopiąc ten głupi kamień. Nie spuszczałam wzroku z jego skupionej twarzy. Widocznie to co robił sprawiało mu wielką radość.

- Może. Po prostu cofam to, co mówiłam - wybełkotałam pod nosem, gdy chłopak stanął tuż przede mną, robiąc różne sztuczki. - To nie jest jednak takie łatwe.

Gdy chłopak uniósł swoją głowę, aby coś powiedzieć, ja chciałam skorzystać z okazji i kopnąć kamień. Niestety Thomas kopnął go przede mną i o mało co nie upadłabym na twarz, gdyby chłopak nie zdążył złapać mnie w locie.

- Ostrożnie - zachichotał chłopak i postawił mnie na ziemi. Ciepło jego dłoni, znajdujących się na mojej talii, doprowadzało do wrzenia moje serce.

- Chyba jestem beznadziejna w piłce nożnej - podsumowałam, spoglądając w jego oczy. Miały w sobie iskierki pożądania i miałam dziwne wrażenie, że zbliżały się w moją stronę. Z sekundy na sekundę stawały się coraz większe i nie miałam na to wpływu.

A działo się tak dlatego, że chłopak faktycznie zbliżał swoją twarz do mojej.

Jego usta delikatnie zetknęły się z moimi, aby chwilę później docisnąć je mocniej do moich. Miałam sekundę, aby zareagować, zanim przyciągnął mnie bliżej do siebie. Gdy w końcu oddałam pocałunek, zaplotłam swoje dłonie wokół jego szyi, a jego ręce zacisnęły się mocniej na mojej talii.

Całowaliśmy się namiętnie, dopóki obojgu nam nie zabrakło powietrza. Czułam się jakbym całowała go całą wieczność, bo dla nas nawet czas się zatrzymał, ale wiedziałam, że trwało to zaledwie kilka sekund.

- Czy mogę zabrać cię do swojego pokoju? - wyszeptał w moje ucho seksownym głosem, a ja od razu się zgodziłam. W odpowiedzi szeroko się uśmiechnął i splótł palce swojej dłoni z moimi. W między czasie wyciągnęłam komórkę i napisałam wiadomość do Brada.

,,Dziś nie wrócę na noc".

- A więc był dobry? - zapytała Britt, gdy skręciłyśmy w męski dział z ubraniami. Moją uwagę przyciągnęło kilka koszulek, więc ruszyłam w ich stronę. Nie tylko ich ciuchy były tańsze i lepiej wyglądały, ale także były bardziej stylowe i dopasowane.

- Nie mam do kogo go porównać - odpowiedziałam i rzuciłam okiem na białą koszulkę, która przypominała mi jedną z koszulek należących do Brada. Spojrzałam na metkę, ale odwiesiłam ją z powrotem, gdy zauważyłam jak droga ona była. - Ale myślę, że było dobrze.

- Tak myślisz? - zmarszczyła brwi blondynka. Gdy złożyła swoje ręce na piersi, jej torebki upadły na ziemię. Byłyśmy już w trzech sklepach i ja nie kupiłam nic, a ona trzy pełne torby ciuchów. - Doszłaś?

- Był zbyt zajęty swoimi potrzebami, żeby nawet dać mi na to cień szansy, a byłam blisko - pokręciłam w dezaprobacie głową.

- Byłaś blisko i nie miałaś orgazmu? Tak mi przykro - zaśmiała się i położyła na moim barku swoją dłoń w geście pocieszenia. - Zamierzasz kontynuować tą znajomość?

- Napisał do mnie, gdy wróciłam rano do swojego pokoju - poinformowałam ją. - Jutro jest impreza i powiedział, że powinnyśmy przyjść.

- My?

- Tak. Chciał poznać mnie ze swoimi znajomymi, więc ja przedstawię mu ciebie - odpowiedziałam. - Nie musimy iść jeśli nie chcesz.

- Nadal go lubisz, prawda? - zapytała, a ja wzruszyłam ramionami. - Właśnie dlatego powinnyśmy pójść! Może wtedy nie doszłaś, bo nigdy nie uprawiałaś seksu?

- Mam nadzieję - westchnęłam w rezygnacji i ostatecznie włożyłam białą koszulkę do swojego koszyka. - Po prostu nie chcę się na nim zawieść, gdy okaże się, że jest jednym z tych wham bam, dzięki madam typów chłopców.

- Zapytał się ciebie czy chcesz iść z nim jutro na imprezę, więc nie sądzę, żeby tak było.

Przytaknęłam jej, mając nadzieję, że się nie myli.

~ritegs~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top