26. Smycz byłaby bardziej wydajna.

- Wysiadaj, zanim zepchnę cię pod pociąg! - zagroziłam Bradowi, gdy ten szedł bardzo powoli w kierunku wyjścia. Czekał, aż każdy pojedynczy pasażer wyjdzie z pociągu, zanim sam dopiero wstał, a wszystko to robił, aby mnie zirytować. Teraz prowadził nas do drzwi, gdzie powinniśmy wysiąść, ale chłopakowi w dalszym ciągu się nie spieszyło.

- Po prostu podziwiam widoki, Mango - pokręcił głową rozczarowany i w końcu otworzył drzwi. Popchnęłam go jedną ręką, a on zachichotał przez to, jak bardzo zirytowana byłam. Po wyjściu na zewnątrz chłopak poprawił swoją kurtkę jeansową, która przeze mnie była pognieciona. Oboje udaliśmy się w kierunku schodów ruchomych i to dzięki nim dostaliśmy się z peronu na Grand Central.

W kieszeni swojej kurtki poczułam wibracje komórki. Wyciągnęłam ją, ale gdy tylko zauważyłam, że to wiadomość od mamy, od razu schowałam ją z powrotem.

- To do jakich sklepów idziemy? - zapytał Brad, gdy szedł tuż obok mnie. Próbowałam znaleźć wzrokiem wyjście, zanim mu odpowiedziałam, a gdy to zrobiłam, to złapałam za jego dłoń i prowadziłam przed siebie.

- H&M - odpowiedziałam, gdy wydostaliśmy się z Grand Central. Na całe szczęście Centrum Handlowe Bullring było jakieś dwie minuty drogi pieszo, gdyż musieliśmy jedynie przejść przez ruchliwe przejście dla pieszych.

- H&M? - powtórzył zdezorientowany, a ja jedynie potwierdziłam w odpowiedzi. Kliknęłam w przycisk przy przejściu dla pieszych i rozejrzałam się to w lewo to w prawo, zanim przeszliśmy przez pasy. - Nie brałem cię za osobę, która kupuje ubrania w sklepach na głównych ulicach.

- Nie zawsze - wzruszyłam ramionami. - Poza tym, to jest bardziej wygodne niż chodzenie po tych mniejszych sklepach, chociaż fakt, że można tam sporo zaoszczędzić.

Chłopak nie odpowiedział i podążał za mną na drugie piętro, gdzie H&M się znajdował, a tuż naprzeciwko niego był muzyczny sklep HMV. Oboje weszliśmy do H&M'u i usłyszeliśmy znajomą muzyczkę pop, zaczynając rozglądać się po ubraniach.

Do koszyka włożyłam nową parę mom-jeansów i kilka męskich koszulek oversize. Brad zaskakująco tylko za mną podążał, nie zadając żadnych pytań. Patrzył na rzeczy, które pakowałam do koszyka, a na które patrzyłam z obrzydzeniem. W ogóle śledził swoim wzrokiem każdy mój najmniejszy ruch, który robiłam.

- To będą pięćdziesiąt cztery funty i trzydzieści trzy - powiedziała kobieta siedząca przy kasie, a ja wyciągnęłam swoją kartę kredytową i przeciągnęłam nią po terminalu. Pożegnałam się ze sprzedawczynią i wzięłam swoją torbę w dłoń.

Naszą wędrówkę po sklepach zakończyliśmy w HMV, gdzie patrzyliśmy na dobre albumy, płyty winylowe i rozmawialiśmy o różnych artystach.

- Zabrałem muzykę na uniwerek - poinformował mnie, gdy przejechał palcami po winylowej płycie Foo Fighters. - Chyba nigdy ci tego nie mówiłem.

- Nie spodziewałam się, że mógłbyś robić cokolwiek związanego z muzyką - wyznałam. - No może oprócz śpiewania, które słyszałam któregoś dnia pod prysznicem.

Jego policzki delikatnie się zaróżowiły i odłożył płytę na swoje miejsce.

- Nie wiedziałem, że słyszałaś jak śpiewam. Myślałem, że byłem cicho.

- Naprawdę, nie byłeś cicho - zachichotałam, gdy zaczęliśmy iść alejką z płytami CD. - Byłeś całkiem niezły, więc nie narzekałam.

- Dzięki - uśmiechnął się, doceniając mój komplement. - Gram także na gitarze, pianinie, perkusji i wiele innych.

- Pianinie? - zapytałam, gdy do mojej głowy wpadł pewien pomysł. Chłopak potwierdził skinieniem głowy, marszcząc przy tym brwi. Wzięłam jego dłoń w swoją i wyprowadziłam ze sklepu, prowadząc za sobą na parter, gdzie stało Pianino. Miało wyryte na nóżce napis: Zagraj mi nutę. - Zagrasz mi jakąś piosenkę na pianinie?

- Ja... uh... teraz? - zapytał, nerwowo drapiąc się dłonią po karku.

- Tak! Ale jeżeli nie chcesz, to nie musisz - zapewniłam go, a on powoli usiadł na ławeczce przed pianinem, umieszczając swoje palce na klawiszach.

- Jaką piosenkę? - spojrzał na mnie z dołu i zasiadłam na ławeczce tuż obok niego.

- Wymyśl jakąś - zasugerowałam z małym uśmieszkiem na twarzy, gdy on nerwowo westchnął.

- Ten kawałek sam stworzyłem - powiedział, gdy wcisnął jeden z klawiszy, aby sprawdzić jak głośne było pianino. Dźwięk instrumentu zwrócił uwagę kilku przechodniów i patrzyli się na nas zaskoczeni.

Chłopak ułożył swoje dłonie nad klawiszami i zaczął na nie naciskać bez żadnego wysiłku, jakby ćwiczył to tysiące razy. Patrzyłam na jego usta, które szeptały słowa, ale niestety ich nie rozumiałam.

- Mógłbym zaśpiewać refren? - zapytał nerwowo i zdjął swoje palce z klawiszy, aby móc na mnie spojrzeć. Spora grupka ludzi przyglądała nam się z zaciekawieniem, gdyż jego gra na pianinie była wspaniała.

- Jeżeli chcesz - powiedziałam, a chłopak potwierdził i z powrotem umieścił swoje palce na klawiszach, zaczynając grać melodię tam, gdzie ją zakończył.

- Waiting for the light, night after night, night after night, and I know. I will slip away, day after day, day after day til we're old. All I wanna do is lie next to you, lie next to you and stay close. Oh, but time is not on our side.

Jego głos był przepiękny, taki czysty. Brunet nie śpiewał wystarczająco głośno, aby inni ludzie mogli go usłyszeć, jakby chciał, abym tylko ja go usłyszała.

- Looking in your eyes, night after night, night after night and I see. Where I gotta stay, day after day, day after day to find peace. All I gotta do is lie next to you, lie next to you and just breathe. Oh, but time is not on our side.

Jego palce uniosły się znad klawiszy ostatni raz i na mnie spojrzał, a ja klasnęłam w dłonie i szeroko się uśmiechnęłam.

- Masz wspaniały głos - pochwaliłam go, gdy schował swoje dłonie do kieszeni spodni. - I świetnie grasz na pianinie.

Zachichotał w odpowiedzi i wstaliśmy z ławeczki, gdy nagle mój telefon zaczął wibrować. Wyjęłam go z kieszeni kurtki i zauważyłam, że to mama się do mnie dobijała. Odebrałam połączenie z westchnięciem.

- Co tam?

- Dzwoniłam do ciebie dziesięć razy! - wypomniała mi mama. - Kupiłam ci telefon, abyś mogła odbierać moje połączenia, a ja wiedziałabym, gdzie się obecnie znajdujesz.

- Myślę, że smycz byłaby bardziej wydajna - spostrzegłam i dosłownie widziałam, jak moja mama wywróciła teraz oczami. - Jest jakiś powód dla którego do mnie dzwonisz?

Brad stał naprzeciwko mnie z lekko zmarszczonymi brwiami i założonymi na piersi rękoma. Nie spostrzegłam nawet jak duże miał mięśnie ramion aż do tej pory, ale szybko przeniosłam swoje spojrzenie na podłogę.

- O której wrócisz do domu? Brad także wróci? Ja idę na zakupy - zapytała, a ja westchnęłam i spojrzałam na Brada.

- On prawdopodobnie wróci ze mną - odpowiedziałam. - I będziemy w domu za kilka godzin, więc wyślę ci wiadomość, gdy będziemy już w pociągu.

- Okej to do zobaczenia!

- Pa.

Zakończyłam połączenie i schowałam komórkę z powrotem do kieszeni. Spojrzałam na Brada, którego teraz szczęka była zaciśnięta, a jego wzrok patrzył na kogoś zupełnie innego. Podążyłam swoim wzrokiem tuż za jego i zauważyłam nieopodal nas Thomasa i Britt, którzy siedzieli na ławce. Thomas obsypywał twarz Britt małymi pocałunkami, przez co wywróciłam oczami. Odwróciłam się w stronę Brada, ale jego wzrok wciąż utkwiony był na tamtej dwójce.

- Brad, wszystko w porządku?

- Nienawidzę ich - warknął, odrywając swój wzrok od nich i spojrzał na mnie. - Potraktowali cię jak gówno. Oni naprawdę na siebie zasługują.

- Oni mnie nie obchodzą - stwierdziłam. - To ich strata. Ja jestem wykurwiście super osobą.

Chłopak zaśmiał się w odpowiedzi, pozwalając swoim ramionom swobodnie opaść wzdłuż tułowia, a jego szczęka nie była już tak zaciśnięta.

- Naprawdę jesteś - powiedział i znów na nich spojrzał. - Patrzą się na nas.

Chciałam obrócić głowę, aby na nich spojrzeć, ale Brad jedną swoją dłonią złapał za mój podbródek i odwrócił w swoją stronę, abym na niego spojrzała. Do swojej twarzy dokleił sztuczny uśmiech i udał, że się śmieje.

- Pocałuję cię, okej? - zapytał, zabierając jedną dłonią włosy z mojej twarzy, które przez przypadek tam opadły i wsadził mi je za ucho. - Pokaż mu, co takiego stracił. Pokaż im, że czujesz się świetnie bez nich.

- Nie musisz tego ro...

Nie dokończyłam zdania, gdyż jego usta delikatnie zetknęły się z moimi. Jedna z jego dłoni spoczywała na mojej talii, przyciągając mnie jeszcze bliżej niego, a druga delikatnie gładziła mnie po policzku. Czułam, jak w moim brzuchu skakało milion słonic, gdy nasze usta się poruszały i o mały włos nie zmarszczyłam brwi, niepewna dlaczego czułam się tak niesamowicie, gdy on mnie całował.

Chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał mi prosto w oczy, zanim złapał za moją dłoń, splatając nasze palce ze sobą.

- Chodźmy i coś zjedzmy.

- Ttak - wyjąkałam, gdy on się odwrócił i poszliśmy w kierunku, w którym przed chwilą stała Britt z Thomasem. Czułam na sobie ich palący wzrok, gdy przeszliśmy obok nich, ale Brad przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i pocałował w policzek, chichocząc.

- Misja zakończona.

__________
Jakby ktoś był ciekawy albo nie wiedział, to ta piosenka, którą Brad zaśpiewał Margo to ,,Time Is Not On Our Side" autorstwa The Vamps ;)

~ritegs~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top