24. Właśnie wyjawił wszystkie twoje sekrety.
- Podaj mi popcorn - kopnęłam Brada w nogę, a ten posłał mi złowrogie spojrzenie. Nie mniej jednak chłopak podał mi torbę z popcornem, przy okazji biorąc sobie garstkę.
Oglądaliśmy właśnie film To All The Boys I've Loved Before na Netflixie. Brad siedział na jednym końcu kanapy, gdy ja leżałam na niej w poprzek ze stopami na udach chłopaka.
Film ogólnie nawet mu się podobał, pomimo próby utrzymania swojej męskości, ale go nie oceniałam. Natomiast ja naprawdę byłam pochłonięta filmem w całości.
- Naprawdę nie podoba mi się ten film - zaczął narzekać, gdy Lara Jean miała pojechać na wycieczkę na narty w góry. Na jego stwierdzenie wywróciłam oczami. - Mówię poważnie! Nienawidzę tego całego Petera.
- Dlaczego? On jest słodki! - zmarszczyłam brwi.
- A pamiętasz tego dupka z uniwersytetu? - powiedział zdenerwowany i zacisnął swoje dłonie w pięści, ale ja w odpowiedzi posłałam mu zmieszane spojrzenie. - Uh, nie wiesz który? Ten, który zdradził cię z najlepszą przyjaciółką?
Kiwnęłam głową, zgadzając się z nim, a moje policzki spłonęły czerwoną barwą ze wstydu.
- On wygląda dokładnie tak jak ten Peter - wytłumaczył i znów przyjrzałam się Peterowi Kavinsky'emu, który był teraz w gorącym jacuzzi. Przygryzłam swoją wargę, rozumiejąc to całe podobieństwo.
- Peter nie jest takim dupkiem, jak Thomas - stwierdziłam, a Brad kiwnął głową, biorąc ode mnie torbę z popcornem. - Peter jest uroczy.
Zauważyłam, że Brad przyglądał mi się przez chwilę, ale gdy tylko zorientował się, że go nakryłam, odwrócił głowę z westchnięciem. Resztę filmu obejrzeliśmy w ciszy, nie licząc odgłosów dochodzących z telewizji i szeleszczącej torby z popcornem.
Gdy skończyliśmy oglądać film, podniosłam pustą torbę po popcornie, którą wcześniej wyrzuciłam na podłogę. Po wyłączeniu telewizora, ruszyłam do kuchni i wrzuciłam torbę do kosza na śmieci. Za sobą usłyszałam kroki Brada i odwróciłam się, posyłając mu mały uśmiech.
Wcześniej nie zauważyłam nawet, że Brad miał na sobie białą koszulkę i czarne dresy Adidasa. Przejechał nerwowo palcami pomiędzy swoimi włosami i usiadł na jednym z krzeseł przy wysepce. Spoglądając na zegarek, nalałam do czajnika wody i ustawiłam go na kuchence gazowej, aby mógł zacząć wrzeć.
- Moja mama niedługo wróci. Powinnam powiedzieć jej, że tutaj jesteś.
- Mogę, uh, mogę sobie iść jeśli tego chcesz? - zapytał, nerwowo bawiąc się swoimi palcami i nie wiedziałam, czy spowodowane było to, tym że nie chciał tu być, czy tym, że chciał wrócić do domu.
- Nie mam nic przeciwko - powiedziałam szczerze. - I tak kiedyś będziesz musiał porozmawiać ze swoimi rodzicami, ale jeśli nie jesteś teraz na to gotowy, możesz zostać tu tak długo jak tylko chcesz. W graniach rozsądku oczywiście.
- Wrócę do domu trochę później. Nie chcę rozmawiać z nimi właśnie teraz - kiwnął powoli głową.
- Nie masz nic przeciwko, jeżeli zapytam, dlaczego pokłóciłeś się z rodzicami? - zapytałam subtelnie i cicho, zalewając gorącą wodą z czajnika nasze herbaty. Owocowe torebki powoli nasiąkały, więc po kilku minutach wyjęłam je z kubków i wyrzuciłam do kosza.
- Przez ojca - wzruszył ramionami i dolał do naszych herbat mleka. Z szafki wyjęłam słoiczek z cukrem, aby podać go chłopakowi, ale ten uniósł dwa palce w górę i pokręcił przecząco głową. Nie patrząc na jego niechęć do cukru, sama wsypałam sobie dwie łyżeczki. - Jest świetny i zawsze mnie wspiera we wszystkim, co robię, ale wszystko bierze na poważnie. Dosłownie wszystko.
- Jak to? - zapytałam, obserwując go jak zareaguje, abym poznała swoje granice. O co mogłabym go zapytać czy powiedzieć.
- Bierze żarty zbyt poważnie i zbyt dosłownie, aż w końcu się z kimś kłóci albo zaczyna swoje moralne wywody - wytłumaczył, a ja powoli przytaknęłam, biorąc łyka swojej herbaty i rozsiadając się naprzeciwko chłopaka. - Żartowaliśmy sobie o jego firmie golfowej, której jest właścicielem, a potem strasznie się zirytował i zaczął na nas krzyczeć. Nie spodobało mi się to, więc nie za grzecznie wyraziłem swoją opinię na ten temat, zanim wybiegłem z domu.
Posłałam mu mały uśmiech, gdyż nie byłam pewna, co mu odpowiedzieć. Był widocznie zirytowany tym, jak jego ojciec zareagował na żart, a teraz potrzebował trochę przestrzeni.
Po chwili usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach i zauważyłam mamę obładowaną torbami z zakupami. Zaskoczona spojrzała na Brada pijącego herbatę, ale natychmiast się rozpromieniła.
- Cześć, Bradley. Nie wiedziałam, że wpadniesz do nas na obiad.
- Ja nie...
- Tak właściwie to ja go tu zaprosiłam - wtrąciłam. - My pracowaliśmy nad paroma... wypracowaniami razem. Korekta i inne takie.
- Rozumiem - powiedziała mama i zaczęła wypakowywać z papierowej torby warzywa, które przed chwilą zakupiła. Brad spojrzał na mnie zdezorientowany. - To w takim razie zamówię nam na obiad pizzę. Chłopcy także niedługo powinni wrócić z pracy.
Gdy mama wypakowała wszystkie składniki i wyszła, ja i Brad obserwowaliśmy ją dopóki nie zniknęła nam z pola widzenia, a potem równocześnie na siebie spojrzeliśmy.
- Możesz zostać tutaj na noc - przemówiłam, a jego do tej pory zmarszczone brwi, uniosły się jeszcze wyżej. - Mój brat może pożyczyć ci jakieś ciuchy, a moja mama może wyprać te twoje, abyś miał co założyć jutro. Uznaj to za noc, w której pozwolisz swojemu tacie ochłonąć.
Chłopak był zaskoczony moją propozycją, w sumie brzmiało to bardziej jak rozkaz, ale i tak kiwnął głową na znak, że się zgadza.
- Dzięki. Dziwnie widzieć cię taką miłą dla mnie.
Wywróciłam oczami, a brunet tylko zachichotał. Gdy dokończyliśmy pić nasze napoje, posprzątaliśmy po sobie i poszliśmy do salonu. Rozsiedliśmy się wygodnie i włączyliśmy jakiś film na Netflixie, dopóki do domu nie wszedł mój brat z Carlem. Byli równie zaskoczeni, co mama, gdy zauważyli Brada siedzącego na kanapie tuż obok mnie. Oboje graliśmy na swoich komórkach, gdy mama oglądała poranny odcinek Jeremy Kyle, który przegapiła.
Aktualnie wszyscy siedzieliśmy wokół telewizora, oglądając komedię, którą polecił nam Daniel, podczas gdy czekaliśmy na przyjazd pizzy. Mój brat i Brad siedzieli po jednej z mojej strony, a po drugiej siedział Carl z moją mamą przytuloną do jego klatki piersiowej. Gdy po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi, mama wstała z kolana Carla i się uśmiechnęła.
- To pewnie pizza. Za sekundkę wrócę.
Carl jednak wstał i powędrował za mamą, biorąc w dłonie swój portfel. Oboje otworzyli drzwi, a w między czasie Daniel natychmiast się do nas odwrócił, z pytającym spojrzeniem.
- Czy wy jesteście razem? - zapytał, a moje oczy stały się wielkie jak spodki. Spojrzałam na niego zszokowana i zaskoczona. Mogłam stwierdzić, że Brad zrobił dokładnie to samo, co ja. - No wiecie, jako chłopak i dziewczyna. Razem.
- Nie, nie jesteśmy razem - pokręciłam głową, aby wyrzucić z niej wszystkie myśli i wywróciłam oczami. Próbowałam ponownie przeanalizować sobie zaskakujące pytanie mojego brata, bo nie bardzo to do mnie docierało. - Jesteśmy przyjaciółmi i współlokatorami. Nic więcej.
- Patrzysz się na mnie, jakbym właśnie wyznał wszystkie twoje sekrety czy cokolwiek. Tak tylko zapytałem z ciekawości - uniósł w geście obronnym ręce, a ja odwróciłam się od niego. Brad patrzył się na mnie, a mały uśmieszek przeszedł przez jego twarz, ale ja odwróciłam wzrok i gapiłam się niezręcznie na swoje kolano.
Na szczęście, mama i Carl wrócili z trzema kartonami pizzy. Jedno pudełko mieli moi rodzice, ja i Brad dzieliliśmy drugie pomiędzy sobą, a Daniel miał trzecie, dużo mniejsze tylko dla siebie.
Brad wziął jedno pudełko i podziękował, kładąc je tak, że na połowie leżało na moim kolanie, a na drugiej połowie na jego. Otworzył je jedną ręką, a do moich nozdrzy dostał się słodki zapach pizzy hawajskiej. Mój brat wziął sobie pepperoni, a rodzice tradycyjną margaritę.
- Pójdę po jakieś ubrania dla ciebie na noc - powiedział Daniel, gdy wszyscy skończyliśmy jeść. Brad potwierdził i wziął kartony po pizzy, oferując, że wyrzuci je do kubła na śmieci na zewnątrz, gdyż tam segregowaliśmy odpady.
- Jest bardzo kulturalny, nieprawdaż? - powiedziała mama, obserwując Brada, który otworzył drzwi z kartonami w dłoni, a ja wywróciłam oczami.
- Zaczynam myśleć, że lubisz go bardziej niż mnie - skomentowałam, co spowodowało śmiech u mojej rodzicielki. Może i się do tego nie przyznała, ale i tak wiem, że to mnie woli bardziej niż jego.
Mam taką nadzieję.
- Gdzie on będzie spał? - zapytała mama i wzięła łyka kawy, którą wcześniej przygotował dla niej Carl. - Ufam ci na tyle, żebyście mogli spać w jednym pokoju, gdyż i tak dzielicie razem pokój w akademiku, ale nie chcę tak szybko zostać babcią.
- Co jest dziś nie tak z moją rodziną? Wszyscy nagle myślą, że chodzę z Bradem! - wywróciłam oczami.
Gdy Brad wszedł do środka, Daniel podał mu jakieś spodnie dresowe i białą koszulkę, którą będzie mógł założyć. Chłopak wziął je z wdzięcznym uśmiechem na twarzy, a potem spojrzał na mnie nerwowo.
- Pokażę Bradowi, gdzie jest łazienka - stwierdziłam, gdy wstałam i obserwowałam swoją mamę, która puściła mi oczko, a ja ledwo powstrzymywałam się od ponownego wywrócenia oczami. Niedługo prawdopodobnie powie mi, że tak mi zostanie, gdyż dość często wywracam oczami.
Brad był dziwnie cichy w towarzystwie mojej rodziny, ale to pewnie dlatego że ich nie zna. To było takie dziwne widzieć go w zupełnie innym wcieleniu osobowości.
Podążał za mną, dopóki nie zatrzymałam się przed drzwiami do łazienki. Otworzyłam je szeroko i uśmiechnęłam się do bruneta. Gdy już prawie wszedł do środka, nagle odwrócił się w moją stronę.
- Dzięki za dzisiaj - uśmiechnął się. - Doceniam to.
- W porządku. W końcu, od czego ma się przyjaciół, nie?
________________
Rozdział specjalny, gdyż to właśnie dziś Brad obchodzi swoje 24 urodziny! Jak ten czas szybko leci!
A ja nie mogę się doczekać, aż zobaczę go na żywo w Warszawie na koncercie 24 października! Ktoś także się wybiera? Dajcie znać, jeżeli tak, bo może się tam spotkamy!
~ritegs~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top