19. Nie będę musiała cię zabić.
Wybudziłam się ze swojego snu, gdy usłyszałam szczęknięcie zamka w drzwiach. Podniosłam głowę i powoli otworzyłam oczy, aby zauważyć chwiejącego się na nogach Brada. Pokój natychmiast wypełnił się smrodem narkotyków, przez co zmarszczyłam nos.
Chłopak cicho zamknął za sobą drzwi i spojrzał w moją stronę. W pokoju było zbyt ciemno, aby mógł zauważyć, że się obudziłam, więc zapewne pomyślał, że śpię. Gdy chwiejnym krokiem podszedł do włącznika światła, przeciągnął pstryczek do góry i w pomieszczeniu nastała jasność. Zmrużyłam oczy pod wpływem oślepiającego źródła światła, abym powoli mogła przyzwyczaić się do panującej jasności. Położyłam swoją dłoń na oczach, powodując, że Brad na mnie spojrzał i zdał sobie sprawę, że mnie obudził.
- Kurdę, wybacz.
- Nie szkodzi - westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Przez cały poprzedni tydzień wracał późno w nocy pijany lub naćpany, dopóki się przede mną nie otworzył, a teraz znowu zrobił to samo. - Wszystko w porządku?
Chłopak nie odpowiedział na moje pytanie, tylko zdjął z nóg buty, a katankę rzucił gdzieś na podłogę. Z kieszeni wyjął komórkę, a po chwili włączył w niej latarkę, gasząc światło. Chwiejnym krokiem podszedł do swojego łóżka i położył się na nim, patrząc w sufit.
- Brad? - próbowałam zwrócić jego uwagę, podczas gdy chłopak wyłączył latarkę i głośno westchnął. Poprzez panującą ciemność, nie mogłam nic dostrzec, dlatego włączyłam swoją lampkę koło łóżka. - Brad, wszystko w porządku?
Brunet dalej leżał nieruchomo na swoim łóżku, zakrywając twarz dłońmi. Jego oddech był nieregularny i płytki, co mnie trochę zmartwiło. Spojrzałam na zegarek, wiszący na ścianie i okazało się, że dochodziła dopiero północ. To dziwne, że dzisiaj Brad wrócił tak wcześnie, bo zwykle był w pokoju dopiero nad ranem. Jedno było pewne, coś definitywnie z nim nie grało.
- Brad, powiedz coś - odparłam cicho i usiadłam na krawędzi swojego łóżka. Coś zdecydowanie było z nim nie tak, bo nie chciał nawet na mnie spojrzeć, a jedyne, co usłyszałam to cichy szloch.
Natychmiast zerwałam z siebie kołdrę i podeszłam do jego łóżka, kładąc się tuż obok niego. Chłopak zabrał swoje dłonie z twarzy i otarł łzy, gdy zauważył moją bliską obecność. Położyłam swoją głowę na jego barku, a prawą rękę położyłam wzdłuż torsu. Drugą ręką delikatnie bawiłam się loczkami na jego głowie, co zdawało się go uspokajać.
- Przepraszam, że cię obudziłem - przeprosił mnie, a ja podniosłam swoją głowę, aby móc na niego spojrzeć. - Możesz wrócić do siebie, jeśli chcesz.
- Nie, dopóki nie powiesz mi, co jest grane - sprzeciwiłam się, a chłopak ciężko westchnął. - Brad, możesz ze mną porozmawiać. Przecież i tak nie mam przyjaciół, aby móc się komukolwiek wygadać.
- Teraz jestem naćpany, Mango - pokręcił swoją głową. - Prawdopodobnie zrobię lub powiem coś głupiego, a nie chcę, abyś znowu była smutna.
- Powiedz mi, co się dzieje - ucięłam stanowczo, aby dowiedzieć się co takiego go zasmuciło. - Chcę ci pomóc.
- Ćpam i piję, bo jestem samotny - wydusił w końcu z siebie. - I wtedy czuję się wykurwiście, bo nie muszę się o nic martwić. Niestety gdy jest już po wszystkim, strasznie się boję, a narkotyki tylko mieszają mi w głowie. Popadam w paranoję i za dużo o wszystkim myślę, więc dlatego czuję się taki słaby. A kiedy czuję się słaby, znowu mam ochotę się naćpać. Zataczam się w błędnym kole i nie mam pojęcia jak z niego wyjść.
Nadal pozostałam cicho i zacisnęłam swoje usta w wąską kreskę. Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, gdyż nie chciałam palnąć niczego głupiego, aby jeszcze bardziej go nie zdołować. I tak był wystarczająco smutny.
Bawiłam się jego włosami jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu odnalazłam w sobie na tyle odwagi, aby mu odpowiedzieć.
- Zawsze jestem przy tobie, jeśli chcesz z kimś pogadać. Proszę, nie myśl, że jedyna rzecz do której możesz się zwrócić to narkotyki, bo to one sprawiają że tak się czujesz, a nikt tego nie chce.
Chłopak nic nie odpowiedział, ale patrzył się na mnie ze smutkiem w oczach. Podniosłam swoją dłoń z jego klatki piersiowej i otarłam nią kilka łez z jego policzka. Zwykle to on był osobą, która mnie pocieszała, więc teraz czułam się nieswojo, gdy tym razem to ja go pocieszałam.
- Może położysz się spać? Rano na pewno poczujesz się lepiej - zasugerowałam, a brunet mi przytaknął. Delikatnie się do niego uśmiechnęłam i pocałowałam go w policzek, zanim zabrałam swoją dłoń z jego włosów. Gdy miałam podnieść się z łóżka, poczułam jak jego dłoń złapała za mój nadgarstek i wsadziła moją rękę z powrotem w jego włosy. - Co ty robisz?
- Lubię, gdy bawisz się moimi włosami - mruknął zadowolony i zamknął oczy. Przejechałam swoimi palcami pomiędzy jego loczkami z małym uśmieszkiem na twarzy. - Mówiłem ci, że zrobię coś głupiego, bo teraz właśnie chcę, abyś została na noc w moim łóżku.
W zaskoczeniu omal nie przestałam bawić się jego włoskami, ale nie zrobiłam tego, bo wyglądał na bardzo zadowolonego i odprężonego. Położyłam swoją głowę na jego klatce, która spokojnie unosiła się w górę i w dół. Zamknęłam oczy i pozwoliłam ponieść się fali snu.
♡
Nad ranem obudziłam się, patrząc na moje puste łóżko. Brad swoim ramieniem przyciągał mnie bliżej do swojego torsu, a jego głowa leżała na moim barku. Delikatnie wyciągnęłam swoją dłoń spod poduszki przetarłam nią oczy, aby się rozbudzić.
Ostrożnie zdjęłam z siebie rękę Brada, którą byłam otoczona i przeszłam z jego łóżka na swoje. Chłopak prawdopodobnie zapomniał wszystko z poprzedniej nocy i pewnie zabiłby mnie, gdyby zorientował się, że spałam razem z nim w jednym łóżku.
Po odłączeniu komórki z kontaktu, skończyłam siedząc przez najbliższą godzinę w Internecie. Przeglądałam różne media społecznościowe i grałam w jakieś gry, dopóki Brad się nie obudził. Odwrócił się w moją stronę i zmarszczył brwi, gdy poczuł wolną przestrzeń obok siebie.
- Dzień dobry śpiąca królewno - spojrzałam na niego i posłałam mu sarkastyczny uśmieszek.
- Która godzina? - wymamrotał, swoim jeszcze zaspanym głosem. Pokazałam mu godzinę na swoim telefonie, a on westchnął i z powrotem położył głowę na poduszce. Jego loczki były naturalnie ułożone w artystycznym nieładzie i opadały bezwładnie na jego czoło. Kto by pomyślał, że jeszcze wczoraj miałam w nich swoją dłoń.
- Idę wziąć prysznic - oznajmiłam i podłączyłam swoją komórkę z powrotem do kontaktu. Chłopak w odpowiedzi mruknął, więc weszłam do łazienki. Zamek wciąż nie był naprawiony i nikt nie naprawi go do czasu przerwy Halloweenowej, która będzie za niecały tydzień.
Pod prysznicem spędziłam piętnaście minut, a gdy skończyłam, weszłam z powrotem do pokoju i zauważyłam Brada siedzącego z komórką w dłoni.
- Moi znajomi będą tu za kilka minut, więc pospiesz się i się w końcu ubierz - oznajmił Brad, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. - Co?
- Nic, tylko... - nie dokończyłam, gdyż przeszkodziło mi pukanie do drzwi. Posłałam chłopakowi zaniepokojone spojrzenie, a on zadziornie się do mnie uśmiechnął. Mocniej otuliłam się ręcznikiem wokół mojego ciała, gdy brunet wstał i podszedł do drzwi.
- Nie otworzysz im teraz drzwi, gdy jestem w samym ręczniku, prawda? - zapytałam opryskliwie. Ku mojemu zaskoczeniu, loczek położył dłoń na klamce i prowokująco się uśmiechał.
- A dlaczego miałbym tego nie zrobić?
- A mógłbyś poczekać pięć minut, abym zabrała wszystkie swoje rzeczy i mogła przebrać się spokojnie w łazience? - zasugerowałam, a on spojrzał na mnie wyzywająco.
- A co będę z tego miał?
- Cóż, na początek nie będę musiała cię zabić - powiedziałam, jakby to było oczywiste. - Nie chcę, aby chłopcy patrzyli na mnie, gdy jestem praktycznie naga.
- Eh, nic czego wcześniej nie widziałem - uśmiechnął się złośliwie, a ja głośno westchnęłam i wywróciłam oczami. Chłopak odwrócił się w stronę drzwi i po chwili krzyknął do swoich znajomych. - Sekundkę chłopcy, moja współlokatorka jest naga i chce, abyście chwilę poczekali, zanim wejdziecie.
- A może tak dołączymy do zabawy? - zażartował jeden z kolegów Brada, przez co szczęka bruneta się zacisnęła.
- Zabierz swoje rzeczy, teraz - nakazał, a ja kiwnęłam głową i wzięłam z szafy bieliznę, jakieś spodnie i koszulkę, zanim zniknęłam za drzwiami od łazienki. Usłyszałam, jak drzwi od naszego pokoju się otworzyły, a ludzie zaczęli się głośno witać, gdy ja ubrałam na siebie spodnie. Przełożyłam przez głowę swoją koszulkę w żółto-pomarańczowo-białe paski i spojrzałam w lustro. Gdy uznałam, że wszystko skończyłam, opuściłam łazienkę.
- Kurdę Brad, nie wiedziałem, że twoja współlokatorka jest aż tak seksowna - dotarł do mnie komentarz ze strony jakiegoś blondyna, który głupawo się uśmiechał.
- Tak - wywrócił oczami Brad i wypuścił głośno powietrze.
- Idę na zajęcia - poinformowałam Bradley'a, ignorując jego znajomych, którzy przyglądali mi się od góry do dołu. Pod ich wzrokiem czułam się niekomfortowo, więc wzięłam swoją torbę z ziemi i opuściłam pokój.
Gdy szłam schodami na dół na zajęcia, dostałam od kogoś wiadomość, gdyż mój telefon zawibrował w tylnej kieszeni spodni. Szybko wyciągnęłam ją ze spodni i odczytałam treść wiadomości, która była od Tristana.
Impreza w moim domu, w piątek, w nocy. Przyjdź razem z nami ;)
~ritegs~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top