17. Jestem lubiącym pizzę hawajską typem osoby.

Rano obudziłam się tym razem bez żadnego kaca. Otworzyłam oczy i dostrzegłam na stole kubek kawy i jakąś karteczkę. Przeciągnęłam się, a potem podniosłam do pozycji siedzącej. Biorąc w dłonie kubek, upiłam łyk ciepłej cieczy i usiadłam na brzegu łóżka. Wypijając jeszcze kilka łyków, wzięłam w dłoń karteczkę i przeczytałam jej treść.

Musiałem iść na lekcje, a ty nadal spałaś, ale przyniosłem ci kawę. Wrócę z lunchem i wtedy odbędziemy naszą rozmowę. Brad.

Bicie mojego serca w klatce piersiowej gwałtownie przyśpieszyło, gdy przypomniałam sobie, że obiecałam Bradowi z nim dziś porozmawiać. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam o czym mógł on chcieć ze mną rozmawiać. Domniemam tylko, że o naszej poplątanej znajomości.

Raz się kłócimy i skaczemy sobie do gardeł, przy okazji rzucając obelgami tylko po to, aby pokazać, jaką nienawiścią się darzymy. Z drugiej strony brunet mnie całuje, pomaga w różnych sprawach i bije się w moim imieniu. Mamy bardzo specyficzną znajomość.

Zgniotłam w dłoni kawałek papieru i wyrzuciłam do kosza. To samo zrobiłam z kubeczkiem, który opróżniłam chwilę później. Brad doskonale wiedział, że nie będę miała zajęć przed lunchem i nie ucieknę mu pod pretekstem zajęć.

Pokręciłam swoją głową i postanowiłam się w coś ubrać. Ze stolika wzięłam przypadkowe mom-jeansy, które prawdopodobnie zostawił tam Brad, gdy wrócił z pralni. Do tego wybrałam zwykłą, białą koszulkę i wsadziłam ją w spodnie. Nie wiedziałam, co zrobić ze swoim czasem od teraz do nie wiadomo jakiego momentu, w którym wróci Brad. Mogłabym obejrzeć film albo poczytać książkę, ale byłam zbyt skupiona na myśleniu, o tym, co zajdzie między mną i Bradem.

Podczas gdy moja pesymistyczna strona myślała, że ja i Brad znów będziemy się kłócić, optymistyczna strona nastawiła się na to, że może zaczniemy prawdziwą przyjaźń. Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, która z tych stron będzie miała rację.

Gdy przez następne półtorej godzinne rozmyślanie o wszystkim, nagle do pokoju wszedł Bradley z pudełkiem pizzy. Sprawnie zamknął drzwi stopą i położył karton na moim łóżku. Na jego nosie spostrzegłam czarne, grube okulary, których nigdy wcześniej nie widziałam.

- Ja, uh, nie wiedziałem jakie dodatki do pizzy lubisz - wzruszył ramionami, siadając na moim łóżku. Mnie i chłopaka odgradzał karton z pizzą, więc brunet nie był za blisko mnie. - Dlatego wziąłem nam pepperoni. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.

- Nie, wszystko w porządku - posłałam mu mały, nerwowy uśmiech. Chłopak otworzył karton i wziął kawałek pizzy, więc po chwili i ja zrobiłam to samo tylko że z mniejszym kawałkiem.

Pomiędzy nami zapadła przyjemna cisza, ale zarówno on jak i ja wiedzieliśmy, że musimy poważnie porozmawiać.

- A tak przy okazji, jakie są twoje ulubione dodatki do pizzy? - zapytał Brad, zamykając pudełko, gdy skończyliśmy jeść. Chłopak zjadł dwie trzecie całej pizzy, a ja pozostałą część. Byłam zbyt przejęta rozmową, aby zjeść o wiele więcej.

- Zdecydowanie jestem lubiącym pizzę hawajską typem osoby - powiedziałam. - Są podzielone zdania na ten temat, ale według mnie jest bardzo dobra.

- W końcu ktoś kto docenia ananasa na pizzy! - zaśmiał się i zgniótł opakowanie po pizzy, wrzucając je do kosza na śmieci. Doskonale wiedziałam, co za chwilę nastąpi, więc zmieniłam swoją pozycję na bardziej wygodną. - Więc, uh, no wiesz. Musimy porozmawiać.

- Tak, to dobry pomysł - zgodziłam się, a chłopak usiadł na moim łóżku, opierając się plecami o ścianę. Wzięłam głęboki oddech, aby się uspokoić. - Zdecydowanie powinniśmy porozmawiać.

- Chciałem tylko uporządkować naszą dziwną relację, bo raz jesteś zabójczą suką i się przez to kłócimy, a innym razem świetnie się dogadujemy.

- I mnie całujesz - dodałam. - Słuchaj, nie dogadujemy się i to jest jasne. Ty nienawidzisz mnie, ja nienawidzę ciebie, bo tak było od samego początku. Więc przez to, że mnie pocałowałeś, a ja to odwzajemniłam, powinno nic dla nas nie znaczyć. Zresztą na pewno dla ciebie tak było, bo potem całowałeś się z inną dziewczyną, a ja nie powinnam być tym przejęta, gdyż ten pocałunek również dla mnie nic nie znaczył, bo cię nie lubię, wiesz? Więc...

Moja wypowiedź została przerwana przez jego usta, które delikatnie przycisnął do moich. To był zwykły, krótki buziak, niemniej jednak wystarczająco na mnie zadziałał.

- Albo mogę po prostu dalej cię całować, bo lubię to robić.

Jedno zdanie wystarczyło, aby słowa ugrzęzły w moim gardle. Gdy chłopak zrozumiał, co takiego powiedział, odsunął się na bezpieczną odległość i aby uniknąć mojego kontaktu wzrokowego, zapatrzył się w podłogę. Co chwilę nerwowo poprawiał swoje okulary, które zjeżdżały na dół z jego nosa.

- Jesteś taki irytujący! - powiedziałam po kilku minutach niezręcznej ciszy, a chłopak zachichotał. - O wiele łatwiejsze było nienawidzenie ciebie, gdy mnie nie całowałeś.

- Co takiego próbujesz przez to powiedzieć? - spojrzał na mnie badawczo.

- Żebyś przestał mnie całować! - stwierdziłam i wywróciłam oczami. - Ponieważ cię nie lubię, a ty myślisz tylko swoim fiutem, więc to jest niemożliwe, abyś lubił kogoś takiego jak ja. Gdy przestaniesz mnie całować, ja dalej będę mogła cię nienawidzić.

- Ale ja nie chcę cię nienawidzić - pokręcił głową z dezaprobatą. - Czy ciebie nie męczą te wszystkie krzyki i kłótnie?

Zamilkłam. Chłopak miał trochę racji w tym, co mówił. Te wszystkie kłótnie faktycznie były wyczerpujące i przez nie musiałam nawet szukać pocieszenia w kroplach alkoholu.

- Niczego nie mogę obiecać, Mango. Po prostu chcę całować cię cały czas. Tylko ciebie.


Wpadanie na innych po skończonych zajęciach pomału staje się normą. Raz wpadłam na Jamesa, raz na Thomasa, a kiedyś nawet na Britt, ale po prostu ją zignorowałam i poszłam dalej.

Tym razem jednakże wpadłam na jakiegoś przypadkowego nieznajomego, który był wysoki i miał blond włosy zaczesane do tyłu. Posłał mi uroczy uśmiech, gdy trzymał moje nadgarstki, abym nie upadła na plecy.

Byłam w pośpiechu, aby dostać się do swojego pokoju, gdyż otrzymałam nowe powiadomienie od Netflixa, że ostatni sezon The Originals był dostępny na platformie. Nie mogłam się po prostu doczekać, aby go obejrzeć.

- Wybacz - przeprosiłam szybko. - Nie patrzyłam pod nogi.

- Nie ty jedna - zaśmiał się, biorąc część winy na siebie. - Ja również nie patrzyłem, gdzie szedłem, więc to nasza wina. Tak przy okazji jestem Tristan.

Chłopak puścił moje nadgarstki i wyciągnął swoją dłoń przed siebie. Przyjęłam ją niemal natychmiast, aby zatwierdzić nową przyjaźń. Posłałam mi szeroki uśmiech, który odwzajemnił.

- Margo.

- Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem - powiedział i puścił moją dłoń, chowając swoją do kieszeni jeansowej kurtki. - Jesteś...

- Tristan! Tutaj jesteś - przerwał mu żeński głos, który dobiegał zza moich pleców. Podeszła do nas wysoka brunetka i stanęła u boku Tristana. Była tak piękna, że zaparła dech w mojej piersi. Jej oczy spoglądały to na mnie, to na chłopaka i posłała mi uroczy uśmiech - Pamiętam cię! Byłaś na imprezie poprzedniej nocy, prawda?

- Uh, tak - potwierdziłam niezręcznie, gdyż jej nie kojarzyłam.

- To ja wzięłam cię za ręce i zaprowadziłam na parkiet, bo wyglądałaś na osamotnioną - wyjaśniła, a ja kiwnęłam głową. - Jestem Anastasia tak przy okazji.

- Bywa naprawdę irytująca, więc jeśli przez dłuższy czas będziesz ją ignorować, w końcu się zamknie - powiedział dokuczliwie Tris, a ona wywróciła oczami. Właśnie zdałam sobie sprawę, że oni muszą się spotykać. - Oj żartuję! A teraz Ana, poznaj Margo.

Posłałam jej mały uśmiech, a ona go odwzajemniła, wyciągając do przodu dłoń. Szybko ją uścisnęłam i zerknęłam na wyświetlacz komórki.

- Miło było mi was poznać, ale muszę już wracać do pokoju.

- Mieszkasz w akademiku? - zapytał Tristan, a ja potwierdziłam kiwnięciem głowy. - Super, mam kilku znajomych, którzy również tam mieszkają. Tak czy inaczej, chcesz może nasze numery, aby być w kontakcie? Zapraszać cię na kolejne imprezy? Wychodzić gdzieś?

- Uh, jasne - powiedziałam i podałam komórkę dziewczynie. Wpisała tam swój numer i wysłała do siebie wiadomość, a potem podała telefon Trisowi, który zrobił to samo.

- Miło było cię poznać - uśmiechnęła się Ana, gdy wszyscy się żegnaliśmy. Kiedy każde poszło w swoją stronę, schowałam komórkę z powrotem do torby. To dobry znak że poznaję nowych ludzi, tak myślę.

Gdy westchnęłam w ulgą, stanęłam przed drzwiami do swojego pokoju i otworzyłam je za pomocą kluczy. Zorientowałam się, że torba Brada leżała na ziemi, co znaczyło, że właśnie skończył zajęcia. Przeniosłam swój wzrok na jego łóżko, ale dostrzegłam tylko jakąś dziewczynę, siedzącą okrakiem na jego kolanie.

Na dźwięk otwieranych drzwi, oboje odsunęli się od siebie jak poparzeni. Brad patrzył na mnie z ogromnym zaskoczeniem wypisanym na twarzy. Gdy odwróciłam się na pięcie, chłopak zrzucił dziewczynę ze swojego kolana, aby mnie dogonić.

- Na miłość boską! - wymamrotał i otworzył drzwi, zanim zdarzyłam je zamknąć. - Margo, zaczekaj!

- Muszę gdzieś teraz być - skłamałam. Brunet przejechał dłonią między włosami i złapał mnie za nadgarstek, zanim zniknęłam za zakrętem.

- Nigdzie kurwa nie odchodź, pozwól mi to wyjaśnić.

- Dlaczego miałabym pozwolić ci cokolwiek tłumaczyć? - zapytałam, wyrywając swój nadgarstek z jego uścisku. - Myślę, że wszystko jest bardzo jasne.

- Brad, wracasz? - krzyknęła dziewczyna, a ja zamknęłam oczy i westchnęłam zirytowana. Chłopak odwrócił się w stronę blondynki i posłał jej nienawistne spojrzenie.

- Do kurwy nędzy, Holly, po prostu się odpierdol! - odpyskował, a ja wywróciłam oczami. Po chwili chłopak odwrócił się w moją stronę, aby spojrzeć mi prosto w oczy. - Pozwól mi to wytłumaczyć, proszę.

Dziewczyna opuściła pokój, specjalnie zahaczając o bark Brada. Bezczelnie patrzyła mi się w oczy z obrzydzeniem wypisanym na twarzy. Mój wzrok podążał za nią do momentu, w którym zniknęła mi z zasięgu wzroku i dopiero wtedy spojrzałam na Brada.

Zważając na to jak dziecinne to było, miałam pełne prawo być na niego obrażona, gdyż najpierw stwierdza, że chce całować tylko mnie, a potem wracam do pokoju i widzę go całującego się z obcą dziewczyną. Zapewne będę żałować tej decyzji.

- Masz mi bardzo dużo do wytłumaczenia.

~ritegs~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top