12. To was kurwa zabiję.

Głowa bolała mnie niemiłosiernie.

Nie byłam tym zaskoczona, bo gdy pochłaniałam te ogromne ilości alkoholu, gdzieś z tyłu głowy wiedziałam, że rano obudzę się z potężnym kacem-zabójcą.

Jednak głowa nie bolała mnie tylko od ilości alkoholu. Przez całą noc leżałam na twardej i zimnej posadzce w łazience, gdy moje ciało owinięte było tylko w ręcznik. Mądra jesteś Margo, nie ma co.

Jęknęłam z bólu i przetarłam swoimi dłońmi zaspane oczy. Moja skóra była lodowata od leżenia na kafelkach, więc podniosłam się do pozycji siedzącej. Przed moimi oczyma pojawiła się biała plama spowodowana zawrotami głowy. Ostrożnie wstałam na nogi, wspierając się o szafkę, aby nie czuć się jeszcze gorzej i przy okazji nie przewrócić na podłogę.

Potrzebowałam po prostu paru tabletek, aby powstrzymać piętnujący się ból głowy.

Podeszłam do drzwi i próbowałam je otworzyć, ale te jak na złość się zacięły. Westchnęłam w irytacji i szarpałam za klamkę, dopóki drzwi same się nie otworzyły. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie towarzyszył temu głośny brzdęk. Gdy spojrzałam na wewnętrzną część drzwi, zauważyłam zwisający zamek i niedużą dziurę.

Racja, poprzedniej nocy przecież się zakluczyłam. To dlatego nie mogłam otworzyć drzwi.

Zamknęłam oczy i westchnęłam, próbując się uspokoić. Czułam, że świat nastawił się przeciwko mnie albo dopadła mnie zła karma. Możliwe, że to przez stracenie dziewictwa przed ślubem, bo od tego to wszystko się zaczęło.

- Co to kurwa był za hałas!?

Cicho skarciłam się za zrobienie hałasu, gdy przez dziurę w drzwiach usłyszałam krzyk Brada. Westchnęłam i opatuliłam się mocniej ręcznikiem, zanim wyszłam z łazienki, aby stawić czoła chłopakowi.

- Masz zamiar mi odpowiedzieć, czy będziesz stała tam jak zagubiony szczeniak? - krzyknął na mnie Brad, gdy ja stałam tam jak słup soli. Chłopak miał wielką śliwę na prawym oku i wyglądał na zmęczonego. Widocznie nie tylko ja miałam ciężki wieczór.

- Ja... uh, nie bądź na mnie zły - powiedziałam i pokręciłam swoją głową, aby pozbyć się wszystkich myśli. - Ale... tak właściwie...

- Co?

- Nie zabij mnie.

- Zabiję cię, jeśli mi kurwa nie powiesz, co zrobiłaś - ostrzegł mnie Brad, a ja wywróciłam oczami. Wcale nie zdziwiło mnie, że chłopak wciąż był na mnie wkurzony, z resztą tak jak ja na niego. Miałam po prostu zbyt dużego kaca, aby się z nim kłócić.

- Przez przypadek zapomniałam, że zamknęłam drzwi na klucz i niechcący wyrwałam zamek ze ściany - skuliłam się, czekając aż chłopak zacznie na mnie krzyczeć, ale on tylko głośno westchnął i z powrotem położył głowę na poduszce.

- Ja się kurwa poddaję! - westchnął w rezygnacji, a ja spojrzałam na podłogę jak mała, zawstydzona dziewczynka. - Załatwię kogoś kto to naprawi.

- Okej - potwierdziłam i podeszłam do szafy, aby wyciągnąć z niej jakieś ubrania. Otworzyłam jedną z szuflad i wyjęłam z niej czystą bieliznę. W tym samym czasie chłopak wstał na nogi i przyjrzał się uważnie naszym drzwiom.

- Jak mogłaś zapomnieć, że zamknęłaś drzwi na klucz? - zapytał, nie dowierzając. Oparł się o framugę drzwi i zamknął oczy w akcie poddania się. Brunet stał przede mną bez koszulki w samym spodniach dresowych przez co nie mogłam skupić się na odpowiedzi.

- Wczoraj przesadziłam z alkoholem, a dziś obudziłam się z ogromnym kacem, przez co niewiele pamiętałam z wczorajszego dnia - wybełkotałam. - Zapomniałam, że zamknęłam drzwi i po prostu je wyważyłam.

- Do tej pory tego nie pojmuję, ale mniejsza o to. Ja idę wziąć prysznic, a ty możesz się w tym czasie przebrać - westchnął i przejechał swoimi dłońmi po twarzy w rezygnacji.

- Tylko się nie utop!

Na mój suchy żart chłopak wywrócił oczami i zamknął za sobą drzwi, zanim wskoczył pod prysznic. Szybko założyłam na siebie jakąś czarno-białą koszulkę w paski i wsadziłam ją w białe spodnie.

Dzisiaj powinnam pójść do biblioteki i wydrukować sobie jakieś informacje do pracy domowej, którą muszę oddać na przyszły tydzień. Powinnam była zrobić to wczoraj, ale byłam zbyt zajęta rozpaczaniem i upijaniem się w samotności.

Wzięłam kilka tabletek, aby nie czuć się fatalnie, bo aktualnie w mojej głowie odbywał się koncert heavy metalowy. Założyłam na siebie żółtą katankę, a komórkę włożyłam do tylnej kieszeni spodni. Zanim jednak ruszyłam w kierunku biblioteki, zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Tak na wszelki wypadek.

W drodze przez kampus, zastanawiałam się nad jedną sprawą. Dlaczego Brad z kimś się pobił? Oprócz wielkiego siniaka na oku miał także pocięte knykcie, które dostrzegłam, gdy chłopak przyglądał się popsutemu zamkowi. Westchnęłam w rezygnacji, gdyż nawet jakbym go poprosiła to i tak by mi nie powiedział. To nie moja sprawa.

Gdy byłam już w bibliotece, usiadłam przy jednym z wolnych komputerów i zaczęłam szukać informacji potrzebnych do wykonania mojej pracy domowej. Całość zajęła mi tylko dwadzieścia minut, zanim wydrukowałam stos kartek z różnymi informacjami na temat mody w XIX wieku. Równie dobrze mogłabym zrobić to na swoim laptopie w pokoju, ale po co skoro mogłam użyć komputera w bibliotece i od razu wszystko sobie wydrukować. Po drugie wolałam przebywać w pokoju jak najmniej, gdy Brad również w nim był.

Opuściłam bibliotekę, kurczowo przyciskając kartki do swojego torsu. Głowa wciąż ciążyła mi na karku, ale nie tak jak wcześniej, za co z całego serca dziękowałam tabletkom. Mimo bólu głowy przyspieszyłam kroku, aby jak najszybciej dostać się z dziedzińca do swojego pokoju. Gdy z moich ust wydobyło się ziewnięcie, jedną ręką zakryłam swoją buzię, ale w tym momencie wszystkie moje kartki upadły na ziemię. Ktoś specjalnie do mnie podszedł i mi je wyrzucił!

- Jesteś jeszcze bardziej żałosna niż myślałem, wiesz? - powiedział głos, którego słyszeć teraz nie chciałam. Podniosłam swoje zaniepokojone spojrzenie na twarz Thomasa, z którego aż kipiała złość.

Postanowiłam być silna, dlatego zignorowałam jego słowa i schyliłam się po swoje kartki, które porozrzucane były na ziemi. Całe szczęście, że nie było dziś żadnego wiatru, bo swoje informacje mogłabym już dawno stracić.

- Będziesz mnie teraz ignorować, hm? - rzekł groźnie, zakładając swoje ręce na piersi. Gdy skończyłam zbierać kartki, wstałam na nogi i spojrzałam mu prosto w oczy.

- Powinnam była zignorować cię, gdy pierwszy raz do mnie zagadałeś, bo jesteś nikim, tylko pieprzonym dupkiem z malutkim kutasem.

- Nie obchodzi mnie, co ty sobie o mnie myślisz - odpowiedział chłodno. - Ale nasyłanie na mnie znajomych, aby ze mną porozmawiali i mnie uspokoili, również nie było w porządku. Jestem zaskoczony, że masz jeszcze innych znajomych niż Britt.

Właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że Thomas miał mnóstwo siniaków na całej twarzy i rozciętą wargę. Jedyne co zrobiłam to zmarszczyłam brwi w zdezorientowaniu.

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz.

- Ty doskonale kurwa wiesz! - warknął w moją stronę. - Nasłałaś na mnie tego loczkowatego przyjaciela, żeby mnie pobił, bo ty jesteś pierdoloną pizdą, dlatego nie zrobiłaś tego osobiście.

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - powtórzyłam bardziej pewnie, stając z założonymi rękoma tuż przed nim. - Dlaczego więc nie zostawisz mnie w spokoju, co?

- Przestań kłamać! - popchnął mnie do tyłu brunet. Na całe szczęście złapałam równowagę i przycisnęłam swoje kartki jeszcze bliżej. Całą tą kłótnie obserwowali ludzie, którzy wcale nie wyglądali na skorych do pomocy. - Twój loczkowaty przyjaciel przyszedł i mnie pobił! Dlaczego nie zrobiłaś tego osobiście? Boisz się mnie?

Chłopak podszedł krok bliżej, ale ja cofnęłam się o dwa w tył. Sposób w jaki panował nad sytuacją trochę mnie przerażał.

- O jakim loczkowatym przyjacielu ciągle pierdolisz? - zapytałam cicho, bo za nic nie mogłam domyślić się, o kim on mówił.

- Twoim współlokatorze!

Poczułam jak moja twarz pobladła. Jak mogłam nie skojarzyć faktów! Tylko dlaczego Brad pobił dla mnie Thomasa skoro nawet mnie nie lubił?

- Nie wiem, czy wy się w końcu lubicie, czy nie oraz nie wiem, które z was jest gorsze. Ty, bo jesteś suką czy on, bo jest pierdolonym frajerem. Ale zapamiętaj moje słowa bardzo dokładnie, jeśli jeszcze raz któreś z was zrobi coś podobnego, to was kurwa zabiję.

Zanim mogłam cokolwiek odpowiedzieć, chłopak wyminął mnie, agresywnie zahaczając o mój bark. Stałam tam jak słup soli, nie wiedząc, co ze sobą zrobić.

~ritegs~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top