2 - Chemia jest trudna
Ilość słów: 1856
—🧪—🧪—🧪—🧪—🧪—🧪—🧪—
Gdy minęły pierwsze dwa tygodnie szkoły i wszyscy byli już zapisani do kółek, w których chcieli być, przyszedł czas na pierwsze spotkania organizacyjne. W czwartek, po lekcjach, Matthew udał się do sali, w której miało się odbyć spotkanie kółka teatralnego. Wszedł do środka z szerokim uśmiechem, mając naprawdę pozytywne nastawienie. W końcu to było coś, na co chciał iść. Aktorstwo niesamowicie go interesowało, a jeśli chciało się być dobrym artystą muzycznym, wypadało mieć również dobre umiejętności aktorskie, aby w przyszłości dawać niezapomniane występy swoim fanom.
W środku było już kilka uczniów, którzy albo stali samotnie, opierając się o ścianę albo rozmawiali w małych grupkach znajomych. Matthew zauważył też Seobina, który siedział na podłodze w kącie sali, mając nogi podwinięte do klatki piersiowej. Miał dość niemrawą minę, co nieco zasmuciło Matta, mimo że z znajomych mu seniorów, znał go najmniej. Po chwili zauważył też Hao, który był jednym z tych, którzy podpierali ścianę. Uśmiechnął się znów lekko, po czym postanowił do niego podejść.
— Cześć, Hao-hyung. — przywitał się, a ten od razu się do niego uśmiechnął.
— Hej, Matthew. Hanbin mówił mi, że zapisałeś się tu. Dobrze cię tu widzieć. — powiedział radosnym tonem, a Matthew stanął obok niego i oparł się o ścianę.
— Ciebie również, hyung. — odpowiedział z szerszym uśmiechem.
— Chociaż nie spodziewałem się tu ciebie. Nie jesteś już liderem kółka grania na instrumentach strunowych? — spytał ciekawsko.
— Jestem, ale my spotkania mamy we wtorki po lekcjach, a chciałem w ten ostatni rok też się zapisać do kółka teatralnego i się w tym spróbować. — odpowiedział, a Matthew pokiwał głową na znak, że rozumie.
— Cieszę się, bo będę miał z kim rozmawiać. — powiedział radośnie i obaj się lekko zaśmiali.
— Oprócz ciebie, znam tylko trochę Jiwoona-hyunga i Seobina-hyunga. Innych kojarzę tylko z twarzy lub w ogóle nie znam, bo to pierwszaki. — powiedział nieco smutnym tonem.
— Nie martw się. Znając ciebie na następnym spotkaniu pewnie będziesz rozmawiać już ze wszystkimi. — powiedział, śmiejąc się lekko pod nosem, a Matthew znów uśmiechnął się szerzej.
— To faktycznie jest bardzo prawdopodobne. — przyznał, kiwając głową. Lubił poznawać nowych ludzi i ogólnie przebywać pośród nich. Był po prostu ekstrawertykiem, chociaż czasami potrzebował pobyć sam, w swoim własnym zaciszu.
Nagle uwagę zarówno Matthew, jak i Hao, zwrócił wchodzący do sali Jiwoong. Spojrzał po wszystkich, skinając do nich lekko głową na powitanie, po czym zawiesił dłużej oko na rogu sali, w którym siedział Seobin. Matthew mógł przysiąc, że zobaczył z kilku metrów, że oczy Kima nieco się zaszkliły. Chłopak po chwili spuścił głowę i udał się w inny róg sali, gdzie usiadł po turecku, oparł łokieć o kolano, a głowę o swoją dłoń. Jego oczy wyglądały tak, jakby Jiwoong był kompletnie nieobecny. Po prostu patrzył pusto przed siebie.
— Ehh...Szkoda mi go... — powiedział Hao smutnym tonem, patrząc na Jiwoonga.
— Właśnie zauważyłem ostatnio, że i on i Seobin-hyung są smutni i nie rozmawiają ze sobą. Pokłócili się o coś? — spytał ciekawsko, również nieco smutnym tonem. Zawsze gdy widział jakąś smutną osobę, nawet nieznajomą, automatycznie mu również robiło się smutno i współczuł tej osobie.
— Nie. Zerwali ze sobą. — odpowiedział, a Matthew aż wytrzeszczył oczy w szoku, patrząc na Hao.
— Naprawdę?! — podniósł głos, przez co zwrócił na siebie uwagę kilku najbliżej nich stojących uczniów. Odchrząknął czując się nieco niezręcznie, widząc ich dziwne wzroki, po czym spojrzał znów na Hao.
— Myślałem, że są nierozłączni i że się naprawdę mocno kochają... — powiedział już ciszej, a twarz wykrzywił w smutnym grymasie.
— Bo chyba dalej się kochają... — powiedział, wzruszając lekko ramionami.
— Tylko że Seobin w połowie tego semestru wyprowadza się na praktycznie drugi koniec kraju. Dlatego zerwali. Szkoda mi jest ich obu. Byli naprawdę zgraną parą. — wyjaśnił, a Matthew pokiwał głową na znak, że rozumie i że się z nim zgadza.
— Przykre to. A nie chcieli być w związku na odległość? — spytał, marszcząc brwi. Przecież skoro się dalej kochali, to mimo odległości, dalej mogli być w związku. Korea też nie jest jakoś specjalnie duża, a transport międzymiastowy również był bardzo dobrze rozwinięty.
— Najwyraźniej nie, skoro zerwali. — znów wzruszył ramionami, uśmiechając się smutno. Gdy Matthew jeszcze chciał coś powiedzieć, do sali weszła nauczycielka, momentalnie zwracając na siebie uwagę wszystkich.
— Witajcie wszyscy bardzo serdecznie na pierwszym spotkaniu kółka teatralnego. — powiedziała entuzjastycznie, rozkładając ręce na boki i stając pośrodku sali. Wszyscy zebrali się przed nią, siadając w półkole po turecku w kilku rzędach.
— Dzisiaj będzie krótko, gdyż jest to spotkanie organizacyjne. Witam oczywiście nowe osoby. — powiedziała z miłym uśmiechem, patrząc na co poniektórych.
— Jeśli będziecie mieć jakieś pytania, śmiało je zadawajcie mi albo liderowi naszego kółka, Kim Jiwoongowi. — oznajmiła, wskazując dłonią na chłopaka, a wszyscy spojrzeli na niego. Ten się tylko nieznacznie uśmiechnął, po czym spuścił głowę.
Wszyscy powrócili znów wzrokiem na nauczycielkę, oprócz Matthew, który zatopił się we własnych myślach. W trakcie gdy nauczycielka tłumaczyła jakieś zasady, Matt zastanawiał się nad pewną sprawą. Jeśli dobrze liczył, Jiwoong oraz Seobin zerwali ponad tydzień temu. Z lekka nie rozumiał ich decyzji o zerwaniu. Z daleka było widać, że ich obu to boli, nawet jak minęło już trochę czasu. Dlaczego więc nie chcieli tej relacji i tak jakoś utrzymać? Może związek na odległość nie jest wcale taki łatwy, jak Matthew wcześniej myślał?
Bo czy on byłby w stanie wytrzymać w związku na odległość? Gdy się głębiej nad tym zastanowił, to może faktycznie przez pierwsze kilka tygodni byłby w stanie to zrobić. Ale potem? Czy nie zacząłby się odzwyczajać od tego, że nie ma już przy sobie swojej drugiej połówki? Czy miłość nie zaczęłaby powoli maleć, zanikać? Na dodatek w nowym miejscu na pewno poznałby mnóstwo nowych osób. Co jeśli mimowolnie spotkałby kogoś, kto zapełniłby pustkę, którą pewnie by odczuwał po wyprowadzeniu się?
Nie było mu dane się dłużej nad tym zastanawiać, gdy z jego głowy wyrwała go nauczycielka. Przyszedł czas, gdzie każdy musiał się przedstawić, mówiąc kilka rzeczy o sobie. Każdy po kolei więc się przedstawiał, aby się chociaż trochę już poznać. Matthew i tak wiedział, że nawet jakby chciał, to nie zapamięta wszystkich imion, a co najwyżej połowę. Aczkolwiek zawsze to był jakiś start. Po przedstawianiu się, nauczycielka podała jeszcze kilka istotnych informacji, po czym klasnęła w dłonie.
— Na koniec jeszcze powiem tylko o tym, że co roku, na samym początku wybieramy, co będziemy przedstawiać po przerwie świątecznej. Chcę, aby każdy z was przygotował na następne spotkanie propozycję tego, co moglibyśmy zagrać. Może to być zwykły spektakl, a może to być też i musical. — oznajmiła, a Matthew od razu zaświeciły się oczy na te słowa. Już teraz miał multum pomysłów w głowie, lecz przez następny tydzień będzie musiał się skupić najbardziej na wybraniu tego jednego, najbardziej odpowiedniego. Nie mógł się już doczekać spektaklu, który przedstawią, nawet jeśli nie wybiorą jego propozycji.
— To tyle na dziś. Wróćcie bezpiecznie do domu i do zobaczenia na następnym spotkaniach lub na lekcjach ze mną. — pożegnała się, a wszyscy powstawali z podłogi, pozabierali swoje plecaki i zaczęli wychodzić z sali.
🧪🧪🧪
Następnego dnia, na ostatniej lekcji, odbywał się sprawdzian z chemii. Mimo że Matthew się do niego przygotowywał, to gdy przyszedł czas pisania, to potem oddał praktycznie pustą kartkę. Załamany swoją niewiedzą, poszedł do swojej szafki, będąc naburmuszonym. Zaczął wyciągać ze swojego plecaka wszystkie niepotrzebne mu na ten weekend podręczniki i zeszyty i niezbyt delikatnie układać je w swojej szafce. Akurat gdy to skończył i ją zamknął, podszedł do niego lekko uśmiechnięty Hanbin.
— Czemu masz taką niemrawą minę, hmm? — spytał, łapiąc go za policzek i ściskając go. Jego przyjaciel zawsze tak robił, tłumacząc się, że policzki Matta są bardzo miękkie i lubił się nimi bawić. Ten więc na to nie narzekał i mu na to pozwalał.
— Bo miałem sprawdzian z chemii i nic nie napisałem. NIC. — oburzył się znów, a Hanbin puścił jego policzek i uśmiechnął się do niego kwadratowo.
— Ja nie wiem...Chemia w tym roku szkolnym jest jakaś za trudna. Kompletnie nic nie rozumiem i nie wiem, co mam zrobić. — powiedział załamanym tonem, nieco się garbiąc.
— Może spytam Jiwoonga, czy chciałby ci pomóc? — zaproponował entuzjastycznym tonem, a Matthew spojrzał na niego z zaciekawieniem.
— On jest naprawdę dobry z chemii, a na dodatek jest świetnym nauczycielem. Potrafi bardzo dobrze tłumaczyć.
— No nie wiem... — powiedział niepewnie, kręcąc lekko głową na boki.
— Wiem, że on i Seobin zerwali i widziałem, jak bardzo jest przygnębiony. Nie chcę go męczyć moim nierozumieniem chemii. — dodał z lekkim grymasem wymalowanym na twarzy, nie będąc przekonanym co do pomysłu przyjaciela.
— A może dzięki temu, że będzie tobie udzielał korepetycji, nie będzie tak bardzo myślał o Seobinie? Nie będziesz go w ten sposób męczyć, a może i nawet mu w ten sposób pomożesz. — powiedział zapewniającym tonem, a Matthew chwilę się nad tym zastanowił.
— To są bardzo rozsądne argumenty. — przyznał, kiwając głową, po czym uśmiechnął się lekko i westchnął, patrząc na swojego przyjaciela.
— Jak to jest, że ty zawsze znajdujesz we wszystkim pozytywy i zawsze wiesz, co komuś powiedzieć, hyung?
— Taki się urodziłem. — odpowiedział i obaj się zaśmiali, po czym udali razem w stronę wyjścia ze szkoły.
🧪🧪🧪
Matthew kochał tańczyć. Miał wolną chwilę w szkole na przerwie? Tańczył, chociażby ruszając rękoma. Szedł do domu? Robił to zwykle tanecznym krokiem, gdyż zawsze wtedy słuchał muzyki. Czekał na przystanku na autobus? Tańczył bardzo minimalistycznie, tak żeby ludzie nie zwracali na niego zbytnio uwagi. Uczył się do czegoś w zaciszu swojego pokoju? Robił to przy muzyce i często chociażby tańczył samymi rękoma, szczególnie jak leciała jakaś piosenka, do której znał układ.
Tym razem Matthew czekając, aż mama zawoła go na kolację, uczył się układu do niedawno wydanej piosenki jego ulubionej k-popowej grupy. Taniec ten był nieco trudny, ale Matt lubił takie wyzwania. Zawsze jak nauczy się do perfekcji trudnej choreografii, to potem jak siebie nagrywa, a następnie ogląda, czuje niesamowitą satysfakcję. Lecz nie było mu dane uczyć się dłużej, kiedy zamiast muzyki ze swojego telefonu, usłyszał swój dzwonek. Z szybkim oddechem ze zmęczenia, podszedł do urządzenia i odebrał przychodzące połączenie.
— Halo?
— Hej, Matthew. Mam dla ciebie dobre wiadomości. — usłyszał radosny głos Hanbina, co sprawiło, że od razu się uśmiechnął i przy okazji podekscytował na jego słowa.
— Ooo...Jakie, hyung? — spytał ciekawsko.
— Jiwoong zgodził się udzielać ci korepetycji. — odpowiedział, a po jego głosie można było usłyszeć, że się szeroko uśmiecha.
— O mój Boże! To świetnie! — Matthew tak bardzo się ucieszył, że aż zaczął lekko podskakiwać.
— Na pewno to nie będzie dla niego żaden problem? — spytał, jednak trochę się uspokajając.
— Na pewno. — powiedział jakby z pobłażaniem.
— Musisz tylko podejść do niego na jakiejś przerwie w poniedziałek i musicie ustalić sobie wszystko.
— Okej, podejdę. — powiedział pewnym tonem, chociaż ta wizja z niewiadomych mu przyczyn, nieco go zestresowała.
— Dziękuję, hyung. Nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobił... — dodał z szerokim uśmiechem.
— Nie zdałbyś z chemii. — odpowiedział i obaj się zaśmiali.
— Pewnie tak. Dziękuję, jeszcze raz. — powiedział wdzięcznym tonem i westchnął z ulgą. Cieszył się, że może jednak zda z chemii, jak będzie miał podobno bardzo świetnego nauczyciela. Na dodatek wcześniejsze argumenty Hanbina przekonały go, że może to jednak dobrze, że przyczyni się do tego, iż Jiwoong nie będzie chociaż przez jakiś czas myśleć o Seobinie.
— Nie ma sprawy, Matthew. Do zobaczenia w poniedziałek?
— Do zobaczenia w poniedziałek. — pożegnali się, po czym rozłączyli. Matthew znów westchnął, uśmiechnął się szerzej po czym rzucił na swoje łóżko. Nie mógł się już doczekać ich pierwszych korepetycji. Przecież to będzie też idealna okazja do lepszego poznania Jiwoonga.
—🧪—🧪—🧪—🧪—🧪—🧪—🧪—
Tym razem praktycznie o połowę krótszy rozdział, ale no cóż...
Tak wyszło...
Tak to jest, kiedy się źle napisze plan wydarzeń...
Ale następny rozdział będzie dłuższy!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top