- You make me a complete mess -
Jesteśmy w drodze do przejścia granicznego w Przemyślu. Mamy jeszcze kilka godzin jazdy, więc postanowiłam sprawdzić, czy mój sprzęt jest sprawny.
Mamy dwunastego marca 2022 roku. Wojna na Ukrainie zaczęła się 24 lutego, od tamtego momentu Hollandowie dzięki The Brothers Trust zebrali pełno pieniędzy na pomoc Ukraińcom. Wszystko odbyło się w Polsce, chłopacy zadomowili się w hotelu w centrum miasta, więc mają szybki dojazd do mnie. Ciągle im pomagałam. Jeździłam z nimi do marketów, wykupiliśmy same najpotrzebniejsze rzeczy. Objechaliśmy Selgros, Makro i Auchan. Mieliśmy tyle rzeczy, że musieliśmy wypożyczyć ciężarówkę, która właśnie jechała za nami drogami autostrady.
W szkole również zorganizowano zbiórki.
No właśnie, szkoła. Wróciłam do niej. Jestem znowu w klasie czwartej, więc utrwalam sobie materiał. Poznałam tam mega miłą osóbkę, powiedziało że chce bym nazywała jeno Yuki. Jest osobą niebinarną, zmieniło szkołę przez to, że w poprzedniej strasznie się z jeno wyśmiewali. Dlatego tym razem nie chce się zbytnio wyróżniać, jednak projekt grupowy nas połączył. Na mojej pierwszej lekcji w nowej klasie siedziałam sama, nauczyciel historii - mój kochany profesor „Szczurens" powiedział, że mamy zrobić zadanie w parach. Jako iż nikogo nie znałam, a Yuki siedziało cicho na samym końcu klasy to podeszłam i się miło przywitałam.
- Jestem Y/N, nikogo nie znam w tej klasie, w ciągu roku przenieśli mnie rok niżej. Mogę z Tobą zrobić projekt? - trzymałam niezgrabnie plecak w lewej ręce, a w prawej zeszyt i podręcznik. Dziewczyna pokiwała głową, więc usiadłam obok niej. - Jak masz na imię? Nie widziałam cię nigdy w szkole na korytarzu. - mniej więcej znam ludzi z tej szkoły, jest duża możliwość, że dziewczyna się przeniosła.
- Mam na imię Martyna, ale proszę mów do mnie Yuki. - szepnęła, by nikt przypadkiem nie usłyszał. Podniosła na mnie wzrok, jej niebieskie oczy zabłysły w ostrym świetle szkolnych lamp. Miała jasne niebieskie włosy, dosyć krótkie, sięgały jej trochę za uszy, były falowane. Ubrana była w biały sweterek i w czarną spódniczkę, na nogach miała conversy.
- Jasne. - odpowiedziałam miło. - Jak się z tym dobrze czujesz to dla mnie bez problemu. - otworzyłam podręcznik na odpowiedniej stronie, jednak nie zaczęliśmy nawet robić zadania, bo całą lekcję przegadałam z Yuki.
- Odkryłom swoją prawdziwą część mnie jakoś trzy lata temu. - opowiada o swojej przeszłości. Trochę źle się poczułam, że od razu założyłam że jest dziewczyną. Jednak nie było złe, powiedziało że nic się nie stało, nie znałam jeno wcześniej, więc miałam prawo się pomylić.
Cała klasa wrzała, nikt nie pracował tylko wszyscy rozmawiali. A nauczycielowi chyba to nie przeszkadzało.
- Czekaj ja cię skądś kojarzę. - uśmiechnęło się, gdy bliżej się mnie przyjrzało. - Ty nie jesteś tą dziewczyną Tom'a Hollanda? - zaśmiało się, ja od razu wybuchnęłam śmiechem. Na szczęście wszyscy uczniowie byli głośno, więc nikt nie zwrócił na mnie uwagi.
- Tak to ja. Ale to nie tak jak myślisz.
- Twitter mówi coś innego. - pokazało najnowszy artykuł sprzed kilku dni.
- Mogę? - zapytałam poważniej i chwyciłam komórkę Yuki. Od długiego czasu przestałam używać tej złowieszczej aplikacji. Tak jak to zrobiła Y/N podczas akcji z Tom'em i Nadią. W mojej komórce nie było tej aplikacji, więc sądziłam że miałam powody do odinstalowania jej. I jak widać miałam rację.
@BuzzFeed: Tom Holland powrócił do Y/N L/N? Rzekomą parę widziano w Londynie na romantycznym spacerze na osiedlu aktora.
- O mój boże. - zaśmiałam się i oddałam telefon osobie obok mnie. - Już wiem czemu stara ja wyrzuciła Twittera z komórki.
- Czemu „stara ty"? - zapytało z ciekawością.
- No wiesz, miałam mały incydent z stratą pamięci. - odpowiedziałam. - Od tygodni biorę lekarstwa, które pomagają mi w jej odzyskiwaniu. Można powiedzieć, że była Tom'a chciała się mnie pozbyć.
Przez resztę lekcji opowiadałam Yuki o całym zdarzeniu z Nadią oraz o moim porwaniu. Nie mogło uwierzyć, że to na serio się wydarzyło. No się nie dziwię, brzmi to jak z jakiegoś tandetnego filmu akcji.
- Dokończcie zadania w domu, na następnej lekcji je sprawdzimy. - powiedział nauczyciel, gdy zadzwonił dzwonek.
- Może zrobimy to u mnie po lekcjach? - zapytałam.
- Możemy u mnie jak chcesz, mieszkam tu na osiedlu. - odpowiedziało, po czym wyszliśmy razem z klasy i podeszliśmy do szafek.
- Mieszkasz przy szkole? - zapytałam.
- Tak. - uśmiechnęło się i spakowało niepotrzebne zeszyty do szafki.
- Zazdroszczę. - uśmiechnęłam się. - Nie musisz daleko dojeżdżać.
- Pięć minut z buta i jestem. - zatrzasnęło szafkę i skierowaliśmy się na najniższe piętro, tam gdzie są pracownie fotograficzne. - A teraz opowiadaj mi co dalej. - wytłumaczyłam moją dalszą przygodę z Hollandami, jak ich poznałam, jak spędziłam moje najgorsze święta z nimi i jak zostałam prawdopodobnie ich osobistą fotografką.
Chyba nikogo to nie zdziwi, że Yuki zostało moją osobą przyjacielską, dzięki której chodziłam do tej szkoły. Z Dominiką wciąż miałam bardzo dobry kontakt. Zapoznałam ją z Yuki i często spędzaliśmy w trójkę przerwy. Nasza klasa okazała się bardzo tolerancyjna i zaakceptowała Yuki bardzo szybko. Już nie zwracali się do jeno imieniem nadanym przez matkę Yuki, tylko imieniem, z którym czuje się komfortowo. Obiecali używać odpowiednich zaimków, jednak zaznaczyli, że na początku mogą się mylić, jednak z czasem na pewno się przyzwyczają. Gdybym wiedziała, że klasa niższa jest taka zajebista, już dawno bym skiblowała.
- Powiedzcie „ser" - odwróciłam się do pasażerów siedzących z tyłu. Harry, Sam i Dominika zapozowali do zdjęcia, które im właśnie cyknęłam. - Idealnie.
- Działa wszystko? - zapytała brunetka.
- Perfekcyjnie. - odpowiedziałam przyglądając się zdjęciu. - Zdrzemnę się. - powiedziałam do Tom'a, gdy na nawigacji zobaczyłam jeszcze dwie godziny drogi.
- Jak będziemy na miejscu to cię obudzę. - spojrzał się chwilę na mnie, jednak po dwóch sekundach znowu skupił się na drodze.
- Dzięki. - odpowiedziałam, położyłam swoją bluzę zwiniętą na szybie i się na niej oparłam. Tom ściszył radio, uśmiechnęłam się na ten gest i starałam się zasnąć. Rozmowy ucichły, słyszałam tylko krople deszczu spadające na dach i szyby auta. Te dźwięki mnie uśpiły, a gdy już się obudziłam była szósta rano. Słońce powolutku zaczęło wschodzić, jednak niebo tego dnia i tak było zachmurzone.
- Za dziesięć minut będziemy. - szepnął Tom widząc, że już nie śpię. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Dominika oparta na Sam'ie, Sam oparty na Harry'm i Harry oparty o szybę słodko śpią.
- Ekipa wstajemy. - powiedziałam donośnym głosem i rzuciłam w nich bluzą. Nie ruszyli się o centymetr. Sam chwycił moją ciemno-zieloną bluzę i się do niej przytulił. Cicho się zaśmiałam i odwróciłam się w stronę jazdy.
Zbliżając się na miejsce ujrzałam ogromną kolejkę na stację paliw. Sznurek samochodów mógł ciągnąć się może nawet na kilometr. A nie zapominajmy - jest szósta nad ranem, boję się jak to będzie wyglądać jak będziemy wracać do domu. A przecież będziemy musieli zatankować auto, już widzę czerwoną kontrolkę migającą. Tom chyba zauważył moje zdziwienie korkiem aut przy pobliskiej stacji.
- Y/N. - prawie się zaśmiał. Spojrzałam się na niego nie wiedząc o co mu chodzi. - Mamy elektryczne auto. - to by wszystko wyjaśniało.
- Dobra racja. - zaśmiałam się cicho.
Rozpakowywanie tej ciężarówki to było coś tak wyczerpującego, że nigdy bym się tego nie spodziewała. Spędziliśmy przy tym przejściu granicznym około dwunastu godzin. Wszyscy byliśmy wyczerpani. Na początku ja pomagałam chłopakom i przysięgam, że widok tych wszystkich uciekających ludzi złamał mi serce. Od razu wyobraziłam sobie, że u nas w kraju panuje wojna i to my uciekamy. Odgarnęłam te myśli i skupiłam się na podawaniu koców i ciepłego posiłku Ukraińcom. Każdy z nich jest wcześniej spisywany, a potem odprowadzany do nas i innych wolontariuszy. Co około godzinę zmieniałam się z Dominiką i robiłam zdjęcia. Wokół nas było pełno kamer, nie tylko tych z polskiej telewizji, ale również i zagranicznej. Ignorowałam ich i zajmowałam się przede wszystkim małymi dziećmi.
- Jak ci idzie Y/N? - podszedł Tom z małą dziewczynką.
- Zeszło już bardzo dużo wody. - stałam teraz przy stanowisku, przy którym miałam porozkładane napoje i przekąski. Każdy kto do mnie podszedł mógł wziąć sobie to na co ma ochotę. - Batoniki też idą bardzo szybko.
- To super, jak co więcej wody jest wciąż w ciężarówce. - odpowiedział i zaniósł dziewczynkę do jej mamy.
- AUTOBUS DO KRAKOWA ODJEDZIE ZA DZIESIĘĆ MINUT! - ktoś krzyknął najpierw po polsku, a potem po ukraińsku. Ludzie zaczęli szybko zmierzać w stronę parkingu i po drodze zabierać prowianty od innych wolontariuszy.
I tak minął prawie cały dzień. Powiedziałam, że chcę tu zostać i wciąż im pomagać, spodobało mi się bezinteresowne pomaganie ludziom w potrzebie. Przede wszystkim teraz, gdy nie mają żadnego dachu nad głową i mogą znaleźć ciepłe schronienie w moim kraju.
Nie ukrywam, nienawidzę Polski, ale w takich momentach jak te, nasz kraj się jednoczy i wspólnie pomagamy naszym sąsiadom.
Tym razem prowadził Sam, a Dominika siedziała na miejscu obok kierowcy. Ja siedziałam po lewej stronie za Sam'em, a po mojej prawej Tom i Harry. Byłam tak zmęczona, że tylko oparłam głowę na ramieniu Tom'a, on chwycił moją dłoń i automatycznie zasnęłam. I takim sposobem przespałam całą drogę do Poznania. Nie wiedziałam nawet kiedy znalazłam się w moim łóżku, Tom obok mnie, a Harry na mojej kanapie. Obudziłam się rano będąc w lekkim szoku.
- Zrobić ci śniadanie? - chłopak już wstawał, a ja miałam wiele pytań. Zauważył moje zdezorientowanie i odpowiedział. - Nie chciało nam się krążyć po mieście, więc postanowiliśmy tu zanocować, chyba ci to nie przeszkadza. - mówi mi to już po fakcie, więc i tak nic tego nie zmieni.
- Oczywiście, że nie. - uśmiechnęłam się po czym ziewnęłam.
- Za dwadzieścia minut śniadanie! - krzyknął, po czym pomaszerował do kuchni.
Podeszłam do szafy i wybrałam najwygodniejsze ciuchy jakie mam. Padło na szare dresy i trochę przydużą czarną bluzę. Zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i się ze spokojem przebrałam. Gdy stałam przed lustrem ubrana spojrzałam na półkę z książkami. Chwyciłam tą jedną z pomarańczową okładką i wyszłam z pokoju, podeszłam do Tom'a i pokazałam mu ją.
- Patrz. - uśmiechnęłam się. Chłopak odłożył łyżkę i chwycił książkę. - Dzisiaj zacznę czytać.
- Dawaj mi na bieżąco znać kogo obstawiasz i jak ci się podoba. - powiedział, po czym oddał mi mój polski egzemplarz „Gdzie śpiewają raki". Poszłam do pokoju z powrotem i odłożyłam ją na półkę. Przewertowałam wzrokiem inne tytuły i się tylko uśmiechnęłam. Powróciłam do salonu. Harry już nie spał, sprawdzał coś w telefonie. Ja usiadłam przy stoliku i wpatrywałam się w Tom'a.
- Widzę, że bawisz się w Atlasa. - uśmiechnęłam się.
- W kogo? - odwrócił się do mnie z uśmiechem.
- Nic, nic. - ręką starałam się ukryć mój uśmiech, bo gdy tylko widzę Tomka to japa mi się szczerzy i już mnie to trochę zawstydza. Jest taki uroczy. Te jego brązowe loczki. Jego śliczny uśmiech. Nie wiem co jest ze mną nie tak, przepraszam.
Dużo się zmienił od wyjazdu na Majorkę, no postarzył się dwa lata. Ale tego akurat nie widać. Stał się takim chodzącym misiem i jedyne co chcesz zrobić, gdy go widzisz to rzucić się mu w ramiona i zatopić palce w jego loczkach. God, to chyba obsesja.
Zapach naleśników dotarł do moich nozdrzy, nie mogłam się doczekać smaku tego arcydzieła. Zakładam, że Sam nocował u Dominiki, więc pewnie tam zje śniadanie, bo Tom rozłożył tylko trzy talerze i trzy pary sztućców. Obraca się w mojej kuchni, jakby był u siebie w domu. Podoba mi się to, że czuję się w moim mieszkaniu tak swobodnie, nie jest przynajmniej niezręcznie.
- Mogę włączyć telewizję? - zapytał Harry wskazując na pilot.
- Jasne. - odwróciłam się do niego i posłałam ciepły uśmiech. Wstałam z krzesła i włączyłam dekoder. Harry wyszukał jakiegoś programu z muzyką i padło na NickMusic.
Nagle usłyszałam pierwsze brzmienia nowej piosenki jednego z mojego ulubionego zespołu.
- Daj głośniej. - powiedziałam zadowolona, a chłopak widząc moją reakcję ustawił głośność telewizora na 25.
Zaczęłam skakać przy telewizorze jak jakaś psychofanka widząc teledysk do Complete Mess zespołu 5 Seconds of Summer, którego miałam zobaczyć już w następnym miesiącu w Krakowie. 2 marca była premiera nowej piosenki, która jest rozpoczęciem nowej ery i zwiastująca kolejny - już piąty album zespołu.
- You make me complete. You make me complete... - Tom zaczął podśpiewywać przy robieniu naleśników, a ja gwałtownie się do niego odwróciłam.
- Tomasz, ty znasz tą piosenkę i nawet nie pisnąłeś słowem? - powiedziałam na poważnie, a chłopak się zaśmiał.
- Ja tylko zrobiłem research. - wzruszył ramionami i zaczął śpiewać dalej.
- Caught up in heaven, but your heaven ain't the same, but I've never been a saint have I? - zwrotka Michaela Clifforda w wykonaniu Tom'a to jest coś pięknego. Jednak i tak nic nie pobije głosu Mike'a, tego anielskiego głosu... Dobra Y/N dość.
Piosenka się skończyła, Harry ściszył trochę głośność, a Tom zaczął wykładać naleśniki. Z szafki wyjęłam bitą śmietanę, czekoladę i jakiś dżem i śniadanie można było zacząć jeść.
Kocham te momenty. Są przecudowne i sprawiają, że już nie czuję się taka pusta i bez wspomnień, bo dzięki chłopakom buduję nowe, lepsze wspomnienia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top