- PIEROGI -
- Nie chcę niczyjego współczucia. – siedzieliśmy przy stole w moim salonie, znaczy Tom i Harry siedzieli przy stole, ja przysunęłam fotel, gdyż mam tylko dwa krzesła, rzadko co przyjmuję tylu gości. – Prędzej czy później i tak bym wam powiedziała. – nawinęłam spaghetti na widelec. Tom i Harry raz po raz na siebie spoglądali.
- Pamiętaj, że jeżeli będziesz chciała porozmawiać to zawsze będziemy. – uśmiechnął się Tom i chwycił moją rękę, lekkie dreszcze mnie przeszły, ale po chwili się opanowałam i odwzajemniłam uśmiech.
- Będziemy tu dla ciebie. – dodał jeszcze Harry i poklepał mnie po plecach. – Wiesz, jesteś jedną z najdzielniejszych dziewczyn jakie znam.
- Życie mnie tego wszystkiego nauczyło. – wzruszyłam ramionami, po czym dokończyłam swoją porcję obiadu. – Chcecie dokładkę? – zapytałam swoich gości, bo oni o wiele szybciej zjedli niż ja.
- Nie trzeba. – powiedzieli chórem, po czym uśmiechnęli się do siebie.
Chwyciłam telefon i zobaczyłam, że Ada się do mnie dobija. Powiedziałam chłopakom, że dzwoni do mnie przyjaciółka i muszę to odebrać. Rozmawiałyśmy przez chwilę, gdy usłyszałam jakiś cichy huk, odwróciłam się do chłopaków i zauważyłam, że wszystkie światła zgasły. Pożegnałam się z blondynką i sprawdziłam o co chodzi.
- Kurwa, znowu korki wysiadły. – powiedziałam pod nosem patrząc na instalację elektryczną w moim mieszkaniu.
- Chyba jakieś zwarcie było. – Tom wstał od stołu i podszedł do mnie. – Lepiej odejdź, bo cię jeszcze prąd kopnie. – nawiązałam z nim kontakt wzrokowy, skinęłam głową i się oddaliłam.
- Mam znajomego elektryka z podstawówki, mogę zadzwonić do niego i się spytać czy mógłby to obejrzeć. – powiedziałam. – Ale może najpierw spytam się sąsiadów, czy im też nie wywaliło światła.
- Chyba nie będzie to potrzebne. – Tom wyciągnął ostrożnie spalony kabel, od razu poczułam smród spalenizny.
- Kurwa.
- Robi się powoli ciemno. – Harry odwrócił się za siebie i spojrzał za okno. Była godzina prawie siedemnasta, we wrześniu o tej porze w Polsce już jest szaro.
- Jutro jest niedziela, nic nie załatwisz, więc do poniedziałku będziesz bez prądu. – Tom zamknął skrzynkę z instalacją i odłożył czarny już kabel na blat w kuchni.
- Świetnie. – powiedziałam. – Muszę kupić świeczki. – oznajmiłam.
- Możemy z Harry'm pójść do sklepu. – uśmiechnął się Tom, ucieszył się że może w czymś pomóc.
- Na serio nie trzeba. – usiadłam z powrotem na fotel i zaczęłam szukać jakichś najtańszych opcji naprawy prądu w internecie. – Pójdę zaraz do galerii handlowej i kupię jakieś świeczki.
- Tom byłeś kiedyś w polskim sklepie? – zapytał znacząco Harry, spojrzał się na starszego brata z uśmiechem, nawiązali kontakt wzrokowy i jakby telepatycznie przekazywali sobie informacje.
- Wiesz co Harry? Nie. – odpowiedział z uśmiechem Tom. – Co myślicie o wyprawie do sklepu?
- Sądzę iż jest to twój najgorszy pomysł Holland. – powiedziałam, po czym cicho zaśmiałam się pod nosem. – Autentycznie dopiero co uciekaliśmy praktycznie przed paparazzi, a teraz chcesz pojawić się w centrum handlowym z bratem i jakąś randomową Polką? – zaśmiałam się, bo nie mogłam uwierzyć jak bardzo absurdalnie to wszystko brzmi. Siedzę właśnie w moim zapyziałym mieszkaniu z Tom'em Hollandem i jego bratem po tym jak wpadłam na niego a lotnisku i spędziłam najlepsze dni w moim życiu? Dziwne uczucie.
- Ej, ej, ej. – zaczął Harry.
- Nie jesteś żadną r a n d o m o w ą Polką. – podkreślił przedostatnie słowo Tom, po czym chwycił moją dłoń. – Jesteś naszą przyjaciółką Y/N. – wciąż się do tego nie przyzwyczaiłam. – Mamy prawo z tobą pokazywać się publicznie. – popatrzył mi się w oczy. Coś we mnie pękło, uczucie pustki wypełniła obecność drugiej osoby, ale inne uczucie niż to co czuję będąc obok Dominiki czy Ady. Takie ciepło rozchodzące się po całym ciele, miłe doznanie. – Chyba, że tego nie chcesz. – dodał szybko chłopak. – To zrozumiem. – uśmiechnął się.
- Nie, nie. Jasne. – odpowiedziałam. – Po prostu nie chcę wam robić kłopotów. – podrapałam się po głowie i spuściłam wzrok z oczu Tom'a.
- Ty robisz nam kłopot? – zaśmiał się Harry. – Nie, że coś, ale to przez nas tak jakby internet wrze od plotek, że ty i Tom jesteście razem.
- Plus związek Dominiki i Sam'a wyszedł na jaw. – jakby kiedykolwiek się z tym jakoś bardzo kryli. Zaśmiałam się w myślach, po czym wzruszyłam ramionami.
- No dobrze. – uległam im, a oni bardzo się ucieszyli.
Posprzątałam do końca po posiłku, wzięłam moją szmacianą torbę z dinozaurem, którą zrobiła mi Ada oraz portfel. Telefon zostawiłam w domu, jak ktoś będzie dzwonić to trudno. I tak do mnie dobija się tylko Dominika i Ada, które wiedzą że jestem niezdarą i rzadko co biorę ze sobą komórkę, by zwyczajnie w świecie jej nie zgubić.
Klucze włożyłam głęboko do kieszeni spodni, a rękę mocno zaciskałam na ramieniu kolorowej torby.
- Jechaliście kiedyś polskimi tramwajami? – zapytałam chłopaków, ci od razu pokręcili głową. – Istny luksus, jak już wychodzimy to podjedziemy sobie dwa przystanki komunikacją. – uśmiechnęłam się do nich, po czym przyspieszyłam kroku w stronę stacji, po już słyszałam ciche pomruki w stylu „księżniczki nie jeżdżą autobusami", a to przecież nie autobus tylko tramwaj! Jest to różnica. W autobusie aż tak nie buja, a w tramwaju musisz walczyć o przeżycie. Więc właściwie busem jest bezpieczniej, ale co nam tam.
Wysiedliśmy na przystanku aleje Solidarności nie zwracając na siebie zbytniej uwagi. Chłopacy w ciszy stali i „podziwiali" widoki, które oznaczały różne murale, bloki mieszkalne i kładki, którymi akurat przechadzali się ludzie.
- Nie było źle. – po wyjściu z tramwaju skwitował Tom.
- Mieliśmy szczęście, że akurat przyjechał taki nowy, bo uwierz jak jeżdżą takie – wskazałam na akurat odjeżdżający z przeciwległej stacji stary, wysoki i bardzo hałasujący tramwaj. – przede wszystkim w lato, musisz walczyć, by nie paść z duchoty. Plus ludzie tak się pchają, że się dziwię że te tramwaje jeszcze jeżdżą. – zaśmiałam się.
- W Anglii też takie mamy, cieszę się że mam samochód. – zaśmiał się Tom, a Harry skinął głową potwierdzając słowa brata.
Weszliśmy w pierwszej kolejności do Pepco. Wzięłam kilka sztuk różnych świec, trzy takie duże, pięć mniejszych i trzydziestopak tealightów.
- Ale urocze, patrz Y/N. – Tom chwycił wieszak z małym body dla niemowlaka z grafiką z Spidermanem. Podeszłam bliżej, kocham ubranka dla małych dzieci. Jest to najbardziej urocza część każdych moich zakupów. – Jak kiedyś będę miał dzieci, będą miały całą szafę ciuszków z bohaterami. – uśmiechnął się, po czym odłożył body z powrotem na wieszak. Uśmiechnęłam się na jego słowa i poszłam dalej w głąb sklepu w stronę kas. Chłopacy jeszcze przeglądali jakieś rzeczy dla dzieci z podobiznami bohaterów z filmów Marvela, a ja szybko zapłaciłam za zakupy. Wrzuciłam wszystko do dinozaurowej torby i powiedziałam Brytyjczykom, że możemy iść dalej.
- Jak już jesteśmy w galerii to chodźmy jeszcze do supermarketu, mam pomysł co zjecie jutro na obiad. – chłopacy na siebie spojrzeli, po czym podreptali za mną. Mimo, że jestem dość niska to styl chodu mam wciąż szybki, więc chodzenie ze mną na zakupy to czasami istny maraton.
Weszliśmy do Carrefoura, przeszliśmy szybko do lodówek z gotowymi daniami. Zadowolona ze swojego pomysłu chwyciłam opakowanie tradycyjnych polskich pierogów i pokazałam Tom'owi i Harry'emu.
- PIEROGI. – krzyknęli jednocześnie tak głośno, że wzrok kilku ludzi spoczął na naszej trójce. Dobrze, że było już dosyć późno, więc w sklepie nie było tłumów.
- Jeżeli myślicie, że dam wam zjeść to gówno to się mylicie. – zaśmiałam się na ich reakcję, bo od razu posmutnieli, a ich wyraz twarzy okazywał zdezorientowanie. – Zjecie pierogi. – nagle na ich twarz wkradł się znów uśmiech. – Ale sama wam zrobię. – jutro i tak niedziela, przynajmniej będę miała zajęcie. – Tylko powiedzcie mi z czym. Mogę ruskie, z truskawkami, mięsem... - Zaczęłam wymieniać wszystkie opcje podania tradycyjnego polskiego dania. Brytyjczycy wybrali ruskie, a ja zaczęłam w głowie wymieniać wszystkie potrzebne rzeczy do przygotowania tego posiłku. – Zaproszę też Adę, Dominikę i Sam'a. Macie przyjść na czternastą, dobrze? – skinęli głowami, a ja poszłam na dział z warzywami i kupiłam ziemniaki potrzebne do zrobienia farszu.
Po powrocie do mnie do domu Tom i Harry pożegnali się ze mną, po czym podziękowali za przepyszny posiłek oraz małe okazanie miasta, i pojechali do swojego miejsca noclegu na następne kilka dni. Zadowolona sama z siebie, już dawno zapomniałam o wcześniejszym wyznaniu prawdy chłopakom i szczęśliwa rzuciłam się na łóżko i bardzo szybko odpłynęłam w głęboki, błogi sen.
Obudziłam się rano ze strasznym bólem głowy, jednak loty samolotem nie działają na mniej najlepiej, a może to tylko natłok wydarzeń ostatnich dni.
Szybko się umyłam, włosy też. Od razu lepiej. Czuję się w końcu „mniej brudna''.
Usłyszałam telefon dzwoniący z kuchni, pewnie tam go wczoraj odłożyłam przed zakupami. Wizerunek Ady ukazał się na ekranie, a ja bez dłuższego myślenia odebrałam przychodzące połączenie.
- Y/N dzwoniłam do ciebie milion razy dzisiaj. – powiedziała szybko, tak że trudno było mi ją zrozumieć. – Twitter. Szybko. – i się rozłączyła. Przetarłam twarz dłońmi, ziewnęłam i weszłam w moją ulubioną aplikację, w której dramy rozwijają się szybciej niż inflacja w Polsce.
- O kurwa. – otworzyłam szerzej oczy widząc tyle powiadomień. Jak oni do cholery znaleźli moje konto.
@TomHollandUpdates: Tom z Y/N ostatniego wieczoru w Poznaniu w Polsce na lotnisku.
*załącznik*
Oznaczono: @TomHolland1996 @whereisY/N
@TomHollandFanPage: Tom widziany wczoraj wraz z bratem i tajemniczą dziewczyną w galerii handlowej Pestka w Poznaniu
*załącznik*
Oznaczono: @TomHolland1996 @HarryHolland99 @whereisY/N
@Pudelek: Znany brytyjski aktor zerwał z Nadią Parkes i ogląda się za Polką Y/N L/N. Para widziana wczoraj na lotnisku i galerii handlowej w Poznaniu.
*załącznik*
Czuję się z tym dziwnie, a jeszcze dziwniej z faktem, że będę musiała się jutro w szkole pojawić. Jak ja się tam pokażę? Teraz te wszystkie laski, co udawały, że mnie lubią i pisały do mnie tylko wtedy, gdy chciały jakieś zadanie domowe czy notatki będą się przymilać, bo niby chodzę z sławnym aktorem. Że ludzie w to wierzą, to mnie dziwi. Mogą tak mówić o Samie i Dom, bo oni przynajmniej są razem. Ja i Tom to platoniczni przyjaciele przez wielkie „P".
Odpisałam Adzie, że wszystko dobrze i chłopacy wiedzieli na co się piszą i przy okazji zaprosiłam ją na dzisiejszy obiad z Brytyjczykami i Dominiką.
Była jedenasta. Trochę pospałam, w Hiszpanii byłaby już dwunasta. Mimo, że byłam tam dosyć krótko to mój organizm musi znowu przyzwyczaić się do godziny do tyłu na zegarze.
Zjadłam resztki wczorajszego obiadu na późne śniadanie i zaczęłam bawić się w kucharza. Odkopałam z sterty starych przepisów poprzedniego lokatora tego mieszkania i znalazłam to czego szukałam – przepis na pierogi ruskie, które fun fact, nie pochodzą z Rosji (wiele osób tak uważa), a z dawnej Rusi, która znajdowała się w dawnej Galicji. Czyli w sumie nie są polskie, ale Polacy w jakimś stopniu je sobie przywłaszczyli.
Lepienie pierogów jest jednak trudniejsze niż mi się wydawało, plus moje umiejętności kulinarskie można by określić jako 1 poziom umiejętności gotowania w grze The Sims. Włączyłam sobie na full moją ulubioną playlistę z piosenkami moich ulubionych wykonawców na Spotify i zaczęłam brudną robotę. Pomijając fakt, że mąka znajdowała się wszędzie, ale nie w cieście, opisywało postęp pracy.
Dochodziła godzina czternasta. Goście powinni być lada chwila. Tom napisał mi, że dał znać bratu oraz jego dziewczynie o wspólnym obiedzie i że się na niego wybierają. Uśmiechnęłam się do telefonu, jednak szybko go odłożyłam, bo woda z gotującymi się pierogami zaczęła kipieć i zanim się obróciłam całą kuchenkę miałam brudną. Cicho przeklęłam pod nosem, sprawdziłam minutnik. Pierogi już gotowe. Szybko odcedziłam wodę i wyłożyłam jedzenie do półmiska. Dziwię się, że dałam radę. Na każdego jest dziesięć pierogów, zrobiłam łącznie ich sześćdziesiąt, nie wiem jakim cudem mi się to udało, ale brawo dla mnie.
Idealnie skończyłam sprzątać i usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko wytarłam ręce w kuchenny ręcznik i podeszłam otworzyć gościom drzwi. Przywitałam się z każdym i zaprosiłam wszystkich do środka.
- Nie zdążyłam jeszcze nakryć do stołu. – przyznałam się, po tym jak usiedli do małego stolika, którego musiałam przestawić, bo mam miejsce tylko dla dwóch osób, więc musiałam kombinować. Trzy osoby usiądą przy stoliku. Dwie usiądą na kanapie, a ja zjem na stojąco. Good soup, trzeba sobie radzić.
- Pomóc ci w czymś Y/N? – zapytał miło Tom, ja pokręciłam głową i zapewniłam go, że dam sobie radę. Jak dobrze, że poprzedni lokatorowie zostawili swoją starą zastawę, bo mam zakupione tylko trzy talerze dla siebie – jeden na śniadanie, obiad i kolację. I całkowicie mi to wystarcza.
Szybko dosmażyłam bułkę tartą na maśle i polałam nią pierogi. Ustawiłam wszystko na blacie w kuchni i powiedziałam, że mogą się częstować. Chcieli na mnie zaczekać, jednak ostrzegłam ich, że jeżeli to zrobią to będą jeść zimne, a zimne pierogi nie są już takie dobre, więc niech nie wymyślają i jedzą od razu. Zrobili tak jak powiedziałam, a ja domyłam ostatnie brudne naczynia. Ada odeszła na chwilę od stołu i podeszła do mnie.
- Dziwnie, co nie? – zaśmiała się i przejęła ode mnie talerz, które wytarła w ścierkę i odłożyła na suszarce. Ta gadka o zimnym jedzeniu oczywiście była blefem, są moimi gośćmi, nie będę ich wykorzystywać, a Ada to tylko wyjątek.
- No trochę. – szepnęłam, mimo tego że i tak nas nie rozumieją.
- Nie mogę uwierzyć, że właśnie jem obiad z rodzeństwem Hollandów. – oparła się o blat.
- A co ja mam powiedzieć. – zaśmiałam się i podałam jej szklankę do wytarcia. Niestety nie stać mnie na takie luksusy jak zmywarka.
- I do tego Dominika chodzi z Sam'em! – powiedziała trochę głośniej, ale i tak reszta jej nie usłyszała przez zawziętą rozmowę i lecącą cały czas wodę z kranu.
- Wciąż się do tego nie przyzwyczaiłam. – przyznałam z uśmiechem i zakręciłam wodę. – Dobra koniec gadki, idziemy jeść. – oznajmiłam i wzięłam talerz, i nałożyłam sobie sześć pierogów. Podczas miłej rozmowy i przepysznego jedzenia (bo zrobionego przeze mnie), czas nam minął nieubłagalnie szybko i zanim się odwróciłam wszyscy zbierali się do wyjścia.
- Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. – powiedział mi na ucho najstarszy Holland, po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł za swoimi braćmi z mojego mieszkania. – Do zobaczenia Y/N. – uśmiechnął się ostatni raz stojąc na korytarzu.
Poczułam jak nagle znowu otula mnie to znajome ciepło, a czerwień pokrywa moje policzki. Zamknęłam za nimi drzwi i kolejny dzień z rzędu jebłam się do łóżka i nie mogąc myśleć o niczym innym jak o Tom'ie zasnęłam w ciuchach, nawet nie przykrywając się kołdrą. Czy ja zaczynam czuć coś do chłopaka? Nie. Muszę odgarnąć od siebie te myśli, tylko skrzywdzę samą siebie. Jesteśmy przyjaciółmi i tak ma zostać. Musi. A może jednak? Nie. Koniec. Kropka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top