- Fake wedding -
- Na jutrzejszy sprawdzian proszę jeszcze dodatkowo przeczytać informacje ze strony sto pierwszej o zwierzętach, pamiętajcie o rodzajnikach. Będzie jedno zadanie na ten temat. Auf Wiedersehen Klasse! – nauczycielka zdjęła okulary i zamknęła podręcznik. Nagle w całej szkole rozdźwięczał dzwonek oznaczający długo wyczekiwaną przerwę. Wszyscy w klasie się spakowali i wyszli z impetem. Część z nich wyszła na dwór za szkołę na palarnię, a mniejszość postanowiła zostać w środku i ze spokojem przygotować się na kolejną lekcję.
- Mam nadzieję, że ten babsztyl da prosty sprawdzian. Jutro mamy jeszcze kartkówkę z obróbki zdjęć i Photoshopa! – jęknęła Dominika, a ja cicho się zaśmiałam. Obie zawsze jesteśmy tak w dupie, jeżeli chodzi o jakiekolwiek zaliczenia. – Dziwię się, że chce im się chodzić w taki mróz po prostu zapalić. – wyjrzała zza okna i mruknęła na stojących pośród śniegu naszych rówieśników.
- Może dym ich ogrzewa? – wzruszyłam ramionami.
- Nie sądzę, że tak to działa. – zaśmiała się, po czym odeszłyśmy od okna i pokierowałyśmy się w stronę wspólnej szafki, z której wyciągnęłam podręcznik oraz zeszyt ćwiczeń potrzebny na następną lekcję.
- Pójdziemy coś zjeść? – zapytałam brunetki szperając w plecaku w poszukiwaniu drobnych na lunch. Była długa przerwa, więc w końcu można było bez pośpiechu coś zjeść.
- Jasne. – uśmiechnęła się i poszłyśmy w stronę bufetu.
Piętnaście minut później dzwonek nas powiadomił o zbliżającej się lekcji.
- Today's lesson will be about celebrities. We entered new chapter in our books, called 'entertainment'. – nauczyciel zaczął opowiadać o czym będą kolejne lekcje.
Rozrywka – o tym będziemy się uczyć. Czy mnie to obchodzi chociaż w jednym procencie? Nie – ale ten temat jest jednym z ciekawszych z naszego bezsensownego podręcznika, więc byłam aktywna. Oczywiście musieliśmy zacząć od najprostszego słownictwa, którego nas nauczyli już w drugiej klasie, a dzieci z podstawówki robią trudniejsze ćwiczenia.
- We have only few minutes left, so I gathered some interviews with most famous actors. Let's watch it and then I'm gonna ask you some questions. – nauczyciel włączył YouTube'a. Pierwszy wywiad z najbardziej znanym aktorem był wywiadem, którego o dziwo nie widziałam, a chyba powinnam.
Ostatnimi czasy odcięłam się od mediów społecznościowych. Odinstalowałam Twittera, a na Instagramie używam tylko prywatnego konta dla znajomych. Telewizja stała się tylko źródłem rozrywki w weekendy i to też nie w każde. W tym nowym semestrze skupiam się bardziej na nauce. Ledwo zdałam pierwszy, przez śmierć dziadków i stan psychiczny rzadko się uczyłam, więc muszę nadrobić zaległości.
Sprawę w sądzie wygrałam. Załatwiłam sobie prawnika, inne ofiary również zeznały, a Jack Lombard był na przegranej pozycji od początku. To jakie dowody wszystkie te dziewczyny miały stawiały Jack'a w najgorszym świetle, więc nic dziwnego, że szczur wylądował w więzieniu na długie lata. Nie jest mi go żal nawet w jednym procencie.
„Tom gratuluję zaręczyn" – prezenterka uśmiechnęła się do aktora i Nadii siedzących naprzeciwko jej. Serce momentalnie mi stanęło. Wzrok niektórych ludzi z klasy powędrował na mnie. Ignorowałam i wlepiłam wzrok w rzutnik. – „Wiadomo kiedy ślub?" – widziałam na twarzy Tom'a, że odgrywa teraz rolę. Nie jest sobą, bo przecież prawdziwy on nie oświadczyłby się Nadii. Jestem tylko ciekawa kiedy był ten wywiad, ostatnio gdy byłam jeszcze w Londynie dziewczyna znajdowała się w szpitalu przez reakcję alergiczną na chilli. Od tamtej akcji minęły dwa miesiące. A ona wciąż żyje i niestety jak widać ma się dobrze. Uśmiechnięta i zadowolona odpowiada na pytanie kobiety:
„Planujemy na ten rok" – uśmiechnęła się i chwyciła rękę chłopaka. – „Nie możemy się doczekać z Tom'em" – oparła głowę na ramieniu chłopaka.
„Bardzo się cieszę z waszego szczęścia" – odpowiedziała blondynka prowadząca wywiad. Tylko wcale nie powiedziała prawdy. Tom nie jest szczęśliwy, tylko Nadia. Mam wrażenie, że ona sama sobie kupiła ten pierścionek, założyła go i wymyśla zaręczyny, które nawet się nie odbyły. Boże, Tom jest takim dobrym aktorem, nie daje po sobie znaku, po prostu mało się odzywa, co jest do niego niepodobne.
Następnie kobieta zadała wiele pytań odnośnie ślubu, przestałam jej słuchać. Zaczęłam odliczać minuty do kolejnego dzwonka. Nawiązałam kontakt wzrokowy z Dominiką nie raz i wiedziałyśmy, że będziemy musiały obgadać tą sytuację na osobności.
- Nie mogę w to uwierzyć. – wyszłyśmy szybko z klasy po dzwonku i podreptałyśmy w stronę pracowni fotograficznej. – Jakim cudem to ma prawo bytu? – odpaliłam na telefonie Instagrama, zalogowałam się na stare, nieużywane od dwóch miesięcy konto i odszukałam w obserwowanych profil chłopaka. – Zablokował mnie. – stanęłam pośrodku korytarza. Popatrzyłam się na dziewczynę
- Wejdź z prywatnego. – poradziła. Ruszyłyśmy znowu przed siebie. Schodząc po schodach prawie się przewróciłam nie mogąc odszukać konta Tom'a.
- Sprawdź ze swojego. – powiedziałam. Dziewczyna pokręciła głową, że nic z tego i też znalazła się w elicie zablokowanych osób. – Sam ci o niczym nie wspominał? – zapytałam się. Usiadłyśmy w końcu przed pracownią na krzesłach oddalonych od tłumu uczniów.
- Nie pytałam go o Tom'a, a sam o niczym nie mówił. Ale mogę go zapytać. – napisała do niego krótką wiadomość z zapytaniem o „zaręczyny" naszej ulubionej pary internetu.
- Funfact. Nadię mam. – zaśmiałam się i weszłam na profil dziewczyny. Dużo zdjęć z Tom'em. God, ile fot można wstawić przez dwa miesiące. I wszystkie wyglądają identycznie. Pokazałam to przyjaciółce, ta przejrzała wcześniejsze posty.
- Sam mi odpisał. „To jest dłuższa sprawa. Zadzwoń jak skończysz lekcje:/" Chłopie ja do końca lekcji nie wytrzymam. – zaśmiała się.
Pięć godzin ciągnęło się niemiłosiernie. Siedziałyśmy na przystanku rozmawiając z bratem Tom'a i zarazem chłopakiem Dominiki.
- Nie rozmawiałem z nim ostatnio, bo Nadia odseparowała go od rodziny jak najbardziej się da, ale z tego co wiem to ona sobie te zaręczyny wymyśliła. Mieli dostać spore pieniądze za ogłoszenie tego mediom, a wiecie jakie parcie ma nasza koleżanka na pieniądze.
- A dostałeś chociaż zaproszenie na ślub? – zaśmiałam się.
- Impreza ma być ogromna, więc obstawiam że nas zaprosi. To mój brat, ale skąd ja mam wiedzieć co jest w głowie tej psychopatki. – zgodziłyśmy się obie.
*
Miesiące minęły jak sekundy. Zanim się obejrzałam był już maj 2020 roku.
Dominika w ciągu tych kilkunastu tygodni odwiedziła swojego chłopaka ponad pięć razy, ale ani razu nie miała styczności z jego najstarszym bratem.
Dla mojego własnego zdrowia psychicznego odpuściłam temat Tom'a i ruszyłam do przodu. Nie ukrywam marzyłam o powrocie naszej przyjaźni. Był mi bliski, wszystko byłoby po mojej myśli, gdyby nie jedna dziewczyna, która stara się zniszczyć mu życie.
Wracałam z przystanku do domu, w słuchawkach pobrzękiwały mi melodie piosenki „She's not afraid", zwinnym krokiem przebrnęłam kilkaset metrów i dotarłam do swojej klatki. Wyszukałam w kieszeni szarek, cienkiej bluzy moje klucze. Postanowiłam sprawdzić skrzynkę pocztową. Ostatnio zrobiłam spore zakupy na AliExpress i oczekiwałam na kilka paczek. Na ślepo wymaczałam skrytkę, wyjęłam z niej multum reklam, przejrzałam je na szybko. W jednej konkretnej gazecie z Lidla, pomiędzy kategorią promocji na ziemniaki zaplątała się koperta. Pomyślałam sobie kto to może być. Nikt już nie wysyła listów. Przyjrzałam się kopercie. Zaadresowana na moje imię i nazwisko. Wszystko się zgadzało, odwróciłam. Zero informacji na temat nadawcy. Wzruszyłam ramionami, wyrzuciłam gazety, a kopertę chwyciłam drugą ręką.
W mieszkaniu zniecierpliwiona kto mógł do mnie napisać szybko otworzyłam białe zawiniątko. Charakter pisma nic mi nie dawał, więc rozdarłam papier.
- Zaproszenie na ślub. – powiedziałam sama do siebie. Nie mogłam uwierzyć w to co trzymam w rękach. Tom wciąż siedzi w tym gównie z Nadią. Pół roku minęło. Ale czemu dostałam zaproszenie? Chłopak sam mi powiedział, że jego fałszywa dziewczyna widziała we mnie tylko konkurencję, którą należało wyeliminować. Te czasy minęły, zdobyła to co chciała. Więc po co mnie w to wplątywać od początku? Zapomniałam o Tom'ie, tak dobrze sobie radziłam, znalazłam osobę, która sprawia, że jestem szczęśliwa i mnie chroni, i nie jest to Tom.
Odwróciłam kartkę z zaproszeniem, napisane tam było „Nie przychodź tu, dla własnego bezpieczeństwa". Tom to musiał napisać. Co miało się tam takiego stać?
Wybrałam numer do mojego przyjaciela, miał na imię Janek. Poznaliśmy się w marcu na praktykach w studiu fotograficznym.
Wiedział o sytuacji z Tom'em, właściwie to dzięki niemu o nim zapomniałam.
Wyjaśniłam Jankowi, że dostałam zaproszenie na ten ślub. Miał się odbyć na Bali. Obecność trzeba potwierdzić do końca czerwca, a impreza odbywa się we wrześniu.
- Myślę, że nie powinnaś tam iść. – chłopak westchnął i usłyszałam jak siada gdzieś. – Może być to pułapka Y/N. Ten napis z tyłu kartki o czymś świadczy. Nie chcę by coś ci się stało Y/N. – przetarłam twarz dłońmi i włączyłam chłopaka na głośnomówiący.
- Wiem, ale z perspektywy czasu... - chciałam dokończyć, ale zmieniłam temat. – Tom nie zasługuje na takie życie. – podeszłam do toaletki, położyłam na niej telefon. Z szuflady wyjęłam waciki i płyn micelarny.
- A Dominika idzie? – zapytał Janek.
- Nie mam pojęcia szczerze. – odpowiedziałam.
Rozmawialiśmy jeszcze przez piętnaście inut, ja w tym czasie zmywałam makijaż. Gdy się rozłączyliśmy miałam czas bardziej przyjrzeć się kartce.
Zaproszenie było zachowane w kolorach pastelowej zieleni, na samej górze widniał napis „ZAPROSZENIE NIE ŚLUB TOM'A I NADII", dalej znajdowały się informacje na temat dojazdu oraz dnia i godziny uroczystości. Na samej dole było napisane, że para młoda prosi o nie przynoszenie kwiatów, tylko pieniądze. W normalnym przypadku, by mnie to nie zdziwiło, jednak znając sytuację Nadii, wiem że to nie jest przypadek. Sam taki ślub będzie kosztować miliony, a przecież trzeba też trochę na tym zarobić.
Przez następne dni mocno zastanawiałam się, czy mimo ostrzeżeniu ze strony Tom'a, nie wybrać się na jego ślub. Chcę go zobaczyć, mimo „zakończenia" tej relacji wciąż mnie do niego ciągnie i nawet Janek – mój potencjalny chłopak – tego nie zmieni.
Janek. No właśnie. Jan Nowicki. Szatyn z kręconymi włosami i czarnymi okularami na nosie. Wysoki na metr osiemdziesiąt osiem – przynajmniej jeżeli mam mu wierzyć na słowo, nie jestem creepem, nie chodzę z miarką i nie mierzę ludzi. Perfekcjonista. Czasami czuje się jakby utknął w złej epoce. Jest człowiekiem renesansu. Kocha książki, siedzenie w antykwariacie sprawia mu największą radość. Jest bardzo mądry, nie ma dziedziny, z której by nie był dobry. Z co raz to kolejnym dniem przypomina mi Henry'ego Straussa z „Niewidzialnego życia Addie LaRue". To ile razem mają wspólnego, niesamowite. Może kiedyś też zaadoptujemy kota i nazwiemy go Książek.
Od pierwszego dnia na praktykach przykuł moją uwagę. Przede wszystkim z wyglądu. Te loczki co mu cały czas w oczy wpadały. Zauroczył mnie od pierwszej chwili. Na moje szczęście zostałam przydzielona z nim do pracy, więc byłam w siódmym niebie.
I tak oto teraz jesteśmy tutaj. Przyjaciele, ale oboje wiemy, że może wyjść z tego coś więcej. Tyle, że żaden z nas nie ma odwagi, by zagadać do drugiego.
Dowiedziałam się od Dominiki, że Sam dostał zaproszenie na ślub brata wraz z dopiskiem „plus jedna osoba towarzysząca", ja takiego dopisku nie dostałam, więc obstawiam, że było to od początku zamierzone, że dziewczyna będzie zaproszona.
- Przynajmniej ominie mnie trochę dni w szkole. – powiedziałam do siebie.
Siedziałam przy biurku analizując rzeczy, które mogą stać się podczas uroczystości. Zaplanuje mord? A może wbije mi szpilki w oko? Udusi welonem? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
Napisałam pod podany adres, że pojawię się na ślubie. Chcę wspierać Tom'a. Szkoda, że Janek nie może pojechać ze mną, ale dobrze że Dominika będzie oraz najbliższa rodzina chłopaka, którą poznałam jakiś czas temu.
Po odesłaniu formularza na maila wróciłam do nauki, gdyż mimo ostatnich miesięcy szkoły, nauczyciele wciąż cisną z tematami.
Napisałam jeszcze krótką wiadomość do Janka – „Zrobiłam to"
Odpisał – „Żartujesz? Proszę młoda, powiedz że żartujesz"
„Przepraszam" – wyrzuty sumienia ogarnęły mnie z każdej strony. Czy dobrze zrobiłam? Nie. Zrobiłam po swojemu i nie posłuchałam rady przyjaciela. Nie jestem świadoma konsekwencji moich czynów, więc muszę liczyć się z faktem, że już z tamtej imprezy nie wrócić, bo przecież chuje bogów wiedzą co siedzi w głowie tej psychopatki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top