- And then he threw a chair at her-
- Powiedziałam, że go kocham. - film leciał w tle, a dziewczyny siedziały po obu moich stronach jedząc przyszykowany wcześniej przez nas popcorn.
- W KOŃCU. - zaśmiała się Ada.
- Trochę długo ci to zajęło. - dodala z śmiechem Dominika.
- No sory. - mruknęłam i włożyłam do buzi prażoną kukurydzę. - Wymknęło mi się to wczoraj. Ale cieszę się, że mam to już za sobą. - uśmiechnęłam się wspominając wczorajszy dzień.
- Miło się na was patrzy. - powiedziała brunetka.
- Zasługujesz na Tom'a, w końcu jesteś szczęśliwa. - blondynka objęła mnie ramieniem i mocno przytuliła.
- Kocham go. Na serio kocham. - dodałam, po czym totalnie zatraciłam się w myślach, a film był tylko tłem dzisiejszego wieczoru.
*
- To gdzie idziemy? - zapytałam praktycznie biegnąc za Dominiką, która spieszyła się na przystanek.
- Firma fotograficzna Gotyk, zadzwonili do mnie. - odwróciła się do mnie i posłała miły usmiech.
Od kiedy dziewczyna skończyła szkołę wszystko się zmieniło. Ostatnimi dniami latamy od jednej firmy do drugiej, a telefony Dominice dzwonią co kilka godzin z kolejnymi propozycjami pracy. Jednak gdy przychodzi co do czego wszyscy odmawiają współpracy. Ale nie poddaje się i walczy dalej. To w niej podziwiam. Ja pewnie bym się po pierwszej porażce poddała.
- A do jakiej sesji mieliby cię przyjąć?
- Będzie jakaś rozprawa w Leeds i potrzebują fotografa. Szczerze nie znam szczegółów. - zaśmiała się. - Zależało mi, by było to w Wielkiej Brytanii. Dawno nie widziałam się z Sam'em. - powiedziała trochę dysząc.
- Widziałaś go dwa tygodnie temu! - krzyknęłam idąc wciąż za nią.
- No właśnie! - zaśmiała się.
Rozprawa w Leeds. Coś o tym słyszałam, ale to akcja top secret. W mediach mówią, że jakaś aktorka wjechała w chłopa na pasach i uciekła z miejsca zdarzenia. Mam nadzieję, że to zlecenie dostanie Doma, bo chciałabym poznać szczegóły tej sytuacji.
- Jesteśmy! - krzyknęła wchodząc do dużego budynku w centrum miasta. Duży oszklony wieżowiec, wyglądał drogo i luksusowo. Tuż obok znajdował się najlepszy hotel w Poznaniu. Jeżeli moja przyjaciółka dostanie tą robotę będę najdumniejszą osobą na całym świecie.
W środku wyglądało drożej niż na zewnątrz. Zapach czystości i okropny smród kawy. Takiej taniej kawy. Nie spodziewałabym się tego po takiej korporacji. Najwyraźniej inflacja również ich jebie.
Weszłyśmy do windy i Dominika wcisnęła numer dwudziesty pierwszy. Chwyciła mnie za rękę i mocno ją ścisnęła. Stresowała się, czułam to.
- Będzie dobrze. - zapewniłam ją. - Dostaniesz to na sto procent. Wierzę w ciebie.
- Tak. - odpowiedziała tylko i na jej twarzy przebił się mały uśmiech. - Trzymaj za mnie kciuki. - Gdy wyszłyśmy z windy i stanęłyśmy pośrodku korytarza dziewczyna ostatni raz zrobiła kilka głębokich wdechów i wydechów i pokierowała się w stronę biur. Gdy odchodziła i odwróciła się jeszcze do mnie to pokazałam jej zaciśnięte kciuki i już bardziej pewna siebie szła dalej.
Usiadłam na kanapie po lewej stronie korytarza. Obejrzalam sie na obie strony, nikogo nie było. Dominika weszła do odpowiedniego pokoju. Kompletna cisza. Wyciągnęłam z małej torebki słuchawki i włączyłam sobie muzykę. Spotify zarzuciło mi najnowszą piosenkę 5 seconds of summer.
- Now it's just me, myself and I... - śpiewałam sobie w myślach i rozmyślałam o następnych miesiącach. Jak będą wyglądały wakacje? Przecież Tom wiecznie nie będzie u mnie mieszkać. Bałam się jak to będzie wyglądać, bo kocham go. I nie wyobrażam sobie być z nim w związku na odległość, jednak jeżeli będziemy musieli tak być to się nie poddam. Za bardzo mi na nim zależy.
Uśmiechnęłam się na powiadomienie od chłopaka.
Tomek♡
I jak u Dominiki?
Dostała tą pracę?
Właśnie weszła do biura, czekam na nią na korytarzu
Oo to super, trzymam kciuki
Ale musimy o czymś pogadać
Właściwie to nic wielkiego
Ale chciałbym żebyś wiedziała
O co chodzi??
Ta aktorka, która wjechała w typa na pasach to Nadia
Wyslala mi list
Z groźbą
I TY SĄDZISZ, ŻE TO NIC WIELKIEGO??
Co jest w tym liście napisane?
Chce się spotkać
I??
Jak tego nie zrobię to cię zabije...
To jakiś żart. To kurwa musi być jakiś żart. Odpisałam chłopakowi, że to nie temat na smsowanie, tylko musimy się spotkać jak najszybciej. Poczta musiała jakoś rano przyjść, bo wczoraj patrzyłam do skrzynki, zeszłą noc spędziłam u Domy, i mimo że mieszkamy w jednym bloku to nie sprawdzałam poczty.
Nadia chce się mnie pozbyć. Bo co? Odbiłam jej chłopaka?? To ona szantażowała go i zmuszała do ślubu tylko przez pieprzoną sekstaśmę, którą bez zgody Tom'a nakręciła. To przez nią rok temu straciłam pamięć, to ona wie gdzie mieszkam i zamordowała Pana Uszatka, to ona mnie porwała, to ona zmusiła Jack'a, by mnie oczarował i zgwałcił. Mogłabym tak wymieniać godzinami. To ile bólu ona mi zadała, tylko dlatego, że dwa lata temu poznałam na wycieczce szkolnej Tomka to się nie mieści w głowie.
Było tak dobrze i znowu wszystko poszło się jebać.
Włączyłam głośniej muzykę i totalnie zatraciłam się w myślach.
- DOSTAŁAM TO!! - z letargu wybiła mnie moja przyjaciółka wymachując przed moją twarzą papierkiem. Byłam w zbyt wielkim szoku i nie zareagowałam tak jak powinnam.
- To gratulacje. - uśmiechnęłam się tylko i przytuliłam ją lekko.
- Coś się stało?? - zobaczyła moją nietęgą minę. - Czemu sie nie cieszysz? - poszłyśmy w stronę wind i zaczęłyśmy kierować się w stronę wyjścia.
- Dostałaś pracę, by fotografować rozprawę Nadii Parkes. - powiedziałam z poważną jak nigdy w życiu miną. Dosłownie zobaczyłam jak szczęka opadła mojej przyjaciółce.
*
- Ja cię przepraszam Y/N. - chłopak w drzwiach od razu się na mnie rzucił i mocno do siebie przytulił. - Ciągle przeze mnie jesteś w niebezpieczeństwie. - zignorował fakt, że moja przyjaciółka stała tuż za mną i tylko mocniej mnie ściskał. - Przepraszam. - wciąż to powtarzał.
- Tom, czy możemy? - wskazałam na wejście do mieszkania. Zobaczyłam na jego twarzy łzy, jego nos był czerwony. Płakał. Skinął głową I weszłyśmy do środka.
- Jak to możliwe, że ona jest na wolności?? - jako pierwsza odezwała się Dominika. - Nie powinna być w jakimś więzieniu, czy coś?
- Ukradła auto. Prawdopodobnie uciekła. - pociągnął nosem chłopak i usiadł na kanapie.
- Tom kochanie. - podeszłam do niego od razu i usiadłam obok. Chwyciłam jego dłoń i popatrzyłam się na niego. - Proszę zrozum, że to nie jest twoja wina. W żadnym stopniu. - spojrzał się na mnie, po czym spuścił wzrok.
- To przeze mnie masz traumę.
- Jedyną traumę jaką mam to tylko tą z dzieciństwa. Proszę przestań się obwiniać. Bo będę miała wyrzuty sumienia. To ty mnie uratowałeś.
- Nadia to moja była, ty jesteś teraz moją dziewczyną. Moim obowiązkiem jest chronić ciebie. I jak widać nawet tego nie mogę zrobić. - schował twarz w dłoniach i oparł łokcie na kolanach. Nie wiedziałam co powiedzieć. Dawno nie widziałam go w takim stanie.
Chwyciłam do ręki ten list. Był schowany w bordowej kopercie zaadresowanej na Tom'a, ale adres wpisany był mój.
- "Spotkaj się ze mną. W niedzielę. 12 czerwca. Lasek Marceliński. Bądź sam, albo tego pożałujesz. Jak nie przyjdziesz, twoja dziewczyna pójdzie z dymem. Przemyśl to." - przeczytałam treść listu. - Nie podpisała się. - spojrzałam jeszcze raz na ciemną kopertę, a potem znowu na kartkę.
- Kto jak nie ona? - niby racja.
- To jej charakter pisma? - zapytała brunetka.
- Nie mam pojęcia. - powiedział cicho. - Możliwe, ale wiem że umie podrabiać pisma różnych osób.
- Musimy gdzieś to zgłosić. - pomachałam tym. - Nie zostawię tak tego.
- Y/N, nie sądzę, by to był dobry pomysł, byś wychodziła z domu... - Tom dotknął mojej dłoni. - To niebezpieczne.
- I tak zna mój adres! A jak już mam zostać zabita, to wolałabym w ciekawszym miejscu niż w moim mieszkaniu. - dodałam.
- Proszę nawet tak nie mów. - Jego oczy znów się zaszkliły i po chwili rzucił się na mnie i zaczął płakać mi w ramię. Klepałam go po plecach, pocieszałam mówiąc, że nic mi nie będzie. Jednak skąd miałam wiedzieć? Jestem miękka w środku, mówię jedno, a drugie robię. Gdybym była w sytuacji, że dziewczyna chciałabym się zabić to pomogłabym jej nacisnąć za spust. Ale muszę stwarzać pozory. Będę dzielna, przynajmniej będę udawać, że taka jestem...
- Nie zostawię cię tutaj samej. Nigdy.
- Dobrze. - odpowiedziałam mu I tylko mocniej go do siebie przytuliłam.
*
- A więc Nadia chce cię zabić, Tom się o ciebie martwi, nie możesz wyjść z domu i w dodatku Janek zaczął znowu do ciebie wypisywać?? - Yuki usiadło obok mnie na moim łóżku wyliczając co się właśnie dzieje.
- W skrócie. - odpowiedziałam z tęgą miną. - Jeszcze go mi tu kurwa brakowało. Zapomniałam o nim totalnie. Mój mózg zbytnio się nim nie przejął jak odzyskiwałam pamięć. - parsknęłam.
- Chuj z nim. Ale ta akcja z Nadią, jest popierdolona. Laska serio ma jakiś problem.
- Nie wiem co mam robić. Boję się zostawać sama w domu nawet na dziesięć minut, jak Tom idzie na szybkie zakupy, bo Dominika jest poza zasięgiem. Plus niedługo wyjeżdża do Londynu. NA ROZPRAWĘ NADII. - krzyknęłam i jebłam się w tył na łóżko. Patrzyłam w sufit myśląc o tym wszystkim.
- A na jaki temat jest ta cała rozprawa?
- Przejechała typa na pasach. Kradzionym autem. Po tym, jak uciekła z pudła. - jęknęłam. - A teraz to. Kolejna groźba i kolejna próba prześladowania niewinnej dziewczyny sławnego aktora.
- Musimy coś z tym zrobić. Ale to z tym autem. Mam deja vu. - zaśmiało się cicho.
- Same. - parsknęłam śmiechem.
- Jak będziesz czegokolwiek potrzebować to pisz od razu. Moja mama ci pomoże, zrobimy ci wspólnie zakupy, albo odbierzemy paczki. Serio. To żaden problem.
- Dzięki Yuki. - podniosłam się i objęłam jeno ramieniem. - Serio.
- Tylko jest jeden mały problem.
- Jaki? - zdziwiłam się.
- Z polskiego mamy ostatni sprawdzian. Jak go nie napiszesz to nie zdajesz...
- Kurwa mać. - jęknęłam. - To pójdę tylko na tą lekcję do szkoły. A kiedy jest wystawianie ocen?
- 13 czerwca.
- To za tydzień. A kiedy ten test?
- 7. Ewentualna poprawa 10.
- Tą babę popierdoliło?? Dzisiaj ogłosiła to?
- Tak.
- To jakiś kurwa żart.
- Przyjedz lepiej z Tom'em, nie ryzykuj komunikacją miejską. - dodało.
- Chyba tak zrobię...
*
- Będę tu na ciebie czekać. - Tom zaparkował przy paczkomacie, po czym pocałował mnie. - Albo inaczej. Pójdę z tobą. - wyszedł szybko z auta i w mgnieniu oka otworzył mi drzwi.
- Nie musisz serio. - odpowiedziałam. - Ludzie będą gadać.
- Niech mówią co chcą, nie będę ryzykować. Stawka jest zbyt wysoka. - odrzekł na sto procent poważnie.
Poszliśmy szybkim krokiem kilkadziesiąt metrów, po czym dotarliśmy do szkoły.
- Usiądę na tych ławkach. - weszliśmy na samą górę. Dziesiątki osób oglądało się za nami. Słyszałam głosy: "Przyprowadziła swojego chłopaka", "I tak wszyscy wiedzą, że są razem to po chuj się z nim pokazuje", "To tylko na pokaz" I inne. Gorsze. - Powodzenia. - powiedział, ja się uśmiechnęłam i przebijając się przez tabuny ludzi weszłam w końcu do swojej sali lekcyjnej. Trwała jeszcze przerwa, więc miałam jeszcze chwilę czasu, by z Yuki siebie nawzajem poprzepytać.
- Y/N czemu przyszłaś dzisiaj z Tom'em? - dziewczyna z klasy, ma na imię Sandra, podeszła do mnie i miło, zapytała. Nie miała złych intencji. To wiedziałam. Miałam fajną klasę, która bardzo siebie wspierała, więc jak już o coś pytali to z troski bądź zaciekawienia sytuacją.
- Dużo by mówić. - machnęłam ręką.
- Jak chcesz pogadać to wiesz, możesz do mnie podejść. - uśmiechnęła się, ja skinęłam głową I powróciłam do notatek.
- Nie wierz nikomu. - Yuki szepnęło.
- Nie sądzę iż ma złe zamiary. - powiedziałam.
- Ale wiesz, tak na wszelki wypadek.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek, nauczycielka weszła do sali, rozdała kartki i klasa diametralnie zatopiła się w sprawdzianie.
Cisza była jak makiem zasiał. Tylko ciche tykanie zegara i krople deszczu obijające się o szyby. Był czerwiec, a pogoda zmieniła się w ułamku sekundy. Jeszcze pięć minut temu świeciło mocno słońce, a chwilę potem zaszły chmury i lunął deszcz.
Pisałam jak najszybciej mogłam, miałam złe przeczucia. Obym się myliła. Po wypełnieniu całego sprawdzianu wstałam z miejsca i podeszłam do biurka nauczycielki. Nagle usłyszałam huk. Drzwi otworzyły się z impetem, uderzyły w ścianę i po chwili wypadły z zawiasów. Przez klasę przebiegł stłumiony krzyk. Byłam przerażona. Patrzyłam się na nią, ona na mnie. Starałam się znaleźć Tom'a za jej plecami, jednak przez framugę nic nie widać.
- Kim pani jest?? - krzyknęła nauczycielka. Babka wstała z swojego miejsca i podeszła do Nadii, wykorzystałam to i wraz z resztą klasy stanęłam na samym końcu sali.
- Szukam jej. - wskazała na mnie palcem. Czułam wzrok rówieśników, oni wiedzieli kim ona jest, wiedzieli kim ja byłam. Wiedzą co mi po części zrobiła.
- Proszę mówić po polsku! - Nadia ją zignorowała, weszła w głąb sali i stanęła przede mną.
- Masz coś czego ja nie mam. I z wielką chęcią ci to odbiorę. Oddaj z własnej woli, albo skończysz jak on. - powiedziała.
- NIC CI NIE ODDAM. CO Z NIM ZROBIŁAŚ? - nic nie powiedziała, tylko podniosła mnie, po czym przerzuciła przez ramię. - ZOSTAW MNIE. - zaczęłam krzyczeć i się wyrywać. - ZRÓBCIE COŚ. - powiedziałam do klasy i od razu Kajtek i Kacper rzucili się na nią. Dominik z Barkiem podnieśli po krześle i uderzyli ją w głowę. W końcu mną rzuciła o podłogę. Uderzyłam głową w kant ławki. Nie widziałam już potem nic poza szarym sufitem, a krzyki ludzi wypełniły całą szkołę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top