- Always you -

- YUKI. - krzyknęłam, gdy pośrodku korytarza zauważyłam moją ulubioną osobę z klasy. Podbiegłam do jeno i rzuciłam się im w ramiona. - Nie uwierzysz co się stało. - byłam szczęśliwa, na serio byłam.

- Opowiadaj laska. - uśmiechnęło się i razem poszliśmy w stronę klasy historycznej. - Chociaż jest możliwość, że coś widziałom na Twitterze...

- Kurwa muszę zainstalować tą zdradziecką aplikację. - wymamrotałam i poszukałam czegoś w telefonie. Wyszukałam w sklepie Play apki z niebieskim ptaszkiem i kliknęłam „instaluj". - Powracając do tematu... - zaczęłam podekscytowana. - Nie rozmawialiśmy o tym. - szczęśliwe Yuki zrobiło udawaną smutną minę. - Ale...

- O MÓJ BOŻE JEST JAKIEŚ „ALE". - krzyknęło prawie na cały korytarz, tak że niektórzy zaczęli coś szeptać na nasz temat.

- Nazwał mnie swoją dziewczyną. - stanęłam pośrodku korytarza i zaczęłam skakać z szczęścia.

- Y/N, NIE MOGĘ w TO UWIERZYĆ. - Yuki mnie uścisnęło, a ja wpadłam w jeno ramiona i jedyne o czym pomyślałam to to, że nie są to ramiona Tom'a. - Wiecie, że prędzej czy później będziecie musieli o tym porozmawiać? - usiedliśmy na podłodze przed salą historyczną.

- Cicho. - udałam, że się obraziłam. - Daj mi się na cieszyć tym błogim uczuciem. - Yuki się zaśmiało.

Dzień w szkole minął nam na ciągłym rozmawianiu o relacji mojej z Tomkiem, no i wkuwaniu na test z polskiego. Kto wymyślił te wszystkie popaprane lektury, gdyby mi zrobili test z książek młodzieżowych to rozjebałabym system.

- Wpadniesz może do mnie na obiad? - przed wejściem do szkoły stanęliśmy i w sumie to czułam się strasznie głodna.

- Basia nie będzie zła? - zapytałam lekko się uśmiechając.

- Basia nie może się doczekać aż cię pozna. - Yuki objęło mnie ramieniem i zwinnym krokiem podążaliśmy w stronę domu jeno matki, Basi, aka mojej zbawczyni w dniu dzisiejszym.

Byłam już wcześniej w domu Yuki. Pierwszego dnia, gdy się poznaliśmy. Robiliśmy wspólny projekt. Już nie pamiętam na co, było to dosłownie cztery miesiące temu. Czasami się czuję jakbym tą osobę znała od początku technikum, a nie totalnie na samym jego końcu.

Atmosfera tam jest przyjemna, rodzinna. Czuć się tu jak w prawdziwej, kochającej się rodzinie.

- Ooo cześć Feniu. - podeszłam do wielkiego szarego kota i zatopiłam palce w jego sierści. - Tęskniłaś? - zapytałam, a ona zamruczała pod moim dotykiem. - Ja za tobą też. - zaśmiałam się i poszłam w głąb domu. - Dzień dobry! - przywitałam się z Basią, której nie miałam okazji wcześniej poznać, bo była akurat w pracy.

- Cześć Y/N. - podeszła z wielkim uśmiechem. W lewej ręce trzymała łyżkę, więc zakładam, że właśnie szykowała obiad, - Miło mi cię w końcu poznać, Martynka dużo o tobie opowiadała. - uśmiechnęłam się, jednak po chwili odwróciłam się w stronę Yuki z smutkiem wymalowanym na buzi, tylko pokręciło smętnie głową, a ja już wiedziałam, że nie zdradziło nic swojej mamie. Przykro mi się zrobiło, sądziłam że jeno matka jest cudowną osobą, bo zawsze tak o niej słyszałam.

- Mamo, my z Y/N będziemy w moim pokoju! - krzyknęło i razem poszliśmy na pierwsze piętro do pokoju Yuki.

Jeno pokój był utrzymany w kolorach natury. Ściany były pastelowo-zielone, a sufit sprawiał wrażenie błękitnego nieba, bądź tafli wody. Wiele regałów z książkami ozdabiał sztuczny bluszcz oraz kolorowa taśma LED. Biurko stało pod oknem, jedynym w tym pokoju źródłem większego światła, z którego i tak Yuki nie korzystało. Notorycznie wielkie, czarne rolety były spuszczone, a w pokoju panowała ogólna ciemność. Jedynie mała stojąca na biurku lampka dawała jakiekolwiek oświetlenie. Żarówka w żyrandolu wypaliła się jakiś czas temu i nikt do tej pory jej nie wymienił. Obok regałów z książkami, na podłodze leżały dwie pufy, na których często siedzieliśmy i zamiast uczyć się bądź robić projekt to obgadywaliśmy pół szkoły albo szukaliśmy nauczycieli na Instagramie i facebooku, to jest zawsze fajna rozrywka. Na ścianach wisiało pełno plakatów z różnych starych filmów, począwszy od Grease kończąc na Harry'm Potterze. Prostopadle do biurka stało łóżko, zwykłe białe łóżko, na którym leżała kołdra z postaciami z Stranger Things, oboje byliśmy mega fanami od 2019 roku, więc kupiliśmy sobie identyczne kołdry.

- OBIAD ZA DZIESIĘĆ MINUT! - Basia krzyknęła z dołu.

- DOBRZE! - odkrzyknęło jej dziecko.

- Yuki, czemu nie powiedziałoś niczego swojej mamie? - zapytałam spokojnie.

- To jest zbyt skomplikowane Y/N... - rzuciło się na jedną z puf, a ja usiadłam na tej obok.

- Ona cię kocha. Jesteś jej dzieckiem Yuki, na pewno cię zaakceptuje.

- Miałom kilka podejść, ale zawsze się poddałom. - potarłam Yuki ramię i po chwili przytuliłam. Może nie byłam nigdy w jeno sytuacji, ale wiem jak to jest mieć przed rodzicami tajemnice.

- Wierzę, że pewnego dnia zrobisz coming out. - pocieszyłam Yuki.

Po kilku minutach zeszliśmy na dół i zjedliśmy przepyszne kluski śląskie z kapustą i grzybami.

- Tom do mnie dzwonił. - powiedziałam sprawdzając komórkę.

- Oddzwoń. - zaczęliśmy się ekscytować, więc biegiem weszliśmy po schodach i przycupnęłyśmy na pufach.

- Hej Y/N. - po kilku sygnałach chłopak odebrał.

- Cześć Tom, jestem właśnie u Yuki w domu.

- Oo to pozdrów ich ode mnie. - powiedział miło. Opowiadałam mu o Yuki, oczywiście że to zrobiłam. Żałował nawet, że nie mógł ich poznać. - Nie przeszkadzam wam?

- Oczywiście, że nie. - uśmiechnęłam się do telefonu, mimo że tego nie widział. Sam jego głos sprawia, że jestem szczęśliwa.

- Dostałem zaproszenie na premierę serialu Ms. Marvel w maju. W Atlancie. Co ty na to L/N? - zapytał i już czułam w jego głosie, że się uśmiecha. Spojrzałam na Yuki, od razu pokiwało głową na „tak".

- O mój boże, tak. - odpowiedziałam. Czułam jak serce mi bije niemiłosiernie.

- No to super. - odpowiedział. - Dam ci potem więcej info, tylko odpiszę że zabieram osobę towarzyszącą.

- Nie mogę się już doczekać. - prawie pisnęłam, czułam że tracę nad sobą kontrolę. Zaczęłam wyobrażać siebie na czerwonym dywanie pośród setek reporterów i kamer. I nagle uśmiech zszedł mi z gęby. A co jak się przewrócę? Albo zemdleję? Upadnę na jakiegoś aktora, zabiję go i co wtedy? Trafię do więzienia? Tom usłyszał ciszę po drugiej stronie.

- Y/N. - powiedział spokojnie. - Nic ci się nie stanie, będę się tobą opiekować, dobrze? - te kilka słów rozwiało moje wcześniejsze wątpliwości i znów wróciła ta podjarana Y/N niemogąca się doczekać jednej konkretnej daty.

- Kiedy się spotkamy? - Yuki wciąż mnie obserwowało, z ich punktu widzenia może to wyglądać komicznie. Podekscytowana nastolatka rozmawiająca z swoim chłopakiem na głośnomówiącym i przytulająca praktycznie swój telefon, jakby on był tym chłopakiem.

- Mam pomysł. - powiedział przebiegle. - Obyś nie miała żadnych planów w następny weekend, bo przekładamy naszą wspólną majówkę.

- A co z twoim przesłuchaniem w Glasgow? - zapytałam, jednak wcale mnie to nie obchodziło. Obchodził mnie jedynie fakt spędzenia z Tom'em weekendu. Sami. We dwoje.

- Nie przejmuj się tym. Musimy się wyrwać. - odpowiedział zadowolony z siebie.

- W takim razie wchodzę w grę.

- Nie brałem innego wyjścia pod uwagę. - nagle usłyszałam jakieś głosy w tle. Brzmiało to tak, jakby był w miejscu publicznym. - Muszę kończyć Y/N, do usłyszenia. Pa Yuki. - powiedział i przy okazji pożegnał się z Yu.

- Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy. - odpowiedziało.

- Musimy. - powiedział miło.

- Do zobaczenia Tom. - powiedziałam tęsknie i się rozłączyłam.

- Jestem dumne Y/N. - Yuki mnie przytuliło mocno. - Cieszę się, że jesteście razem.

- Uwierz mi ja też. - uśmiechnęłam się i ścisnęłam je mocniej. - ALE MUSZĘ SIĘ CZYMŚ POCHWALIĆ. - wypaliłam nagle.

- MÓW.

- DOSTAŁAM PRACĘ W KINIE. - krzyknęłam i znowu się rzuciłam na jeno.

- O MÓJ BOŻE Y/N. GRATULUJĘ.

- Będziesz moim pierwszym klientem? - zapytałam przymilająco.

- Oczywiście. - Yu się uśmiechnęło.

Opowiedziałam wszystko na temat nowej pracy. Pierwszą moją zmianę zaczynam w weekend i już po prostu nie mogę się doczekać.

W szkole dużo się nie zmieniło. Ludzie jak nie zwracali na mnie wcześniej uwagi, to tak dalej tego nie robią. I jestem im wdzięczna. Nie lubię robić wokół siebie zbędnego szumu, nie jestem nikim wart więcej uwagi.

- Wszystko w porządku? - zapytał Tom po drugiej stronie ekranu mojego laptopa.

- Głowa mnie trochę boli. - dotknęłam ręką czoła, nie miałam gorączki. - Ale to oznacza, że leki działają.

- Pamiętasz już coś więcej?

- Jest co raz lepiej, ale szczerze to nie obchodzą mnie te stare wspomnienia. - przyznałam się.

- Czemu? - zapytał widocznie zdziwiony. Na jego twarzy mogłam dostrzec nutę zawiedzenia.

- Bo w tamtych ciebie nie ma. Nie tyle ile chciałabym. - uśmiechnęłam się. Położyłam się na łóżku i oparłam laptopa o ścianę. - A jak jesteś to przypomina mi się Nadia i Jack... - westchnęłam.

- Nie ukrywam nasza relacja była trudna na początku. - również westchnął.

- Ale teraz mi się podoba. Jesteś ty - zaczęłam, wskazałam palcem na ekran. - oraz jestem ja. - wskazałam palcem na siebie. - Tak jest idealnie. - uśmiechnęłam się i z głową na poduszce obserwowałam pod kątem chłopaka.

- Marzyłem o tym. - uśmiechnął się. - O nas. - dodał.

- Jest perfekcyjnie, ale tęsknię. - uśmiechnęłam się smutno.

- Już niedługo Y/N. Spędzimy najlepszy weekend we dwoje.

- Czekaj to będzie w ten weekend? - zerwałam się nagle do pozycji siedzącej, chłopak skinął głową. - Damn it. - ukryłam twarz w dłoniach i miałam ochotę wydrzeć się na cały głos.

- Coś się stało.

- Praca się stała. - powiedziałam przez ręce. - Kurwa mać. - przeklęłam na głos. - Dobra jebać pracę. Jesteś ważniejszy. - wypaliłam nagle. Znowu mu się pokazałam, już z uśmiechem. - W wakacje zacznę zarabiać. Tak będzie lepiej.

- Jesteś pewna? - zapytał przejęty. - Możemy to przełożyć.

- NIE, NIE. - krzyknęłam. - Nic nie przekładamy. Odpoczynek nam się należy. - skwitowałam.

- Cieszę się bardzo. - uśmiechnął się.

- TOM, ROZMAWIASZ Z Y/N? - usłyszałam krzyk w tle.

- TAK. - odwrócił się i odkrzyknął. - CHODŹ TU MŁODY.

- HEEEJ Y/N. - Paddy kopnął brata, by ten się posunął i zrobił mu miejsce na fotelu.

- Cześć Paddy. - pomachałam do niego. - Co u ciebie? Jak sprawdzian z matmy ci poszedł?

- Chyba zdam. - zaśmiał się. - Słyszałem, że wyjeżdżacieeee. - przeciągnął ostatnie słowo. - SAMI. - dodał i spojrzał się znacząco na siedzącego obok niego Tom'a.

- Tak i nic ci do tego młody. - zaśmiał się jego brat.

- Weź. - uderzył go poduszką. - Kiedy się spotkamy? - zapytał ignorując brata, którego chyba próbuje udusić tą poduszką.

- Na pewno 18 lipca w Krakowie i 10 czerwca w Warszawie. - zaśmiałam się. - Ale jestem pewna, że twój brat coś szybciej wymyśli. - przestał bić brata i się uśmiechnął.

- No mam nadzieję!! - podkreślił.

- Dobra koniec tego dobrego Padson. - Tom zrzucił brata z kanapy, powstrzymywałam się od śmiechu. - Bye. - odpowiedział i wrócił do rozmowy ze mną.

- Uważaj na niego. - powiedziałam dusząc się ze śmiechu. - To wciąż twój brat.

- Well not anymore. - zaśmiał się i poprawił włosy. - Przygotowana do szkoły? - zapytał. - Widziałem, że masz jutro kartkówkę z niemieckiego.

- Skąd wiesz? - uśmiechnęłam się. - Nic nie mówiłam na ten temat. - powiedziałam, po czym sięgnęłam po kubek z herbatą leżący na stoliku nocnym. Dosłownie dzisiaj nam chłop ją zadał. Właściwie to o niej zapomniałam.

- Mam twojego librusa kochanie. - pokazał aplikacje na telefonie. - Z pomocą translatora mogę dowiedzieć się o twojej szkole wszystko. WSZYSTKO. - zaśmiał się.

- Czemu ja tego nie pamiętam? - zdziwiłam się próbując sobie przypomnieć kiedy ja mu podałam dane.

- Nad biurkiem masz wyraźnie napisany login i hasło. - zaśmiał się, a ja odwróciłam głowę w stronę biurka i zauważyłam wiszącą kartkę na tablicy korkowej z napisanymi jak wół danymi:

Login: 65683876u Hasło: Tomek2137

Zarumieniłam się i automatycznie speszyłam.

- Będę musiała zmienić hasło... - powiedziałam cicho zażenowana.

- To słodkie Y/N. - powiedział, a ja czułam jakim staję się burakiem.

- Wiesz co muszę kończyć. Jak mówiłeś mam kartkówkę z Niemca, wypadałoby ją zdać przynajmniej na dwa. Odezwę się jutro.

- Do zobaczenia, śpij dobrze. - powiedział i po chwili zobaczyłam już tylko logo Skype'a.

Tęsknię za tobą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top