Epilog

Podszedł do recepcji i wymruczał to samo, co zawsze. 'Pacjentka 76', cudem nie używając 'Doomed'. Nikt nie mógł wiedzieć o ich kontaktach.

- Siedemdziesiątka szóstka... pani Kellis przeprowadzała dzisiaj na niej doświadczenia. Nie jestem pewna, czy jeszcze się obudzi. Poszukam Ci nowego psychola – odburknęła młoda kobieta. Nie zawracali sobie głowy zwrotami grzecznościowymi, znali się od dawna.

Kiedy jednak usłyszał jej słowa, zbladł.

Nie zwracając uwagi na to, jak wygląda, pobiegł białymi, krętymi korytarzami i dopadł drzwi, które zawsze otwierał i w których zawsze ją znajdował. Były otwarte, a sala była pusta, splamiona jej krwią.

Przełknął ślinę i biegł dalej.

Wczoraj uciekł jak zwyczajny tchórz. Cofnął się przed jej dotykiem, jakby była skażona. Jej płacz, wstrząsający tym malutkim ciałkiem nadal tkwił w jego głowie i nie mógł się go pozbyć.

Przerażała go myśl, że to mogło być ich ostatnie spotkanie.

Przywiązał się do niej. Przywiązał się do jej głosu, szepczącego zwrotki piosenek. Ale jedyne, co potrafił, to ją ranić. Zranił ją i nie miał okazji przeprosić, wytłumaczyć się. Być może leży właśnie wśród trupów, rzucona niedbale na inne ciała.

- Kelly! - zawołał, widząc w oddali doktor. Kobieta zatrzymała się i obróciła do niego, unosząc brwi w pytającym geście.

- Doom.. Pacjentka 76. - Wydyszał, patrząc na nią błagalnie. Odchrząknęła i wskazała podbródkiem na pomieszczenie, w którym testowano wszystkie wynalazki. Po jej minie wywnioskował, że zostało mu niewiele czasu.

- Przynajmniej mamy jedną psycholkę z głowy – zaśmiała się i zniknęła w tłumie. Nie zwracał uwagi na jej słowa, wbiegł do sali i rozejrzał się po niej, aż w końcu zobaczył Doomed.

Uklęknął przy jej łóżku.

Była zakrwawiona. Miała pełno siniaków i ran. Rozcięty łuk brwiowy, warga, brak koniuszka ucha i kończyny całe w nacięciach. Włosów pozostało jej niewiele, a oczy były szeroko otwarte. Widział w nich ból. Wstrząsnęły nim drgawki, ale złapał ją za rękę i zacisnął.

Była zimna.

Wtedy zrozumiał, że Doomed była martwa.

Ale taki właśnie był jej los, była na to skazana.

Od samego początku.

____________end__________



  Lubiłam tą historię. Była okropna, ale ją lubiłam.

Dziękuję za wszystko, choć nasz czas był krótki.

Mam nadzieję, że coś tam was zaskoczyło, i zapraszam na inne prace.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top