Twenty three
Budzę się, trzymana w silnych ramionach. Otwieram powoli oczy i widzę przed sobą Harry'ego. Jestem zdziwiona dopóki nie przypominam sobi co się wczoraj działo. To nie powinno się wydarzyć, nie po tym jak ustaliśmy, że nic między nami nie ma. Nie żałuję, bo tak bardzo za nim tęskniłam, ale mimo wszystko, to nie było w porządku. Patrzę na zegarek na ścianie, który wskazuję godzinę siódmą. Co oznacza, że moja ciotka musiała nas widzieć, ponieważ wyszła niedawno do pracy. Będę musiała się gęsto tłumaczyć. Wzdycham i próbuję się wyrwać z objęć chłopaka, kiedy po chwili mi się udaję, przykrywam go z powrotem materiałem i idę do łazienki, wcześniej zakrywając się kocem, na wszelki wypadek, gdyby Will chciałby zrobić poranną pobudkę. Biorę szybki prysznic, próbując wyrzucić z głowy, wczorajszy dotyk Harry'ego na moim ciele. Kiedy jestem już gotowa, wycieram się ręcznikiem i zakładam na siebie ubrania, wcześniej zabrane ze swojego pokoju.
Wychodzę z pomieszczenia i idę do kuchni. Postanawiam zrobić tej dwójce śniadanie, zanim ich obudzę. O dziewiątej mają lot, więc powinniśmy zdążyć. Zrezygnuję dzisiejszego dnia z uczelni i po prostu zawiozę ich tam. Po tej wczorajszej rozmowie z Harrym czuję ulgę, cieszę się bo z jednej strony mamy wszystko wyjaśnione, a co najważniejsze nie jest na mnie zły. Boli mnie to, że już nigdy nie będzie mój, ale po prostu postaram się to przyjąć do siebie. Mam nadzieję tylko, że kiedyś pogodzę się z losem.
-Cześć-słyszę chrapliwy głos za sobą. Odwracam się i widzę przed sobą Harry'ego, który lekko się uśmiecha.
-Hej-odwzajemniam uśmiech, wracając do szykowania kanapek.
-Czemu mnie nie obudziłaś?-pyta.
-Macie jeszcze trochę czasu, ale jeśli już wstałeś idź obudź Will, o ósmej trzydzieści wyjeżdżamy-informuję go.
-Zaczekaj chwilę-chwyta moją jedną dłoń, a z drugiej wyciąga nóż i kładzie na blat. Wstrzymuję oddech, kiedy obraca mnie do siebie, tak, że obejmuje mnie w talii-Spokojnie-uśmiecha się lekko.
-Harry, my...nie powinniśmy...to co wczoraj-jąkam się, a chłopak przykłada palec do moich ust.
-Posłuchaj mnie-mówi, a ja kiwam głową-Niczego wczoraj nie żałuję, oprócz Twoich łez. Przemyślałem wszystko. Wiem, że nie możesz być moja, ale jestem samolubny i chcę mieć Ciebie przy sobie.
-Nie rozumiem-marszczę brwi-Przecież wiesz, że nie mogę wrócić do Londynu.
-Nie możesz, póki królowa nie zrozumie, że jesteśmy przyjaciółmi. Zostań moją przyjaciółką,a ja wtedy postaram się zabrać Cię do domu-chwyta moją dłoń i patrzy błagalnie w moje oczy.
Jestem w szoku, nie spodziewałam się takiej propozycji. Jednak trudno jej nie przyjąć. Myślę, że ciężko będzie nam się przyjaźnić, ale możemy spróbować. Jeśli tylko będę mogła go mieć przy sobie, wrócić do domu, do ojca i Willa, sądzę, że warto zaryzykować.
-Dobrze, Harry. Zgadzam się-kiwam głową, a chłopak momentalnie chwyta mnie w swoje ramiona szczęśliwy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top