Seventy nine
Harry
-I co?-prawie krzyczę do Willa, który wraca do nas z gabinetu. Jestem cały w nerwach, muszę wiedzieć co z nimi.
-Charli jest cała, ale obudzi się dopiero za kilka godzin. Możemy wejść do niej-wzdycha, przecierając oczy. Czuję ulgę, ale niecałkowitą.
-Co z dzieckiem?-pytam, szykując się na najgorsze.
-Ciąża jest zagrożona-mówi, a ja czuję, że kraja mi się serce. Mogę ją stracić, mogę stracić moją małą dziewczynkę, moją córkę.
-Harry, spokojnie-kładzie mi dłoń na ramieniu ojciec Charli-Może się udać, może normalnie urodzić dziecko.
-Nie chcę o tym rozmawiać-wyrywam się i idę w stronę sali, gdzie leży mój skarb.
*
Siedzę od kilku godzin w pokoju, gdzie Charli śpi. Jej twarz jest blada, włosy porozrzucone na poduszcze, oddycha powoli. Miałem nie dopuścić do tego, już nigdy nie miała wylądować w szpitalu. A teraz jeszcze możemy stracić naszą córkę, jeśli to się stanie nie wybaczę sobie. Przyjmuję całą winę na siebie, gdyby nie ja, nic by im się nie stało. To wszystko moja wina.
Trzymam ją za dłoń i kreślę kółka kciukiem na jej skórze. Wygląda na tak kruchą, że boję się, że zaraz może mi jej zabraknąć.
-Przepraszam, kochanie-całuję ją w rękę-Tak bardzo Was przepraszam-kręcę głową. Jak mogłem być takim idiotą.
Siedzę w takiej pozycji dość długo, ale nie potrafię się ruszyć z miejsca. Muszę być przy niej, przy nich. Nie mogę ich zostawić w takim momencie. Ona jest najważniejsza i nie obchodzą mnie kłopoty, jakie będe miał przez opuszczenie spotkań w pałacu.
-Harry-słyszę szept, a następnie drobne palce zaciskają się w mojej dłoni. Spoglądam na Charli i widzę jak powoli otwiera oczy.
-Charli-przysuwam się do dziewcyny-Tak bardzo Cię przepraszam, kochanie. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, przepraszam Cię-całuję ja lekko w usta i patrzę w jej oczy. Jest taka słaba.
-Co z dzieckiem?-pyta, przyglądając się mi.
-Wszystko dobrze-odgarniam niesforne kosmyki z jej twarzy.
-Proszę Cię, nie kłam-mówi słabym głosem.
-Ciąża jest zagrożona-wzdycham-Ale sobie poradzimy-dodaję, widząc jej przerażoną minę-Urodzisz dziecko, damy radę-głaszczę jej policzek-Charli, powiedz coś-proszę, kiedy dziewczyna milczy, a po jej twarzy spływają łzy, które staram się usuwać za każdym razem.
-Nie zostawiaj mnie, nie teraz-mówi, a jej warga drży.
-Nawet o tym nie myślałem, żeby Cię zostawiać. Jesteś moja, muszę się Tobą zająć-całuję ją w usta, starając uspokoić.
Okej, okej nie mogłam Was zostawić bez rozdziału! Więc jak widzicie jest dobrze, no prawie :)
Pare osób pytało dlaczego Will poszedł zamiast Harry'ego, więc odpowiadam. Jeśli Harry by poszedł jako ojciec, nie byłoby to okej. No bo jest znany, wiadomo, że narzeczony księżniczki itd. A tu bum ojciec jakiegoś dziecka. Mam nadzieję, że rozumiecie :D
Myślę, że w przyszłym tygodniu skończymy tą częśc :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top