Eighty nine
Rozdział dłuższy niż zazwyczaj, ale tego wymagała sytuacja :)
-Poradzisz sobie, prawda?-gładzi moją dłoń Harry, kiedy mam własne wyjść z auta.
-Chyba tak-wzdycham. Właśnie mnie wejść do kawiarni, gdzie zapewne już siedzi tam moja mama. Boję się i to bardzo, ale muszę w końcu pokonać ten strach i dowiedzieć się co tak naprawdę się wydarzyło.
-Kochanie, to Twoja mama, nie masz co się bać-uśmiecha się do mnie.
-Tak, pewnie masz rację.
-Wierzę w Ciebie-chwyta mój podbródek i odwraca w swoją stronę-Kocham Cię-całuje mnie delikatnie, żebym się rozluźniła.
-Ja Ciebie też-uśmiecham się-Powodzenia, Harry.
-Przyjadę od razu do Ciebie, kiedy się skończy. Chociaż wiesz jal to będzie wyglądać-wzdycha. Jedzie właśnie do pałacu, gdzie publicznie ogłoszą z Katherine zerwanie zaręczyn. Wiem, że się denerwuje, ale nie chce mi tego pokazać.
-Poradzimy sobie-całuję go w usta-Muszę już iść. Zadzwonię-informuję go i wysiadam z auta.
Przechodzę przez ulicę, aby wejść do kawiarni. Pomieszczenie jest przytulne i bardzo jasne, aż chce się usiąść i wypić herbatę. Jednak jestem zbyt zdenerwowana na to. Rozglądam się po kawiarni, szukajac jakiejś kobiety, która mogłaby być podobna do mojej mamy. Wzdycham, kiedy zdaję sobie sprawę, że nikogo takiego nie widzę.
Wyciągam telefon, żeby do niej zadzwonić, kiedy czuję jak ktoś dotyka mojego ramienia. Wzdygram się na to i odwracam w stronę osobnika. Przede mną stoi kobieta o długich ciemnych włosach, zielonych oczach i idealnych rysach. Jest naprawdę ładna, ale kogoś mi przypomina. Sięgam do mojej pamięci, kiedy zdaję sobie sprawę, że to kobieta, z którą mój ojciec rozmawiał na balu zaręczynowym.
-Witaj Charli-uśmiecha się, a jej głos jest podobny do osoby z którą wczoraj rozmawiałam. To ona.
-Mama?-pytam niepewnie, będąc w szoku, że właśnie ją widzę.
-Tak, kochanie to ja-nie mogę się powstrzymać i na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
*
Siadamy w jednym końcu w kawiarnii, pragnąc odrobiny prywtności w rozmowie.
-Więc od czego mam zacząć?-pyta.
-Chyba najlepiej od początku-mówię, popijając swoją herbatę.
-Dobrze-wzdycha, starając uporządkować sobie wszystko-Na studiach spotkałam Twojego ojca, byliśmy na jednym kierunku. Zakochaliśmy się w sobie od razu, to naprawdę była szybka miłość. Po roku byliśmy już zaręczeni. Ale go kochałam go, to znaczy nadal go kocham.
-Więc dlaczego go zostawiłaś? Mnie?
-I tutaj sprawa się komplikuje-wzdycha-Zaszłam w ciążę i mieliśmy się pobrać, ale...Charli ja muszę Ci to powiedzieć-patrzy niepewnie-Nie jestem tym za kogo mnie uważasz. Jestem z rodziny króloweskiej.
-Co?-marszczę brwi-Przecież to niemożliwe-kręcę głową, śmiejąc się cicho-Ty nie mówisz serio?
-To prawda, Charli-patrzy na mnie, szukając jakiejś reakcji, ale ja po prostu nie wiem co powiedzieć-Nasza rodzina była w poważnych kłopotach, na uratowanie tego wszystkiego było potrzebne małżeństwo. Musiałam zerwać wszelkie kontakty z Twoim ojcem. Zrezygnowałam ze studiów i wróciłam na stałe do pałacu. Tam poznałam swojego obecnego męża, jednak było trzymane to w tajemnicy, dopóki się nie urodziłaś. Musiałam Cię oddać, byłaś dzieckiem z innego związku,a to było nie do pomyślenia. Naprawdę nie chciałam tego zrobić Charli. Nie mogłam Cię zostawić samej, jesteś moją córką i nie wyobrażałam sobie życia bez Ciebie.
-Więc jak to się stało, że trafiłam do taty?-marszczę brwi.
-Zapewne znasz królową Alice, z resztą kto by jej nie znał-zaczyna, a ja czuję nieprzyjemne uczucie w żołądku-To moja siostra-wzdycha, a ja jestem w ogromnym szoku.
-Ale ona...ona mnie nienawidzi.
-Nie zawsze układało się między nami dobrze, Charli. Krótko mówiąc nienawidziła mnie, jednak była ona jedynym wyjściem. Tylko dzięki Twoim dziadkom byłaś bezpieczna. Twój ojciec zabrał Cię do siebie. Jednak sam nie mógł sobie poradzić, żeby się Tobą zająć musiał zrezygnować ze studiów. Zdecydowali go zatrudnić w pałacu u Alice, tak samo jak Kristin, to znaczy mamę Twojego przyjaciela-mówi.
-Mama Willa?
-Tak, byłyśmy przyjaciółkami, poprosiłam ją o to. Poprosiłam, żeby pomogła Twojemu ojcu się Tobą zająć. Każdego miesiąca dowiadywałam się co u Ciebie, dostawałam Twoje zdjęcia, filmiki z przedstawień z przedszkolu. Zawsze dostawałam wszystko na Twój temat. Nie zdajesz sobie z z tego z tego, ale czasami byłam, stałam koło Ciebie. Byłam nawet na Twoim pierwszym dniu w szkole. Nie zdajesz sobie sprawy jak było mi przykro, że nie mogłam podejść i powiedzieć Ci jak bardzo dumna jestem z Ciebie.
-Tego jest za dużo-kręcę głową-Dlaczego teraz zdecydowałaś się mi o tym powiedzieć?
-Jak wiesz miałam męża, miesiąc temu umarł.
-Przykro mi.
-W porządku-uśmiecha się słabo-Kochałam go, ale nie jak Twojego ojca, z którym cały czas utrzymywałam kontakt. W każdym razie mam syna, Thomasa. Teraz kiedy wystaraczająco dorósł może w końcu objąć tron, a ja mogę żyć normalnie. Chcę wrócić do Twojego ojca i chcę mieć Cię w swoim życiu, Charli. Zawsze chciałam, ale nie mogłam. To jest moja jedyna szansa na odzyskanie Ciebie-chwyta moją dłoń-Pozwól mi na to.
Ogłoszenia parafialne:
1) To nie jest koniec tłumaczenia całej sprawy! Pojawi się jeszcze rozdział z drobnymi szczegółami + odczuciami Charli.
2) Rozdziałów jutro nie będzie!
3) Royal będzie tłumaczone na język angielski! Yaaay!
4) Było 5435363 wersji na temat mamy Charli. Tak naprawdę powinniście ją poznać już około 50 rozdziału, kiedy to Harry ją znalazł, miała to być kobieta z kawiarni, ale stwiedziłam, że zmienię, bo widziałam jak reagowaliście :D
5) BRAWO DLA OSÓB, KTÓRE ZGADŁY LUB KTÓRE BYŁY BLISKO!
6) Dziękuję ♥ Kocham Was ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top