Eighty
-Za ile stąd wyjdę?-pytam Harry'ego, po tym jak lekarz zabrał go na korytarz, w celu omówieniu drobnych spraw. Wcześniej byli tu Will, Julie i mój ojciec, ale poprosiłam ich, żeby pojechali do domu, z trudem się zgodzili. Jednak Harry był nieugięty i został ze mną.
-Kilka dni zostaniesz na obserwacji, a potem wrócimy do naszego domu-mówi, siadając koło mnie-Przykro mi z powodu ciąży-dodaję, spuszczając wzrok.
-To nie Twoja wina-chwytam jego dużą dłoń-Mogłam bardziej uważać. A ja byłam zajęta tym wszystkim i jeszcze królowa-wzdycham-To za wiele jak tak małej istotki.
Naprawdę jestem na siebie zła, gdybym coś zrobiła, nie skończyło by się to tym, chociaż i tak powinnam być szczęśliwa, że ciąża jest tylko zagrożona. Mogłam ją stracić, a obecnie nie wyobrażam sobie życia bez niej, chociaż się jeszcze nienarodziła.
-Oboje mogliśmy coś zrobić, ale się stało. Teraz możemy tylko sprawić, że mała sobie poradzi i się urodzi-mówi, całując mnie w usta-Ma dobrą opiekę rodziców-uśmiecha się, trącąc mój nos swoim.
-Co teraz?-pytam.
-To już koniec, Charli. Zostaw wszystko mnie, wrócicie do domu, a ja do Was dołączę. Załatwię wszystko w pałacu i już będziemy bezpieczni. Koniec z tym królestwem i z królową. Obiecuję Ci to, skarbie. Obiecuję to Wam-mówi to wszystko, patrząc moje oczy. Ufam w to. Muszę mu ufać, bo bez tego nie ma związku.
-Nie wierzę, że to wszystko się dzieje-kręcę głową-Że w końcu będziemy mogli być razem, że stworzymy rodzinę-uśmiecham się pod nosem.
-To uwierz. Bo nareszcie wszystko dobrze się skończy-mówi.
Wierzycie Harry'emu? ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top