3. To zawsze kończy się dziewczynami topless
REY
– Czyli naszym instruktorem tańca jest brat pana Greya? – zapytałam Katherine w trakcie rozgrzewki.
Sala była nowoczesna, wyposażona w ogromne lustra i wieżę stereo. Przez wysokie łukowe okna wlewały się promienie popołudniowego słońca, które raziły mnie i osiemnaścioro pozostałych uczestników zajęć.
– Tak. Tyler Grey. Całkiem niezły, ale podobno jest gejem. Ma dwadzieścia pięć lat.
Wzruszyłam ramionami, naśladując pozę Katherine, bo doskonale wiedziałam, że trening bez porządnego rozciągania byłby błędem.
Nagle w pomieszczeniu zapanowała cisza, bo do środka wszedł młody mężczyzna. Był ubrany w spodnie dresowe i obcisły podkoszulek, który podkreślał jego wyćwiczone mięśnie. Miał piwne oczy, kilkudniowy zarost na policzkach i dość długie brązowe włosy, które opadały mu na czoło.
– Cześć! Mam nadzieję, że odpoczęliście podczas wakacji, bo czeka nas ciężka praca! Dla tych, którzy mnie nie znają: jestem Tyler Grey. – Oparł się o drewniany drążek baletowy i powoli zlustrował nas wzrokiem. – Kto jest nowy?
Wraz z trzema innymi osobami uniosłam rękę, a Tyler powitał nas serdecznie, po czym szczegółowo wyłożył wstępny plan na nadchodzący semestr i zwolnił nas do domów.
– Och, prawie bym zapomniał! Maddie Campbell, kapitanka cheerleaderek, poprosiła, żebym przekazał wam, że o osiemnastej przeprowadzi wstępne kwalifikacje do drużyny.
– Musisz spróbować, Rey! Byłabyś świetna! – stwierdziła Katherine, na co zareagowałam uśmiechem.
W liceum zawsze chciałam należeć do cheerleaderek, może teraz nastała pora, aby spełnić to marzenie.
– Gdzie?
– Na boisku piłki nożnej.
– Zaprowadzę cię – zaproponowała kuzynka, a ja skinęłam głową.
Ruszyłyśmy do szatni, szybko się przebrałyśmy i wyszłyśmy na dziedziniec.
– To jakie macie tu jeszcze sporty?
– Oprócz piłki nożnej jest też tenis, koszykówka i siatkówka – odpowiedziała i wskazała mi bramkę, która prowadziła na zadbaną murawę. – Mogę odnieść twoje rzeczy do akademika.
– Dzięki. – Powiesiłam jej na łokciu sportową torbę z logo Nike.
– Powodzenia! – krzyknęła na odchodnym, ale potem sobie coś przypomniała i obróciła się do mnie na pięcie. – Widzimy się wieczorem na imprezie TDC?
– W poniedziałek? Jutro są zajęcia.
– To jest college, kuzyneczko! Do zobaczenia! – pożegnała się radośnie.
Weszłam na teren boiska i rozejrzałam się wokół. Kilka cheerleaderek stało za linią boczną i rozmawiało z kandydatkami, a przynajmniej tak to wyglądało. Podeszłam do nich wolnym krokiem, bo nagle poczułam zdenerwowanie.
Co, jeśli mnie wyśmieją? Albo nie będą mnie chciały w swoim składzie?
To była zła decyzja. Może powinnam odejść... Tak, nic tu po mnie.
I wtedy usłyszałam:
– Hej! Ty do nas? – zapytała ładna dziewczyna z kręconymi blond włosami.
– Och, tak – przyznałam.
– Jesteś na pierwszym roku?
Przytaknęłam. Było za późno, żeby się wycofać.
– W porządku. Witamy na otrzęsinach – zwróciła się do wszystkich przyjaznym tonem. – Jestem Maddie Campbell, kapitanka drużyny, która składa się z jedenastu cheerleaderów i jedenastu cheerleaderek. Aktualnie brakuje nam jednej członkini. Każdy piłkarz ma przydzieloną cheerleaderkę, która dopinguje go przez cały rok. Widzicie tamtego chłopaka? – Wskazała dłonią przystojnego bruneta. – To Bryan Smith, student pierwszego roku, który dostał się dziś do drużyny. Jedna z was, szczęściara, zostanie jego cheerleaderką!
Zrobiła krótką pauzę dla lepszego efektu, a ja skorzystałam z okazji, aby przyjrzeć się chłopakom, którzy właśnie wbiegali na boisko w czarno‑białych strojach. Było ich około dwudziestu, ale połowę stanowili rezerwowi. Kojarzyłam wszystkich z imprezy urodzinowej Nate'a.
On sam też tam był. Natychmiast go zauważyłam, gdy wyszedł na murawę z trenerem i jego asystentem.
– Czy są tu jakieś dziewice? – Głos Maddie wyrwał mnie z zamyślenia.
Jedna z dziewczyn podniosła rękę. Już zamierzałam zrobić to samo, ale wtedy Maddie przybrała poważny wyraz twarzy i powiedziała do tamtej:
– Możesz stąd spadać.
– Ale...
– Powiedziałam: spadaj.
Dziewczyna oddaliła się z ponurą miną.
– Nie potrzebujemy tu dziewic. Później dowiecie się dlaczego – zapowiedziała. – A oto jak będzie wyglądał proces inicjacji. Dostaniecie pięć zadań. Ta, która wykona je najlepiej, wygra.
– Myślałam, że kwalifikacje będą się opierały na naszych umiejętnościach – mruknęła któraś z kandydatek, a Maddie rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie.
– Jesteśmy w college'u – zakpiła. – No dobrze, czy jest tu ktoś, kto nie potrafi zrobić gwiazdy?
Nikt się nie zgłosił. Tym razem nie kłamałam, bo za dzieciaka chodziłam na gimnastykę i znałam parę podstawowych figur.
– No i super. Wiecie, kto jest kapitanem, prawda?
Wszystkie dziewczyny skinęły głowami, ja zaś nie śmiałam pytać. Uznałam, że prędzej czy później do tego dojdę.
– A czy znacie go osobiście? – drążyła Maddie.
Ponownie spotkała się z potwierdzeniem.
– Świetnie. Czy któraś z nim spała?
Cztery dziewczyny zachichotały radośnie, a Maddie nie wydawała się tym specjalnie zdziwiona.
Jesteśmy na kampusie kilkanaście dni, a koleś zdążył zaliczyć cztery pierwszoklasistki?
Wow, nie marnuje czasu.
– W takim razie następne zadanie prawdopodobnie macie w kieszeni. Chodźcie! A z wami – zwróciła się do swoich koleżanek z zespołu – zobaczę się wieczorem na imprezie.
Ruszyłyśmy za nią na murawę, gdzie piłkarze właśnie się rozgrzewali. Maddie gwizdnęła głośno, na co Nate odwrócił się i omiótł kandydatki wzrokiem. Zastygł w bezruchu, kiedy jego spojrzenie padło na mnie. Był zaskoczony, ale zaraz błysnął zębami w uśmiechu i podszedł bliżej.
– Jak mogę pomóc mojej ulubionej cheerleaderce? – Objął Maddie.
– Przed nami pierwsze zadanie. Muszą oszacować rozmiar twojego penisa.
Więc... więc to Nate jest kapitanem? O rety, powinnam była to przewidzieć.
A ona mówi poważnie? Co to w ogóle za inicjacja?
Chwila, czy Nate nie wspomniał mi o swoim rozmiarze dwa lata temu?
To było dwadzieścia jeden czy dwadzieścia trzy i pół centymetra?
– Zaczniemy od prawej. Imię i rozmiar. Tylko szybko, nie chcemy przeszkadzać trenerowi.
– Layla Ro...
– Bez nazwiska, tylko imię.
– Dobrze. Layla, może dwadzieścia pięć i pół centymetra?
Maddie zwróciła się do Georgii, dziewczyna strzeliła, że to dwadzieścia centymetrów.
Nate przycisnął dłoń do serca i przybrał udawany grymas bólu.
– Alex, dwadzieścia cztery i pół centymetra.
Maddie i Nate wydawali się pod wrażeniem, a następnie spojrzeli na kolejne kandydatki – Paulę, dwadzieścia cztery centymetry, i Hannah, dwadzieścia siedem i pół centymetra.
Parsknęłam cicho, błagam.
– Teraz ty. – Maddie otaksowała mnie wzrokiem. – Jesteś urocza. Jak masz na imię?
– Rey.
– Jesteś jedną z tych, które z nim nie spały, racja?
Skinęłam głową, a Nate uniósł brew.
Pierdol się.
– To jak obstawiasz?
– Możesz dotknąć, jeśli chcesz, kochanie – zaproponował zuchwałym tonem.
– Hm, dwadzieścia trzy i pół centymetra? – odpowiedziałam niepewnie.
Maddie łypnęła na Nate'a, który przygryzł wargę i zdjął rękę z jej ramion.
– Kto miał rację, kapitanie? – droczyła się.
Chłopak puścił do niej oko.
– Ona miała rację. – Wskazał na mnie.
Zmarszczyłam czoło, ale i tak byłam zadowolona. Ha! Wiedziałam, że mam dobrą pamięć.
– Brawo, pierwszaku!
– Przypomnisz mi swoje imię? – Nate posłał mi uśmieszek, zanim odwrócił się do Maddie. – Mogę wrócić na trening czy masz ochotę na szybki numerek pod trybunami?
Przewróciłam oczami.
– Innym razem, N.
N???!!!
Nate żartobliwie klepnął ją w tyłek i pomaszerował do swoich kolegów.
– Dobra, ty, z dwudziestoma centymetrami, wylatujesz. Spróbuj za rok. Pa, pa! – Maddie pomachała Georgii, która wyglądała, jakby miała się zaraz rozpłakać. – Dalsza część inicjacji odbędzie się na imprezie. Zaczyna się o dziewiątej. Nie podam wam adresu, bo myślę, że to dość oczywiste, a jeśli nie wiecie, o czym mówię, to możecie się nie pokazywać w domu TDC... cholera! – Zakryła usta dłonią. – Trudno. Ubierzcie się seksownie, najlepiej w mini i szpilki.
Nie usłyszała sprzeciwu.
Spędziłyśmy jeszcze godzinę na trybunach, obserwując trening, aż w końcu Maddie zwolniła nas do domów.
– Hej, zaczekaj, pierwszaku! – Złapała mnie za łokieć. – Na pewno nie jesteś dziewicą? Bo wydajesz się taka niewinna...
Co dziewictwo ma tu do rzeczy?
– Uhm, tak, na pewno.
Nie była przekonana. Zmrużyła oczy i zapytała bez ogródek:
– A możesz mi to jakoś udowodnić? Może uprawiałaś seks z którymś z piłkarzy?
– Uhm... z Nate'em – spanikowałam. – Nie mówiłam wcześniej, bo raczej się tym nie chwalę.
– Och, tak?
Przybrałam nonszalancką postawę.
– Nate! – zawołała.
O kurwa, nie, proszę, nie.
Chłopak podbiegł do nas, był spocony i zdyszany... Jednym słowem: seksowny.
– Co tam? – Ponownie się wyszczerzył. Miałam ochotę zetrzeć mu z twarzy ten pyszałkowaty uśmieszek.
– Ten uroczy pierwszak twierdzi, że z tobą spał. Możesz to potwierdzić? Znasz zasady.
– Tak, nie martw się. Bardzo lubię te piękne usteczka – oświadczył, a żeby podkreślić to stwierdzenie, musnął kciukiem moją dolną wargę.
Ten ruch rozłożył mnie na łopatki.
– No i fajnie. W takim razie do zobaczenia wieczorem, pierwszaku! Pa, Nate! – rzuciła Maddie i skierowała się do szatni.
– Czyli chcesz zostać cheerleaderką? Czemu? – zapytał, przeczesując palcami zmierzwione włosy.
– Bo tak. Masz z tym jakiś problem? – Skrzywiłam się.
– Naprawdę myślisz, że mógłbym mieć jakiś problem z tym, żebyś skakała w krótkiej spódniczce i topie z wyeksponowanym kolczykiem w pępku? I krzyczała moje imię tak, by cały kampus słyszał?
No dobra.
– Może faktycznie powinnam się wycofać.
– Zdecydowanie.
– Ale dlaczego? – drążyłam.
– Jesteś zbyt niewinna. Nie ukończysz zadań.
– Hm... – dąsałam się.
– Nie ukończysz zadań, chyba że ci pomogę – dodał triumfalnie.
– I może właśnie to rozważam.
– Ale w czym ty chcesz mi pomóc?
– Zobaczysz wieczorem.
– HARRIS! RUSZ TUTAJ SWÓJ TYŁEK, KOŃCZYMY! – wrzasnął trener, a Nate obrócił się i krzyknął:
– JUŻ IDĘ, TRENERZE!
Później spojrzał na mnie.
– Do zobaczenia wieczorem, pierwszaku. Włóż coś seksownego. – W jego oczach błyszczało rozbawienie. – Och, i tak dla twojej wiadomości, to było dwadzieścia cztery i pół centymetra*.
Pobiegł do trenera i coś do niego powiedział, a mężczyzna klepnął go w plecy i głośno się roześmiał.
Przez całą drogę do akademika uśmiech nie schodził mi z twarzy. Jasne, denerwowałam się, ale zarazem czułam niewytłumaczalną ekscytację.
♥
– Idziesz wieczorem na imprezę? – zapytałam Amy, przetrząsając wnętrze szafy.
– Raczej nie. Padam z nóg.
– Szkoda – zasmuciłam się. – Staram się dostać do drużyny cheerleaderek, a dzisiaj odbywa się nabór. Chciałabym, żebyś tam była...
Zanim dokończyłam swoją myśl, Amy rozdziawiła usta.
– Co?!
– C...
– Zwariowałaś?! – huknęła.
– Czemu? Co w tym złego?
– Wiesz, że będziesz musiała się przespać z Nate'em?
– Co?
– Każda inicjacja polega na bzykaniu się z Nate'em!
– Co? – powtórzyłam tępo.
– Tak! Właśnie dlatego nie dołączyłam do siostrzeństwa twojej kuzynki! To głupie, ale każda inicjacja ma takie chore zadania!
– Chcesz mi powiedzieć, że wszystkie cheerleaderki i siostry Katherine uprawiały seks z Nate'em?
Amy przytaknęła.
– On co noc pieprzy inną dziewczynę.
– O Boże, przecież on musi mieć ze sto chorób wenerycznych!
– Wątpię. – Wzruszyła ramionami. – Sportowcy muszą się badać co miesiąc.
– Ale...
– Mówię ci, nie ma mowy, że dostaniesz się do drużyny, jeśli nie przelecisz Nate'a.
To dlatego twierdził, że będę potrzebowała jego pomocy!
Niech to będzie nieśmieszny żart, błagam!
– Och, i włóż jakiś koronkowy biustonosz, bo to zawsze kończy się dziewczynami topless – poradziła.
Zdecydowanie żałowałam, że posłuchałam rady Katherine. Dlaczego nic mi o tym nie wspomniała?
W końcu przebrałam się w krótką spódniczkę i czarny top. Amy tymczasem zmieniła zdanie, bo stwierdziła, że po prostu musi to zobaczyć. Kiedy zauważyła, że nie jestem w stanie zrobić równych kresek na powiekach, pomogła mi i powiedziała, że nikt oprócz Maddie i Nate'a nie będzie się nam specjalnie przyglądać. Wcale mnie to nie uspokoiło.
– Do boju, laska! – pisnęła radośnie i razem wyszłyśmy z pokoju.
W stroju, który wybrałam, czułam się obnażona, a wysokie szpilki wcale nie ułatwiały mi zadania.
– Czy to jest w ogóle tego warte? – kwestionowałam swoją decyzję w drodze do bractwa. Na zewnątrz panował już mrok.
– O tak! Wyobraź to sobie, zwiedzisz pół kraju podczas meczów wyjazdowych. Plus będziesz mogła się ślinić do gorących facetów. No i będziesz miała własnego piłkarza.
– Myślałam, że to piłkarze mają przydzielone cheerleaderki.
– Ujmę to w ten sposób: jeśli jesteś cheerleaderką, to masz zapewnionego „chłopaka". – Wykonała palcami cudzysłów. – Chodzicie razem na bale, wieczorki zapoznawcze... No i możecie się pieprzyć bez opamiętania!
O Boże...
– A czym są wieczorki zapoznawcze? – zmieniłam temat, by rozładować stres, który zaczynał mnie obezwładniać.
– Hm... To takie wspólne bankiety siostrzeństwa i bractwa. Coś jak bale, ale mniej formalne... i mniej grzeczne. Nie martw się tym na razie.
Dotarłyśmy na miejsce po dziesięciu minutach. Impreza trwała w najlepsze.
– Przyzwyczaj się do tego szaleństwa. To nic w porównaniu z ostatnią imprezą przed zakończeniem roku! – Zachichotała, gdy wchodziłyśmy po schodach na werandę.
Natychmiast dostrzegłam Maddie – nie było to trudne, bo stała na barze i rozmawiała z pięcioma kandydatkami.
– Nareszcie, pierwszaku! Czekałyśmy na ciebie. – Klasnęła w dłonie. – Idziemy do salonu, bo tam będziemy miały największą publiczność!
Posłałam Amy znaczące spojrzenie, ale ona jedynie uniosła kciuk, choć jej mina podpowiadała mi, że mam przejebane.
Ruszyłyśmy za Maddie do salonu, gdzie kilka osób utworzyło krąg, aby nam dopingować, ale większość kontynuowała wcześniejszą zabawę, czyli grę w piwo‑ponga, szoty czy picie piwa z kegu, stojąc na rękach.
Oczywiście Nate był zajęty jakąś dziewczyną, która uczepiła się jego biodra. Prędko ją jednak odsunął, poprawił czapkę i szeroko się uśmiechnął. Miał na sobie szarą koszulkę z długim rękawem i czarne dżinsy. Co tu dużo mówić, wyglądał świetnie.
– Rozbierajcie się! – rozkazała Maddie.
Ujrzałam Amy, która miała wypisane na twarzy: „A nie mówiłam?". Obok niej stał James, przez co zaczęłam jeszcze bardziej się denerwować.
– Uwielbiam to. – Nate zatarł ręce.
Posłuchałyśmy Maddie i wszystkie zdjęłyśmy krótkie bluzeczki. Ktoś natychmiast je od nas odebrał.
– Zawiąż mu opaskę na oczach – poprosiła swoją zastępczynię. – A wy zamieńcie się miejscami!
Wymieszałyśmy się tak, że znalazłam się między Paulą a Laylą.
– Nate was obmaca. Na koniec odrzuci jedną kandydatkę – wyjaśniła Maddie. – Przykro mi, jeśli macie małe cycki.
Wiedziałam, że mówi o mnie, bo zdecydowanie miałam najmniejsze piersi. W dodatku byłam najniższa i najmniej doświadczona.
Może to i dobrze, że zaraz odpadnę.
Nate musnął nosem szyję Alex, jego dłonie zjechały wzdłuż jej boków, po czym pogłaskały ją po brzuchu. Od razu się cofnął.
Wokół nas gromadził się coraz większy tłum, najwidoczniej każdy chciał obejrzeć to niesamowite show.
Potem Nate ścisnął pośladki Tracy i przygryzł wargę, gdy dziewczyna stłumiła chichot, bo jego oddech połaskotał ją w ucho. Zbadał palcami jej kolczyk w pępku, w kształcie małej kotwicy, i na sekundę ujął jej piersi.
Kolejna była Hannah, a ja uświadomiłam sobie, że Nate wącha jej słodkie perfumy. Złapał ją za piersi i szybko się odsunął. Był tak skoncentrowany, jakby właśnie przeprowadzał niezwykle ważne badania dla NASA.
Kiedy znalazł się przy Pauli, zdałam sobie sprawę, że jestem następna.
Nate będzie mnie dotykać.
Chwycił jej kolczyk w pępku i przeniósł się na jej cycki. Paula była z nas najwyższa i Nate nie musiał się do niej schylać. Złączyli usta i przez moment się całowali.
Nastała moja kolej.
Wstrzymałam oddech w nadziei, że serce przestanie mi walić jak szalone. Usiłowałam się skupić na imprezowiczach, ale okazało się to niemożliwe, bo Nate natychmiast pochłonął całą moją uwagę. Stanął tak blisko, że nasze klatki piersiowe prawie się stykały. Chciał powąchać moje włosy, ale spotkał się z powietrzem ponad moją głową. I wtedy się uśmiechnął, wiedział, że to ja. Zniżył się i wtulił nos w moje włosy. Otarł się delikatnie o moje piersi i cmoknął mój obojczyk. Później zsunął dłonie po mojej talii, jedną dotknął kolczyka w pępku, drugą uszczypnął mnie w tyłek.
– Wybieram tę piątkę.
Widziałam grymas niezadowolenia Layli. Chyba zamierzała zaprotestować, bo Nate nawet jej nie dotknął, ale zagryzła wargę i się nie odezwała.
– O, hej. – Nate zdjął opaskę z miną niewiniątka.
– Wywąchałeś mnie? – szepnęłam, by tylko on mógł mnie usłyszeć.
– A kto inny pachnie wanilią w college'u?
– James – zauważyłam, ale Nate tylko przewrócił oczami i zrobił krok w tył.
Pozostawił niesamowity chłód w miejscach, w których mnie wcześniej pieścił.
Jestem taka żałosna.
– Ale James jest gejem, więc się nie liczy – skwitował.
– Jest bi – poprawiłam.
– Niech ci będzie.
– Dobra! Oto trzecie zadanie... – Maddie zawiesiła głos. – Musicie wypić szota z ciała któregoś z członków bractwa! Chodźcie za mną!
– Fuj, oni są owłosieni – skomentowała Tracy, a Maddie się skrzywiła.
– Jakiś problem, pierwszaku?
– To trochę obrzydliwe.
– Wynocha.
– Ale ja tylko...
– Odejdź, kochana. Potrzebujemy w składzie zdecydowanych osób. Najwidoczniej ty się nie nadajesz.
Czyli zostałyśmy we czwórkę.
– Mogę włożyć top? – zapytałam.
– Jesteś urocza. – Maddie zaśmiała się wesoło.
Czterech facetów było już gotowych. Leżeli na podłodze w kuchni, obok nich klęczały cheerleaderki.
– To proste. Ostatnia wylatuje.
Przykucnęłam przed chłopakiem, który został mi przydzielony, i przełknęłam głośno ślinę, by nie zmarszczyć nosa na widok jego owłosionej klaty. Miał w ustach kawałek limonki, a wokół sutka wysypaną sól.
– Gotowe? Liżcie, pijcie, ssijcie! Start!
Zastępczyni Maddie, która chwilę wcześniej przedstawiła mi się jako Ashleigh, nalała tequili do jego pępka, więc szybko wylizałam sól, wypiłam szota i wgryzłam się w limonkę. Na szczęście nie zwymiotowałam, choć Tracy miała rację – to było obrzydliwe.
– Ty! – Maddie wskazała Hannah. – Spadaj mi stąd. A reszta niech weźmie aparat i zrobi sobie zdjęcie podczas pocałunku z piłkarzem. – Podała nam koszyk wypełniony aparatami. – Jeden punkt za rezerwowych, dwa za pierwszy skład, trzy za nagranie i cztery za kapitana. – Puściła oko do Nate'a. – Aha! Pięć punktów za nagranie z kapitanem. Na zadanie macie pięć minut. Kandydatka z najniższym wynikiem odpada. Czas... START!
Moje rywalki chwyciły po aparacie i wyruszyły na misję całowania jak największej liczby zawodników.
Nie znałam nikogo z drużyny i nie czułam się komfortowo na myśl, że mam po prostu podejść do kogoś i poprosić go, żeby mnie pocałował... przed aparatem.
Usiadłam na podłokietniku fotela i patrzyłam, jak Alex zaczęła obłapiać jakiegoś bruneta, a po sekundzie rozbłysnął flesz. Westchnęłam pod nosem i skrzyżowałam ramiona, by choć częściowo się zakryć. Dostrzegłam opartego o ścianę Nate'a, który palił papierosa i rozmawiał z Jamesem. Paula ruszyła do niego pewnym krokiem, wypinając pierś. Szepnęła mu coś na ucho, ale on pokręcił głową. Mina jej zrzedła, ale dziewczyna zaraz pomaszerowała do innego piłkarza. Kolejna była Alex, jednak również została przez niego odrzucona.
Zmarszczyłam brwi i zerknęłam na zegarek. Do końca zadania pozostały trzy minuty.
Nie mogę tak łatwo się poddać.
Skierowałam się prosto do Bryana, który stał przy barze z Ryanem.
– Cześć, Bryan. Jestem Rey i hm... biorę udział w jakimś bardzo dziwnym konkursie, by zostać twoją cheerleaderką. Muszę zrobić zdjęcie, jak się obściskujemy, ponieważ, hm... chcę zostać twoją cheerleaderką – wydusiłam.
Brunet wyszczerzył się i skinął głową.
– Dobrze, Rey, zróbmy to. Skoro faktycznie masz zamiar być moją cheerleaderką, to chyba powinniśmy się lepiej poznać.
Przestąpiłam nerwowo z nogi na nogę, a Bryan zamknął oczy i się pochylił, więc złączyłam nasze usta, zrobiłam zdjęcie i prędko się wycofałam.
– Dzięki.
– Do usług. – Zachichotał.
– Ty też jesteś w drużynie? – zwróciłam się do Ryana.
– Cóż, techniczne jestem, ale...
– Stary, jesteś maskotką. – Bryan parsknął śmiechem, a Ryan uderzył go w biceps.
Podziękowałam im i odeszłam w stronę Zayna, który nalewał sobie wódki do kieliszka.
– Hej, Zayn. Słuchaj, wiem, że mnie nie lubisz, bo myślisz, że z tobą rywalizuję, ale to nieprawda. Uważam, że pasowalibyście do siebie z Jamesem, i nie zamierzam wchodzić ci w drogę – zaznaczyłam bez ogródek. – Byłoby fajnie, gdybyśmy mogli się zaprzyjaźnić i może, ale tylko może, jeśli chcesz... – jąkałam się – mógłbyś mi pomóc zostać cheerleaderką? W tym celu potrzebowałabym zdjęcia lub filmiku, jak się całujemy...
Chłopak złapał aparat i podniósł go, by zrobić nam zdjęcie. Następnie mnie pocałował, a po paru sekundach się odsunął. Posłałam mu szeroki uśmiech, bo zobaczyłam, że nas nagrał.
Pięć punktów, yay!
I mogę zdobyć kolejnych pięć.
Spojrzałam na Nate'a, a później na zegarek, który pokazywał, że mam jeszcze minutę.
Podeszłam do niego szybkim krokiem i wskazałam aparat.
– Hej, więc... hmm... potrzebuję nagrania, jak się całujemy – wydukałam z trudem.
Przyglądał mi się przez chwilę bez słowa, ale potem uśmiechnął się i otworzył usta, żeby coś powiedzieć.
Co, jeśli mnie odrzuci? O nie.
– To znaczy, wiem, że odrzuciłeś inne kandydatki, ale hm... mogę ci zapłacić?
Nate roześmiał się i wziął aparat, by podać go Jamesowi.
– Stary, nagraj nas – poprosił krótko.
– Mamy trzydzieści pięć sekund.
– W takim razie odliczaj, kochanie.
Nachylił się i, wow, przyciągnął mnie do siebie.
Ujął moje policzki w dłonie i błyskawicznie wpił się w moje usta. Jego wargi były dokładnie takie, jak zapamiętałam – miękkie, ale z twardym kolczykiem, który był jedynym źródłem chłodu na mojej rozgrzanej twarzy. Nasze języki prędko się odnalazły i zaplątały we własnym tańcu. Ten pocałunek był inny od poprzednich, bardziej zachłanny i niecierpliwy. Ale podobał mi się. Bardzo.
Dwadzieścia cztery... Dwadzieścia pięć...
Zrobiłam krok w tył, a Nate przygryzł wargę i uśmiechnął się do mnie z chłopięcym urokiem. Miałam dziesięć sekund na powrót, więc udałam się do Maddie tak szybko, jak pozwalały mi na to te przeklęte buty. Na szczęście zdążyłam.
Kapitanka wzięła aparat Pauli i zaczęła liczyć.
– Cztery, trzy i dwa... razem dziewięć. Alex, sześć i dwa... razem osiem. Rey?
Wręczyłam jej urządzenie.
– Dwa, trzy i pięć za nagranie z naszym najdroższym kapitanem... razem dziesięć. Dobra robota, pierwszaku! Alex, wylatujesz. Paula i Rey, chodźcie za mną.
Maddie zaprowadziła nas do Bryana, który teraz rozmawiał z Nate'em i Jamesem.
– Oto nasze finalistki. – Zaprezentowała nas gestem. – W tym roku trochę zmienimy zasady... – Zawiesiła głos. – W ramach ostatniego zadania musicie się przespać z Bryanem!
Zmarszczyłam czoło. Nie sądziłam, że Amy mówiła poważnie. O rany.
– Co? Myślałem, że mają przespać się ze mną! – zaprotestował Nate.
– Ty już masz cheerleaderkę, racja? – odpyskowała Maddie.
– W takim razie chcę ją zmienić. – Nate zachował spokój.
– Co? Nie możesz tego zrobić.
– Mogę. W końcu jestem kapitanem. Ty zostaniesz cheerleaderką Bryana, a któraś z nich moją.
– Skoro tak... – Maddie wzruszyła ramionami. – Ale to ja nadal jestem kapitanką drużyny cheerleaderskiej.
– Oczywiście – zgodził się.
– Dobra, pierwszaki. Słuchajcie! – Odwróciła się do nas. – Pójdziecie na górę do pokoju Nate'a. Będę wam liczyć czas. Ta, która skończy pierwsza, wygrywa. I potrzebuję dowodu. Zróbcie zdjęcie czy coś.
Serce podeszło mi do gardła, bo, kurwa, nie, nie ma mowy, że prześpię się z Nate'em.
– Która pierwsza? – zapytała Maddie, a Nate objął Paulę w talii.
Poczułam się odrobinę rozczarowana, ale odepchnęłam od siebie tę emocję i wspięłam się za Maddie na piętro.
– Czas... START! – krzyknęła i włączyła stoper w telefonie.
Nate posłał Pauli uśmiech, pociągnął ją do swojej sypialni i zatrzasnął za sobą drzwi.
– Potrzymaj to, pierwszaku. Idę po piwo, chcesz coś?
– Colę.
– Oczywiście, że colę. Jesteś urocza. Lubię cię.
– Hm, dzięki...?
– Mam nadzieję, że wygrasz – stwierdziła, gdy wróciła z napojami i razem usiadłyśmy pod ścianą na korytarzu.
– Naprawdę? Czemu? – zdziwiłam się.
– Bo jesteś urocza. I jakby... jak mały kotek – wybełkotała. Tak, była pijana. – Ile minęło? To nie powinno trwać dłużej niż pół godziny, na litość boską!
– Trzydzieści cztery minuty. – Zerknęłam na wyświetlacz i w tym samym momencie drzwi przed nami się otworzyły.
Paula wyszła z pokoju. Miała rozczochrane włosy i zsunięte ramiączko stanika.
Nate pojawił się za nią z nagą piersią i zaróżowionymi ustami.
– Następna? – zapytał arogancko.
Maddie pomogła mi wstać i mrugnęła do mnie znacząco.
– Czas start! – pisnęła, a Paula zajęła moje miejsce i pokazała Maddie swoje zdjęcie z czymś, co wyglądało jak sperma Nate'a na jej twarzy.
Fuj.
Weszłam do sypialni Nate'a i rozejrzałam się po wnętrzu.
– Jak czysto – sarknęłam, bo wszędzie walały się pomięte koszulki i puste pudełka po pizzy.
– To przez Ryana – odrzekł i rzucił się na duże łóżko pod oknem.
– Dlaczego on tu mieszka? To znaczy, słyszałam, że jego akademik spłonął. To prawda? – drążyłam, bo nie wiedziałam, co powinnam zrobić. – I czy przewodniczący bractwa nie powinien mieć własnego pokoju?
– Tak. Cóż, Ryan jest maskotką drużyny, więc pomyślałem, że będę wspaniałomyślny i wezmę go pod swoje skrzydła.
Prychnęłam i usiadłam na czymś, co prawdopodobnie było materacem Ryana.
– Więc... muszę uprawiać z tobą seks?
– Tylko jeśli chcesz.
– No cóż, przegram, jeśli tego nie zrobię.
– Zajmę się tym – zaproponował.
– A czego chcesz w zamian? – Uniosłam brwi. Na pewno czegoś chciał.
– Ach, przepraszam? – sapnął. – Czy tak trudno uwierzyć, że chcę pomóc przyjaciółce?
– Trochę tak.
– Myślałem, że lepiej mnie znasz – mruknął. – Możesz tu posprzątać.
– Dobra – zgodziłam się i zaczęłam oddzielać ubrania damskie od męskich.
Później wyrzuciłam wszystkie śmieci do kosza pod biurkiem, poukładałam książki na półce i schowałam czyste części garderoby do szafy, resztę włożyłam do kosza na pranie.
– Gotowe! – ogłosiłam i umościłam się na szarym fotelu w kącie.
– Wow. Nie wiedziałem, że mamy dywan. Fajnie – podsumował i spojrzał na mnie znad ekranu telefonu.
– Ile czasu minęło?
– Piętnaście minut. Poczekamy do dwudziestu.
– Tak przy okazji, dzięki, że to robisz.
– Nie ma problemu. – Wzruszył ramionami. – Nie mogę się doczekać kolejnego meczu. Będziesz skakała w tym obcisłym stroju, pokazując ten swój kolczyk i... czekaj, co to jest?
– Co takiego?
– To. Na twoich żebrach. – Nate wstał z łóżka. – Czy to... tatuaż?
– Tak. To... – Nie zdążyłam dokończyć, bo głos ugrzązł mi w gardle.
Nate podszedł do mnie i uklęknął przede mną, by mu się przyjrzeć.
– Co oznacza?
– Twoje imię.
– Co? Moje imię? – zapytał, jego oczy pociemniały.
– Nie, idioto. Słowa „twoje imię". No wiesz, to z piosenki Eda Sheerana.
– A, no tak. Byłem na jego koncercie rok temu – wyznał. – Kupiłem bluzę z jego merchu.
– Naprawdę?
– Ładne majtki. – Zignorował moje wcześniejsze pytanie. – Koronka do ciebie pasuje.
Poczułam, jak na moje policzki wkrada się rumieniec, gdy Nate położył ciepłe dłonie na moich kolanach.
– Niewinność i seksowność... po prostu cała ty.
Opuszkami palców delikatnie kreślił kręgi na moich udach. Cała ta sytuacja była dla mnie tak intensywna, że moja skóra pokryła się gęsią skórką.
– Zimno ci?
– Trochę – skłamałam. – To głupie paradować w samym biustonoszu – poskarżyłam się.
– Nie takie głupie. – Zlustrował wzrokiem mój dekolt, aby udowodnić swoją rację.
– Mógłbyś mi pożyczyć koszulkę?
– Dobra, dobra – westchnął.
Przejrzał szufladę komody i rzucił mi czarny T‑shirt z białym logo bractwa.
– Dzięki – powiedziałam, wciągając koszulkę przez głowę. Była tak duża, że moja spódniczka prawie się pod nią skryła, więc obciągnęłam ją niżej.
– Idziemy? – Nate zerknął na telefon. – Dwadzieścia jeden minut powinno wystarczyć.
– Jeszcze raz dziękuję. Wiszę ci przysługę.
– Do usług, kochanie. – Uśmiechnął się i wyciągnął mi włosy na wierzch koszulki.
– Jesteś taki miły, w ogóle nie jesteś outsiderem – droczyłam się.
– Jestem bardzo outsiderowy – naburmuszył się.
– I uroczy.
– Dobra, teraz przeginasz.
Już zamierzałam otworzyć drzwi, ale Nate złapał mnie za rękę.
– Czekaj. Daj mi swoje majtki.
– Co?
– Wiesz, że musimy mieć dowód.
Przełknęłam ślinę i zdjęłam je tak, by nic nie zobaczył.
– Są takie malutkie, to niedorzeczne. – Zachichotał i zawiesił dłoń nad klamką. – Wyjdź za kilka sekund.
– Co chcesz zrobić?
– Zaufaj mi, kochanie – poprosił i potargał mi włosy, żeby wszystkim się wydawało, że właśnie uprawialiśmy namiętny seks.
I tak oto przekroczył próg, wiwatując i kręcąc moimi majtkami wokół palca wskazującego. Wyszłam za nim na korytarz, a Maddie podskoczyła z radością i wyrzuciła ręce w powietrze.
– Gratulacje, uroczy pierwszaku! Oficjalnie jesteś w drużynie! – pisnęła i odwróciła się z uśmiechem do Nate'a, który oparł się nonszalancko o ścianę. – Ciesz się swoją cheerleaderką, kapitanie – zażartowała i klepnęła go w ramię, po czym zatoczyła się i zeszła po schodach.
Nate wyszczerzył się i przygryzając kolczyk w wardze, spojrzał na mnie.
– Och, taki właśnie mam zamiar.
* Właściwie chodziło mi o osiemnaście centymetrów! Przy pisaniu tego rozdziału pomyliłam się, przeliczając cale na centymetry w pamięci – musicie mi to wybaczyć. Dwadzieścia cztery i pół byłoby niedorzeczne! (przyp. aut.).
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top