Rozdział V

S: Co to było!? - pomyślała - ta sylwetka...wygląda...jak... FEYONA!
Sophie bez dłuższego namysłu położyła się na łóżku i poszła spać.

~ Time Skip ~
10.06.17
05:35 《sobota》

Następnego dnia dziewczyna wstała dosyć wcześnie bo aż o "5", ale to jej nie przeszkadzało. Czym prędzej podreptała do kuchni na śniadanie, w pomieszczeniu była mama.
M: Cześć kochanie
S: Cześć mamo - powiedziała nieprzytomnym głosem - zbierasz się już do pracy?
M: Tak, niestety, ale ty już za niedługo masz wolne od szkoły, prawda?
S: No nareszcie.
Dziewczyna uśmiechnęła się do matki i w międzyczasie wyciągnęła z szafki kuchennej miskę po czym zrobiła sobie śniadanie. Kiedy mama Sophie wyszła z domu pół godziny później dziewczyna została sama, więc postanowiła, że włączy Facebooka (prawie jak każdy przeciętny nastolatek xD) i posprawdza posty przyjaciół. Minęła godzina i Sophie powoli zaczęła się już nudzić, więc poszła do swojego pokoju i zaczęła "kreślać". Rysowała tak ładną godzinę aż nagle zadzwoniła Alice

[Przez telefon]

A: Siemasz Ifos! - odezwał się głos w słuchawce.
S: Cześć Alice, co u ciebie?
A: A wieź wyobraź sobie, że spoko xD
S: Haha

~ Time Skip ~
10:32

Po dłuższej rozmowie Alice rozłączyła się. Przyjaciółki rozmawiały tak ze sobą dwie godziny. Sophie postanowiła, że pójdzie do lasu aby spotkać się z Feyoną. Bez dłuższego namysłu zbiegła po schodach do przedpokoju wziąść klucze od domu i torbę w której schowała potrzebne dla niej rzeczy takie jak telefon , klucze czy słuchawki. Po chwili Sophie zamykała już drzwi od domu, założyła słuchawki na uszy , włączyła pierwszą lepszą piosenkę i zaczęła zmierzać w stronę lasu. Mijając plac zabaw dziewczyna wpadła na Jeremiego, który właśnie pilnował swojego młodszego brata.
J: Ała! O, część Sophie...- wstał i podał jej rękę - Nic ci nie jest?
S: Nie, wszystko ok - powiedziała masując głowę w którą się uderzyła -  Przepraszam, że na ciebie wpadłam. Naprawdę nie chciałam...
J: Nic nie szkodzi, zdarza się. A tak w ogóle to co u ciebie?
S: Jest w porządku. Właśnie miałam iść do lasu - posłała mu delikatny uśmiech, chłopak się zarumienił
J: O! To może nie będę ci przeszkadzał...?
S: Nie! Nic się nie stało, nawet się ciszę, że na ciebie wpadłam.
J: To miłe z twojej strony Sophie.
S: Heh... No cóż chyba będę już szła. Miło mi się z tobą rozmawiało Jeremi.
Uśmiechnęła się i poszła dalej a Jeremi znowu się zarumienił.

~ Time Skip ~

Sophie przystanęła na skraju lasu, rozejrzała się, i bez wahania wkroczyła w wielką ciemność. Gdy tak przemierzała las, nagle stanęła jak wryta i po prostu stała. Zrobiło się niewyobrażalnie zimno i co gorsza, cicho... Nagle , z gęstej ciemności jaka panowała wówczas w lesie wyłoniła się sylwetka trochę przypominająca ducha. Dziewczyna przeraziła się, ale nadal nie mogła się ruszyć. Postać zbliżała się do Sophie, a ta coraz wyraźniej zaczęła odczuwać ciarki, przebiegające jej po plecach. Po chwili sylwetka stała już przy dziewczynie. Stwór był niewyobrażalnie podobny do ducha, ale jednak to nie był duch. Była to czarownica, którą ostatnio Alice spotkała będąc tutaj. Postać nachyliła się nad ucho dziewczyny i szepnęła

(?): Uważaj na siebie...

Postać tak szybko jak się pojawiła, tak też szybko zniknęła i nagle znów zrobiło się ciepło, ptaki zaczęły śpiewać, a las zaczął na nowo tętnić życiem jak za dawnych czasów. Sophie otrząsnęła się z tego co widziała, chwilę później na ziemi znalazła małą buteleczkę z czarną mazią w środku i  karteczką na zakrętce na której pisało

           《NIE OTWIERAĆ! 》

S: {Ciekawe dlaczego...?}
Po dłuższym namyśle dziewczyna dalej szła w głąb lasu aż w końcu dotarła na "cienistą polankę".
S:Feyona? Feyona jesteś tu? Feyooona!? - wolała w pustkę i czekała na odpowiedź ze strony lisiej kobiety - Feyona! Feyona? Feyooona...? {Eh... i kogo ja próbuje oszukać...? Jej tu nie ma... i zapewne nie będzie...}. Sophie już miała wracać do domu gdy nagle znowu zobaczyła tę małą białą postać, która aż błagała żeby za nią pobiec. Dziewczyna zgrabnie wymijała drzewa , przeskakiwała zgrabnie nad kamieniami, zwinnie unikała nisko rosnących gałęzi, ale i tym razem los jej nie sprzyjał i znowu podknęła się o jeden z kamieni i runęła na ziemię. Gdy już się wstała znalazła się w miejscu , które jak wcześniej powiedziała Feyona było "bramą" do jej magicznego świata. Jednakże nie spotkała tam kobiety lisa tylko bardzo urodziwą elfkę. Postać ta była wzrostu Sophie, miała długie prawie siwe włosy i błękitne oczy. Była ubrana w białą sukienkę sięgającą jej aż do kolan a nogi miała bose.
S: Witaj! Kim jesteś?
(?): Jestem elfem, a moje imię to Levi, a ty?
S: Sophie, jestem Sophie
L: Miło mi cię poznać Sophie - elfka uśmiechnęła się a następnie zapytała - Chcesz żebym zaprowadziła cie do naszej magicznej krainy?
S: Jeżeli to nie problem, to TAK ! Proszę!
L: Zatem chodź za mną!
Levi stanęła na brzegu jeziora wypowiedziała jakieś niezrozumiałe dla Sophie słowa i po chwili jej oczom ukazały się potężne wrota do magicznego świata Feyony.
L: Gotowa? - elfka wyciągnęła rękę do dziewczyny.
Sophie pokiwała tylko znacząco głową i podała rękę Levi, po chwili znalazły się w ich świecie. W świecie Levi było pełno cudów, w powietrzu latały drobne wróżki i świetliki. Po ziemi chodziły elfy i różne stworzenia podobne do Feyony.
S: Wow! Ale tu jest pięknie!
L: Tak , masz absolutną racje Sophie! Chodź, pokaże ci coś jeszcze!
Levi pokazała dziewczynie ogromne jezioro, po którym pływały łódki. Nad taflą wody latały świetliki. W okół było też pełno szuwarów i wiele innej roślinności. 

~ Time Skip ~
17:24

S: Wiesz Levi, ja nie chce opuszczać tego miejsca, ale muszę już iść.
L: No cóż, szkoda. Fajnie mi się tu z tobą siedziało, ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy...
Levi doprowadziła Sophie nad jezioro nad którym się poznały. Dziewczyna pożegnała się z elfką i czym prędzej poszła do domu.
S: {Musze dzisiaj spotkać się z Feyoną! Muszę! Po prostu muszę!} - myślała Sophie idąc przed siebie.

~ Time Skip ~
22:58

Sophie siedziała już w domu i pisała SMS z Jeremim

[SMS]

S: Wiesz co ja już chyba pójdę spać, bo jutro rano chcę żyć i nie wyglądać jak zombie. Miło się z tobą pisało Jeremi :)
J: Ok dobranoc Sophie :)
S: Dobranoc :*

Sophie już miała kłaść się spać, gdy nagle za oknem znowu zaczęło błyskać jasne światło. Tym razem Sophie wstała wzięła bluzę, która wisiała na krześle i jak strzała wybiegła z domu na zewnątrz. Przed domem znów widniała marmurowa ścieżka a na jej końcu stała bardzo znajoma dla dziewczyny sylwetka. Dziewczyna weszła na ścieżkę i zaczęła powoli iść w stronę ciemnej sylwetki gdy już była na tyle blisko, że mogła już bez problemu powiedzieć czyja to sylwetka, postać odwróciła się, złapała Sophie za ramię, uśmiechnęła się i nagle obydwie zniknęły wraz z marmurową ścieżką. Prosto rzecz ujmując Sophie została porwana...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, tak moi drodzy czytelnicy , Sophie została porwana i nikt nie wie dlaczego i tak mamy w końcu rozdział V! Od dłuższego czasu mam duży dopływ weny i po prostu muszę pisać! Jestem z tego powodu bardzo zadowolona xD Zatem milego/miłej dnia/nocy i widzimy się w następnym rozdziale "The Night" :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top