Rozdział I
2.06.2017 《piątek》
12:27
Sophie siedziała w swoim pokoju i jak zawsze słuchała muzyki, nagle do drzwi jak burza wpadła Alice , najlepsza przyjaciółka Sophie z którą zna się od najmłodszych lat.
A: Siemanko Sophie!
Dziewczyna milczała zasłuchana w muzyce.
A: Halo! Żyjesz?!
W dalszym ciągu Sophie milczy
A: SOPHIE!!
Dziewczyna spadła z łóżka i popatrzyła na Alice z miną 《zabije cię za to》
S: O cześć nie słyszałam cię
A: Zauważyłam...
S: To co chciałaś?
A: ... - Alice milczała z wyrazem twarzy 《przecież wiesz》
S: Aha dobra już wiem , a zatem poczekaj tylko się ubiorę bo widzisz jak wyglądam :}
~ Time Skip ~
13:15
Po niecałej godzinie Sophie była już gotowa przyszła do swojego pokoju i usiadła koło przyjaciółki na łóżku.
S: Długo czekałaś?
A: Nie, tylko godzinę - uśmiechnęła się.
S: Spoko. Na przyszłość zadzwoń jak będziesz miała zamiar przyjść jeżeli nie chcesz czekać godziny.
A: To akurat wiem, ale myślałam że już się ogarnęłaś.
Po pięciu godzinach plotek i rozmów o chłopakach , szkole i wielu innych rzeczach Alice powiedziała
A: Ups... zasiedziałam się , aż pięć godzin u ciebie jestem.
S: SERIO?! Nawet nie zwróciłam uwagi.
A: Taa... ja też - powiedziała Alice i chwilę później dodała - To na razie Sophie. Widzimy się jutro.
S: Luzik , to do zobaczenia!
~ Time Skip ~
18:43
Sophie postanowiła że pokaże się światu i wyjdzie na zewnątrz. Dziewczyna bardzo lubiła długie spacery, podczas nich najczęściej słuchała muzyki. Wychodząc z pokoju weszła do kuchni aby powiedzieć że idzie jak zawsze na spacer.
M: Idziesz się zgubić? - zapytała mama z uśmiechem na twarzy.
S: Tak , wrócę przed 21.
M: Dobrze , ale uważaj na siebie.
W drodze do lasu Sophie mijała park , jezioro i plac zabaw. Najczęściej wtedy podgłaśniała muzykę by nie słyszeć jak zdzierają sobie gardła małe dzieci. Koło jeziora zawsze na chwilę się zatrzymywała na pomostku by popatrzeć jak słońce zachodzi za choryzont.
Przy wejściu do lasu zatrzymała się , miała dziwne wrażenie że ktoś ją obserwuje , odwróciła się ale nikogo nie zauważyła. Tego dnia las który znała jak własną kieszeń wydawał się jej jakby inny niż zwykle , taki tajemniczy, zaskakujący. Nagle usłyszała jak coś szeleści w krzakach odsunęła się od niego gdy z krzaka wyskoczył mały słodki lis, lecz gdy ją zobaczył spłoszył się i uciekł.
S: {Szkoda że uciekł} - pomyślała Sophie i dalej kroczyła w głąb lasu. Po niecałej godzine doszła do swojego ulubionego miejsca w lesie , nazywała je "cienistą polanką" ponieważ było tam cicho i spokojnie. Od kiedy weszła do lasu miała wrażenie że ktoś ją obserwuje. Odwróciła się po raz kolejny i tym razem zauważyła małą białą smugę za którą pobiegła. Biegła przez krzaki , wymijała zgrabnie drzewa , przeskakiwała nad kamieniami aż w końcu podknęła się o jeden z nich i upadła na ziemię. Kiedy już wstała i pozbierała się do kupy rozejrzała się.
S: Co to za miejsce? Gdzie ja popadłam?! Nigdy nie widziałam tego miejsca...
Miejsce w którym znalazła się Sophie było inne niż cały las, na środku tego " czegoś " gdzie popadła było duże jezioro nad którym latały małe świetliki. Całe otoczenie miało lekko niebiesko - zielony odcień. Wyglądało to naprawdę niesamowicie , w końcu Sophie spojrzała na telefon by sprawdzić która jest godzina
S: WAT?! JUŻ TAK PÓŹNO?!
Było już grubo po 23 i było "milion" wiadomości i nie odebranych połączeń od jej mamy "wracaj do domu" "gdzie jesteś" "odbierz ten telefon! " i wiele innych.
S: O kurde... musze wracać. I tak mama da mi szlaban no i będzie lipa...
~ Time Skip ~
00: 09
Sophie weszła do domu tak cicho że można było pomyśleć że jest włamywaczem.W salonie czekała na nią mama. Nie wyglądała na zadowoloną ale trudno się dziwić każdy martwiłby się o swoje dziecko które nie odbiera telefonu ani nie odpisuje na
SMS-y.
S: Yyy... cześć mamo... - zaczęła się jąkać.
M: GDZIEŚ TY BYŁA! - uniosła się mama
S: Byłam w lesie...
M: COŚ TY TAM ROBIŁA ŻE NAWET NA GŁUPIEGO SMS-a NIE UMIESZ ODPISAĆ!
S: Mamo , przepraszam... Nie sły... - urwała w połowie zdania
M: NAWET MNIE TERAZ NIE PRZEPRASZAJ! WIESZ JAK SIĘ MARTWIŁAM?!
S: Tak zdaje...
M: BO WYCHODZI NA TO ŻE NIE! A TERAZ MARSZ DO POKOJU I MASZ SZLABAN, ODDAJESZ MI TELEFON I DOSTANIESZ GO DOPIERO NA KONIEC ROKU SZKOLNEGO!
S: ŻE DO KIEDY?!
M: Bez dyskusji. DO POKOJU
Po dłuższym kazaniu Sophie w końcu poszła do pokoju , przebrała się i poszła spać.
~ Time Skip ~
3.06.2017 《 sobota 》
06:00
Tego dnia Sophie wstała o dużo wcześniej niż zwykle. Spojrzała na telefon i się załamała.
S: Co...? Która godzina...? - powiedziała zaspana - What...?!
Czy ja właśnie wstałam o szóstej rano?!
Już bardziej rozespana weszła do łazienki aby wziąć prysznic i się ogarnąć. Po ciepłym prysznicu zeszła do kuchni zjeść śniadanie. W kuchni zastała mamę szykującą się do pracy.
S: Cześć mamo...
Mama Sophie nawet jej nie zauważyła więc dziewczyna weszła do kuchni aby zrobić sobie śniadanie , później znowu poszła do pokoju i postanowiła że posurfuje po necie.
S: Boże ale mi się nudzi bez tego telefonu...
~ Time Skip ~
11:32
Po dłuższym wpatrywaniu się w ekran laptopa Sophie stwierdziła że jest głodna i wrzuci coś na ząb, nagle do drzwi zaczął się ktoś dobijać, tym kimś była Alice , Sophie oczywiście otworzyła drzwi i Alice zaczęła
A: KOBIETO CZEMU NIE ODBIERASZ TELEFONU? !
S: Em... długa historia...
A: KTÓRĄ TERAZ MI OPOWIESZ!
S: Em... mama dała mi szlaban i to się wiąże z tym z tym że mój telefon poszedł w kij...
A: Aha no tak , spoko ale może zaprosisz mnie do domu czy będziemy tak stać?
S: A no przecież. Ale ja głupia , wejdź.
I tak weszły do domu a następnie weszły do pokoju Sophie i zaczęły rozmowę
S: Alice, nie uwierzysz gdzie wczoraj popadłam!
A: No nie mam pojęcia , liczę że ty mi to powiesz
S: A więc , wczoraj byłam na spacerze... - Alice urwała jej w połowie
A: Tak , tak wiem jak zawsze
S: No więc , byłam wczoraj w lesie , ale to już wiesz , miałam wrażenie że ktoś mnie obserwuje więc się odwróciłam tak zasadniczo, ale to też wiesz. Kiedy się popatrzyłam czy ktoś za mną nie stoi zauważyłam małą białą smugę za którą coś mnie zmusiło żeby za nią pójść.
A: Tak , i co dalej?
S: I kiedy tak przedzierałam się przez krzaki i skakałam nad kamieniami popadłam w jakieś bardzo dziwne miejsce. Było tam duże jezioro , a nad nim latały malutkie robaczki...
~ Time Skip ~
12:44
A: WOW ale super , zazdroszczę że nie było mnie tam z tobą
S: No... wiesz jaka szkoda?!
A: Zdaje sobie z tego sprawę
Po długich godzinach rozmów Alice w końcu powiedziała
A: No i znowu się zasiedziałam. Musze już iść. Na razie Sophie :)
S: Szkoda że musisz już iść no ale nic na to nie poradzę :/ To może do jutra Alice xD
A: Do zobaczenia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak zakończył się rozdział I , tak wiem miały być dłuższe ale moja mózgownica więcej nie wymyśli. A więc jeśli się wam podobało zostawcie gwiazdkę i do zobaczenia ♡♡
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top