39 - Christmas

*VANESSA*

Olivia pod nieobecność facetów była strasznie poddenerwowana, ja w sumie też, bo nie wiadomo co mogło strzelić do głowy Harry'emu. Chociaż wierzyłam, że jednak na spokojnie porozmawiają i złapią wspólny kontakt.

- Livka, możesz wyciągnąć z szafy ozdoby, bo niedługo pewnie przyjadą. - pokiwała głową i udała się na korytarz, gdzie trzymamy takie rzeczy.

- Więc jak nazwiecie małego Styles'a? - zapytała mama, na chwilę przerywając swoją prace. Byłam już zmęczona tym tematem. Ciągle tylko powtarzała o naszym nowym dziecku, co z jednej strony jest męczące, a z drugiej kochane, że się tak interesuje.

- Mamy dwie propozycje. Możesz podpisać się przy tym które bardziej ci się podoba. - wskazałam na lodówkę, gdzie wisiała kartką z dwoma imionami. Toby i Nolan. Bardzo nam się podobają i nie możemy się zdecydować, więc postanowiliśmy zrobić mały konkurs. Na razie wygrywa Toby.

*****

- To jest takie dziwne... - westchnęła Liv, patrząc tak samo zdziwiona na kanapę w salonie jak ja.

- Bardzo dziwne... Rano nawet na siebie nie patrzyli.

- A tu proszę. Siedzą obok siebie i do tego rozmawiają. - powiedziała nie dowierzając.

- Najwidoczniej znaleźli wspólny język. - stwierdziłam. Bardzo się cieszyłam, że wreszcie ze sobą rozmawiają, że Harry go zaakceptował. To taki mały cud świąteczny, którym pewnie Olivia marzyła tak samo jak ja. - Chodźmy już spać, jest późno.

- Racja. Dobranoc, mamuś. - pocałowała mnie w policzek i poszła do Leo, prawie siłą zaciągnęła go do pokoju, na co zaśmiałam się pod nosem. Kilka chwil potem, ja usiadłam na jego miejscu i popatrzyłam na Harry'ego.

- No co? - wzruszył ramionami trochę zawstydzony, bo jeszcze rano zapierał się rękami i nogami, aby chociaż zamienić z nim słowo.

- Nic, kocham cię. - pocałowałam go w policzek i wtuliłam się w jego bok. Byłam z niego dumna, bo zachował się jak prawdziwy ojciec swojej księżniczki.

- Wiem, że chodzi ci o Leo. Tylko rozmawialiśmy. To chyba dobrze, prawda?

- Świetnie.. - zachichotałam pod nosem.

*****

W świąteczny poranek zostaliśmy obudzenie przez rozmowy na dole. Pewnie wszyscy już wstali. Zeszliśmy do salonu, gdzie skarpetki powieszone na kominku były już puste. Jedynie zostały dwie dla nas. Wydaje mi się, że wszyscy byliśmy ucieszeni z upominków.

Zjedliśmy śniadanie w bardzo rodzinnej atmosferze. To na ten dzień właśnie czekam co roku. Starałam się, żeby wszystko było idealne i tak było. To było niewyobrażalne, że za rok będzie z nami jeszcze jedna osoba. Nasze nowe dziecko, aż mi się płakać chce ze szczęścia. Kilka miesięcy temu pomyślałabym, że będę je spędzać bez Liv i Harry'ego, bo wtedy sytuacja nie była najciekawsza. Na prawdę lepiej być nie mogło...

Po południu rodzice pojechali do siebie, Harry zadeklarował się, że odwiezie Leo i Liv do Cambridge, więc w domu zostałam tylko ja i Alfie. Postanowiliśmy nie marnować czasu i zajęliśmy się oglądaniem typowo świątecznych filmów takich jak "Kevin sam w domu".

______________________________

Więc.. Toby czy Nolan? Głosujcie! >>>>>

Nudyyy, ale to już prawie koniec. Wierzcie czy nie, ale płakać mi się chcę ;-;

Do jutra miśki! x


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top