31 - "Please stop, now"
*OLIVIA*
- Powinnaś całować swoich rodziców po stopach, że znowu możesz tu mieszkać i to cud, że się na ciebie nie złoszczą. - powiedział Leo, gdy siedzieliśmy w moim pokoju w trójkę z Marry.
- Dokładnie. Zachowałaś się jak suka. - dorównałam mu ruda.
- Rozumiem, że zrobiłam źle, ale nie musicie przypominać mi o tym na każdym kroku. Chcę o tym wreszcie zapomnieć, a najbardziej o Aaronie...
- Od początku wiedziałem, że ten gościu jest jakiś dziwny. - westchnął Leo. - Nie smuć się już Livka! - złapał mnie z ramiona i potrząsnął mną, na co wybuchnęłam śmiechem.
- Mam pomysł! Chodźmy na jakieś zakupy. - Marry przestała na moment kręcić się na krześle.
- O tak. Potrzebuje waszej rady.. Widziałem ostatnio fajną bluzkę. - Leo jest specyficzny. Zachowuje się trochę jak dziewczyna, bo lubi gadać z nami o zakupach i ogólnie lubi gadać, co raczej żaden nie robi. No ale lubię go takim jakim jest.
Zeszliśmy na dół gdzie byli moi rodzice i siedzieli razem na kanapie.
- Wychodzimy do centrum, okey? - powiedziałam stając w drzwiach salonu.
- Jasne, tylko uważajcie na siebie. Chcecie jakieś pieniądze czy coś? - mój tata już sięgał po portfel, ale zatrzymałam go.
- Nie. Zostało mi coś jeszcze.
- Nie wygłupiaj się. Przecież ostatnio nie dostałaś żadnych pieniędzy od nas. - wcisnął mi kilka banknotów do ręki, na co westchnęłam. Po tym wszystkim zaczęłam doceniać to co robi dla mnie tata. Nie wiedziałam jak dużo mama wydaje na jedzenie dla nas wszystkich. I czuje się źle biorąc od nich pieniądze.
- Ja w sumie nie potrzebuję nic nowego, więc to mi wystarczy na jedzenie. - wzięłam kilka funtów i oddałam mu resztę.
- Nie wiem o co chodzi, ale dobrze.. - mruknął. - Uważaj na siebie. Wiesz o czym mówię prawda? - powiedział znowu i spojrzał na mnie znacząco.
- Dobrze. - pocałowałam go szybko w policzek i wyszliśmy z domu w trójkę.
- Nigdy nie odmawiałaś pieniędzy od ojca... - zaczęła Marry.
- Skończcie już.
*VANESSA*
- To było podejrzane, co? - spytał Harry znowu siadając po mojej prawej.
- Może po prostu na prawdę nie potrzebuje nic nowego. - wzruszyłam ramionami, chociaż sama nie do końca wierzyłam w tę teorię.
- Mam nadzieje, że nic nie knuje...
- Czy myślisz, że mogłaby wrócić znowu do Jessici po tym co tam się działo?
- Myślę, że jest zdolna do wszystkiego, jeśli i tak już raz się wyprowadziła. - powiedział tępo patrząc na ścianę.
- Ale jest z nami i teraz musimy zrobić wszystko, żeby tu została. - cmoknęłam go w kącik ust. - Więc na czym skończyliśmy?
- Nie zgodzę się na różowy pokój. - odezwał się od razu na co cicho się zaśmiałam. - Nawet gdyby to była dziewczynka. Nie.
- No wiesz różowy to taki oklepany kolor, a niebieski w przypadku chłopca, więc czemu nie? - spojrzałam na niego zarazem kartkując strony katalogu meblowego. W wolnych chwilach zawsze rozmawiamy o nowym dziecku, dzisiaj akurat wypadł temat pokoju.
- No właśnie dlatego, że jest oklepany. Liv miała różowy pokój, Alfie niebieski, a to nowe będzie miało taki neutralny kolor. Na przykład brązowy? Co o tym myślisz?
- W sumie podobają mi się połączenia z brązowym i białym. - więc tak zostało. Postanowiliśmy, ze niedługo wybierzemy się na zakupy gdzie kupimy wszystko, a teraz chcieliśmy obejrzeć razem jakiś film.
- Powiedziałaś reszcie o dziecku? - spytał w czasie reklam patrząc na mnie z góry Harry. Oczywiście miał na myśli Lou, Liam'a i Niall'a.
- Myślałam, że ty to zrobiłeś. - zaśmiałam się. - Tak na dobrą sprawę to dawno się z nimi nie widziałam.
- Więc... dzisiaj wpadną okey?
- Powiedz, żeby przynieśli sobie coś do jedzenia, bo nie mam ochoty stać przy garnkach. - westchnęłam i wtulając się w jego bok postanowiłam uciąć sobie małą drzemkę.
__________________
Stara Livka wraca :')
Ogólnie to teraz wszystko będzie wracać do normy..
Tak dziwnie teraz tylko dodawać rozdziały w środy i niedziele ;-;
Jetem strasznie zmęczona dzisiejszym dniem, więc nie męczę i do niedzieli misie! x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top