14 - Broken nose

*VANESSA*

- Gdzie Olivia? - do salonu wparował Harry z ręką owiniętą chusteczką higieniczną.

- Jest u Marry.. Co ci się stało? - zakręciłam lakier do paznokci i sięgnęłam po jego dłoń. Jego kostki krwawiły i były popękane. - Biłeś się z kimś? Czy ty zwariowałeś?

- Alfie jest w domu?

- Nie.

- Ten jebany gościu obściskiwał się z jakąś laską w parku! Do tego był taki bezczelny, że jeszcze się do mnie głupio uśmiechnął. Dostał raz, a porządnie za wszystko. Za to, że zranił moją córeczkę i za ta zdzirę, która siedziała mu na kolanach! - wybuchnął.

- Uspokój się. - dotknęłam jego ramienia i zaciągnęłam go do łazienki na dole. - Czy ty wiesz jakie problemy mogłeś sobie zrobić? On jest młodszy od ciebie mogłeś dostać dwa razy mocniej, idioto!

- Nie przesadzaj.. Przez niego nasza córka ma złamane serce. - pokręciłam głową. Stary, a jaki głupi..

Przemyłam jego rany i obwiązałam je bandażem.

- Ani słowa Olivii, bo zrobi ci taką awanturę, że popamiętasz do końca życia. - zamknęłam drzwi od łazienki i poszłam za nim do kuchni. - Złamane serce się zagoi, więc p...

- Złamany nos też. - wzruszył ramionami i uniósł szklankę wody do ust.

- Złamałeś mu nos? - popatrzyłam na niego zaszokowana.

- Cholernie głośno coś chrupnęło..

- Módl się, żeby cię nie oskarżył o naruszenie ciała czy czegoś tam..

- Eee tam.. należało mu się.

- Komu, co się należało? - odwróciłam się i zobaczyłam rozpromienioną Livkę. Zwariuje chyba w tym domu! Tylko tego brakowało. Zmierzyłam Harry'ego wzrokiem, żeby czasem nie wyg..

- Złamałem nos Dan'owi. - odpowiedział z uśmiechem. No pięknie... Olivia stanęła nieruchomo, a po chwili rzuciła się Harry'emu na szyje.

- Kocham cię, tato. - zachichotała. Czy coś mnie ominęło? Nie mogę ich zrozumieć, na prawdę...

*****

Wieczorem pomagałam Alfie'mu się pakować. Już jutro wylatujemy do Paryża i jestem strasznie podekscytowana.

- Kochanie, po co ci kurtka? - spytałam rozbawiona patrząc na to co mi podał.

- A jak będzie zimno?

- To spakowałam ci już sweter i bluzę. Jest lato, Alfie. - pocałowałam go w czoło i sięgnęłam po kilka koszulek, które wcześniej złożył.

- Olivia pokazywała mi w internecie, że w Paryżu jest Disneyland. I tam jest tak fajnie... Mamo pojedziemy tam? - uśmiechnęłam się pod nosem, bo wiedziałam, że wcześniej czy później będą nalegać na tą wycieczkę.

- Porozmawiam z tatą. A teraz zapnij swoją walizkę i idź spać, kochanie.

*HARRY*

- I jak ci idzie pakowanie? - wszedłem do pokoju Liv i oparłem się o ścianę. Olivia siedziała przed swoją dużą walizka i wkładała tam już ostatnie rzeczy.

- Bardzo dobrze. A ciebie mama pakuje? - zaśmiała się.

- Przecież jestem ranny. - pokazałem jej moją zabandażowaną dłoń.

- Tato.. - usiadła na łóżku i popatrzyła na mnie zaciekawiona. - Co on zrobił, że go uderzyłeś?

- Wiesz.. - westchnąłem i usiadłem obok niej. - Prosto z mostu? - przytaknęła mi i położyła swoją głowę na moim ramieniu. - Jakaś laska siedziała mu na kolanach i się po prostu całowali. - przyciągnąłem ją do siebie.

- To pewnie ta jego kuzynka. - prychnęła.

- Nie przejmuj się nim. Będą lepsi.. ale dopiero po studiach.

- Nie przesadzajmy. - mruknęła.

- Pod warunkiem, że to nie będą dupki.

- Okey. Leć już do mamy, bo nadal się na ciebie gniewa. - pocałowała mnie w policzek i wstała z łóżka.

- Załóż lepiej słuchawki na noc. - rzuciłem zanim wyszedłem z pokoju.

- Ugh.. - jęknęła zirytowana, na co się zaśmiałem.

Nie myślałem nawet, że to tak może wyglądać. Byłem pewny, że Liv na prawdę przestanie się do mnie odzywać, a tu proszę. Jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy. No i oczywiście koniec już tego całego Daniel'a raz na zawsze. No i bunt Livki też już odszedł w zapomnienie.

_________________

I oto sposób Harry'ego na złamane serce Liv >>>>

Dobrze zrobił co nie? 

Komentujcie misie plz, bo wydaje mi się że jest was tu znacznie mniej niż w MDB :c

Więc co... życzę miłego dnia i do środy ;) xx


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top