12 - Dinner with Dan
*VANESSA*
Nie byłam do końca pewna czy Harry dobrze zrobił zapraszając do nas Daniel'a. Jego osoba była dla mnie wielką zagadką. Patrzyłam na niego inaczej, bo jest starszy od Liv. Jest dorosłym mężczyzną, a ona jeszcze dzieckiem. Nie jestem przekonana co do ich związku.
Strzepnęłam okruchy z mojej sukienki i zaniosłam dzbanek z wodą na stół. Wszystko było już gotowe, a ten cały Dan się spóźniał. Mogłam się po nim tego spodziewać.
- Przyjdzie on dzisiaj w ogóle? - zapytał Harry patrząc z ukosa na Liv.
- Zaraz będzie. - odpowiedziała, jakby sama nie była pewna tego co powiedziała.
- Już ma minusa, wiesz o tym prawda? - znowu odezwał się mój mąż. Usiadłam na moim stałym miejscu przy stole i ścisnęłam dłoń Harry'ego, żeby się opanował. Po mojej prawej siedział Alfie, który był tu z przymusu. Pewnie dawno już by biegał z kolegami na boisku gdyby nie ta kolacja.
Na dźwięk dzwonka Olivia zerwała się z miejsca i poszła otworzyć. Harry stanął przy stole i czekał kiedy pojawią się z powrotem. Miał zaciętą minę, czyli nie wróżyło to nic dobrego.
Kiedy Liv weszła do jadalni z tym chłopakiem za sobą to był szok. Widziałam jak Harry zacisną pięści i był blisko wybuchnięcia. Daniel był na tyle bezczelny, żeby patrzeć na tyłek Olivii. Nawet trochę nie próbował tego zatuszować. Pokręciłam głową i westchnęłam. To nie będzie łatwa kolacja.
*****
- Czym się zajmujesz? - dźwięki sztućców stykających się z talerzem przerwał Harry.
- Niczym. Robię to co chcę. - Dan wzruszył ramionami i wrócił do jedzenia.
- Rodzice cię utrzymują? - popatrzył na niego zaskoczony.
- No.
- Jak w przyszłości chcesz zająć się moja córką, jeśli nie masz pracy? Mógłbyś chociaż trochę pokazać, że ci zależy. - Harry odłożył widelec i podparł się ramionami o stół.
- Co ja jestem, żeby ją utrzymywać? Z tego co wiem to srasz pieniędzmi, więc możesz jej coś odpalić. - prychnął. Otworzyłam zaszokowana usta i popatrzyłam na również zdziwionego Harry'ego. Olivia najwyraźniej wstydziła się na niego, bo jej głową od początku kolacji była spuszczona i grzebała w jedzeniu.
- Nie wydaje mi się, żebyśmy byli na "ty", ale... Umm.. dobra. Kim są twoi rodzice? - ponownie zapytał.
- Pracują gdzieś tam...
- Mieszkają i pracują w Ameryce, są prawnikami. - odpowiedziała za niego Liv. Cała ta rozmowa była bardzo niezręczna i powoli szła w złym kierunku.
- Zamierzasz się dalej uczyć? Jakieś studia? - tym razem zapytałam ja. Szkoła to raczej spokojny temat, prawda?
- Nie. Szkoła do gówno. - nie byłam zadowolona, że Alfie tego słucha. Spojrzałam na niego i patrzył na Dan'a z przymrużonymi oczami.
- Ale wykształcenie będzie..
- Nie zamierzam pracować. Rodzice mnie utrzymują i tak jest dobrze. - przerwał mi w pół zdania. Ten chłopak był straszny. Co Olivia w nim widziała? Bezczelny, leń jedynie buzie miał przystojną.
Wyciągnął telefon z kieszeni odczytał wiadomość z uśmiechem.
- Muszę lecieć. Dzięki za jedzenie, Vanessa. - mrugnął do mnie okiem na co pokręciłam głową z politowaniem. Wstał z krzesła i machnął ręką w kierunku Harry'ego. - Na razie, mała. - nachylił się nad Olivią i chciał ją pocałować, ale Harry w porę odchrząknął zwracając na siebie uwagę. - Okey, rozumiem. Pa.. - wzruszył ramionami.
- Ale gdzie idziesz? - Liv złapała go za ramie.
- Amber na mnie czeka.
- Amber?
- No, kuzynka. - powiedział z cwaniackim uśmiechem na ustach. - Idę. - wyrwał się z jej uścisku i wyszedł z domu.
Przez dobrą minutę po trzaśnięciu drzwiami panowała cisza. Przerwała ją Livka, która z płaczem pobiegła do pokoju.
*HARRY*
- Pójdę do niej. - mruknąłem wstając z miejsca. Moje emocje jeszcze nie opadły, ale próbowałem je opanować. Za nic na świecie ten leń już tu nie wejdzie. Do dziś nie wiedziałem, że tacy ludzie jeszcze żyją. - Livcia...
- Tato zostaw mnie. Mam złamane serce, chcę być sama. - wyszlochała i przyciągnęła kolana do klatki piersiowej. Ostrożnie usiadłem obok niej i oparłem się o ścianę, która przylegała do łóżka.
- Nie powinnaś płakać przez tego chujka.
- Chujka? - powtórzyła i popatrzyła na mnie z rozbawieniem. Fakt. Nie często w rozmowie z Liv tak nazywałem ludzi. W sumie to nigdy.
- Mogę powiedzieć chuja, ale on jest niedojrzały.
- Taa.. - westchnęła. - Wiesz co mnie dziwi, tato? Dan jest zupełnie inny niż dzisiaj. Nie wiem co się z nim stało. Rozmawiamy zupełnie inaczej i myślałam, że dzisiaj też się zachowa jakbyśmy byli sami.
- Czyli nie poznałaś go do końca.
- Najwidoczniej... I jeszcze ta Amber! Kto to w ogóle jest? - rzuciła poduszką o ścianę i schowała twarz w dłoniach. Było mi jej strasznie żal. Moja mała kruszynka cierpiała...
- Nie płacz, kochanie... - wziąłem ją i posadziłem sobie na kolanach. - On na prawdę nie jest ciebie wart. Masz jeszcze dużo czasu na miłość. Ja poznałem mamę dosyć późno.
- Byłam w nim zakochana.. - wyszeptała przytulając się do mojej piersi. Nie byłem przygotowany na TĄ rozmowę, więc tylko ją mocno przytuliłem i pocałowałem w głowę. Wydaje mi się, że to lepsze niż rozmowa.
_________________
Hej!
Livka ma złamane serduszko :c >>>
Jakimi epitetami zaszczycicie Dana teraz? ( tylko nie za ostro plz )
Czy tylko mi jest już tak strasznie zimno? Boje się, że będę chora xd
Do niedzieli! xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top