10 - Party
*VANESSA*
Wróciliśmy z Alfie'm do domu. Mały kiedy pomógł mi wnieść zakupy, pobiegł do kolegów, którzy czekali na niego na boisku. Kanapki zniknęły ze stołu i został tylko talerz i okruszki. Skierowałam się do salonu i tam zostałam resztę domowników.
Harry był w bokserkach i leżał na połowie kanapy z nogami na oparciu, Liv też była w swojej piżamie i miała stopy na brzuchu ojca.
- Tak wam wygodnie?
- Bardzo. - uśmiechnął się mój mąż.
- To zaraz dostaniecie mopy i ścierki i będziecie sprzątać.
- Ja mogę ci pomóc w kuchni, ale nie chcę sprzątać.. - jęknęła Liv.
- A ja... Gdzie Alfie? - zapytał szybko Harry.
- Poszedł grać. Ubieraj swoje dresy do sprzątanie i raz dwa!
- Masz dresy do sprzątania? - zaśmiała się Olivia.
- Mam dresy do wszystkiego od kiedy skończyłem trzydzieści lat.
- Nawet do tego? - zapytała ze śmiechem.
- Do tego jestem nagi. - odpowiedział. Wywróciłam oczami i opuściłam salon. Nie mogłam uwierzyć, że nie krępowała się przy takich tematach.
*****
Za godzinę mieli zacząć schodzić się goście. Okazało się, że Harry zaprosił dosyć dużo osób. Gemmę z mężem, Lily, Josh'a, bliźniaków i ich pary. I najważniejsze... Zaprosił oczywiście swoich przyjaciół z dawnego zespołu i ich rodziny. Razem ponad dwadzieścia osób. A nasi rodzice mają przyjechać jutro.
Najbardziej cieszyłam się z przybycia Niall'a. Nie widziałam go tak długo i zaczynałam za nim tęsknić. Liam on też długo do nas nie zaglądał. A Louis? Jego to mam nawet dość, bo zagląda tu za wszystkich trzech.
Najpierw przyszła Rachel z mężem i Marry. Potem przyjechała moja siostra i za nią drzwi już się nawet nie nadążały się zamykać.
- Niall! - przytuliłam go mocno. - Ty staruszku.
- Nic się nie zmieniłaś nadal piękna. - uśmiechnął się do mnie. Przywitałam się z jego narzeczoną, Hayley. Usłyszałam za sobą głośne śmiechy i krzyki. Pomimo tego, że minęło tyle lat chłopcy.. a raczej głowy rodziny nadal zachowują się jak w wieku dwudziestu paru lat.
Wszyscy byli już obecni i zajęli swoje miejsca przy stole.
- Babeczko mam dla ciebie prezent! - krzyknął Louis wstając od stołu. To "babeczko" trzymało się Olivia długo i myślę, że tak zostanie. W końcu to ona była pierwszym "BABY DIRECTION".
Kiedy wszyscy dali jej upominki, niektórzy dali coś nawet Alfie'mu, zasiedliśmy do kolacji. Czułam się jak podczas Wigilii. Brakowało tylko choinki, śniegu za oknem i świątecznych piosenek.
*****
Po dwudziestej drugiej Rachel, Marry i Sam poszli do siebie, żeby nacieszyć się sobą. Sam niedługo wyjeżdża w delegacje na długo i chcą po prostu jak najwięcej ze sobą być. Potem Lily, Josh i Cody też musieli wracać, a za nimi Gemma. Tak więc z tego towarzystwa zostaliśmy tylko my, chłopcy i ich rodziny. Jak kiedyś...
- Pamiętam jak byłaś taka malutka. - Niall przytulał Liv do siebie.
- Wujku..
- Albo jak nazwałaś mnie tatą i Harry się wkurzał.
- Wujku, proszę cię.
- Byłaś taka słodka, co się z tobą stało?
- Weź... nie wiem spraw sobie swoje dzieci, a nie mnie przytulasz. Najmłodszy już nie jesteś.
- I do tego pyskata. A tak właściwie to Haylay jest w ciąży. - objął brunetkę i pocałował ją w skroń. Posypały się gratulacje i okrzyki radości.
KILKA DNI PÓŹNIEJ
- Mam dosyć tego, że nie pozwalasz mi się spotkać z Dan'em! - krzyknęła Olivia. Znowu pokłóciłyśmy się o tego chłopaka. Liv chcę znowu gdzieś z nim wyjść. Mam nadzieje, że odpuści tak szybko jak wcześniej.
- Olivia nigdzie nie idziesz! Ten chłopak nie jest dla ciebie! Odpuść w końcu i znajdź sobie, kogoś kto jest warty twojej uwagi!
- Skąd możesz to wiedzieć?! Danny mnie lubi, ja też go lubię. Powiem ci nawet więcej. On tu był. - uśmiechnęła się triumfalnie i założyła ramiona na piersiach.
- Tutaj? W tym domu?
- Tak. Kiedy wy zostawiliście mnie pod opieką pani Adams i pojechaliście do babci.
- Udawałaś tę chorobę?
- Co innego miałam zrobić, żeby się z nim spotkać?
- Idź do swojego pokoju i nie wychodź dopóki tata nie wróci. - wskazałam na schody i usiadłam na kanapie. Harry niedługo powinien wrócić ze studia. Pół godziny siedziałam w jednej pozycji. Dom był kompletnie pusty i cichy, nie licząc muzyki, która wydobywała się z pokoju księżniczki tatusia.
- Rodzino za dwa tygodnie lecimy do Paryża! - usłyszałam huk w korytarzu, a po chwili radosny głos mojego męża. Czułam się, źle widząc, że zaraz zepsuje mu humor.
_____________
Hej!
Kto dzisiaj zerwał się ze szkoły? JA! Jestem taka niedobra omg xd
Wydało się >>>
Liv będzie miała przesrane czy nie? >>
Wpadajcie na Camp Love!! Już jest pierwszy rozdział :)
Następny rozdział w niedziele xx Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top